rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Gdybym przeczytał tę książkę kilka dni wcześniej, nie miałbym wątpliwości na kogo zagłosować w kategorii książka roku lubimyczytać. ;) bardzo polecam.

Gdybym przeczytał tę książkę kilka dni wcześniej, nie miałbym wątpliwości na kogo zagłosować w kategorii książka roku lubimyczytać. ;) bardzo polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mogę napisać tylko jedno. Po przeczytaniu Ksiąg Jakubowych, a wcześniej jeszcze Prowadź swój pług przez kości umarłych, żałuję, że dopiero Nagroda Nobla skłoniła mnie do przeczytania książek p. Olgi Tokarczuk. Dobrze, że już wiem ile traciłem. Jeśli pozostałe książki utrzymają poziom, p. Olga Tokarczuk zostanie moim ulubionym autorem (obok Jose Saramago, którego chyba nikt nie pobije).
Książkę polecam wszystkim. Niesamowita.

Mogę napisać tylko jedno. Po przeczytaniu Ksiąg Jakubowych, a wcześniej jeszcze Prowadź swój pług przez kości umarłych, żałuję, że dopiero Nagroda Nobla skłoniła mnie do przeczytania książek p. Olgi Tokarczuk. Dobrze, że już wiem ile traciłem. Jeśli pozostałe książki utrzymają poziom, p. Olga Tokarczuk zostanie moim ulubionym autorem (obok Jose Saramago, którego chyba nikt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka porusza bardzo ważny temat w bardzo ciekawy sposób. W pewnym momencie zaczyna się jednak dłużyć, by pod koniec znowu odzyskać wigor.
Ogólnie polecam.

Książka porusza bardzo ważny temat w bardzo ciekawy sposób. W pewnym momencie zaczyna się jednak dłużyć, by pod koniec znowu odzyskać wigor.
Ogólnie polecam.

Pokaż mimo to

Okładka książki Mały atlas zwierzaków Ewy i Pawła Pawlaków Ewa Kozyra-Pawlak, Paweł Pawlak
Ocena 8,3
Mały atlas zwi... Ewa Kozyra-Pawlak, ...

Na półkach:

Książka przeznaczona dla najmłodszych dzieci. Dla dwulatka jeszcze tak, dla trzy i pół latka, który najbardziej lubi zasypiać przy "Tropicielach" Adama Wajraka, już nie. Uważam, że w książce mogłaby być jedna ciekawostka (informacja) więcej na temat każdego ze zwierzaków, ponieważ w obecnej formie o niektórych zwierzątkach nie ma żadnej merytorycznej informacji.
Duży plus za szatę graficzną.

Książka przeznaczona dla najmłodszych dzieci. Dla dwulatka jeszcze tak, dla trzy i pół latka, który najbardziej lubi zasypiać przy "Tropicielach" Adama Wajraka, już nie. Uważam, że w książce mogłaby być jedna ciekawostka (informacja) więcej na temat każdego ze zwierzaków, ponieważ w obecnej formie o niektórych zwierzątkach nie ma żadnej merytorycznej informacji.
Duży plus...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sama bajka przepiękna, z mądrym przesłaniem, że chciwość niepopłaca. Gdyby dzisiaj więcej było takich bajek, a nie tylko strażacy, policjanci i ciągła akcja oraz pobudzanie dzieci. Na szczęście stare bajki pozostają i powstają ich nowe wydania.
Jedyny minus to skądinąd piękne ilustracje, ale trochę nieodpowiednie dla małego dziecka.

Sama bajka przepiękna, z mądrym przesłaniem, że chciwość niepopłaca. Gdyby dzisiaj więcej było takich bajek, a nie tylko strażacy, policjanci i ciągła akcja oraz pobudzanie dzieci. Na szczęście stare bajki pozostają i powstają ich nowe wydania.
Jedyny minus to skądinąd piękne ilustracje, ale trochę nieodpowiednie dla małego dziecka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajna pozycja dla małych wielbicieli (tak około 1,5 roku wzwyż) wszystkiego co związane ze strażą pożarną. Książka w użyciu jest bardzo często. Z uwagi na przeważającą liczbę ilustracji, głównie przeznaczona - w mojej ocenie - dla mniejszych pociech.

