-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-03
2023-08-07
Zacznijmy od tego, że ja totalnie nie jestem targetem dla tego komiksu. Jest to pozycja młodzieżowa, dla dusz młodszych ode mnie spokojnie o tak trzynaście, nawet piętnaście lat. Ale czasem zwyczajnie nie mogę się powstrzymać, aby sięgnąć po coś ze słynnej dziś kategorii young adult, zwłaszcza kiedy jest to komiks/powieść graficzna. Dlaczego o tym wspominam? Bo nie chcę moralizować i opisywać, jak to bardzo nie zgadzam się z postępowaniem głównej bohaterki, a jej decyzje są z kosmosu. Jest nastolatką, ma prawo zachowywać się tak, jak trzydziestoletniej mnie nie mieści się w głowie (choć moja odmłodzona wersja zaliczyła kilkukrotnie podobne przeboje i wtedy też sądziła, że jej postępowanie jest słuszne i zasadne). No, ale przejdźmy do fabuły.
Historię poznajemy z perspektywy Freddy Riley. Zwykłej dziewczyny, licealistki, która przechodzi właśnie przez swoje kolejne rozstanie. I nie byłoby w tym może nic nietypowego, gdyby nie fakt, że Freddy po raz trzeci została porzucona przez tę samą dziewczynę, tytułową Laurę Dean. Ponieważ jednak Freddy jest zakochana w swojej partnerce, dobrze wie, że kiedy ta ponownie zdecyduje się do niej wrócić, to ona ulegnie i rzuci się w jej ramiona. I to pomimo tego, że relacja z Laurą ma na samą nastolatkę bardzo destrukcyjny wpływ oraz psuje jej relację z bliskimi przyjaciółmi. Przez kolejne strony obserwujemy, jak we Freddy dojrzewa refleksja, że Laura nie jest dobrą dziewczyną i nie jest dobrą osobą. Do końca tak naprawdę nie wiemy jednak, jaką decyzję Freddy ostatecznie w związku z Laurą podejmie oraz czy w ogóle, aby to na pewno ona będzie o tym decydować, czy jednak pozostawi kwestię ich związku Laurze właśnie.
I teraz tak, gdyby historia skupiała się tylko na tym, to byłoby super. Wydaje mi się, że jedną z najważniejszych lekcji, którą każdy z nas w jakimś momencie swojego życia musi przejść, to ta, gdzie uczymy się rezygnować z relacji, które są dla nas złe i w których jesteśmy traktowani bardzo przedmiotowo; gdzie druga osoba nie liczy się z nami i naszymi uczuciami oraz emocjami, które w nas wyzwala. Może to być jak u Freddy kwestia związku, ale też relacji przyjacielskiej lub jakiejś innej zażyłej znajomości, w którą jesteśmy bardzo zaangażowani i w której obdarzamy drugą osobę głębokim uczuciem. W pewnym momencie w tym komiksie pada taka stwierdzenie, że „możesz zerwać z kimś, kogo nadal kochasz. Ponieważ miłość i jej brak są ze sobą nierozerwalnie połączone”, co dobrze obrazuje główny sens tej powieści graficznej. Dobrze, że powstają książki/komiksy, które ukazują ludziom, że czasem rozstanie jest jedyną opcją, by wyrwać się z bardzo toksycznego miejsca, w którym znalazło się nasze życie.
Niestety, autorka postanowiła złapać tutaj wszystkie możliwe sroki za ogon. Zamiast skupić się na jednym temacie i sukcesywnie go pogłębiać, mamy tu scenariusz z teraźniejszych seriali dla młodzieży na Netflixie. Jest napomknięta kwestia religijnej rodziny i tego, jak może odebrać to, że jeden z jej członków jest gejem. Mamy tu poruszone kwestie coming outu oraz jego konsekwencji – pozytywnych i negatywnych. Temat relacji z własnym ciałem, a nawet nastoletniej ciąży. Ten komiks naprawdę tego nie potrzebował, żeby być ważną pozycją młodzieżową. W mojej opinii bardzo dużo przez to stracił, bo stał się odrealnionym tworem, z którego bohaterami ciężko jest się tym samym utożsamiać, a chyba jednak trochę o to też chodziło.
Szkoda.
Co do rysunku, to ja naprawdę na tej stronie komiksu nie znam się wcale. Mogę Wam tylko powiedzieć, że operujemy tu bardzo oszczędną gamą kolorystyczną oraz raczej nie skupiamy się na detalach, a całość jest miła dla oka i dokładna, choć nie spektakularna.
Ode mnie ocena średnia, bo uważam, że autorka przedobrzyła i próbowała skupić się na zbyt wielu tematach jednocześnie. Ani nie odradzam, ani nie polecam.
Zacznijmy od tego, że ja totalnie nie jestem targetem dla tego komiksu. Jest to pozycja młodzieżowa, dla dusz młodszych ode mnie spokojnie o tak trzynaście, nawet piętnaście lat. Ale czasem zwyczajnie nie mogę się powstrzymać, aby sięgnąć po coś ze słynnej dziś kategorii young adult, zwłaszcza kiedy jest to komiks/powieść graficzna. Dlaczego o tym wspominam? Bo nie chcę...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-11-07
2016-07-20
2019-11-07
Paranormalne romanse już na stałe zagościły w literaturze fantastycznej. Czy Wam to odpowiada, czy nie anioły, demony, wampiry itp. stali się absolutnie atrakcyjnymi towarzyszami życia (i łóżka) młodszych i starszych dziewczyn.
