-
Artykuły
Zapowiedzi książek: gorące premiery lipca 2024LubimyCzytać4 -
Artykuły
Mroczne strony dorastania. „Prawda czy wyzwanie” Natashy PrestonBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Zapraszamy na spotkanie online z Magdą Tereszczuk. Zadaj pytanie i wygraj książkę „Błahostka“LubimyCzytać3 -
Artykuły
Ojcowie w literaturze, czyli świętujemy Dzień OjcaKonrad Wrzesiński35
Biblioteczka
2023-10-23
2023-09-22
Dla mnie to nie jest rzetelny reportaż, tylko manipulowanie emocjami czytelników. Jeżeli Jezus umarł w Polsce, to przedtem umarł już po drugiej stronie muru, na Białorusi, bo pogranicznicy białoruscy są tak samo brutalni jak polscy, albo jeszcze gorsi. Już dawno temu umarł na największym cmentarzysku Europy, jaką jest Morze Śródziemne, na Lampedusie, w obozach dla uchodźców w Grecji i Hiszpanii. Jeżeli myślicie, że tam uchodźcy są bezpieczni i mają zapewnione ludzkie warunki bytowania, to się mylicie.Poszukajcie reportaży filmowych z tych obozów. Autor jest człowiekiem inteligentnym, dostęp do informacji na całym świecie ma jak każdy teraz (w czasach PRL-u wyglądało to inaczej, dziś wystarczy znać języki, żeby sięgnąć po różne źródła). Zabrakło mi w tej książce nawiązania do podobnych sytuacji w innych krajach i opisania, jak sobie radzą z falą uchodźców. Najczęściej sobie nie radzą. Zabrakło opisu sytuacji prawnej, co mówią na ten temat przepisy międzynarodowe. Tylko na marginesie jest wspomniane, że wielu uchodźcom trasa samolotem do Moskwy, gdzie nie muszą mieć wizy (a właściwie dlaczego tak jest? Bo i Putinowi, i Łukaszence bardzo pasuje destabilizacja Polski i innych krajów Unii poprzez masowy napływ uchodźców – wtedy muszą zająć się nimi, a nie tym, co robi Putin w Ukrainie), dalej do Mińska, a potem skok do granicy polskiej wydaje się bezpieczna w porównaniu z trasą bałkańską, gdzie są bardzo źle traktowani albo bardzo niebezpieczną drogą przez Morze Śródziemne. Autor zapomina też wspomnieć, że ani rząd PIS-u ani inny nie będzie w stanie sam tego problemu rozwiązać, tu jest potrzebna współpraca międzynarodowa. Porównywanie losu uchodźców z losami Żydów w czasie wojny to kolejna manipulacja i policzek w twarz dla tych ostatnich. Coś takiego autor może wmawiać młodemu pokoleniu, ale nie tym, którzy sami przeżyli wojnę albo mojemu pokoleniu, które zna historię z ust naocznych świadków.
Wszyscy uchodźcy są tu opisani jako osoby wykształcone, wdzięczne za pomoc, ale nie przyjmujące azylu w Polsce, nawet wbrew radom osób pomagających i w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia, tylko ciagnące dalej, tam, gdzie można uzyskać wyższe niż w Polsce świadczenia socjalne. Od 36 lat mieszkam właśnie w takim kraju, będącym celem uchodźców. W fali imigracyjnej z 2017 byłam osobiście bardzo zaangażowana w pomoc, podobnie jak większość moich znajomych. 80 % tamtych uchodźców to byli uciekinierzy ekonomiczni, a nie ofiary wojny. Nie można nikogo za to winić, że chce żyć lepiej, on i jego dzieci. Gdyby jeszcze chcieli się do tego przyczynić! Nie dosyć, że większość z nich nie ma wykształcenia (a zapotrzebowanie na pasterzy owiec w Europie jest niskie) , to jeszcze nie ma też ochoty, żeby je zdobyć albo pójść do jakiejkolwiek pracy. W przeciwieństwie do uchodźców z Ukrainy, których niemiecki rynek pracy praktycznie już wchłonął – albo pracują albo robią kursy językowe i naukę zawodu. Z integracją fali z 2017 też coś poszło nie tak – ciągle stosują zasady życia, które wynieśli ze swoich krajów, czyli brak respektu dla kobiet i młodych dziewczyn. Masowo w tym roku grupy młodocianych z Syrii, Iraku, Afganistanu napastowały dziewczyny na basenach i pływalniach, wkładały im ręce w kostiumy kąpielowe, robiły zdjęcia bez pozwolenia. Policja podaje narodowość sprawców bez zahamowań, bo było tych zajść tyle, że w niektórych miejscowościach trzeba było w te upały zamknąć baseny, bo personel nie był w stanie zapewnić dziewczynom bezpieczeństwa.
