Biblioteczka
2023-04-12
2013-08
2022-05-13
2017-06-09
2021-06-02
2020-09-07
Jakie to osobliwe uczucie sięgnąć po książkę przeciętną. Taką, która nie jest ani wybita ani bardzo zła. Taką, która mogłaby być lepsza, ale nie jest. Taką, w której świat przedstawiony i akcja zamykają się w jednym wątku i nagłówku pod rozdziałem opisującego miejsce i czas. W której jedyną rzeczą rozróżniającą bohaterów jest ich płeć i imiona. Mogłoby być lepiej, mogłoby to być coś pokroju Meg Cabot. Choć z drugiej strony mogłoby być znacznie gorzej.
Finalnie otrzymujemy powieść, którą nawet trzynastolatka nie uznałaby za dobrą.
Nic dodać nic ująć.
Jakie to osobliwe uczucie sięgnąć po książkę przeciętną. Taką, która nie jest ani wybita ani bardzo zła. Taką, która mogłaby być lepsza, ale nie jest. Taką, w której świat przedstawiony i akcja zamykają się w jednym wątku i nagłówku pod rozdziałem opisującego miejsce i czas. W której jedyną rzeczą rozróżniającą bohaterów jest ich płeć i imiona. Mogłoby być lepiej, mogłoby...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-18
"Nastała chwila, gdy każdy, włącznie ze mną zamarł, aż w końcu uśmiechnęłam się do Lei, złapałam w garść jej miedziane włosy i szarpnięciem poderwałam z fotela. Pieprzyć bycie lepszą osobą."
Jennifer L. Armentrout. Seria Lux była świetna, - koniec co prawda schrzaniony, ale mniejsza z tym - więc myślę sobie, że inna seria tej autorki nawet ta napisana wcześniej, również będzie fajna, tym bardziej, że podobna do Akademii wampirów.
Następnym razem jak będę coś zakładać, to jednocześnie powinnam założyć, że będę się mylić.
Nie mam nic przeciwko podobieństwom, inspiracjom i tak dalej, ale TO jest pieprzony plagiat. To jak bardzo - za bardzo - Dwa światy są podobne do Akademii wampirów... aż brak mi słów.
Wampiry - Hematoi
Dampiry - Półkrwiści
Strzygi - Daimony
Więź Lisy i Rose - Więź Alex i Setha
Zakazana miłość Rose i Dymitra - Zakazana miłość Alex i Aidena
Wyszczekana Rose - Wyszczekana Alex
Opanowny, odpowiedzialny i "zajebisty" Dymitr - Opanowany, odpowiedzialny i "zajebisty" Aiden
Srebrne sztylety - sztylety z tytanu
Schwytanie głównej bohaterki przez bohatera i odwiezienie jej do specjalnej szkoły - Schwytanie głównej bohaterki przez bohatera i odwiezienie jej do specjalnej szkoły
Wredna dziewczyna w szkole dokuczająca głównej bohaterce - Wredna dziewczyna w szkole dokuczająca głównej bohaterce
Ciężkie treningi, po to by nadrobić zaległości - Ciężkie treningi, po to by nadrobić zaległości
Między bohaterami prawie dochodzi do seksu - Między bohaterami prawie dochodzi do seksu
Mason najlepszy przyjaciel bohaterki - Caleb najlepszy przyjaciel bohaterki
Picie krwi - Picie eteru
Szkolenie na strażnika - szkolenie na protektora
Jennifer L. Armentrout praktycznie zerżenęła cały pomysł i konspekt od Richelle Mead z tym, że Richelle Mead wyszło to lepiej. O wiele lepiej.
Dlaczego znowu mnie to spotyka? Dlaczego znowu jak biorę się z inną serię autora, którego pierwsza seria mi się spodobała, to zawsze jestem rozczarowana. Veronica Roth, Colleen Houck, Alexandra Bracken, Anna Todd, Lauren Oliver, Marie Lu. Co prawda są wyjątki od reguły jak Sarah J. Maas czy Kerstin Gier, ale rozczarowania niestety przeważają.
Nie wiem jak to się dalej rozwinie, ale pierwsza część mnie zawiodła. Była skopiowana, przewidywalna i czasami nudna.
