rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Wciągająca i trzymająca w napięciu historia, która uczyniła małą miejscowość plątaniną wątpliwości i podejrzeń. Nieodpowiedzialność i szczenięca głupota popchnęły cała lawinę emocji, krok po kroku pochłaniającą kolejne ofiary.

Warta poświęconego czasu. Dająca do myślenia.

Wciągająca i trzymająca w napięciu historia, która uczyniła małą miejscowość plątaniną wątpliwości i podejrzeń. Nieodpowiedzialność i szczenięca głupota popchnęły cała lawinę emocji, krok po kroku pochłaniającą kolejne ofiary.

Warta poświęconego czasu. Dająca do myślenia.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Borze Tucholski, co to za gniot!

Borze Tucholski, co to za gniot!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przezabawna zabawą słowem, rozironizowana wspaniałymi dialogami i ciepła. Tak po ludzku ciepła na serce, gdzie pomiędzy opowieściami fantastycznymi porusza życiowe historie i leczy bolączki.

Przezabawna zabawą słowem, rozironizowana wspaniałymi dialogami i ciepła. Tak po ludzku ciepła na serce, gdzie pomiędzy opowieściami fantastycznymi porusza życiowe historie i leczy bolączki.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka napisana pięknym językiem, która niestety z fatalnym rezultatem przeszła próbę czasu. Klasyka literatury drogi, która w chwili obecnej, według mojej opinii, nie niesie żadnego przesłani i prezentuje bardzo irytujące wzorce zachowań.
Zachwyciły mnie opisy krajobrazów i muzyki, jednak obyczajowe perypetie bohaterów sprawiły, że z rozdziału na rozdział coraz bardziej się męczyłam.
Dobrze znać, ale niestety nie wrócę do tej lektury.

Książka napisana pięknym językiem, która niestety z fatalnym rezultatem przeszła próbę czasu. Klasyka literatury drogi, która w chwili obecnej, według mojej opinii, nie niesie żadnego przesłani i prezentuje bardzo irytujące wzorce zachowań.
Zachwyciły mnie opisy krajobrazów i muzyki, jednak obyczajowe perypetie bohaterów sprawiły, że z rozdziału na rozdział coraz bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nareszcie! Chylę czoła, bo ta książka się Pani Bondzie naprawdę udała. Jak przy pierwszych tomach jest dreszcz.

Wielopoziomowa intryga, która kilkukrotnie zmienia swój bieg i to co zdawało się już rozwikłane, na powrót czyni nieoczywistym. Ciekawy splot wątków, jednoczesne poruszenie okrucieństwa przemocy domowej z przemocą będącą spełnieniem przyjemności.

Naprawdę warto.

Nareszcie! Chylę czoła, bo ta książka się Pani Bondzie naprawdę udała. Jak przy pierwszych tomach jest dreszcz.

Wielopoziomowa intryga, która kilkukrotnie zmienia swój bieg i to co zdawało się już rozwikłane, na powrót czyni nieoczywistym. Ciekawy splot wątków, jednoczesne poruszenie okrucieństwa przemocy domowej z przemocą będącą spełnieniem przyjemności.

Naprawdę warto.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po ogromnym rozczarowaniu dwoma ostatnimi tomami serii o Saszy Załuskiej niejako obraziłam się na Katarzynę Bondę. Jakość została pokonana przez ilość.

Dlatego też ponowne spotkanie z Hubertem Meyerem nastąpiło po dłuższej przerwie i muszę przyznać, wrócił dawniejszy smaczek. Książka nie jest ogromną knigą z masą zbędnych fragmentów. Jest wartko, interesująco, jest napięcie.

Drobne ujęcie punktów odbieganie od wiarygodności intrygi, ale styl językowy pozwala wiele wybaczyć.

Po ogromnym rozczarowaniu dwoma ostatnimi tomami serii o Saszy Załuskiej niejako obraziłam się na Katarzynę Bondę. Jakość została pokonana przez ilość.

Dlatego też ponowne spotkanie z Hubertem Meyerem nastąpiło po dłuższej przerwie i muszę przyznać, wrócił dawniejszy smaczek. Książka nie jest ogromną knigą z masą zbędnych fragmentów. Jest wartko, interesująco, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak na debiutancką książkę - bardzo dobry i całkiem dopracowany pomysł.

