Przeciw interpretacji i inne eseje
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Tytuł oryginału:
- Against Interpretation and Other Essays
- Wydawnictwo:
- Karakter
- Data wydania:
- 2012-05-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-05-01
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362376148
- Tłumacz:
- Dariusz Żukowski, Anna Skucińska, Małgorzata Pasicka
- Tagi:
- esej
Po raz pierwszy po polsku zbiór głośnych esejów amerykańskiej intelektualistki. Opublikowany w 1966 roku, szybko stał się pozycją klasyczną i wywarł wielki wpływ na myślenie o współczesnej sztuce i kulturze. Sontag w oryginalny, a niekiedy i prowokacyjny jak na tamte czasy sposób pisze m.in. o twórczości Sartre’a, Ionesco i Lévi-Strausse’a, analizuje filmy Godarda i Bressona, podejmuje temat wyobrażenia katastrofy w filmach science fiction czy też zagadnienia współczesnej myśli religijnej. W tomie znalazły się najbardziej znane teksty Sontag – esej tytułowy oraz Zapiski o kampie, dowodzące jej niezwykłej wrażliwości na nowe zjawiska w kulturze.
Jak zaznacza we wstępie sama autorka, wartością tych tekstów jest nie tyle krytyka poszczególnych dzieł, co istotność poruszanych problemów. Sontag pisze przenikliwie i z żarem, dając dowód na to, że – cytując zakończenie tytułowego eseju – „nie potrzebujemy hermeneutyki, ale erotyki sztuki”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Sen o kulturze bez znaczeń
Nie chcę, drodzy Państwo, silić się na natchnione egzegezy i tłumaczyć esejów Susan Sontag z inteligenckiego na ludzkie niczym gimnazjalista ślęczący nad rozprawką (choć, muszę przyznać, osoba w wieku wczesnych lat nastu zaimponowałaby mi takim doborem lektury). Literatura, nawet tak specyficzna i wymagająca jak eseje, ma żyć — warto więc zastanowić się, czy tekstu amerykańskiej pisarki przypadkiem nie zalatują zgnilizną, wszak od ich premiery minęło ponad pięćdziesiąt lat.
Odpowiadam: eseje Sontag wciąż żyją, a za sprawą mijającego czasu pokrywają się szlachetną patyną, która dodaje im wartości. W części jest to wartość autobiograficzna w szerokim rozumieniu tego słowa. W tomie zebrane są teksty intelektualistki rozpoznawalnej, ale nieogłoszonej jeszcze jedną z najważniejszych myślicielek dwudziestego wieku; dzisiaj natomiast możemy postrzegać je jako fundament ważnego dla stulecia spojrzenia na sztukę. Spojrzenia, co czuć na kilometr, aż kipiącego od entuzjazmu. Trzydziestokilkuletnia Susan Sontag jest zafascynowana artyzmem w każdym jego przejawie: od literatury i teatru, przez kino, aż do rodzącej się kultury happeningu. Zdarza jej się wpadać w nieco natchniony ton, z którego niezrozumiałości przywykliśmy się naśmiewać postrzegając go jako naukowo-inteligencki – ostatecznie wcale nie tak precyzyjny — żargon. „O stylu” nie czyta się lekko, a usprawiedliwienie nudy w filmach Bressona czy Godarda poprzez nazwanie jej celowym frustrowaniem odbiorcy brzmi w kontekście dzisiejszej (pop)kultury zabawnie, ale takie drobnostki z pewnością nie psują lektury – to kolejne dowody na nieustępliwość intelektu autorki.
Przy „O stylu” i eseju tytułowym warto zatrzymać się nieco dłużej, bo są one dla całego tomu szczególne — to w nich Sontag najwyraźniej formułuje swoje zarzuty wobec współczesnej jej kultury. Można by nawet nazwać je apelem, który został wysłuchany, ale w bardzo zdeformowany sposób, o czym autorka pisze w retrospektywnym podsumowaniu z lat dziewięćdziesiątych. Amerykanka w sztuce połowy dwudziestego wieku dostrzegała jedną poważną słabość: powagę rozumianą jako całkowite skupienie na treści. Domagała się odejścia od nerwowego poszukiwania znaczeń i spojrzenia na dzieło wprost, jako przejaw indywidualnego stylu. Formę uznawała za element ignorowany i permanentnie niedoceniany, szczególnie w przypadku powieści. I co nam z tego przyszło? Kultura, jaką mamy dzisiaj – niechętna znaczeniom i powadze, rozmiłowana w estetyce, produkowana w fabrykach. Nie o to, oczywiście, Sontag walczyła, ale eseje nabierają przez to pewnej pikanterii: autorka uważała odrzucenie treści za klucz do raju, a okazało się ono, delikatnie przesadźmy, przepustką do piekła.
