-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
"Zdążyć przed śmiercią", czyli kontynuacja rewelacyjnej "Sąsiadki" autorstwa Justyny Jelińskiej.... Jednak zanim napiszę parę słów o tej kontynuacji, odniosę się jeszcze do "Sąsiadki", a w zasadzie do jednej z opinii do niej, jaką tu przeczytałem na LC. Taki już jestem że jak mi coś siedzi na duszy to muszę to z siebie wyrzucić. Dodam że Justyna jest moją serdeczną przyjaciółką, ale to o czym chcę napisać w tej chwili nie ma najmniejszego znaczenia, i chromolę to czy ktoś ma odmienne zdanie w tej kwestii. Krytyka jest potrzebna, ale krytyka konstruktywna, a nie przypie@#$%^&*e się dla samego przypie@#$%^&*a! A piszę tak bo we wspomnianej opinii czytam że "Sąsiadka" powinna być odznaczona jako książka młodzieżowa. Serio???? Cóż, może zmiana lekarza pomoże, bo obecny kłamie. Może ten nowy przepisze lepsze leki, a te pomogą spojrzeć z szerszej perspektywy? Druga sprawa - Justyna w każdej swojej powieści umieszcza playlisty, i kierując się jej sugestią można sobie posłuchać tych wybranych utworów; MOŻNA ale się NIE MUSI. Jako autorka Justyna ma święte prawo umieścić wybrane piosenki takie jakie się jej żywnie podobają, i tyle. A tu czytam że to lista najbardziej przaśnych piosenek na świecie?! Człowieku, czy ktoś ci każe tego słuchać??? Już abstrahuję od tego że jest tam masa kapitalnych klasyków rocka, ale do jasnej cholery - nie podoba się dobór to nie krytykuj! Może te utwory są zbyt inteligentne, wtedy zawsze można sobie puścić "Majteczki w kropeczki" albo innego Martyniuka! Będzie idealna playlista, prawda? I tak jeszcze pójdę dalej, i powiem że rzuciłem okiem na inne opinie owego użytkownika forum, i widzę że zdecydowana większość to utyskiwanie i narzekanie, że ta powieść jest taka, ta szmaka, a tamta jeszcze siaka, a noty dla książek to głównie przedział od 2 do 5. Być może zasugeruję Justynie żeby napisała kiedyś książkę dla sfrustrowanych i zgryźliwych starych panien w ten sposób leczących swoje kompleksy; a nuż trafi w czytelniczy gust...? Dobra, tyle, czas przejść do dania głównego. Rzeczone "Zdążyć przed śmiercią" jest równie dobre i wciągające jak swoja zacna poprzedniczka, a nawet nie wiem czy nie lepsze... Niejednokrotnie podkreślałem że Justyna rewelacyjnie operuje słowem, potrafi kapitalnie wciągnąć w wykreowany przez siebie świat. Nie inaczej jest i tutaj, a mam nadzieję - nie, wróć! - wiem, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej! Daję "tylko" osiem gwiazdek żeby zdopingować Ją do tego żeby z każdą kolejną powieścią wydobywała z siebie jeszcze więcej maxa! Potrafi to, co udowadnia ostatnim zdaniem tej powieści - tam Justyna narobiła potężnego smaka na Grande Finale tej historii, i oby ono pojawiło się jak najszybciej!
I jeszcze jedno, tak zupełnie od siebie - Justynko, dziękuję, Ty wiesz za co...
"Zdążyć przed śmiercią", czyli kontynuacja rewelacyjnej "Sąsiadki" autorstwa Justyny Jelińskiej.... Jednak zanim napiszę parę słów o tej kontynuacji, odniosę się jeszcze do "Sąsiadki", a w zasadzie do jednej z opinii do niej, jaką tu przeczytałem na LC. Taki już jestem że jak mi coś siedzi na duszy to muszę to z siebie wyrzucić. Dodam że Justyna jest moją serdeczną...
więcej mniej Pokaż mimo to
Biblia fana Death Metalu, prawdziwe Pismo Nieświęte ultrasa tej wspaniałej muzyki! "Oblicza śmierci" Alberta Mudriana, z fenomenalna okładką Dana Seagrave, są dla mnie tym samym w świecie Death Metalu, czym jest "Ewolucja kultu" i jej kontynuacja, obie autorstwa Dayala Pattersona, w czarnym świecie Black Metalu - czyli wspaniałą, niezapomnianą podróżą w młodzieńcze lata! W lata stopniowego odkrywania muzyki deathmetalowej, i coraz bardziej postępującej fascynacji nią - fascynacji która
trwa po dziś dzień, i nie zanosi się żeby miała się kiedyś zakończyć. Łezka się kręci w oku kiedy czyta się o powstawaniu, pierwszych próbach, nagraniach demo, czy późniejszych sesjach nagraniowych pełnowymiarowych albumów i koncertach takich bogów sceny DM jak Morbid Angel, Cannibal Corpse, Immolation (ich akurat w tej książce za dużo nie ma...) czy Deicide. Ważną częścią opowieści autora jest zespół Death, który jak dla mnie - fani zespołu, będę teraz bluźnił! - nagrał tylko trzy dobre płyty, numer 1, 2 i 3. Sorry, ale reszta jest dla mnie za bardzo progresywna, a w tym nurcie nie siedzę. Ale bez niezapomnianego Chucka Schuldinera chyba nie byłoby Death Metalu, nieprawdaż...? Oczywiście swoje miejsce ma też Europa, tu spotykamy naszego Vadera czy choćby szwedzkie Entombed i Dismember, a także holenderskie Pestilence czy Asphyx.... Dużo jest też o scenie grindcore'owej, a zwłaszcza ikonie takiego grania, czyli Napalm Death, ale to też nie moje klimaty. Owszem, od czasu do czasu posłucham Brytyjczyków, ale wpada mi to jednym uchem i wypada drugim. I na sam koniec pozwolę sobie nawiązać do fantastycznych słów Kamila Staniszka z przedmowy "Obliczy śmierci" - kiedy usłyszał pierwszy raz Deicide, to popatrzył na otchłań, a ta spojrzała na niego, a on jej jeszcze na to pozwolił. Ja miałem tak samo kiedy po raz pierwszy usłyszałem kawałek bogów z Morbid Angel, a był to "Chapel of Ghouls" - wtedy to właśnie popatrzyłem w otchłań, a ona odwzajemniła spojrzenie. A kiedy usłyszałem już pełnominutowy debiut Morbidów czyli fenomenalne "Altars of Madness", to zaprosiłem otchłań do siebie. Przepadłem w niej z kretesem.....
