rozwińzwiń

Delta Dietla

Okładka książki Delta Dietla Marcin Świetlicki
Okładka książki Delta Dietla
Marcin Świetlicki Wydawnictwo: EMG poezja
96 str. 1 godz. 36 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
EMG
Data wydania:
2015-10-22
Data 1. wyd. pol.:
2015-10-22
Liczba stron:
96
Czas czytania
1 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363464028
Inne
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
139 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
22
6

Na półkach:

Bardzo przyjemne

Bardzo przyjemne

Pokaż mimo to

avatar
460
412

Na półkach: ,

Nie przesadzę mówiąc: bardzo dobre.

Na pewno ten zbiór będzie we mnie wzrastał z czasem, choć już jest naprawdę na wysokim poziomie oddziaływania na mnie. "Pięć wierszy, ojciec" to część tomu, która poruszyła i zadrgała we mnie najbardziej. Jego konstrukcja (jedenaście razy po pięć wierszy) zdecydowanie ułatwia lekturę, cedzenie sobie poezji Świetlickiego i napawanie się nią. Odkrywanie. Po raz kolejny sprawdziła się moja intuicja, że najlepiej trafiają do mnie jego krótsze formy, najlepiej te jednostrofowe. Majstersztyk.

Polecam każdemu z ukłonem.

Nie przesadzę mówiąc: bardzo dobre.

Na pewno ten zbiór będzie we mnie wzrastał z czasem, choć już jest naprawdę na wysokim poziomie oddziaływania na mnie. "Pięć wierszy, ojciec" to część tomu, która poruszyła i zadrgała we mnie najbardziej. Jego konstrukcja (jedenaście razy po pięć wierszy) zdecydowanie ułatwia lekturę, cedzenie sobie poezji Świetlickiego i napawanie się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
105
80

Na półkach:

Jeśli ktoś sięgnie po Deltę Dietla nie znając pozostałej twórczości Świetlickiego, dostanie wszystko, co odnajdują czytelnicy w jego wierszach przynajmniej od „Pieśni Profana”.

Czyli:

Osobność (ironiczne „Asymiluj się, asymiluj” z „Gejskiego grania”),bo poeta musi być osobny, bo „poezję robi się z antymaterii. Poezję robi się przeciw. Przeciw instytucji, jakkolwiek by się nie nazywała. Przeciw każdej władzy. Przeciw niesprawiedliwości. Przeciw głupocie. Przeciw złym ludziom. Poezja jest ryzykiem. Poezja jest odwagą. Poezja jest niebezpieczna. Wszystko inne to łatwo przetłumaczalne na wiele języków świata bajdurzenie.” (To Świetlicki we wstępie do „Wierszy”).

Metapoetycki namysł nad własnymi wierszami, troszkę spod znaku Niskich Pobudek (w Czastuszkach i Grzmotylu). W „Zdaniu Zdań” otrzymujemy namysł nad poezją, nad jej mocą wyrażania, nad możliwością zapisania (ocalenia) z jej pomocą rzeczywistości „Giną wyrazy rzeczy. Giną rzeczywiście. W jakimś języku, fałszywej łacinie, lśni nic. Zdanie zdań, ono istnieje jedynie.”

Szorstki, nie do końca nabożny, na pewno nie ortodoksyjny namysł nad istnieniem Boga. W „Ciszy” krytykuje kościelny język „mówi pointami / a jego kapłani / rozmywają te pointy (…) on trzaska drzwiami / a jego kapłani / drzwi zamykają / na milion zamków / na stalowe sztaby / jesteśmy sami / cisza jest za drzwiami”. Czytelnik sam musi sobie dopowiedzieć, co to za cisza – nieobecnego Boga, czy też cisza Boga, o którym nic nie da się powiedzieć (bo na przykład nie dysponujemy adekwatnym językiem). Pamiętam, że Orbitowski w jakimś wywiadzie w Rzeczpospolitej powiedział, że w poezji Świetlickiego nie ma żadnego kłamstwa – on autentycznie cały dzień siedzi w knajpie i myśli o Bogu. To może sugerować odpowiedź…