Polska odpowiedź na Metro, tylko dla młodszego czytelnika. Ciekawie skonstruowany początek, dwojako przedstawiony bohater - trochę trąca Bournem Ludluma, ale nie jest to jakiś większy mankament. Słowiańskość bardzo ładnie wpleciona w akcję. Zarówno ta mitologiczna, jak prosta i życiowa. Ukazanie piękna i ciekawości świata bez elektroniki. Myślę, że może to być dość ciekawa alternatywa, wyobrazić sobie taki z jednej strony prosty świat, a z drugiej skomplikowany ciągłym dążeniem do udoskonalenia natury. Wątek drogi interesujący, nie do końca jasny, przez co z niejako zapartym tchem brnie się dalej.

Niejako... bo tu kończą się plusy. Główny bohater bywa niemożliwie irytujący. Z jednej strony urwało mu się dobrych kilka lat życia, które według umiejętności musiały być bardzo burzliwe, z drugiej zaś jego umysł pozostał nietknięcie naiwny, jakby dziura czasowa dotyczyła tylko ciała. Chwilami autorce brakuje słów, więc kilkanaście zwrotów wraca niczym bumerang, co kilka stron. Zaś niektórzy bohaterowie oparli się dopracowaniu i uparcie pozostali jednowymiarowi.

Zawiodło mnie zakończenie tomu. Nawet nie samo zakończenie a ostatni etap. Coś tu niedomogło i jakby spaliło na panewce. Jakby był rozpęd, ale pomysłu zabrakło.
Niemniej jednak, zamierzam sprawdzić tom drugi. Wierzę, że po takim debiucie, gdy opadł kurz, jest dużą szansa na poprawę.

Polecam, bo dobre i polskie!

Jak na debiutancką książkę - bardzo dobry i całkiem dopracowany pomysł.

Polska odpowiedź na Metro, tylko dla młodszego czytelnika. Ciekawie skonstruowany początek, dwojako przedstawiony bohater - trochę trąca Bournem Ludluma, ale nie jest to jakiś większy mankament. Słowiańskość bardzo ładnie wpleciona w akcję. Zarówno ta mitologiczna, jak prosta i życiowa. Ukazanie piękna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dawno nie czytałam tak kiepskiej książki. Kiepskiej i absolutnie słabej pod każdym możliwym kątem.

Fabuła płaska, powielona i oczywista od początku do końca, przez co zniechęca już po kilku pierwszych stronach. Doczytałam (a raczej domęczyłam) chyba tylko po to, by być fair siadając do recenzji. Sześć kobiet w wieku 28-iu wiosen, które jakimś niebywałym cudem skończyły studia i prowadzą rzekomo dorosłe życie. Głupsza jedna od drugiej. Zakładam (to chyba próba usprawiedliwienia autorki), że miało to być zabawne, niestety wyszło bardziej niż żałosne. Zachowania i dialogi między bohaterkami doprowadzały mnie do egzystencjalnych pytań w stylu : serio, są tacy ludzie? ale dlaczego?

Co gorsza, napisane na miarę opisanej historii. Jednowymiarowo. Nudno. Niejako wymuszenie. Wciąż powtarzające się zwroty i określenia. Kiepskie opisy, ale dialogi, chyba jeszcze gorsze. Nie mogłam doszukać się w tej książce niczego, ale to absolutnie niczego in plus.
Może fakt, że główna bohaterka jest miłośniczą książek coś by ratował, ale po sposobie wysławiania i podejściu do życia, to aż boję się pomyśleć, co takiego czyta.

Zdecydowanie nie polecam! Szkoda drzew [nawet tych elektronicznych].

Dawno nie czytałam tak kiepskiej książki. Kiepskiej i absolutnie słabej pod każdym możliwym kątem.

Fabuła płaska, powielona i oczywista od początku do końca, przez co zniechęca już po kilku pierwszych stronach. Doczytałam (a raczej domęczyłam) chyba tylko po to, by być fair siadając do recenzji. Sześć kobiet w wieku 28-iu wiosen, które jakimś niebywałym cudem skończyły...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Babcię Joannę wielbię od pierwszej styczności.
O co chodzi? Ano, będąc jeszcze nastolatką co to niezawiele może w swej głowie posiada, trafiłam na pierwszą książkę Joanny Chmielewskiej - w moim przypadku był to "Lesio". I już po pierwszych stronach wybuchła we mnie miłość tak bezgraniczna i niemożliwa do pohamowania, że umyśliłam sobie Panią Joannę zaadoptować na babcię, choć nigdy jej o zgodę ostatecznie nie spytałam.