"Nastała chwila, gdy każdy, włącznie ze mną zamarł, aż w końcu uśmiechnęłam się do Lei, złapałam w garść jej miedziane włosy i szarpnięciem poderwałam z fotela. Pieprzyć bycie lepszą osobą."
Jennifer L. Armentrout. Seria Lux była świetna, - koniec co prawda schrzaniony, ale mniejsza z tym - więc myślę sobie, że inna seria tej autorki nawet ta napisana wcześniej, również...
2019-09-07
2018-10-24
2016-03-16
Najpierw natknęłam się na serial który został wycofany. Szkoda, bo według mnie był naprawdę dobry. Więc pomyślałam sobie, że skoro nie będzie serialu to przeczytam trylogię. I o zgrozo, żałuję. Jeśli Pamiętniki wampirów nie są idealnym przykładem, że ekranizacja może być lepsza od książki, to proszę, oto następny.
Bardzo polubiłam bohaterkę wykreowaną w serialu, entuzjastyczną dziewczynę o mocnym charakterze i ciętym języku, jeśli zaś chodzi o Chloe książkową to nasuwają mi się takie słowa jak: rozkapryszona, irytująca, irracjonalna i niestała: "Co one mają z tym puszczaniem się? Przecież jeden z moich „chłopaków” nawet nie chce mnie pocałować." Bohaterka mnie wkurzała co - ku mojemu zdziwieniu - zdarza się, coraz częściej, choć wcześniej nie miałam problemu z żeńskimi charakterami.
To, że udało mi się w miarę szybko przebrnąć przez tą pozycję uważam za jedyny plus, gdyż opisana akcja nie była porywająca a poruszane wątki słabo rozwinięte i "płytkie". Autorka wyraźnie poskąpiła głębszych opisów dotyczących odczuć bohaterki, jej nastawienia i... całej reszty. Chloe spada z wieży, za chwilę ucieka ze szpitala, kłóci się z matką i idzie do nocnego klubu, przy czym wydaje się kompletnie nie zainteresowana, jakim cudem przeżyła upadek. W książce są tylko dwa lub trzy napomknięcia na ten temat, które ostatecznie nie prowadzą do żadnych konkluzji i w końcu bohaterka jakby zapomina o wszystkim i przechodzi do porządku dziennego. Podobnie zachowywała się podczas odkrywania swoich niecodziennych zdolności. Dziwność, dziwnością pogania.
Książka skończyła się w miejscu gdzie powoli zaczynało robić się ciekawie i pozostawiła po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. Ostatecznie nie pojawia się ani jedno wyjaśnienie.
Pytanie brzmi: kontynuować czy nie kontynuować? Jedno jest pewne, jeśli zdecyduję się, sięgnąć po kolejne części to tylko z ciekawości.
Najpierw natknęłam się na serial który został wycofany. Szkoda, bo według mnie był naprawdę dobry. Więc pomyślałam sobie, że skoro nie będzie serialu to przeczytam trylogię. I o zgrozo, żałuję. Jeśli Pamiętniki wampirów nie są idealnym przykładem, że ekranizacja może być lepsza od książki, to proszę, oto następny.
Bardzo polubiłam bohaterkę wykreowaną w serialu,...
"- Na początku było słowo. A słowo poczęło człowieka. A człowiek począł śnić. A ze snu poczęli się bogowie. A potem można powiedzieć sprawy poczęły się odrobinę komplikować."
"- Na początku było słowo. A słowo poczęło człowieka. A człowiek począł śnić. A ze snu poczęli się bogowie. A potem można powiedzieć sprawy poczęły się odrobinę komplikować."
Pokaż mimo to2015-04
2013-09
"(...) Bóg pokaże gotowy materiał I wtedy wyjaśni dlaczego W dłoni Wszechmogącego Tkacza Ciemna nić jest tak samo potrzebna By ułożyć wzór nieodgadniony Jak nici ze złota i srebra."
"(...) Bóg pokaże gotowy materiał I wtedy wyjaśni dlaczego W dłoni Wszechmogącego Tkacza Ciemna nić jest tak samo potrzebna By ułożyć wzór nieodgadniony Jak nici ze złota i srebra."