Wreszcie, dostanie miłość opisaną w szorstko czuły sposób. W wierszu „Jesteśmy sami” pisze tak: „sam w twoim mieście, sama w moim mieście / tej nocy śpimy z nieobecnościami / i nie wiadomo czy to wiersz miłosny / czy też nabożny wszystkie wiersze wreszcie / w końcu stają się ciemnymi pieśniami / o nieobecności / czy to Bożej / czy twojej”. Poeta kocha zamieniając się w myśli o ukochanej. Przywołuje najprostsze w świecie obrazy suszenia włosów (wiersz „Prosty Miłosny”, można pociągnąć paralelę od tego suszenia do czarnej gumki do włosów z wiersza „O.” z tomu „Jeden”.)

Dobrze mieć swojego poetę.

Jeśli ktoś sięgnie po Deltę Dietla nie znając pozostałej twórczości Świetlickiego, dostanie wszystko, co odnajdują czytelnicy w jego wierszach przynajmniej od „Pieśni Profana”.

Czyli:

Osobność (ironiczne „Asymiluj się, asymiluj” z „Gejskiego grania”),bo poeta musi być osobny, bo „poezję robi się z antymaterii. Poezję robi się przeciw. Przeciw instytucji, jakkolwiek by...

więcej Pokaż mimo to

avatar
960
960

Na półkach: , , ,

Bardzo wiele zawdzięczam twórczości Marcina Świetlickiego. Może dlatego, że na nowo zacząłem poznawać poezję, smakować każde słowo, bawić się kontekstem i możliwymi znaczeniami. Nie będę jednak krył, że wpływ na to miały również kolejne płyty grupy „Świetliki”, które nadały nowy wymiar tekstom poetyckim. I zaskoczenie, że może to tak dobrze współgrać. Że można o prostych rzeczach pisać tak niepowtarzalnie celnie. Ale do tego trzeba umieć obserwować i znaleźć ten właściwy moment, aby przelać myśli na papier.
Ten tomik, można przewrotnie opatrzyć nalepką „nie zawiera przebojów.” Ale dla osób, którzy dobrze znają twórczość Mistrza Marcina zauważą dobrze znaną gorzką ironię, drobinki nostalgii, elementy depresyjne, składające się na dobrze znany kształt. To zapewne takie uczucie przyjemności towarzyszy osobie uzależnionej od nikotyny po zaciągnięciu się dymem papierosowym. Ja miałem tak samo z każdym czytanym wierszem. Zbiór trzyma poziom, jest godny polecenia, chociaż podział na bloki tematyczne nie do końca mnie przekonuje.

Bardzo wiele zawdzięczam twórczości Marcina Świetlickiego. Może dlatego, że na nowo zacząłem poznawać poezję, smakować każde słowo, bawić się kontekstem i możliwymi znaczeniami. Nie będę jednak krył, że wpływ na to miały również kolejne płyty grupy „Świetliki”, które nadały nowy wymiar tekstom poetyckim. I zaskoczenie, że może to tak dobrze współgrać. Że można o prostych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , , , ,

Wtajemniczeni pamiętają zapewne utwór Świetlickiego sprzed lat "Pięć wierszy religijnych". Tu koncepcja pięciu wierszy staje się sposobem na konstrukcję tomiku - mamy tu ich jedenaście razy po pięć. "Pięć wierszy na początek", "Pięć wierszy o Polsce", "Pięć wierszy o wierszach", "Pięć wierszy lękowych", itd. A fragment "Pięć wierszy, ojciec", to już po prostu wzór literackiego dobrego smaku, jak bez patosu i zadęcia poetycko opowiedzieć o trudnych wydarzeniach. Świetlicki jak wino.

