-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać3
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz5
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2017-08
2017-05
Felietony czyta się fantastycznie. Nawet drugi raz.
Jeżeli chodzi o warstwę językową, wiedziałem czego się spodziewać i nie zawiodłem się. Nie od dzisiaj wiadomo, że polski to język Mickiewicza i Masłowskiej. To już oficjalne. I nie ma o czym dyskutować.
Jedynym elementem, który stanowił dla mnie pewnego rodzaju novum było podejście do zjawisk, którym się przyglądała DM. Chodzi mi o zrozumienie bądź próbę zrozumienia i absolutny brak szydery (no może lekka ironia), co w takim połączeniu i przy tego rodzaju publicystyce i tematach jest dość rzadkie. Na marginesie, próba zrozumienia drugiej istoty, czy zjawiska nam obcego to towar mocno deficytowy w naszej kulturze, dlatego wdzięczny jestem za tę radykalną kontrę stylistyczną w stosunku do rzeczywistości.
DM pozostaje jedynym autorem, który powoduje u mnie nie do końca kontrolowane salwy śmiechu - czy jak by powiedział Szpakowski - przyśmiechy. Dzięki!
Koniec tych minienuncjacji.
Felietony czyta się fantastycznie. Nawet drugi raz.
Jeżeli chodzi o warstwę językową, wiedziałem czego się spodziewać i nie zawiodłem się. Nie od dzisiaj wiadomo, że polski to język Mickiewicza i Masłowskiej. To już oficjalne. I nie ma o czym dyskutować.
Jedynym elementem, który stanowił dla mnie pewnego rodzaju novum było podejście do zjawisk, którym się przyglądała DM....
2016
Swój utwór Schopenhauer podzielił na dwie części. Od razu się przyznam, ze wywołały one u mnie skrajne odczucia. Druga część potężnie mnie znudziła.
Poświęcona jest porównaniu różnych religii, ich pochodzeniu i wzajemnym oddziaływaniu. Na obecnym etapie nie jestem tym zainteresowany.
Natomiast pierwsza część to zupełnie inna historia. A. (jesteśmy z Schopenhauerem na Ty) swoje poglądy przedstawia w formie dialogu pomiędzy reprezentującymi zgoła odmienne poglądy na tematy przede wszystkim religijne Filaletesem - miłośnikiem prawdy i Demofelesem - miłośnikiem ludu. Tak skonstruowany wywód umożliwia przedstawienie sprawy w sposób wszechstronny, ponieważ dopuszcza racje obu stron jako pełnoprawne, chociaż umówmy się, jest jasne, że A. opowiada się po stronie Filaletesa.
Bardzo ciekawy jest punkt widzenia, jaki przyjął A. Według niego religia nie stoi w opozycji do filozofii, ale obie te dziedziny uzupełniają się, służą temu samemu wzniosłemu celowi, choć oczywiście wyżej w hierarchii znajduje się filozofia.
Takie położenie względem siebie wynika z prostego faktu, że natura obdarzyła ludzi całym wachlarzem zdolności intelektualnych i jednocześnie nie pozbawiła potrzeb duchowych, które muszą być zaspokojone właśnie zgodnie z możliwościami intelektualnymi.
I jest to zapewne krzywdzące dla osób wierzących, że według A. religia zaspokaja potrzeby duchowe ludzi o mniejszych możliwościach intelektualnych, ale przynajmniej jako zwolennik filozofii nie stawia ich w tej zwyczajowej sytuacji, w której pokazywani są jako byty odarte z rozumu będące inkarnacją bałwochwalczych atawizmów. Chociaż tyle (taki żart).
Wracając do istoty sprawy, tak religia jak i filozofia starają się ukazać uniwersalne zasady/wartości/normy moralne czy etyczne postępowania. Religia nie wprost, pod płaszczykiem alegorii [do której paradoksalnie nie może się przyznać bo straci status religii (sic!)], a filozofia bezpośrednio, co według A. nie jest dostępne dla wszystkich.
