Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Pełna recenzja o tutaj -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-13-idol-w-ogniu-rin-usami.html

Interesująca lektura, którą docenią tak miłośnicy literatury azjatyckiej, jak i japońskiej oraz koreańskiej muzyki popularnej. Totalnie inny biegun niż książki „kocykowe”, typu tych proponowanych przez autora "Zanim wystygnie kawa", co pewnie sprawiło, że nie byłam w stanie tak bardzo docenić tej powieści, bo ja jednak jestem fanką prozy Kawaguchiego.

Krótka, ale treściwa, dość momentami niewygodna i niekomfortowa opowieść o patologicznym uwielbieniu do piosenkarza, które sprawia, że młoda dziewczyna kompletnie zatraca się w swoim fandomie i traci poczucie z rzeczywistością.

Sporo dość naturalistycznych opisów, które nie dla każdego będą strawne, dla mnie nie do końca były. Niemniej jednak warto spróbować lektury, bo to niewiele ponad 100 stron, więc jest to książka na jedno popołudniowe posiedzenie.

Pełna recenzja o tutaj -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-13-idol-w-ogniu-rin-usami.html

Interesująca lektura, którą docenią tak miłośnicy literatury azjatyckiej, jak i japońskiej oraz koreańskiej muzyki popularnej. Totalnie inny biegun niż książki „kocykowe”, typu tych proponowanych przez autora "Zanim wystygnie kawa", co pewnie sprawiło, że nie byłam w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 3 Francesco Artibani, Paolo Campinoti, Giulia Conti, Bruno Enna, Elisabetta Gnone, Alessia Martusciello, Paola Mulazzi, Gianluca Panniello, Giovanni Rigano, Claudio Sciarrone, Daniela Vetro
Ocena 8,1
Czarodziejki W... Francesco Artibani,...

Na półkach: , , , , ,

opinia o pierwszych pięciu tomach + odpowiedź na pytanie, czy W.I.T.C.H. ciągle buja w 2024 roku -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/jednym-ciagiem-2-cykl-czarodziejki.html

opinia o pierwszych pięciu tomach + odpowiedź na pytanie, czy W.I.T.C.H. ciągle buja w 2024 roku -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/jednym-ciagiem-2-cykl-czarodziejki.html

Pokaż mimo to

Okładka książki Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 5 Francesco Artibani, Federico Bertolucci, Paolo Campinoti, Giulia Conti, Bruno Enna, Elisabetta Gnone, Paola Mulazzi, Gianluca Panniello, Giada Perissinotto, Manuela Razzi, Daniela Vetro
Ocena 8,0
Czarodziejki W... Francesco Artibani,...

Na półkach: , , , , ,

https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/jednym-ciagiem-2-cykl-czarodziejki.html - moja recenzja pierwszych pięciu tomów już śmiga! Zapraszam :)

https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/jednym-ciagiem-2-cykl-czarodziejki.html - moja recenzja pierwszych pięciu tomów już śmiga! Zapraszam :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To moja druga książka Christie w tym roku i mój drugi nad autorką zachwyt. Wciąż nie mogę przeboleć, że kiedyś uznałam, że to na pewno nie jest autorka dla mnie.

Pióro autorki było świetne, a o suspensie i zagadkach kryminalnych powinni się od niej uczyć wszyscy współcześni autorzy kryminałów i thrillerów.

Doskonała rozrywka dla wymagających, trzymająca w napięciu, a wisienką na tym smakowitym torcie jest jeszcze fenomenalny Krzysztof Gosztyła czytający audiobooka.

W tym tomie niezrównany Hercules Poirot i jego przyjaciel kapitan Hastings jadą do Francji, gdzie o pomoc prosi ich pewien milioner. Niestety, kiedy panowie docierają na miejsce okazuje się, ze rzeczony mężczyzna od parunastu godzin jest już martwy, a historia jego morderstwa elektryzuje całą okolicę.

Jak zwykle u Christie wszyscy wydają się winni, a rozwiązania całej zagadki naprawdę ciężko przewidzieć.

Kim tak naprawdę był zmarły milioner? Kim jest tajemnicza aktorka z pociągu, którą spotyka Hastings? I jak miłość może doprowadzić człowieka do zbrodni lub oszustwa? Odpowiedzi ma dla Was "Morderstwo na polu golfowym".

To moja druga książka Christie w tym roku i mój drugi nad autorką zachwyt. Wciąż nie mogę przeboleć, że kiedyś uznałam, że to na pewno nie jest autorka dla mnie.

Pióro autorki było świetne, a o suspensie i zagadkach kryminalnych powinni się od niej uczyć wszyscy współcześni autorzy kryminałów i thrillerów.

Doskonała rozrywka dla wymagających, trzymająca w napięciu, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nic specjalnego.

Z wielu propozycji autora każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.