Od tamtego czasu czytam kolejno, nie przebierając, czy książka kierowana jest do dzieci, młodzieży, czy starszego człowieka z lekka nienormalnego. Skąd takie określenie? Cóż, nie znam nikogo do gruntu normalnego, kto dziełami Chmielewskiej by się zachwycał. Czytają, lubią, ale miłość przejawia się tylko u specyficznego odłamu gatunku ludzkiego. Wielce sobie chwalę przynależność do tegoż odłamu :).

Jak na autora tak niezwykle płodnego przystało, są książki majstersztyki i są też książki trochę słabsze. Wszystkie trzymają wysoki poziom absurdu oraz soczystość językową, ale czasem historia jest trochę bez dopalacza. I takie tez było "Wszystko czerwone". Dobre, ciekawe, zawikłane na tysiąc węzłów, ale tym razem czegoś mi zabrakło. Pikanterii do smaczku. Choć pozostałe duńskie przygody Joanny podobały mi się straszliwie. Może było za wolno? A może postaci nagle zlęgło się zbyt wiele? Nie umiem ostatecznie stwierdzić.

Jednakoż fanom polecam okrutnie gorąco. Niefanom również. Bo tak naprawdę, każdy w Babci Joannie znajdzie coś dla siebie, co mu w danej chwili pozwoli parsknąć śmiechem i pójść dalej :)

Babcię Joannę wielbię od pierwszej styczności.
O co chodzi? Ano, będąc jeszcze nastolatką co to niezawiele może w swej głowie posiada, trafiłam na pierwszą książkę Joanny Chmielewskiej - w moim przypadku był to "Lesio". I już po pierwszych stronach wybuchła we mnie miłość tak bezgraniczna i niemożliwa do pohamowania, że umyśliłam sobie Panią Joannę zaadoptować na babcię,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czasami trzeba mieć tę odwagę, by daną historię zakończyć póki święci triumfy. Jeśli się jej nie da, rozwleka się w kolejne i kolejne, sprawiając, iż stają się nieświeże, niczym mielony z baru mlecznego.

Aneta Jadowska umiar straciła już na heksalogii z Dorą Wilk. Pierwsze dwie jeszcze wciągały z przytupem, kolejne dwie siłą rozpędu, natomiast ostatnie były już ze strony na stronę straszniejsze. Odrobinę świeżości przywiódł zbiór "Ropuszki", ale pomimo potencjału postaci Witkaca było niestety słabo.

Historie miały naprawdę spory potencjał, szczególnie pierwsza, ale gdzieś od połowy każda z nich zaczynała się w jakiś manierycznie sposób sypać i dziurawić. Akcja traciła spójność, a końcówka była już rozczarowująca.

Liczyłam, że może nowa opowieść z nową bohaterką coś zmienią, ale wystarczył mi tył okładki, by stwierdzić, że to wciąż to samo. Jest mnóstwo wielbicieli, więc nie mnie oceniać, ale ja rezygnuję. Zbyt powielana historia i kalkowani bohaterowie.

Czasami trzeba mieć tę odwagę, by daną historię zakończyć póki święci triumfy. Jeśli się jej nie da, rozwleka się w kolejne i kolejne, sprawiając, iż stają się nieświeże, niczym mielony z baru mlecznego.

Aneta Jadowska umiar straciła już na heksalogii z Dorą Wilk. Pierwsze dwie jeszcze wciągały z przytupem, kolejne dwie siłą rozpędu, natomiast ostatnie były już ze strony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Realistyczna do granic obrzydliwości opowieść o miłości cierpliwszej, niżeli kropla drążąca skałę.

Specyfika detali niejednokrotnie odstręcza od przewracania stron. Jestem medycznie pokrewna i teoretycznie nic nie jest mi obce, ale rozwodzenie się na plwociną, czy współżyciem geriatrycznym... nijak mi do romantycznego przesłania nie przystaje.

