-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2016-04-24
2017-06-06
Ostatnimi czasy u nas w Polsce pojawiło się sporo książek w takim arabskim klimacie, pełne przygód, dżinów, piasków pustyni. Muszę przyznać, że te klimaty bardzo mi pasują - uważam to za fajny powiew świeżości.
"Buntowniczka z pustyni" to naprawdę ciekawa historia o młodej Amani, która pragnie wyrwać się ze swojej małej wioski, wręcz wyrywa się do większego świata, pragnie czegoś więcej i chce być kimś więcej niż tylko "dziewczyną" (w końcu to arabscy mężczyźni mogą robić wszystko co im się żywnie podoba, a ich kobiety są tylko dodatkiem do ich życia i środkiem do uzyskania potomków). W powieści jest wiele interesujących postaci, takich jak np. Jin, Shazad, Ahmed, którym warto poświęcić chwilę. Jestem ciekawa, jak to się wszystko dalej potoczy w drugim tomie, który swoją premierę ma już w tym miesiącu.
Ogólnie książka i sam pomysł na tę historię bardzo mi się spodobał. Jedynie styl jakim była napisana ta opowieść troszkę mi nie podpasował. Był... dziwny, że tak to określę. Nie wiem nawet jak wyjaśnić to, co mi w nim nie pasowało. Po prostu często musiałam czytać niektóre fragmenty po dwa razy, żeby nie zgubić danego wątku, szczególnie podczas czytania pierwszej połowy książki, bo później już nie miałam tego problemu. Początkowo myślałam, że jest to wina tego, że wkroczyłam w zupełnie nowy świat skonstruowany przez Alwyn Hamilton, który jest dla mnie zbyt skomplikowany, że muszę się po prostu do niego dostosować. Ale prawdę mówiąc, ten świat nie jest szczególnie ciężki do ogarnięcia, nie ma tu jakichś trudnych i nowych słów, miejsc czy zjawisk, które wymagałyby ode mnie maksymalnego skupienia, naprawdę łatwo i szybko można w niego "wsiąknąć". Myślę, że jednak coś tutaj nie gra z konstrukcją zdań i to dlatego opornie szło mi na początku.
Mimo tych niewielkich wad, powieść czytało mi się szybciutko i naprawdę przyjemnie. Z chęcią sięgnę po kontynuację. Polecam.
Edit: 8.02.2022
Z racji tego, że zapragnęłam dokończyć trylogię o bunowniczce z pustyni, musiałam odświeżyć sobie pierwszy tom, gdyż czytałam go kilka lat temu. Okazało się, że prawie nic nie pamiętałam z tego, co czytałam za pierwszym razem, czułam się jakbym pierwszy raz trzymała tę książkę w ręce. Pamiętam jednak, że podobała mi się ta historia i utrzymuję to samo zadanie teraz. Książkę czytało mi się szybko, lekko, przyjemnie, postacie ciekawe, momentami zabawne, jak dla mnie miodzio.
Ostatnimi czasy u nas w Polsce pojawiło się sporo książek w takim arabskim klimacie, pełne przygód, dżinów, piasków pustyni. Muszę przyznać, że te klimaty bardzo mi pasują - uważam to za fajny powiew świeżości.
"Buntowniczka z pustyni" to naprawdę ciekawa historia o młodej Amani, która pragnie wyrwać się ze swojej małej wioski, wręcz wyrywa się do większego świata, pragnie...
2017-05-05
Kurczę, ta książka jest na serio dobra.
Martha jest oskarżona za zabójstwo najbardziej uwielbianej postaci w kraju. Zostaje osadzona w więzieniu, gdzie każdego dnia przez 7 dni będzie umieszczana w celach od Celi 1 do Celi 7 - w ostatniej jest wykonywana możliwa egzekucja. Martha nie stanie jednak przed sądem, jaki wszyscy znamy, tutaj to widzowie przed telewizorami zdecydują czy dziewczyna zasługuje na krzesło elektryczne, czy też nie. Przez 7 dni cały kraj obserwuje sprawę Marthy zastanawiając się, czy oskarżona faktycznie jest winna czy nie. Sytuacja Marthy od początku jest skazana na niepowodzenie, ponieważ nastolatka przyznaje się do zabójstwa, więc te 7 dni w celach zdają się być jej ostatnimi w życiu. Ale czy prawda jest taka, jak twierdzi Martha? Czy to na pewno ona jest odpowiedzialna za śmierć sławnego i bogatego "bohatera" kraju?
Autorka stworzyła naprawdę ciekawą historię. Od początku zaintrygował mnie koncept tej powieści, gdzie społeczeństwo nie jest sądzone przez niezawisłe i niezależne sądy, tylko przez zwykłych widzów. Dodatkowo Kerry Drewery świetnie ukazała, że światem rządzą pieniądze i znajomości. W "Celi 7" pozornie każdy obywatel ma władzę, każdy może wysłać SMS-a i zagłosować, ale tak naprawdę jest to rozrywka tylko dla bogaczy. Nie wszystkich stać nawet na głupie połączenie, a nawet gdy uda im się wyskrobać ostatnie pieniądze to i tak nie ma to znaczenia, gdyż ktoś z dobrą pozycją społeczną, z niezłą sumką pieniędzy na koncie jest w stanie kupić głosy dziesiątek ludzi. Jest to potwornie niesprawiedliwy system, jednak skoro mają z tego frajdę a państwo kupę forsy, to nikomu to nie przeszkadza.
Książka jednocześnie mnie zachwycała i irytowała. Zachwycił mnie pomysł, bohaterowie (nie wszyscy, oczywiście), w szczególności sama Martha, styl autorki, specyficzne prowadzenie narracji, emocje towarzyszące mi przez niemal całą powieść, nie wspominając nawet o ostatnich rozdziałach, gdzie dosłownie emocje rozsadzały mnie od środka.
A irytowała, chociaż bardziej pasowałoby stwierdzenie "przerażała" mnie ta nieczułość społeczeństwa. Ciężko jest mi się pogodzić z faktem, że ludzie tak ochoczo potrafią brać udział w tak bestialskich wydarzeniach, jak decydowanie o życiu lub śmierci drugiego człowieka, jakby wybierali zwycięzcę programu Mam talent czy innego programu rozrywkowego.
