Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Nie pamiętam, by jakakolwiek książka sięgnęła tak głęboko w moje wspomnienia oraz emocje dawno "czute" i w pewnym momencie porzucone. To dziwny stan, bardzo uwalniający. Za to jestem wdzięczna i stąd najwyższa ocena.

Polecam bardzo i dziękuję autorce za to, że mogłam zrobić krok w tył i przypomnieć sobie na pozór nieistotne elementy, których odbicia odnajduję - w gruncie rzeczy - każdego dnia.

Nie pamiętam, by jakakolwiek książka sięgnęła tak głęboko w moje wspomnienia oraz emocje dawno "czute" i w pewnym momencie porzucone. To dziwny stan, bardzo uwalniający. Za to jestem wdzięczna i stąd najwyższa ocena.

Polecam bardzo i dziękuję autorce za to, że mogłam zrobić krok w tył i przypomnieć sobie na pozór nieistotne elementy, których odbicia odnajduję - w gruncie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetna pozycja dla osób zainteresowanych historią ostatnich Romanowów, rewolucji w Rosji w 1917 roku oraz samej postaci Rasputina - kontrowersyjnej zarówno za życia jak i po śmierci, owianej licznymi legendami.

Doceniam i szanuję ilość źródeł i szeroki kontekst, który autor rzetelnie opisał w książce, uważam że na najwyższą pochwałę zasługuje drobiazgowe podejście do tematu a jednocześnie lekkie pióro.

Książkę czyta się nie jak nudny i przeintelektualizowany historyczny wywód a jako powieść o interesującym człowieku i interesujących czasach. Przy okazji autor wnikliwie analizuje nawarstwione wokół życia Rasputina mity wyjaśniając je i dementując jeden po drugim.

Wspaniała książka. Wiem, że zostanie ze mną na długo.

Świetna pozycja dla osób zainteresowanych historią ostatnich Romanowów, rewolucji w Rosji w 1917 roku oraz samej postaci Rasputina - kontrowersyjnej zarówno za życia jak i po śmierci, owianej licznymi legendami.

Doceniam i szanuję ilość źródeł i szeroki kontekst, który autor rzetelnie opisał w książce, uważam że na najwyższą pochwałę zasługuje drobiazgowe podejście do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od dawna nie przeczytałam tak dobrej powieści, w której każdy bohater, choćby nie wiadomo jak pokręcony czy ciężki do zrozumienia, traktowany byłby z sympatią i ciepłem. Cudna, słodko-gorzka historia zbudowana na podstawie prawdziwej historii nieuznanych do dzisiaj oławskich uzdrowień. Bardzo polecam!

Od dawna nie przeczytałam tak dobrej powieści, w której każdy bohater, choćby nie wiadomo jak pokręcony czy ciężki do zrozumienia, traktowany byłby z sympatią i ciepłem. Cudna, słodko-gorzka historia zbudowana na podstawie prawdziwej historii nieuznanych do dzisiaj oławskich uzdrowień. Bardzo polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To doskonała, inspirująca, dająca do myślenia pozycja. Obowiązkowa dla wszystkich wrażliwców, wszystkich pożeraczy dobrych biografii i wszystkich poszukujących nieustająco bodźców. Polecam ogromnie!

To doskonała, inspirująca, dająca do myślenia pozycja. Obowiązkowa dla wszystkich wrażliwców, wszystkich pożeraczy dobrych biografii i wszystkich poszukujących nieustająco bodźców. Polecam ogromnie!

Pokaż mimo to

Okładka książki Mitologia słowiańska Jakub Bobrowski, Mateusz Wrona
Ocena 7,2
Mitologia słow... Jakub Bobrowski, Ma...

Na półkach: , , ,

Przepięknie napisane i zilustrowane kompendium wiedzy na temat mało znanej mitologii słowiańskiej. W tym magicznym i pięknym świecie przodków można (i trzeba!) chociaż na chwilę kompletnie się zatracic. Gorąco polecam, to ważna pozcja dla wszystkich zainteresowanych słowiańszczyzną.

Przepięknie napisane i zilustrowane kompendium wiedzy na temat mało znanej mitologii słowiańskiej. W tym magicznym i pięknym świecie przodków można (i trzeba!) chociaż na chwilę kompletnie się zatracic. Gorąco polecam, to ważna pozcja dla wszystkich zainteresowanych słowiańszczyzną.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jedna z najwspanialszych książek, jakie od jakiegoś czasu przeczytałam. Poetycka, ale nie przekombinowana. Mądra, ale nie rzucająca frazesami. Intymna, ale nie tandetna. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Cudo!

