Stramer

- Kategoria:
- powieść historyczna
- Cykl:
- Stramer (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2019-10-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-10-16
- Liczba stron:
- 440
- Czas czytania
- 7 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308069462
- Tagi:
- antysemityzm literatura polska międzywojnie poszukiwanie szczęścia przemoc relacje rodzinne rodzina terror uczucie zagłada zdrada życie codzienne
- Inne
Osobiste dramaty, miłości, zdrady i rozstania, świecące pustkami kieszenie i marzenia o fortunie. Nadzieja na sprawiedliwy świat, do którego nieuchronnie wdziera się Zagłada.
Zwyczajna rodzina. Nathan tęskni za Nowym Jorkiem, Rywka marzy o wycieczce nad morze. Wychowują szóstkę dzieci, które szybko dorastają: Rena zakochuje się ze wzajemnością w żonatym mężczyźnie, Rudek idzie na filologię klasyczną, ale jest realistą, więc znajduje pracę w Syndykacie Świec. Hesio i Salek ulegają fascynacji ideą komunizmu i grozi im aresztowanie, a Wela i Nusek nie mogą się już doczekać tej wymarzonej dorosłości.
Poznajemy każdego z bohaterów osobno, zaprzyjaźniamy się z nimi, odkrywamy ich słabości, sekrety i najskrytsze pragnienia, wchodzimy w ich świat, pełen kolorów, smaków, zapachów.
Czy domyślają się, co przed nimi? Kiedy konflikty narodowe zaczynają narastać, do świata Stramerów powoli wkrada się coś, czego jeszcze nie rozumieją. Choć już przeczuwają.
Sugestywna, wielogłosowa opowieść o losach żydowskiej rodziny w międzywojennym Tarnowie.
Książka, której nie da się zapomnieć.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Może wojny nie będzie?
Siadam, drodzy Państwo, do pisania tej recenzji równo tydzień przed sylwestrem – a specyfika tego ostatniego tygodnia, tygodnia między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem, nie sprzyja raczej podejmowaniu nowych działań, więc można śmiało stwierdzić, że karty na 2019 rok zostały nie tyle nawet rozdane, co rozegrane. Recenzowany „Stramer” stał się gwiazdą literackich podsumowań ostatnich dwunastu miesięcy, a niżej podpisany, gdyby opinię o jego wybitności podzielał, z całą pewnością nie byłby wielkim odkrywcą. Ale nie podziela.
Nie jest oczywiście tak, że uważam długo oczekiwaną powieść Mikołaja Łozińskiego za rzecz nieudaną – przeciwnie, to bardzo dobra powieść! Więcej nawet – to powieść zdecydowanie wyróżniająca się na tle tekstów, które można z nią zestawiać, choć niekoniecznie za sprawą jakości. Największym wyróżnikiem „Stramera” jest potężna dawka pozytywnych uczuć, jakie niesie. Współczesna krytyka bardzo słusznie zauważa, że literatura ostatnich lat, zarówno w wersji pięknej, jak i pop, przesiąknięta jest fatalizmem, że nosi znamię nadchodzącej katastrofy i wokół katastrofy krąży nawet wtedy, gdy temat zdaje się bardzo od niej odległy. Ja sam podczas lektury „Do błyskawicy podobne” (czyli mojego osobistego kandydata do tytułu najlepszej książki wydanej w tym roku w naszym kraju) zdałem sobie sprawę, jak dziwnie, jak nienaturalnie czyta się powieść w gruncie rzeczy pozytywną.