„Przeciw interpretacji i inne eseje” można odczytać także jako dokument bardzo ciekawej epoki. Wspomniałem już o głębokiej fascynacji autorki kinem (pisze o tych, których dzisiaj jednym tchem wymienia się jako wielkich filmu artystycznego),ale to tylko szczyt góry lodowej. Sontag przeżywa każde słowo Geneta i o Genecie, na bieżąco komentuje prace Sartre’a, na każdy spektakl patrzy z perspektywy żywych wciąż dokonań Brechta i Artauda, a śmierć Camusa jest dla niej świeżym wydarzeniem. Te czasy, czasy głębokiej i dominującej fascynacji kulturą artystyczną, raczej nie wrócą — warto więc o nich czytać.
Ten tom to uczta dla miłośników esejów. Głęboki intelekt Susan Sontag w starciu ze współczesną jej, buzującą nową energią kulturą przyniósł niecodzienne efekty. Jeśli chcą Państwo zmierzyć się z dowodem głębokiej pasji przekształconej przez filtr wiedzy i umiejętności — trudno byłoby trafić lepiej.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 902
- 241
- 100
- 33
- 13
- 10
- 6
- 5
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Czytałam je bardzo długo, wracałam, zaznaczałam. Wiele myśli jest wciąż dla mnie aktualnych, niektóre są już tylko wyznacznikami czasów, w których zostały napisane. Od Susan Sontag można się nauczyć rozumienia sztuki ale też jej krytyki.
Czytałam je bardzo długo, wracałam, zaznaczałam. Wiele myśli jest wciąż dla mnie aktualnych, niektóre są już tylko wyznacznikami czasów, w których zostały napisane. Od Susan Sontag można się nauczyć rozumienia sztuki ale też jej krytyki.
Pokaż mimo toWiele tutaj znalazłem ciekawego - szczególnie na początku niezwykle angażujące; dopiero później wczuwasz się w styl myślenia Sontag i zaczyna on niekiedy, przy niektórych pozycjach, nużyć, jeśli zauważy się jego błądzenie. Owszem, stymulujący - niezła żonglerka pojęć - ale czasem w bezsensowną grę nie ma ochoty się grać: mnie zaczął stresować przy esejach na temat filmu (kinematografia budzi moją niechęć, a już szczególnie Godard) - pisarka zdaje się czasem nadużywać konceptów i form wobec dzieła, które miało pozostać bez znaczenia, gdy ona potliwie stara się je mu nadać. Przypadkowo wtedy tworzy większe dzieła niż ci "wielcy" reżyserzy. Ja zwykle nienawidzę opiewania kitu.
A nawiasem mówiąc kamp to naiwny kicz.
Książka bardzo dobra.
Wiele tutaj znalazłem ciekawego - szczególnie na początku niezwykle angażujące; dopiero później wczuwasz się w styl myślenia Sontag i zaczyna on niekiedy, przy niektórych pozycjach, nużyć, jeśli zauważy się jego błądzenie. Owszem, stymulujący - niezła żonglerka pojęć - ale czasem w bezsensowną grę nie ma ochoty się grać: mnie zaczął stresować przy esejach na temat filmu...