Oczywiście i we Włoszech, i w Grecji, i w Hiszpanii są ochotnicy, którzy udzielają humanitarnej pomocy uchodźcom, łagodząc sytuacje, gdzie rządy sobie nie radzą. Ale Europa nie jest w stanie przyjąć wszystkich. Rząd niemiecki pertraktuje z krajami Afryki, by za opłatą przyjmowali z powrotem swoich obywateli. Co robią uchodźcy? Niszczą dokumenty, żeby nie było wiadomo, z jakiego kraju pochodzą i dokąd ich odesłać. Podobnie Niemcy utrzymują obozy w Turcji, które powstrzymują uchodźców, chcących dotrzeć do Europy. Mówi się też o zaostrzeniu przepisów o udzielaniu azylu, aby przyjmować tylko osoby, na które jest zapotrzebowanie na rynku pracy. Wielokrotnie widziałam w niemieckiej tv reportaże z polsko-bialoruskiej granicy – i o murze, i wywiady z pomagającymi. Nikt z autorów nie oskarżał Polski o brak humanitaryzmu i nie twierdził, jak Grynberg, że w Polsce umarł Jezus. Po prostu Niemcy są już trochę dalej, jeżeli chodzi o doświadczenia z uchodźcami, którzy są ofiarami fałszywej reklamy naganiaczy i przewoźników. Oczywiście tym ofiarom trzeba pomóc. Ale ślepy i naiwny humanitaryzm, jaki przebija niekiedy z tych wywiadów czy tendencyjnych wypowiedzi autora nie prowadzi do rozwiązania problemu. Czy rozwiązaniem byłoby przyjęcie ich i puszczenie dalej w głąb Europy? Bardzo wątpię, zostaliby odesłani z powrotem do Polski. I co dalej, skoro oni w tej Polsce nie chcą być?
Trzy gwiazdki za rozmówców autora i w uznaniu ich humanitarnego wkładu.
Dla mnie to nie jest rzetelny reportaż, tylko manipulowanie emocjami czytelników. Jeżeli Jezus umarł w Polsce, to przedtem umarł już po drugiej stronie muru, na Białorusi, bo pogranicznicy białoruscy są tak samo brutalni jak polscy, albo jeszcze gorsi. Już dawno temu umarł na największym cmentarzysku Europy, jaką jest Morze Śródziemne, na Lampedusie, w obozach dla uchodźców...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-22
2023-08-13
Gdyby można było dawać ujemne gwiazdki, ta książka miałaby u mnie minus 3 gwiazdki. Co najmniej. Na ogół nie czytam literatury tego typu, ale przypadkowo natrafiłam na bezpłatny fragment audio na youtube. Po 24 % ebooka na legimi była wzmianka o charytatywnej działalności szejka, więc byłam bardzo ciekawa, czym się zajmuje oprócz koni i wyuzdanych przyjęć z prostytutkami. Ebooka przekartkowałam, ale do końca książki autor już nie wrócił do tego tematu, więc się nie dowiedziałam.
Minus gwiazdki za:
1. Infantylny styl pisarza, płaskie dialogi na poziomie literatury dla kucharek albo harlequinów.
2. Historia pisana na zamówienie, mająca na celu wybielenie zmarłego kuzyna, więc trudno opisane wydarzenia potraktować jako prawdziwe. Podejrzewam, że i opisy orgii z prostytutkami zostały bardzo złagodzone, żeby nie odstraszyć czytelnika. Jeżeli niektóre z nich po jednym takim przyjęciu próbowały popełnić samobójstwo albo lądowały na terapii, to na pewno nie chodziło o zwykły seks, złotą kupę zrobioną na pierś dziewczyny czy oddawanie na nią moczu. Jedna tylko scena opisywała, jak bogaty szejk potraktowal ciało jednej z dziewczyn, gdzie pada pytanie, czy jej reakcja była spowodowana bólem czy rozkoszą. Dla mnie nie ma wątpliwości, że bólem.
