rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Autor osiągnął dno den, czyli szczyt szczytów. Już od kilku poprzednich książek miałem wrażenie, że z każdą kolejną barwy są coraz ciemniejsze. Teraz tytuł zobowiązuje i dostarcza zapowiadanej czerni w ilościach obfitych.

Smoła, smutek, patologia, gniew, antywszelkorasizm przepojony nazizmem.
Po takich słowach, każdy z rozbujaną estetyką słowną i społeczną niech sobie pozycję odpuści. Każdy inny, komu bezkrytyczna krytyka wszystkiego, podana łopatą ociekającą gnojem nie przeszkadza, niech rozsiądzie się wygodnie, bo przed nim jazda bez trzymanki i chusteczek nawilżających.

Smród, pot i łzy. Smoła, błoto i asfalt. Niechęć, nienawiść i gniew. Wszystko zatopione w ciemnej, oleistej smole obrzydliwie szczegółowo postrzeganego brudu - wg. autora, świata. Świata wszystkiego. Bo wszystko wokół jest złe i należy to zdeptać. Wszystko to Szatan i Piekło i wyrwijmy temu zęby, oczy a uszy dajmy mu do zjedzenia. Jego uszy.

Wydaje się ciężkie, ale jest w miarę lekko podane. Wydaje się nie do przebycia ale autor co chwile podaje nam pomocną dłoń, która pozwala nam nie zapaść się po uszy w bagnie wodorostów, gnojówki, błota, ropy z rany i much taplających się z rozkoszą w rozkładającej tkance o zapachu spóźnionego jutra, które nigdy nie nadchodzi.

Do tego zwrot i zryw. Do tego Gruz, który niby skin, naziol, punk i dzban ale pytania zadaje ciekawe. Na niektóre nawet odpowiada na swój betonowy sposób.

Mnie podoba się, to że zmusiła mnie do pochylenia nad postacią nad którą nie zatrzymałbym się nigdy. Nigdy. Mało tego, pochylenie gdy wykonane uczciwe daje wgląd w powody, dla których bohater jest tym kim jest i nie jest tym kim może mógłby być.

Uwielbiam siarczysty język przepojony ropą naftową i tą z gnijących ran. Kocham wyrazisty obraz namalowany szczotką do kibli maczanej w odchodach całego świata. Cenię, że nie odpuszcza autor nikomu. Lubie, że każdego ocenia ale nie na pałę i na siłę, a na (swoje) fakty i poglądy wraz z uzasadnieniem. Możesz się nie zgadzać, ale wyjaśnione masz jak na dłoni. Fakt, że dłoń ów brudna i śmierdząca ale podane jak ta lala.

Lubie Pana Panie Żulczyk. Pisarza w Panu lubię. Człowieka nie znam i na zapas ani nie lubię ani - jak Gruz, nie nienawidzę na zapas i przed poznaniem. Z każdą książką lubię i cenię bardziej.
Gratuluję wyznania. Tego, o tym, z kim Pan się budzi każdego ranka. Szacun. Jest co nieść.

Boję się, że każda kolejna pozycja będzie jaśniejsza od Czarnego Słońca, bo wydaje się, że ciemniej się już nie da.
Jeśli będzie to chylę czoła.
Jeśli nie będzie to i tak będzie to - jak i ta, kawał wymagającej lektury dla odważnych, mówię.
W każdym bądź razie, czekam na kolejne. Nie boję i nie jestem zmęczony, a po mnie Gruz też pojechał jak po "kozoj*bcach zafajdanych". :)

Autor osiągnął dno den, czyli szczyt szczytów. Już od kilku poprzednich książek miałem wrażenie, że z każdą kolejną barwy są coraz ciemniejsze. Teraz tytuł zobowiązuje i dostarcza zapowiadanej czerni w ilościach obfitych.

