W drodze nad Morze Żółte
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Between Here and the Yellow Sea
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2016-02-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-02-03
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365282330
- Tłumacz:
- Marcin Wróbel
- Tagi:
- Marcin Wróbel opowiadania
Matka, która straciła syna, weteran w depresji, amator BASE jumpingu, który przymierza się do skoku z łuku w St. Louis, jedenastoletni chłopiec z przerażeniem uświadamiający sobie, że może być podobny do swojego ojca nieudacznika, wyprawa śladem zaginionej córki, która zerwała kontakt z rodziną. To tylko niektóre wątki jedenastu opowiadań twórcy serialu „True Detective”.
To historie o szukaniu harmonii, o tym, jak ciężko zrozumieć nie tylko innych, ale także samego siebie. Bohaterom nieustannie towarzyszą strach, wstyd i poczucie wyobcowania. Chcą zmian, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Nie umieją pogodzić się ze stratą, podejmują wyzwania, choć skazani są na porażkę.
Pizzolatto stawia czytelnika na skrzyżowaniu pragnień, tęsknoty i straty, gdzieś w drodze nad Morze Żółte.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Podróż bez happy endu
Pizzolatto na zawsze już pozostanie „tym facetem, który napisał scenariusz do True Detective”. I nie ma w porównaniu nic złośliwego. Fabuła w połączeniu ze zdjęciami oraz grą aktorską sprawiła, że nazwisko Pizzolatto nagle stało się popularne. I serial będzie się ciągnął za pisarzem jeszcze przez długie lata. Rzutuje to odrobinę na pisarską twórczość, bo postrzegana jest jako kontynuacja dzieła stworzonego na potrzeby telewizji. A tymczasem „W drodze nad Morze Żółte” to zupełnie inna bajka.
Do książki najlepiej podchodzić partiami. Zbiory opowiadań mają to do siebie, że gdy tworzy je jeden autor, może zdarzyć się sytuacja, gdy nastąpi przesyt. W przypadku Pizzolatto tak się niestety dzieje. Czytając jeden tekst po drugim przyłapujemy się na tym, że przewidujemy ruchy autora. Tym samym, psujemy sobie przyjemność, bo teksty same w sobie są rewelacyjne. Trudno znaleźć w zbiorze cokolwiek, czego nie dałoby się przerobić na powieść. I choć można znaleźć w historiach bohaterów elementy kryminalne, to „W drodze nad Morze Żółte” jest czymś na granicy obyczaju i noir.
Teksty, które Pizzolatto postanowił zawrzeć w tym zbiorze na pierwszy rzut oka są różnorodne. Parkowy strażnik zajmujący się basejumpingiem, odtrącony przez rówieśników chłopak, dzieciak zaciągnięty siłą na wyścigi koni czy w końcu dwóch mężczyzn w podróży do stolicy amerykańskiej pornografii. Wydaje się, że wszystko wrzucone zostało do książki bez zbędnego przemyślenia. Do czasu, aż uświadomimy sobie to, że każdy z bohaterów przeżywa swoją własną podróż. Mniejszą lub większą, ale ważną w danym momencie jego życia.
Pizzolatto kreuje świat w brudnych barwach. Trudno doszukiwać się u niego optymizmu, a jeżeli już się pojawia, to ubrany w gorzkie szaty. Dlatego warto podchodzić do tego zbioru partiami, by teksty mogły wybrzmieć w wyobraźni. Pisarz używa wyjątkowo barwnego języka, którym maluje prawdziwe obrazy. Nawet jeżeli przedstawiają one spalone rafinerie, to jest w nich coś przyciągającego. Zupełnie tak jak w każdej opowieści. Niby prowadzone są nieśpiesznie, ale trudno się od nich oderwać. Na szczególną uwagę zasługuje opowiadanie „Dwa brzegi”. Zaczyna się od zwykłej jazdy samochodem, a kończy…
Puenty Pizzolatto nie sprawią, że czytelnikowi zatrzyma się serce, ale pisarz jak mało kto, potrafi trafić w sedno. „W drodze nad Morze Żółte” należy sobie dawkować, bo inaczej lektura może znudzić. Dopiero czytana z przerwami pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Oschłe, ale cholernie piękne.