Zdrowy rozsądek (czytaj: świadomość zmutowana poprzez codzienne obcowanie z przesiąkniętą pesymizmem rzeczywistością) podpowiada, że „Stramer” to doskonały kandydat do opowiadania o tragedii. Żydzi w międzywojennej Rzeczypospolitej? Cóż, Twardoch przy okazji podobnej sytuacji w otwartej „Królem” dylogii raczej optymizmem nie tryskał. Tymczasem Łoziński jak ognia unika pisania o nadchodzącej Zagładzie. Nie robi tego jednak w sposób sztuczny, nie unika tematu, żeby podkoloryzować rzeczywistość, nie powstrzymuje się, żeby przypadkiem nie sprawić czytelnikowi przykrości. Zamiast tego bardzo zręcznie rozbudowuje codzienność, powoli nanosi na zgrubnie zarysowany szkic – ojciec, który wrócił z Ameryki dla dziewczyny, matka, która porzuciła marzenia, aby pielęgnować domowe ognisko, i cała zgraja dzieci w przedwojennym Tarnowie – kolejne detale, co czyni lekturę bardzo pełnym, sycącym doświadczeniem. „Stramer” z całą pewnością nie jest sielanką, bohaterowie obrywają, ale nie sposób oprzeć się temu wrażeniu, że obrywają bardzo lekko. Zawsze mają dokąd wrócić, zawsze czuwa nad nimi opiekuńcza matka.
Co niżej podpisanemu w powieści Łozińskiego nie pasuje? Przede wszystkim to, że książka stawia wiele obietnic, których potem nie jest w stanie spełnić. Pierwsze kilkanaście rozdziałów, poświęconych przede wszystkim starszym chłopcom, zapowiada prawdziwy festiwal barwnych postaci – gdyby autorowi udało się odpowiednio rozwinąć bohaterów, to „Stramer” byłby tekstem wybitnym. Tymczasem początkowy rozmach powoli – bardzo powoli, niemal niezauważalnie – zanika, a im później kolejne dziecko wkracza na scenę, tym mniej uwagi poświęca mu pisarz. Trudno też nie przyczepić się do obojga rodziców, których Łoziński potraktował zupełnie po macoszemu. Ojciec to tylko wspomnienie Ameryki, nienazwana depresja i nieporadność, człowiek określony wyłącznie przez to, co zewnętrzne, natomiast matka – matka to wcielenie dobroci, obraz bez skazy i spersonifikowana świętość. Szkoda, że autor nie pochylił się nad jej życiem wewnętrznym bardziej, bo Rywka zostaje poważnie doświadczona zarówno przez historię, jak i rodzinę, ale czytelnik nie dowiaduje się niczego o jej stosunku do zachodzących wydarzeń. To w ogóle wrażenie, któremu ciężko się po lekturze oprzeć – że w pewnym momencie bardzo dużo zaczęło się dziać, ale nie wszystko zdążyło odpowiednio wybrzmieć.
Mimo to „Stramer” to bardzo dobra powieść. Powieść niezwykle ciepła, sprawiająca mnóstwo przyjemności, ciekawa i bez wątpienia potrzebna. Czy to najlepsza z polskich tegorocznych fabuł? Mam innych kandydatów do tego miana, ale najnowszy tekst Łozińskiego bez wstydu stoi tuż za nimi.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 1 840
- 1 352
- 253
- 99
- 95
- 46
- 44
- 44
- 36
- 29
OPINIE i DYSKUSJE
"Stramer" to historia rodziny żydów tarnowskich opowiedziana oczyma każdego z jej członków. Akcja rozpoczyna się gdzieś w latach międzywojennych a kończy w trakcie II Wojny Światowej, mniej więcej w czasie likwidacji getta żydowskiego w Tarnowie. Jest to kilkanaście lat stopniowej asymilacji Stramerów, w okresie rodzącego się światowego komunizmu i nazizmu w Niemczech. Powieść jest rewelacyjnie napisana: prosto, z humorem i niezwykłą dbałością o detale. Początkowo nieco wybijały z rytmu dygresje i wspomnienia wrzucane np. pomiędzy dialogi; czy przeskoki w czasie. Jednak wraz z uciekającymi stronami doceniłem taki styl. Po pierwsze pozwala to poznać szczegóły życiorysów i charakteru bohaterów bez zagłębiania się w daną sytuację. Po drugie warto docenić niezwykłą płynność z jaką autor przechodzi od wieku dziecięcego, przez młodość aż do dorosłości. Nie ma tu wrażenia "białej plamy" w życiorysie, na tych około 400 stronach harmonijnie dorastamy lub starzejemy się wraz z bohaterami. Piękna powieść, warta przeczytania.