Bardzo fajna pozycja dla małych wielbicieli (tak około 1,5 roku wzwyż) wszystkiego co związane ze strażą pożarną. Książka w użyciu jest bardzo często. Z uwagi na przeważającą liczbę ilustracji, głównie przeznaczona - w mojej ocenie - dla mniejszych pociech.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspaniała książka. Moja pierwsza, którą przeczytałem od p. Olgi Tokarczuk. Kiedyś takie książki miały moc zmieniania świata. Wspaniała powieść o braku zgody na cierpienie zadawane zwierzętom przez inne zwierzęta o nazwie homo sapiens. Jak dla mnie w top of the top książek, które przeczytałem.

Wspaniała książka. Moja pierwsza, którą przeczytałem od p. Olgi Tokarczuk. Kiedyś takie książki miały moc zmieniania świata. Wspaniała powieść o braku zgody na cierpienie zadawane zwierzętom przez inne zwierzęta o nazwie homo sapiens. Jak dla mnie w top of the top książek, które przeczytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu tej książki (i po otrrzymaniu przez p. Olgę Tokarczukk nagrody Nobla) mam tylko jedno przemyślenie. Że literatura w dzisiejszych czasach przestała wywierać wpływ na ludzi i świat. To ignorancja stała się cnotą. Gdyby było inaczej, to wynik dzisiejszych wyborów (13.10.2019 r.) - po przeczytaniu tej książki i wsłuchaniu się w głos p. Olgi Tokarczuk - byłby inny.

A książka fajna. Przyjemna i niewymagająca. Może nie wybitna literatura, ale przynajmniej też nie jest "letnia". Mam jedynie nadzieję, że jednak nie będzie przewidująca i zaraza nie ogarnie całego świata.

Po przeczytaniu tej książki (i po otrrzymaniu przez p. Olgę Tokarczukk nagrody Nobla) mam tylko jedno przemyślenie. Że literatura w dzisiejszych czasach przestała wywierać wpływ na ludzi i świat. To ignorancja stała się cnotą. Gdyby było inaczej, to wynik dzisiejszych wyborów (13.10.2019 r.) - po przeczytaniu tej książki i wsłuchaniu się w głos p. Olgi Tokarczuk - byłby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka o człowieku (kobiecie), który robił coś dla siebie a nie dla innych. Któremu nie był potrzebny tani poklask "gawiedzi", ale przekraczanie własnych granic i dążenie do realizacji własnych marzeń. Człowieku, dla którego idea (alpinizmu kobiecego) była ważniejsza niż własne osiągnięcia. Który walczył o swoje szczęście, ale potrafił również walczyć o szczęście innych.
I choć - jak powiedział Słoń - na sam koniec poszła śladem swoich przyjaciół, wzięła i się zabiła, powinniśmy brać z niej przykład. Bo takich nie tylko kobiet, ale ludzi już prawie nie ma.

Książka o człowieku (kobiecie), który robił coś dla siebie a nie dla innych. Któremu nie był potrzebny tani poklask "gawiedzi", ale przekraczanie własnych granic i dążenie do realizacji własnych marzeń. Człowieku, dla którego idea (alpinizmu kobiecego) była ważniejsza niż własne osiągnięcia. Który walczył o swoje szczęście, ale potrafił również walczyć o szczęście innych....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja napiszę bardzo krótko. Nieważne jak książka została zredagowana, czy tłumaczenie było poprawne czy nie. Ważne jest to o czym autor chciał nam powiedzieć.
To, że tylko od nas samych zależy, czy okrucieństwo wciąż będzie funkcjonować w kategoriach abstrakcji. I że przyszłość naszych dzieci zależy od decyzji, które my podejmujemy dzisiaj.
Ja swoją decyzję już podjąłem. I dlatego 10/10.

Ja napiszę bardzo krótko. Nieważne jak książka została zredagowana, czy tłumaczenie było poprawne czy nie. Ważne jest to o czym autor chciał nam powiedzieć.
To, że tylko od nas samych zależy, czy okrucieństwo wciąż będzie funkcjonować w kategoriach abstrakcji. I że przyszłość naszych dzieci zależy od decyzji, które my podejmujemy dzisiaj.
Ja swoją decyzję już podjąłem. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę super. Oglądam (i opowiadam) kilka razy dziennie, codziennie. :) Razem z Rokiem na wsi oraz serią o ulicy Czereśniowej. Naprawdę polecam. Jestem na tak. Tutaj jednak najlepsze ilustracje ze wszystkich wymienionych pozycji.