Smoła, smutek, patologia, gniew, antywszelkorasizm przepojony nazizmem.
Po takich słowach, każdy z rozbujaną estetyką słowną i społeczną niech sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wielka miłość, chwilowe romanse, walka o przetrwanie, walka o pozycję społeczną, przeplatanie się interesów władzy z wpływami kleru. Przemoc, seks, intrygi i polityka, a w tle zwyczajni ludzi z niezwyczajnymi talentami. Można powiedzieć, że to idealny scenariusz na współczesną powieści. „Filary ziemi” opisują jednak zamierzchłe czasy XII wieku. Wszystko wtopione w prawie 40-letnią historię budowy katedry w angielskim hrabstwie Kingsbridge.
Bogate opisy przyrody dają sycący wgląd w świat otaczający bohaterów, potoczysty język i soczyste słownictwo śmiało i bez pruderii stawiają w świetle dziennym intymną codzienność bohaterów.
Rycerze i królowie, chłopi i książęta, honor i jego brak, banici i bandyci, błoto wiejskich ścieżek, i kamienne drogi wielkich miast. Całkowita zależność od kaprysów pogody i władzy. Kruchość i niska wartość ludzkiego życia. Utracone szanse, życiorysy przekreślone przez chciwość, wojnę lub przypadek. Szczera przyjaźń młodych i mądrość starców, kontrastująca z bezsensowną przemocą i głupotą tych od których tak wiele zależy.
Monumentalna powieść o sprawach wielkiej wagi, spisana w lekkostrawny sposób.
Jeśli prawie tysiąc stron do dla nas zbyt wiele, do dyspozycji mamy trzyczęściowe, zrealizowane z godnym powieści rozmachem słuchowisko, do którego stworzenia zaproszono znakomite i znane głosy polskich aktorów. A ”Filary ziemi” są jedynie wstępem do kolejnych wieków bogatej historii zawartej w dalszych dwóch tomach powieści.

Wielka miłość, chwilowe romanse, walka o przetrwanie, walka o pozycję społeczną, przeplatanie się interesów władzy z wpływami kleru. Przemoc, seks, intrygi i polityka, a w tle zwyczajni ludzi z niezwyczajnymi talentami. Można powiedzieć, że to idealny scenariusz na współczesną powieści. „Filary ziemi” opisują jednak zamierzchłe czasy XII wieku. Wszystko wtopione w prawie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ocenę opisową dopiszę jak mój agent załatwi mi zaliczkę k**wa
:)

Ocenę opisową dopiszę jak mój agent załatwi mi zaliczkę k**wa
:)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspomnienie dzieciństwa i słuchowiska radiowego z cykly Radio Dzieciom, codziennie o 19:30, program pierwszy PR.
Niesamowity suspens. Ciekawy sposób na pokazanie dziecku czym jest rząd totalitarny, czym jest ideologia jednego wyboru.
Bajecznie opisana,
Idealna do czytania dzieciom do ucha gdy zasypiają... po 19:30

Wspomnienie dzieciństwa i słuchowiska radiowego z cykly Radio Dzieciom, codziennie o 19:30, program pierwszy PR.
Niesamowity suspens. Ciekawy sposób na pokazanie dziecku czym jest rząd totalitarny, czym jest ideologia jednego wyboru.
Bajecznie opisana,
Idealna do czytania dzieciom do ucha gdy zasypiają... po 19:30

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka typowych opowiadań o... niczym.
Jak nie ma się nic do opowiedzenia a jednak ma się przemożną chęć pisania, to najeży ją przemóc i powstrzymać się od pisania.

Kilka typowych opowiadań o... niczym.
Jak nie ma się nic do opowiedzenia a jednak ma się przemożną chęć pisania, to najeży ją przemóc i powstrzymać się od pisania.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nowy - Stary dobry Mróz. Odejście od Chyłki dobrze mu zrobiło. Świeżość historii, nowe wątki, stare i sprawdzone tępo opowiadania, nowe postaci - Świetnie wyrazista i wiele obiecująca postać Arkadiusza. Ukazuje ją dozując równomiernie, co chwilę pokazując że jeszcze wiele do odkrycia w życiorysie.
Ciekawa historia - trochę nieprawdopodobna, ale w dobie tajnych grup, organizacji wzajemnej adoracji, jak najbardziej aktualna.
Lubię. Czekam na kontynuację.