Przewodnikowa pozycja wydana niczym album (i w podobnej cenie) totalnie niepotrzebnie. Niestety, książka niepozbawiona wad. Sporo błędów gramatycznych, literówek, a nawet urywające się gdzieś w środku zdania.

Okej do pożyczenia z biblioteki, ale na pewno nie jest to coś wartego zakupu.

Nic specjalnego.

Z wielu propozycji autora każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.

Przewodnikowa pozycja wydana niczym album (i w podobnej cenie) totalnie niepotrzebnie. Niestety, książka niepozbawiona wad. Sporo błędów gramatycznych, literówek, a nawet urywające się gdzieś w środku zdania.

Okej do pożyczenia z biblioteki, ale na pewno nie jest to coś wartego zakupu.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

pełna recenzja tutaj: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-12-carmilla-joseph-sheridan-le.html

~

Moje małe odkrycie tego roku. Świetna książka, która kompletnie się nie zestarzała, mimo że od premiery noweli minęło już 150 lat.

Intrygująca historia, niepozbawiona aury tajemniczości i atmosfery grozy. Wyrazista tytułowa bohaterka, na którą czeka się od początku, a później wyczekuje wszystkich scen, w których ona występują.

Niebanalna, zajmująca opowieść, nowatorska w swoim gatunku.

Polecam!

pełna recenzja tutaj: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-12-carmilla-joseph-sheridan-le.html

~

Moje małe odkrycie tego roku. Świetna książka, która kompletnie się nie zestarzała, mimo że od premiery noweli minęło już 150 lat.

Intrygująca historia, niepozbawiona aury tajemniczości i atmosfery grozy. Wyrazista tytułowa bohaterka, na którą czeka się od...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 4 Francesco Artibani, Graziano Barbaro, Federico Bertolucci, Giulia Conti, Bruno Enna, Elisabetta Gnone, Alessia Martusciello, Paola Mulazzi, Gianluca Panniello, Giada Perissinotto, Manuela Razzi, Daniela Vetro
Ocena 8,0
Czarodziejki W... Francesco Artibani,...

Na półkach: , , , , , ,

opinia o pierwszych pięciu tomach + odpowiedź na pytanie, czy W.I.T.C.H. ciągle buja w 2024 roku -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/jednym-ciagiem-2-cykl-czarodziejki.html

Totalnie najlepsza i moja ulubiona księga jak na ten moment! Poruszane tematy zdecydowanie bardziej dojrzałe niż w pozostałych częściach, a twórcy nie oszczędzali tu swoich bohaterek, jeśli chodzi o dramaty i problemy, jakie stoją im na drodze.

Sporo dzieje się w rodzinach poszczególnych dziewczyn. Wiele rzeczy tu ujętych dziś nie miałoby już racji bytu w literaturze dziecięcej lub młodzieżowej. Mam tu na myśli przede wszystkim to, co w pewnym momencie dzieje się pomiędzy Taranee, a jej matką i jak bardzo zostaje to znormalizowane.

Dowiadujemy się też nowych rzeczy o przeszłości Will i Irmy. Tak, ryczałam w trakcie lektury.

Świetne, świetne, świetne. Od razu zabieram się za piątą księgę.

opinia o pierwszych pięciu tomach + odpowiedź na pytanie, czy W.I.T.C.H. ciągle buja w 2024 roku -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/jednym-ciagiem-2-cykl-czarodziejki.html

Totalnie najlepsza i moja ulubiona księga jak na ten moment! Poruszane tematy zdecydowanie bardziej dojrzałe niż w pozostałych częściach, a twórcy nie oszczędzali tu swoich bohaterek, jeśli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

pełna recenzja tutaj: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-11-tajemnica-domu-uklejow.html

Aneta Jadowska w akcji! Komedia kryminalna bazująca na innej popularnej serii autorki, niewymagająca jednak jej znajomości.

Jest śmiesznie, absurdalnie i z pazurem, ale jednocześnie nie mamy tu cringowych żartów rodem ze stand upu. Ukazanie w krzywym zwierciadle życia małego miasteczka, pracy policji, a nawet zbrodniczych zapędów naprawdę jest w stanie wywołać uśmiech, a nawet śmiech i jeżeli tylko pasuje Wam dowcip autorki, to będziecie pysznie się bawić.

Powieść z gatunku łatwych, prostych i przyjemnych, ale dała mi mnóstwa frajdy i odprężenia wtedy, kiedy potrzebowałam ich najbardziej. Audiobook świetnie przeczytany przez Julię Kamińską, która do całości dodaje jeszcze z +5 do zabawności.

Polecam i czekam na kontynuację.

pełna recenzja tutaj: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-11-tajemnica-domu-uklejow.html

Aneta Jadowska w akcji! Komedia kryminalna bazująca na innej popularnej serii autorki, niewymagająca jednak jej znajomości.

