-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-09-29
2017-07-02
2017-06-05
Polecam przede wszystkim paniom. "Kobiety Witkacego" czyta się jak sąsiedzkie ploteczki, łykając przy tym, niczym konfiturę malinową, zdrową porcję wiedzy na temat artystycznego światka dwudziestolecia międzywojennego. Sądy wydają się wyważone, autorka ani nie gloryfikuje, ani nie potępia.
Polecam przede wszystkim paniom. "Kobiety Witkacego" czyta się jak sąsiedzkie ploteczki, łykając przy tym, niczym konfiturę malinową, zdrową porcję wiedzy na temat artystycznego światka dwudziestolecia międzywojennego. Sądy wydają się wyważone, autorka ani nie gloryfikuje, ani nie potępia.
Pokaż mimo to2017-04-11
Niektóre opowiadania są bardzo zaskakujące i zabawne, inne zbyt moralizatorskie i banalne jak na mój gust.
Niektóre opowiadania są bardzo zaskakujące i zabawne, inne zbyt moralizatorskie i banalne jak na mój gust.
Pokaż mimo to2017-04-05
Zmysłowa poezja miasta, ruchliwych ulic i szybkiego życia. Ma swoje walory, ale do mnie nie trafia.
Zmysłowa poezja miasta, ruchliwych ulic i szybkiego życia. Ma swoje walory, ale do mnie nie trafia.
Pokaż mimo to2017-04-03
Szulcowskie zaczarowywanie wspomnień podane w skrótowej wersji.
Szulcowskie zaczarowywanie wspomnień podane w skrótowej wersji.
Pokaż mimo to2017-03-27
Wiersze pani Ewy są jak gra, dobrze skrojone, obcisłe ubranie. Poetka zazwyczaj trzyma się jednego tematu w utworach i z niego jak ze źródła czerpie zaskakujące metafory, tak jak na przykład w "Dyktandzie" przyrównując błędy ortograficzne do życiowych porażek i radząc: "Odmienić się ale nie przez przypadek".
Wiersze pani Ewy są jak gra, dobrze skrojone, obcisłe ubranie. Poetka zazwyczaj trzyma się jednego tematu w utworach i z niego jak ze źródła czerpie zaskakujące metafory, tak jak na przykład w "Dyktandzie" przyrównując błędy ortograficzne do życiowych porażek i radząc: "Odmienić się ale nie przez przypadek".
Pokaż mimo to2017-03-23
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej jakoś przemawiał do mnie ten drugi wątek, jest nieco poważniejszy. W ogóle niesamowite jest to, jak bardzo róznią się od siebie te narracje, tak jakbyśmy czytali dwie osobne książki z fabułą dziejącą się w jednym uniwersum. Wydaje mi się jednak, że dla autora większą frajdą było opisywanie historii Vuko Drakkainena. Pewnie Grzędowicz, miłośnik literatury fantasy, wielokrotnie wyobrażał sobie, co by było gdyby ktoś z naszego nowoczesnego, zelektryfikowanego świata trafił do krainy z ukochanych książek tego gatunku. Dobrze, że autor te swoje wyobrażenia przelał na papier, pięknie mu to wyszło. :)
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-23
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej jakoś przemawiał do mnie ten drugi wątek, jest nieco poważniejszy. W ogóle niesamowite jest to, jak bardzo róznią się od siebie te narracje, tak jakbyśmy czytali dwie osobne książki z fabułą dziejącą się w jednym uniwersum. Wydaje mi się jednak, że dla autora większą frajdą było opisywanie historii Vuko Drakkainena. Pewnie Grzędowicz, miłośnik literatury fantasy, wielokrotnie wyobrażał sobie, co by było gdyby ktoś z naszego nowoczesnego, zelektryfikowanego świata trafił do krainy z ukochanych książek tego gatunku. Dobrze, że autor te swoje wyobrażenia przelał na papier, pięknie mu to wyszło. :)
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-23
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej jakoś przemawiał do mnie ten drugi wątek, jest nieco poważniejszy. W ogóle niesamowite jest to, jak bardzo róznią się od siebie te narracje, tak jakbyśmy czytali dwie osobne książki z fabułą dziejącą się w jednym uniwersum. Wydaje mi się jednak, że dla autora większą frajdą było opisywanie historii Vuko Drakkainena. Pewnie Grzędowicz, miłośnik literatury fantasy, wielokrotnie wyobrażał sobie, co by było gdyby ktoś z naszego nowoczesnego, zelektryfikowanego świata trafił do krainy z ukochanych książek tego gatunku. Dobrze, że autor te swoje wyobrażenia przelał na papier, pięknie mu to wyszło. :)
