Lato w Baden

Okładka książki Lato w Baden Leonid Cypkin
Nominacja w plebiscycie 2015
Okładka książki Lato w Baden
Leonid Cypkin Wydawnictwo: Wydawnictwo Zeszytów Literackich powieść historyczna
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Tytuł oryginału:
Лето в Бадене: Роман
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Zeszytów Literackich
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364648199
Tłumacz:
Robert Papieski
Tagi:
literatura rosyjska Dostojewski
Inne
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
87 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
73
50

Na półkach: , , ,

Przeczytałem i powieść, i słynne posłowie Susan Sontag, i recenzje, z których większość nie była w języku rodzimym, bo „Lato w Baden” nie cieszy się nad Wisłą szczególnym zainteresowaniem.

Nie znalazłem odpowiedzi, o czym jest ta powieść; Susan Sontag pisze, że o godności w małżeństwie, recenzenci Dwutygodnika i New York Timesa dumają nad kwestią żydowską, niektórzy nad neurozą Dostojewskiego i jego brakiem obojętności tak potrzebnej do życia, jeszcze inni o postępującym hazardowym szaleństwie. Jak mantra w recenzjach wraca natomiast literacka biografia autora, który zasłynął jako pisarz post mortem i to dzięki niezwykłemu trafowi. Historia Cypkina-pisarza jest dla mnie drugorzędna, bo jednak, gdy nazywa się jakiś utwór arcydziełem, to powinno wysadzić nas z butów jeszcze przed zajrzeniem na Wikipedię (której zresztą w języku polskim Cypkin nie ma). Nie potrafię też docenić reporterskiej pieczołowitości autora, gdy mam w pamięci „konkurencyjną powieść” Coetzeego, w której bardziej postawiono na „fiction” niż „science” i wyszło to na dobre, a nawet na lepsze. Największą wartość miały dla mnie sceny z wybitnościami rosyjskiej sceny literackiej; przy kłótni z Turgieniewem, która płynnie przechodzi w teraźniejszy plan czasowy, ukazał się czytelnikowi sens sposobu, w jakim Cypkin postanowił napisać tę powieść. Rosja jak była, tak i jest pewnym stanem skupienia, pień, który wyrasta z korzeni i wpina się w teraźniejszość, później przechodzi w korony drzew, i dalej jest przy tym mniej więcej taki sam, tak jak Rosja jest Rosją i będzie Rosją nadal, więc i te plany czasowe płyną w obrębie jednego ciała jak żywica.

„Wszystko co powinieneś wiedzieć o życiu, znajdziesz w Braciach Karamazow”, przeczytałem kiedyś i chyba naiwnie założyłem, że skoro Cypkin jest (według opinii części recenzentów) autorem arcydzieła i obrał sobie za literackiego antenata samego Fiodora Michajłowicza, to spotka mnie uczta na miarę co najmniej „Gracza”, z poszanowaniem wszystkich ciężkości znanych z literatury rosyjskiej, a nie tym wybitnie przecież zachodnim strumieniem świadomości.

Po przeczytaniu powieści, posłowia, i kilku jeszcze recenzji, mam wrażenie pełni – to już koniec, bo o czym tu więcej mówić? (Pomijam tematy metaliterackie związane z biografiami itd). Dla mnie to, co Cypkin miał na języku, to i powiedział, bo przecież i długość utworu, i poklatkowy, zmienny strumień na nic więcej już nie pozwalały. Wychodzi tedy na jaw, że to słynne porównanie autorstwa Susan Sontag jest bardzo na wyrost, bo jednak „Baltazar i Blimunda”, „Austerlitz”, „Korekta” czy „Hańba” to powieści o klasę lepsze.

Przeczytałem i powieść, i słynne posłowie Susan Sontag, i recenzje, z których większość nie była w języku rodzimym, bo „Lato w Baden” nie cieszy się nad Wisłą szczególnym zainteresowaniem.