Jest śmiesznie, absurdalnie i z pazurem, ale jednocześnie nie mamy tu cringowych żartów rodem ze stand upu. Ukazanie w krzywym zwierciadle życia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Pełna recenzja tutaj -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-10-dziewczyna-w-czarnej.html

Zdecydowanie pozycja true crime warta uwagi dla miłośników gatunku, jak i zainteresowanych konkretnie sprawą miłoszycką lub skazaniem oraz uwolnieniem Tomasza Komendy.

Ciekawie napisana, widać, że autorka sporo uwagi poświęciła na research. W książce znalazło się wiele informacji z akt procesowych, gazet i programów telewizyjnych epoki oraz wypowiedzi różnych osób zaangażowanych w sprawę, z którymi rozmawiała bezpośrednio autorka lub dziennikarze i policjanci, z którymi współpracowała.

Na minus podejście Ewy Wilczyńskiej do rodziców zamordowanej Małgosi. W mojej opinii autorka mogła wykazać się większym zrozumieniem i empatią wobec tych ludzi, szkoda, że tego nie zrobiła i więcej ciepłych uczuć jest w niej nie tylko do rodziny Tomka, ale i do jednego z ostatecznie skazanych za tę zbrodnię.

Pełna recenzja tutaj -> https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-10-dziewczyna-w-czarnej.html

Zdecydowanie pozycja true crime warta uwagi dla miłośników gatunku, jak i zainteresowanych konkretnie sprawą miłoszycką lub skazaniem oraz uwolnieniem Tomasza Komendy.

Ciekawie napisana, widać, że autorka sporo uwagi poświęciła na research. W książce znalazło się wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po 50% wystawiam białą flagę. Niestety, to mój drugi już DNF tego roku.

Książka nie jest napisana fatalnym językiem, ale nie daje absolutnie żadnej przyjemności czytania. Mnóstwo irracjonalnych zachowań bohaterów służących tylko temu, aby iść dalej z fabułą.

Główna bohaterka, April, to dziewczyna plus size. Sama tego jestem, więc sądziłam, że mając wreszcie swoją reprezentację w książce, będę w stanie z nią sympatyzować. Nic bardziej mylnego. Jak wynika z kontekstu, April to młoda kobieta z już nie nadwagą, a poważną otyłością. Ciągle powtarza, że lubi siebie, nie ma problemu ze swoim wyglądem, ale jednocześnie propozycję randki w barze z sałatkami interpretuje jako jedną wielką obrazę, więc ghostuje gościa, bo przecież m ó g ł s i ę d o m y ś l i ć. I jeszcze te wszystkie opisy tego, jak typ zachwyca się tym, że April ma utłuszczone od kurczaka palca, albo że na jej ustach widać resztki jedzenia. No fuuuuj.

Totalnie nie polecam.

Po 50% wystawiam białą flagę. Niestety, to mój drugi już DNF tego roku.

Książka nie jest napisana fatalnym językiem, ale nie daje absolutnie żadnej przyjemności czytania. Mnóstwo irracjonalnych zachowań bohaterów służących tylko temu, aby iść dalej z fabułą.

Główna bohaterka, April, to dziewczyna plus size. Sama tego jestem, więc sądziłam, że mając wreszcie swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To było....dziwne. Poezja danego autora albo Cię chwyci, albo nie. Cóż, ta nie chwyciła. Uwielbiam Lanę, jej głos i piosenki, ale jej wiersze to totalnie nie moja bajka.

To było....dziwne. Poezja danego autora albo Cię chwyci, albo nie. Cóż, ta nie chwyciła. Uwielbiam Lanę, jej głos i piosenki, ale jej wiersze to totalnie nie moja bajka.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

pełna recenzja tu: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-9-jakiej-smierci-najbardziej.html

Koszmarna książka. Poziom logiki zero, nierealni bohaterowie, totalnie abstrakcyjne ukazanie sprawy kryminalnej. Sam morderca to półgłówek, sztucznie kreowany na geniusza zła. Swoją drogą, super szybko można się domyślić, kto zabija dzieciaki w okolicy.

Zakończenie, które prawdopodobnie ma zaszokować i być jakimś niesamowitym zwrotem akcji, zwyczajnie nie ma sensu. Jedyne, czego jest potwierdzeniem, to pokazem szalenie niskiej jakości talentu pisarskiego autorki, która ewidentnie nie potrafiła sprawnie domknąć wymyślonej przez siebie powieści, więc postawiła na element zaskoczenia.

Izzy i pozostali nastolatkowie z powieści to totalne półgłówki, które nie kierują się w życiu żadnym, choćby zalążkowym rozsądkiem. Zresztą dorośli ukazani w książce mają ten sam problem. Straszna, straszna, straszna książka.

Dwie gwiazdki za nawiązanie do Hogwartu w jednym dialogu oraz wspominanie co kilka stron o gorącej czekoladzie. Wreszcie sobie taką zrobiłam i okazała się smaczna, wiec już niech ta książka ma z uwagi na fakt bycia inspiracją.