Naprawdę super. Oglądam (i opowiadam) kilka razy dziennie, codziennie. :) Razem z Rokiem na wsi oraz serią o ulicy Czereśniowej. Naprawdę polecam. Jestem na tak. Tutaj jednak najlepsze ilustracje ze wszystkich wymienionych pozycji.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę super. Oglądam (i opowiadam) kilka razy dziennie, codziennie. :) Razem z Rokiem w lesie oraz serią o ulicy Czereśniowej. Naprawdę polecam. Jestem na tak.

Naprawdę super. Oglądam (i opowiadam) kilka razy dziennie, codziennie. :) Razem z Rokiem w lesie oraz serią o ulicy Czereśniowej. Naprawdę polecam. Jestem na tak.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli 3 część trylogii o losach Tomasza Cromwella utrzyma tak wysoki poziom, jak dwie pierwsze części, to Hilary Mantel będzie zasłużoną, pierwszą w historii posiadaczką 3 nagród Bookera (wprawdzie nie pod rząd jak się chwali w reklamach Wydawnictwo Sonia Draga, ale zawsze 3). I przy okazji zasłuży moim zdaniem na literacką nagrodę Nobla.

Jeśli 3 część trylogii o losach Tomasza Cromwella utrzyma tak wysoki poziom, jak dwie pierwsze części, to Hilary Mantel będzie zasłużoną, pierwszą w historii posiadaczką 3 nagród Bookera (wprawdzie nie pod rząd jak się chwali w reklamach Wydawnictwo Sonia Draga, ale zawsze 3). I przy okazji zasłuży moim zdaniem na literacką nagrodę Nobla.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy podczas czytania jak i zaraz po przeczytaniu po raz pierwszy postanowiłem ocenić zbiór szwedzkiego poety chciałem dać mu 1. Głównie z tego powodu iż po prostu tych wierszy nie zrozumiałem. Prawdę mówiąc nie licząc kilku wyjątków podobała mi się tylko ostatnia część całego zbioru, czyli proza wspomnieniowa noblisty. I wiem, że niektórzy pomyślą, iż nie znalazłem odpowiedniego brodu (jak ten użytkownik ponad mną, który ma więcej plusów – też mu dałem, bo ładnie napisał a zdanie można mieć różne) albo że kupiłem tę książkę i postawiłem na półce ze względu na znajomych (patrz nawias wyżej), ewentualnie że wolę „niszowych dramaturgów lub autorów, których wybór był owocem krótkoterminowych mód i tendencji” (to już ktoś inny napisał, w oficjalnej recenzji). A muszę powiedzieć, że wolę. Bardzo lubię le Clezio, Hertę Muller a już uwielbiam i jest moim ulubionym pisarzem Jose Saramago, który także znalazł się pomiędzy szwedzkim poetą i polską poetką. A Tomasa Transtromera nie lubię i nie polubię. Bo tak jak wszystkich tych pisarzy da się zrozumieć, można się zastanowić po ich przeczytaniu (czasem krócej, czasem dłużej) nad kondycją człowieka czy nad czym ktoś tam chce, tak Transtromer tej szansy mi nie dał, ponieważ kiedy czytałem puentę wiersza nie wiedziałem co było na początku. I to nie dlatego, że się nie potrafiłem się skupić albo nie chciało mi się zastanawiać (wykonać tej pracy umysłowej), ale dlatego że początek i koniec nie należały do tego samego utworu. Były to dwa zupełnie odrębne światy. Co innego było na początku, co innego na końcu, bez żadnego związku ze sobą. Pięknie ujął to Adam Zagajewski, który cytowany jest na tylnej obwolucie książki „„w szczelinę między czuwaniem a snem / wielki list próbuje się wcisnąć daremnie“. Któż z nas nie próbował rozpieczętować tego listu – daremnie, bo nigdy nie udaje nam się odczytać zagadkowego przesłania. I może wcale nie chcielibyśmy poznać go w całości.”. Tylko, że to co dla Adama Zagajewskiego jest plusem dla mnie nim nie jest. Ponieważ literatura nie jest dla twórcy, ale dla ludzi. I ludzie mają ją rozumieć, ponieważ w innym przypadku, kiedy nie możemy zagadkowego przesłania nawet po dogłębnym jego przemyśleniu poznać w całości, nie spełnia ona swojej roli. I nie jest wtedy literaturą.

PS
aha, wspomniałem na początku, że chciałem dać 1 i zasugerowałem, że zmieniłem zdanie. Zmieniłem. Za prozę wspomnieniową, kilka wyjątków i za to, że nawet kiedy nie rozumiałem wiersza czułem Szwecję, daję trochę więcej.