"Stramer" to historia rodziny żydów tarnowskich opowiedziana oczyma każdego z jej członków. Akcja rozpoczyna się gdzieś w latach międzywojennych a kończy w trakcie II Wojny Światowej, mniej więcej w czasie likwidacji getta żydowskiego w Tarnowie. Jest to kilkanaście lat stopniowej asymilacji Stramerów, w okresie rodzącego się światowego komunizmu i nazizmu w Niemczech....
więcej Pokaż mimo toWow. Po prostu wow. Saga rodzinna w najlepszym wydaniu, bez zbędnego lukru, bez wybielania, zaciemniania, różowania lub nadmiernego kolorowania. Wszystko brzmi prawdziwie i wiarogodnie, trzyma się kupy, chwyta za serce i wyzwala emocje a rzecz się dzieje w drugiej Rzeczpospolitej która zmierza do katastrofy zwanej drugą wojną światową.
Zwykła biedna rodzina żydowska z szóstką dzieci może też być świetnym materiałem na sagę. Tylko trzeba umieć to napisać. Mikołaj Łoziński postawił na szczerość narracji i efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Jest to z pewnością jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza, książka jaką przeczytałam w tym roku. I już nie mogę się doczekać kiedy zacznę jej drugą część.
Wow. Po prostu wow. Saga rodzinna w najlepszym wydaniu, bez zbędnego lukru, bez wybielania, zaciemniania, różowania lub nadmiernego kolorowania. Wszystko brzmi prawdziwie i wiarogodnie, trzyma się kupy, chwyta za serce i wyzwala emocje a rzecz się dzieje w drugiej Rzeczpospolitej która zmierza do katastrofy zwanej drugą wojną światową.
więcej Pokaż mimo toZwykła biedna rodzina żydowska z...
Początkiem byłam zaskoczona, zanim okazało się, że to taki zabieg artystyczny. Autor opowiada losy żydowskiej rodziny Stramerów Tarnowa od wewnątrz, oczami, słowami i skromnymi, jak to u dzieci refleksjami. Z każdą stroną czytało się lepiej.
I przerażało coraz bardziej. Zwłaszcza, że my dzisiaj wiemy o tamtych czasach znacznie więcej, niż ludzie, którzy musieli je przeżyć, przetrwać, zachować człowieczeństwo.
To także przejmująca opowieść o polskim antysemityzmie, który był zawsze i który uzewnętrzniał się w chwilach trudnych, to fakt, że dla wszystkich. Ale to niczego nie tłumaczy.
Zero litości!
No, może przesadzam, bo jest Babunia i kilka innych osób, dzięki którym członkowie rodziny przetrwali wojnę oraz okupację, w tym Holokaust.
To zarazem opowieść barwna, pełna doskonale narysowanych bohaterów. I okraszona przedwojennymi, pysznymi szmoncesami.
W drugiej części poznam losy powojenne rodziny, tych, którzy przeżyli, rzecz jasna.
Początkiem byłam zaskoczona, zanim okazało się, że to taki zabieg artystyczny. Autor opowiada losy żydowskiej rodziny Stramerów Tarnowa od wewnątrz, oczami, słowami i skromnymi, jak to u dzieci refleksjami. Z każdą stroną czytało się lepiej.
więcej Pokaż mimo toI przerażało coraz bardziej. Zwłaszcza, że my dzisiaj wiemy o tamtych czasach znacznie więcej, niż ludzie, którzy musieli je przeżyć,...