Nie polecam. Nie róbcie sobie tego.

pełna recenzja tu: https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/recenzja-9-jakiej-smierci-najbardziej.html

Koszmarna książka. Poziom logiki zero, nierealni bohaterowie, totalnie abstrakcyjne ukazanie sprawy kryminalnej. Sam morderca to półgłówek, sztucznie kreowany na geniusza zła. Swoją drogą, super szybko można się domyślić, kto zabija dzieciaki w okolicy.

Zakończenie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

sprawdź moją opinię i kilka ciekawostek z książki tutaj - https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/z-kacika-historyka-1-starozytna-grecja.html :)

Ode mnie bardzo duża polecajka dla wszystkich, którzy zawsze chcieli wiedzieć, dlaczego polityka starożytnej Grecji wyglądała tak, a nie inaczej oraz jak doszło do tego, że rozczłonkowani na mniejsze i większe (i ogromne) miasta-państwa Grecy tak bardzo wpłynęli na historię i rozwój więcej niż jednego kontynentu.

sprawdź moją opinię i kilka ciekawostek z książki tutaj - https://rysava-czyta.blogspot.com/2024/04/z-kacika-historyka-1-starozytna-grecja.html :)

Ode mnie bardzo duża polecajka dla wszystkich, którzy zawsze chcieli wiedzieć, dlaczego polityka starożytnej Grecji wyglądała tak, a nie inaczej oraz jak doszło do tego, że rozczłonkowani na mniejsze i większe (i ogromne)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po 10% e-booka robię dnf. Totalnie nie czuję tej historii, nuży mnie i niczym nie zachęca do tego, aby sięgać po nią dalej. Mam za dużo książek na liście, aby męczyć się z czymś, co daje mi zero funu.
Ale serial pewnie kiedyś obejrzę.

Po 10% e-booka robię dnf. Totalnie nie czuję tej historii, nuży mnie i niczym nie zachęca do tego, aby sięgać po nią dalej. Mam za dużo książek na liście, aby męczyć się z czymś, co daje mi zero funu.
Ale serial pewnie kiedyś obejrzę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z marcowych książek naszego Puszystego Klubu Książki u Ani z kanału
książkamikaze. Powieść, na którą raczej nie zrobiłabym żadnej uwagi gdyby nie to. W tamtym miesiącu jednak totalnie zawaliłam nasze klubowe książkowe wyzwanie, więc zależało mi mocno na tym, żeby zmierzyć się teraz z przynajmniej jedną z naszych lektur. I to był strzał w dziesiątkę!

Ciężko jest opisać, o czym jest ta historia. Oto bowiem mamy niewielkie miasteczko gdzieś w Laponii, gdzie ludzie żyją prostym życiem, otoczeni przez istoty i duchy z fińskiej i nie tylko mitologii. Bazą do opowiedzenia o tym miejscu jest historia Eliny, miejscowej dziewczyny, która co roku powraca w swoje rodzinne strony, aby złapać szczupaka w jeziorze znajdującym się nieopodal. Nikt nie wie, dlaczego dziewczyna to robi i czemu jest to dla niej takie ważne. W tym jednak roku ma ona problem. Ryba nijak nie daje się złapać na wędkę, a jakby tego było mało, Elinie zaczyna przeszkadzać w połowie natrętny wodnik.
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy do miasteczka przyjeżdża policjantka Janatuinen z zadaniem aresztowania Eliny. Okazuje się, że dziewczyna oskarżona jest o paskudną zbrodnię oraz zacieranie jej śladów. Co jednak okaże się prawdą? Jak Janatuinen zareaguje na osobliwości Laponii? I najważniejsze – dlaczego szczupak jest tak ważny?

Początkowo miałam problem z tym, żeby zaangażować się w te opowieść. Nie wiedziałam kompletnie, gdzie ta historia ma mnie poprowadzić. Sporo retrospekcji, które na końcu książki dobrze wyjaśniają wszystko to, co miało miejsce, na początku wprowadzają w narrację trochę zamętu.
Kiedy jednak zaczęło się robić coraz gęściej, rzeczy zaczęły się dziać, a tajemnicy Eliny wreszcie wychodzić na jaw, wsiąkłam w tę historię już na sto procent. Świetna proza, interesująca i intrygująca.

Fenomenem jest tu tłumaczenie, które do najłatwiejszych nie należało (sam tłumacz wspomina o tym w posłowiu). Mieszkańcy miasteczka mówią bardzo dla siebie typową gwarą, która odróżnia ich od „miastowej” Janatuinen. Tłumacz, Sebastian Musielak, spisał się tu jednak znakomicie, dzięki czemu opowieść jest jeszcze bardziej autentyczna w swoim wyrazie.
Polecam gorąco zapoznać się z książką w formie audio. To, co z modulacją głosem robi lektor, Kamil Maria Małanicz, to jest mistrzostwo świata.

Książka może nie najłatwiejsza, czy angażująca w pełni od pierwszych stron, jednak totalnie warta zapoznania się z nią. Polecam mocno!