Nie znalazłem odpowiedzi, o czym jest ta powieść; Susan Sontag pisze, że o godności w małżeństwie, recenzenci Dwutygodnika i New York Timesa dumają nad kwestią żydowską, niektórzy nad...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1246
319

Na półkach: , , , ,

Opierałam się przed napisaniem opinii do tej książki, bo chciałam te wszystkie uzyskane wrażenia mieć na wyciągnięcie myśli i mrugnięcie powiek. Bo gdy uformować te wrażenia w opinię, to jak zatrzasnąć za nimi drzwi. Z drugiej strony warto podzielić się zachwytem i szerzyć sławę wyjątkowej literatury.
Tak naprawdę „Lato w Baden” to historia zamknięta w kilku rozbudowanych, długich zdaniach. Śledzimy dwie podróże, które dzieli okres stu lat, a łączy postać Anny Grigoriewny Dostojewskiej. Autor i zarazem narrator, jadąc śladami swojego ulubionego klasyka, czyta wspomnienia jego żony i przywołuje historię ich podróży, między innymi, do Baden.
Dla mnie jest to opowieść przede wszystkim o uzależnieniach: Leonida Cypkina od literatury, Dostojewskiego od hazardu, a Anny Grigoriewny od męża.
Poza tym powieść przesycona jest dostojewszczyzną, bohaterami i miejscami z jego powieści, którzy wspaniale wplatają się w wydarzenia. A fascynacja pisarza obrazami „Madonny Sykstyńskiej” Rafaela i „Chrystusa w grobie” Holbeina (młodszego) i ze mną zostanie na długo.
Urzekł i zachwycił mnie niezwykle delikatny i zarazem zmysłowy opis zbliżenia Dostojewskich przedstawiony w postaci metafory wypływania na głębię. Szkoda, że ich wspólne nocne pływanie nie zawsze było zsynchronizowane. Ale nawet mimo to, nie da się o nim zapomnieć, jest piękne.
Sama lektura naprawdę jest wyjątkowa, ale o najwyższej ocenie zdecydowała „namiętna pisarska wytrwałość” Leonida Cypkina, jego samozaparcie i miłość do twórczości literackiej zawarta w pytaniu – „Ile trzeba mieć wiary w literaturę, by pisać bez nadziei na publikację?”

Opierałam się przed napisaniem opinii do tej książki, bo chciałam te wszystkie uzyskane wrażenia mieć na wyciągnięcie myśli i mrugnięcie powiek. Bo gdy uformować te wrażenia w opinię, to jak zatrzasnąć za nimi drzwi. Z drugiej strony warto podzielić się zachwytem i szerzyć sławę wyjątkowej literatury.
Tak naprawdę „Lato w Baden” to historia zamknięta w kilku rozbudowanych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
481
109

Na półkach: , ,

Zdania, długie niczym linie kolei transsyberyjskiej.

Narracja, na granicy szaleństwa i geniuszu.

„Tematem zasadniczym jest przejmująca wielkoduszność miłości małżeńskiej, która nie stawia warunków i granic, ale nie gwarantuje też szczęścia.” / Susan Sontag / 1933- 2004 / amerykańska eseistka, autorka powieści „W Ameryce”.

Trudność z odbiorem tego utworu polega na tym, że podróż zimowa Cypkina - przez Rosję - w latach 70. XX wieku i podróż Dostojewskich w samym środku lata - wzdłuż Renu - sto lat wcześniej, w latach 70. XIX wieku, choć odbywają się w dwóch różnych strefach czasowych, zostały opowiedziane równocześnie / w formie monologu wewnętrznego autora.

Bardzo łatwo się w tym monologu pogubić.

Związek Anny i Fiodora pisarz przedstawił w całym skomplikowaniu psychologicznym, od zarania znajomości, aż do sceny śmierci autora „Braci Karamazow”, jednego z najbardziej wpływowych powieściopisarzy literatury światowej, wielbiciela badeńskich kasyn, wiecznie przegrywającego hazardzisty.

Powieść tak mroczna, jak mroczna jest Rosja.

Zdania, długie niczym linie kolei transsyberyjskiej.

Narracja, na granicy szaleństwa i geniuszu.

„Tematem zasadniczym jest przejmująca wielkoduszność miłości małżeńskiej, która nie stawia warunków i granic, ale nie gwarantuje też szczęścia.” / Susan Sontag / 1933- 2004 / amerykańska eseistka, autorka powieści „W Ameryce”.