Nowy - Stary dobry Mróz. Odejście od Chyłki dobrze mu zrobiło. Świeżość historii, nowe wątki, stare i sprawdzone tępo opowiadania, nowe postaci - Świetnie wyrazista i wiele obiecująca postać Arkadiusza. Ukazuje ją dozując równomiernie, co chwilę pokazując że jeszcze wiele do odkrycia w życiorysie.
Ciekawa historia - trochę nieprawdopodobna, ale w dobie tajnych grup,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdyby miała 200 stron mniej to pewnie dynamika zdarzeń byłaby na poziomie akceptowalnym, AV tak trochę zamęczyła me ciało.
Temat, historia i postaci świetne ale zbyt często chciałem wszystkich popędzić batem!

Gdyby miała 200 stron mniej to pewnie dynamika zdarzeń byłaby na poziomie akceptowalnym, AV tak trochę zamęczyła me ciało.
Temat, historia i postaci świetne ale zbyt często chciałem wszystkich popędzić batem!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jedna z wielu. Lekka, rytmiczna narracja i niezbyt skomplikowana sprawa - taka na rozgrzewkę serii. Świetnie niewielkie - acz wiele dające wstawki opisowe do zwykłych gestów i scen dzięki czemu jesteśmy bardziej obecni w opisywanej scenie. A to coś zachrzęści pod stopą bohatera, a to półcień pada na ścianę pokoju, w którym właśnie przebywamy, a to mróz i opis mgły. Jedno, dwa zdania, a tak wiele wnoszą do bycia razem z bohaterami, do wejścia w scenę głęboko, do zobrazowania akcji, otoczenia, nastrojów, temperatur, pór czy wieku postaci... świetne. U Mroza mi tego właśnie brakuje. U Mroza znów jest to czego brakowało mi tu, wielowarstwowości, złożoności i elementu zaskoczenia.
Świetny początek serii - mam nadzieję.

Książka jedna z wielu. Lekka, rytmiczna narracja i niezbyt skomplikowana sprawa - taka na rozgrzewkę serii. Świetnie niewielkie - acz wiele dające wstawki opisowe do zwykłych gestów i scen dzięki czemu jesteśmy bardziej obecni w opisywanej scenie. A to coś zachrzęści pod stopą bohatera, a to półcień pada na ścianę pokoju, w którym właśnie przebywamy, a to mróz i opis mgły....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piszą ludzie, że wulgarna, że obrzydliwa, że zbyt dosłowna, że mroczna, że pełna przemocy fizycznej, emocjonalanej i językowej. I tak właśnie jest, i taką być powinna książka traktująca o mrocznym życiu półświadka gangsterskiego handlującego czym się da.
To nie są miałkie tematy, to nie są miękkie postaci rozintelektualizowanych nadwraźliwców, to świat ludzi ziemi, asfaltu, ludzi miasta, ludzi nocy służącym tylko sobie i pieniądzom.
Żulczyk świetnie to rozumie bo sam to przeżył. Dlatego jego przekaz nie jest ani przerysowany, ani przesadny, ani rozdmuchany do nieakceptowalnej skali. Jest taki akuratnie wyważony. A do tego świetnie - prawie dosłownie nawiązuje do rzeczywistych postaci współczesnego świata szklanego ekranu, polityki, władzy.
A jeśli ktoś lubi wygładzoną i ciepłą narrację Ani z Zielonego Wzgórza to nie powinien sięgać po historię gangsterów z współczesnej Warszawy.
Zaje*iście polecam tę książkę ku*wa! ;)