Dlatego też są to dziedziny, które muszą się uzupełniać się w procesie udoskonalania ludzkości zróżnicowanej pod względem intelektualnym.
Zarzuty dotyczące archaiczności słownictwa są niepoważne. Całość jest bardzo dobrze napisana, czytelna, a logika wywodu bez zarzutu.
Powyższa mini recenzja nie dotyka nawet 10% problematyki opisanej przez A., tak że polecam zgłębić tę lekturę osobiście bo jest to rozwijająca pozycja!
Swój utwór Schopenhauer podzielił na dwie części. Od razu się przyznam, ze wywołały one u mnie skrajne odczucia. Druga część potężnie mnie znudziła.
Poświęcona jest porównaniu różnych religii, ich pochodzeniu i wzajemnym oddziaływaniu. Na obecnym etapie nie jestem tym zainteresowany.
Natomiast pierwsza część to zupełnie inna historia. A. (jesteśmy z Schopenhauerem na Ty)...
2016
„Sprawiedliwi zdrajcy” Szabłowskiego to z jednej strony pomnik dla wielu bezimiennych bohaterów i hołd oddany wielu anonimowym ofiarom, ale zarazem niezwykle dojrzały reportaż, który poprzez traumatyczne wydarzenia historyczne stara się podjąć kwestie uniwersalne, związane z naturą człowieka, jego skłonnościami do czynienia dobra i zła.
W mojej ocenie dojrzałość tego reportażu wynika przede wszystkim z ujęcia problemu, a mianowicie autor stara się odnaleźć Ukraińców, którzy ratowali Polaków. Zadanie karkołomne i często niewykonalne bo jak znaleźć ludzi, którzy przez te wszystkie lata byli naznaczeni piętnem zdrajców, na których wrogo patrzyli członkowie ich własnych społeczności, które były dla nich jedynym światem, a których jedynym przewinieniem było okazanie ludzkich odruchów drugiemu człowiekowi.
Perspektywa którą zaznaczyłem, a która ukazuje konflikt przez pryzmat ludzkich zachowań, perspektywa która nie stara się dojść „prawd” stricte historycznych stwarza tło, na którym możliwa jest refleksja dotycząca korzeni dobra i zła.
I w tym właśnie tkwi siła reportażu Szabłowskiego! Poprzez liczne historie staramy się odkryć czynniki leżące u podstaw ludzkiej natury, które przyczyniają się do najbardziej wspaniałomyślnych jak i najbardziej podłych zachowań, które jednym każą zabijać a drugim każą ratować. Jeżeli będziemy umieli je zdefiniować może uda nam się uniknąć takich tragedii jak ta na Wołyniu, w Srebrenicy, Rwandzie czy pod jakimkolwiek innym równoleżnikiem w jakimkolwiek momencie naszej historii (nie mogłem się powstrzymać od lekkiego patosu na końcu).
Reasumując, doskonały reportaż!
„Sprawiedliwi zdrajcy” Szabłowskiego to z jednej strony pomnik dla wielu bezimiennych bohaterów i hołd oddany wielu anonimowym ofiarom, ale zarazem niezwykle dojrzały reportaż, który poprzez traumatyczne wydarzenia historyczne stara się podjąć kwestie uniwersalne, związane z naturą człowieka, jego skłonnościami do czynienia dobra i zła.
W mojej ocenie dojrzałość tego...
2015-09
Rafał Górski udowadnia, że demokracja liberalna/proceduralna może przekształcić się w demokrację głęboką/uczestniczącą, która jest zdecydowanie bliższa pierwotnej idei.