Biblia fana Death Metalu, prawdziwe Pismo Nieświęte ultrasa tej wspaniałej muzyki! "Oblicza śmierci" Alberta Mudriana, z fenomenalna okładką Dana Seagrave, są dla mnie tym samym w świecie Death Metalu, czym jest "Ewolucja kultu" i jej kontynuacja, obie autorstwa Dayala Pattersona, w czarnym świecie Black Metalu - czyli wspaniałą, niezapomnianą podróżą w młodzieńcze lata! W...
więcej mniej Pokaż mimo to
PRAWDA TO METAL I PIEKŁO... Słowa-klucze nieżyjącego już Romana Kostrzewskiego. Prawda to metal - to jest też moje osobiste credo, którym kieruję się od czterdziestu lat. Piekło? Też, ale nie jako obawa przed czymś wymyślonym w wiekach ciemnych przez katolicki kościół do straszenia i kontrolowania ludu, ale bardziej jako odnośnik wyrażający bunt przeciwko świętoszkowatości i hipokryzji tegoż właśnie kościoła katolickiego.
Fanem Kata nie byłem nigdy, takim fanem-szalikowcem. Przyznam się bez bicia że lwią część ich dyskografii - a mam tu na myśli tę część kiedy w zespole występowali razem Kostrzewski z Luczykiem bo to był TEN Kat - znam wybiórczo. Rzadko słucham np. "Bastarda" czy też "Szyderczego zwierciadła" bo średnio mi to siedzi. Jeden, dwa dobre utwory, i to wszystko. Z kolei to co następuje po rozłamie w zespole jest mi kompletnie obce - z małym wyjątkiem do którego jeszcze wrócę. Przesłuchałem raz czy dwa "Mind Cannibals", przesłuchałem "Biało-Czarną", inne wydawnictwa popłuczyn po Kacie też, ale to było i jest tak słabe że szkoda mi na to czasu. Ale... BYŁEM, JESTEM I BĘDĘ na wieki wieków amen ultrasem "666" i "Oddechu wymarłych światów"! To jedne z najlepszych płyt w historii nie tylko polskiego metalu, ale ogólnie. Te płyty ukształtowały mnie, podówczas będącego w pacholęcym wieku, na zawsze. Kiedy pierwszy raz usłyszałem debiut Kata to już wiedziałem że to jest to! Jadowita muzyka, bluźniercze teksty - cud, miód i orzeszki!!! Drugi album, nie tylko przeze mnie uznawany za opus magnum Kata - tylko to utwierdził; że tak powiem - "zaimpregnował" mnie. Pomiędzy tymi dwoma kamieniami milowymi polskiego metalu a resztą dyskografii zespołu i jego popłuczyn jest niewyobrażalna przepaść! Dla potomności dodam jeszcze że w dyskografii Kata bardzo cenię też "38 Minutes Of Life", ale to jest akurat płyta koncertowa i na nią patrzę na nieco innej płaszczyźnie. Kostrzewski jako jeden z pierwszych w Polsce nie bał się pokazać środkowego palca środowiskom katolickim poprzez satanistyczne i bluźniercze teksty i ogólnie całą otoczkę towarzyszącą muzyce Kata. Napisałem - jeden z pierwszych - bo tu trzeba koniecznie wspomnieć o koncercie zespołu Kreon w Jarocinie w 1986 roku; zainteresowani na pewno wiedzą o co chodzi. Do dziś pamiętam zaprezentowany w tv fragment rozmowy Kostrzewskiego z księdzem podczas festiwalu w Jarocinie, można to zresztą zobaczyć na YT. Otwarcie mówi o buncie przeciwko narzucanym przez kościół doktrynom. Warto zauważyć że miało to miejsce w schyłkowym okresie PRL-u, czyli wtedy kiedy kościół miał w naszym kraju bardzo mocną pozycję... Zresztą warto poczytać i posłuchać masę innych wywiadów z Kostrzewskim. Nie da się z nim nie zgadzać w większości kwestii jakie przytaczał w tym temacie, i za to będzie przeze mnie ceniony zawsze.