Bartosz Szczygielski
Książka na półkach
- 243
- 105
- 34
- 6
- 5
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Nie przyglądaj się Morzu Żółtemu na mapie, nie zastanawiaj się nad jego głębią ani kształtem fal. Nie rozmyślaj o zaginionych rodzicach i dziewczynach. Niech cię nie kusi wyjaśnianie ich historii, bo w końcu zrozumiesz, że odpowiedź nie oznacza rozwiązania, a sama historia bywa czasem jedynie wymówką. Jeśli musisz, możesz sobie wyobrazić miejsca, w których będzie się toczyć t...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Jestem rozczarowana tylko dlatego, że liczyłam na coś innego. Tymczasem opowiadania same w sobie są świetnie napisane, to na pewno. Nie ma w nich nadziei, jest ten syf i Ameryka znana z serialu (nie mogę nie porównywać, w końcu przez powiązanie z "True detective" w ogóle sięgnęłam po tę książkę) - ale nie ma puent. Bo nie może być. I paradoksalnie to mnie rozczarowuje, choć to niesprawiedliwe z mojej strony. To nie opowiadania są rozczarowaniem, to ta rzeczywistość, świetnie w nich uchwycona.
Jestem rozczarowana tylko dlatego, że liczyłam na coś innego. Tymczasem opowiadania same w sobie są świetnie napisane, to na pewno. Nie ma w nich nadziei, jest ten syf i Ameryka znana z serialu (nie mogę nie porównywać, w końcu przez powiązanie z "True detective" w ogóle sięgnęłam po tę książkę) - ale nie ma puent. Bo nie może być. I paradoksalnie to mnie rozczarowuje, choć...
więcej Pokaż mimo toJestem pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się prostych opowiadań do zapomnienia. Dostałem teksty z duszą. Choć krótkie, pozwalają się w nich zatopić, poczuć rozterki bohaterów i atmosferę Ameryki. Za każdym razem siadałem do książki głodny kontynuacji tych przeżyć.
Jestem pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się prostych opowiadań do zapomnienia. Dostałem teksty z duszą. Choć krótkie, pozwalają się w nich zatopić, poczuć rozterki bohaterów i atmosferę Ameryki. Za każdym razem siadałem do książki głodny kontynuacji tych przeżyć.
Pokaż mimo toKsiążka "W drodze nad morze żółte " jest zbiorem jedenastu opowiadań a właściwie jedenastu istnień ludzkich. To historie o szukaniu harmonii ,o tym ,jak ciężko zrozumieć nie tylko innych ,ale także samego siebie.
Bohaterom nieustannie towarzyszą strach ,wstyd i poczucie wyobcowania,czują że miejsce w którym się znajdują nie jest dla nich. Podejmują decyzję,chcą zmian,ale nie wiedzą jak się do tego zabrać . Nie umieją pogodzić się z porażką podejmują wyzwania ,ale los pisze dla nich inne scenariusze,czasami trzeba coś stracić by docenić to co się miało...
Książka "W drodze nad morze żółte " jest zbiorem jedenastu opowiadań a właściwie jedenastu istnień ludzkich. To historie o szukaniu harmonii ,o tym ,jak ciężko zrozumieć nie tylko innych ,ale także samego siebie.
więcej Pokaż mimo toBohaterom nieustannie towarzyszą strach ,wstyd i poczucie wyobcowania,czują że miejsce w którym się znajdują nie jest dla nich. Podejmują decyzję,chcą zmian,ale...
Od razu zaznaczę, że nie lubię opowiadań. Ta forma literacka jakoś mi nie leży. Zbyt krótka treść nie pozwala wczuć się w atmosferę, utożsamić z bohaterami, zatonąć w kreowanym przez autora świecie. Dlatego też, jeśli już czytam opowiadania to oczekuje albo zaskakującej formy (która w powieści może by się nawet nie sprawdziła) albo błyskotliwej treści, zaskakującej puenty, pomysłu rzucającego nasze stereotypowe myślenie na kolana. Do mistrzów tego gatunku zaliczam przykładowo J.L.Borgesa, 10 grudnia G. Saudersa, David Foster Wallace. W. Kuczok, czy Sz. Twardoch, czy nawet w kategorii czytadeł J. Grzędowicz też skłaniają mnie do czytania swoich krótkich form. W przypadku opowiadań N. Pizzolatto do czytania skłoniła mnie informacją, że autor jest scenarzystą bardzo dobrego serialu True Detective. Że jakość tych opowiadań, klimat, bohaterowie łączą się jakąś metafizyczną więzią z tym, czego można było doświadczać oglądając ów serial. Nic podobnego. Wyjątkowość serialu nie przekłada się w żaden sposób na opowiadania. Szkoda.