Swoje przekonanie, że ta szlachetna idea jest możliwa do zrealizowania popiera licznymi przykładami ze sfery polityki, gospodarki oraz sądownictwa, dla których słowem kluczem jest "samorządność". Niektóre przykłady są, co prawda, dość egzotyczne i mogą wydać się nieadekwatne dla Polski, ale przybliżają mechanizmy umożliwiające większej grupie decydować o charakterze życia publicznego i co najważniejsze, większość proponowanych rozwiązań funkcjonowała/funkcjonuje, a nie pozostaje w sferze abstrakcyjnych idei.
Warto przeczytać, żeby zapoznać się jak demokracja uczestnicząca realizuje się w praktyce, poznać jej zalety, ale i przyjrzeć się wadom.
Rafał Górski udowadnia, że demokracja liberalna/proceduralna może przekształcić się w demokrację głęboką/uczestniczącą, która jest zdecydowanie bliższa pierwotnej idei.
Swoje przekonanie, że ta szlachetna idea jest możliwa do zrealizowania popiera licznymi przykładami ze sfery polityki, gospodarki oraz sądownictwa, dla których słowem kluczem jest "samorządność". Niektóre...
Więcej demokracji w demokracji
Sięgnąłem po tę pozycję na fali zachwytu nad "Fantomowym ciałem króla" i utwierdziłem się w przekonaniu, że książki Jana Sowy po prostu warto jest czytać.
Przy pomocy aparatu pojęciowego znanego z „Fantomowego ciała króla” opisuje aktualną sytuację polityczną w kraju. Konkretnie i rzeczowo obnaża słabości i rojenia obu dominujących na scenie partii politycznych. Z jednej strony udowadnia dlaczego liberalizm, a przede wszystkim neoliberalizm to nie najlepszy pomysł dla kraju, który nie zgromadził zbyt wiele kapitału. Z drugiej strony, wskazuje, że równie marnym pomysłem jest odwoływanie się do tradycji szlacheckich, złotych wolności i ideologii sarmackiej IRP, które tak pięknie powiodły nas w stronę rozbiorów, a próby zachowania status quo w dziedzinie światopoglądowej czy ideologicznej przy jednoczesnej próbie modernizacji kraju uznaje za mało udane.
Sytuacja jednak nie jest beznadziejna. Sowa w kolejnych dwóch rozdziałach wydobywa na światło dzienne swój pomysł na zmianę sytuacji, którą w dużym skrócie można sprowadzić do idei demokracji głębokiej. Na przykładzie ruchu „Solidarność” dowodzi, że mieliśmy już do czynienia z tego typu systemem i tak jak robotnicy z Solidarności domagali się, aby system, który rościł sobie miano do bycia ludowym był rzeczywiście ludowy, tak my powinniśmy żądać więcej demokracji w demokracji.
Wskazaniem jak w praktyce miałaby wyglądać realizacja takich postulatów zajął się Sowa w rozdziale trzecim. Jak sam podkreślił, ma on charakter otwarty i nie należy się po nim spodziewać konkretnych rozwiązań bo takie trzeba dopiero wypracować.
Wydaje mi się, że wiele osób rozczarował brak konkretów rozdziału trzeciego. Można również zarzucać Sowie zbytni idealizm i próbę wcielenia w życie systemu zbyt utopijnego i nie mającego prawa przetrwać. Wydaje mi się jednak, że nie chodzi o wskazanie konkretnych rozwiązań, ale o stymulacje działań zmierzających w kierunku zmiany sytuacji, o natchnienie czytelników i obudzenie wiary, że należy próbować zmieniać otaczającą rzeczywistość.
Polecam lekturę z książką Rafała Górskiego pod tytułem „Bez państwa. Demokracja uczestnicząca w działaniu”.
Więcej demokracji w demokracji
Sięgnąłem po tę pozycję na fali zachwytu nad "Fantomowym ciałem króla" i utwierdziłem się w przekonaniu, że książki Jana Sowy po prostu warto jest czytać.
Przy pomocy aparatu pojęciowego znanego z „Fantomowego ciała króla” opisuje aktualną sytuację polityczną w kraju. Konkretnie i rzeczowo obnaża słabości i rojenia obu dominujących na...