Piszą ludzie, że wulgarna, że obrzydliwa, że zbyt dosłowna, że mroczna, że pełna przemocy fizycznej, emocjonalanej i językowej. I tak właśnie jest, i taką być powinna książka traktująca o mrocznym życiu półświadka gangsterskiego handlującego czym się da.
To nie są miałkie tematy, to nie są miękkie postaci rozintelektualizowanych nadwraźliwców, to świat ludzi ziemi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niektórym faktom trudno dać wiarę, inne nie mieszczą się w głowie, jeszcze inne poruszają. Wysokość szczebla władzy, która jest źródłem perypetii autora przytłacza, zwłaszcza, że szczebel ów zdaje się legalizować wszystko to, co w demokratycznych krajach zagrożone jest najwyższym wymiarem kary.
Beznadziejność bezkarności dla ‘wybranych’ nie dodaje skrzydeł – czego nie da się powiedzieć o determinacji autora w dochodzeniu swoich praw i obnażaniu zbrodni popełnianych przez najwyższych urzędników państwowych. Wszystko pod czujnym okiem lub wręcz na rozkaz samego Władimira Władimirowicza Putina!
„Czerwony alert” to podręcznik o tym, że w Putinowskiej Rosji zasady wolnego rynku, szeroko pojętego prawa i demokracji stosowane są wybiórczo. To instrukcja o tym jak robić interesy w kraju carów, ale przede wszystkim obraz tego, co zrobić, gdy twoja skuteczność inwestowania daje owoce w postaci niemalże miliarda dolarów przychodu i czego nie robić gdy zwróci to uwagę władcy absolutnego.
Czy masz głowę do liczb czy też nie, czy myślisz o inwestowaniu w Rosji czy nie - koniecznie przeczytaj tę książkę!

Niektórym faktom trudno dać wiarę, inne nie mieszczą się w głowie, jeszcze inne poruszają. Wysokość szczebla władzy, która jest źródłem perypetii autora przytłacza, zwłaszcza, że szczebel ów zdaje się legalizować wszystko to, co w demokratycznych krajach zagrożone jest najwyższym wymiarem kary.
Beznadziejność bezkarności dla ‘wybranych’ nie dodaje skrzydeł – czego nie da...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Znów Chyłka jest Chyłką a Zordon znów jej tłem, znów tylko kimś do kogo Chyłka może mówić, kolejna sprawa, kolejna determinacja Chyłki i kolejne rozwiązanie... nieco różne od pozostałych,
chyba odczuwam zmęczenie materiału (...materiałem)

Przeczytać można, jak nie przeczytasz to wielkiej straty nie będzie.

Znów Chyłka jest Chyłką a Zordon znów jej tłem, znów tylko kimś do kogo Chyłka może mówić, kolejna sprawa, kolejna determinacja Chyłki i kolejne rozwiązanie... nieco różne od pozostałych,
chyba odczuwam zmęczenie materiału (...materiałem)

Przeczytać można, jak nie przeczytasz to wielkiej straty nie będzie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść monumentalna. Przyjęcie tego do wiadomości jeszcze przed lekturą pozwoli nam lepiej nastawić się do tego wymagającego acz szalenie satysfakcjonującego zadania, jakim jest spotkanie z książką Wyznaję autorstwa Jaume Cabré.
Fabuła prowadzona jest w wielu wątkach jednocześnie. Przeskakiwanie między postaciami, przedmiotami a nawet epokami jest czymś co rzuca się w oczy już od pierwszych stron. Autor robi to jednak z taką gracją, konsekwencją i rytmem, że mimo ogromnej złożoności wątków i postaci, czytelnik nie przepada z kretesem ani nie traci cierpliwości. Owszem kilka razy łapałem się za głowę, zastanawiając się kto teraz wypowiada daną kwestię. Narracja taka pozwala na powolne zaspokajanie apetytu czytelnika, oszczędne odsłanianie kolejnych elementów układanki, z jednej strony powoduje nasze zdrowe zniecierpliwienie, ale z drugiej, o wiele bardziej sycącym staje się ostateczny kształt obrazu, historii czy wątku.
Wybitną skutecznością popisał się Cabré w budowania dialogu pomiędzy postaciami, które dzielą całe epoki. Oś wieków oraz punkty wspólne w dziejach podane są na tyle wymownie, że skończywszy daną opowieść musiałem się zatrzymać by złapać oddech… a do tego swoboda z jaką autor porusza się po meandrach historii staro – i nowożytnej. Pozytywny zawrót głowy. Wnioski płynące z opowieści prezentowane są klarownie i jednoznacznie ale samo źródło ich pochodzenia jest nierzadko zaskakujące.
Nie jest to lektura do przysłowiowej poduszki czy na plażę. Na szczęście dla Cabre, aura zimowa - bo wtedy obcowałem z lekturą, nie zachęcała do wylegiwania się na plażach. Wyznaję, że to jedna z najlepszych książek jakie czytałem w ostatnich latach.