Jedna z marcowych książek naszego Puszystego Klubu Książki u Ani z kanału
książkamikaze. Powieść, na którą raczej nie zrobiłabym żadnej uwagi gdyby nie to. W tamtym miesiącu jednak totalnie zawaliłam nasze klubowe książkowe wyzwanie, więc zależało mi mocno na tym, żeby zmierzyć się teraz z przynajmniej jedną z naszych lektur. I to był strzał w dziesiątkę!

Ciężko jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wreszcie nadszedł ten dzień – w końcu biorę się za klasykę kryminału i planuję zapoznać się z twórczością królowej tego gatunku! "Tajemnicza historia w Styles" nie jest co prawda moim pierwszym spotkaniem z Christie, ale to na pewno ta książka stanowi początek mojej przygody. Wiele, wiele lat temu czytałam bowiem powieść "Dziesięciu murzynków" (wydawaną już teraz pod tytułem "I nie było już nikogo"). Z tego, co patrzę na LC to dziewiętnastoletnia Rysava obdarowała tę książkę oceną 6/10. Pamiętam wciąż zakończenie, ale w mojej pamięci jest też żywe zmęczenie, które czułam podczas lektury. Jednakże te dwanaście lat temu mój gust czytelniczy wyglądał troszeczkę inaczej niż dziś, a i audiobooki były dla mnie formą obcą. O tym ostatnim wspominam, bo na Legimi "Tajemniczą historię w Styles" czyta Krzysztof Gosztyła, a ja prawdopodobnie byłabym skłonna przeczytać nawet instrukcję pralki przeczytać jego głosem.

"Tajemnicza historia w Styles" to pierwsza część z ponad czterdziestotomowego cyklu o Herkulesie Poirot. Belgijskiego detektywa spotykamy w Styles, gdzie wraz z innymi Belgami wiedzie żywot wojennego uciekiniera z kontynentu. Przypadkowe spotkanie z jego dawnym przyjacielem, Arthurem Hastingsem – z którego perspektywy poznajemy tę historię – uwikła Poirota w próbę wyjaśnienia zagadki otrucia starszej pani, w której domu zatrzymał się rzeczony Hasting. Czy za otruciem nestorki stoi jej młody mąż, Alfred? A może któryś z pasierbów połakomił się na majątek pani Cavendish? Rozwiązanie gdzieś tam jest, a detektyw na pewno je znajdzie!

Już wiem, dlaczego Barbara z kanału Nakład Wyczerpany określa kryminały Christie mianem „kocykowych”. Ta opowieść o zbrodni dokonanej na starszej pani okazała się bowiem dla mnie…relaksująca i ciepła. Może podziałał tak na mnie ten aksamitny głos Gosztyły, ale naprawdę czułam się tak, jakbym odpoczywała sobie gdzieś na angielskiej prowincji, popijała herbatkę (może bez trucizny, a z mlekiem) i gdzieś w międzyczasie leniwie drzemała. To tak absolutnie coś innego aniżeli to, do czego przyzwyczaiły nas współczesne powieści kryminalne! Niesamowity klimat sprawia, że idę z tą historią dalej i na pewno będę czytać więcej Christie.

Co więcej, historia jest naprawdę intrygująca, a wyjaśnienie zagadki ciężkie do przewidzenia. Ja podejrzewałam w pewnym momencie wszystkich, łącznie z…samą denatką, która to miałaby własną ręką odebrać sobie życie. Wyjaśnienie Poirota z kolei pokazuje, że rozwiązanie było gdzieś tam po drodze, tylko kompletnie go nie wydedukowałam. Ach, chcę więcej!

Literacka uczta na najwyższym poziomie. Książka do polecenia, jak nic!

Wreszcie nadszedł ten dzień – w końcu biorę się za klasykę kryminału i planuję zapoznać się z twórczością królowej tego gatunku! "Tajemnicza historia w Styles" nie jest co prawda moim pierwszym spotkaniem z Christie, ale to na pewno ta książka stanowi początek mojej przygody. Wiele, wiele lat temu czytałam bowiem powieść "Dziesięciu murzynków" (wydawaną już teraz pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

O "Wszyscy tak jeżdżą" głośno jest już od praktycznie samej premiery reportażu. Łódzki dziennikarz Bartosz Józefiak poświęcił sporo czasu i energii oraz bezpośrednio zaangażował się w opisywany przez siebie temat, dlatego też cieszy to wzmożone zainteresowanie czytelników. W swojej książce autor skupia się szeroko na zagadnieniach dotyczących kierowców. Opisuje zatem liczne niepoprawne i wręcz niepokojące zachowania polskich driverów, jeżdżących po drogach miast i miasteczek.