Puenta całości jest piękna, jednak dla mnie ginie przytłoczona nieistotnymi historiami pobocznymi, czy zbędnymi opisami, które zupełnie nic nie wnoszą.
Przykro mi to stwierdzać, ponieważ generalnie lubuję się w szczegółowych opisach, tym razem byłam wyczerpana. Budowanie detali postaci, by ginęła w odmętach zapomnienia dwie strony dalej? Bezsens. Rozprasza, frustruje i zniechęca.

A ono jest. Ukryte i delikatne. W zasuszonych gardeniach, w tysiącach listów i w wyczekiwaniu swej chwili szczęścia. Miłość prowadzi bardzo krętymi ścieżkami w miejsca niejednokrotnie wielce od siebie odległe.

Warto znać dla wyrobienia sobie własnej opinii. Jednak jeśli ktoś nie lubi zbędnych dłużyzn i głównej historii ukrytej tak bardzo, że wręcz ginącej, to nie polecam podchodzić.

Realistyczna do granic obrzydliwości opowieść o miłości cierpliwszej, niżeli kropla drążąca skałę.

Specyfika detali niejednokrotnie odstręcza od przewracania stron. Jestem medycznie pokrewna i teoretycznie nic nie jest mi obce, ale rozwodzenie się na plwociną, czy współżyciem geriatrycznym... nijak mi do romantycznego przesłania nie przystaje.

Puenta całości jest piękna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Oczy dziecka widza czasem większą mądrość, niżeli usta dorosłych zdołałyby opowiedzieć.

I tak też "Zabić drozda" przez kilkadziesiąt stron zdaje się być książką młodzieżową i dla młodzieży stworzoną, ze względu chociażby na wiek bohaterów. Zaś z każdą kolejna stroną te zdawałoby się dziecięce historie przemycają w sobie, z właściwa dzieciom niewymuszoną gracją, uniwersalne wartości dorosłego człowieka. I pojawia się pytanie, dla kogo i o kim jest ta książka właściwie.

Ostatecznie, wciąż nie wiem. Dla większych dzieci, ponieważ dziecięcymi oczyma opowiada bardzo poważny i brutalny świat. Dla dorosłych, co zwykle belek we własnych oczach nie widzą, ponieważ w świetle dziecięcych słów potrafią doznać objawienia. Dla jednych i drugich, bo ponadczasowe są wartości tekstu, które co kilka lat można odkrywać nowe i na nowo.

Ponadto lekkość słowa. Lato za miastem soczyście zielone z kurzem we włosach. Pachnące indywidualną mieszanką wspomnień i tęsknot. Bo tu nie jest ważny ten obraz, a bardziej ten, który w nas pobudza, głęboko w pamięci. Pozwala nam dotrzeć do własnych wspomnień i obok bohaterów przypomnieć sobie własne filary świata.

Książka z półki obowiązkowe. Polecam czytać co kilka lat, by co kilka lat sprawdzić na czym stoi nasz świat.

Oczy dziecka widza czasem większą mądrość, niżeli usta dorosłych zdołałyby opowiedzieć.

I tak też "Zabić drozda" przez kilkadziesiąt stron zdaje się być książką młodzieżową i dla młodzieży stworzoną, ze względu chociażby na wiek bohaterów. Zaś z każdą kolejna stroną te zdawałoby się dziecięce historie przemycają w sobie, z właściwa dzieciom niewymuszoną gracją, uniwersalne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Historia "niezwykłego" zwykłego małżeństwa, które z dość przyśpieszonym biegiem lat napotyka kryzys. Historia jak jedna z wielu. Kryzys jak każdy inny. Ona wymaga, On nie chce się już starać. On myśli o dziecku, Ona pragnie być wiecznie młoda i najważniejsza. Ona naciska na zmiany, On zamyka się w sobie. Niby nic. Historia jakich wiele. Piękny pejzaż obyczajowy i skąd tu niby wziąć thriller?
Wszystko zmienia się gdy kolejka małżeńskich niesnasek powoli acz sumiennie sunie ku szczytowi ogólnej złości. Czekamy, czekamy na awanturę... Aż tu Pani Żona znika.
Teoretycznie należałoby powiedzieć, że znika jak kamfora, bo tak jakoś mi się szybko kojarzy. Jednak tu, wszystko jest hm... no nie wiem. Co najmniej dziwne.