Pokaż mimo to2013-10
"Miłość to nie konsekwencje. Miłość to nie decyzje. Miłość to p r a g n i e n i e."
"Miłość to nie konsekwencje. Miłość to nie decyzje. Miłość to p r a g n i e n i e."
Pokaż mimo to2013-11
"Być może gdybyś w przeszłości otworzyła się na miłość i przeżyła kilka szczęśliwych lat twoja egzystencja coś by znaczyła. Tymczasem można uznać, że była dość żałosna."
"Być może gdybyś w przeszłości otworzyła się na miłość i przeżyła kilka szczęśliwych lat twoja egzystencja coś by znaczyła. Tymczasem można uznać, że była dość żałosna."
Pokaż mimo to2017-10-02
"Skoro o tym mowa, jak zwykle byłam spóźniona."
Z Akademią Mitu było tak, że choć zauważyłam egzemplarze tej serii na bibliotecznych półkach, wzięłam jeden tom, obejrzałam i przeczytałam opis, to w końcu stwierdziłam, że to dziwne "coś" nie jest dla mnie. Cyganka? (nie żebym miała coś do Cyganów) po prostu brzmiało dziwnie i nie zachęcało.
Później jednak koleżanka po fachu, namówiła mnie bym jednak zabrała się z tą serię.
Tak ją zachwalała, że zwyczajnie nie miałam innego wyjścia jak się za nią zabrać.
Postanowiłam więc spróbować.
I była to bardzo dobra decyzja.
Pierwsze cztery części pochłonęłam niczym ulubione danie i to w dość krótkim odstępie czasowym.
Co oznaczało, że książki naprawdę wciągały, mimo iż były dosyć schematyczne. Zwłaszcza pierwsze części.
Naprawdę schematyczne.
I nie pod względem poruszanej tematyki, choć tu też szału nie było. Znowu szkoła i ludzie z mocami - zaiste oryginalne. Lecz pod względem fabularnym.
Dosłownie pierwsze cztery części, a nawet początek piątej leciały tak: zajęcia, praca w bibliotece, spotkanie u babci, a potem reszta fabuły (to mniej więcej tak jakbyście oglądali odcinki Tajemnic Smallville, albo Czarodziejek, gdzie niby inaczej, ale jednak wciąż tak samo, i choć wiecie, że nic was nie zaskoczy, to oglądacie dalej, bo was wciągnęło), która od połowy na szczęście się różniła.
Na dodatek w każdej kolejnej książce autorka wszystko wyjaśniała na nowo w sposób wręcz łopatologiczny. Zupełnie jakby uważała swoich czytelników za idiotów. A gdy się czyta jedną książkę po drugiej to naprawdę może wnerwić. Coś takiego byłoby oczywiście dobre gdyby robiło się dłuższe przerwy między częściami, a tak...
Mimo to zamysł wciąż był bezpodstawny.
W o wiele bardziej skomplikowanych seriach, autorzy nie wysilali się zbytnio by cokolwiek przypominać.
Nie pamiętasz?
Masz problem.
Czytając to u góry moglibyście pomyśleć, że to wszystko nie było dość pochlebne.
I właśnie w tym rzecz.
Żeby ukazać jak te książki mnie wciągnęły i jak bardzo się podobały mimo swojej schematyczności i traktowania mnie jak idiotki.
Być może to dlatego, że główna bohaterka naprawdę dała się lubić. Sarkastyczna, pełna humoru, odważna - choć niedoświadczona -, sprytna i pełna nadziei.
Gwen podobnie jak inni bohaterowie została świetne wykreowana, a polubienie bohaterów przez czytelnika to jeden z kluczy do sukcesu.
No i był też wątek miłosny, który mnie zachwycił.
Chociaż było go za mało jak na mój gust i czasami był zdecydowanie nazbyt delikatny. No wiecie, czytam i czytam i myślę sobie kiedy wreszcie będzie się coś dziać w tej kwestii, a tu pierwsza książka i dostajemy jakieś ochłapy, w następnej podobnie i tak przez całą serię.
I to był pewnie jeden z powodów dla, których czytałam je tak szybko. Bo chciałam wiedzieć jak to będzie z Gwen i Loganem.