2015-08
Próba zrozumienia aktualnej sytuacji naszego kraju przy użycie aparatu pojęciowego kilku rozległych dyscyplin nauk humanistycznych, za pomocą których poddana analizie jest sytuacja gospodarcza, polityczna i kulturowa Polski na przestrzeni ostatnich 500 lat jest ABSOLUTNIE FASCYNUJĄCA!
Ta książka nie tylko reorganizuje wiedzę, którą z mozołem zdobywałem przez ostatnie 20 lat w różnego rodzaju instytucjach państwowych, chociaż bardziej odpowiednim byłoby tu stwierdzenie rewolucjonizuje, ale też inspiruje i wzbudza chęć poznania wszystkich narzędzi, zdobyczy nauk humanistycznych, których używa do przedstawienia swoich racji.
Ogromnym plusem książki jest duża umiejętność Sowy do przedstawienia swojego toku rozumowania, skomplikowanych teorii, z którymi w większości wypadków nie miałem do czynienia, w sposób jasny i precyzyjny, który tylko zachęca do dalszej lektury.
Osobiście tekst Sowy uważam za bardzo ożywczy, a jego teorie i interpretacje za przekonujące, chociaż przez niejednego zostanie/został odsądzony od czci i wiary za próbę obalania naszych mitów narodowych czy przedstawianie śmiałych tez jak choćby ta, że zabory były dla rozwoju gospodarczego naszego Państwa korzystnym wydarzeniem.
Można się z Sową nie zgadzać, można oburzać i tupać nóżkami, ale z pewnością warto przeczytać jego pracę.
Próba zrozumienia aktualnej sytuacji naszego kraju przy użycie aparatu pojęciowego kilku rozległych dyscyplin nauk humanistycznych, za pomocą których poddana analizie jest sytuacja gospodarcza, polityczna i kulturowa Polski na przestrzeni ostatnich 500 lat jest ABSOLUTNIE FASCYNUJĄCA!
Ta książka nie tylko reorganizuje wiedzę, którą z mozołem zdobywałem przez ostatnie 20...
2015-09
Dla kaina nigdy nie będzie radości, kain to ten, który zabił brata, kain to ten, który się urodził, żeby zobaczyć to, czego nie da się opowiedzieć, kain to ten, który nienawidzi boga. kain to my.
Od początku opowieści kain jest narzędziem w rękach Saramago, narzędziem przy pomocy którego kreuje obraz boga, a w zasadzie nie tyle kreuje co odtwarza. Od początku jest to bóg dla człowieka niezrozumiały, niesprawiedliwy, mściwy, zazdrosny, głupi i zły, a jeśli nie zły, co najmniej szalony. Kolejne etapy podróży kaina, kolejne odwiedzane przez niego teraźniejszości utwierdzają tylko w tym poglądzie, poddając pod rozwagę czytelnika coraz to bardziej wątpliwe pod względem moralnym czyny pana.
Postawa kaina nie jest bynajmniej pozytywną alternatywą dla zachowania stworzyciela, ponieważ kain jest reprezentantem stworzonej przez boga ludzkości, której kondycja jest wiernym odzwierciedleniem kondycji jej stwórcy i godna jest takiej samej pogardy i potępienia.
Styl Saramago, tym razem pełen gorzkiej ironii i wyrzutów, daleki od dystansu obecnego w zbliżonej tematem „Ewangelii według Jezusa Chrystusa” potwierdza jego ostateczne rozczarowanie bogiem i ludzkością. Wskazuje, że koniec końców, jedyne na co zasługujemy, to nieistnienie.
Dla kaina nigdy nie będzie radości, kain to ten, który zabił brata, kain to ten, który się urodził, żeby zobaczyć to, czego nie da się opowiedzieć, kain to ten, który nienawidzi boga. kain to my.