Tytuł jakby z założenia pokazuje, czego mamy się spodziewać, więc nakreślone przeze mnie tło jest jakby oczywiste. Oczywiste?! A guzik! Tak naprawdę to zniknięcie tak naprawdę odpala ostrą jazdę bez trzymanki.
Nic nie jest tym czego moglibyśmy się spodziewać, a to czego się spodziewamy wykorzystane jest w niezwykle przewrotny sposób.

Przede wszystkim.
Ukłony za pomysł! Na prawdę przemyślana i dopracowana sprawa. Tak samo jak oddzielenie narracyjne, które mąci jeszcze dodatkowo akcję, a co za tym idzie dodaje pikanterii.
Minusem jest sporo nagięć rzeczywistości, których wymagała akcja. Niczego nie psują, ale dla gderliwca jak ja, są widoczne i trochę śmieszą.

Zdecydowanie zamierzam zapoznać się z pozostałymi książkami Pani Flynn. Warto! Polecam.

Historia "niezwykłego" zwykłego małżeństwa, które z dość przyśpieszonym biegiem lat napotyka kryzys. Historia jak jedna z wielu. Kryzys jak każdy inny. Ona wymaga, On nie chce się już starać. On myśli o dziecku, Ona pragnie być wiecznie młoda i najważniejsza. Ona naciska na zmiany, On zamyka się w sobie. Niby nic. Historia jakich wiele. Piękny pejzaż obyczajowy i skąd tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pomysł byłby dobry, gdyby nie był tak chaotycznie wcielony w życie i przekombinowany ponad miarę.

Miał być błyskotliwy romans o Kółku przyjaciółek czerpiący jakby językowo z Chmielewskiej, ale niestety autorka zbyt wiele srok chciała złapać za ogon w jednej chwili i gdzieś w tym wszystkim utonął pomysł przewodni.

Mamy sześć bohaterek głównych, trochę pobocznych i Kraków, a dokładniej Kazimierz. Mamy na początku szaloną introdukcję bohaterek i spis treści, który więcej mąci niż wyjaśnia [zalecam pominąć]. Wewnątrz zaś absolutny chaos jak po wybuchu granatu w kartonie z konfetti. Pięć wersji narracyjnych to trochę za dużo, jak na jedną opowieść.

Rozumiem pomysł. Podobały mi się dialogi i niektóre pomysły na rozwiązania życiowe, ale klasyczna opowieść przeplatana, trochę bez ładu i składu konwersacjami na gg, listami, notatkami z pamiętnika oraz wiadomościami ku potomności, sprawiają, że książka jest trudna w odbiorze.

Lekko, przyjemnie i zabawnie. Szalone dziewczyny w "wielkim mieście". Trochę nawet tęskno zrobiło mi się za czasami studiów i tuż po. Poszukiwania siebie i TEGO idealnego ograne na sześć dam. Jest potencjał, językowo całkiem przyjemnie (choć wulgarne litanie w końcówce książki jakoś nie pasowały mi do konwencji), jednak czuć tu chęć upchnięcia wszystkiego w zbyt małym formacie. Przesyt.

Mam nadzieję, że kolejna książka będzie "spokojniejsza", bo na pewno będę chciała sprawdzić, jak osiadają pomysły i emocje po debiucie.

Pomysł byłby dobry, gdyby nie był tak chaotycznie wcielony w życie i przekombinowany ponad miarę.

Miał być błyskotliwy romans o Kółku przyjaciółek czerpiący jakby językowo z Chmielewskiej, ale niestety autorka zbyt wiele srok chciała złapać za ogon w jednej chwili i gdzieś w tym wszystkim utonął pomysł przewodni.

Mamy sześć bohaterek głównych, trochę pobocznych i Kraków,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dzieło niewątpliwie wyjątkowe. Wielowymiarowe. Niełatwe w odbiorze. Momentami porywające niczym górski potok, innymi zaś nużące opowieściami o rzeczach wręcz nieistotnych.
I choć rozumiem powód stawiania jej na piedestale, nie mówię nie kolejnemu spotkaniu z Mannem, to jednak brakowało mi opowieści.
Trzeba tu koniecznie zaznaczyć, że "Czarodziejska góra" to nie jest opowieść 'o czym', ale 'jak', jeśli mogę tak minimalistycznie to ująć.

Mimo niskiej oceny, ponieważ spodziewałam się u siebie zachwytu, polecam wszystkim, choćby dla metafizycznego odczucia tej powieści i wyrobienia sobie własnego zdania.