3. Autor sam siebie stawia niemalże na pierwszym planie, na równi z bohaterami opowieści.
4. Zabrakło refleksji, dlaczego szejkowie reagują tak jak reagują, jaki wpływ na ich życie ma kultura i religia. Być może dlatego, że książka pisana była na zamówienie i na własne refleksje autora nie było tu miejsca?
Islam zabrania jakichkolwiek kontaktów między płciami przed ślubem, żadnych spotkań towarzyskich czy rozmów, więc kobiety dla młodych szejków sa stworzeniami nieznanymi. Pozostają im tylko kontakty z prostytutkami, wprawdzie oficjalnie przez islam zabronione, ale daje się to obejść, bo temperament młodych chłopaków gdzieś musi znaleźć ujście. Przy takim wychowaniu ich życie seksualne jest całkowicie oderwane od sfery uczuciowej, tym bardziej, że i małżeństwa są aranżowane i przeważnie z miłością nie mają nic wspólnego.
Także inne sfery nie mają większego wpływu na ich życie. Studia wprawdzie opowiadający szejk skończył, ale nie pisze o wysiłku, czasie spędzonym na nauce, nie podjął też po ich skończeniu pracy w zawodzie. Cały okres jego pobytu w Londynie to jedno wielkie party. Być może to przejęcie tematyki finansowej w rządzie jest związane ze studiami, ale autor nie powiązał wyraźnie tych faktów, to tylko mój domysł. Podejrzewam też, że te studia za petrodolary wyglądały tak, jak studia w Polsce studentów z krajów demoludów. Pamiętam profesora jednej z łódzkich uczelni, który w latach 70-tych po interwencji ambasady któregoś z krajów krzyczał na cały głos- „dobrze, dostaną zaliczenia, ale jak się potem mosty w waszym kraju będą waliły, to nie do mnie pretensje”. W Dubaju i Emiratach pracowali zagraniczni architekci i budowlani, hotele też obsługują cudzoziemcy, bo szejkowie nie znają poczucia obowiązku i regularnej pracy. Właściwie to mi ich żal. Puste życie, nie wypełnione poważniejszymi myślami czy zadaniami, w którym wszystko można kupić, ale przeważa samotność i brak miłości.
Zdecydowanie odradzam tę laurkę ku czci zmarłego arabskiego hulaki.
Gdyby można było dawać ujemne gwiazdki, ta książka miałaby u mnie minus 3 gwiazdki. Co najmniej. Na ogół nie czytam literatury tego typu, ale przypadkowo natrafiłam na bezpłatny fragment audio na youtube. Po 24 % ebooka na legimi była wzmianka o charytatywnej działalności szejka, więc byłam bardzo ciekawa, czym się zajmuje oprócz koni i wyuzdanych przyjęć z prostytutkami....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-28
Co za irytująca główna bohaterka! Tak zapatrzona we własne emocje, że nie widzi faktów wokół niej, nie liczy się z uczuciami innych osób. Przez to nie potrafiłam babsku współczuć w momentach najtrudniejszych dla każdej matki. I znów dziwię się wysokim ocenom tej książki. Olga nie ma przyjaciółek, jakaś jedna była, z którą nie chce nawet rozmawiać, za to mężczyzn aż trzech, których używa według swoich aktualnych potrzeb. Przyjmuje zawsze najgorszą wersję wydarzeń - widzi na ciele córki ślady po cesarce, ale nie pyta, co z dzieckiem, bo ona już wie najlepiej, że napewno nie żyje. A jak żyje to napewno jest dzieckiem gwałtu –podobieństwa do ojca nie szuka. Nie liczy się z potrzebami emocjonalnymi dziecka, liczą się tylko jej, Olgi, potrzeby i prawa. Niesympatyczna postać, mnóstwo jej rozmyślań w tekście, mnóstwo działań bez zastanowienia, pod wpływem chwilowych emocji – słowem brazylijskiego serialu ciąg dalszy!