Od początku opowieści kain jest narzędziem w rękach Saramago, narzędziem przy pomocy którego kreuje obraz boga, a w zasadzie nie tyle kreuje co odtwarza. Od początku jest to bóg...
2015-10
OK. Całkiem intrygująca pozycja. Kiedy sięgam po tego typu książki, zawsze się lekko obawiam dużej rozbieżności w rozumieniu tematu przewodniego, co czasem prowadzi do rozmycia jego definicji, a w konsekwencji do chaosu. Na szczęście nie jest to ten przypadek.
Filip Springer w pierwszym eseju wskazuje palcem, co rozumie pod pojęciem "hawaikum". Tischner daje filozoficzną podbudowę, a Sowa domyka ramę analizą antropologiczną. W zasadzie te trzy eseje, w mojej opinii, konstytuują temat przewodni tej książki. Grodzą pole semantyczne pojęcia "hawaikum".
Kolejne teksty są przykładami tego jak dani autorzy rozumieją powyższy termin i jak objawia się ten okładkowy zgrzyt, o którym Pisze Springer, w dziedzinie, która ich interesuje. Nie wgłębiając się w zbędne dla krótkiej recenzji oraz psujące lekturę szczegóły powiem tylko, że poruszamy się w obrębie architektury, fotografii i przeróżnych aspektów kultury, które czasem są przedmiotem refleksji same w sobie, a czasem są przyczynkiem do głębszej analizy.
Muszę przyznać, że spodobał mi się pomysł, który przyświecał autorom oraz jego umiejętna realizacja. Dużym plusem jest też sama oprawa graficzna. Natomiast, co do drobnych wad, szkoda, że zdjęcia dotyczyły tylko płaszczyzny architektonicznej, a tekst Sowy był tylko poprawionym przedrukiem rozdziału z „Fantomowego ciała króla”. Dla wiernego fana było to lekkie rozczarowanie.
OK. Całkiem intrygująca pozycja. Kiedy sięgam po tego typu książki, zawsze się lekko obawiam dużej rozbieżności w rozumieniu tematu przewodniego, co czasem prowadzi do rozmycia jego definicji, a w konsekwencji do chaosu. Na szczęście nie jest to ten przypadek.
Filip Springer w pierwszym eseju wskazuje palcem, co rozumie pod pojęciem "hawaikum". Tischner daje filozoficzną...
"Nie chcieliśmy w tej książce stawiać cenzurek opisywanej postaci. Staraliśmy się natomiast przedstawić ją w miarę możliwości z dostępną, maksymalną wiernością, ukazać cele, do jakich dążyła, i możliwe motywy, którymi się kierowała. Nie ukrywaliśmy ani zbrodni, które popełniał, ani też tych, które popełniano w jego otoczeniu."
Myślę, że powyższy cytat dobrze oddaje ducha książki i jest zgodny ze stanem faktycznym.
Historia Iwana IV może również posłużyć ciekawej analizie antropologicznej kultury politycznej i relacji społecznych w Rosji, których XVI wieczny charakter znajduje swoje odbicie w obecnych czasach, i które dzisiaj budują państwo znane już w czasach cara: "(...) i utrwalała się opinia o państwie moskiewskim jako o kraju biednym rządzonym przez despotycznego władcę, w którym nikt nie mógł być pewny dnia jutrzejszego".
Historia kołem się toczy. Pewnie i banał, ale warto ją znać.
"Nie chcieliśmy w tej książce stawiać cenzurek opisywanej postaci. Staraliśmy się natomiast przedstawić ją w miarę możliwości z dostępną, maksymalną wiernością, ukazać cele, do jakich dążyła, i możliwe motywy, którymi się kierowała. Nie ukrywaliśmy ani zbrodni, które popełniał, ani też tych, które popełniano w jego otoczeniu."
Myślę, że powyższy cytat dobrze oddaje ducha...