więcej Pokaż mimo toInteresujące eseje. Mały zgrzyt: w głównym, tytułowym eseju Sontag krytykuje interpretatorstwo sztuki, a chwali jej odczuwanie. Bardzo fajnie, uważam podobnie. Z tym, że każdy jej esej z tego zbioru opiera się mnie czy bardziej właśnie na typowym intepretowaniu. Symbolika, znaczenie, wątki, nurty itd. Odczuwanie też jest, ale mniej. Oczywiście jasne, że krytyka literacka czy innych dzieł sztuki musi trochę się opierać na interpretowaniu, ale wypada to, mimo inspirującej zawartości, trochę zabawnie biorąc pod uwagę "manifest" z tytułowego eseju. Łatwym kontrargumentem do mojego może wydumanego "zgrzytu" byłoby doprecyzowanie, że chodzi nie o interpreblabla, ale o nadinterpreblabla lub o przeinterblabla. Wtedy tytuł jest celowym, prowokacyjnym chwytem. Poza tym jej teksty nie muszą spełniać jej koncepcji z rzeczonego eseju (choć wyglądałoby to nieco hipokrycko). Pozostawałoby więc, tak czy siak, pytanie: czy krytyka musi się opierać na interpretowaniu, nawet wąsko rozumianym? Odpowiedź wstępna powinna chyba brzmieć: nie, ale na wartościowaniu już tak, a wartościowanie należy oprzeć na czymś w założeniu jak najnieobiektywniejszym. Wtedy same czucie musi odpaść, a pozostaje jakaś relacja do kultury i jej osiągnięć. Jej formą musi być próba rozłożenia dzieła, by ustalić jego zakotwiczenie w kulturze czy poziom jego wartości pod względem czy to nowatorstwa, czy opracowania motywów od dawna będących składnikiem kultury, czy to jej forma itd. itd. Można się bawić bez końca, a wróci się z wstępnej odpowiedzi "nie" do "tak, ale...". Inaczej nie przetrwa żadna forma krytyki. Zatem: tytuł chwytliwy, esej fajny, ale interpretacja jest nie do porzucenia i jest przydatna. Sontag też nią włada i to całkiem imponująco. Kwestia najważniejsza to ograniczenie zapędów interpretatorskich i pozostawienie odpowiedniej przestrzenia na nieracjonalne metody odbioru dzieła - dla zwykłego czytelnika zresztą raczej ważniejsze niż analityczne rozumienie i szufladkowanie.
Interesujące eseje. Mały zgrzyt: w głównym, tytułowym eseju Sontag krytykuje interpretatorstwo sztuki, a chwali jej odczuwanie. Bardzo fajnie, uważam podobnie. Z tym, że każdy jej esej z tego zbioru opiera się mnie czy bardziej właśnie na typowym intepretowaniu. Symbolika, znaczenie, wątki, nurty itd. Odczuwanie też jest, ale mniej. Oczywiście jasne, że krytyka literacka...
więcej Pokaż mimo topiekielny umysł. piekielnie stymulujący. I na pewno pomogła tu amfetamina zażywana przez Susan przez 25 lat (patrz biografia) - z esejów dot. lit. biorę - nowe inspiracje, aktualne ważko nawet po 5 dekadach, teatr - Marat/Sade i Artaud do dalszych odkryć. Kino Reisnais’a i kamp. Lista nazwisk do badania.
Jej wiedza zrzuca na kolana, niezależność myśli i poziom eseju - kulturowy majstersztyk. forma czy treść? zarzuty o przeintelektualizowanie to zarzuty niedointelektualizowanych. bez -izmów, please. każdy czyta to, co klika. kto następną?
piekielny umysł. piekielnie stymulujący. I na pewno pomogła tu amfetamina zażywana przez Susan przez 25 lat (patrz biografia) - z esejów dot. lit. biorę - nowe inspiracje, aktualne ważko nawet po 5 dekadach, teatr - Marat/Sade i Artaud do dalszych odkryć. Kino Reisnais’a i kamp. Lista nazwisk do badania.
więcej Pokaż mimo toJej wiedza zrzuca na kolana, niezależność myśli i poziom eseju -...
"Zapiski o kampie", "Przeciw interpretacji" i "Happening- sztuka radykalnych zestawień" to zdecydowanie moje ulubione eseje z całego zbioru. Lubię czytać Susan Sontag, ponieważ daje czytelnikowi pole do dyskusji i do tego, żeby się z nią niezgadzać. Większość esejów było pisanych w latach 60, wiele z nich traktuje jedynie jako ciekawostkę historyczną ponieważ są już nieaktualne, niektóre z nich (te które wymieniłam na początku)- są ponadczasowe.