Trudność z odbiorem tego utworu polega na tym,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1173
1149

Na półkach: , , ,

Tak właśnie mogłaby - a nawet musiałaby - wyglądać literatura rosyjska, gdyby nie komunizm.

Wspaniały język, kunsztownie cyzelowane długie zdania, intelektualna głębia wyzierająca z każdego - chciałem napisać - akapitu, ale tych jak na lekarstwo, przeplatające się plany czasowe.

No i świetny portret opętanego ruletką, irytującego i wiecznie zirytowanego Dostojewskiego (jest nawet podły Polak..). Zapadające w pamięć niezwykłe porównanie stosunków seksualnych nieszczęsnego Fiedi i Anny Grigoriewny do pływania, często samotnego... A także bardzo ciekawy współczesny już obraz dawnej inteligencji rosyjskiej, pochodzenia żydowskiego. I jeszcze ta czułość w opisywaniu postaci ludzkich.

Wielka, wielka literatura...

Tak właśnie mogłaby - a nawet musiałaby - wyglądać literatura rosyjska, gdyby nie komunizm.

Wspaniały język, kunsztownie cyzelowane długie zdania, intelektualna głębia wyzierająca z każdego - chciałem napisać - akapitu, ale tych jak na lekarstwo, przeplatające się plany czasowe.

No i świetny portret opętanego ruletką, irytującego i wiecznie zirytowanego Dostojewskiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
391
117

Na półkach: ,

Prześciganie się w czasie potrzebnym do przeczytania książki nie ma sensu, jednak wydaje mi się, że w przypadku "Lata w Baden" może być to ważne. W trakcie podróży pociągiem całkowicie przesiąknąłem światem stworzonym przez Cypkina i nadal nie mogę z niego wyjść. Mógłbym bronić się brakiem normalnych akapitów, jednak po pewnym czasie łatwo zauważyć, gdzie i w jaki sposób wprowadzany jest nowy wątek. Zdania-akapity mogą odstraszać, ale są skonstruowane w umiejętny sposób, dzięki czemu czytając widziałem obrazy opisywanych wydarzeń przed oczami.
Do tego na niecałych 150 stronach przeplatając, nie licząc dygresji, jedynie dwa wątki Cypkin zadał wiele pytań na które każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć. Dawno nie byłem tak zachwycony, więc na pewno wrócę do "Lata w Baden", żeby zweryfikować swoje pierwsze odczucia po przeczytaniu.

Prześciganie się w czasie potrzebnym do przeczytania książki nie ma sensu, jednak wydaje mi się, że w przypadku "Lata w Baden" może być to ważne. W trakcie podróży pociągiem całkowicie przesiąknąłem światem stworzonym przez Cypkina i nadal nie mogę z niego wyjść. Mógłbym bronić się brakiem normalnych akapitów, jednak po pewnym czasie łatwo zauważyć, gdzie i w jaki sposób...

więcej Pokaż mimo to

avatar
596
45

Na półkach: ,

Głęboki ukłon w stronę Susan Sontag za to, że przeglądając podniszczone książki w londyńskich antykwariatach odnalazła tak ważną pozycje, jak „Lato w Baden” Leonida Cypkina.
L.Cypkin w oparciu o „Wspomnienia” Anny Dostojewskiej opowiada historię o pobycie w Baden Dostojewskich wplatając w nią różne dygresje, głównie na temat literatury. Opisując codzienne życie małżonków autor tworzy kadry nasycone emocjami. Powieść staje się próbą zagłębienia się w psychikę Dostojewskiego, odczytaniem jego myśli i motywów postępowania.
„Lato w Baden” jest powieścią bardzo osobistą. W toku narracji Cypkin opisuje fragment własnej biografii, odsłaniając swoją wyobraźnię i fascynację związaną z Dostojewskim.
Mimo że książka nie jest obszerna należy jej poświęcić trochę czasu, ponieważ wymaga skupienia, niesie ze sobą dużą dawkę emocji i skłania do refleksji.