A niektórych bohaterów byłabym w stanie zabić, tak bardzo ich nie cierpię. Największą niechęcią darzyłam Kristinę, czyli prowadzącą program Sprawiedliwością jest śmierć. Straszna postać! Jej wypowiedzi, poglądy, zachowanie i jej wyjątkowy dar do przeinaczania prawdy doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Nie wiem jak można być aż tak nieczułym człowiekiem, cieszącym się z nieszczęścia innych.
Bardzo, bardzo polecam! Książka wciąga od pierwszych stron, przez co nie można się od niej oderwać.
Kurczę, ta książka jest na serio dobra.
Martha jest oskarżona za zabójstwo najbardziej uwielbianej postaci w kraju. Zostaje osadzona w więzieniu, gdzie każdego dnia przez 7 dni będzie umieszczana w celach od Celi 1 do Celi 7 - w ostatniej jest wykonywana możliwa egzekucja. Martha nie stanie jednak przed sądem, jaki wszyscy znamy, tutaj to widzowie przed telewizorami...
2017-04-26
Nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo mi się spodoba, ale od początku.
Akcja powieści rozgrywa się w Nowym Jorku pod koniec XIX wieku. Główna bohaterka, czyli siedemnastoletnia, piękna i pochodząca z zamożnej rodziny Jo pewnego dnia dowiaduje się o śmierci ojca. Jest tym faktem zdruzgotana i ciężko jej się z tym pogodzić. Stara się zrozumieć przyczyny śmierci ukochanego ojca i im bardziej zagłębia się w ten temat, tym coraz więcej faktów jej nie pasuje. Razem z niedawno poznanym młodym reporterem Eddiem prowadzą śledztwo, by odkryć prawdziwy powód tragedii, jaka spadła na jej rodzinę.
Powiem tak, jestem zachwycona! Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałam książkę z tak ogromnym zainteresowaniem. Czytało mi się ją bardzo, ale to bardzo szybko, na dodatek nie potrafiłam się od niej oderwać. W konsekwencji czytałam ją do 4 nad ranem i nieprzytomna pojechałam na uczelnię. Ale warto było!
Styl autorki totalnie mnie zauroczył, Jennifer Donnelly sprawiła, że poczułam się, jakbym to i ja fizycznie znajdowała się w 1890 roku. Bardzo wkręciłam się w ten XIX wieczny Nowy Jork, świetnie czytało mi się o panujących wtedy zwyczajach, gdzie liczyło się tylko szybkie zamążpójście, rodzenie gromady dzieci, gdzie kobieta była właściwie tylko dekoracją męża. Liczyła się tylko reputacja, władza, pieniądze.
Bohaterowie również mnie zachwycili, Jo była odważną dziewczyną, która chciała od życia więcej, chciała żyć po swojemu, a nie pod dyktando innych. Eddie - młody reporter także skradł moje serce. Był to konsekwentny i fajny chłopak, dążył do celu, ciężko pracował na swoje sukcesy. Było jeszcze kilka innych ciekawych postaci jak na przykład Oscar czy Fay, ale o nich dowiecie się więcej sięgając po tę książkę.
Jest to naprawdę ciekawy mix gatunków, kryminał z romansem w tle, a wszystko to utrzymane jest w lekkim i młodzieżowym stylu. Jest tutaj kilka fajnych zagadek, które odkrywamy wraz z biegiem wydarzeń. Mimo, iż bardzo szybko domyśliłam się kim ów "główny zły" bohater jest, co oczywiście potwierdziło się pod koniec powieści, to jednak autorce udało się mnie kilka razy zaskoczyć, więc nie odnoszę wrażenia, że wszystko było do bólu przewidywalne i nudne. Wręcz przeciwnie! Tylko czekałam na moment, w którym moje podejrzenia się potwierdzą i cieszyłam się, że prawidłowo "rozwikłałam" zagadkę. ;)
Jak najbardziej polecam. Książka wciąga niesamowicie, klimat powieści jest boski, ogólnie wszystko jest świetne. Odjęłam jedną gwiazdkę ze względu na to, że trochę rozczarowało mnie zakończenie, czuję lekki niedosyt, gdyż nie do końca otrzymałam to, na co tak bardzo czekałam. Poza tą drobną wadą wszystko absolutnie mi się podobało. Polecam raz jeszcze!
Nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo mi się spodoba, ale od początku.
Akcja powieści rozgrywa się w Nowym Jorku pod koniec XIX wieku. Główna bohaterka, czyli siedemnastoletnia, piękna i pochodząca z zamożnej rodziny Jo pewnego dnia dowiaduje się o śmierci ojca. Jest tym faktem zdruzgotana i ciężko jej się z tym pogodzić. Stara się zrozumieć przyczyny śmierci...
2017-02-22
Książka jest rewelacyjna. Historia Eriki i Michaela wzbudza w czytelniku wachlarz różnych emocji, często bardzo skrajnych. W jednej chwili darzycie ich sympatią, by moment później czuć do nich wstręt, nienawiść, a zaraz współczucie, litość czy zrozumienie.
Tajemnice, zdrada, zemsta, romans, pożądanie - piekielnie dobre połączenie. Jestem pod ogromnym wrażeniem, to co zrobiła tutaj Penelope Douglas zwala z nóg.
Nie wiem pod jaką kategorię umieścić tę powieść, ale wiem, że nie jest ona skierowana do młodszych czytelników - wg mnie 18+ to absolutne minimum. Język jest bardzo wulgarny, sceny erotyczne są mocne, wyraziście opisane i często tak wyuzdane, że łapałam się za głowę, no i jest ich dużo.
Jeśli chodzi o bohaterów, mamy tu dwie główne postacie, czyli Erikę i Michaela, oraz wiele drugoplanowych, a nawet trzecio. Nie mogę powiedzieć, że utożsamiałam się z którymś z bohaterów, nawet z Eriką ze względu na to, że postępowali oni w sposób zupełnie inny, niż zachowywałabym się ja na ich miejscu. Chodzi mi po głowie jedna taka scena, oczywiście nie zdradzę żadnych szczegółów, ale wciąż nie mogę uwierzyć, że to było w książce, że Erika odważyła zrobić się coś tak... niecodziennego, coś, czego nie potrafię sobie wyobrazić, żebym ja zrobiła. Doznałam takiego szoku, z którego długo nie mogłam wyjść.