Jedna z najlepszych polskich powieści w ostatnich latach
Jedna z najlepszych polskich powieści w ostatnich latach
Pokaż mimo toPowieść obyczajowa, historia rodziny żydowskiej, tytułowych Stramerów, mieszkających w Tarnowie, Krakowie i Lwowie od poczatków XX wieku do lat 40. Ryfka, Nathaniel, Rudek, Salek, Hesio, Nusek, Walcia, Róża. Poprawnie napisana, czyta się łatwo, nawet przyjemnie, zachowano koloryt kulturowy, historia rozbita jest na nierównomiernie oddzielone upływem czasu rozdziały i podrozdziały prowadzone z perspektywy poszczególnych członków rodziny, całość prowadzona jest chronologicznie z drobnymi retrospekcjami. Ale... spodziewałam się po tej nagradzanej powieści czegoś więcej i bardziej. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że ładunek emocjonalny, tragizm losów bohaterów jest w znacznie większej części osadzony w kontekście historycznymi niż w samej powieści. Każde marzenie, ambicja, każda porażka, sukces, czułość matki, dziwactwa ojca, relacje szóstki rodzeństwa i ich wybory wszystko to przez cały czas pozostaje w cieniu świadomości, którą nawet mało zorientowany historycznie odbiorca musi mieć - że to jest żydowska, biedna rodzina żyjąca w czasach narastającego antysemityzmu i dwóch wojen światowych. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że czyta się o losach osób skazanych na cierpienie i zagładę, a to sprawia, że każdy najbłahszy element ich życia, także w czasach pokoju, ma inny wydźwięk. To jak czytać opis ostatnich dni życia śmiertelnie chorej osoby - codzienność nabiera mocniejszych znaczeń. Jest w tej historii wartość. A zakończenie choć druzgoczące i przewrotnie okrutne zostawia pewne nadzieje, te emocjonalne dysonanse robią wrażenie. Ale gdyby obrać tę historię rodzinną z grozy Zagłady, to konstrukcja fabuły i postaci ujawnia wiele pustych przestrzeni. Nie wszyscy bohaterowie są potraktowani z równą uwagą i tracą wyrazistość, wręcz mylą się odbiorcy, psychologia budowana bywa niekonsekwentnie i dość schematycznie (najstarszy syn jest dominujacy, młodszy to intelektualista, najmłodszy zawsze zostaje w ceniu braci i wiernie odtwarza relację swojego ojca z jego starszym bratem, środkowy Stramer to zlepek z nich wszystkich, matka jest wręcz archetypicznie troskliwa i pełna poświęcenia, co okraja nieco tę piękną w gruncie rzeczy postać, trudno też określić relacje między rodziacami szóstki młodych Stramerów, niezwykle mało o nich wiemy, a te postaci i ich związek to trzon rodziny, Ryfka ma dla męża na pewno anielską i zupełnie bezzasadną cierpliwość),pisząc podrozdziały z perspektywy danego bohatera autor niekiedy... gubi perspektywę tegoż bohatera. Skoki czasowe same w sobie nie są złe, ale gubią się w nich wydarzenia, które były dla rodziny lub danego bohatera ważne, wnosiły dużą zmianę, a tymczasem nie są opisane, tylko streszczeniowo podaje się, że Coś się stało (nie chcę spoilerować... ale np. mamy definitywne rozstanie, pozamałzeńską ciązę, a kilka stron dalej przeskok w czasie i krótkie info, że bohaterowie jednak są razem, w dodatku w innym mieście i że była aborcja i tyle w temacie).... nie do końca rozumiem, czemu (czesto dość zabawne) anegdoty z życia rodziny są rozpisane na kilkunastu stronach, a inne kluczowe wydarzenia umykają skwitowane w kilku zdaniach... mam po prostu poczucie, że zmarnowano trochę potencjał niektórych wątków, brak mi też równowagi w psychologii (starsze rodzeństwo wyraziste, młodsze jak ich cienie),w idealizacji (matka bardzo, ojciec mało).... podoba mi się tok narracji pozbawiony histerycznych tonów, mocno oddający głos bohaterom, koloryt czasów pokazany ciekawie, wiarygodnie bez encyklopedyczych wtrętów, drugi plan postaci bardzo celowy i spójny z głównym nurtem fabuły. Nie ufam jednak sobie w ocenie tej powieści, nie umiem orzec, na ile prawdziwie katharyczne emocje, które mam po lekturze, zawdzięczam opowieści o rodzinie, a na ile kontekstowi, który jej towarzyszył i który wychodzi mocno poza fabułę "Stramera"
Powieść obyczajowa, historia rodziny żydowskiej, tytułowych Stramerów, mieszkających w Tarnowie, Krakowie i Lwowie od poczatków XX wieku do lat 40. Ryfka, Nathaniel, Rudek, Salek, Hesio, Nusek, Walcia, Róża. Poprawnie napisana, czyta się łatwo, nawet przyjemnie, zachowano koloryt kulturowy, historia rozbita jest na nierównomiernie oddzielone upływem czasu rozdziały i...
więcej Pokaż mimo toOkres międzywojenny u rodziny Stramerów jest fajnym wprowadzenim i zbudowaniem relacji z każdym jej członków. Wraz z dziećmi dorastamy i wchodzimy w coraz trudniejszy historycznie czas, który prowadzi nas do oczywistego końca historii.