2015-07
Przeczytałem tę książkę bo chciałem pożyć chwilę w Warszawie w 1954 i się nie zawiodłem. Żywa tkanka, dusza miasta jak na dłoni. Oczywiście wszystko zamknięte w ramach powieści kryminalnej, notabene bardzo wciągającej, wszystko rządzi się prawami fikcji literackiej, ale wszystko jest też, a może przede wszystkim niesamowicie autentyczne.
Książkę czytałem z mapą w ręku bo chociaż chodzę tymi ulicami codziennie, raczej mało mają wspólnego z rzeczywistością roku 1954. Ale co ważniejsze i co na mapie mało widoczne to przede wszystkim ludzie. A to całe tło, to całe spektrum postaci przez egipskiego handlarza samochodów po prezesów spółdzielni, ich zachowanie, ich problemy, kultura osobista, miejsca w których bywają, a przede wszystkim język jest jak wyprawa w egzotyczne i nieznane rejony.
Dzięki Panie Tyrmand, że miałem okazję pospacerować ulicami Pańskiej Warszawy.
Przeczytałem tę książkę bo chciałem pożyć chwilę w Warszawie w 1954 i się nie zawiodłem. Żywa tkanka, dusza miasta jak na dłoni. Oczywiście wszystko zamknięte w ramach powieści kryminalnej, notabene bardzo wciągającej, wszystko rządzi się prawami fikcji literackiej, ale wszystko jest też, a może przede wszystkim niesamowicie autentyczne.
Książkę czytałem z mapą w ręku...
2015-08
Dobrze napisana monografia efemerycznego króla Polski. Grzybowski skupia się na ukazaniu postaci Walezego przede wszystkim przez pryzmat historii Francji, której korona okazała się dla Henryka III najważniejsza.
Zdecydowanie mocnym punktem książki jest możliwość porównania dwóch krajów z perspektywy politycznej, religijnej, ale też kulturowej (np. życie dworskie we Francji i w Polsce).
Jednak przede wszystkim pozwala odkryć czynniki, które kształtowały postać Henryka III, poznać osoby, które wywarły na niego największy wpływ i zrozumieć motywacje, które nim kierowały.
Ciekawa pozycja ukazująca historię Polski przez pryzmat sytuacji politycznej Francji drugiej połowy XVI wieku.
Dobrze napisana monografia efemerycznego króla Polski. Grzybowski skupia się na ukazaniu postaci Walezego przede wszystkim przez pryzmat historii Francji, której korona okazała się dla Henryka III najważniejsza.
Zdecydowanie mocnym punktem książki jest możliwość porównania dwóch krajów z perspektywy politycznej, religijnej, ale też kulturowej (np. życie dworskie we Francji...
2015-09
Dobrze napisana monografia i ciekawe uzupełnienie dla szerszego opracowania zajmującego się problematyką panowania Batorego. Warto zwrócić uwagę, że ukazane jest nie tylko same oblężenie Połocka, ale szczegółowo nakreślona została sytuacja, która doprowadziła do poprowadzenia kampanii połockiej oraz wskazane zostały skutki, które przyniosła.
Osobiście brakowało mi trochę map, żeby zlokalizować wszystkie ruchy wojsk oraz ich sukcesy. Dzisiaj wiele ze zdobytych twierdz i zamków na ziemi połockiej nie istnieje, więc próżno ich szukać na współczesnych mapach.
Dobrze napisana monografia i ciekawe uzupełnienie dla szerszego opracowania zajmującego się problematyką panowania Batorego. Warto zwrócić uwagę, że ukazane jest nie tylko same oblężenie Połocka, ale szczegółowo nakreślona została sytuacja, która doprowadziła do poprowadzenia kampanii połockiej oraz wskazane zostały skutki, które przyniosła.
Osobiście brakowało mi trochę...
2015-09
Zmyliła mnie nieco broszurowa forma wydania i spodziewałem się niezobowiązującej publikacji dość pobieżnie traktującej temat. Na szczęście się zawiodłem. Co prawda praca nie jest bardzo szczegółowa, ale z pewnością nie jest też napisana na kolanie. W sposób rzetelny i krytyczny przedstawia czasy panowania Batorego ze szczególnym uwzględnieniem osoby kanclerza i hetmana wielkiego koronnego.