Literatura dla kucharek, odradzam!
Ja napewno nie sięgnę już po książki tej autorki.
Co za irytująca główna bohaterka! Tak zapatrzona we własne emocje, że nie widzi faktów wokół niej, nie liczy się z uczuciami innych osób. Przez to nie potrafiłam babsku współczuć w momentach najtrudniejszych dla każdej matki. I znów dziwię się wysokim ocenom tej książki. Olga nie ma przyjaciółek, jakaś jedna była, z którą nie chce nawet rozmawiać, za to mężczyzn aż trzech,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-26
Czy znacie ten niezrozumiały urok brazylijskich seriali, których akcja ciągnie się jak guma do żucia, bohaterowie są sztywni, dialogi beznadziejnie głupie, a mimo to nie można się od nich oderwać? Kto pamięta „Niewolnicę Isaurę”? Ulice pustoszały, kiedy ten kicz leciał 😊. Podobnie jest z tą książką. Główna bohaterka, Olga zachowuje się w sposób dla mnie jako matki zupełnie niezrozumiały. Niby córka popełniła samobójstwo, ale nie jest to na 100% pewne, bo ciała nie znaleziono. Czyż każda normalna matka nie chwytałaby się choćby cienia nadziei, że jej dziecko jeszcze żyje? Czyż nie zrobiłaby wszystkiego, żeby to sprawdzić? A co robi Olga? Jedzie do Chorwacji, żeby odebrać sobie życie! Nie chcę spojlerować, ale jej córeczka ma tak samo nierówno pod sufitem jak mamuśka! Natalia ma 21 lat, a zachowuje się, jakby miała dziewięć, jakby nie wiedziała, że nie ma nic gorszego dla matki niż śmierć jej dziecka! Do tego te niekończące się rozmyślania Olgi i sceny erotyczne na poziomie literatury dla kucharek. Nie rozumiem tych dobrych ocen i nie rozumiem, dlaczego tak renomowane wydawnictwo jak Zysk i S-ka ten kicz wydało. Sięgnę po drugą część tylko po to, żeby się dowiedzieć, czy Natalia żyje. Całe szczęście, że słuchałam audiobooka, zajmując ręce sensownymi zajęciami, bo przez ebooka pewnie bym nie przebrnęła.
Kto chce, niech czyta na własną odpowiedzialność 😉
Czy znacie ten niezrozumiały urok brazylijskich seriali, których akcja ciągnie się jak guma do żucia, bohaterowie są sztywni, dialogi beznadziejnie głupie, a mimo to nie można się od nich oderwać? Kto pamięta „Niewolnicę Isaurę”? Ulice pustoszały, kiedy ten kicz leciał 😊. Podobnie jest z tą książką. Główna bohaterka, Olga zachowuje się w sposób dla mnie jako matki zupełnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-23
Gdyby to nie był audiobook, którego słuchałam obok innych zajęć, nie wiem, czy dotrwałabym do końca. Ilość bohaterów do ogarnięcia, ale sceny przesłuchiwań zakładników znużyły mnie niemożliwie, a dopiero ostatnie rozdziały wyjaśniają, dlaczego przesłuchiwani zachowywali się tak irytująco. W sumie historia jest dobrze skonstruowana, momentami miałam wrażenie, że słucham audiobooka mojego ulubionego autora Musso, bo atmosfera była podobna. Mimo to bez szkody dla książki można by ją było o jakies 100 stron skrócić. Przez te dłużyzny na początku obniżam ocenę o jedną gwiazdkę. Jednakże pod koniec wciąga bardzo, a zakończenie powoduje, że człowiekowi robi się ciepło wokół serca. Wydarzenia są opowiedziane z perspektywy różnych osób, nie zawsze chronologicznie. Wobec chłamu, jaki masowo ukazuje się ostatnio, jest to kawałek dobrej literatury. Polecam mimo dłużyzn na początku.
