Nieprzysiadalność. Autobiografia Marcin Świetlicki 7,4
ocenił(a) na 101 rok temu Muszę obiektywnie przyznać, że „Nieprzysiadalność” w szczególny sposób mnie zaintrygowała. Pochłaniałem kolejne kartki, ale w sposób racjonalny, bez zbytniego pośpiechu i żarłoczności. Twórczość Pana Marcina jest mi znana od lat, niezwykle cenię sobie nagrania zespołu Świetliki, toteż książka (auto)biograficzna nie powinna być dla mnie szczególnie odkrywcza. A jednak w tym przeogromnym pod względem rozmiarów wywiadzie jest niezwykły walor. Otóż czytając o kolejnych doświadczeniach literackich i zakrętach życiowych Pana Poety przed moimi oczami przesunęły się… moje własne wspomnienia. Zapewne dlatego, że „Świetlikowe” wiersze i songi towarzyszyły mi na różnych etapach życia, w chwilach dobrych i złych. To wiele koncertów, na których było mi dane się pojawić, to spotkania autorskie oraz festiwale literackie. A wszystko to takie ulotne i… „trwałe jak numer telefonu na pudełku zapałek”. Cicho-sza, nie będzie więcej cytatów z Pana Poety, bo wielce tego nie lubi :-)
Ta książka przypomniała mi wiele wydarzeń z życia Pana Marcina, które zatarły się w mojej pamięci. O pracy w „Tygodniku Powszechnym”, o formacji The Users, o Mariannie Świeduchowskiej, o okolicznościach powstania tytułu albumu „Las Putas Melancolicas” (znaczący wpływ Eduardo Mendozy [sic!]). Znalazło się także miejsce na wspomnienia o muzykach, którzy kształtowali moje muzyczne gusta: Lech Janerka, Tymon Tymański, Robert Brylewski… Znalazło się miejsce na szczery dyskurs o życiu prywatnym, dokonywanych wyborach, zainteresowaniach, skrywanych obawach. Krótko mówiąc: nie nudziłem się. Przypuszczam, że spora w tym zasługa umiejętnie prowadzącego dialog Pana Rafała Księżyka; płynnie zmienia tematy, zgrabnie łącząc kolejne tomiki poetyckie z życiorysem Interlokutora. A trzeba wiedzieć, że prowadzenie rozmowy z Panem Marcinem nie należy do zadań łatwych.
Od spisania tego wywiadu minęło już pięć lat, życie dopisało kolejne rozdziały. Doczekaliśmy się urodzinowego podsumowania poezji, jubileuszowej trasy koncertowej (30 lat !),nowego muzycznego wcielenia Pana Poety (Morświn). Dobrze, że mamy do czynienia z „artystą poszukującym”, głodnym pisania. Oby ta podróż literacko-muzyczna trwała kolejne dekady. 10/10