No i jeszcze te wszystkie zwierzęta i te nie do końca zwierzęta. Roki, gryfy, fenriry, a także Wiktor (a skoro już o Wiktorze mowa to "Zero no Tsukaima" - japońskie anime, w którym bohater miał gadający miecz... to bardzo kojarzy mi się z Wiktorem) i posągi.
Ukazywanie w książkach więzi między ludźmi i zwierzętami to zawsze dobry pomysł. Zwłaszcza jeśli te relacje są dobrze spisane. A tu nie ma się do czego przyczepić.
"Wielki fenrir leżał obok mnie, kudłaty ogon owinął wokół moich nóg i ogrzewał mnie, jakbym była szczeniakiem. Odwróciłam głowę i niemal uderzyłam nosem w wilka. Stworzenie zamrugało, jakby też się obudziło, a potem ziewnęło, pokazując garnitur ostrych zębów. (...) Przytulać się do wilka? Trochę niesamowite."
"- To nie jest coś, to wilk. A właściwie wilczyca. Wkrótce będzie miała małe. - Sam to widzę. W obwodzie ma rozmiar krowy. - Warkot przybrał niższy i groźniejszy ton. (Wiktor)"
No ale potem... Potem nie wydano dwóch ostatnich części.
Zostały więc ebooki.
A ebooków już nie czytało się z takim zapałem jak poprzednie części. Być może to wina właśnie ebooków, tego, że były wersją elektroniczną zamiast papierową. A może chodziło o treść?
Nie znałam odpowiedzi na to pytanie przy piątej części, bo ta jeszcze trzymała poziom poprzednich, mimo iż plasowała się nieco pod piedestałem.
Natomiast finałowa ksiażka...
No tu już był problem.
Ponieważ od szóstej części nie tylko spodziewałam się utrzymania poziomu, co znacznego jego podniesienia.
A tu zawód.
Przez całą książkę było dość przeciętnie i mało ekscytująco, a finałowa walka bardzo mnie zwiodła, podobnie jak samo zakończenie.
Szału nie było... - tu możecie sobie dopowiedzieć resztę.
Szkoda, bo spodziewałam się czegoś znacznie bardziej epickiego.
Ale trudno.
Zachowam w pamięci te najlepsze wspomnienia o Akademi Mitu.
"Skoro o tym mowa, jak zwykle byłam spóźniona."
Z Akademią Mitu było tak, że choć zauważyłam egzemplarze tej serii na bibliotecznych półkach, wzięłam jeden tom, obejrzałam i przeczytałam opis, to w końcu stwierdziłam, że to dziwne "coś" nie jest dla mnie. Cyganka? (nie żebym miała coś do Cyganów) po prostu brzmiało dziwnie i nie zachęcało.
Później jednak koleżanka po...
2015-07
"Cokolwiek to było - wspomnienie, myśl, pomysł - nie czuło się gotowe żeby się wynurzyć z niepamięci. Ale wcześniej czy później pojawi się wyraźnie. Zawsze tak było."
"Cokolwiek to było - wspomnienie, myśl, pomysł - nie czuło się gotowe żeby się wynurzyć z niepamięci. Ale wcześniej czy później pojawi się wyraźnie. Zawsze tak było."
Pokaż mimo to2015-07
2015-08
Widzieliście zdjęcie autorki na okładce tej książki? Czy tylko ja uważam, że wygląda ona jakby coś knuła?
"To pomyślny znak, wszyscy to wiedzą, pomyślała Hirka, a potem zdała sobie sprawę, że nie wierzy w znaki. Ona i ojciec dawali amulety ze znakiem kruka wielu chorym, którzy szukali pomocy. Jedni umierali, inni nie."
Zacznę od tego, że Dziecko Odyna nie było planowaną do przeczytania książką. Nie było nawet znaną przeze mnie książką. Nie znajdowała się na mojej liście i ani razu o niej nie słyszałam.
Powieść ta najzwyklej przyciągnęła moje uważne spojrzenie - przebiegające po bibliotecznych półkach - do swych dziwnych okładek (odcięty ogon - interesujące) i równie dziwnych opisów. W dodatku przeczytałam, że autorka jest norweską pisarka i to chyba przesądziło sprawę - koniecznie chciałam wiedzieć jak to jest przeczytać jakąś powieść z dalekiej północy. (Nie żeby miała się jakoś specjalnie różnić od innych.)