"Zapiski o kampie", "Przeciw interpretacji" i "Happening- sztuka radykalnych zestawień" to zdecydowanie moje ulubione eseje z całego zbioru. Lubię czytać Susan Sontag, ponieważ daje czytelnikowi pole do dyskusji i do tego, żeby się z nią niezgadzać. Większość esejów było pisanych w latach 60, wiele z nich traktuje jedynie jako ciekawostkę historyczną ponieważ są już...
więcej Pokaż mimo toUwielbiam eseje z tej książki
Uwielbiam eseje z tej książki
Pokaż mimo tomocno przeintelektualizowane. żartuję. chociaż właściwie to nie.
mocno przeintelektualizowane. żartuję. chociaż właściwie to nie.
Pokaż mimo toNie ma to jak czytać książkę i mieć wrażenie, że tak naprawdę, mimo jakiegoś oczytania, jest się głupim.
Myślałam, że esej Susan na temat stylu nigdy się nie skończy, ale warto pomęczyć się z tym kawałkiem, aby zapoznać się z interesującymi tekstami o kulturze ogólnie. Dla mnie mistrzostwem świata jest 'Przeciw interpretacji' - genialny esej, który długo tkwił w mojej głowie i sprawił, że zastanawiałam się nad sensem analizy niektórych dzieł.
Susan Sontag pisała z niesamowitą lekkością pióra i ogromną znajomością tematu, aż sama zazdroszczę jej takiego oczytania, wiedzy oraz umiejętnością pisania. Aż dziwne, że prywatnie ta autorka była strasznie zakompleksioną kobietą...
Nie ma to jak czytać książkę i mieć wrażenie, że tak naprawdę, mimo jakiegoś oczytania, jest się głupim.
więcej Pokaż mimo toMyślałam, że esej Susan na temat stylu nigdy się nie skończy, ale warto pomęczyć się z tym kawałkiem, aby zapoznać się z interesującymi tekstami o kulturze ogólnie. Dla mnie mistrzostwem świata jest 'Przeciw interpretacji' - genialny esej, który długo tkwił w mojej...
Warto sięgnąć przede wszystkim dla tytułowego, sztandarowego eseju Sontag "Przeciw interpretacji", który namieszał mi porządnie w głowie, w zakresie w jakim odwołuje się do złego nawyku oddzielania formy od treści. Na szczęście uwolniłam się od tego zamętu i teraz z lubością, bez cienia żenady, oddzielam sobie formę od treści z jednoczesnym jednak, głębokim przekonaniem, że kiedyś będę musiała do tego eseju wrócić, bo chyba czegoś tu nie rozumiem.
W tomie znajduje się też esej o kampie, a właściwie zbiór tez, który spopularyzował Sontag, i który, pomimo że pisany w latach 60-tych ubiegłego wieku, nadal zachowuje świeżość i polot, jest często cytowany w publicystyce, warto więc go znać.
Naprawdę świetny jest esej o filmach sci-fi z lat 50-tych i 60-tych (napisany w latach 60-tych, kiedy nikomu się nawet nie śniły poczciwe, oldskulowe "Gwiezdne wojny", o efektach CGI nie wspominając) oraz esej o rodzącej się wówczas sztuce happeningu. Napisane z polotem, dystansem, humorem i fascynacją tymi "niepoważnymi" przejawami kultury.
Mankamentem tego zbioru jest to (o czym pisze sama Sontag w przedmowie i posłowiu do książki pisanych co najmniej 30 lat później),że Sontag nie zgadza się już z niektórymi swoimi poglądami, nie wskazując jednak z którymi i w jaki sposób, względnie gdzie szukać opisu jej aktualnych natenczas poglądów.
Wskazała również, że część esejów o teatrze napisała tylko dla pieniędzy i w ogóle się z nimi nie zgadza, nie napisała jednak, które konkretnie eseje ma na myśli. Powyższe niedogodności trochę mnie zirytowały i zepsuły radość z lektury. Problem esejów o teatrze rozwiązałam w ten sposób, że ich nie przeczytałam.
