Honor Patrycjusza

Okładka książki Honor Patrycjusza Anthony Riches
Okładka książki Honor Patrycjusza
Anthony Riches Wydawnictwo: Bellona Cykl: Cesarstwo (tom 1) powieść historyczna
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Cykl:
Cesarstwo (tom 1)
Tytuł oryginału:
Wounds of Honour
Wydawnictwo:
Bellona
Data wydania:
2012-04-04
Data 1. wyd. pol.:
2012-04-04
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788311122161
Tłumacz:
Urszula Ruzik-Kulińska
Tagi:
starożytność historia intryga
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
29 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1756
1755

Na półkach:

Wpadłam w sam środek zdradzieckiej intrygi, która, zawiązana w 181 roku przez wysoko postawionego w hierarchii wojskowej Rzymianina z Calgusem, panem północnych plemion na terenie Brytanii, będzie miała krwawe konsekwencje nie tylko dla wielu rzymskich legionistów, żołnierzy oddziałów pomocniczych, ale i dla wielu bohaterów tej powieści.
A wszystko po to, by panujący w Rzymie młody cesarz Kommodus, znany z krwawych rządów i nieprzewidywalnego charakteru, mógł wraz ze swoimi poplecznikami zaspokoić rosnącą żądzę na ziemie i dobra należące do majętnych senatorów. Wystarczyło do tego pomówienie o zdradę lub oskarżenie o podejrzenie zamachu na cesarza, by wymordować bez wnikania w dowody całą rodzinę.
Dokładnie taki spisek zwolenników Kommodusa pozbawił całej rodziny głównego bohatera – dziewiętnastoletniego Marcusa Valeriusa Aquilę. Syna rzymskiego patrycjusza, który chcąc ratować syna przed ludźmi Kommodusa, wysłał go na kraniec Imperium Rzymskiego.
Do Brytanii.
Na Wał Hadriana, muru usianego fortami strzeżonymi przez rzymskie legiony i pomocnicze kohorty Retów, Akwitanów, Fryzyjczyków i Tungrów przed barbarzyńskimi plemionami Selgowów, Otadynów, Dumnonów, Meatów, Kaledonów, Karwetów i Brygantów. Wytatuowanymi zwierzakami, jak nazywali ich Rzymianie, gotowymi wepchnąć każdemu z nich "sztylet między żebra, choć wyglądają na ucywilizowanych". Marcus, dzięki uruchomionej przez ojca sieci wpływowych przyjaciół i ludzi niesprzyjających rządom niezrównoważonego cesarza, trafił do I kohorty Tungrów w IX centurii, obejmując stanowisko centuriona i ukrywając swoją tożsamość pod nowym imieniem – Marcusa Tribulusa Corvusa. Wbrew zasadom awansów, wbrew przekonaniu dowódców, ale godzących się na to pod naciskiem legata, bez doświadczeń w bitwie z wrogiem i tylko z umiejętnościami byłego dowódcy straży pretoriańskiej. To był bardzo trudny początek nowej i jedynej drogi dla dziewiętnastolatka, który stracił rodzinę i musiał przeżyć jako ostatni z rodu, by móc odzyskać honor. Godnie "wziąć na siebie brzemię przeznaczenia i zaakceptować nieuchronność własnej śmierci bądź, co gorsza, śmierci tych, których kocha".
Marcus trafił do surowego świata żołnierzy, w którym liczyło się zaufanie, honor, godność, lojalność i przyjaźń testowana, sprawdzana i zdobywana przede wszystkim na polu walki. A okazji do bezpośrednich starć z plemionami Calgusa nie brakowało. Już nie chłopiec, ale jeszcze nie mężczyzna, mający problemy z zapuszczeniem brody, powoli, twardym stylem dowodzenia z humanitarnym podejściem do każdego podwładnego, zyskiwał sobie coraz większą grupę przyjaciół, szacunek wśród przełożonych, ale i nienawiść wśród wrogów, widzących w trupie Marcusa prostą drogę do awansu i wpływów.
Autorowi udało się przenieść duszną atmosferę intryg z dworu rzymskiego w szeregi wojsk, gdzie życie zależało od koneksji, przekupstwa i protektora, które często, w odróżnieniu od trucizny w pałacach, kończył miecz w bitwie. Na polu walki nigdy nie było wiadomo czyj – wroga czy swój. Zbrodnię zemsty lub zamachu łatwo można było ukryć, a zamordowanego pochować z honorami jako poległego w boju. I taki właśnie mechanizm torowania sobie drogi ku wyższym stanowiskom, ku władzy, również pokazał autor w tej powieści. Obok tematu przewodniego i chyba najważniejszego w opowieści o losach Marcusa – męskiej przyjaźni opartej na honorze, zaufaniu, uczciwości, szacunku i gotowości oddania życia za towarzysza w bezpośredniej walce z wrogiem. A okazji ku temu było w tej powieści bardzo dużo. To przede wszystkim świat skoszarowanych mężczyzn, zawsze gotowych do przegrupowania i walki. Żołnierzy stale ćwiczących swoje ciało i szkolących zdolność bojową, dla których rodziną było wojsko, a celem zwycięstwo.