Napisałem że wrócę do jednej rzeczy w dyskografii (post)Kata po schizmie w zespole - otóż mam tu na myśli nagrany ponownie w 2015 roku album "666". Dla mnie osobiście jest to profanacja materiału z 1986 roku, i przesłuchawszy to raz dałem z tym sobie spokój. Takie pomyje po genialnym albumie - tyle dla mnie znaczy ten chłam.
Sama książka jest rewelacyjną opowieścią o zespole, o ludziach który go tworzyli, o ich muzyce, koncertach, sesjach nagraniowych i całej reszcie. Masa ciekawostek podana w tak przejrzysty sposób że czyta się to kapitalnie. Wielkie brawa dla autora!
PRAWDA TO METAL I PIEKŁO... Słowa-klucze nieżyjącego już Romana Kostrzewskiego. Prawda to metal - to jest też moje osobiste credo, którym kieruję się od czterdziestu lat. Piekło? Też, ale nie jako obawa przed czymś wymyślonym w wiekach ciemnych przez katolicki kościół do straszenia i kontrolowania ludu, ale bardziej jako odnośnik wyrażający bunt przeciwko świętoszkowatości...
więcej mniej Pokaż mimo toKolejna fenomenalna powieść Bernarda Cornwella; powieść którą z czystym sumieniem można nazwać spin-off'em serii o św. Graalu... Co prawda to już inni bohaterowie - acz wspomnienie Thomasa z Hookton ma tu swój akapit - ale to wciąż opowieść o Wojnie Stuletniej. Tym razem nie ma tu wątku, nazwijmy go - przygodowego (jakim było poszukiwanie św. Graala), a jest wyłącznie aspekt militarny. Aperitifem jest kapitalnie przedstawione oblężenie Harlfleur, a daniem głównym bitwa pod Azincourt opisana tak jak tylko ten autor potrafi. Dla fanów beletrystyki historycznej jest to lektura ponadobowiązkowa!
Kolejna fenomenalna powieść Bernarda Cornwella; powieść którą z czystym sumieniem można nazwać spin-off'em serii o św. Graalu... Co prawda to już inni bohaterowie - acz wspomnienie Thomasa z Hookton ma tu swój akapit - ale to wciąż opowieść o Wojnie Stuletniej. Tym razem nie ma tu wątku, nazwijmy go - przygodowego (jakim było poszukiwanie św. Graala), a jest wyłącznie...
więcej mniej Pokaż mimo to10 gwiazdek które niniejszym wystawiam jest nie tylko oceną czwartego tomu, ale ogólnie całego GENIALNEGO cyklu o św. Graalu! Dałbym tych gwiazdek więcej gdyby się dało, no ale że są limity to jest ich "tylko" dziesięć. Kiedy przeczytałem ostatnie zdanie "Łucznika" (oraz Posłowie autora) to żal d*** ścisnął że to już koniec tej wspaniałej przygody. Kiedyś na pewno do niej wrócę. Teraz - polecam bezwzględnie!
10 gwiazdek które niniejszym wystawiam jest nie tylko oceną czwartego tomu, ale ogólnie całego GENIALNEGO cyklu o św. Graalu! Dałbym tych gwiazdek więcej gdyby się dało, no ale że są limity to jest ich "tylko" dziesięć. Kiedy przeczytałem ostatnie zdanie "Łucznika" (oraz Posłowie autora) to żal d*** ścisnął że to już koniec tej wspaniałej przygody. Kiedyś na pewno do niej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bernard Cornwell się nie zatrzymuje, Bernard Cornwell nie bierze jeńców.... "Heretyk" jest najlepszą powieścią cyklu o Graalu, a to jest duża sztuka albowiem poprzednie części były rewelacyjne! Tej powieści się nie czyta, ją się pochłania w tempie błyskawicznym. Nie będę się więcej rozpisywał, bo szkoda na to czasu który chcę spożytkować najlepiej jak się da - czyli biorąc się z marszu za (niestety!) ostatni tom cyklu. Cyklu, który polecam wszystkim bez wyjątku!
PS. Podoba mi się w "Heretyku" to, jak autor piętnuje hipokryzję kościoła katolickiego na przykładzie młodej dziewczyny Genevieve. Potrafiła różdżczką znajdywać źródła wody, czyli w oczach kleru momentalnie stała się wysłanniczką Złego, a w takim przypadku należał się jej wyłącznie stos. Ciemny lud to kupował, i tak właśnie kościół budował swoją potęgę...
Bernard Cornwell się nie zatrzymuje, Bernard Cornwell nie bierze jeńców.... "Heretyk" jest najlepszą powieścią cyklu o Graalu, a to jest duża sztuka albowiem poprzednie części były rewelacyjne! Tej powieści się nie czyta, ją się pochłania w tempie błyskawicznym. Nie będę się więcej rozpisywał, bo szkoda na to czasu który chcę spożytkować najlepiej jak się da - czyli biorąc...
więcej mniej Pokaż mimo toDrugi tom serii o św. Graalu jakościowo nie ustępuje pierwszemu w niczym. Zaczyna i kończy się z przytupem, czyli kapitalnie opisanymi bitwami - najpierw między Anglikami i Szkotami, a przy końcu pomiędzy tymi pierwszymi i Francuzami - kolejny epizod Wojny Stuletniej. Jak to u Bernarda Cornwella trup ściele się gęsto, krew przelewa a wnętrzności i kończyny fruwają! Z kolei umowny środek powieści jest wypełniony genialną fabułą awanturniczo-przygodową, a daniem głównym jest właśnie poszukiwanie św. Graala. Rewelacja, po prostu rewelacja!