Kiedy podczas czytania jak i zaraz po przeczytaniu po raz pierwszy postanowiłem ocenić zbiór szwedzkiego poety chciałem dać mu 1. Głównie z tego powodu iż po prostu tych wierszy nie zrozumiałem. Prawdę mówiąc nie licząc kilku wyjątków podobała mi się tylko ostatnia część całego zbioru, czyli proza wspomnieniowa noblisty. I wiem, że niektórzy pomyślą, iż nie znalazłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna książka, pełna magii. Osadzona w czasach, kiedy Francja nie była jeszcze laicka. Łotrzykowska powieść pokazująca jak kraj i społeczeństwo zmienia się pod wpływem czasu. Jak w kraju, w którym popularne są jeszcze powszechne, ale już starzejące się obyczaje kiełkują nowi ludzie, którzy myślą już w zupełnie inny sposób. Na podstawie kontrastu między filozofią a religią. Między ludźmi wyznającymi wierzącymi a niewierzącymi. Między mitologią a rzeczywistością.

Książka ta niesie ze sobą wiele prawd. Jedną z nich jest wiara w to, że to co ludzie robią jest ludzkie. Że nie można powiedzieć, że ten kto zachowuje się inaczej jest gorszy niż ten, kto postępuje zgodnie z przyjętymi zwyczajami, jak w zdaniu: „Czy dostatecznie znamy wszechogarniającą Izydę, by rozsądzać, co jest według niej, a co przeciw niej”.

Anatol France przekazuje nam także, że prawa ustanowione przez kościół, czy państwo są przejściowe. Według pisarza, a w zasadzie księdza Coignarda najważniejsze to kierować się prawami boskimi, ale nie w znaczeniu Dekalogu, tylko postępowania dobrze, dążąc do zgodności z Bogiem a nie z ludźmi. Jest to tylko jednak przykład, gdyż najważniejsze to postępować po prostu dobrze. A co więcej najważniejsze nie są słowa, ale czyny i cnota.

W książce odbywa się symboliczna walka o młody ludzki umysł – religii i filozofii. Nie ważne kto wygra, czy będzie to religia, filozofia, komunizm, faszyzm, kapitalizm, konsumpcjonizm. Ważne, że ten przejmie władzę nad światem.

Jednak to co najważniejsze w tej książce, to próba przekazania nam, że nie powinno się osądzać innych ludzi. Nawet swoją miarą. Nie istnieje coś takiego jak jednoznaczny osąd. Lepiej osądzać samego siebie. Najlepiej surową miarą.

I zawsze trzeba pamiętać, że nawet kiedy dzieją się rzeczy „ważne”, to zwykłe życie toczy się dalej. I tylko nim żyjemy i tylko ono nam pozostaje. Dlatego tak ważny jest zbiór winogron.

Piękna książka, pełna magii. Osadzona w czasach, kiedy Francja nie była jeszcze laicka. Łotrzykowska powieść pokazująca jak kraj i społeczeństwo zmienia się pod wpływem czasu. Jak w kraju, w którym popularne są jeszcze powszechne, ale już starzejące się obyczaje kiełkują nowi ludzie, którzy myślą już w zupełnie inny sposób. Na podstawie kontrastu między filozofią a religią....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo fajnie napisana książka historyczna. Trzeba jednak wiedzieć, że w odróżnieniu od tego co sugeruje opis na okładce i co czytelnik spodziewa się znaleźć w środku, Manuel Rosa przedstawia Kolumba jako syna Władysława Warneńczyka tylko jako jedną z opcji pochodzenia żeglarza. Choć trzeba także przyznać, że najbardziej prawdopodobną.

Ten, kto chce sięgnąć po tę książkę szukając tam prawdziwej albo kilku możliwych historii życia żeglarza musi pamiętać, że większą część książki nie zajmują wcale domniemania co do pochodzenia Kolumba, ale bardzo dobrze udokumentowane i co trzeba podkreślić bardzo dobrze napisane domniemania i fakty obalające dotychczasowe ustalenia historyków.

Jeśli więc ktoś chce znaleźć w tej książce tylko niesamowite historie rodem z powieści historycznych, a najlepiej szpiegowskich może czuć się rozczarowany. Czytając ją trzeba czasem się pomęczyć nad zrozumieniem tak zawiłości genealogicznych jak i dokumentowych. Jednak jak już napisałem wcześniej Manuel Rosa ma dobre pióro i czyta się tę książkę bardzo dobrze. Także jest to pozycja nie tylko dla miłośników i znawców historii, ale dla każdego. Pod warunkiem, że nie oczekuje się po tej książce zbyt wiele. Gdyż jest to książka historyczna.