Powieść monumentalna. Przyjęcie tego do wiadomości jeszcze przed lekturą pozwoli nam lepiej nastawić się do tego wymagającego acz szalenie satysfakcjonującego zadania, jakim jest spotkanie z książką Wyznaję autorstwa Jaume Cabré.
Fabuła prowadzona jest w wielu wątkach jednocześnie. Przeskakiwanie między postaciami, przedmiotami a nawet epokami jest czymś co rzuca się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli nie wiesz, że na co dzień masz na głowie koafiurę a słowo malapropizm mówi Ci jeszcze mniej niż diapazon, to zasiądź na futonie, zarzuć lizeskę i koniecznie rozpłyń się w oniryczności „Szczygła”.
Szalenie wrażliwy i spostrzegawczy obserwator świata Theo Decker, słowami autorki Donny Tart zaprasza czytelnika do niezwykle zrównoważonej, rytmicznej i dojrzałej podróży literackiej. Podróży przez życie bohatera, spisanej z aptekarską dokładnością i pedantyczną wręcz troską o okraszone różnorakimi emocjami szczegóły.
Wybitnie konsekwentna chronografia zdarzeń, podobnie jak tytułowy obraz Carela Fabritiusa zyskują niemal cielesną obecność, wyczuwalną na każdej stronie. Te z kolei obfitują w niesłychanie wciągające opisy zdarzeń, postaci, miejsc, nastrojów, rytmu życia zwykłych – niezwykłych ludzi. W obrazie malowanym przez Panią Tart często samo malowanie wydaje się być ważniejsze od efektu końcowego. To opowieść gdzie, napędzane obrzydliwie bogatym słownictwem autorki, silniejszym wydaje się samo zaangażowanie i uczestnictwo w zdarzeniu, niż jego pierwszoplanowo przedstawiona podniosłość. Tak rozchwianych bilansów między jak i co jest mówione, autorka podarowuje nam bez liku. Orgia wrażliwości postrzegania.
Donna Tart ze swą nieosiągalną zręcznością w formułowaniu fertycznych refleksji czyha na czytelnika, by złapanego w dyby intelektualnych rozważań, zmusić go do zatrzymania się, na tyle długo by myśli dać się wchłonąć i wchłoniętą pozostać. Wirtuozyjnie komponuje ona wyrazy by w zwartej całości przekazać obszerne prawdy o życiu, nas samych, roli sztuki i wrażliwości, wszystko w świecie bohaterów z przyćmionymi metryczkami i wiekiem. Nie przymyka oczu na mroczne zakamarki ludzkiej duszy, obnaża patologię, ale jej nie ocenia. To pozostawia odbiorcy. „Szczygieł” zabiera go w przegląd życia młodego człowieka, którego umysł wydaje się wyprzedać jego młode ciało, dzięki czemu czytelnik ma przed sobą zawsze coraz to dojrzalszego przewodnika po świecie gdzie dogłębna analiza straty, przyjaźni, sztuki, tajemnicy, podróży, człowieczeństwa i codzienności jest… codziennością.
Donna Tart potrzebowała dziesięciu lat by skomponować „Szczygła”. Czy to aż czy tylko 10 lat, oceń sam.

Jeśli nie wiesz, że na co dzień masz na głowie koafiurę a słowo malapropizm mówi Ci jeszcze mniej niż diapazon, to zasiądź na futonie, zarzuć lizeskę i koniecznie rozpłyń się w oniryczności „Szczygła”.
Szalenie wrażliwy i spostrzegawczy obserwator świata Theo Decker, słowami autorki Donny Tart zaprasza czytelnika do niezwykle zrównoważonej, rytmicznej i dojrzałej podróży...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

lepsza od pierwszej części, dużo szpiegowskiej pracy u podstaw, dużo odkrytych rosyjskich zakamarków, dużo Jegorowej, dużo Nate'a, a wytrawnego smaczku dodaje obecność pewnego błękitnookiego, krótkopalczastego jegomościa z pulsującym błękitem.

lepsza od pierwszej części, dużo szpiegowskiej pracy u podstaw, dużo odkrytych rosyjskich zakamarków, dużo Jegorowej, dużo Nate'a, a wytrawnego smaczku dodaje obecność pewnego błękitnookiego, krótkopalczastego jegomościa z pulsującym błękitem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyk gatunku!