Osobiście polecam, najchętniej wszystkim, ale wiem, że wielu z Was ta powieść może się nie spodobać. Jeśli ktoś nie przepada za przekleństwami, mocnymi scenami erotycznymi to prawdopodobnie książka nie przypadnie mu do gustu. Ale zaręczam, że fabuła jest wyśmienita, wciągająca (choć przyznaję się bez bicia, że przez kilka pierwszych rozdziałów nie mogłam wgryźć się w historię), wiele zaskakujących, a nawet szokujących momentów, fenomenalne zakończenie - serio, poziom akcji pod koniec książki sprawiał, że śledziłam losy bohaterów ze ściśniętym gardłem.
Jestem ciekawa, czy "Corrupt" zostanie wydany w Polsce, mam ogromną nadzieję, że tak! Z chęcią przeczytam to jeszcze raz, a z jeszcze większym zainteresowaniem sięgnęłabym po kolejne tomy tej serii.
Polecam!
Książka jest rewelacyjna. Historia Eriki i Michaela wzbudza w czytelniku wachlarz różnych emocji, często bardzo skrajnych. W jednej chwili darzycie ich sympatią, by moment później czuć do nich wstręt, nienawiść, a zaraz współczucie, litość czy zrozumienie.
Tajemnice, zdrada, zemsta, romans, pożądanie - piekielnie dobre połączenie. Jestem pod ogromnym wrażeniem, to co...
2017-06-23
Lubię książki Kasie West, ale akurat ta średnio mi się podobała. Historie napisane przez tę autorkę są schematyczne, generalnie mi to nie przeszkadza i nie zwracam zbytnio na to uwagi, ale w przypadku "Chłopaka z innej bajki" ten schemat strasznie rzucał mi się w oczy i troszkę mi on nie podpasował.
Ja i główna bohaterka Caymen nie zapałałyśmy do siebie sympatią. Choć lubię sarkastyczny humor, to właśnie ta cecha mnie do niej zraziła. W ogóle nie bawiły mnie jej żarty, denerwowała mnie prze niemal cały czas, z nielicznymi wyjątkami, kiedy naprawdę podobało mi się jej zachowanie. A jeśli chodzi o męskiego bohaterka tej historii, czyli Xandra to powiem tylko tyle, że to sympatyczny chłopak i polubiłam go dużo bardziej niż Caymen.
Podsumowując tę króciutką recenzję, jestem trochę rozczarowana tą książką. Z reguły powieści pani West czyta mi się niezmiernie przyjemnie, lekko i szybko. I nawet jeśli "Chłopak z innej bajki" jest książką lekką, którą szybko się czyta, to jednak poziom przyjemności był nieco niższy niż w przypadku pozostałych pozycji autorki. Często nudziłam się podczas czytania lektury, ze względu na brak jakichś ciekawych czy zaskakujących elementów fabuły. Dla mnie to taki średniaczek, do przeczytania i zapomnienia. Nie zmienia to jednak faktu, że z chęcią sięgnę po kolejne powieści Kasie i mam nadzieję, że przy następnej okazji nie będę miała się do czegokolwiek przyczepić ;)
Lubię książki Kasie West, ale akurat ta średnio mi się podobała. Historie napisane przez tę autorkę są schematyczne, generalnie mi to nie przeszkadza i nie zwracam zbytnio na to uwagi, ale w przypadku "Chłopaka z innej bajki" ten schemat strasznie rzucał mi się w oczy i troszkę mi on nie podpasował.
Ja i główna bohaterka Caymen nie zapałałyśmy do siebie sympatią. Choć...
2017-11-19
Na Brittainy C. Cherry zawsze można liczyć. Ona nigdy nie zawodzi, jej książki zawsze sprawiają mi wiele radości, czytam je z zapartym tchem i ta oczywiście nie jest wyjątkiem.
Nawet nie wiem zbytnio co mam napisać, bo już tyle razy wychwalałam dzieła tej autorki, że z każdą następną książką coraz bardziej brakuje mi słów. Jest to po prostu kolejna pięknie napisana historia miłosna dwojga ludzi, mniej czy bardziej skrzywdzonych przez los, którą warto poznać. Książka jest wciągająca, emocjonalna i angażująca czytelnika, a styl pisarki przecudowny.
Dlatego podsumowując, krótko i na temat - polecam z całego serca tę i pozostałe książki pani Cherry, których już trochę jest u nas w Polsce. Oczywiście czekam na kolejne. Polecam raz jeszcze.
Na Brittainy C. Cherry zawsze można liczyć. Ona nigdy nie zawodzi, jej książki zawsze sprawiają mi wiele radości, czytam je z zapartym tchem i ta oczywiście nie jest wyjątkiem.
Nawet nie wiem zbytnio co mam napisać, bo już tyle razy wychwalałam dzieła tej autorki, że z każdą następną książką coraz bardziej brakuje mi słów. Jest to po prostu kolejna pięknie napisana...
2017-10-07
David choruje na zespół Aspergera, przez co na tle rówieśników zachowuje się raczej w sposób specyficzny. Jest diabelnie inteligentny, bezpośredni, kocha naukę, jednak jego umiejętności społeczne mocno kuleją. Poza rodzicami i starszą siostrą nie ma nikogo innego, żadnych przyjaciół, zawsze sam ze swoimi słuchawkami na uszach. Jednak pewnego dnia w stołówce przysiada się do niego Kit, której miesiąc wcześniej zmarł ojciec w tragicznym wypadku. Od tego dnia dwójka nastolatków zaczyna ze sobą rozmawiać, zwracać na siebie uwagę, lubić, a może nawet coś więcej?
Gdy tylko dowiedziałam o premierze najnowszej książki Julie Buxbaum, autorki "Coś o Tobie i coś o mnie" to wiedziałam, że na pewno po nią sięgnę. Wcześniej wspomniana książka bardzo mi się podobała, więc byłam ciekawa jej kolejnej pozycji. Generalnie lektura przypadła mi do gustu, ale jednak nieco mniej niż "Coś o Tobie...".
"Gdy słowa zawodzą" to naprawdę ciekawa historia, ze świetnie wykreowanymi postaciami, szczególnie spodobała mi się osoba Davida - fajnie było poznać jego myśli, jego punkt widzenia, sposób rozumowania. To była przyjemna lektura i mam nadzieję, że będę mogła przeczytać coś jeszcze spod pióra tej autorki.