No cóż, a tym którzy przeczytali tę książkę i zainteresowała ich tematem pozostaje czekać na nowe nieodkryte dokumenty, badania DNA (może nawet Władysława Jagiełły). I mieć nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw.

Bardzo fajnie napisana książka historyczna. Trzeba jednak wiedzieć, że w odróżnieniu od tego co sugeruje opis na okładce i co czytelnik spodziewa się znaleźć w środku, Manuel Rosa przedstawia Kolumba jako syna Władysława Warneńczyka tylko jako jedną z opcji pochodzenia żeglarza. Choć trzeba także przyznać, że najbardziej prawdopodobną.

Ten, kto chce sięgnąć po tę książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kwestia Finklera jest prześmieszną a zarazem prześmiewczą anty-antysemicką książką, która pod pozorem obrony żydowskości i w formie żydowskiego żartu jest książką anty-uprzedzeniową w ogólności.

Autor napisał genialną książkę, gdzie pod pozorem zwykłych rozmów o penisach, napletkach i innych bardziej lub mniej poważnych sprawach poszukujemy samych siebie. Podczas rozmów z przyjaciółmi, kobietami które kochamy, lub tymi które wydaje nam się, że je kochamy odnajdujemy swoją własną tożsamość. Często okrężną drogą, często zupełnie nie w taki sam sposób jaki byśmy chcieli, ale w końcu zawsze ją odnajdziemy. Chociaż nie zawsze jest ona taka, jak byśmy sobie to wymarzyli.

Kwestia Finklera jest przesiąknięta autoironicznym żydowskim humorem, dzięki któremu poznajemy zalety i wady narodu żydowskiego. I to w taki sposób, że w czasie czytania chciałoby się ubrać jarmułkę, lub tradycyjny żydowski kapelusz i zostać fartownym mamzerem.

Kwestia Finklera jest prześmieszną a zarazem prześmiewczą anty-antysemicką książką, która pod pozorem obrony żydowskości i w formie żydowskiego żartu jest książką anty-uprzedzeniową w ogólności.

Autor napisał genialną książkę, gdzie pod pozorem zwykłych rozmów o penisach, napletkach i innych bardziej lub mniej poważnych sprawach poszukujemy samych siebie. Podczas rozmów z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby była to zwykła powieść szpiegowska zapewne Jerry złapałby na wyspie Nelsona. Bądź to sam pod wpływem patriotycznych pobudek, bądź skłoniłaby go do tego właśnie nawrócona na właściwą drogę Lizzie. W tym samym momencie zrozumiałaby ona swoje dotychczasowe zachowanie i żyłaby od tej chwili w pokoju z samą sobą i resztą świata. Oczywiście wraz z Jerrym pod słońcem Toskanii. Lub gdziekolwiek indziej. Dodatkowo Smiley odniósłby wielki sukces porównywalny tylko z wytropieniem kreta z poprzedniej części Trylogii Karli. Dobro zwyciężyłoby nad złem, zaś mierni ludzie ustąpiliby przed tymi o jasnych umysłach. Jednak nie jest to zwykła powieść szpiegowska. Jest to John le Carre.

Gdyby była to zwykła powieść szpiegowska zapewne Jerry złapałby na wyspie Nelsona. Bądź to sam pod wpływem patriotycznych pobudek, bądź skłoniłaby go do tego właśnie nawrócona na właściwą drogę Lizzie. W tym samym momencie zrozumiałaby ona swoje dotychczasowe zachowanie i żyłaby od tej chwili w pokoju z samą sobą i resztą świata. Oczywiście wraz z Jerrym pod słońcem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opisując tę książkę muszę spojrzeć na nią z dwóch stron. Pierwszym aspektem jest sposób prowadzenia powieści, drugim zaś sama treść, którą myślę chciał nam przekazać islandzki autor. A więc, narracja powieści napisanej przez pisarza o dziwnym pseudonimie Sjón nie przypadła mi za bardzo do gustu. Zdania typu „Na kamieniskach bezwietrzność panowała i mróz ciernisty” przywodził mi na myśl bardziej Gwiezdne Wojny i mistrza Yode, niż powieść prowadzoną w stylu, który najbardziej lubię. Czyli tradycyjnie. Na szczęście, albo autor albo tłumacz nie są zbyt konsekwentni i momentami książkę czyta się bardzo dobrze.