Dzieło niewątpliwie wyjątkowe. Wielowymiarowe. Niełatwe w odbiorze. Momentami porywające niczym górski potok, innymi zaś nużące opowieściami o rzeczach wręcz nieistotnych.
I choć rozumiem powód stawiania jej na piedestale, nie mówię nie kolejnemu spotkaniu z Mannem, to jednak brakowało mi opowieści.
Trzeba tu koniecznie zaznaczyć, że "Czarodziejska góra" to nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przyjemne, lekkie fantasy z bardzo intensywną słowiańską nutą. Dalsze losy hipochondrycznej Gosławy w wiejskim świecie nadprzyrodzonych stworzeń i bogów.

Nie ma co się rozwodzić, trzeba przeczytać :). Przyjemnie spędzonych kilka wieczorów. Szybko, bez dłużyzn, i choć główna bohatera bywa irytująca do zgrzytania zębów, tak słowiańskie wploty wynagradzają wiele.

Chętnie doczytam do końca cykl. I jak na ten gatunek, jest to bardzo przyzwoita opowieść. Polecam dla relaksu ducha.

Przyjemne, lekkie fantasy z bardzo intensywną słowiańską nutą. Dalsze losy hipochondrycznej Gosławy w wiejskim świecie nadprzyrodzonych stworzeń i bogów.

Nie ma co się rozwodzić, trzeba przeczytać :). Przyjemnie spędzonych kilka wieczorów. Szybko, bez dłużyzn, i choć główna bohatera bywa irytująca do zgrzytania zębów, tak słowiańskie wploty wynagradzają wiele.

Chętnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetnie napisana historia choroby psychicznej, która jest reakcją na świat pędzącym w nie do końca akceptowanym przez nas kierunku. Opowieść o poddaniu się, uległości, walce, niezłomności i nadziei.

Subtelnie skonstruowana tak, by jej wielowymiarowość sączyła się niezauważalnie, niczym gaz. Początkowo, są to przebłyski myśli - coś mi się skojarzyło, a im dalej, tym kolejne warstwy wyraźniej wynurzają się z bazy opowieści.

Przytłaczająca bezradnością wobec kombinatu, a jednak niosąca nadzieję w opętańczym śmiechu. Waleczna i uparta. Niosąca dużo, mimo wszystko, pozytywnej myśli pomiędzy wierszami. W podstawie historii zaś gorzka rzeczywistości upodlania ludzi chorych, opętanie władzy i brawurowa dywersja chęci życia.

Polecam wszystkim.

Świetnie napisana historia choroby psychicznej, która jest reakcją na świat pędzącym w nie do końca akceptowanym przez nas kierunku. Opowieść o poddaniu się, uległości, walce, niezłomności i nadziei.

Subtelnie skonstruowana tak, by jej wielowymiarowość sączyła się niezauważalnie, niczym gaz. Początkowo, są to przebłyski myśli - coś mi się skojarzyło, a im dalej, tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najgłośniejsza. Uwielbiana. Okrzyczana.

Przepraszam, nie wiem za co.
Fakt, język autora jest niezwykle ważny, bo dodaje lub ujmuje uroku. Jednak sam język i ciekawy pomysł na narrację, to za mało by uratować nieciekawą, niesmaczną i wręcz nudną opowieść o... o niczym!

Miała to być rozbudowana opowieść o małżeństwie, jego cieniach i blaskach. Męczyłam się, więc książkę czytałam powoli i nie zauważyłam tej części opowieści. Dla mnie były to chaotycznie pozlepiane opowiastki o psychicznie zaburzonych ludziach, którzy są ze sobą by uprawiać seks i się nad sobą użalać. Niesmak. Z całej książki interesujące było może łącznie z 50stron.

Niewykorzystany potencjał w mojej opinii. Ocenę ratuje tych kilka dobrych fragmentów i ciekawy pomysł. Można przeczytać, aby wyrobić sobie własne zdanie. Jednakże przyjemności czytania ta książka nie dostarcza.

Najgłośniejsza. Uwielbiana. Okrzyczana.

Przepraszam, nie wiem za co.
Fakt, język autora jest niezwykle ważny, bo dodaje lub ujmuje uroku. Jednak sam język i ciekawy pomysł na narrację, to za mało by uratować nieciekawą, niesmaczną i wręcz nudną opowieść o... o niczym!