Wtajemniczeni pamiętają zapewne utwór Świetlickiego sprzed lat "Pięć wierszy religijnych". Tu koncepcja pięciu wierszy staje się sposobem na konstrukcję tomiku - mamy tu ich jedenaście razy po pięć. "Pięć wierszy na początek", "Pięć wierszy o Polsce", "Pięć wierszy o wierszach", "Pięć wierszy lękowych", itd. A fragment "Pięć wierszy, ojciec", to już po prostu wzór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
74
60

Na półkach:

Aż trudno uwierzyć w to, że człowiek, który od jakiegoś czasu obsesyjnie kocha liczby, nie pokusił się o nadanie swojemu najnowszemu tomikowi matematycznie przemyślanego tytułu. Na szczęście (dla zwolenników uporządkowania) zawartość "Delty Dietla" została precyzyjnie rozplanowana. Przynajmniej tak wydaje się w pierwszej chwili. Sugeruje to zresztą sam wydawca, który na skrzydełku tomiku zamieścił następującą informację: "Jedenasta książka poetycka Świetlickiego. Jedenaście razy pięć po pięć wierszy. Pięćdziesiąt pięć. Szaleństwo". Brawo. Właśnie zrobiliśmy sobie powtórkę z tabliczki mnożenia. Gdybyśmy przygotowywali się do kartkówki z matematyki, moglibyśmy liczyć na zdobycie oceny celującej.
"Delta Dietla" zawiera wiersze z lat 2013-2015, a więc możemy potraktować ją jako pewnego rodzaju antologię. Utwory, które się na nią złożyły, zostały tematycznie pogrupowane. Czytelnik może więc przeczytać między innymi pięć wierszy: "na początek", "o Polsce", "o wierszach", "lękowych", "nabożnych", "o", "psich", "o mieście" i "na koniec". Taki podział wydaje się być sztuczny. Nie można przecież tak jasno rozdzielić podjętych tematów. Wszystkie one wzajemnie się przenikają. Co więcej, nie są w twórczości Świetlickiego niczym nowym. Pojawiały się już wcześniej.
"Delta Dietla" sprawia wrażenie tomiku zamkniętego. Otwiera go "Pięć wierszy na początek", a finalizuje "Pięć wierszy na koniec". Czyżby poeta chciał pokazać nam w ten sposób jakiś ograniczony fragment siebie? A może postanowił podsumować własne życie? Figura zamknięcia powinna odesłać nas do miejsca, które będziemy mogli oswoić i zrozumieć. Tak się jednak nie dzieje. Świadczy o tym na przykład wiersz pt. "Nie stąd":
Bo nie stąd jestem. I gdziekolwiek byłem/ byłem nie stamtąd. Przyszedłem przebadać/ tę okolicę, jak najwięcej nabrać,/ zagarnąć i nakłamać.
Czytelnik nie może więc spodziewać się, że będzie obcował z poezją zakotwiczenia, która odkryje przed nim to, co znajduje się za zasłoną. Świetlicki wykorzystuje w tomiku motyw wielokrotnych, lustrzanych odbić. Budzą one skojarzenia z lacanowską fazą lustra, podczas której na mocy autoidentyfikacji z własnym odbiciem powinno dojść do ukształtowania "Ja" człowieka. U Świetlickiego jednak do żadnej autoidentyfikacji dojść n i e m o ż e. Poeta wciąga czytelnika do gry. Sprawia mu tym chwilową, ulotną przyjemność. Nie przez przypadek w tomiku pojawia się przecież tyle blasków i najróżniejszych błysków. Wywołują je księżyc, błyskawice, zapalniczki, zapałki...