Głęboki ukłon w stronę Susan Sontag za to, że przeglądając podniszczone książki w londyńskich antykwariatach odnalazła tak ważną pozycje, jak „Lato w Baden” Leonida Cypkina.
L.Cypkin w oparciu o „Wspomnienia” Anny Dostojewskiej opowiada historię o pobycie w Baden Dostojewskich wplatając w nią różne dygresje, głównie na temat literatury. Opisując codzienne życie małżonków...

więcej Pokaż mimo to

avatar
600
399

Na półkach: , ,

Napisanie tu czegokolwiek na temat tej książki nie będzie ani oryginalne, ani nijak nie doda jej splendoru. Susan Sontag powiedziała już wystarczająco dużo i dobitnie, a ja trwam w stuporze nad językiem powieści (brawo dla tłumacza, Roberta Papieskiego!),jej konstrukcją, pokładami emocji i wzruszeń, jakie Cypkin potrafił wydobyć i wyczarować; nad głębią empatii narratora i autora... I nachodzi mnie taka refleksja, że 95% tytułów aktualnie reklamowanych jako 'arcydzieła', 'najlepsze książki roku', itp. to chłam i popłuczyny, które nie powinny się ukazać (jak "Małe życie", po lekturze którego jestem świeżo i co wymagało solidnego dawki odtrutki literackiej),gdy porównać je z czymś tak skromnym i głębokim jak 'Lato w Baden' - które, dzięki Bogu, przywróciło mi wiarę w literaturę.

Napisanie tu czegokolwiek na temat tej książki nie będzie ani oryginalne, ani nijak nie doda jej splendoru. Susan Sontag powiedziała już wystarczająco dużo i dobitnie, a ja trwam w stuporze nad językiem powieści (brawo dla tłumacza, Roberta Papieskiego!),jej konstrukcją, pokładami emocji i wzruszeń, jakie Cypkin potrafił wydobyć i wyczarować; nad głębią empatii narratora i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1608
14

Na półkach: , ,

Gdybym powiedział Państwu gdzie i jak się wychowywałem, a powiem, to nie uwierzyliby – i nie uwierzą, bo takie cuda się z głową moją oraz resztą doczesności działy, że sny filozofów to mało, ba, pojazgrzowowilliamsowe (inaczej: popejotlowe) wizje artystów naszych nie opisałyby tego. Cichy krzyk w okolicy potylicy szepcze mi przy okazji wygłaszania podobnego banału, iż każdy dobry obywatel podobnie postrzega swoje lata i jesienie szczenięce, ale nie byłbym sobą, gdybym zdroworozsądkowych podpowiedzi nie ignorował. Do tych rozważań przefiltruję kalejdoskop wspomnień swoich tak, żeby odrzucić zapach świeżo koszonej trawy, o który z ojcem wojowałem, duszny pot zalewający wiejskie siłownie i woń nagrzanych gumy i tartanu (absolutnie niepodrabialną; cały czas roztapia mi mózg i przestawie przegrodę nosową),a także kurz radośnie skaczący po domu przemienionym w bibliotekę, a zostawić jedno tylko – zaduch małej kuchni (i małego mieszkania, bo smrodliwa unifikacja wykorzysywała dyfuzję bez pardonu),w której gotowana była kapusta.

Trochę jestem zmieszany (co wszak nie jest wielką nowością – nawet mimikę mam rozedrganą, nieustaloną, bo niezależnie od okoliczności pozostaję skąpany we wstydzie i konfuzji, z którymi walczy obłąkana i lichą wylewką poparta pewność siebie wynikająca z błazeńskiego usunięcia powagi na drugi plan),bo piszę o Lecie w Baden, które Sontag nazywa arcydziełem, a przywołuję wrażenia bogojczyźnianobigosowe. I choć starałem się myśli tej uniknąć, to, jak bywa zawsze, nad okiełznaną i oswojoną warstwą mojego jestestwa władzę przejęła część z zaprzeczeniami przed przymiotnikami (tudzież zanegowanymi przymiotami) i właśnie tam mnie prowadzi – do zasmrodzonej kuchni. Drogę wskazał owej części sam Leonid Cypkin: wziął ją pod rękę, narzucił krok w bardzo (!) jego stylu (o tym później, bo duszno! Ukrop, skwar, upał, kanikuła!),podszedł do drzwi rzeczonego pomieszczenia, pukaniem się nie przejmował, wszedł i wprowadził – a tam Dostojewscy. Przechodzimy do cymesu.