Dziennikarz zwraca uwagę na liczne patologie – uliczne wyścigi samochodowe, niebezpieczne przekraczanie prędkości (oraz żałosne i urągające inteligencji tłumaczenia tych, którzy zabili ludzi na drogach), czy kulisy pracy dostawców jedzenia, kurierów oraz kierowców ubera, które to zajęcia są tak bardzo dalekie od ideału, że bardziej już chyba nie można.
Józefiak szeroko opisuje też głośne sprawy wypadków, kontaktując się z bezpośrednio zaangażowanymi w sprawę. Nie boi się rozmawiać ze sprawcami, z empatią podchodzi do rodzin ofiar.
Ponadto autor mocno skupia się na ogólnopolskiej „samochodozie” i naszym uwielbieniu dla aut. Choć sam jest kierowcą, z jego wypowiedzi przebija liczna krytyka co do skrajnych sympatyków poruszania się wyłącznie autem. I choć rozumie, czemu silnie zmotoryzowani są mieszkańcy wsi oraz podmiejskich wiosek bez rozwiniętej komunikacji zbiorowej, to dla osób z miast Józefiak nie ma litości i…jedzie po nich jak na łysej kobyle.

Książka była dla mnie szalenie interesująca, choć nie powiedziałabym, że jest doskonałym reportażem na obrany przez autora temat. Totalnie do docenienia jest fakt, że dziennikarz wykonał świetną robotę dziennikarską. Nie opisuje zza biurka, jeździ po całej Polsce i spotyka się z ludźmi, nie bojąc się zadawać trudnych pytań. Co więcej, chcąc poznać bliżej tajniki zajęcia kuriera InPostu, czy dostawcy jedzenia, zwyczajnie zatrudnia się do pracy i opisuje wszystko na bazie własnych doświadczeń.
Muszę przyznać, że po lekturze tej książki, jest we mnie teraz więcej empatii i zrozumienia dla ludzi, którzy przywożą mi burgera pod same drzwi lub dostarczają moje liczne internetowe zakupy do paczkomatu. To spory plus "Wszyscy tak jeżdżą" i mam nadzieję, że sporo czytelników również uderzy się w pierś przy lekturze oraz zacznie bardziej doceniać pracę dostawców.

Teraz trochę o minusach z mojej perspektywy. Przede wszystkim, mocno raziła mnie ta krytyka kierowana do mieszkańców miast, którzy jeżdżą głównie autem. Autor w swoich wypowiedziach pragnie więc wymusić na zmotoryzowanych zmianę środka lokomocji na rower lub komunikację zbiorową, sugerując, że ta, nawet jeśli nie jest idealna, to i tak jest wybitna w porównaniu do sytuacji na wsi lub w małych miasteczkach, czego mieszczuchy wyraźnie nie doceniają.
Poza tym autor głośno przyklaskuje wszelkim decyzjom, które mają ograniczyć ruch samochodowy w miastach. Czemu mnie to tak razi?

Cóż, tu wchodzimy na prywatę. Mój Tata jest osobą z niepełnosprawnością ruchową. Po wylewie sprzed ponad dwudziestu lat i złamanym biodrze sprzed dekady porusza się samodzielnie, ale z wielkim trudem. Korzystając z pomocy, jest w stanie przejść krótki odcinek drogi. Po mieście mój Tata porusza się autem, sam powtarza, że to jego nogi.
Z perspektywy niezmotoryzowanej, zdrowej osoby, zgadzam się z autorem w 100%. Ale jako córka osoby, która nie może poruszać się inaczej, jak z przerobionego dla niej auta, nie ma we mnie zgody na totalne wypychanie aut z przestrzeni miejskiej.

Niemniej jednak reportaż polecam. Jest bardzo interesujący, choć nie obeszło się w nim bez tez, z którymi wielu się nie zgodzi lub będzie polemizowało. Warto przeczytać, wyrobić sobie swoje własne zdanie. Ode mnie ocena wysoka, choć nie najwyższa.

O "Wszyscy tak jeżdżą" głośno jest już od praktycznie samej premiery reportażu. Łódzki dziennikarz Bartosz Józefiak poświęcił sporo czasu i energii oraz bezpośrednio zaangażował się w opisywany przez siebie temat, dlatego też cieszy to wzmożone zainteresowanie czytelników. W swojej książce autor skupia się szeroko na zagadnieniach dotyczących kierowców. Opisuje zatem liczne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dalej jest dobrze, ale dochodzimy do tego poziomu abstrakcji, który już ciężko mi się trawi...

Dalej jest dobrze, ale dochodzimy do tego poziomu abstrakcji, który już ciężko mi się trawi...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Okej, chyba możemy już powoli oficjalnie ogłaszać renesans wampirów w światowej beletrystyce. Po kilku dłuższych latach przerwy znów zaczynają pojawiać się książki, w których grają one pierwszoplanowe role. Od czasów ”Zmierzchu” dostaliśmy już nowy podgatunek, jakim jest r o m a n t a s y, dzięki czemu romantyczne wampiry doczekały się w końcu swojego poczesnego miejsca w literaturze.

