Mgła Marcin Ciszewski 6,9
W bibliotece ujęła mnie okładka. Samolot i mgła nie pozostawiały wątpliwości, co znajdę w środku (jednak bez politycznych konotacji). Nie sugerowałam się wcale autorem, bo dotychczas go nie czytałam.
Wczoraj więc, korzystając z wolnego czasu, pochłonęłam tę opowieść w kilka godzin. Tak to zwykle bywa u mnie, gdy mam do czynienia z nowym, nieznanym autorem. Czytam zachłannie i powoli wyrabiam sobie opinię, decydując, czy twórca ma szansę na kolejne spotkanie, czy też nie. A Pan Ciszewski ma z pewnością, chociaż nie uchronił się przed krytyką.
Z pewnością znakomicie się go czyta, utrzymuje napięcie cały czas, nie przynudza, nie rozwleka scen, nie rozdrabnia się na moralizatorstwo, jak niektórzy. Książka nie jest zbyt obszerna, a za to mocno treściwa. I tu niestety muszę skrytykować, bo treściwa aż nadto.
Wprawdzie wszystkie kryminalne (a może raczej terrorystyczno-kryminalne) wypadki wiążą się ze sobą idealnie, ale było ich zbyt dużo. W pewnym momencie odczułam zdecydowany przesyt. Terrorystów, specjalsów, agentów i innych umoczonych w przekręty. Trzeba było szufladkować powiązania, firmy, kanały, by nie stracić istoty całej intrygi.
Za to perypetie osobiste Jakuba Tyszkiewicza to prawdziwy majstersztyk. Bohater serii ujął mnie do tego stopnia, że jestem skłonna wybaczyć mu nawet niezdrowe zauroczenie. Uczciwość w pracy i chęć udowodnienia prawdy wzięły górę nad brakiem lojalności wobec żony.
“Mgła” ociera się o wielką politykę, światowy terroryzm i wielkie pieniądze. To z pewnością mieszanka, która zadowoli niejednego wielbiciela kryminałów i thrillerów. Mnie zadowoliła, chociaż nie bez niewielkiej krytyki.
Na półce czeka “Upał”. Nie czytam serii w kolejności. Dotarło do mnie po fakcie, że zaczęłam tomem czwartym, za chwilę będzie trzeci, ale tak to bywa, gdy się trafia na coś nowego. Nie wydaje mi się jednak, by miało to wpływ na odbiór całości.