Lato w Baden to powieść elegancka. Chciałbym, abyśmy się dobrze zrozumieli: wulgaryzmy są nieeleganckie, nieelegancki jest seks, nieeleganckie jest podglądactwo i plotkarstwo, nieelegancki jest każdy niepotrzebny kontakt fizyczny. Tego w książce Cypkina nie ma – jest ona elegancka. A mimo to stanowi wstrząsający portret największego prozaika w historii (trochę w tym momencie drażnię i stroszę piórka, bo wcale nie jestem pewien) i jego żony, a także ich głębokiej relacji. Choć czytelnik nie zagląda Dostojewskiemu do garnka, a do alkowy ładuje się totalnie zahipnotyzowany przez autora i jego oszałamiające zdania (i płynie, płynie z Fiodorem i Anią, płynie),to widzi życie intymne do cna, rdzeń prywatności odarty z wszelkich przybrudzeń i ozdóbek, jądro chleba naszego powszedniego. Za pośrednictwem Cypkina zostaje wprowadzony do kuchni – niby zadbanej, ale nieco przybrudzonej, w zakamarkach wyklękującej drobny remont, ze ścianami przerakowaciałymi latami intensywnych zapachów – rozsiada się i patrzy z mieszanką delikatnego obrzydzenia, zupełnie naturalnego, bo pielesze ludzi, którzy, tak się składa, nie są nami, zawsze nas odrzucają, i zabarwionej chorobą (najlepiej taką klasyczną, pobudzającą wyobraźnię – suchotami) fascynacji. W tym wirującym wirze wariacji wyraźnie wybija się ta przeklęta woń kapusty – czyli, przekładając z mojego na Dostojewskie, ruletka. Formo, jak pięknie Cypkin poradził sobie z opisaniem nałogu: chłód, chłód ponad wszystko i zaklęty krąg, który zmusza Fiodora do pierwszego, drugiego i każdego kolejnego powrotu; narrator nie krytykuje przetrawionego przez hazard gracza, nie lituje się też ani trochę, mówi tylko – przegrał i wrócił, przegrał i wrócił, znowu przegrał i znowu wrócił, będzie wracał dalej. Jaka piękna katastrofa!

Cypkina prywatnie nie znam i poznać raczej nie poznam, ale gotów jestem założyć się o wszystkie tajemnice, którym tak rozpaczliwie pragnę spojrzeć w twarz, że jednej rzeczy chciał – a ja tę rzecz przyuważyłem: chciał więc Cypkin ten czytelnika przytrzymać przy lekturze Lata w Baden. Niech nie dziwią się jednak Państwo, proszę, mojej niecodziennej przenikliwości, albowiem jest ona dużo bardziej codzienna (dzisiejsza właściwie) niż może się wydawać – poznałem to po zdaniach, i to od razu! Zaczynam czytać przyzwyczajony do pisania słowem w pysk, przerwa (kropka),znowu słowem w pysku, znowu kropka – tak w kółko – nie u tutaj, o nie – tutaj zdania nie kończą się nigdy, dusisz się, czytelniku, z braku kropek, wyglądasz przerwy, umysł chce odpocząć, ale nie, jeszcze autor wszystkiego nie powiedział, jeszcze oplata cię czasownikami i w głowie miesza, jeszcze hipnotyzuje, nie ma mowy, żebyś odwrócił uwagę, bo – skończony będziesz, nigdy nie dojdziesz do tego, gdzie wszystko się zaczęło, nie mówiąc nawet o tym, od czego. Wrażenie, że Cypkin cyzelował z siebie kolejne akapity, że z bólem wydzierał je z poszarpanego wnętrza, że męki nieskończone przeżywał pisząc i krwią kreślił każdy znak – nieodparte. Lato w Baden osacza fabularnie i stylistycznie, usadza czytelnika na roztrzęsionym taborecie w dusznej kuchni i każe przeżywać jej wnętrze całym wnętrzem własnym. Wrażene niecodzienne.