Carissa Broadbent proponuje nam opowieść o Królestwie Nyaxii, gdzie rywalizujące ze sobą klany wampirów mieszkają w obłędnych zamkach, a wokół ich eleganckich miast znajdują się slumsy zamieszkiwane przez ludzi, którzy to notorycznie muszą mieć baczenie na wszelkie niebezpieczeństwo, które czeka na nich po zmroku.
W takim świecie przyszło żyć dwudziestokilkuletniej dziewczynie o imieniu Oraya. Jest człowiekiem, ale od dzieciństwa mieszka na zamku. Jej rodzina prawdopodobnie nie przeżyła straszliwego ataku na miasto, gdy Oraya była malutka, a jej wychowaniem nieoczekiwanie zajął się….Vincent, król wampirów Zrodzonych z Nocy. Dziewczyna stale musi jednak walczyć o swoją pozycję i bezpieczeństwo na dworze, a teraz wreszcie ma okazję na poprawę swojego statusu. Bogini Nyaxiia zaprasza bowiem ponownie do turnieju Kejari, który ma stanowić upamiętnienie jej własnej historii. Wygrany może być tylko jeden, a Nyaxiia zobowiązuje się do spełnienia życzenia zwycięzcy, jakie by ono nie było.
Oraya wie, że nie będzie jej łatwo, ale zgłasza swoją kandydaturę. Wśród jej przeciwników najgroźniejszy zdaje się niejaki (obłędnie przystojny i z ciałem jak z okładki) Raihn…

Autorka ogrywa w tej historii dobrze poznane już schematy, ale – w porównaniu choćby do fatalnego ”Czwartego skrzydła” – robi to dobrze i przemyca do opowieści parę pomysłów. Przede wszystkim jednak tak powieść jest doskonale świadoma tego, czym jest i nie aspiruje do bycia czymś więcej. To lekka opowieść fantasy o ludzkiej dziewczynie i wampirzym chłopaku, którzy czują wobec siebie pożądanie i przyjaźń, może miłość, ale sposób, w jaki zostało to przedstawione, nie jest ckliwy. Ba! W pewnym momencie główna bohaterka, dowiadując się, że czeka ją współpraca z rzeczonym Raihnem, mówi pod nosem coś w stylu „no ba, któż inny miał to być, jak nie on”.
Zakończenie książki przypominało mi motyw z innej młodzieżówki fantasy (specjalnie nie wymieniam tytułu, bo myślę, że szybko domyślilibyście się, co mam na myśli i groziłby Wam poważny spoiler) i jestem bardzo ciekawa, w którym kierunku autorka zdecyduje się dalej poprowadzić ten wątek.

Bardzo podobała mi się relacja, która łączy Orayę i jej przybranego ojca. Jest tam bardzo wyraźnie zarysowana miłość, ale jednocześnie w żadnym momencie nie spuszczamy z tonu, król jest królem zawsze, również dla swojej córki. Pod koniec dowiadujemy się mniej więcej, co stało za decyzją tego, że zdecydował się on uratować dziewczynę, co jest super, bo dobrze racjonalizuje nam to tę relację i Oraya przestaje być klasycznym przykładem IT GIRL z książki, która – biedna i krucha – miała (nie)szczęście być w określonym miejscu i czasie.

Podsumowując, dla mnie to świetna rozrywka. Spodziewałam się bubla, a dostałam naprawdę porządną opowieść, której autorka była doskonale świadoma tego, co tworzy i nie próbuje ona wmówić czytelnikom, że ” Żmija i skrzydła nocy” są czymś więcej niż okej powieścią romantasy. Ode mnie polecajka. I jak drugi tom wyjdzie na rynku polskim, to na bank się za niego zabiorę.

Okej, chyba możemy już powoli oficjalnie ogłaszać renesans wampirów w światowej beletrystyce. Po kilku dłuższych latach przerwy znów zaczynają pojawiać się książki, w których grają one pierwszoplanowe role. Od czasów ”Zmierzchu” dostaliśmy już nowy podgatunek, jakim jest r o m a n t a s y, dzięki czemu romantyczne wampiry doczekały się w końcu swojego poczesnego miejsca w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po trzech latach od swojej amerykańskiej premiery ”Kolczaste łzy” wreszcie pojawiały się na polskim rynku. Nie było co prawda żadnego szturmu, a i o sporej popularności mówić nie można. Niemniej jednak niektórych czytelników na pewno zachęcić może opis, który obiecuje brutalną, mocną powieść opisującą drogę dwóch ojców zamordowanych synów do krwawej zemsty.