Polecam.
David choruje na zespół Aspergera, przez co na tle rówieśników zachowuje się raczej w sposób specyficzny. Jest diabelnie inteligentny, bezpośredni, kocha naukę, jednak jego umiejętności społeczne mocno kuleją. Poza rodzicami i starszą siostrą nie ma nikogo innego, żadnych przyjaciół, zawsze sam ze swoimi słuchawkami na uszach. Jednak pewnego dnia w stołówce przysiada się do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-03
Tej książki chyba szybko nie zapomnę...
To co spotkało główną bohaterkę Summer jest okropne. W jednej chwili jej życie diametralnie się zmieniło, z beztroskiej nastolatki stała się "Kwiatuszkiem" dla psychola, który trzymał pod swoim dachem w niewoli cztery młode dziewczyny i starał się stworzyć z nimi rodzinę.
Clover, czyli porywacz dziewczyn - z pozoru jest to normalny facet, zadbany, dobrze ubrany, ze świetną posadą. Kto by się spodziewał, że jego druga strona jest taka bezduszna, brutalna? Nikt. Dlatego właśnie tak długo udaje mu się żyć w spokoju ze swoją nową "rodzinką", wolny od jakichkolwiek podejrzeń. Podczas lektury ten facet mnie przerażał, to co działo się z jego psychiką, do czego zdolny był się posunąć, to co wyprawiał z tymi biednymi dziewczynami przyprawiało mnie o dreszcze.
Polecam. Książka daje do myślenia, autorka w realistyczny sposób przedstawiła przemianę bohaterek, jak wpływało na nie zamknięcie w czterech ścianach, widzimy od jak dawna i dlaczego Clover stał się taki jaki był. Najbardziej przeraża mnie wizja, że taka sytuacja faktycznie może mieć miejsce w naszym świecie - w końcu na niedobór wariatów nie cierpimy ;)
Tej książki chyba szybko nie zapomnę...
To co spotkało główną bohaterkę Summer jest okropne. W jednej chwili jej życie diametralnie się zmieniło, z beztroskiej nastolatki stała się "Kwiatuszkiem" dla psychola, który trzymał pod swoim dachem w niewoli cztery młode dziewczyny i starał się stworzyć z nimi rodzinę.
Clover, czyli porywacz dziewczyn - z pozoru jest to normalny...
2017-10-01
Od jakiegoś czasu mam małą niechęć do czytania, bardzo mnie to smuci, ale nie mogę nic na nią poradzić. Jednak mimo wszystko postanowiłam zabrać się za jakąś opowieść i mój wybór padł na "His" Aubrey Dark.
Autorka o mrocznym nazwisku stworzyła równie mroczną historię, która plasuje się w kategorii erotyki. Książki z kategorii Dark erotic albo się lubi albo nie. Te pozycje są brutalne, niekiedy obrzydliwe, pełne przemocy - to nie są książki dla każdego.
A jakie było "His"?
Powiem tak, nie jest to tak mroczny erotyk jakiego się spodziewałam, ale całościowo historia mi się podobała. Spodobał mi się pomysł na fabułę, która w największym skrócie opowiada losy porwanej przez seryjnego mordercę dziewczyny. I jeśli jak już wspomniałam fabuła przypadła mi do gustu, to nie mogę tego powiedzieć o bohaterach, a w szczególności o żeńskiej postaci - Kat. Ta dziewczyna niekiedy niezmiernie działała mi na nerwy swoim zachowaniem. Od pierwszego momentu nie zapałałam do niej sympatią i tak było do końca książki. Kat to typ szarej myszki, która mimo swojej niepewności i nieśmiałości wewnątrz pragnie dominującego i brutalnego kochanka, który będzie sprawiał jej ból i rozkosz jednocześnie oraz myśli, że dzięki jej miłości może zmienić bad boya w grzecznego chłopca. Generalnie nie przeszkadza mi taki typ bohaterek, ale Kat po prostu mnie denerwowała, nie polubiłam jej i koniec.
Czy polecam? Jak najbardziej. Mimo wad jest to intrygująca historia, którą warto poznać. Z chęcią zabiorę się wkrótce po kontynuację.
Od jakiegoś czasu mam małą niechęć do czytania, bardzo mnie to smuci, ale nie mogę nic na nią poradzić. Jednak mimo wszystko postanowiłam zabrać się za jakąś opowieść i mój wybór padł na "His" Aubrey Dark.
Autorka o mrocznym nazwisku stworzyła równie mroczną historię, która plasuje się w kategorii erotyki. Książki z kategorii Dark erotic albo się lubi albo nie. Te pozycje...
2017-08-31
2017-08-27
2017-08-15
"Fangirl" jest pierwszą książką Rainbow Rowell, za którą się zabrałam. I jestem zachwycona! Powieść opowiada o życiu zwykłej dziewczyny, jej siostry, rodziny, przyjaciół, nie są oni wyidealizowani, nie są do bólu perfekcyjni, co bardzo mi się podoba.
Cath jest świetną postacią, bardzo łatwo można się z nią zżyć i utożsamić (co też uczyniłam). Swego czasu może nie pisałam fanfików tak jak główna bohaterka, ale czytałam je w niebotycznych ilościach, dlatego jestem w stanie ją zrozumieć za co kocha ten świat, czemu nie chce się z nim żegnać. Dodatkowo jej sposób bycia, stosunek do ludzi - czasami miałam wrażenie, że to ja jestem opisywana w książce :P
Ogromny plus za wątek romantyczny. Nie było tu żadnej słodyczy, cukierkowatych wyznań i zapewnień o wiecznej miłości, relacja między bohaterami została bardzo fajnie i realistycznie przedstawiona. Związek między dwojgiem ludzi właśnie tak powinien wyglądać, jak zostało to opisane w "Fangirl" - bardzo mi się to podobało.
Książka zawiera w sobie też dużą dawkę świetnego humoru, nie sposób się nie śmiać podczas czytania tej lektury. Postacie takie jak Cath, Wren, Levi, ojciec bliźniaczek - Art i wiele innych, uwielbiam ich! Niejednokrotnie teksty któregokolwiek z tych bohaterów poprawiły mi nastrój.
