Oficjalne recenzje użytkownika
Więcej recenzjiJeszcze niedawno, drodzy Państwo, nie dopuściłbym do siebie myśli, że mogą być czytelnicy, którzy mogliby nie wiedzieć o fantastycznej proweniencji Łukasza Orbitowskiego. A jednak od kilku ładnych lat pisarz tworzy rzeczy mające niewiele wspólnego z jego macierzystym horrorem i całkiem...
Gdyby nie recenzenckie ścieżki, drodzy Państwo, pewnie nigdy nie sięgnąłbym po twórczość Han Kang. Sięgnąłem jednak, a moja przygoda z koreańską pisarką zaczęła się raczej konwencjonalnie: „Nadchodzi chłopiec” to książka piękna, ale też głęboko zanurzona w klasycznym...
Opinie użytkownika
Długie godziny spędzone na lekturze literatury przygodowej, o które nie potrafię nie mieć do siebie pretensji – z których spowiadam się sam sobie i rozgrzeszenia dać nie umiem, bo słowa przebaczenia gniją mi w ustach – godziny te sprawiły, że ponad miarę wyostrzyły się moje czytelnicze zmysły wykrywające pisarskie chwyty, sprawdzone sztuczki, numery polaryzujące bez pudła....
więcej Pokaż mimo toGdybym powiedział Państwu gdzie i jak się wychowywałem, a powiem, to nie uwierzyliby – i nie uwierzą, bo takie cuda się z głową moją oraz resztą doczesności działy, że sny filozofów to mało, ba, pojazgrzowowilliamsowe (inaczej: popejotlowe) wizje artystów naszych nie opisałyby tego. Cichy krzyk w okolicy potylicy szepcze mi przy okazji wygłaszania podobnego banału, iż każdy...
więcej Pokaż mimo toKiedyś wierzyłem, że na książkę należy patrzeć jak na zbiór rozdzielnych elementów – w celu poznania jej znaczeni i wartości, zakładałem, należy wziąć cyrkiel i liniał, obmierzyć, młotkiem trzeźwego spojrzenia popukać, zważyć odpadające okruchy, pochylić się z lupą i tak długo wślipiać się w kartki, aż coś z tego wyniknie; potem bezlitosny żywot ludzki zmusił mnie do...
więcej Pokaż mimo to
Wyczuwam w tej powieści skompresowaną furię, wyczuwam wyciągnięte z rynsztoka, ledwo opłukane (jak pistolet, od którego ginie esesman) emocje, wyczuwam obrazoburczość przekompilowaną w postać zgrabnego literackiego kodu. Szum parzy przy najmniejszym nawet kontakcie, razi nieuziemionymi uczuciami, kaleczy niesfazowanymi krawędziami ostrych obserwacji. Bomba.
Szum jest...
Tę opowieść snuje człowiek, który cudem wyrwał się ze szponów choroby (Psychicznej? Somatycznej? Na to pytanie odpowiedzą tylko ludzie cierpiący na bezsenność), ale doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego wytchnienie potrwa zaledwie jedną chwilę, dwa oddechy. Jeżeli przesilenie oznacza szansę wyzdrowienia, to Orbitowski w Szczęśliwej ziemi jest w fazie odsilenia –...
więcej Pokaż mimo toJedynym elementem tego opowiadania, który potrafię docenić i doceniam, jest fenomenalny język. Wybaczcie, że nie przytoczę dokładnych cytatów, ale nawet chwili zbędnej wczoraj nie miałem, żeby sobie pozaznaczać co lepsze fragmenty. Wryło się w moją skórę zdanie, w którym jedna z bohaterek mówiąc o tym, że jej mąż nie zgadza się na kolejne dziecko, stwierdza, iż trzeba...
więcej Pokaż mimo toW tej książce nie chodzi o to, że narrator z mniej lub bardziej losowo dobranymi znajomymi po kilku płytszych (bo po co głęboko łykać płyn na potencję…) i/lub kilku mocniejszych usprawniaczach rzeczywistości jeżdżą po Ukrainie. Nie jest też o milicjantach biorących w łapę ZA WSZYSTKO. Tajna historia Słowian realizuje się zupełnie gdzie indziej, niczym historia Aegiptu z...
więcej Pokaż mimo toZamigotały w tej powieści rzeczy, o których wiedziałem, że są dobre. Pierwszą z onych rzeczy jest Tamara Mortus – czy też sposób, w jaki autorka Patrycja Pustkowiak uzyskuje bohaterkę Tamarę Mortus. Kilka scen, jedno pociągnięcie pędzla, jakiś dialożek, drugie pociągnięcie pędzla, jakaś chmurolekka introspekcja (najczęściej w poszukiwaniu syczącej ironii), trzecie...
więcej Pokaż mimo toNie mam zamiaru nikogo oszukiwać (muszę to powtarzać, bo jeśli zapomnicie, że tak mówiłem, to odkryjecie moje prawdziwe zamiary), dlatego głośno powiem: powieść Brygidy Helbig nie jest powieścią idealną. O nie! Tak jak zgadzałem się z panią Iwasiów, co do bohaterów, tak protestuję przeciwko „zdaniom w ustach obracanym” – takich tutaj nie ma! Takich tutaj nie uświadczymy!...
więcej Pokaż mimo toPowieść Potorczyna zaskoczyła mnie tym, że literatura wciąż potrafi mnie zaskakiwać. Zaskoczenie owo cenię niesamowicie i każde takie odnotowuję, bo zwykle łączy się ono w kalendarzu z naprawdę dobrą lekturą. Żeby problem dobrze naciemnić i pokazać drogim czytelnikom, o co mi chodzi (a właściwie o co mi nie chodzi, ale najmniej; czego nie myślę, ale czemu najbliżej do tego...
więcej Pokaż mimo toPoprzedni akapit służy w oczywisty sposób rozgrzaniu stawów, ale nie myślcie, że to tylko czcze gadanie. Nie ma ekspresów przy żółtych drogach naprawdę domaga się ode mnie szczególnego potraktowania – tak jak każda książka Stasiuka. Daliście się zwieść, ale już wszystkich zawracam: nie uważam autora Jadąc do Babadag i Grochowa za mistrza. To raczej kwestia instynktu...
więcej Pokaż mimo toUsiadłem w niedzielę o godzinie szesnastej do lektury i przeczytałem dwieście stron Wielu demonów. Zamknąłem książkę, odłożyłem, chwyciłem znowu, zajrzałem na stronę ostatnią, poszukałem najbliższego numerka, czterysta siedemdziesiąt dziewięć, uśmiechnąłem się. Okiem niedoedukowanego eksperta oceniłem tom na czterysta stron, osiemdziesiąt jednostek przyjemności dostałem w...
więcej Pokaż mimo toWłaściwie napisałem już o ościach wszystko, co wyczułem. Karpowicz to szarmancki, bardzo oczytany, ciepły, empatyczny i inteligentny, spostrzegawczy i uszczypliwy pisarz. Taka jest też jego najnowsza książka. Ja po prostu nie potrafię znieść tego, że nie jest ona śmiertelnie poważna, bo tego właśnie potrzebuje moje rozegzaltowane na wszystkie strony błazeńske ego: żeby...
więcej Pokaż mimo to
http://zicocu.wordpress.com/2013/11/10/slowo-na-niedz/
Długa notka, której obszerny fragment traktuje o "Domu pod Lutnią".