Czarnoskóry Ike Randolph i biały Buddy Lee mają ze sobą sporo wspólnego. Każdy z nich odsiedział swoje w więzieniu, a o krzywdzeniu innych ludzi wiedzą naprawdę sporo. Nigdy nie bali się ubrudzić sobie rąk krwią tym, którzy podpadli im lub ich wspólnikom. Spotykają się jednak nie w murach więzienia, ale na pogrzebie swoich synów - Isiaha i Dereka. Młodzi mężczyźni padli ofiarą brutalnego morderstwa i osierocili swoją wspólną córkę. Tak, to kolejna rzecz, która łączy Ike i Buddy’ego. Ich synowie byli gejami, z czym ci gruboskórni, twardzi faceci nie byli w stanie się pogodzić.
Teraz jednak dawne kłótnie i niezrozumienie odchodzą w niepamięć, bo pokrzywdzeni ojcowie zrobią wszystko, co w ich mocy, aby znaleźć sprawców mordu i pomścić swoich synów. Ta droga nie będzie jednak prosta, a w jej trakcie Ike i Buddy będą zmuszeni stawić czoła tej największej krzywdzie, którą wyrządzili ludziom – cierpieniu, które ich słowa i zachowania spowodowały ich synom.

Powieść jest tak naprawdę typowym sensacyjniakiem, który w formie filmowej puszczało namiętnie TVN w piątki po 22 w czasach mojej młodości. Są twardzi i jeszcze twardsi mężczyźni, ideały przez nich głoszone i kobiety, które robią za tło, choć każda z nich może liczyć na jakąś seksualną aluzję płynącą ze słów lub myśli któregoś z męskich bohaterów. Tym, co różni tę powieść od filmu sensacyjnego klasy b z początku lat 00., jest to, że bardzo ważnymi elementami w fabule są kwestie rasowe oraz szeroko omawiany temat problemów i traum, z jakimi mierzą się osoby LGBTQ+.

Powiedzmy sobie szczerze – czytanie tej książki z perspektywy białej, heteroseksualnej kobiety jest szalenie niekomfortowe. Wspomniałam już o nieistotności oraz seksualizacji damskich bohaterek, skupmy się na reszcie.
S.A. Cosby robi w tej książce coś, czego ja nienawidzę i czym jestem zmęczona okrutnie, a mianowicie edukuje i poucza czytelników. Ike wciąż i wciąż mówi Buddy’emu, w jakimże to lepszym położeniu jest zapijaczony Buddy mieszkający w przyczepie, któremu żyje się lepiej, bo – a jakże – jest biały. Dostajemy tu kilkuzdaniowe wywody Ike o tym, że jemu, jako czarnoskóremu Amerykanowi, wszystko zawsze przychodziło trudniej, wszyscy go źle traktują itp. itd. Oczywiście to Ike jest tym „lepszym” człowiekiem, któremu w życiu wyszło, którego kompas moralny działa sprawniej niż Buddy’ego i który jest też mądrzejszy i oczytany, o czym o drugim z mężczyzn powiedzieć nie można. Brakowało mi tylko, żeby Ike zaczął w rozmowach rzucać jeszcze statystykami, żywcem wyjętymi z badań i raportów.
Lepiej jest, jeśli chodzi o poruszane kwestie queerowe. Mężczyźni z góry założyli, że ich synowie są źli, więc to ich poznawanie innych osób nieheteronormatywnych, zaznajamianie się z poglądami, czy nawet nazewnictwem wychodzi bardziej naturalnie. Ot, nigdy się tym tematem nie interesowali i teraz należy im to wszystko wyjaśnić. Ciekawie też jest obserwować zmianę w narracji obu mężczyzn dotyczącą nie tylko ich synów, ale i całej społeczności.

Książka cierpi też niestety na powtarzalność schematów oraz przewidywalne zakończenie. My wiemy, jak ta opowieść się skończy, a ostatnie kilkadziesiąt stron to już sensacyjna jazda bez trzymanki, którą albo kupujecie bez zastrzeżeń, albo będziecie kręcić oczami. ”Kolczaste łzy” to powieść, która uświadomiła mi, że sensacja nie jest czymś, czego szukałabym w literaturze. Zresztą, na pewno nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie fakt, że opakowano mi ją w sreberko z napisem „literatura piękna”.

To nie jest zła książka i na pewno trafi do wielu, co zresztą sugerują wysokie oceny, ale dla mnie nie było to coś, co by mnie porwało. Nie czułam nic względem bohaterów, przez co ich losy – choćby nie wiem jak dramatyczne – były mi całkowicie obojętne. Akcja typu sensacyjniak kompletnie mijająca się z moim gustem.

Ogólnie – nie polecam, ale i nie odradzam. Jeśli to jest Wasz typ rozrywki, to może warto sięgnąć.

Po trzech latach od swojej amerykańskiej premiery ”Kolczaste łzy” wreszcie pojawiały się na polskim rynku. Nie było co prawda żadnego szturmu, a i o sporej popularności mówić nie można. Niemniej jednak niektórych czytelników na pewno zachęcić może opis, który obiecuje brutalną, mocną powieść opisującą drogę dwóch ojców zamordowanych synów do krwawej zemsty.

Czarnoskóry Ike...

więcej Pokaż mimo to