"Fangirl" to powieść, której kończyć nie chciałam, a gdy już ujrzałam słowo "podziękowania", to zrobiło mi się przykro . W nieskończoność mogłabym czytać o dalszych losach tych bohaterów i wiem, że nie miałabym dosyć. Chciałabym wiedzieć, co będzie dalej i jeszcze dalej. POLECAM!
"Fangirl" jest pierwszą książką Rainbow Rowell, za którą się zabrałam. I jestem zachwycona! Powieść opowiada o życiu zwykłej dziewczyny, jej siostry, rodziny, przyjaciół, nie są oni wyidealizowani, nie są do bólu perfekcyjni, co bardzo mi się podoba.
Cath jest świetną postacią, bardzo łatwo można się z nią zżyć i utożsamić (co też uczyniłam). Swego czasu może nie pisałam...
2017-07-26
Naomi spada ze schodów, uderza się w głowę i traci pamięć. Nie pamięta kilku lat wstecz, więc wszystko wydaje się jej obce - szkoła, najlepszy przyjaciel, chłopak, prowadzenie samochodu... Do czasu odzyskania pamięci (o ile w ogóle ją odzyska) dziewczyna musi poznać wiele rzeczy na nowo.
Książka jest lekka, sympatyczna i wydaje mi się, że idealna na takie letnie dni (właściwie to jeden dzień, gdyż lektura jest króciutka). Styl autorki jest bardzo prosty, fabuła niezawiła, ot takie czytadełko na jeden raz.
Naomi, czyli ofiara felernego wypadku była całkiem fajną postacią, ale nie ukrywam, że czasami nieźle mnie denerwowała. Za to przyjaciela Willa miała genialnego - zabawny, lojalny, mądry, nic tylko takiego ze świecą szukać.
Daję książce uczciwe 6 (a może nawet 6,5) gwiazdek. Nie nudziłam się, troszeczkę się pośmiałam, zakończenie mogło być lepsze, ale nie można mieć przecież wszystkiego ;) Polecam!
Naomi spada ze schodów, uderza się w głowę i traci pamięć. Nie pamięta kilku lat wstecz, więc wszystko wydaje się jej obce - szkoła, najlepszy przyjaciel, chłopak, prowadzenie samochodu... Do czasu odzyskania pamięci (o ile w ogóle ją odzyska) dziewczyna musi poznać wiele rzeczy na nowo.
Książka jest lekka, sympatyczna i wydaje mi się, że idealna na takie letnie dni...
2017-07-21
Autumn zostaje przypadkowo zamknięta w bibliotece na weekend, a wraz z nią Dax - outsider z kryminalną przeszłością. Mimo trudnych początków dwójka nastolatków z czasem coraz lepiej się dogadują. Jak potoczą się ich losy poza sferą biblioteki?
Przyznam od razu, że spodziewałam się słabej (jeśli nie najsłabszej) książki napisanej przez Kasie West. Dlaczego? A właśnie przez opis. Po prostu nie potrafiłam sobie wyobrazić tak absurdalnej sytuacji, w której jakaś dziewczyna zostaje zamknięta w bibliotece na kilka dni i nikt jej nie szuka - ani przyjaciele, ani nawet rodzice. I skoro Autumn zostaje uwięziona to dlaczego nie zadzwoni po żadną pomoc?
Aleeee... ta historia naprawdę bardzo mi się podobała! Wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane, wszystko miało jakąś swoją przyczynę, co spowodowało, że te moje wcześniejsze negatywne myśli związane z tą książką po prostu się ulotniły. To był bardzo przyjemnie spędzony czas i uważam, że jest to póki co najlepsza książka pani West.
Bohaterowie byli świetni. W "Chłopaku z innej bajki" strasznie denerwowała mnie główna żeńska postać, tutaj z kolei uwielbiałam Autumn - była zabawna, towarzyska, miła, została przedstawiona jako normalna, fajna nastolatka. Wydaje mi się, że tak spodobała mi się postać Autumn, ponieważ w różnych sytuacjach postępowałabym podobnie jak ona. Dzięki temu bohaterka nie była dla mnie irytująca. Polubiłam również Daxa, który wcale nie jest taki za jakiego mają go inni, ale o co konkretnie chodzi lepiej dowiedzieć się z samej lektury.
Bardzo się cieszę, że książka mimo moich początkowych obaw bardzo mi się spodobała. Jak już wspomniałam, "Blisko ciebie" jest według mnie najlepszą książką tej autorki i mam nadzieję, że następne powieści również tak miło mnie zaskoczą. Polecam!
Autumn zostaje przypadkowo zamknięta w bibliotece na weekend, a wraz z nią Dax - outsider z kryminalną przeszłością. Mimo trudnych początków dwójka nastolatków z czasem coraz lepiej się dogadują. Jak potoczą się ich losy poza sferą biblioteki?
Przyznam od razu, że spodziewałam się słabej (jeśli nie najsłabszej) książki napisanej przez Kasie West. Dlaczego? A właśnie przez...
2017-07-16
Zabierając się za pierwszy tom Kruczego cyklu przyznam bez bicia, że się go obawiałam. Przez to, że kupiłam sobie wszystkie cztery tomy bez wiedzy, czy w ogóle pierwsza część tej historii mi się spodoba, tylko bardziej bałam się co zastanę na kartach powieści.
Całe szczęście, że książka okazała się świetna. Co prawda akacja strasznie długo się rozkręcała, przez pierwsze około 150 stron trochę się nudziłam, ale później było coraz to lepiej.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Pewnego dnia losy Blue oraz czworga przyjaciół z prestiżowej szkoły dla chłopców - Ganseya, Adama, Ronana i Noah łączą się i rozpoczyna się ich wspólna przygoda. Każda z tych postaci ma swój własny niespotykany charakter i mimo tej różnorodności wszyscy fajnie się ze sobą zgrywają i jako paczka całkiem sprawnie funkcjonują. Jest to dopiero pierwsza część czterotomowej serii, więc mam nadzieję, że z tomu na tom ich przyjaźń będzie się tylko pogłębiała.