ulica Dietla w 1895 roku (źródło)
Warto zwrócić uwagę na "Pięć wierszy o księżycu". Stanowią one nawiązanie do twórczości Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, w której słońce nocy pojawiało się przecież nader często. W utworach Świetlickiego księżyc staje się "patronem obłąkanych". Pełni bardzo istotną funkcję. Ma zanieść wiadomość w nieświadomość, a więc tam, gdzie człowiek samodzielnie nie może dotrzeć. Księżyc stanowi u niego byt, który może wyłączyć świat. Wyłączyć wszystkie odbicia, błyski i blaski. Sprawić, że choć wkroczymy w ciemność, będzie to ciemność wyjątkowo wyrazista. Taka, która umożliwi nam spoglądanie na świat oczyma duszy. Czyżby więc Marcin Świetlicki przyznawał rację romantykom?
Jak się okazuje autor "Delty Dietla" nawiązuje nie tylko do tradycji romantycznej, ale także do ekonomii środków poetyckich stosowanej przez Tadeusza Peipera. Wyraźnie widać ją w utworze pt. "Pierwszy":
Wnieś/ widzom widmowym ową niewiadomą
Poeta utrzymuje więc kontakt ze swoimi poprzednikami. Choć ogranicza liczbę słów, mówi całkiem sporo. Pokazuje, że odczuwa związek z tradycją i historią - zarówno tą większą, jak i mniejszą, lokalną. Skrzyżowanie krakowskich ulic Dietla i Starowiślnej to dla Świetlickiego miejsce wyjątkowe. Bliskie, ale jednocześnie dalekie - zmienne i nieuchwytne.
Najmocniejszą stroną tomiku są utwory poświęcone ojcu. Żałoba została ukazana w nich w sposób dosadny, ale nie patetyczny. Takie wyczucie świadczy o dużej świadomości poetyckiej ich autora. Wiersze te przypominają małe opowieści. Mikrohistorie o sporym ładunku emocjonalnym. Przejmują i pozostają w pamięci na bardzo długo. Ojciec, który odszedł, paradoksalnie wciąż jest obecny. Przypomina o nim narąbane drewno i... zdjęcie w Google Maps. Żałoba, podobnie jak klepsydra, nie jest idealna. To dobrze. W przeciwnym razie wzbudzałaby podejrzenia.
Wyraźnie widać, że choć Świetlicki uderza w poważniejsze, ciemniejsze tony, nie rezygnuje z zakorzenienia swojej poezji w codzienności, teraźniejszości. Nie zamierza pogrążać się w rozpaczy. W wierszu pt. "6 Marca" czytamy, że "lepsza jest żywa pamięć". O tym, że Świetlicki nie porzuca charakterystycznego dla siebie zainteresowania potocznością i codziennością świadczy między innymi utwór pt. "Gejskie granie", który rozpoczyna się słowami:
Asymiluj się, asymiluj, nie obśmiewaj ich/ przesądów, ich kultury, słuchaj tego umc umc,/ które się z ich głośników wydobywa
Czytelnik rozpoznaje więc własną codzienność. Codzienność, która próbuje stworzyć z każdego z nas egzemplarz pożądany. Taki, który będzie "trendy". Taki, który przestanie zwracać uwagę na wewnętrzne dziecko. Taki, który nie zawaha się przed tym, żeby je zabić.
"Deltę Dietla" przenika chłód i rozjaśniana błyskami ciemność. Jest poważnie. Marcin Świetlicki nie ma jednak zamiaru się z nami żegnać. On tylko obserwuje. Krąży po ulicach i uważnie patrzy. W jego utworach mówią osoby różne, a jednak bardzo podobne. Ktoś, kto stracił kogoś bliskiego, człowiek mediów krzyczący: "Asymiluj się!", wieczny wędrowiec spoglądający na mapę Polski, właściciel psa... Poeta przygląda się więc otaczającej go rzeczywistości. Taką postawę dobrze obrazuje wiersz pt. "Odszczekiwanie":
Och, moja droga suko, wyjdziemy na spacer./ I zobaczymy sobie,
co tam robi świat
Świetlicki w "Delcie Dietla" nieznacznie zbacza z utartego szlaku. Poeta, jakiego do tej pory znaliśmy, nie umiera. On jedynie na chwilkę nas opuszcza. Wychodzi do pomieszczenia obok, żeby zalać herbatę lub wyłączyć piekarnik. W ostatnim utworze zbioru możemy przeczytać:
I nie umieram. Ja tylko na moment przepraszam
Paradoksalnie głos Świetlickiego staje się w ten sposób wyraźniejszy. Do jego bezpośredniości, obcesowości, prozatorskości, należy dodać silniejszy niż zwykle element refleksyjności i... bon appétit!