Wydawało mi się, że już z nich wyrosłam. To już nie te czasy, gdy miękły mi nogi na myśl o kolejnych tomach serii "Szeptem". Ale wtedy trafiłam na historię, w której jednym z bohaterów jest...Jeździec Apokalipsy. Uznałam, że ok. Mogę poznać pana Zarazę.
Pomysł - super! Wykonanie - okropne. To chyba najsłabiej napisana książka, którą czytałam od...no, od bardzo długiego czasu. W relację tworzącą się pomiędzy Sarą i Zarazą nie sposób uwierzyć, jest naciągana do kwadratu.
Sara miała być chyba wykreowana na jakąś silną feministyczną postać, która ratuje i zbawia świat (Katniss), ale jednocześnie zakochuje się w oprawcy co sprawia, że ma wyrzuty sumienia odnośnie swojego "gatunku" (Feyra). To wszystko było. I podane w bardziej przystępny sposób.
Słabizna. Zakończenie olaboga. Dialogi drętwe. Humor wymuszony. Nie polecam.
Paranormalne romanse już na stałe zagościły w literaturze fantastycznej. Czy Wam to odpowiada, czy nie anioły, demony, wampiry itp. stali się absolutnie atrakcyjnymi towarzyszami życia (i łóżka) młodszych i starszych dziewczyn.
Wydawało mi się, że już z nich wyrosłam. To już nie te czasy, gdy miękły mi nogi na myśl o kolejnych tomach serii "Szeptem". Ale wtedy trafiłam na...
2015-09-27
Nie wszystko w tej książce było idealne. Drażniło mnie zwłaszcza to, gdy główna bohaterka raz po raz podkreślała swoją inność i fakt, że "nie jest tak jak oni". Poza tym, raził fakt, że to "znowu" zwykła dziewczyna wchodząca w "niezwykły" świat, że to "znowu" zawiedziona miłość. Ale poza tym czytało mi się bardzo przyjemnie i z chęcią sięgnę po kolejne tomy, aby poznać dalsze losy niedoszłej Czerwonej Królowej.
Nie wszystko w tej książce było idealne. Drażniło mnie zwłaszcza to, gdy główna bohaterka raz po raz podkreślała swoją inność i fakt, że "nie jest tak jak oni". Poza tym, raził fakt, że to "znowu" zwykła dziewczyna wchodząca w "niezwykły" świat, że to "znowu" zawiedziona miłość. Ale poza tym czytało mi się bardzo przyjemnie i z chęcią sięgnę po kolejne tomy, aby poznać...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-15
Ta książka wyrwała mi serce z piersi, rzuciła je na ziemię, a potem mocno podeptała. Krótka, prosta, ale jakże emocjonalna. Pierwsza od dłuższego czasu przy której wylałam morze łez.
Ta książka wyrwała mi serce z piersi, rzuciła je na ziemię, a potem mocno podeptała. Krótka, prosta, ale jakże emocjonalna. Pierwsza od dłuższego czasu przy której wylałam morze łez.
Pokaż mimo to2015-12-13
2015-10-22
2016-03-03
2014-01-21
2014-11-02
2013-05-25
2014-07-09
pełna recenzja tu: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-9-jakiej-smierci-najbardziej.html
Koszmarna książka. Poziom logiki zero, nierealni bohaterowie, totalnie abstrakcyjne ukazanie sprawy kryminalnej. Sam morderca to półgłówek, sztucznie kreowany na geniusza zła. Swoją drogą, super szybko można się domyślić, kto zabija dzieciaki w okolicy.
Zakończenie, które prawdopodobnie ma zaszokować i być jakimś niesamowitym zwrotem akcji, zwyczajnie nie ma sensu. Jedyne, czego jest potwierdzeniem, to pokazem szalenie niskiej jakości talentu pisarskiego autorki, która ewidentnie nie potrafiła sprawnie domknąć wymyślonej przez siebie powieści, więc postawiła na element zaskoczenia.
Izzy i pozostali nastolatkowie z powieści to totalne półgłówki, które nie kierują się w życiu żadnym, choćby zalążkowym rozsądkiem. Zresztą dorośli ukazani w książce mają ten sam problem. Straszna, straszna, straszna książka.
Dwie gwiazdki za nawiązanie do Hogwartu w jednym dialogu oraz wspominanie co kilka stron o gorącej czekoladzie. Wreszcie sobie taką zrobiłam i okazała się smaczna, wiec już niech ta książka ma z uwagi na fakt bycia inspiracją.
Nie polecam. Nie róbcie sobie tego.
pełna recenzja tu: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-9-jakiej-smierci-najbardziej.html
więcej Pokaż mimo toKoszmarna książka. Poziom logiki zero, nierealni bohaterowie, totalnie abstrakcyjne ukazanie sprawy kryminalnej. Sam morderca to półgłówek, sztucznie kreowany na geniusza zła. Swoją drogą, super szybko można się domyślić, kto zabija dzieciaki w okolicy.
Zakończenie,...