To jedna z najwspanialszych książek, jakie od jakiegoś czasu przeczytałam. Poetycka, ale nie przekombinowana. Mądra, ale nie rzucająca frazesami. Intymna, ale nie tandetna. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Cudo!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przy całej mojej sympatii do surrealistycznego pisania Jonathana Carrolla, tutaj czułam, że niestety poszedł zbyt daleko. Ta książka to zlepek tautologicznych, mało odkrywczych frazesów, które każdy już gdzieś słyszał. Z jednej strony nudne opowieści, z drugiej - nieciekawe i przeładowane oczywistościami mądrości, to nie jest coś, czego spodziewałabym się po autorze "Białych jabłek" czy "Kości księżyca". Wszystkim fanom proponuje odpuścić sobie tę wątpliwej jakości lekturę.

Przy całej mojej sympatii do surrealistycznego pisania Jonathana Carrolla, tutaj czułam, że niestety poszedł zbyt daleko. Ta książka to zlepek tautologicznych, mało odkrywczych frazesów, które każdy już gdzieś słyszał. Z jednej strony nudne opowieści, z drugiej - nieciekawe i przeładowane oczywistościami mądrości, to nie jest coś, czego spodziewałabym się po autorze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dawno już nie miałam możliwości przeczytania powieści tak fascynującej, wspaniałej, onirycznej, po prostu perfekcyjnej. Kocham w niej każde słowo, każdy pojawiający się przed oczami obraz. Uwielbiam mitologię Cyganów, przepowiednie Kocmadonny, łzy Klary, opowieści o kwiatach Imrego, gwałtowność Petera. Uwielbiam ten świat, zakochałam się w nim do granic. A teraz czuję rozkoszną pustkę i ogromną satysfakcję. Polecam serdecznie!

Dawno już nie miałam możliwości przeczytania powieści tak fascynującej, wspaniałej, onirycznej, po prostu perfekcyjnej. Kocham w niej każde słowo, każdy pojawiający się przed oczami obraz. Uwielbiam mitologię Cyganów, przepowiednie Kocmadonny, łzy Klary, opowieści o kwiatach Imrego, gwałtowność Petera. Uwielbiam ten świat, zakochałam się w nim do granic. A teraz czuję...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki 81:1. Opowieści z Wysp Owczych Marcin Michalski, Maciej Wasielewski
Ocena 7,2
81:1. Opowieśc... Marcin Michalski, M...

Na półkach: , ,

Jestem zakochana w Wyspach Owczych, zakochana w opowieściach o małej społeczności żyjącej gdzieś pomiędzy kolejną wichurą, a wiarą w elfy. W historiach ludzi, którzy łączą w sobie szacunek dla potęgi natury i uroczo naiwną wiarę w magię mniejszą lub większą. Ceniący sobie spokój, rozwagę i prostotę. Wspaniale napisany reportaż ludzi kochających Wyspy Owcze dla czytelników lubiących poznawać to, co niejednoznaczne i niezbadane. Polecam serdecznie, bo od lektury "81:1..." nie można się oderwać!

Jestem zakochana w Wyspach Owczych, zakochana w opowieściach o małej społeczności żyjącej gdzieś pomiędzy kolejną wichurą, a wiarą w elfy. W historiach ludzi, którzy łączą w sobie szacunek dla potęgi natury i uroczo naiwną wiarę w magię mniejszą lub większą. Ceniący sobie spokój, rozwagę i prostotę. Wspaniale napisany reportaż ludzi kochających Wyspy Owcze dla czytelników...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W wyborze tytułów do czytania bardzo często wykorzystuję zasadę "oceniam książkę po okładce". Daję się uwieść tytułowi, oprawie graficznej oraz swoim własnym przeczuciom. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie pomyliłam się w swoich wyborach. Tym razem było jednak inaczej.

Po raz pierwszy w życiu poczułam się zażenowana poziomem książki, z którą przyszło mi się zmierzyć. Jest to straszliwa wręcz grafomania, z papierowymi postaciami (za wszelką cenę udającymi artyzm, głębię i co-tylko-bądź), absolutnie płaskimi i bezsensownymi dialogami oraz fabułą, która kompletnie nie trzyma się kupy. Autorka operuje taką ilością patetycznych frazesów, że uzyskuje efekt przeciwny do zamierzonego. I właśnie dzięki tym (podejrzewam, że kompletnie niezamierzonym) zabiegom zamiast ciekawej powieści "3 płatki kamelii" stała się swoją własną karykaturą.