Jeśli chodzi o wątek romantyczny to dla osób, które nie przepadają za tym wątkiem, sam opis może skutecznie zniechęcić do sięgnięcia po lekturę. "Jedna dziewczyna i trzech chłopaków" - to jak nic zwiastuje nie tyle trójkąt miłosny co nawet czworokąt. Spotkałam się także z opiniami, że niektórych czytelników odrzucał właśnie rzekomy trójkąt i nie mam pojęcia dlaczego tak twierdzą, skoro jego tak naprawdę tutaj nie było (być może pojawi się w następnych tomach, ale o tym przekonam się dopiero, gdy przeczytam kolejne części). Nawet samej miłości było tyle co nic, ukazane zostały dosłownie zalążki romantycznego uczucia między pewną parą bohaterów.
Jestem zadowolona, że sięgnęłam w końcu po tę serię. "Król kruków" zdecydowanie zachęcił mnie do zabrania się za kontynuację i cieszę się, że drugi tom mam od razu pod ręką. Polecam! ;)
Zabierając się za pierwszy tom Kruczego cyklu przyznam bez bicia, że się go obawiałam. Przez to, że kupiłam sobie wszystkie cztery tomy bez wiedzy, czy w ogóle pierwsza część tej historii mi się spodoba, tylko bardziej bałam się co zastanę na kartach powieści.
Całe szczęście, że książka okazała się świetna. Co prawda akacja strasznie długo się rozkręcała, przez pierwsze...
2017-07-13
Zaczynając "Czerwone jak krew" Salli Simukki nie wiedziałam, czego mam się po niej spodziewać, ale przyznam, że myślałam, iż ta książka plasuje się w kategorii fantastyki, a nie kryminału dla młodzieży. A tu taka niespodzianka, ponieważ ta powieść nie ma w sobie żadnych elementów fantastycznych. Okładka musiała nieźle namącić mi w głowie, przez co błędnie oceniłam tę książkę. Mimo tego, że spodziewałam się z deka czegoś innego, to ta niezbyt obszerna lektura naprawdę mi się spodobała i wciągnęła.
Główna bohaterka Lumikka jest siedemnastoletnią licealistką, która różni się od swoich rówieśników. Nie w głowie jej głupie pogaduszki, imprezy, jest cicha, stara się być niewidzialna, jest również bardzo spostrzegawcza i inteligentna. Nie ma przyjaciół, najlepiej spędza czas tylko w swoim towarzystwie, jednak pewnego dnia pojawia się w nieodpowiednim miejscu oraz w nieodpowiednim czasie i wplątuje się w jakieś brudne sprawy innych osób.
Bardzo polubiłam tę dziewczynę za ten właśnie niepowtarzalny charakter i bystrość umysłu. W tej historii wykazywała się nawet nieprzeciętną odwagą oraz chęcią dotarcia do celu. Nie jest to jakaś głupiutka nastolatka wzdychająca do chłopców, tylko bardzo dojrzała jak na swój wiek młodą kobietę, która nie daje sobie w kaszę dmuchać.
Fabuła i cały ten wątek kryminalny bardzo mi się spodobał. Był ciekawy, wciągający, czasami może i trochę gubiłam się w akcji, styl i język niekiedy mi nie pasował, ale całościowo książka wypada naprawdę bardzo spoko.
Przez to, że powieść liczy sobie 250 stron to czyta się ją błyskawicznie.
Na pewno sięgnę po kolejne dwa tomy.
Polecam.
Zaczynając "Czerwone jak krew" Salli Simukki nie wiedziałam, czego mam się po niej spodziewać, ale przyznam, że myślałam, iż ta książka plasuje się w kategorii fantastyki, a nie kryminału dla młodzieży. A tu taka niespodzianka, ponieważ ta powieść nie ma w sobie żadnych elementów fantastycznych. Okładka musiała nieźle namącić mi w głowie, przez co błędnie oceniłam tę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-07-08
„Tysiąc pocałunków” to książka wokół której krążą niemal same pozytywne i wychwalające pod niebiosa opinie. Ja byłam stuprocentowo przekonana, że na mnie również zrobi tak piorunujące wrażenie jak na innych, że ta książka stanie się jedną z moich nowych ulubionych perełek, bo lubię tego typu historie, to jest mój klimat, ale tak się niestety nie stało.
Nie będę przedstawiała zarysu fabuły, po części dlatego, że nie chciałabym niczego zaspoilerować, a po części dlatego, że w sumie nie ma tutaj co przedstawiać. Poza fenomenalnym początkiem i całkiem fajnym zakończeniem dla mnie ta powieść była po prostu nudna. Cały środek historii niemiłosiernie mi się dłużył, do tego stopnia, że od rozpoczęcia czytania „Tysiąca pocałunków” do chwili jego zakończenia minął miesiąc. Gdy zostało mi ok 150 stron, odłożyłam tę książkę na półkę i zabrałam się za coś innego – nie potrafiłam zmusić się do skończenia jej za jednym zamachem, aż w końcu dzisiaj postanowiłam ją doczytać. Powieść liczy sobie mniej więcej 430 stron i jeśli sto pierwszych stron i około pięćdziesiąt ostatnich mi się spodobały to pozostałe traktuję jako taki „zapychacz”. W kółko te same dialogi, te same zapewnienia miłości – po kilkudziesięciu stronach można mieć tego dosyć.
Emocjonalnie książka także mnie nie powaliła. Nie zaprzeczę, że kilka razy uroniłam parę łez, ale w porównaniu z przeogromną ilością tych wzruszających momentów, przy których przypuszczam, że czytelnik powinien się wzruszyć, to nie było ich wiele. Najbardziej poruszyły mnie początkowe oraz ostatnie rozdziały, a te pomiędzy – totalna pustka. Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy jestem jakaś nieczuła, czy mam serce z kamienia, ale stwierdzam jak było – mnie ten cały wszechogarniający smutek i cierpienie po prostu nie kupiły. Nie przekonywały mnie te wszystkie romantyczne wyznania, słodkie słówka, których było tu baaardzo dużo, ale mimo wszystko muszę przyznać, że autorka przedstawiła tutaj przepiękną historię miłosną – silną, głęboką i prawdziwą. To akurat mi się podobało i jest to jeden z niewielu elementów, które doceniam w tej książce.