Ciekawie zrealizowany przeskok na linii czasu, czasami potrzebujemy się dłużej zastanowić ile to miesięcy czy lat upłynęło.
Ostatnie 30% ebooka przeczytałem prawie jednym tchem.
Okres międzywojenny u rodziny Stramerów jest fajnym wprowadzenim i zbudowaniem relacji z każdym jej członków. Wraz z dziećmi dorastamy i wchodzimy w coraz trudniejszy historycznie czas, który prowadzi nas do oczywistego końca historii.
więcej Pokaż mimo toCiekawie zrealizowany przeskok na linii czasu, czasami potrzebujemy się dłużej zastanowić ile to miesięcy czy lat upłynęło.
Ostatnie 30%...
Ciepła, nieco nostalgiczna opowieść o zwyczajnym życiu zwyczajnych ludzi w świecie, którego już nie ma
Ciepła, nieco nostalgiczna opowieść o zwyczajnym życiu zwyczajnych ludzi w świecie, którego już nie ma
Pokaż mimo toczytam chyba po raz trzeci, tym razem żeby odświeżyć przed świeżo wydanymi „Stramerami”. nieustannie bawi, wzrusza, momentami irytuje, chwilami zlewa w jedną wszystkie osoby z rodziny Stramerów, które od pierwszych stron wydają mi się niezwykle bliskie
czytam chyba po raz trzeci, tym razem żeby odświeżyć przed świeżo wydanymi „Stramerami”. nieustannie bawi, wzrusza, momentami irytuje, chwilami zlewa w jedną wszystkie osoby z rodziny Stramerów, które od pierwszych stron wydają mi się niezwykle bliskie
Pokaż mimo toPo tych wszystkich pozytywnych opiniach i nagrodach, spodziewałam się, że przeczytam powieść życia, a przeczytałam po prostu dobrą powieść i nic więcej. Możliwe, że siadło u mnie całkiem to, że tych osób w powieści było za dużo i że za dużo z tych historii było pisane fragmentami, bo podczas czytania wszystkie dzieci Stramerów mi się mieszały i koniec końców nie wiedziałam już o kim czytam i czasem całe rodzeństwo zlewało mi się w jednego człowieka. Jak dla mnie, to i fabuła zawierała w sobie zbyt dużo postrzępionych historii i gdzieś, po bardzo dobrze odebranym przeze mnie początku, książka jako całość, mi się w myślach rozmyła.
W pełnej ogólności i opowiedzianej historii, jest to powieść, którą dobrze się czyta, dużo się dzieje, jest zachowana dynamika, a i tło historyczne jest bardzo dobrze skonstruowane, ale mi zabrakło tej iskry, dzięki której mogę wczuć się całą sobą w klimat. Czuje się, że postacie są bardzo realnie ludzcy, ale ciężko było mi się do nich przywiązać i nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że byli mi obojętni.
"Stramer" to dla mnie książka interesująca, ale nie angażująca. I możliwe, że moje odczucia są takie a nie inne, bo miałam bardzo wysokie wymagania względem tej powieści i to co napisałam powyżej to ubolewanie człowieka zawiedzionego. Ale... też mam wewnętrzną potrzebę przeczytania kontynuacji, bo ciekawi mnie koniec tej historii.
Po tych wszystkich pozytywnych opiniach i nagrodach, spodziewałam się, że przeczytam powieść życia, a przeczytałam po prostu dobrą powieść i nic więcej. Możliwe, że siadło u mnie całkiem to, że tych osób w powieści było za dużo i że za dużo z tych historii było pisane fragmentami, bo podczas czytania wszystkie dzieci Stramerów mi się mieszały i koniec końców nie wiedziałam...
więcej Pokaż mimo toJa i literatura polska to zdecydowanie nie jest dobre połączenie...
Ja i literatura polska to zdecydowanie nie jest dobre połączenie...
Pokaż mimo to