Mogłabym długo opisywać nieścisłości i śmieszności tej pozycji, ale nie chcę się bezlitośnie pastwić nad czyimś literackim debiutem. Mam nadzieję, że następna powieść pani Lary La Voe (nawiasem mówiąc dość pretensjonalny pseudonim, wybaczy Pani) będzie głębiej przemyślana i - co tu dużo mówić - lepsza. Ja jednak wystawiam najniższą możliwą ocenę, co robię na tym portalu niezwykle rzadko, i w trybie pilnym zabieram się za literaturę, która zrekompensuje mi ten książkowy horror.

W wyborze tytułów do czytania bardzo często wykorzystuję zasadę "oceniam książkę po okładce". Daję się uwieść tytułowi, oprawie graficznej oraz swoim własnym przeczuciom. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie pomyliłam się w swoich wyborach. Tym razem było jednak inaczej.

Po raz pierwszy w życiu poczułam się zażenowana poziomem książki, z którą przyszło mi się zmierzyć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Doskonale napisana, niezwykle interesująca i poparta rzetelnymi analizami i interpretacjami publikacja dla wszystkich interesujących się kulturą i tropiącymi we współczesności tropy wieków minionych. Serdecznie polecam!

Doskonale napisana, niezwykle interesująca i poparta rzetelnymi analizami i interpretacjami publikacja dla wszystkich interesujących się kulturą i tropiącymi we współczesności tropy wieków minionych. Serdecznie polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie można Annie Bikont odmówić uporu i determinacji w dążeniu do odmitologizowania legendy na temat Jedwabnego. Legendy - należy dodać - nader wygodnej. Bo przecież w latach 1939-1945 było dwóch złych bohaterów: "Ci paskudni Niemcy" i "ci okropni Sowieci", to jedyne dopuszczalne kategorie. Zgodnie z przemiłą, tęczową wersją innych "złych" nie było. A wszyscy istniejący byli jednowymiarowymi potworami, papierowo okropnymi. W książce "My z Jedwabnego" takich bohaterów - podoba jak w życiu - nie ma.

Książki, która powstała za sprawą niewiarygodnej wewnętrznej siły, nie można przeczytać szybko. Bez refleksji. Bez emocji. Wręcz przeciwnie - w czytelniku podczas lektury kipi ich zbyt dużo. Od wstrząsu, poprzez smutek, wstyd, obrzydzenie, gniew... Cały wachlarz tego, że bycie Polakiem to nie tylko identyfikowanie się z Grunwaldem, "Kamieniami na Szaniec" i "Panem Tadeuszem". To również umiejętność dopuszczenia do siebie świadomości o tym, do czego naród polski był zdolny. Im bardziej będziemy temu zaprzeczać, tym bardziej nasza rzeczywistość będzie zakłamana.

I tego tak naprawdę nauczyła mnie książka Anny Bikont. Ukrywanie faktów przynosi więcej wstydu niż przyznanie się do wydarzeń z historycznej przeszłości. Prawda, choćby nie wiadomo jak bolesna, jest piękniejsza niż najbardziej wykwintne kłamstwo, utrwalane latami.

Nie można Annie Bikont odmówić uporu i determinacji w dążeniu do odmitologizowania legendy na temat Jedwabnego. Legendy - należy dodać - nader wygodnej. Bo przecież w latach 1939-1945 było dwóch złych bohaterów: "Ci paskudni Niemcy" i "ci okropni Sowieci", to jedyne dopuszczalne kategorie. Zgodnie z przemiłą, tęczową wersją innych "złych" nie było. A wszyscy istniejący byli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dawno już nie miałam okazji czytać tak doskonałej powieści. Chciałoby się zacytować jakiś fragment, choćby najmniejszy, to jednak jest niemożliwe. Należałoby bowiem przepisać tę książkę w całości. Jest jak tkanina, starannie utkana ze słów pierwszego sortu. Coś wspaniałego!