Klasyk gatunku!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor tak rozwleka się o samym otoczeniu akcji, że ta, wraz z postaciami staje się tłem. Tłem szarym, miałkim, bez wyrazu i znikającym w natłoku zbędnych szczegółów - a te z autystycznym namaszczeniem zakrywają wszystko gęstą mazią i gubią czytelnika w otchłani... nudy.
Trudno mi było zapamiątać kto jest kim i co do kogo mówi i po co... .
Lubię atencję do detali - jak u Donny Tart, ale ta w przeciwieństwie do Cunninghama nie zapomina poszanować czytelnika, postaci, wątków.

Autor tak rozwleka się o samym otoczeniu akcji, że ta, wraz z postaciami staje się tłem. Tłem szarym, miałkim, bez wyrazu i znikającym w natłoku zbędnych szczegółów - a te z autystycznym namaszczeniem zakrywają wszystko gęstą mazią i gubią czytelnika w otchłani... nudy.
Trudno mi było zapamiątać kto jest kim i co do kogo mówi i po co... .
Lubię atencję do detali - jak u...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyczny kryminał, potoczysty, porywisty momentami język, ale po 6tym tomie spodziewałbym się więcej. A jest tak samo jak w pozostałych. Nadal wysoki poziom, ale nie widać postępu, rozwoju autora, jego pójścia o krok dalej. Niedosyt pozostał. Czy sięgać po kolejną? Moje wątpliwości są odzwierciedleniem powtarzalności stylu, co w tym przypadku nie są cechą pożądaną.

Klasyczny kryminał, potoczysty, porywisty momentami język, ale po 6tym tomie spodziewałbym się więcej. A jest tak samo jak w pozostałych. Nadal wysoki poziom, ale nie widać postępu, rozwoju autora, jego pójścia o krok dalej. Niedosyt pozostał. Czy sięgać po kolejną? Moje wątpliwości są odzwierciedleniem powtarzalności stylu, co w tym przypadku nie są cechą pożądaną.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opowiadania przypadkowe, natchnienie samą chęcią pisania. Gdyby nie nazwisko autorki na okładce można by pomyśleć, że pisane przez licealistę. Piątkowego ale "tylko" licealistę.
Bezpłciowe, przewidywalne, wykastrowane z doznań czy smaczków zwykłe czytanie. Naiwne momentami i wręcz nudne.
Napisane pewnie od niechcenia a że nazwisko znane to postanowiono wydać.
Słabizna. Prócz pierwszego, bo to było znośne.

Opowiadania przypadkowe, natchnienie samą chęcią pisania. Gdyby nie nazwisko autorki na okładce można by pomyśleć, że pisane przez licealistę. Piątkowego ale "tylko" licealistę.
Bezpłciowe, przewidywalne, wykastrowane z doznań czy smaczków zwykłe czytanie. Naiwne momentami i wręcz nudne.
Napisane pewnie od niechcenia a że nazwisko znane to postanowiono wydać.
Słabizna....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najciekawsza książka inwentaryzacyjna, proceduralna i instrukcja obsługi w jednym jaką czytałem.

Najciekawsza książka inwentaryzacyjna, proceduralna i instrukcja obsługi w jednym jaką czytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nareszcie kadet Zordon ukazuje ksztę własnej osobowości i staje się kimś więcej niż tylko wybiegiem autora, tworem, do którego może przemawiać główna bohaterka.

Nareszcie kadet Zordon ukazuje ksztę własnej osobowości i staje się kimś więcej niż tylko wybiegiem autora, tworem, do którego może przemawiać główna bohaterka.

Pokaż mimo to