Bohaterowie. W powieści pojawia się dwójka młodych głównych postaci – Rune i Poppy. Poznali się oni jako dzieci, gdy Rune wraz z rodziną przeprowadzali się z Norwegii do sąsiedniego domu Poppy. Od pierwszego spotkania ci dwoje byli nierozłączni i niedługo trzeba było czekać, żeby się w sobie zakochali.
Rune’a polubiłam od samego początku i to uczucie trwało do samego końca książki. Rozumiałam jego zachowanie, jego buntownicze zapędy, jego emocje, towarzyszący strach, ból, cierpienie. Lubiłam go nawet w chwilach, kiedy zachowywał się jak totalny buc. Po prostu starałam się wczuć w jego sytuację, postawić się na jego miejscu i to naprawdę pomagało, bo dzięki temu wiem, że ja zachowywałabym się podobnie, dlatego nie mogłabym przestać go lubić.
Jeśli chodzi o postać Poppy, to mam mieszane uczucia. Nie twierdzę, że jej nie polubiłam, ale wiele razy naprawdę mnie denerwowała. Może zabrzmię jak zołza, zwłaszcza po tym, jak cudowną dziewczyną ona była – delikatną, radosną, pełną życia, ale moim zdaniem była okrutna. „Okrutna” nie w tak strasznym i negatywnym tego słowa znaczeniu, po prostu nie potrafię znaleźć innego, które lepiej by opisało moje odczucia względem jej zachowania. Uważam ją za okrutną, ponieważ przez cały czas przypominała Rune’owi (jak i czytelnikom) o głównym problemie książki (oczywiście nie zdradzę, co to był za problem). Nie było strony, by o nim nie wspomniała, przez co nie dało się choćby na chwilkę zapomnieć, jak cała ta historia może się zakończyć. To mnie doprowadzało do szału.
Podsumowując tę chaotyczną i strasznie długą opinię, czuję się rozczarowana tą lekturą. Spodziewałam się czegoś o niebo lepszego, a dostałam nudną i przewidywalną, aczkolwiek przepiękną historię miłosną dwojga nastolatków. Mimo tego, że książka nie spodobała mi, to na pewno będę sięgać po kolejne powieść Tillie Cole, które mam nadzieję mnie nie rozczarują.
„Tysiąc pocałunków” to książka wokół której krążą niemal same pozytywne i wychwalające pod niebiosa opinie. Ja byłam stuprocentowo przekonana, że na mnie również zrobi tak piorunujące wrażenie jak na innych, że ta książka stanie się jedną z moich nowych ulubionych perełek, bo lubię tego typu historie, to jest mój klimat, ale tak się niestety nie stało.
Nie będę...
2017-07-11
Rule Archer trzy lata temu stracił w wypadku swojego brata bliźniaka Remy'ego. Wraz z jego śmiercią znacznie pogorszyły się relacje w rodzinie Archerów. Rule od zawsze różnił się od członków swojej rodziny - nigdy nie przestrzegał zasad, nie dopasowywał się do innych, kręciły go tatuaże, kolczyki, irokezy itp. przez co trudno mu się było dogadywać z rodzicami, a po śmierci brata było tylko gorzej. Jedynym powodem dla którego wciąż spotykał się z rodziną przy niedzielnym śniadaniu była Shaw - była dziewczyna Remy'ego. To ona tydzień w tydzień woziła go ze sobą, by nie doprowadzić do rozłamu rodziny, którą kochała bardziej od swoich biologicznych rodziców. Kochała do tego stopnia, że z bólem znosiła wstrętne i nieprzyjemnie komentarze Rule'a, którymi rzucał jej przy każdym spotkaniu. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że ci dwoje od zawsze drą ze sobą koty. Ale czy na pewno tak jest?
Na początek napiszę, że trochę inaczej wyobrażałam sobie przebieg tej historii, ale nie jestem rozczarowana tym, co faktycznie znajduje się na kartach powieści. Przysiadając do niej spodziewałam się schematycznej historii bad boya i szarej myszki, jednak z racji tego, że Jay Crownover napisała ją w 2012 roku, czyli 5 lat temu (a to kupa czasu), dlatego czytałam "Buntownika" z przymrużeniem oka. I owszem, mamy tutaj niegrzecznego i zbuntowanego chłopaka, na którego leci chyba każda laska oraz nieśmiałą i nieświadomą swojego zniewalającego piękna dziewczynę, za którą również oglądają się faceci. Powyższy schemat brzmi słabo, ale powiem wam, że autorka w całkiem fajny sposób go przedstawiła i ten schemat nawet nie rzucał się tak bardzo w oczy. No może trochę drażniła mnie ta perfekcja bohaterów, gdzie każdy jest piękny jak greccy bogowie.
W powieści mamy trochę akcji, trochę tajemnicy, dużo namiętności i miłości. Największy sekret znajdujący się w książce nie był jakoś bardzo oryginalny i zaskakujący, gdyż domyślałam się takiego rozwiązania od jakichś stu stron wcześniej, zanim tajemnica się wyjaśniła i tylko potwierdziła moje przypuszczenia. Mam też małe zastrzeżenia co do wątku z Gabem - byłym chłopakiem Shaw. Ten wątek wydał mi się trochę wyolbrzymiony, przez co wydawał mi się mało naturalny. W związku w tym właśnie wątkiem często denerwowała mnie główna bohaterka, w tych chwilach wkurzało mnie jej użalanie się nad sobą i nad światem.
Podsumowując, książka jest naprawdę bardzo przyjemna. Nie wiem czy dobrze myślę, ale wydaje mi się, że jest to jedna z pierwszych książek, które zapoczątkowały nurt New Adult (ale mogę się mylić). Jednak jeśli jest tak, jak myślę, to fajnie było przeczytać coś, co spowodowało późniejszy wysyp tych wszystkich wspaniałych książek dla młodych dorosłych.
Polecam.
PS. Okładka jest okropna! Gdyby nie intrygujący tytuł i świetne opinie to pewnie nie zainteresowałabym się tą książką.