Drugi tom serii o św. Graalu jakościowo nie ustępuje pierwszemu w niczym. Zaczyna i kończy się z przytupem, czyli kapitalnie opisanymi bitwami - najpierw między Anglikami i Szkotami, a przy końcu pomiędzy tymi pierwszymi i Francuzami - kolejny epizod Wojny Stuletniej. Jak to u Bernarda Cornwella trup ściele się gęsto, krew przelewa a wnętrzności i kończyny fruwają! Z kolei...
więcej mniej Pokaż mimo toBezwzględnie najlepsza powieść Bernarda Cornwella z tych przeczytanych przeze mnie! Nie mam zaliczonej jakiejś oszałamiającej liczby książek z jego dorobku - a mam zamiar to sukcesywnie zmieniać - ale zdanie mam wyrobione. Pierwszy tom cyklu o Graalu ma wszystko to, co powinna mieć dobra powieść historyczna - wartką, wciągającą akcję, rewelacyjne sceny batalistyczne, no i znajomość realiów epoki. Cornwell nie od dziś uznawany jest za jednego z najlepszych autorów powieści historycznych, a "Rycerz" udowadnia to ponad wszelką wątpliwość! Polecam.
Bezwzględnie najlepsza powieść Bernarda Cornwella z tych przeczytanych przeze mnie! Nie mam zaliczonej jakiejś oszałamiającej liczby książek z jego dorobku - a mam zamiar to sukcesywnie zmieniać - ale zdanie mam wyrobione. Pierwszy tom cyklu o Graalu ma wszystko to, co powinna mieć dobra powieść historyczna - wartką, wciągającą akcję, rewelacyjne sceny batalistyczne, no i...
więcej mniej Pokaż mimo toMegapozytywne rozczarowanie! Lat temu kilka czytałem pierwszy tom tego cyklu, który nie był zły, ale nic ponadto; wyraziłem to w swojej opinii do tegoż. Ostatnio nabrało mnie na lekturę "Bram Kijowa", i różnica między obydwiema częściami cyklu jest kolosalna! Tu mamy bowiem do czynienia z pełnokrwistą powieścią historyczną przez duże P! Powieścią bardzo brutalną, przepełnioną hektolitrami krwi, odorem rozprutych wnętrzności, obciętych kończyn i wszechobecną śmiercią. Scen batalistycznych nie powstydziłby się zapewne np. Jacek Komuda, uznany autorytet w gatunku. Grzegorz Kochman rewelacyjnie pokazuje realia XI wieku, opisuje wszystko bardzo realnie i plastycznie; widać bardzo solidne przygotowanie do napisania tej powieści. Wiadomym jest że to kolejna część trylogii, tylko coś nie widać ostatniego tomu. Mam tylko nadzieję że pojawi się on wkrótce, a autor utrzyma wysoki poziom taki jak prezentują "Bramy Kijowa". Polecam!!!
Megapozytywne rozczarowanie! Lat temu kilka czytałem pierwszy tom tego cyklu, który nie był zły, ale nic ponadto; wyraziłem to w swojej opinii do tegoż. Ostatnio nabrało mnie na lekturę "Bram Kijowa", i różnica między obydwiema częściami cyklu jest kolosalna! Tu mamy bowiem do czynienia z pełnokrwistą powieścią historyczną przez duże P! Powieścią bardzo brutalną,...
więcej mniej Pokaż mimo toFilm "Gorączka" Michaela Manna z 1995 roku, z fenomenalnymi rolami Roberta De Niro i Ala Pacino, jak dla mnie jest jednym z najlepszych filmów jakie widziałem w życiu - a widziałem ich sporo! Lubię do niego wracać co jakiś czas i wiem że nigdy mi się nie znudzi. Ostatnio też do niego wróciłem, ale tym razem po to żeby się odpowiednio 'wprowadzić' w lekturę jego kontynuacji, czyli rzeczoną "Gorączkę 2". Dodam od razu że jest to nie tylko kontynuacja, ale również prequel filmu - opisane są tu bowiem pewne wydarzenia z 1988 roku, a więc 7 lat przed tym co jest pokazane w arcydziele Manna. Co do kontynuacji - akcja zaczyna się minuty po tym jak kończy się film. Wrażenia po lekturze? - jak najlepsze! Gdyby powieść uszczuplić powiedzmy o 100 stron byłoby jeszcze lepiej, ale nie zmienia to faktu że duet Mann/Gardiner stworzył coś, co bez wątpienia tworzy idealną symbiozę z filmem. Powieść jest napakowana akcją, intrygami, pościgami, strzelaninami i czego tylko dusza zapragnie. Filmowa "Gorączka" ustawiła poprzeczkę bardzo wysoko, książkowa 'dwójka' dała radę ją przeskoczyć - niech to będzie dla niej najlepsza rekomendacja. Polecam!