Po prostu czysty testosteron.
Dlatego większość scen w tej powieści to męska rywalizacja, pogonie, walki zwiadowcze i staczane bitwy. Opisane bardzo realistycznie, z dbałością o szczegóły dotyczące taktyki wojskowej, formacji, sposobów walki wręcz, broni, żołnierskiego ekwipunku, a nawet metod paskudzenia przedpola walki własnym moczem. Czułam zapach krwi, widziałam okrucieństwo walki bezpośredniej, smród potu oraz odór kału i rozprutych jelit, które mieszały się z krzykiem rannych i jękiem oraz rzężeniem konających ludzi i koni. Nic dziwnego, że świadomość rychłego udziału w takich scenach, znaczyła tyły żołnierzy strużkami moczu. Zwieracze pęcherzy przegrywały ze zbliżającym się widmem cierpienia i śmierci.
Może dlatego w tej powieści kobiety potraktowane są bardzo marginalnie, a jedyny wątek miłosny Marcusa z żoną prefekta, ledwie zarysowany. Brak wzmianki również o powszechnym homoseksualizmie wśród starożytnych czyni z niej opowieść trochę wyidealizowanym peanem na cześć męskiego świata.
Jednak mnie to zupełnie nie przeszkadzało.
Dobrze mi było z tymi chłopakami. Polubiłam ten ich świat, w którym sprawiedliwość mierzono twardymi regułami, a honor przywracano mieczem. Lubiłam ich poczucie humoru, nawet jeśli było grubiańskie. Lubiłam to powoli budowane poczucie bezpieczeństwa wśród nich, jakim ostatecznie obdarzono Marcusa. I wreszcie polubiłam bardziej Dubnusa, przyjaciela i zastępcę Marcusa, niż tego ostatniego. Nie przyznam się, dlaczego akurat on spośród kilkudziesięciu innych. Napiszę tylko, że za takim mężczyzną poszłabym w sam środek bitwy finałowej. Przerażającej w swoim przebiegu i rozstrzygającej o życiu i śmierci wielu bohaterów powieści.
Na koniec napiszę o dwóch rzeczach, które nie dawały mi spokoju podczas czytania.
Pierwsza mnie irytowała.
Autor dołożył ogromnych starań, by wiernie odtworzyć atmosferę przeszłości opisywanego świata rzymskiego w Brytanii między innymi poprzez język. Używał słów łacińskich wyróżnionych w tekście kursywą takich jak: optio, primus pilus, vexillarius, praetorium i wiele innych oraz charakterystycznej nomenklatury tytularnej dla rzymskich wojsk typu: legat, centurion, trybun czy prefekt. Efekt tego niszczyły skutecznie słowa współczesne, wplecione w dialogi, jak ziarna piasku wsypane w dobrze naoliwiony mechanizm. Za każdym razem, kiedy napotykałam takie kurioza jak: wujaszek Sextus, rozpirzyć, nawalanka i słowo, które rozłożyło mnie kompletnie – zapodawanych, miałam uczucie kłucia w oczy, cierpnącej skóry i bólu wszystkich zębów naraz od bezsilnego nimi zgrzytania. Krecią robotę „zapodała” tłumaczka autorowi.
A druga rzecz mnie zastanowiła.
Dotyczy tytułu.
A dokładnie jego drugiego członu pisanego dużą literą. Nie jest to imię, nie jest to nazwisko, ani nawet nazwa własna tylko określenie członka elitarnej warstwy społeczeństwa rzymskiego (biorąc pod uwagę czas akcji powieści),pisanego tak, jak plebejusz, małą literą. Zwłaszcza że w autorskich Podziękowaniach tak właśnie jest pisane. Różnicę rozbieżnego potraktowania tego tytułu widać wyraźnie. Nie wiem, jaki jest tego powód – niedopatrzenie czy fantazja, ale cokolwiek by to nie było, ortograficznie nie wygląda to ładnie.
No, chyba że jest to reguła wszechobecnego języka angielskiego, przeniesiona na grunt polski. Wtedy pozostaje przywołać mi myśl Jerzego Bralczyka, który dopuszczał ewolucyjne zmiany w języku, ale nie jego gwałt.
naostrzuksiazki.pl