Dawno już nie miałam okazji czytać tak doskonałej powieści. Chciałoby się zacytować jakiś fragment, choćby najmniejszy, to jednak jest niemożliwe. Należałoby bowiem przepisać tę książkę w całości. Jest jak tkanina, starannie utkana ze słów pierwszego sortu. Coś wspaniałego!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy przychodzi czas na przeczytanie ostatniego zdania "Morfiny", odczuwa się dużą pustkę. Dlaczego? Ponieważ ta powieść jest zapisem nieustającej gonitwy myśli nie tylko głównego bohatera, ale również jakieś obrzydliwej masy, która wzięła go w posiadanie. Czy to tytułowa Morfina? Czy to może Śmierć? Czy te dwie "postaci" nie są przez przypadek tym samym? Nie można się oderwać od szeptanych i krzyczanych słów Konstantego. Nie można wyzwolić się od ilości obrazów, mniej lub bardziej strasznych i lubieżnych, które przepływają przez umysł głównego bohatera. Wszystko jest lepiące, brudne i jakże fascynujące.

Kiedy przychodzi czas na przeczytanie ostatniego zdania "Morfiny", odczuwa się dużą pustkę. Dlaczego? Ponieważ ta powieść jest zapisem nieustającej gonitwy myśli nie tylko głównego bohatera, ale również jakieś obrzydliwej masy, która wzięła go w posiadanie. Czy to tytułowa Morfina? Czy to może Śmierć? Czy te dwie "postaci" nie są przez przypadek tym samym? Nie można się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Olive Kitteridge to postać, którą można kochać lub nienawidzić, jednak nie można obok niej przejść obojętnie. Świat widziany jej oczami to zaledwie parę prostych reguł i dozy tzw. "zdrowego rozsądku", które stanowią solidne fundamenty jej zachowań i przemyśleń. Cała powieść to patchwork wielu małych lub dużych historii, w których tkwi swoista magia. Polecam tę powieść, polecam jej mądrość, ilość refleksji nad przemijaniem i życiem - jednak podanych nie w sposób nachalny, a prosty, realny, prawdziwy.

Olive Kitteridge to postać, którą można kochać lub nienawidzić, jednak nie można obok niej przejść obojętnie. Świat widziany jej oczami to zaledwie parę prostych reguł i dozy tzw. "zdrowego rozsądku", które stanowią solidne fundamenty jej zachowań i przemyśleń. Cała powieść to patchwork wielu małych lub dużych historii, w których tkwi swoista magia. Polecam tę powieść,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sekret Kroke Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Ocena 6,2
Sekret Kroke Małgorzata Fugiel-K...

Na półkach: ,

Mówiąc najoględniej, ta książka - mimo ciekawego pomysłu - okazała się kompletnym niewypałem. Tyle zapoczątkowano wątków, które można by zgrabnie rozwinąć, dzięki czemu czytelnikowi łatwiej byłoby zrozumieć nieznośnego Miszę Romanowa czy Ritę i... Klapa - nic z tego nie wyszło, a czytelnik wie tylko tyle (i to dzięki dokładniejszemu wczytaniu się), że Romanow to wprawdzie z TYCH Romanowów, ale dalszy krewniak, albo że Rita w gruncie rzeczy prostytuuje się, bo lubi i kabluje nazistom również, bo lubi.
Próba konstrukcji fabuły, w której wiele wątków splata się w jeden nie należy do najprostszych, co tutaj niestety widać. Wszystko jest jakieś marne, papierowe, mizerne.
Napompowane rodem z Harlequina opisy intymnych momentów aż śmieszą, a samo rozwiązanie totalnie nie satysfakcjonuje. Dlaczego tego nie robi? Otóż w chwili, kiedy Rebeka odkrywa, o co może chodzić, cudowny i kompetentny Misza nie chce o tym słyszeć. Bo woli patrzeć w jej wielkie, czarne oczy. Gratuluję.
Podsumowując, autorzy tej pozycji mają jeszcze sporo do nadrobienia w kwestii warsztatu pisarza. Toporny, nudny i bezbarwny "Sekret Kroke" to zdecydowanie wydawniczy falstart.

Mówiąc najoględniej, ta książka - mimo ciekawego pomysłu - okazała się kompletnym niewypałem. Tyle zapoczątkowano wątków, które można by zgrabnie rozwinąć, dzięki czemu czytelnikowi łatwiej byłoby zrozumieć nieznośnego Miszę Romanowa czy Ritę i... Klapa - nic z tego nie wyszło, a czytelnik wie tylko tyle (i to dzięki dokładniejszemu wczytaniu się), że Romanow to wprawdzie z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uważam, że porównanie Camilli Lackberg do Stiega Larssona i jego trylogii "Millenium" jest - delikatnie mówiąc - nieporozumieniem. I mogłabym wiele o tym napisać, ograniczę się jednak do braku pomysłów autorki, coraz bardziej irytujących głównych bohaterów i dosyć rozczarowującego zakończenia. Dodatkowo ogromnym minusem jest język powieści (nie umiem ocenić czy to kwestia oryginału, czy tłumacza) - mało finezyjny, momentami infantylny i nudny. Poczułam wręcz ulgę, że to już koniec, podczas gdy czytanie poprzednich tomów było czymś w stylu spełniania swojego "guilty pleasure". Straszne rozczarowanie.