Aż trudno uwierzyć w to, że człowiek, który od jakiegoś czasu obsesyjnie kocha liczby, nie pokusił się o nadanie swojemu najnowszemu tomikowi matematycznie przemyślanego tytułu. Na szczęście (dla zwolenników uporządkowania) zawartość "Delty Dietla" została precyzyjnie rozplanowana. Przynajmniej tak wydaje się w pierwszej chwili. Sugeruje to zresztą sam wydawca, który na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
434
141

Na półkach: ,

Ujęty kwintologią o psach nie waham się wystawić pozytywnej rekomendacji ze znakiem jakości L (jak Leszcz, nie jak Legia).
Jest pewna dwuznaczność interpretacyjna w tych wierszach, które nie muszą wyglądać tak, jak wyglądają na pierwszy rzut oka. Choć chyba nie we wszystkich. Czy to ten sam wiatr poruszał stronicami tego tomu?

Ujęty kwintologią o psach nie waham się wystawić pozytywnej rekomendacji ze znakiem jakości L (jak Leszcz, nie jak Legia).
Jest pewna dwuznaczność interpretacyjna w tych wierszach, które nie muszą wyglądać tak, jak wyglądają na pierwszy rzut oka. Choć chyba nie we wszystkich. Czy to ten sam wiatr poruszał stronicami tego tomu?

Pokaż mimo to

avatar
1124
952

Na półkach: ,

Zaczepienie w konkrecie, skrót, pointa, ironia... za pomocą tych narzędzi dobiera się Świetlicki do rzeczywistości, życia i wszystkiego co z nimi związane, do tych wszystkich w sumie wielkich tematów. Unika sentymentalizmu jak żebraka na Plantach. A jednak po przeczytaniu jego wierszy z tego tomu człowiek jest rozedrgany jak orkiestra symfoniczna. Jednak to mistrzostwo jest!

Zaczepienie w konkrecie, skrót, pointa, ironia... za pomocą tych narzędzi dobiera się Świetlicki do rzeczywistości, życia i wszystkiego co z nimi związane, do tych wszystkich w sumie wielkich tematów. Unika sentymentalizmu jak żebraka na Plantach. A jednak po przeczytaniu jego wierszy z tego tomu człowiek jest rozedrgany jak orkiestra symfoniczna. Jednak to mistrzostwo jest!

Pokaż mimo to

avatar
219
219

Na półkach:

Marcin Świetlicki, Delta Dietla

Świetlicki wyszedł. Odetchnął. Chodzi z suką na smyczy. Pisze.
Nie, zwykle nie interesuje mnie specjalnie to CO pan Marcin ma do powiedzenia. Zawsze interesuje mnie jednak JAK on to robi. Sięgam i czytam - Tak, to znowu on.

PS. Wybrałbym Gejskie granie.

Marcin Świetlicki, Delta Dietla

Świetlicki wyszedł. Odetchnął. Chodzi z suką na smyczy. Pisze.
Nie, zwykle nie interesuje mnie specjalnie to CO pan Marcin ma do powiedzenia. Zawsze interesuje mnie jednak JAK on to robi. Sięgam i czytam - Tak, to znowu on.

PS. Wybrałbym Gejskie granie.

Pokaż mimo to

avatar
106
93

Na półkach:

Bardzo udany zbiór, udany pomysł z podziałem na bloki tematyczne. Poruszające wiersze, zwłaszcza te o ojcu.

Bardzo udany zbiór, udany pomysł z podziałem na bloki tematyczne. Poruszające wiersze, zwłaszcza te o ojcu.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    183
  • Chcę przeczytać
    112
  • Posiadam
    67
  • Poezja
    17
  • Ulubione
    7
  • Literatura polska
    5
  • 2015
    3
  • Marcin Świetlicki
    3
  • Poezja
    3
  • Poezja
    3

Cytaty

Więcej
Marcin Świetlicki Delta Dietla Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także