Miała to być rozbudowana opowieść o małżeństwie, jego cieniach i blaskach. Męczyłam się, więc książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Zacznę może od tego, że nie lubię tego typu literatury. Nie wzruszają mnie miłosne intrygi, czy wzniosłe westchnienia. Nie cierpię koronek, parasolek, krynolin i dworskiej etykiety. Od zawsze działało mi to na nerwy i uznawałam, że lepiej czytać to co się lubi niż męczyć się nad czymś, do czego jestem z gruntu rzeczy uprzedzona.

W tym roku jednak, w wyniku zakładu z samą sobą [Tak, czasem zdarza mi się dyskutować z kimś na poziomie], postanowiłam się przełamać i nadrobić kilka absolutnych klasyków.

Przyznaję się bez bicia, że zabierałam się do tej knigi, jak pies do jeża. Wzdychałam, stękałam przez pierwsze kilkadziesiąt stron, choć książka pisana jest równo i barwnie, aż nagle ocknęłam się na końcu, wgnieciona w kanapę, spłakana i z rozdziawionymi ustami.

To nie jest romans. Nie zgodzę się z nikim, kto tak twierdzi! To monumentalna powieść o ludziach nieprzygotowanych na załamanie się ich czasów. Historia walki z uprzedzeniami, konwenansami, tradycją i samym sobą. Obraz kobiety pchniętej do niewyobrażalnej odwagi o jeden raz za dużo. O wyborach skandalicznych i wybornych skandalach.

Oh, Scarlett, pogardzało tobą otoczenie, dzieci... ale zgodnie z przepowiednią, wnuki i prawnuki były z ciebie dumne.

Książka wspaniale osadzona historycznie, zrównoważona wątkami, barwna, głęboka i... żywa. Niczego nie jest w niej za dużo, niczego też za mało. Jest głęboka i gorzka, aż cierpnie język. WSPANIAŁA!

I ostatecznie, nastawiona na be! kończę z wielkim westchnieniem i nadzieją na ponowne spotkanie. Gorąco polecam!

[PS.: Nie oglądajcie filmu! Psuje wszystko!]

Zacznę może od tego, że nie lubię tego typu literatury. Nie wzruszają mnie miłosne intrygi, czy wzniosłe westchnienia. Nie cierpię koronek, parasolek, krynolin i dworskiej etykiety. Od zawsze działało mi to na nerwy i uznawałam, że lepiej czytać to co się lubi niż męczyć się nad czymś, do czego jestem z gruntu rzeczy uprzedzona.

W tym roku jednak, w wyniku zakładu z samą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Gdy ktoś jest tak płodnym autorem jak Pani Chmielewska zdecydowanie ma prawo do wzlotów i potknięć. Dlatego też, choć "Harpie" uważam za potknięcie bez lądowania telemarkiem, to jednak miłość swą dozgonną podtrzymuję i utwierdzam.

Historia jak to u Chmielewskiej poplątana z założenia, z każdą stroną doprowadzana przez życiowo pokrzywionych bohaterów do stanu gigantycznego kołtuna, gdzie już nikt nie wie co i po co. Pierwsze skrzypce - trzy upiorne siostry, które nienawidząc własnego życia próbują je uprzykrzyć wszystkim wokół. Dorotka sierotka [ehs.] co jest niby bardzo inteligentna, a jednak ciapa z niej straszliwa i dając sobą przez wszystkich pomiatać psuje jakiekolwiek gagi.

Przebłyski mojego uwielbionego pióra były i ratowały wszystko wraz z Bieżanem, ale to jednak nie było to. Książka nie na pierwszą styczność z autorką. Książka do poznania przy bezdennej miłości, której nic i nikt korony nie uchyli.

Gdy ktoś jest tak płodnym autorem jak Pani Chmielewska zdecydowanie ma prawo do wzlotów i potknięć. Dlatego też, choć "Harpie" uważam za potknięcie bez lądowania telemarkiem, to jednak miłość swą dozgonną podtrzymuję i utwierdzam.

Historia jak to u Chmielewskiej poplątana z założenia, z każdą stroną doprowadzana przez życiowo pokrzywionych bohaterów do stanu gigantycznego...

więcej Pokaż mimo to