Uważam, że porównanie Camilli Lackberg do Stiega Larssona i jego trylogii "Millenium" jest - delikatnie mówiąc - nieporozumieniem. I mogłabym wiele o tym napisać, ograniczę się jednak do braku pomysłów autorki, coraz bardziej irytujących głównych bohaterów i dosyć rozczarowującego zakończenia. Dodatkowo ogromnym minusem jest język powieści (nie umiem ocenić czy to kwestia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Opinie" na rewersach książek i stronach wydawnictw bardzo często mijają się z prawdą w mniejszym lub większym stopniu. Często chwyt marketingowy bywa bardzo sugestywny ("Ta książka zmieni Twoje życie" i tak dalej), co na dłuższą metę bywa komiczne. Bardzo rzadko jednak takie słowa pokrywają się z rzeczywistością. Z przyjemnością stwierdzam, że to właśnie jeden z takich przypadków. Drugi tom trylogii "Millenium" jest... perfekcyjny. Nie można przestać myśleć o głównej bohaterce, nie można się oderwać od jej mrocznej historii. Coś doskonałego. Cieszę się, że od razu miałam możliwość sięgnięcia po kolejny tom - po prostu nie mogłam się powstrzymać. Bardzo polecam!

"Opinie" na rewersach książek i stronach wydawnictw bardzo często mijają się z prawdą w mniejszym lub większym stopniu. Często chwyt marketingowy bywa bardzo sugestywny ("Ta książka zmieni Twoje życie" i tak dalej), co na dłuższą metę bywa komiczne. Bardzo rzadko jednak takie słowa pokrywają się z rzeczywistością. Z przyjemnością stwierdzam, że to właśnie jeden z takich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Byłam strasznie pozytywnie nastawiona do tej książki, jednak o ile wątek historyczny można uznać za napisany z pewną osobliwą czułością, o tyle współczesność - eufemistycznie rzecz ujmując - nie jest do końca udana. Główne postaci są strasznie mdłe, w ogóle nieskomplikowane, a jeśli już noszą tego znamiona - są one sztuczne. Narracja pierwszoosobowa głównej bohaterki Any kompletnie leży. Aż trudno uwierzyć, że osoba, która utrzymuje, że jako humanistka nie musi znać się na biologii, ma tytuł doktora. Wiele jest w "Szmaragdowej tablicy" tego typu niedopatrzeń, które rzutują na całą książkę pisaną - przyznać należy - z ciekawym pomysłem. Nie zachęcam jednak do lektury, jest momentami straszliwie męcząca.

Byłam strasznie pozytywnie nastawiona do tej książki, jednak o ile wątek historyczny można uznać za napisany z pewną osobliwą czułością, o tyle współczesność - eufemistycznie rzecz ujmując - nie jest do końca udana. Główne postaci są strasznie mdłe, w ogóle nieskomplikowane, a jeśli już noszą tego znamiona - są one sztuczne. Narracja pierwszoosobowa głównej bohaterki Any...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest mi smutno, że razem z ostatnią stroną tej książki muszę pożegnać się z Teodorem Szackim. Przyzwyczaiłam się do rozwiązywania zagadek z przedwcześnie posiwiałym, na wskroś eleganckim cynikiem. Nie pozostaje nic innego, jak tylko zabrać się za pozostałe pozycje Z. Miłoszewskiego. Po trylogii o Szackim jestem pozytywnie nastawiona i ciekawa kolejnych tytułów. Polecam wszystkim, którzy - tak jak ja - mają aktualnie "fazę" na kryminały.

Jest mi smutno, że razem z ostatnią stroną tej książki muszę pożegnać się z Teodorem Szackim. Przyzwyczaiłam się do rozwiązywania zagadek z przedwcześnie posiwiałym, na wskroś eleganckim cynikiem. Nie pozostaje nic innego, jak tylko zabrać się za pozostałe pozycje Z. Miłoszewskiego. Po trylogii o Szackim jestem pozytywnie nastawiona i ciekawa kolejnych tytułów. Polecam...

więcej Pokaż mimo to