Wpadłam w sam środek zdradzieckiej intrygi, która, zawiązana w 181 roku przez wysoko postawionego w hierarchii wojskowej Rzymianina z Calgusem, panem północnych plemion na terenie Brytanii, będzie miała krwawe konsekwencje nie tylko dla wielu rzymskich legionistów, żołnierzy oddziałów pomocniczych, ale i dla wielu bohaterów tej powieści.
A wszystko po to, by panujący w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
342
319

Na półkach:

Nie jest to powieść historyczna, tylko jakiś mikst – bohaterowie rodem z XXI wieku osadzeni w rzeczywistości z grubsza przypominającej wiek II. Tak, to nie są ludzie antyku – myślą i zachowują się jakby żyli w naszych czasach. Przecież antyk, średniowiecze to czas wszechobecnej religii, zabobonów itp. Tu w ogóle tego nie ma. Bohaterowie to racjonaliści z XXI wieku.
Mało tego, to już wkład tłumaczki, owi bohaterowie do przełożonych zwracają się per „Sir”, a w ogóle są „dżentelmenami”. Tak, starożytni Rzymianie w polskojęzycznej książce używają anglicyzmów. Rozumiem, że w wersji oryginalnej – anglojęzycznej – tak jest. Ale dlaczego w polskiej? Dlaczego zamiast „Sir” nie używają polskiego „pan” lub łacińskiego „dominus”?
Dalej: owi „dżentelmeni” zajadają się... kukurydzą!

Więcej:
http://seczytam.blogspot.com/2016/03/anthony-riches-honor-patrycjusza.html

Nie jest to powieść historyczna, tylko jakiś mikst – bohaterowie rodem z XXI wieku osadzeni w rzeczywistości z grubsza przypominającej wiek II. Tak, to nie są ludzie antyku – myślą i zachowują się jakby żyli w naszych czasach. Przecież antyk, średniowiecze to czas wszechobecnej religii, zabobonów itp. Tu w ogóle tego nie ma. Bohaterowie to racjonaliści z XXI wieku.
Mało...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1390
923

Na półkach: , , ,

"Honor patrycjusza" to pierwsza część trylogii z dziejów starożytnego Rzymu zatytułowanej "Cesarstwo".
Powieść osnuta jest wokół losów młodego oficera gwardii pretoriańskiej, Marcusa Valeriusa Aquili; zostaje on wysłany przez ojca z sekretną misją na rubieże imperium, do deszczowej i targanej niepokojami Brytanii. Na miejscu dowiaduje się, ze jego ród popadł w niełaskę cesarza Kommodusa, rodzina prawdopodobnie została stracona, a jego wyjazd został zaaranżowany przez ojca, by ocalić mu życie. Młody człowiek zostaje oskarżony o zdradę i aresztowany, na szczęście senator Aquila okazał się bardziej przewidujący w kwestii przyszłości syna, niż swojej i reszty rodziny. Marcus, by uniknąć gniewu cesarza i przeżyć, pod przybranym nazwiskiem dołącza do stacjonujących za Wałem Hadriana oddziałów pomocniczych strzegących pogranicza - I kohorty Tungrów. Nieprzyzwyczajony do surowych warunków i prawdziwego niebezpieczeństwa, będzie musiał zaznać wszelkich trudów żołnierskiego żywota. Jako dowódcy IX centurii nie tylko przyjdzie mu walczyć o przetrwanie z dzikimi hordami jednoczących się i coraz liczniejszych Brytów, lecz także o szacunek i autorytet wśród zaprawionych w bojach podwładnych. Wkrótce pozna, czym jest prawdziwa przyjaźń, lojalność i braterstwo, jak smakuje zakazana miłość i jaką cenę trzeba za to wszystko zapłacić.