Od razu zaznaczę, że nie lubię opowiadań. Ta forma literacka jakoś mi nie leży. Zbyt krótka treść nie pozwala wczuć się w atmosferę, utożsamić z bohaterami, zatonąć w kreowanym przez autora świecie. Dlatego też, jeśli już czytam opowiadania to oczekuje albo zaskakującej formy (która w powieści może by się nawet nie sprawdziła) albo błyskotliwej treści, zaskakującej puenty,...
więcej Pokaż mimo toMam ambiwaletne odczucia. Pizzolatto ma jakąś dziwną manierę pisania, która mnie denerwuje (ale nie potrafię tego w żaden sposób streścić jednym zdaniem),a mimo to po paru chwilach wiesz, kim jest bohater i dlaczego coś się dzieje. Trudna sztuka w tak krótkich opowiadaniach
Mam ambiwaletne odczucia. Pizzolatto ma jakąś dziwną manierę pisania, która mnie denerwuje (ale nie potrafię tego w żaden sposób streścić jednym zdaniem),a mimo to po paru chwilach wiesz, kim jest bohater i dlaczego coś się dzieje. Trudna sztuka w tak krótkich opowiadaniach
Pokaż mimo toCzuć w autorze twórcę "True Detective". Konsekwentnie buduje świat, w którym człowiek jest bezradny, a wybór iluzoryczny. Dobrze myli tropy i ucieka od hollywoodzkiej puenty. Czuć u autora warsztat scenarzysty filmowego, każdego bohatera buduje wedle schematu "want" i "need". Ten brak puenty bywa jednak czasami irytujący, momentami zbyt zwiewne te opowiadanie i szybko popadają w niepamięć. Poza kilkoma perłami.
Czuć w autorze twórcę "True Detective". Konsekwentnie buduje świat, w którym człowiek jest bezradny, a wybór iluzoryczny. Dobrze myli tropy i ucieka od hollywoodzkiej puenty. Czuć u autora warsztat scenarzysty filmowego, każdego bohatera buduje wedle schematu "want" i "need". Ten brak puenty bywa jednak czasami irytujący, momentami zbyt zwiewne te opowiadanie i szybko...
więcej Pokaż mimo toTEXAS NOIR
Zanim Nic Pizzolatto (rocznik 1975) stał się znany dzięki sukcesowi serialu Detektyw (2014-2015),którego był scenarzystą i producentem, napisał kilka opowiadań, osadzonych w dobrze mu znanych realiach Luizjany i Teksasu. W odróżnieniu od serialu nie są to historie kryminalne, za to pełnymi garściami czerpią z tradycji noir: opisem egzystencji bohaterów uwięzionych w życiu jak w pułapce, ale przede wszystkim fatalizmem, wyzierającym niemal z każdego zdania tych jedenastu opowieści. Niemal wszystkie postaci cechuje tu poczucie straty lub obsesyjny lęk przed nią. Próby przywrócenia jakiegoś ładu, desperackie poszukiwanie kontaktu z uciekającymi dziećmi i partnerami, czy też usiłowania nawiązania nowych relacji, z góry wydają się być skazane na niepowodzenie. Stąd tytułowe "Morze Żółte" to symbol nieosiągalnego spokoju ducha.
Zbiór opowiadań Pizzolatty, jak wiele innych, grzeszy nierównym poziomem. I nawet nie wynika on z faktu, że niektóre (Nepal, opowiadanie tytułowe, Dwa brzegi) to rozbudowane historie, podczas gdy inne to proszące się o rozwinięcie zaczątki fabuł. Nie chodzi też o język, choć od takiego MacLeoda dzieli Pizzolattę przepaść. Przez stosowanie podobnych chwytów fabularnych zbiór staje się w pewnym momencie dość przewidywalny, a jego fatalizm ociera się o infantylność. Zdaję sobie sprawę z subiektywności tych wrażeń i być może jestem niesprawiedliwy wobec bohaterów miotających się w dość beznadziejnych warunkach materialnych i emocjonalnych, ale pod koniec lektury przypomniała mi się scena z Rejsu: "Jestem sam, nie mam dziewczyny, jest mi niedobrze". Może powinienem był czytać te opowiadania w większych odstępach czasowych?…Póki co księguję jako lekkie rozczarowanie, ale z adnotacją "do ponownej lektury".