Dla mnie największym plusem publikacji był jej krytyczny charakter, który pomimo uznania zasług króla wskazywał również popełnione przez niego błędy. Również na płaszczyźnie zastosowanej taktyki wojennej (sic!). Drugim atutem jest duża ilość reprodukcji różnego rodzaju obrazów, sztychów, miedziorytów czy szkiców, głównie z epoki.
Jednym słowem, całkiem dobra lektura uzupełniająca i wstęp do bardziej szczegółowych opracowań.
Zmyliła mnie nieco broszurowa forma wydania i spodziewałem się niezobowiązującej publikacji dość pobieżnie traktującej temat. Na szczęście się zawiodłem. Co prawda praca nie jest bardzo szczegółowa, ale z pewnością nie jest też napisana na kolanie. W sposób rzetelny i krytyczny przedstawia czasy panowania Batorego ze szczególnym uwzględnieniem osoby kanclerza i hetmana...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09
Danuta Góralska-Wójcik stosuje jasny podział swojej pracy. W pierwszej, obszerniejszej części dostajemy syntetyczny opis panowania króla. Batory opisany jest przede wszystkim z perspektywy przenikliwego polityka oraz niezwykle zręcznego dyplomaty. Autorka ukazuje życie i działalność Batorego na Węgrzech oraz przekrojowo opisuje działania podejmowane w RP, przez wojnę z Gdańskiem i Iwanem IV Groźnym po plany opanowania Cesarstwa Rosyjskiego w celu wyparcia Imperium Osmańskiego z Europy.
W drugiej, nieco bardziej obyczajowej części, pokazuje relacje Batorego z Anną Jagiellonką, zainteresowania króla, obyczaje panujące na jego dworze oraz problemy ze zdrowiem.
Ciekawa i dobrze napisana praca, która daje możliwość zapoznania się ciekawym okresem panowania Batorego.
Danuta Góralska-Wójcik stosuje jasny podział swojej pracy. W pierwszej, obszerniejszej części dostajemy syntetyczny opis panowania króla. Batory opisany jest przede wszystkim z perspektywy przenikliwego polityka oraz niezwykle zręcznego dyplomaty. Autorka ukazuje życie i działalność Batorego na Węgrzech oraz przekrojowo opisuje działania podejmowane w RP, przez wojnę z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pan Maciej jest człowiekiem obdarzonym nietuzinkową wyobraźnią wspomaganą przez niecodzienną wrażliwość oraz poczucie humoru, pod którego dyskretnym urokiem pozostaję.
Jednak obcowanie z rzeczywistością stworzoną przez Sieńczyka wymaga naturalnych skłonności do odbywania ekstrawaganckich wycieczek w świat dziwności, w surrealistyczny świat gdzieś na styku wyobraźni i rzeczywistości (jeżeli jest to jakiś kontrast) bo z tej właśnie specyficznej perspektywy Sieńczyk dzieli się z nami swoimi przemyśleniami.
Jeżeli lubicie takie rajdy, polecam lekturę. Jeżeli nie, kupcie sobie inne używki za te dwajścia złotych.
Papierkiem lakmusowym, który zbada Wasze inklinacje będą felietony Pana Macieja, które możecie znaleźć na stronie dwutygodnika.
Pan Maciej jest człowiekiem obdarzonym nietuzinkową wyobraźnią wspomaganą przez niecodzienną wrażliwość oraz poczucie humoru, pod którego dyskretnym urokiem pozostaję.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJednak obcowanie z rzeczywistością stworzoną przez Sieńczyka wymaga naturalnych skłonności do odbywania ekstrawaganckich wycieczek w świat dziwności, w surrealistyczny świat gdzieś na styku wyobraźni i...