Warto sięgnąć przede wszystkim dla tytułowego, sztandarowego eseju Sontag "Przeciw interpretacji", który namieszał mi porządnie w głowie, w zakresie w jakim odwołuje się do złego nawyku oddzielania formy od treści. Na szczęście uwolniłam się od tego zamętu i teraz z lubością, bez cienia żenady, oddzielam sobie formę od treści z jednoczesnym jednak, głębokim przekonaniem, że...
więcej Pokaż mimo toWidzieć, słyszeć, odczuwać
„Nie potrzebujemy hermeneutyki, a erotyki sztuki” – podsumowuje Piękna Susan w tekście "Przeciw interpretacji", otwierającym jej klasyczny już zbiór esejów o literaturze, teatrze i zjawiskach kultury. Reszta tomu zachowuje podobny ton nie znoszącej sprzeciwu stanowczości; sprawi on, w zależności od poglądów czytelnika, że wnioski autorki będą wyglądać albo na czyste i błyskotliwe, albo apodyktyczne i bzdurne. Ścieżka, którą podążają myśli Sontag, świeżość jej obserwacji (mimo upływu lat) oraz autentyczne zamiłowanie do tego, o czym pisze, mają jednak szansę, na co liczę, zainteresować nawet tych, którzy z autorką się nie zgadzają, lub są nudnymi ludźmi i z jakichś względów preferują raczej hermeneutykę.
Nie biorąc pod uwagę porozrzucanych po starych numerach "Literatury na Świecie" dwu, czy trzech pism, "Against interpretation and other essays" po polsku i w całości mamy okazję trzymać w dłoni po raz pierwszy. Po 46 latach oczekiwania! Czułam się rozbawiona, czytając na stronie wydawnictwa Penguin Classics: "Originally published in 1966, it has never gone out of print", gdy tymczasem w Polsce (do maja) it has never been i n print. Mniejsza o to, w końcu się doczekaliśmy. Książka jest w stanie, przy odpowiednim użyciu, przefasonować i twarz, i umysł: ponad czterysta stron nawet w miękkiej okładce stanowi coś pomiędzy pozycją wydawniczą a materiałem budowlanym. Jeżeli zaś mowa o zmianie myślenia: jest to ta przemiła chwila w życiu recenzenta, w której może stwierdzić, bez zbytniego zadęcia i patosu, czyli tak, jak stwierdza się rzecz oczywistą, że pojawiła się wybitna rzecz, absolutny must have, a raczej must read, must remember. Nie książka 'dobra', 'przyzwoita', lecz – przełomowa. Wiem, wiem, nic odkrywczego, ale nie mogłam sobie tego odmówić.
O czym tym razem pisze Susan? "Przeciw interpretacji[...]" podzielono na pięć bloków; każdy z nich odróżnia od pozostałych tematyka elementów składowych. Pierwszy rozdział zawiera dwa eseje, tytułowy oraz słynny "O stylu"; w skład części drugiej wchodzą teksty traktujące o konkretnych dziełach pisarzy i poetów (Pavese, Weil, Camus). Dalej natknąć się można na teatr (Ionesco; Marat/Sade w reżyserii Petera Brooka, a do tego teorie Artauda),kino (Godard, Bresson),w centrum ostatniego rozdziału zaś znajdują się kultura i społeczeństwo (Sontag analizuje tu sztukę happeningu, religijność we współczesnym jej świecie; definiuje również pojęcie kampu w "Zapiskach o kampie"). Nazwiska i zjawiska wymienione w nawiasach nie wyczerpują rzecz jasna zasobów książki, są jedynie przykładami; ale nawet kompletna ich lista nie stanowiłaby tak naprawdę o wyłącznej tematyce tekstów. "Przeciw interpretacji[...]" jest czymś więcej.