Gdyby to nie był audiobook, którego słuchałam obok innych zajęć, nie wiem, czy dotrwałabym do końca. Ilość bohaterów do ogarnięcia, ale sceny przesłuchiwań zakładników znużyły mnie niemożliwie, a dopiero ostatnie rozdziały wyjaśniają, dlaczego przesłuchiwani zachowywali się tak irytująco. W sumie historia jest dobrze skonstruowana, momentami miałam wrażenie, że słucham...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-15
Typowo amerykański kaznodzieja. Mimo to wiele cennych myśli, dotyczących modlitwy, zwłaszcza w początkowych rozdziałach. Wysłuchałam przy pracach domowych.
Polecam raczej wierzącym.
Typowo amerykański kaznodzieja. Mimo to wiele cennych myśli, dotyczących modlitwy, zwłaszcza w początkowych rozdziałach. Wysłuchałam przy pracach domowych.
Polecam raczej wierzącym.
2023-07-01
2023-02-15
2023-02-12
Jest takie powiedzenie o dzielnicach Łodzi: „Bałuty i Chojny to naród spokojny”. Określenie ironiczne, bo już następne – „bez kija i noża nie podchodź do Bałuciorza”- wyjaśniało, kto je zamieszkiwał. Takie Wery, a na parterze tych czynszowych, upaństwowionych po wojnie kamienic znajdowały się zaklady fryzjerskie, kapelusznicze czy gorseciarskie, jak ten Dawida z książki. Oczywiście nie zabrakło w tym światku wódy bez zagrychy, kazirodztwa, prostytucji. Autorka, w myśl panującej obecnie mody, wtryniła biseksualizm bohaterki - był napewno już i wtedy. Dla mnie ta książka to nie egzotyzm, tylko wspomnienia z dzieciństwa, i to nienajmilsze. Odetchnęłam z ulgą, kiedy wyprowadziliśmy się w blokowisko.
Niczego nowego się z tej książki nie dowiedziałam, niczego nie nauczyłam, zastanawiam się, po co autorka ją napisała.
Trzy gwiazdki za:
-znakomitą lektorkę Marię Maj, pasującą jak ulał do postaci Wery
-humor słowny
-chwytliwy tytuł.
Nie wiem, czy styl autorki jest typowy dla niej, bo to pierwsza jej książka, jaką przesłuchałam. Przez to pozostanie mi w pamięci, niestety, nie najmilej. Treść momentami wulgarna, może nawet u wrażliwego czytelnika wywołać obrzydzenie.
Zdecydowanie nie dla estetów.
Jest takie powiedzenie o dzielnicach Łodzi: „Bałuty i Chojny to naród spokojny”. Określenie ironiczne, bo już następne – „bez kija i noża nie podchodź do Bałuciorza”- wyjaśniało, kto je zamieszkiwał. Takie Wery, a na parterze tych czynszowych, upaństwowionych po wojnie kamienic znajdowały się zaklady fryzjerskie, kapelusznicze czy gorseciarskie, jak ten Dawida z książki....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-08
Ostatnio często trafiam na książki, w których są podróże w czasie. Czyżby autorzy źle się czuli w obecnej rzeczywistości i dlatego uciekają w inne światy?
Tutaj mamy do czynienia z małżeństwem 80-latków, które w czasie przygotowań do rocznicy ślubu, przenosi się o 50 lat wstecz do roku 1963, zachowując przy tym świadomość współczesności, w jakiej dotąd żyli. W dodatku nie jest to zwyczajna przeszłość Polski, ale nieco wyimaginowana, w której Polska rozważa możliwość przystąpienia do unii z krajami Europy Zachodniej. Słuchałam audiobooka, który był tak dobry, że cały czas przykuwał moją uwagę, do czego na pewno przyczynili się też znakomici lektorzy - Kazimierz Kaczor, Dorota Kolak i Modest Ruciński. Być może, gdybym czytała obszernego ebooka, oceniłabym ten utwór niżej, bo znudziłyby mnie dość obszerne rozważania o polityce. Końcówka, zwłaszcza podróż głównego bohatera do Francji, bardzo mi się podobała. Jego doświadczenia z pogranicznikami i uczucie ulgi, gdy przekroczył wreszcie granicę RFN-u pokrywają się w 100% z moimi doświadczeniami z tamtych lat. Bardzo dobry audiobook! Polecam.