Film "Gorączka" Michaela Manna z 1995 roku, z fenomenalnymi rolami Roberta De Niro i Ala Pacino, jak dla mnie jest jednym z najlepszych filmów jakie widziałem w życiu - a widziałem ich sporo! Lubię do niego wracać co jakiś czas i wiem że nigdy mi się nie znudzi. Ostatnio też do niego wróciłem, ale tym razem po to żeby się odpowiednio 'wprowadzić' w lekturę jego kontynuacji,...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążkę tą polecił mi Znajomy z LC, i było to bardzo zacne polecenie - Robert, dzięki! Opisuje ona jak zbrodniczą organizacją był kościół katolicki na przestrzeni dziejów, mając za swoje zbrojne ramię właśnie Inkwizycję. Dla jasności - nie całą Inkwizycję należy utożsamiać z kk, albowiem jej hiszpańska "odnoga" miała charakter raczej polityczny, ale... - z kim walczyli, w imię czego i kogo? No właśnie..... Kościół pragnął władzy i bogactw od zawsze, i jeżeli ktoś miał odmienne zdanie - był wrogiem którego za wszelką cenę należało unicestwić! A Inkwizytorzy wykonywali te polecenia z największą sumiennością. Jednym z moich ulubionych akapitów tej książki jest to, jak opisane są wytyczne dla funkcjonariuszy Inkwizycji przy postępowaniu z "winnymi" - ma być jak najmniejszy rozlew krwi. Zatem było: łamanie kości, rozciąganie na kole, podtapianie i topienie, i znak firmowy Inkwizycji - stosy! Prawda jakie to "humanitarne".... Wszystkie zbrodnicze reżimy totalitarne XX wieku - czerpiące garściami z "dokonań" Inkwizycji! - były jak plac zabaw w porównaniu do "dzieł" swojej mentorki. Jest tu też osobny fragment dotyczący nieomylności papieży - wspomniałem o tym w swojej opinii do książki "Chrześcijaństwo". Amoralna religia". Tu jest to opisane bardzo szczegółowo, a na usta ciśnie mi się słowo "debilizm", które bardziej adekwatnie zastępuje "nieomylność". Są też rozdziały dotyczące Inkwizycji w XIX i XX wieku, tylko pod zmienioną nazwą - najpierw Święte Oficjum, a potem Kongregacja Doktryny Wiary. Czytając to utwierdziłem się jeszcze bardziej w tym że obecny kościół katolicki mentalnie zatrzymał się we wczesnych, ciemnych wiekach Średniowiecza i każe robić to samo swoim wyznawcom. A już zupełną wisienką na torcie jest to, że w stanie Arizona, w USA, Watykan ma swoje własne obserwatorium astronomiczne, szukające dowodów na istnienie życia pozaziemskiego. Jest tam m.in. rozpatrywana kwestia czy można zbawić kosmitów od grzechu pierworodnego. Dobra, tyle, dziękuję - tego nie wymyśliłby Monty Python w latach swojej największej świetności! Powiem tak - książka ta powinna być lekturą obowiązkową w szkołach - na lekcjach religioznawstwa, a nie religii. Warto dowiedzieć się jak wyglądały działania kościoła, niosącego od dwóch tysięcy lat religię "wolności, miłości i pokoju", byleby tylko utrzymać się przy władzy.
Książkę tą polecił mi Znajomy z LC, i było to bardzo zacne polecenie - Robert, dzięki! Opisuje ona jak zbrodniczą organizacją był kościół katolicki na przestrzeni dziejów, mając za swoje zbrojne ramię właśnie Inkwizycję. Dla jasności - nie całą Inkwizycję należy utożsamiać z kk, albowiem jej hiszpańska "odnoga" miała charakter raczej polityczny, ale... - z kim walczyli, w...
więcej mniej Pokaż mimo toPierwszy raz zetknąłem się z twórczością autora przy okazji cyklu Nielegalni. Co prawda przeczytałem tylko dwa pierwsze tomy, ale wiem że MUSZĘ do owego cyklu wrócić. Póki co przeczytałem "Plac Senacki, 6 PM". Wrażenia jak najbardziej pozytywne! Początek prawie jak "Polowanie na Czerwony Październik" (przymrużam teraz oko...), a potem świetnie opisana rozgrywka szpiegów brytyjskich i sowieckich przy niemałym udziale Finów, a wszystko w dniach kiedy upadał Związek Sowiecki. Severski kapitalnie oddaje ducha tych czasów, widać to zwłaszcza podczas dialogów sowieckich szpiegów; nie mają pojęcia jak będzie wyglądać ich przyszłość w świetle tego co zrobił Gorbaczow. Akcja może nie toczy się wartko, ale nie zmienia to faktu że dość sporą cegłę czyta się szybko i wybornie. Konspektowe siedem gwiazdek.
Pierwszy raz zetknąłem się z twórczością autora przy okazji cyklu Nielegalni. Co prawda przeczytałem tylko dwa pierwsze tomy, ale wiem że MUSZĘ do owego cyklu wrócić. Póki co przeczytałem "Plac Senacki, 6 PM". Wrażenia jak najbardziej pozytywne! Początek prawie jak "Polowanie na Czerwony Październik" (przymrużam teraz oko...), a potem świetnie opisana rozgrywka szpiegów...
więcej mniej Pokaż mimo toRozszerzone wznowienie rewelacyjnej opowieści o zespole Vader, zespole który przetarł szlak polskiej muzyce metalowej na świat. Tym razem okazją jest czterdziestolecie weteranów naszej sceny. Dużo tych nowych rozdziałów nie ma, ale to co jest i tak barwnie - jak zawsze! - opisał Jarek Szubrycht. Dodatkową wartością tej książki jest to że moje personalia znajdują się na jej kartach, na liście fanów Olsztynian. Tak jak napisałem w opinii do pierwszego wydania - mus dla maniax!!!