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-23
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej jakoś przemawiał do mnie ten drugi wątek, był nieco poważniejszy. W ogóle niesamowite jest to, jak bardzo róznią się od siebie te narracje, tak jakbyśmy czytali dwie osobne książki z fabułą dziejącą się w jednym uniwersum. Wydaje mi się jednak, że dla autora większą frajdą było opisywanie historii Vuko Drakkainena. Pewnie Grzędowicz, miłośnik literatury fantasy, wielokrotnie wyobrażał sobie, co by było gdyby ktoś z naszego nowoczesnego, zelektryfikowanego świata trafił do krainy z ukochanych książek tego gatunku. Dobrze, że autor te swoje wyobrażenia przelał na papier, pięknie mu to wyszło :)
Ubóstwiam prozę Grzędowicza za malarskość i wrażliwość na człowieka. Książka składa się z dwóch opowieści: Vuko Drakkainena i tochimona z klanu Odwruconego Żurawia. Obydwie są w jakimś sensie odkrywcze i ożywcze. Pierwsza opisuje człowieka, który znalazł się w obcym dla siebie świecie, a druga opowiada po prostu losy bardzo młodego chłopaka wchodzącego w dorosłość. Bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-11
2016-11-11
To był ciekawy pomysł, żeby zbudować opowieść inspirowaną dawnymi fotografiami. Mimo wszystko książka jakoś mnie nie zachwyciła. Zdaję sobie sprawę, że jest to literatura młodzieżowa, ale udało mi się czytać nawet książki dla dzieci o bogatszym języku i mniej banalnej treści. Nie mam zamiaru sięgać po następne części cyklu.
To był ciekawy pomysł, żeby zbudować opowieść inspirowaną dawnymi fotografiami. Mimo wszystko książka jakoś mnie nie zachwyciła. Zdaję sobie sprawę, że jest to literatura młodzieżowa, ale udało mi się czytać nawet książki dla dzieci o bogatszym języku i mniej banalnej treści. Nie mam zamiaru sięgać po następne części cyklu.
Pokaż mimo to2016-09-25
2016-09-20
2016-09-16
Znalazłam w tej książce bardzo barwnie przedstawionych głównych bohaterów, wiele wzruszających scen o przyjaźni. Autorka wpadła na bardzo ciekawy pomysł - smoki jako część drużyny bojowej w wojnach napoleońskich.
Jednakże powieść wydała mi się dużo ciekawsza na początku, niż na końcu. To dziwne, bo zazwyczaj początki historii są trochę męczące, a końcówki to już połykamy. Poza tym nużyły mnie dość obszerne opisy różnych powietrznych, bojowych manewrów, ale to już taka moja specyfika - nie znoszę scen batalistycznych.
Znalazłam w tej książce bardzo barwnie przedstawionych głównych bohaterów, wiele wzruszających scen o przyjaźni. Autorka wpadła na bardzo ciekawy pomysł - smoki jako część drużyny bojowej w wojnach napoleońskich.
Jednakże powieść wydała mi się dużo ciekawsza na początku, niż na końcu. To dziwne, bo zazwyczaj początki historii są trochę męczące, a końcówki to już połykamy....
2016-08-20
To nie jest piękna poezja, ale kłująca, bolesna. Podsiadło obnaża mankamenty ludzkiej egzystencji w zwykłej codzienności. Mój ulubiony wiersz z tego zbioru to: "Imieniny. Zaproszono mnie do stołu" - jakbym widziała siebie na weselach.
To nie jest piękna poezja, ale kłująca, bolesna. Podsiadło obnaża mankamenty ludzkiej egzystencji w zwykłej codzienności. Mój ulubiony wiersz z tego zbioru to: "Imieniny. Zaproszono mnie do stołu" - jakbym widziała siebie na weselach.
Pokaż mimo to
Wrażliwa, czuła narracja w oryginalnej formie. Książka o cudach i sama cudy sprawiająca: bo czyż nie jest niesamowite, by przy lekturze roześmiać się w głos lub zapłakać prawdziwymi łzami? Jedna z tych opowieści, po której wyobrażam sobie, że rozmawiam z jej bohaterami. Och, jakże wspaniale by było zjeść eklera i wuzetkę z mądrą, pragmatyczną Danutą!
Wrażliwa, czuła narracja w oryginalnej formie. Książka o cudach i sama cudy sprawiająca: bo czyż nie jest niesamowite, by przy lekturze roześmiać się w głos lub zapłakać prawdziwymi łzami? Jedna z tych opowieści, po której wyobrażam sobie, że rozmawiam z jej bohaterami. Och, jakże wspaniale by było zjeść eklera i wuzetkę z mądrą, pragmatyczną Danutą!
Pokaż mimo to