Ostatnio często trafiam na książki, w których są podróże w czasie. Czyżby autorzy źle się czuli w obecnej rzeczywistości i dlatego uciekają w inne światy?
Tutaj mamy do czynienia z małżeństwem 80-latków, które w czasie przygotowań do rocznicy ślubu, przenosi się o 50 lat wstecz do roku 1963, zachowując przy tym świadomość współczesności, w jakiej dotąd żyli. W dodatku nie...
2022-09-26
To był bład, że nie wysłuchałam bezpłatnego fragmentu nagrania, żeby sprawdzić lektora, jak to zwykle robię przed zakupem audiobooków. Lektorka Donata Cieślik w moim przekonaniu zniszczyła tę książkę, czytając jak uczeń, podkreślając sztucznie ą i ę, robiąc dłuższe przerwy na każdy przecinek i modulując głos równie żywiołowo jak komputer, czyli wcale. O zmianie głosu przy zmianie figur też nie było mowy, co mnie zresztą przy tylu bohaterach nie zdziwiło, ale chociaż przy głównych postaciach można by się było trochę wysilić. Przez pół audiobooka irytowało mnie to niesamowicie, później skupiłam się już tylko na przekazywanym tekście, lektorkę olewając.
O ile okładka w pierwszym tomie („Kiecka i krynolina”) nawiązywała do treści książki i wyróżniała ją spośród innych książek, o tyle okładka tego tomu nijak się ma do zawartości. Dziewczyńska twarz w kwiatkach jest jedną z tysięcy w księgarniach i nie sugeruje ani podróży w czasie ani akcji rozgrywającej się w Tatrach. Kto w wydawnictwie wpadł na taki pomysł?
Co do samej treści to nie rozczarowałam się. Autorka Aleksandra Katarzyna Maludy jest polonistką, a dodatkowo skończyła podyplomowo studia historyczne, więc tło wydarzeń w jej książkach oddane jest zawsze dobrze. Zaskoczenia nie było, historia z toaletką byla już w pierwszym tomie. A ponieważ lubię Tatry, w młodości dużo po nich chodziłam i wiele o nich czytałam, więc poczułam się sama przeniesiona w przeszłość, tym razem w moją młodość, przy opisach znanych miejsc i postaci. Wątki interesujące, a wnioski dla mnie takie, że jednak wolę czasy współczesne, choć Tatry dziś w niczym nie przypominają już dzikich Tatr z mojej młodości. Wątki medyczne bardzo ciekawe.
Niemniej za lektorkę i okładkę odciągam dwie gwiazdki, a przyszłym czytelnikom polecam ebook lub wydanie papierowe, albo wysłuchanie fragmentu audiobooka przed kupnem.
To był bład, że nie wysłuchałam bezpłatnego fragmentu nagrania, żeby sprawdzić lektora, jak to zwykle robię przed zakupem audiobooków. Lektorka Donata Cieślik w moim przekonaniu zniszczyła tę książkę, czytając jak uczeń, podkreślając sztucznie ą i ę, robiąc dłuższe przerwy na każdy przecinek i modulując głos równie żywiołowo jak komputer, czyli wcale. O zmianie głosu przy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-18
2022-09-18
Przyciągnęły mnie do tego audiobooka dobre oceny znajomych i fakt, że to kryminał z czasu PRL-u. To, że główna bohaterka pali jak smok Extra Mocne bez filtra i popija koniak wysokiej jakości nie przeszkadzało mi. Ale że wstawia w każde wypowiadane zdanie panienki lekkich obyczajów jakby to były przecinki – już tak. Klnie nawet więcej niż menele spod jej domu. W życiu nie spotkałam tak wulgarnej kobiety. Przez to obniżam ocenę, bo bardzo tego nie lubię. Akcja komplikuje się przez kilka morderstw sprzed lat i ździebko się ciągnie, zdarzyło mi się krótko przysnąć bez szkody dla akcji. . Dobra lektorka Ewa Abart, zmieniająca głos przy różnych postaciach.
Można słuchać, nie znając poprzednich części.