Wojciech Nowicki, recenzując książkę dla "Gazety Wyborczej", zauważył, że „choć to jedno ze szczytowych osiągnięć dwudziestowiecznej eseistyki, to wiele tematów wówczas nowych i pasjonujących dziś należy do przywiędłego kanonu. Po co więc to polskie wydanie Sontag dzisiaj, w całości, jak gdyby nie upłynęło pół wieku?” Aż strach pomyśleć, co pan Nowicki napisałby o kolejnych edycjach Montaigne'a! Proszę mi wybaczyć bezczelne nabijanie się, próbowałam jednak podejść do tego stwierdzenia z różnych stron i żadna z tych prób nie sprawiła, bym mogła się z nim zgodzić. Utwory, omawiane niegdyś przez Susan w kategorii absolutnego novum, przeszły wprawdzie do pudła ometkowanego jako 'klasyka', podobne jak same teksty autorki, nie znaczy to jednak, by się zdezaktualizowały – nie byłyby wówczas żadnym kanonem a zbiorem nieistotnych paproszków, nie wytrzymujących próby czasu. Nie Godard, Camus, czy Sarraute są w "Przeciw interpretacji[...]" najistotniejsi:
"Chociaż w książce tej dużo mówię o konkretnych dziełach sztuki oraz – pośrednio – o roli krytki, jestem świadoma, że znikomą część zebranych tu esejów można by uznać za teksty krytyczne w czystej postaci. Wyjąwszy kilka artykułów o charakterze dziennikarskim, większą część tekstów można by chyba określić mianem metakrytyki, jeśli słowo to nie jest zbyt poważne. Zajmowałam zaangażowane stanowisko wobec p r o b l e m ó w, które stawiały przede mną dzieła […] – pragnęłam ujawnić i wyklarować założenia teoretyczne, stojące za określonymi rodzajami sądów i gustów."
Mam na temat przywiędłości "Przeciw interpretacji[...]" zdanie dokładnie przeciwne temu, co sądzi pan Nowicki: zabranie głosu w dyskusji na temat istnienia/nieistnienia, istotności/nieistotności kategorii 'formy', 'treści', na temat roli sztuki, tego, czy napchanie ideami częściej ubogaca ją, czy rujnuje – i gdzie znajduje się moment oddzielający jeden i drugi stan – tego, czy sztuka jest polityczna, czy powinna być, czy też nie, jest prawdziwą treścią esejów amerykańskiej intelektualistki, tym, co zapewniło im pozycję, którą się cieszą; sama dyskusja jest od nich przy tym o wiele starsza i prawdopodobnie nigdy nie dobiegnie końca.
Wydawnictwo Karakter jak zwykle wykonało kawał dobrej roboty. Kolejna pozycja w ich sontagowej serii pod względem estetycznym jest kontynuacją dwóch poprzednich tomów: "O fotografii" i "Widoku cudzego cierpienia". Biało-kremowa, miękka okładka, karakterystycznie lakierowana, z autorem i tytułem wypisanymi krojem w tym samym rozmiarze, do tego wkomponowany w okładkę fragment tekstu – a wszystko Filosofią Zuzany Ličko. Przemek Dębowski, moi mili Państwo! Wygląda na to, że pan Dębowski jest odpowiedzialny za prawie wszystko, co na polskim rynku wydawniczym warto oglądać (oprócz czytania, oczywiście): nowy Calvino, Łoziński, Akunin, cały Karakter właśnie, piękna kolekcjonerska seria Gombrowicza. O ile pamięć mnie nie zwodzi, jesienią należy spodziewać się kolejnego dzieła Susan; tym razem będą to jej dzienniki. Ciekawe, na jakie zestawienie kolorystyczne, format i rodzaj okładki zdecyduje się projektant.
Sontag, zachwycając się "Smutkiem tropików" Léviego-Straussa, opisała zupełnie niechcący, ale w bardzo precyzyjny sposób swoją własną książkę:
"Jest ścisła, subtelna, śmiała w myśli, a przy tym pięknie napisana. I jak wszystkie wielkie książki nosi znamiona absolutnie osobistej; przemawia ludzkim głosem."
Rzetelne, napisane z pasją teksty teoretyczne są rzadkie i cenne. Nie zastanawiajmy się nad tym, czy należy je wydawać; po prostu to róbmy.
(Wszystkie cytaty za: Susan Sontag, Przeciw interpretacji i inne eseje, Kraków 2012. Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Karakter. Recenzja pierwotnie ukazała się na portalu Wywrota.pl)
Widzieć, słyszeć, odczuwać
więcej Pokaż mimo to„Nie potrzebujemy hermeneutyki, a erotyki sztuki” – podsumowuje Piękna Susan w tekście "Przeciw interpretacji", otwierającym jej klasyczny już zbiór esejów o literaturze, teatrze i zjawiskach kultury. Reszta tomu zachowuje podobny ton nie znoszącej sprzeciwu stanowczości; sprawi on, w zależności od poglądów czytelnika, że wnioski autorki będą...