"Honor patrycjusza" - co stwierdziłam z radością i ulgą - okazał się znakomicie skonstruowaną powieścią, pozytywnie zaskakującą na wiele różnych sposobów. Przede wszystkim zachwyca rozmachem, z jakim autor prezentuje tło historyczne oraz dbałością o szczegóły świadczącą o profesjonalizmie, rzetelności i umiejętności dzielenia się pasją z czytelnikiem. Riches po mistrzowsku buduje klimat epoki - imperialny Rzym ze swymi politycznymi zawirowaniami widziany z perspektywy żołnierza legionów stacjonującego w najdalszym, najbardziej niebezpiecznym zakątku cesarstwa, stwarza wiele interesujących możliwości, które autor wykorzystał błyskotliwie i brawurowo. Z ogromną starannością kreśli nie tylko skomplikowaną sytuację polityczną w Rzymie, ale też ponurą i niepewną codzienność żołnierzy strzegących granic imperium skoszarowanych w fortach pod Wałem Hadriana, narażonych na wyczerpujące ataki barbarzyńców. Prawdziwą gratką są zgrabnie wplecione w fabułę tajniki strategii wojskowej, metody walki, ćwiczenia i zasadzki oraz realia żołnierskiego życia legionistów, a także bardzo sugestywne sceny batalistyczne, w jakie powieść obfituje. Choć stanowią najbardziej wyraziste elementy fabuły, nie zdominowały jej całkowicie; autorowi udało się zachować właściwe proporcje pomiędzy tłem historycznym a właściwą akcją, której konstrukcji niczego zarzucić nie można - jest odpowiednio wartka, dynamiczna i wciągająca.
Jeśli już mowa o zaletach powieści, koniecznie trzeba podkreślić rewelacyjnie wykreowanych bohaterów: niesamowicie wyrazistych, autentycznych w swoich emocjach, obdarzonych tak wadami, jak i zaletami, zarówno bohaterskich, jak i mierzących się ze słabościami; co prawda w dużej mierze przypominają oni amerykańskich "semper fidelis" marines z ich etosem braterstwa i lojalności oraz żelazną dyscypliną, ale to dość karkołomne skojarzenie wbrew pozorom nie jest bezzasadne, a na pewno dla wielu okaże się atrakcyjne.
Jedyne, co budzi mój sprzeciw, to tendencja do nadmiernego uwspółcześnienia powieści - zarówno pod względem fabuły, jak i sylwetek bohaterów. Niemal całkowite zarzucenie wtrętów łacińskich na rzecz licznych i nie zawsze szczęśliwie użytych współczesnych słów (w tym żargonu rodem z piechoty morskiej),które, jak rozumiem, miały ułatwiać odbiór lektury, moim zdaniem psuje tak starannie budowany klimat, utrudnia wczucie się weń i odnalezienie się w starożytnych realiach, czyli krótko mówiąc - razi i zakłóca odbiór lektury. Mimo wszystko jest to jedyny minus powieści, który czytelnikom mniej przywiązanym do historycznej ścisłości pewnie zupełnie nie będzie przeszkadzał.

"Honor patrycjusza" to bardzo dobra powieść historyczna, prawdziwa gratka dla miłośników starożytności i ówczesnej militarystyki. Zapada w pamięć głównie dzięki doskonale i z polotem odzwierciedlonym realiom oraz rewelacyjnie wykreowanym sylwetkom bohaterów. Mogę tylko Wam i sobie życzyć, by pozostałe tomy trylogii okazały się równie dobre, jak ten. Czekam zatem z niecierpliwością na kontynuację "Cesarstwa" bo wiem, że naprawdę warto.

"Honor patrycjusza" to pierwsza część trylogii z dziejów starożytnego Rzymu zatytułowanej "Cesarstwo".
Powieść osnuta jest wokół losów młodego oficera gwardii pretoriańskiej, Marcusa Valeriusa Aquili; zostaje on wysłany przez ojca z sekretną misją na rubieże imperium, do deszczowej i targanej niepokojami Brytanii. Na miejscu dowiaduje się, ze jego ród popadł w niełaskę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
204
85

Na półkach: ,

Znakomita powieść,która spowodowała,że uniosłam się na skrzydłach wyobraźni i przeniosłam w czasie :-)Polecam.

Znakomita powieść,która spowodowała,że uniosłam się na skrzydłach wyobraźni i przeniosłam w czasie :-)Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
222
14

Na półkach: ,

Ciekawa i wciągająca. Nazwałbym ją "podstawką" do przeżycia wspaniałych chwil z drugą częścią której nieco odstępuję. Już nie mogę doczekać się "Fortecy Włóczni"

Ciekawa i wciągająca. Nazwałbym ją "podstawką" do przeżycia wspaniałych chwil z drugą częścią której nieco odstępuję. Już nie mogę doczekać się "Fortecy Włóczni"

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    55
  • Przeczytane
    37
  • Posiadam
    19
  • Powieść historyczna
    2
  • Rzym
    2
  • Historia
    2
  • Powieść
    2
  • Historyczne
    2
  • Ebook
    1
  • Serie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Honor Patrycjusza


Podobne książki

Przeczytaj także