Nie sądzę, żebym jeszcze sięgnęła po ten cykl , te wulgaryzmy mnie odstraszają.
Przyciągnęły mnie do tego audiobooka dobre oceny znajomych i fakt, że to kryminał z czasu PRL-u. To, że główna bohaterka pali jak smok Extra Mocne bez filtra i popija koniak wysokiej jakości nie przeszkadzało mi. Ale że wstawia w każde wypowiadane zdanie panienki lekkich obyczajów jakby to były przecinki – już tak. Klnie nawet więcej niż menele spod jej domu. W życiu nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-04
2022-08-07
Dynamiczna, zwięzła akcja, jak u Agathy Christie, tyle że z dodatkiem humoru. Początek kryminalnego serialu, którego kolejne odcinki mają się ukazywać co miesiąc. Z przyjemnością wysłuchałam audiobooka. Znakomita lektorka Agnieszka Dygant. Dobra rozrywka, polecam.
Dynamiczna, zwięzła akcja, jak u Agathy Christie, tyle że z dodatkiem humoru. Początek kryminalnego serialu, którego kolejne odcinki mają się ukazywać co miesiąc. Z przyjemnością wysłuchałam audiobooka. Znakomita lektorka Agnieszka Dygant. Dobra rozrywka, polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-09
Po audiobook sięgnęłam, bo autorka mieszka w Łodzi i w tym też mieście rozgrywa się akcja tego utworu, a to moje rodzinne miasto i przed oczyma stawały mi wspominane w tekście miejsca. Obyczajówka doprawiona kryminałem, zgrabnie napisana i poruszająca parę ważnych tematów społecznych, jak alkoholizm rodziców i zamiana ról w rodzinie, gdzie to dzieci muszą się opiekować pijącymi rodzicami, narkomania młodzieży, pornografia i pedofilia. Poprzez historię rodzinną byłego policjanta Szymona Maciaka autorka podkreśla wartość rodziny i potrzebę doceniania jej, jeśli się ją ma. Wysłuchałam z przyjemnością w czasie prac domowych i choć to dość długie nagranie (w wersji papierowej 400 stron), to wcale mi się czas nie dłużył. Momentami irytowała mnie zbytnia krzykliwość lektorki, ale ogólnie – dobra rozrywka, polecam.
Po audiobook sięgnęłam, bo autorka mieszka w Łodzi i w tym też mieście rozgrywa się akcja tego utworu, a to moje rodzinne miasto i przed oczyma stawały mi wspominane w tekście miejsca. Obyczajówka doprawiona kryminałem, zgrabnie napisana i poruszająca parę ważnych tematów społecznych, jak alkoholizm rodziców i zamiana ról w rodzinie, gdzie to dzieci muszą się opiekować...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-04
Nie potrafię określić, na czym polega siła stylu pisarskiego autorki, że tak ten audiobook przykuł moją uwagę aż do ostatnich, wstrząsających słów. Może dlatego, że autorka pisze również wiersze i znakomicie używa symboliki obrazów? Ma też już na koncie kilka książek i nagród literackich czy nominacji do nich, a jej prace są tłumaczone na wiele języków, ale dla mnie był to pierwszy kontakt z jej twórczością. Po audiobook sięgnęłam, bo autorka opisuje życie na emigracji i jest on oparty na jej autentycznych przeżyciach. Nie mieszkam w UK, ale znam ten kraj dość dobrze i czułam jego atmosferę w tekście. Widać talent autorki, ale jak wszystkim osobom utalentowanym, mam wrażenie, że brakuje jej troszeczkę praktycyzmu w życiu codziennym. Dlatego naiwnie zaufała byłemu mężowi-alkoholikowi i narkomanowi, który obiecał jej pomoc w znalezieniu nowego mieszkania, a wiadomo, że osoby uzależnione obiecają wszystko, byleby zdobyć pieniądze na używki. Przez to też i przez pandemię wpadła w tarapaty i wylądowała w schronisku. Jej wspomnienia z życia w Polsce obudziły również we mnie sentymenty. Lektorka dobra, audiobook polecam.
Chętnie sięgnę po następne utwory Wioletty Grzegorzewskiej.