Jednak w mojej opinii treść książki w całości rekompensuje odrobinę dziwaczną narrację. W powieści Skugga Baldur jest coś z realizmu magicznego. Bo to niby występują „zwykłe postaci”, ale jednak pojawiają się rozprawiające o elektryczności lisy, czy statki widmo, gdzie nie ma nikogo poza jedną osobą. I odgrywają w tej powieści znaczącą rolę.

Myślę, że książka ta wplatając motywy islandzkie, jej wierzenia, zabobony jest równocześnie powieścią bardzo uniwersalną. Pokazuje nam, iż mimo że w dzisiejszym świecie jest trochę lepiej niż kiedyś, gdyż np. nie zabija się tych, którzy urodzili się w 7 fazie rozwoju, to jednak ludzie pozostają ludźmi i są tacy sami jak kiedyś. Tylko może trochę bardziej cywilizowani. Jednak tak jak dzisiaj tak i kiedyś czują pogardę dla inności. Odsuwają się od ludzi słabych, schorowanych. Nie jest ważne czy jest to wielebny, ludzie wierzący, czy zupełnie ktoś inny. Tak naprawdę tylko nieliczni pomagają i starają się dla dobra innych nie wymagając nic w zamian. Tylko nielicznych to porusza. Reszta „opluwa” (często nie bezpośrednio) lub przechodzi obojętnie.

Myślę także, iż książka ta odbiera śmierci heroizm, uczłowiecza ją. Mówi o tym, że tak naprawdę śmierć jest brzydka i nie ma w niej nic pięknego ani wzniosłego. Tylko jest to coś bardzo ludzkiego i jak to co ludzkie jest brzydkie. I tak naprawdę, to najczęściej umieramy z listą zakupów na ustach.

A tak poza tym: Ko-ko znaczy: śpiewać.

Opisując tę książkę muszę spojrzeć na nią z dwóch stron. Pierwszym aspektem jest sposób prowadzenia powieści, drugim zaś sama treść, którą myślę chciał nam przekazać islandzki autor. A więc, narracja powieści napisanej przez pisarza o dziwnym pseudonimie Sjón nie przypadła mi za bardzo do gustu. Zdania typu „Na kamieniskach bezwietrzność panowała i mróz ciernisty”...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Może nie jest to najlepszy zbiór Pani Wisławy Szymborskiej, może napisała już lepsze wiersze, niż te które są w tym tomiku. Jednakże nie mogę się zgodzić z osobami, które krytykują i „czerwienią się za poetkę czytając ten utwór”. W „Wystarczy” mamy do czynienia z wszystkimi tak charakterystycznymi dla twórczości Pani Wisławy Szymborskiej tematami. A więc jest zwykłe życie, jest zdumienie, że składamy się z tego samego a myślimy i zachowujemy się tak różnie, jest oczywiście także śmierć, o której nikt nie pisał, nie pisze ani pewnie długo nikt nie będzie pisać w ten sam sposób co polska poetka.

Jak dla mnie końcówka jest niepotrzebna. To raczej prawda, że nie powinno się wydawać szkiców utworów, jeśli autor uważał je za niedokończone lub niewystarczająco dobre. Bo przecież nie wiemy, czy niektóre z nich nie skończyłyby w ten oto sposób:
„wprawdzie napisany,
ale po chwili wrzucony do kosza.”.

Myślę, że z tego tomiku płynie wielka lekcja dla każdego czytającego. To o czym mówiły zawsze wiersze poetki, o starzeniu się i związanymi z tym procesem zmianami, o umieraniu i związaną z tym niesprawiedliwością urzeczywistniają się w tym tomiku. Bo już wiersze nie te, choć piękne i wiele mówiące i Pani Wisławy Szymborskiej też już nie ma.

Może nie jest to najlepszy zbiór Pani Wisławy Szymborskiej, może napisała już lepsze wiersze, niż te które są w tym tomiku. Jednakże nie mogę się zgodzić z osobami, które krytykują i „czerwienią się za poetkę czytając ten utwór”. W „Wystarczy” mamy do czynienia z wszystkimi tak charakterystycznymi dla twórczości Pani Wisławy Szymborskiej tematami. A więc jest zwykłe życie,...

więcej Pokaż mimo to