Jennifer Donnely jest amerykańską pisarką książek dla młodzieży.
Jej pierwsza książka, umiejscowiona w Londynie i Nowym Jorku końca XIX wieku „The Tea Rose”, została okrzyknięta przez Booklist mianem „znakomitej”. Doceniły ją także gazety Washington Post, People oraz Romantic Times.
Za swą drugą powieść - „A Northern Light”, której akcja toczy się w 1906 roku w paśmie górkim Adirondacks, została nagrodzona m.in. Carnegie Medal, the Los Angeles Times Book Prize, Borders Original Voices Award. New York Times określił ją, jako „bogatą i prawdziwą” oraz znalazła się w zestawieniu najlepszych książek londyńskiego The Times oraz The Irish Times, The Financial Times, Publishers Weekly, Booklist, a także School Library Journal.
W maju 2014 roku ukazała się pierwsza z sześciu części fantastycznej Sagi Ognia i Wody. Jest to opowieść o sześciu syrenach, których misją jest przezwyciężenie świata prastarego zła.
Jennifer miszka obecnie ze swoim mężem, córką i dwoma psami w Hudson Valley, w stanie Nowy Jork.http://www.jenniferdonnelly.com/
Rządzenie jest jak gra w szachy. Niebezpieczeństwo może nadejść z różnych stron, zarówno od pionka, jak i od królowej. Musisz grać szachowni...
Rządzenie jest jak gra w szachy. Niebezpieczeństwo może nadejść z różnych stron, zarówno od pionka, jak i od królowej. Musisz grać szachownicą, nie jedną figurą.
Czy baśń, którą wszyscy znają, można opowiedzieć na nowo i sprawić, że czytelnicy ją pokochają? Można. I ta książka jest tego przykładem.
Trochę już retellingów przeczytałam, oczywiście dzięki wspaniałej akcji #czytamyretellingi 🥰 "Przyrodnia siostra" znajduje się wśród tych godnych uwagi.
Poznajemy tu historię Kopciuszka, oczywiście, ale jak sam tytuł wskazuje, istotniejsza w tej powieści jest jej przyrodnia siostra, Isabelle.
Zła siostra? Nie tym razem. Z boku mogłoby się tak wydawać, ale to tylko pozory. Chyba właśnie, między innymi, za to polubiłam tą książkę. Bohaterka nie jest dobra lub zła. Jest człowiekiem. Osobą, która ma marzenia, własne przekonania, ale ma również słabości i popełnia błędy. Za to ją polubiłam. Nikt nie jest idealny.
Mogliśmy śledzić zmagania Isabelle z własnym charakterem, ze swoimi wadami. Jej przemiana... A właściwie nie przemiana tylko akceptacja siebie i wyraźnie zaakcentowany wzrost poczucia własnej wartości podniosły mnie na duchu.
Czytałam tą powieść z przyjemnością i cieszę się, że miałam okazję ją poznać. Polecam z całego serca.
Czytaliście "Przyrodnią siostrę"? 🖤
[recenzja z bookstagrama @slizgonka.czyta]
🌻| „Czyń, co należy uczynić."
Josephine to dama z dobrego i bogatego domu. Zawsze marzyła, by pisać, jednak wie, iż nie jest to coś, czym powinna trudzić się kobieta. Do czasu, gdy odkrywa, że niedawna śmierć jej ojca nie była wypadkiem, przez co przy okazji poznaje przystojnego reportera Eddiego...
Książka ta trafiła w moje ręce całkowicie przypadkowo. Nie mogłam jednak oprzeć się niskiej cenie, w jakiej ją dorwałam, szczególnie że była na mojej TBR, a zdaje się, że kac po książkach z serii Jak podejść Rozpruwacza dalej mi doskwiera 🙈
Zacznę od Jo. Cóż, mam tendencję do przewracania oczami, kiedy główna bohaterka podejmuje głupie czy naiwne decyzje, w tym przypadku "bo tak wypada". Starałam się jednak zrozumieć, że jest to przecież XIX wiek, ona została tak wychowana i bądź co bądź jest młoda (i naiwna). Mimo wszystko jakoś nawet ją polubiłam. Może nie należy do moich ulubionych bohaterek, ale z pewnością miło spędziłam z nią czas 😊
Eddie był fajną odskocznią – troszczył się o Jo, aczkolwiek nie aż za bardzo; dawał jej wybór (choć oczywiście wolał, by nie pakowała się w żadne możliwe kłopoty),którego tak bardzo potrzebowała, a zarazem wahał się przed pokazaniem dziewczynie, że poza tą jej bajkową bańką jest inaczej. I to mnie urzekło 😍
Ogólnie uważam, że "Płytkie Groby" są bardzo fajną książką. Przyjemnie się ją czyta i mnie osobiście akcja pod koniec trochę wbiła w fotel (choć przyznam, że miałam co do tego pewnie podejrzenia). Mimo wszystko ciężko było mi się oderwać od historii Jo i Eddiego i gdyby nie obowiązki, na pewno zbyt często bym się z nimi nie rozstawała... choć pewnie wtedy czułabym niedosyt, przeczytałabym bowiem tę książkę definitywnie za szybko 😆