Rozszerzone wznowienie rewelacyjnej opowieści o zespole Vader, zespole który przetarł szlak polskiej muzyce metalowej na świat. Tym razem okazją jest czterdziestolecie weteranów naszej sceny. Dużo tych nowych rozdziałów nie ma, ale to co jest i tak barwnie - jak zawsze! - opisał Jarek Szubrycht. Dodatkową wartością tej książki jest to że moje personalia znajdują się na jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo dobra książka, i bardzo potrzebna książka. Osobiście nie miałbym nic przeciw żeby w tytule było jeszcze jedno słowo - ABSURDALNA. Autorzy książki w bardzo przejrzysty sposób demaskują absurdy tej religii. Pierwszy z brzegu - małżeństwo się rozwodzi, i w oczach kościoła popełniają ciężki grzech śmiertelny, przez co nie dostąpią zbawienia (?????). Ale... Rudolf Höss, komendant obozu w Auschwitz, przed śmiercią się wyspowiadał, i pyk - on może dostąpić zbawienia. Oj tam, odpowiada za śmierć około półtora miliarda osób, ale co tam - wyspowiadał się i jest git! Można? Można. Właśnie, spowiedź, czyli kolejny absurd.
Jeśli osoba dorosła potrzebuje porozmawiać z księdzem i wyrzucić swoje grzechy, a w zasadzie grzechy "narzucone" przez kościół - nie zrozumiem tego, ale to osobista sprawa każdego kto chce się wyspowiadać i nic mi do tego. Ale zmuszanie do pójścia do spowiedzi sześcio- czy siedmioletnie dzieci??? Jakie one mają grzechy? Bo nie słuchali rodziców? No sorry! Byłem wychowywany w rodzinie katolickiej, chodziłem na katechezy, i odkąd pamiętam to ksiądz czy zakonnica robili ciągle jedno i to samo - wzbudzali we mnie i w moich rówieśnikach poczucie winy.
Wszystko co robię - robię źle, i muszę się z tego wyspowiadać. I tak jest po dziś dzień. To jest właśnie kolejny absurd! Kościół katolicki zbudował swoją potęgę we wczesnym średniowieczu, strasząc możnych tego świata i ciemnotę ekskomuniką i piekłem - dzięki temu wdrapał się na szczyt. I hierarchowie kościoła do dnia dzisiejszego uważają że sterują ciemnotą, że świat nie poszedł do przodu z wynalazkami, ze zdobyczami cywilizacji. Nie tak dawno psycholog pewnego znanego radia powiązanego z krk powiedział, cytuję : "...rozwój osobisty człowieka jest zagrożeniem dla naszej świętej wiary...". Dokładnie, tak właśnie jest w mniemaniu kościoła. Bo kiedy np. tysiące lat przed naszą erą egipscy czy perscy uczeni znali terminy zaćmień słońca czy wogóle dokładną mapę nieba, kiedy Aztekowie znali podział roku na 365 dni to krk jeszcze w XIX wieku palił ludzi na stosie za to że mieli rację! Taki piorunochron był długi szmat czasu uznawany przez kościół za wynalazek i dzieło szatana, że podam przykład pierwszy z brzegu! Absurd do potęgi! Człowiek wykształcony, umiejący czytać - to był wróg kościoła! Tak stwierdził papież, a jak wiadomo - był nieomylny. Poczytajcie historię papiestwa, tylko taką bezstronną, obiektywną - zobaczycie "nieomylność" wielu papieży... Kolejna sprawa - hipokryzja. Raz zapytałem jednego księdza, czemu w niektórych fragmentach ewangelie przeczą samym sobie. "Merytorycznie" odpowiedział - nie dyskutuj, co ty tam wiesz, kościół to religia miłości, pokoju i wolności. Taaaaa.... Tą "miłość" kościół pokazał np. na rzeziach katarów, hugenotów, na Zakonie Templariuszy czy na rdzennej ludności obydwu Ameryk. Jak widać piąte przykazanie ma dla kościoła dość marginalne znaczenie jeśli chodzi o ich własne czyny. Albo przyjmiesz "jedyną słuszną wiarę", albo cię nie będzie, dosłownie. Proste, nie? Albo Inkwizycja. Ci to dopiero szerzyli pokój, miłość i wolność! Dziś jeden biskup czy ciul wie kim on tam jest, ubrany jak pisanka, nazywa osoby homoseksualne "tęczową zarazą'... Prawda jaka miłość do bliźniego wypływa z jego ust...? Z kolei weźmy dla przykładu takie szóste przykazanie.... Samo patrzenie na obcą osobę płci przeciwnej jest cudzołóstwem.... Kolejny szczyt absurdu! Dobra, tyle, nie będę więcej kopał leżącego bo szkoda mi na to czasu. Jeszcze tylko dwa słowa o opiniach do tej książki, tu, na LC. Podoba mi się kwik i ból czterech liter tych wszystkich którzy szczodrze obdzielili "Chrześcijaństwo..." jedną gwiazdką, nie mając pojęcia o czym ta książka jest. Normalnie prawie nadstawili drugi policzek, zgodnie z doktryną chrześcijaństwa... ;) Książkę polecam wszystkim którzy mają otwarte spojrzenie na to zagadnienie.