Początki nie były łatwe, ponieważ zostałam wrzucona na głęboką wodę całkowicie obcego świata, a potem zamiast płynąć do brzegu, prąd pociągnął mnie w głąb oceanu. Pozostało jedynie nauczyć się pływać.
Mnóstwo nowych określeń, bohaterowie rozmawiający o sprawach, o których ciężko było mieć jakiekolwiek pojęcie, i albo sobie z tym poradzisz i zakminisz o co chodzi, albo masz problem.
"Hirka coraz bardziej lubiła tego starego rzeźbiarza. To było tak, jakby składał zdania inaczej niż wszyscy. Miał własny język, którego trzeba się było nauczyć, ale gdy tylko się go opanowało, wszystko miało sens. Zamienienie z nim paru słów nic nie dawało. Wtedy miało się tylko mętlik w głowie. Po jakimś czasie jednak słowa płynęły między nimi jak mleko. Dobre i sycące."
Świat wykreowany przedstawił się jak najbardziej pozytywnie. Poczynając od ogoniastej rasy aetlingów, przechodząc przez "polityczny system", sympatycznego Kuro (choć nic nie przebije Nero z Krwawego szlaku), nieco drastycznego sposobu pochówku (rozczłonkowanie martwego ciała, które oddaje się krukom na pożarcie - ale tylko dla tych w których żyłach płynie błękitna krew, cała reszta musi się zadowolić zwykłym spaleniem), a kończąc na bohaterce, która okazuje się wyjątkowa, ale niestety w całkowicie niepożądany w krainach Ym sposób.
Spodobał mi się również wątek z wiarą Rimego w Widzącego i samym Widzącym. Przez większą połowę książki doszłam do wniosku, że Widzący jest swego rodzaju bóstwem, ale kiedy bohaterowie wspomnieli o jego "obecności" trochę się zmieszałam. No i wreszcie to kim Widzący okazał się być, a raczej kim się nie okazał... Tak, to było niezłe.
"...zdała sobie sprawę, że Widzący nigdy nie umrze. Prawdziwy czy nie, zawsze będzie istniał w jakimś miejscu."
Jednakże, napotkałam pewien zgrzyt w fabule, który świadczy o tym, że autorka chyba trochę się pogubiła we własnym świecie.
UWAGA SPOILER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mianowicie chodzi mi o scenę pod koniec książki kiedy Svarteld mówi Hirce o ostatnim rozkazie Ilume, w którym to Ciemne Cienie miały wspomóc Rimego. Niestety wcześniej stało się tak, że gdy bohaterowie po śmierci Ilume stali się zbiegami i napotkali Ciemne Cienie te zaatakowały Rimego i Hirkę. Czyżby nie wiedziały o rozkazie? Ale jak?, w końcu bohaterowie przechodzili przez Gniazdo Ślepych, minęło już kilka dni, a Ilume wysłała wiadomość od razu.
KONIEC SPOILERU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Świat jaki stworzyła Siri Pettersen okazał się jednocześnie prosty i złożony. Czasami odnosiłam wrażenie, że przydługich opisów było nieco za dużo, ale te z kolei lepiej obrazowały krainy Ym.
Dziecko Odyna z pewnością jest godną uwagi pozycją i trochę ubolewam nad tym, że pomimo ciekawej fabuły nie wzbudziła we mnie większych emocji przez co odnoszę wrażenie, że książka ta mogłaby być o wiele lepsza.
Mimo wszystko przede mną ZGNILIZNA.
Widzieliście zdjęcie autorki na okładce tej książki? Czy tylko ja uważam, że wygląda ona jakby coś knuła?
więcej Pokaż mimo to"To pomyślny znak, wszyscy to wiedzą, pomyślała Hirka, a potem zdała sobie sprawę, że nie wierzy w znaki. Ona i ojciec dawali amulety ze znakiem kruka wielu chorym, którzy szukali pomocy. Jedni umierali, inni nie."
Zacznę od tego, że Dziecko Odyna nie było planowaną...