Inne moje recenzje: www.zaokladkiplotem.pl
TEXAS NOIR
więcej Pokaż mimo toZanim Nic Pizzolatto (rocznik 1975) stał się znany dzięki sukcesowi serialu Detektyw (2014-2015),którego był scenarzystą i producentem, napisał kilka opowiadań, osadzonych w dobrze mu znanych realiach Luizjany i Teksasu. W odróżnieniu od serialu nie są to historie kryminalne, za to pełnymi garściami czerpią z tradycji noir: opisem egzystencji bohaterów...
Bardzo dobrze się czyta te krótkie formy Pizzolatto. W każdej z nich, niezależnie czy ma kilkanaście czy kilkadziesiąt stron objętości, tworzy obraz wystarczająco pełen, by czytelnik mógł zobaczyć jak na filmie poruszające historie rozgrywające się na amerykańskiej prowincji. To, że autor jest scenarzystą na pewno pomaga mu w kreśleniu bardzo wyrazistych postaci za pomocą drobnych szczegółów.
Bardzo dobrze się czyta te krótkie formy Pizzolatto. W każdej z nich, niezależnie czy ma kilkanaście czy kilkadziesiąt stron objętości, tworzy obraz wystarczająco pełen, by czytelnik mógł zobaczyć jak na filmie poruszające historie rozgrywające się na amerykańskiej prowincji. To, że autor jest scenarzystą na pewno pomaga mu w kreśleniu bardzo wyrazistych postaci za pomocą...
więcej Pokaż mimo toZbiór dobrych i bardzo dobrych opowiadań. Autor niewątpliwie ma duży talent i wyobraźnię. Nie czytałem jeszcze jego powieści, ale podejrzewam że może w nich wypadać jeszcze lepiej.
Nie jest to wesoła lektura na wakacje - każde opowiadanie to zmaganie z samotnością, wyobcowaniem i problemami bohaterów. Może drażnić stałe występowanie seksu w roli drugoplanowego tła, ale jednocześnie częściowego motywu w każdym z opowiadań. Dużo niedopowiedzeń, ale to chyba normalne dla formy krótkiej.
Ogólnie nie przepadam za zbiorami opowiadań, ale ten wyjątkowo szybko przeczytałem i oceniam lepiej niż opowiadania Munro. Spośród tych opowiadań wyróżniam "Nepal".
Zbiór dobrych i bardzo dobrych opowiadań. Autor niewątpliwie ma duży talent i wyobraźnię. Nie czytałem jeszcze jego powieści, ale podejrzewam że może w nich wypadać jeszcze lepiej.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie jest to wesoła lektura na wakacje - każde opowiadanie to zmaganie z samotnością, wyobcowaniem i problemami bohaterów. Może drażnić stałe występowanie seksu w roli drugoplanowego tła, ale...
"Pizzolatto stawia czytelnika na skrzyżowaniu pragnień, tęsknoty i straty, gdzieś w drodze nad Morze Żółte."
Wg mnie stawia na tym skrzyżowaniu swoich bohaterów, zostawiając czytelnikom otwartą drogę do dalszej własnej interpretacji.
Muszę to powiedzieć, opowiadania rozczarowują w porównaniu do trzęsienia ziemi jakie wywołało u mnie "Galveston".
Są bardzo amerykańskie, z tej szarej, bardziej ciemnej Ameryki, do tego niedopowiedziane, postrzegam je jako urwane, to wydaje się bardzo dobre, ale mi czegoś zabrakło, w każdym. Żadne z nich mnie nie zachwyciło, są bezbarwne emocjonalnie. Gdybym miała któreś mimo wszystko wyróżnić, to kolejno byłyby: 1. "Dwa brzegi", 2. "Nawiedzona Ziemia", 3. "Stypa"
"Pizzolatto stawia czytelnika na skrzyżowaniu pragnień, tęsknoty i straty, gdzieś w drodze nad Morze Żółte."
więcej Pokaż mimo toWg mnie stawia na tym skrzyżowaniu swoich bohaterów, zostawiając czytelnikom otwartą drogę do dalszej własnej interpretacji.
Muszę to powiedzieć, opowiadania rozczarowują w porównaniu do trzęsienia ziemi jakie wywołało u mnie "Galveston".
Są bardzo amerykańskie, z...