-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
Z jednej strony ta książka była zupełnie taka jakiej się spodziewałam, a z drugiej jednak mnie zaskoczyła.
Oczekiwałam przede wszystkim książki skierowanej do młodszych czytelników, takiej którą czyta się w jeden, maksymalnie dwa wieczory. I jeżeli o to chodzi, nie pomyliłam się ani o jotę.
Dlaczego więc mnie zaskoczyła? No cóż, zdecydowanie nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji.
Georges przeprowadza się do bloku na Brooklynie. Niemal od razu zauważa ogłoszenie o naborze do tajemniczego Klubu Szpiegów. Chłopak decyduje się pójść. Poznaje tam Safera, który mówi mu o podejrzanym zachowaniu jednego z ich sąsiadów. Georges i Safer rozpoczynają śledztwo. Jakie tajemnice odkryją? Kogo poznają? O co w tym wszystkim chodzi i w co zamieszany jest tajemniczy Iks?
Jedna rada na początek. Nie czytajcie opisu, który jest z tyłu książki. Jeżeli go poznacie, dość szybko domyślicie się zakończenia, jeżeli tego nie zrobicie, to gwarantuję, że będziecie zaskoczeni, tak jak ja. Czy pozytywnie? No cóż, to zależy tylko od waszego podejścia do dość dziwnych i specyficznych zakończeń. Osobiście poczułam się nieco zawiedziona.
Główny bohater jest zamkniętym w sobie, wrażliwym i cichym chłopcem, przez co jest wyśmiewany w swojej klasie. Ignoruje to tak bardzo jak tylko może, tłumiąc w sobie emocje. Odmienia go dopiero śledztwo, które prowadzi z Saferem.
Georges wywołuje sympatię czytelnika, jednak to nie on skradł moje serce. Była to dziesięcioletnia siostra Safera - Candy. Nie dość, że ma przesłodkie imię, to jej optymizm aż emanował z książki i zarażał.
Co do samego śledztwa, to, tak jak już wspomniałam, ciężko jest wymyślić o co w nim może chodzić. Co zresztą odnosi się do wielu aspektów książki. Między innymi do wątku mamy Safera. Gdy w końcu autorka nam wyjawiła co się stało, to szczęka mi opadła. To było totalne zaskoczenie.
Książka mimo że skierowana do młodszych, to myślę, że wniesie coś do życia i starszego czytelnika. Mówi bowiem o niesamowitej sile przyjaźni, o tym co jest w niej ważne, a co może ją zniszczyć. Mówi o zaufaniu, o miłości, o rozwiązywaniu problemów. Naprawdę polecam!
Z jednej strony ta książka była zupełnie taka jakiej się spodziewałam, a z drugiej jednak mnie zaskoczyła.
Oczekiwałam przede wszystkim książki skierowanej do młodszych czytelników, takiej którą czyta się w jeden, maksymalnie dwa wieczory. I jeżeli o to chodzi, nie pomyliłam się ani o jotę.
Dlaczego więc mnie zaskoczyła? No cóż, zdecydowanie nie spodziewałam się takiego...
Gdy przeczytałam zapowiedź, byłam pewna, że będzie to jednak z ciekawszych powieści młodzieżowych, wydanych w tym roku.
Ogólnie nie jest to gatunek wysokich lotów, jednak myślałam, że akurat w tym wypadku będzie trochę romansu, trochę akcji i trochę przyjaźni.
I w pewnym sensie tak było. Jednak mimo to, książka mi się nie spodobała.
Mimo tego, że tytuł wskazuje, że główną bohaterką powieści jest niejaka Eden, to całą historię poznajemy z perspektywy Jess. Nieśmiała gotka, żyjąca w cieniu swojej przyjaciółki, tytułowej Eden. Jednak ta pewnego dnia po prostu znika Jess jest załamana. Postanawia odnaleźć przyjaciółkę.
Zacznę od tego, że trochę nie rozumiem sposobu działania zarówno Jess jak i Eden. Mam wrażenie, że w pewnych sytuacjach zachowywały się wręcz irracjonalnie.
To co najbardziej wydało mi się nielogiczne, to, to, że Eden zataiła dość istotną rzecz przed swoją wieloletnią przyjaciółką, a wyjawiła go nowo poznanemu chłopakowi. To co najmniej dziwne. Zachowanie Jess nie było bardziej racjonalne. Nie opiszę go jednak, gdyby ktoś zdecydował się przeczytać Lato Eden.
Napisałam już we wstępie, że spodziewałam się akcji. Zaginięcie,
poszukiwania, logicznym było dla mnie, że towarzyszyć temu będzie napięcie. Ja jednak go zupełnie nie czułam. Może to z powodu ciągłych retrospekcji, które, co niezmiernie mnie irytowało, nie były w ogóle wyznaczone. Nie raz zastanawiałam się, czy to co czytam dzieje się teraz, już się działo, a jeśli tak to kiedy. Było to dla mnie sporym problemem, chociaż może to ja jestem wyjątkowo opornym czytelnikiem.
Co należy przyznać, to, to, że autorka świetnie wykreowała postacie. Zdecydowanie różniącymi się od siebie. Niektórzy wzbudzali we mnie sympatię, niektórzy mnie irytowali, ale tych drugich było zdecydowanie mniej.
Kolejną zaletą jest przepiękne wydanie. Okładka niesamowicie mi się podoba. Jest typowo letnia i pięknie prezentuje się na zdjęciach.
Myślę, że autorka do końca nie wykorzystała potencjału jaki miała ta historia. Denerwowały mnie ciągłe retrospekcje i brak akcji, jednak częściowo wynagradzali to wspaniale wykreowani bohaterowie. Mimo to, zapoznawanie się z tą książkę raczej odradzam.
Gdy przeczytałam zapowiedź, byłam pewna, że będzie to jednak z ciekawszych powieści młodzieżowych, wydanych w tym roku.
więcej Pokaż mimo toOgólnie nie jest to gatunek wysokich lotów, jednak myślałam, że akurat w tym wypadku będzie trochę romansu, trochę akcji i trochę przyjaźni.
I w pewnym sensie tak było. Jednak mimo to, książka mi się nie spodobała.
Mimo tego, że tytuł wskazuje, że główną...