Arcydzieło to słowo bardzo mocne, a w mojej spaczonej głowie tak wiele jest zupełnie niepotrzebych skrzyżowań związanych z literaturą, że gdy próbuję go użyć, język kołowacieje i kantuje mi się o wyschłe wargi – nie użyję go więc (kłamstwo: padło dwa razy),tym bardziej, że nie jestem tak entuzjastyczny jak Sontag, o czym chyba nie powinienem informować, bom pył na wietrze. Lato w Baden nie kosztuje wiele, jeden wieczór zaledwie, a zostawia po sobie. Baczcie Państwo, że nie o wszystkich można to powiedzieć.

Inne teksty można przeczytać tutaj: https://zicocu.wordpress.com/

Gdybym powiedział Państwu gdzie i jak się wychowywałem, a powiem, to nie uwierzyliby – i nie uwierzą, bo takie cuda się z głową moją oraz resztą doczesności działy, że sny filozofów to mało, ba, pojazgrzowowilliamsowe (inaczej: popejotlowe) wizje artystów naszych nie opisałyby tego. Cichy krzyk w okolicy potylicy szepcze mi przy okazji wygłaszania podobnego banału, iż każdy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Witam. Ksiązka-podróż, w wiele zakamarków, ale jeśli miałbym wybrać ten najważniejszy, to relacja Anny do Dostojewskiego.
Cypkin zanurza się płynnie w naturę pisarza a im więcej o nim pisze tym szerszy staje się obraz Anny Grigoriewny.
Ciekawe są światy Dostojewskiego, jakby kreślił swoją osobę przez całe życie.
Absolutnie trzeba przeczytać...

Witam. Ksiązka-podróż, w wiele zakamarków, ale jeśli miałbym wybrać ten najważniejszy, to relacja Anny do Dostojewskiego.
Cypkin zanurza się płynnie w naturę pisarza a im więcej o nim pisze tym szerszy staje się obraz Anny Grigoriewny.
Ciekawe są światy Dostojewskiego, jakby kreślił swoją osobę przez całe życie.
Absolutnie trzeba przeczytać...

Pokaż mimo to

avatar
901
657

Na półkach: , ,

Nie będę w swojej opinii powtarzać tego co już powiedzieli inni opiniotwórcy, głownie za sprawą posłowia jakie poczyniła Susan Sontag, to każdy sobie sam może przeczytać przed rozpoczęciem lektury, bo niczego tak ważnego dla czytelnika, to posłowie nie zdradza, a właściwie tylko przybliża postać Cypkina, mało nam znanego autora.
Wraz z autorem wzburzałam się, emocjonowałam i ulegałam nostalgii, czułam się jakbym była w faktycznej podróży, drżałam kiedy Dostojewski nie usłyszał trzeciego sygnału do odjazdu pociągu, ale tak samo czułam w sobie ból jak Anna Grigoriewna patrząc na szaleńcze zatracenie męża w grze. Niesamowita dawka emocji na zaledwie 150 stronach. Idąc śladem Dostojewskiego, poznacie również ślady jego bohaterów i miejsc z jego powieści. Polecam rusofilom i filom wszelkiej maści.

Nie będę w swojej opinii powtarzać tego co już powiedzieli inni opiniotwórcy, głownie za sprawą posłowia jakie poczyniła Susan Sontag, to każdy sobie sam może przeczytać przed rozpoczęciem lektury, bo niczego tak ważnego dla czytelnika, to posłowie nie zdradza, a właściwie tylko przybliża postać Cypkina, mało nam znanego autora.
Wraz z autorem wzburzałam się, emocjonowałam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    442
  • Przeczytane
    113
  • Posiadam
    33
  • Chcę w prezencie
    7
  • Literatura rosyjska
    6
  • Literatura rosyjska
    6
  • Ulubione
    5
  • Do kupienia
    4
  • Rosja
    4
  • Historyczne
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Lato w Baden


Podobne książki

Przeczytaj także