Nie potrafię określić, na czym polega siła stylu pisarskiego autorki, że tak ten audiobook przykuł moją uwagę aż do ostatnich, wstrząsających słów. Może dlatego, że autorka pisze również wiersze i znakomicie używa symboliki obrazów? Ma też już na koncie kilka książek i nagród literackich czy nominacji do nich, a jej prace są tłumaczone na wiele języków, ale dla mnie był to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-21
Dziwię się, że ten audiobook z ebookiem z 2015 roku ma tak niewielu słuchaczy. Jak dobrze, że zostały po ks. Kaczkowskim te nagrania! Rekolekcje ks. Jana na temat pomagania i nie tylko. Dowcipnie, a jednocześnie wnikliwie tłumaczy znane fragmenty Ewangelii i zwraca uwagę na aspekty, których jeszcze żaden z kaznodziei, jakich w moim długim życiu spotkałam, nie zauważył. Jaka szkoda, że ks. Kaczkowski odszedł i już nic więcej nam nie wytłumaczy z Pisma św. Dodatkowo odsyłam zainteresowanych do recenzji czytelniczki Książkowo_czyta – lepiej nie potrafilabym tego audiobooka opisać.
Do słuchania w każdym czasie.
Ogromnie polecam!
Dziwię się, że ten audiobook z ebookiem z 2015 roku ma tak niewielu słuchaczy. Jak dobrze, że zostały po ks. Kaczkowskim te nagrania! Rekolekcje ks. Jana na temat pomagania i nie tylko. Dowcipnie, a jednocześnie wnikliwie tłumaczy znane fragmenty Ewangelii i zwraca uwagę na aspekty, których jeszcze żaden z kaznodziei, jakich w moim długim życiu spotkałam, nie zauważył....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie znam programu tv autorki ani jej blogów, ale z przyjemnością wysłuchałam audiobooka, czytanego przez nią samą. Autorka, rocznik 1978, a wiec nie znająca problemów, z jakimi wiązał się wyjazd zagranicę za komuny, mało czasu poświęca temu zjawisku. Przeważają opowieści ludzi młodych, którzy tamtych czasów nie znają i mają przywilej posiadania paszportu na stałe w domu, co kiedyś było niemożliwe. No i dobrze, niech młodzi jeżdżą i poznają świat 😊. Zgadzam się z opinią o emigracji w Niemczech, ale brakuje mi tu uwagi, ze jest to emigracja szczególna, jakiej nie ma w innych krajach, bo 95% to osoby, które wyjechały z Polski na tzw. niemieckie pochodzenie, i mające często trudności z osobistą identyfikacją. Dostawali wszystko z automatu – opłacone mieszkanie i koszty utrzymania, pieniądze na zagospodarowanie, bezpłatne kursy językowe i przysposabiające do zawodu. Tylko niewielu wykorzystało tę szansę i wykazało się własną inicjatywą. Większość nie przyłożyła się do nauki języka i nie mówi po niemiecku nawet po 30 latach pobytu tutaj. Nie krytykuję nikogo za to, że chce lepiej żyć i chce, żeby jego dzieci też miały lepiej w życiu. Ale jedyna ich rozrywka to pół litra na stole i plotki. Nie mam z nimi o czym rozmawiać, nie utrzymuję z nimi kontaktu. W dużych miastach jest lepiej, tam są i osoby, które np. stan wojenny tu zastał, które pracują i osiągnęły tu status klasy średniej. Nowsza emigracja Polaków do Niemiec to emigracja zarobkowa, która wpłynęła na poprawę opinii o Polakach, bo są cenionymi pracownikami w wielu zakładach.
Opowiadania z innych krajów bardzo ciekawe, styl dobry. Polecam, zwłaszcza osobom planującym wyjazd zagranicę.
Nie znam programu tv autorki ani jej blogów, ale z przyjemnością wysłuchałam audiobooka, czytanego przez nią samą. Autorka, rocznik 1978, a wiec nie znająca problemów, z jakimi wiązał się wyjazd zagranicę za komuny, mało czasu poświęca temu zjawisku. Przeważają opowieści ludzi młodych, którzy tamtych czasów nie znają i mają przywilej posiadania paszportu na stałe w domu, co...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to