Bardzo dobra książka, i bardzo potrzebna książka. Osobiście nie miałbym nic przeciw żeby w tytule było jeszcze jedno słowo - ABSURDALNA. Autorzy książki w bardzo przejrzysty sposób demaskują absurdy tej religii. Pierwszy z brzegu - małżeństwo się rozwodzi, i w oczach kościoła popełniają ciężki grzech śmiertelny, przez co nie dostąpią zbawienia (?????). Ale... Rudolf Höss,...
więcej mniej Pokaż mimo toNa TAKIEGO Grange'a czekałem! Powieść doskonała, zasłużenie dostaje ode mnie maksymalną ocenę. Owszem, w ostatniej części autor trochę 'odleciał', biorąc pod uwagę w jakich miejscach znajduje się trójka głównych postaci, i co te postaci zrobiły, ale - przy tak fenomenalnym poziomie lektury przymknąłem na to oko.... Powieść brutalna (co jest poniekąd znakiem firmowym Francuza), powieść 'brudna', momentami dekadencka, jak dekadencki był Berlin przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej. Grange wiele razy bawi się tu czytelnikiem - bo to na pewno ta postać jest mordercą, i sam dałem się kilka razy przyłapać na tym. Po czym następuje totalny twist i wszystko powstaje od nowa. Dla mnie - rewelacja. Bezwzględnie jedna z najlepszych książek jakie czytałem w tym roku, o ile nie najlepsza! Polecam!
Na TAKIEGO Grange'a czekałem! Powieść doskonała, zasłużenie dostaje ode mnie maksymalną ocenę. Owszem, w ostatniej części autor trochę 'odleciał', biorąc pod uwagę w jakich miejscach znajduje się trójka głównych postaci, i co te postaci zrobiły, ale - przy tak fenomenalnym poziomie lektury przymknąłem na to oko.... Powieść brutalna (co jest poniekąd znakiem firmowym...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzyznam się szczerze, że kiedy wziąłem do ręki "Sedinum" Leszka Hermana - książkę o dużym gabarycie, liczącą 800 stron! - byłem nastawiony dość sceptycznie. Bałem się że nie przebrnę przez to, że mnie znudzi i okaże się stratą czasu. Nie każdy autor to Stephen King, który potrafi "lać wodę" przez kilkaset stron i wciągnąć czytelnika w lekturę... Tymczasem po ukończeniu tej powieści stwierdzam że jest to jedna z lepszych książek jakie przeczytałem w tym kończącym się wkrótce 2023 roku, i jedno z największych rozczarowań in plus! Gdzieniegdzie spotkałem się z opiniami że to coś w stylu Dana Browna przemyconego na nasz rodzimy grunt. Może trochę tak, ale mnie to bardziej kojarzy się z polską wersją serii filmów "Skarb Narodów" z Nicholasem Cage - masa historii, przygód, zagadek, szyfrów, a nawet i wątek kryminalny się znalazł. Mnie to urzekło i wciągnęło konkretnie. Z tych ośmiuset stron ani jedna nie jest zbędna! Moje pierwsze spotkanie z twórczością autora oceniam na osiem gwiazdek, a do kolejnych powieści cyklu na pewno powrócę.
Przyznam się szczerze, że kiedy wziąłem do ręki "Sedinum" Leszka Hermana - książkę o dużym gabarycie, liczącą 800 stron! - byłem nastawiony dość sceptycznie. Bałem się że nie przebrnę przez to, że mnie znudzi i okaże się stratą czasu. Nie każdy autor to Stephen King, który potrafi "lać wodę" przez kilkaset stron i wciągnąć czytelnika w lekturę... Tymczasem po ukończeniu tej...
więcej mniej Pokaż mimo toCzasami się zdarza tak, że jest fajny cykl X autora Y, liczy on kilka części ale następuje przerwa.... Autor pisze inne książki, ale po jakimś czasie wraca do tego cyklu X. Niestety nie zawsze jest to powrót udany (przykład pierwszy z brzegu - "Długa noc" Wojciecha Chmielarza z świetnej serii o Mortce; to był zawód totalny!). I takie właśnie obawy towarzyszyły mi kiedy dowiedziałem się że Robert Małecki powraca do postaci Bernarda Grossa, bałem się że będzie to nieudany come back, tym bardziej że cykl o Grossie uważam za flagowy okręt twórczości autora. Na szczęście tak się nie stało, "Zrost" jest rewelacyjnym powrotem do cyklu! Przeczytałem to w jedno popołudnie i wieczór, bo nie dało się od tego oderwać. I właśnie za to, że Robert Małecki "dał rady", powieść dostaje ode mnie jedną gwiazdkę więcej. Jednakowoż mam nadzieję że Gross znowu powróci, a są ku temu przesłanki....
Czasami się zdarza tak, że jest fajny cykl X autora Y, liczy on kilka części ale następuje przerwa.... Autor pisze inne książki, ale po jakimś czasie wraca do tego cyklu X. Niestety nie zawsze jest to powrót udany (przykład pierwszy z brzegu - "Długa noc" Wojciecha Chmielarza z świetnej serii o Mortce; to był zawód totalny!). I takie właśnie obawy towarzyszyły mi kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo toOd razu zaznaczę że jestem fanem twórczości Marcina Ciszewskiego, więc tak do końca obiektywny nie będę.... Ale w przypadku tej powieści - obiektywnie, subiektywnie... To tylko słowa. Dlatego że "Ocalić prezydenta" to rewelacyjne political fiction, a raczej nawet non-fiction! Historia zaczyna się w przededniu sowieckiej agresji na Ukrainę, a autor zinterpretował to po swojemu tak jak tylko chyba on potrafi. Jeżeli do tego dodamy to że w powieści pojawia się osoba znana z mojego ulubionego cyklu autora czyli 'Meteo' to "Ocalić prezydenta" nie mogło nie wypalić. I rzeczywiście wypaliło z grubej rury! Polecam.