Rule Archer trzy lata temu stracił w wypadku swojego brata bliźniaka Remy'ego. Wraz z jego śmiercią znacznie pogorszyły się relacje w rodzinie Archerów. Rule od zawsze różnił się od członków swojej rodziny - nigdy nie przestrzegał zasad, nie dopasowywał się do innych, kręciły go tatuaże, kolczyki, irokezy itp. przez co trudno mu się było dogadywać z rodzicami, a po śmierci...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-01
Viana, młoda i piękna córka księcia Corvena z Rocagris ma cudowne życie - wspaniałego ojca, ukochanego narzeczonego, z którym planuje ślub, majątek, pozycję. Pewnego dnia podczas Święta Zimowego Przesilenia na królewskim dworze pojawia się stary rycerz Wilk, który ostrzega władcę o planowanym ataku barbarzyńców i prosi o natychmiastową pomoc wojska, by odpędzić wrogów. Król po części lekceważy słowa rycerza i odkłada walkę na dogodniejszy czas, czyli wiosnę. Okazuje się to błędem. Barbarzyńcy atakują Nortię i wygrywają. Ginie wielu rycerzy, a także rodzina królewska. Na tronie zasiada przywódca barbarzyńców Harak, gdzie rozpoczyna swoje okrutne rządy. Viana jest przerażona - w tak krótkim czasie straciła ojca w walce, została przymuszona do małżeństwa z brutalnym barbarzyńcą oraz jej ukochany Robian wyrzekł się jej. Jej życie z dnia na dzień stało się beznadziejne, wydawałoby się, że nie ma szans na szczęśliwe i wolne życie. Tak było, ale do pewnego incydentu, który ponownie odmienił jej życie.
Na początek muszę wyrazić swój zachwyt nad okładką tej książki - jest po prostu piękna! Jest taka baśniowa i estetyczna dla oka, można by było ciągle się w nią wpatrywać.
Ogólnie książka bardzo mi się spodobała. Mamy tu dynamiczną akcję, interesujących bohaterów, walkę, przyjaźń, miłość i magię. Bardzo podobała mi się przemiana głównej bohaterki Viany z takiej rozpieszczonej, naiwnej i delikatnej damulki w odważną, silną i pewną siebie kobietę. Fajnie została przedstawiona więź Viany z jej mistrzem Wilkiem, który nauczył jej wszystkiego i był odpowiedzialny za przemianę dziewczyny.
Kilka razy autorka mnie zaskoczyła, a nawet powiedziałabym, że w niektórych momentach byłam lekko oburzona, zwłaszcza na początku książki, gdzie królestwem zaczął władać barbarzyńca. W jego sposobie rządzenia widać było wyraźnie tę dzikość i brutalność, w szczególności względem kobiet.
Co do wątku romantycznego to troszeczkę mi on nie leży. Przez większość czasu mi się podobał, był on poprowadzony w sposób niewinny i uroczy, ale po głębszym zastanowieniu się uważam, że powstał on tak trochę z niczego i może nieco zbyt szybko ta relacja miedzy bohaterami się rozwijała. I jeszcze po części rozczarowało mnie zakończenie tej historii. Ogólnie epilog był poruszający i może nawet piękny, ale osobiście wolałabym, aby to zakończenie wyglądało inaczej.
Generalnie polecam, bo historia jest naprawdę wyjątkowa i interesująca.
Viana, młoda i piękna córka księcia Corvena z Rocagris ma cudowne życie - wspaniałego ojca, ukochanego narzeczonego, z którym planuje ślub, majątek, pozycję. Pewnego dnia podczas Święta Zimowego Przesilenia na królewskim dworze pojawia się stary rycerz Wilk, który ostrzega władcę o planowanym ataku barbarzyńców i prosi o natychmiastową pomoc wojska, by odpędzić wrogów....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wow... To pierwsze słowo jakie powiedziałam, gdy dotarłam do ostatniego zdania książki. Jestem całkowicie zachwycona "Maybe Someday" i chylę czoła przed panią Hoover i jej talentem. Wykonała przepiękną robotę.
Jestem świeżo po lekturze i wciąż jestem nabuzowana emocjami. Końcówka totalnie mnie wzruszyła i kilka łez poleciało. Ogólnie przy czytaniu "Maybe Someday" towarzyszyły mi przeróżne uczucia. Wiele razy śmiałam się szczerze z żartów bohaterów, a przy niektórych nawet płakałam ze śmiechu :D Całym sercem pokochałam głównych bohaterów - Ridge'a i Sydney. Oboje są zabawni, dobrzy, empatyczni, inteligentni i bardzo uczuciowi. Colleen Hoover świetnie opisywała emocje bohaterów w różnych momentach (tych ważniejszych czy też mniej ważnych), naprawdę wczuwałam się w całą akcję i książkę przeczytałam w błyskawicznym tempie. Bardzo podziwiam Ridge'a, który mimo swojej niepełnosprawności żyje pełnią życia, ma dystans do siebie, nie załamuje się, a najbardziej podziwiam go za miłość do muzyki i to, że nie zważając na przeciwności losu robi to co kocha.
Mam tyle do powiedzenia (napisania) o tej książce, ale nie potrafię tego skleić w proste, składne zdania. W głowie mam totalny chaos, jestem wyprana z emocji i czuję, że nigdy nie zapomnę o tej lekturze. Na pewno nie raz jeszcze do niej sięgnę i zatracę się ponownie w tym świecie. Z całego serca polecam! Warto poznać tę historię. Można z niej wynieść wiele ważnych i mądrych wartości. Jeszcze raz polecam.
Edit: 04.06.2017 - po ponad roku postanowiłam odświeżyć sobie lekturę i początkowo myślałam, że za drugim razem historia nie zachwyci mnie tak samo, jak za pierwszym. Jednak jestem tak samo oczarowana "Maybe Someday", jakbym czytała ją po raz pierwszy. Jedynie czego mi brakowało to elementów zaskoczenia, jakie towarzyszyły mi za pierwszym podejściem, ale nie ma się co temu dziwić - czytałam już tę książkę i wiedziałam co się wydarzy. Jednak emocje, wzruszenie i śmiech spowodowany świetnym humorem bohaterów pozostały takie same. Jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to moja ulubiona książka z tego gatunku.
Wow... To pierwsze słowo jakie powiedziałam, gdy dotarłam do ostatniego zdania książki. Jestem całkowicie zachwycona "Maybe Someday" i chylę czoła przed panią Hoover i jej talentem. Wykonała przepiękną robotę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJestem świeżo po lekturze i wciąż jestem nabuzowana emocjami. Końcówka totalnie mnie wzruszyła i kilka łez poleciało. Ogólnie przy czytaniu "Maybe Someday"...