Od razu zaznaczę że jestem fanem twórczości Marcina Ciszewskiego, więc tak do końca obiektywny nie będę.... Ale w przypadku tej powieści - obiektywnie, subiektywnie... To tylko słowa. Dlatego że "Ocalić prezydenta" to rewelacyjne political fiction, a raczej nawet non-fiction! Historia zaczyna się w przededniu sowieckiej agresji na Ukrainę, a autor zinterpretował to po...
więcej mniej Pokaż mimo to
Moje spotkanie z twórczością Jacka Komudy zaczęło się od powieści "Krzyżacka zawierucha", która to oględnie mówiąc - nie wstrząsnęła mną. Jednak nie postawiłem kreski na Autorze, i sięgnąłem po inne jego książki, jak choćby takie perły jak cykl 'Orły na Kremlu' czy genialne "Galeony wojny".
No i mamy najnowszą powieść, o Zawiszy Czarnym, czyli - powrót do tematu wojny z Zakonem. O jakże jest to odmienne od w/w "Krzyżackiej zawieruchy"! Ta powieść żyje, tu nie ma miejsca na przestoje i nudę! Sceny batalistyczne? Cud, miód i orzeszki!!! Przekręcając kolejne kartki słychać szczęk oręża, rżenie koni, lament rannych i zabijanych oraz okrzyk zwycięzców!
Wiadomo że pewne rzeczy Autor pokolorował, choć samego Zawiszę przedstawił nie jako niepokonanego herosa, ale zwykłego człowieka ze swoimi słabostkami. Od razu Sulimczyk skojarzył mi się z Hubalem w interpretacji tego samego Autora. Wiem że "Zawisza. Czarne Krzyże" będzie miała swoją kontynuację, więc - Panie Jacku, niech Pan nie każe na to długo czekać!
Moje spotkanie z twórczością Jacka Komudy zaczęło się od powieści "Krzyżacka zawierucha", która to oględnie mówiąc - nie wstrząsnęła mną. Jednak nie postawiłem kreski na Autorze, i sięgnąłem po inne jego książki, jak choćby takie perły jak cykl 'Orły na Kremlu' czy genialne "Galeony wojny".
No i mamy najnowszą powieść, o Zawiszy Czarnym, czyli - powrót do tematu wojny z...
Kolejna doskonała książka która demaskuje zbrodnie i hipokryzję kościoła katolickiego. Można ją podzielić na dwie części. Pierwsza udowadnia jak zbrodniczą i zakłamaną organizacją jest ów kościół, natomiast druga, dość polityczna, pokazuje czarno na białym, jak w trzeciej dekadzie XXI wieku kościół mentalnie znajduje się we wczesnym średniowieczu. Są tu rozdziały poświęcone m.in. pewnej "świętej" z Kalkuty, ulubienicy "autorytetu" od kremówek, można się tu dowiedzieć o jej szokujących przekrętach i malwersacjach finansowych oraz głębokiej pogardzie dla osób chorych i cierpiących; jest rozdział o tuszowaniu i pedofilii, i homoseksualności wśród księży. Bardzo często w tym kontekście przejawiają się nazwiska w/w "autorytetu" z Wadowic oraz jego "godnego" następcy, Ratzingera. Jednak najbardziej wstrząsający jest rozdział poświęcony wydarzeniom jakie swego czasu miały miejsce w Irlandii. Co robiły zakonnice z samotnymi matkami i ich dziećmi. Jak się to czyta to się nóż w kieszeni otwiera!
(pisze tu m.in. jak po odkryciu - oczywiście przypadkowym! - zwłok dzieci WRZUCANYCH DO SZAMBA przyszedł jakiś s#$%^syn w sutannie, pomodlił się (???) i kazał to zabetonować! Ponad 20 lat od tego momentu prawda nie ujrzała światła dziennego! Gdyby w tym czasie żyli kaci z nazistowskich obozów koncentracyjnych z czasów II WŚ to popadliby zapewne w kompleksy!). Na szczęście ludność Irlandii przejrzała na oczy i dominacja kościoła w tym kraju jest tylko przykrym wspomnieniem. Chciałbym doczekać czasów że Polska w tej kwestii podąży śladem Irlandii i doczeka niepodległości. Bo dopóki nie zostanie zerwany konkordat to o tej niepodległości możemy pomarzyć! Oczywiście nie wszystkim się ta książka spodoba, znajdzie się rzesza ludzi ze spranymi mózgami podczas lat indoktrynacji na katechezach i kazaniach, i stwierdzi że to lewacka propaganda oraz szkalowanie dobrego imienia kościoła, a przedstawione wydarzenia to nieprawda. Żal mi ich...
Kolejna doskonała książka która demaskuje zbrodnie i hipokryzję kościoła katolickiego. Można ją podzielić na dwie części. Pierwsza udowadnia jak zbrodniczą i zakłamaną organizacją jest ów kościół, natomiast druga, dość polityczna, pokazuje czarno na białym, jak w trzeciej dekadzie XXI wieku kościół mentalnie znajduje się we wczesnym średniowieczu. Są tu rozdziały poświęcone...
więcej Pokaż mimo to