-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-30
Książkę poleciła mi siostrzenica zachwycona nią i jej, co muszę przyznać, przepięknym papierowym wydaniem. Teraz przyznam, że ta historia zasługuje na tak piękną oprawę, która cieszy oko kiedy bierzemy ją do rąk i potęguje wrażenia jakie składają się na jej fenomen czyli: fabułę, bohaterów, tempo akcji, parę ładnych twistów, oraz grę na emocjach jaką funduje Autorka.
Muszę przyznać, że poza głównym bohaterem, który jest ideałem wyjętym z dziewczęcych marzeń i mokrych snów, główną bohaterkę odbieram równie pozytywnie. Jest ogromnie miłym zaskoczeniem, że dziewczyna zachowuje się rozsądnie, racjonalnie na tyle na ile to możliwe w jej położeniu. Mam przeogromną nadzieję, że w drugim tomie to się nie zmieni, mocno trzymam kciuki za to, żeby rozsądek, inteligencja, której jej przecież nie brakuje, nie przegra z głupotą, co często zdarza się w kolejnych tomach serii, a czego szczerze nie znoszę.
Historia o smokach i ludziach, ich wzajemnych relacjach, nie jest to może nic odkrywczego, ale za to napisane z taką pasją, że czytelnik zostaje w nią wciągnięty czy tego chce czy nie.
Tom numer dwa już przede mną leży, więc pora dowiedzieć się jak ta historia się potoczy.
Książkę poleciła mi siostrzenica zachwycona nią i jej, co muszę przyznać, przepięknym papierowym wydaniem. Teraz przyznam, że ta historia zasługuje na tak piękną oprawę, która cieszy oko kiedy bierzemy ją do rąk i potęguje wrażenia jakie składają się na jej fenomen czyli: fabułę, bohaterów, tempo akcji, parę ładnych twistów, oraz grę na emocjach jaką funduje Autorka.
Muszę...
2022-10-15
Trochę mi zeszło - jakieś dwie dekady co najmniej - ale lepiej późno niż wcale!
Do książek o Harrym napisano już trylion opinii, zdążył wzbudzić zylion kontrowersji i rozpętać pierdylion starć pomiędzy obrońcami lepszej wiary i tego co dla innych najlepsze, a osobami, które potrafią czerpać garściami z lektury dobrze się przy tym bawiąc. Z tym, że to ci pierwsi zdają się być opętani przez złe moce, które każą im palić książki na stosach 🤦🏽♀️
Natchniona przez córkę, która sama jest w trakcie czytania "Kamienia filozoficznego" przyznać muszę, że bawiłam się wybornie. Nie ma tu miejsca na nudę, jest akcja, emocje i wszystko to, co liczy się w życiu w ciut innym od naszego świecie.
A inny przecież nie znaczy - gorszy.
Trochę mi zeszło - jakieś dwie dekady co najmniej - ale lepiej późno niż wcale!
Do książek o Harrym napisano już trylion opinii, zdążył wzbudzić zylion kontrowersji i rozpętać pierdylion starć pomiędzy obrońcami lepszej wiary i tego co dla innych najlepsze, a osobami, które potrafią czerpać garściami z lektury dobrze się przy tym bawiąc. Z tym, że to ci pierwsi zdają się...
2024-03-08
"Wołanie kukułki" przeleżało na półce tyle czasu, że kiedy kilka dni temu wzięłam je do ręki bałam się, że dostało odleżyn. Na szczęście najwidoczniej półki u mnie wygodne, a i towarzystwo nie najgorsze, więc nic złego się nie stało. Tymczasem to co kryje się pod postacią pierwszej części cyklu z Cormoranem Strikiem, a także nim samym, zrobiło na mnie duże wrażenie, ponieważ udało się Pani Rowling stworzyć niebywale intrygującego bohatera. I jego pracownicę z Tymczasowych Rozwiązań. Świetny duet. Bardzo podoba mi się drobiazgowość z jaką Strike podchodzi do spraw nad którymi pracuje, jego analityczny umysł. Powieść czyta się fantastycznie, czuć, że pisał ją ktoś obyty z piórem. Przyznam szczerze, że jestem tak bardzo pozytywnie zaskoczona, że zaskoczyło mnie to, że aż tak, i nie zwlekając biorę się za tom numer dwa.
"Wołanie kukułki" przeleżało na półce tyle czasu, że kiedy kilka dni temu wzięłam je do ręki bałam się, że dostało odleżyn. Na szczęście najwidoczniej półki u mnie wygodne, a i towarzystwo nie najgorsze, więc nic złego się nie stało. Tymczasem to co kryje się pod postacią pierwszej części cyklu z Cormoranem Strikiem, a także nim samym, zrobiło na mnie duże wrażenie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-10
Drugi tom, w moim odczuciu, trzyma poziom pierwszej części cyklu. Tak, tutaj również jest bardzo rozbudowany wątek obyczajowy i niejednokrotnie dotyczy on więzi jaka rodzi się między głównymi bohaterami, co nie jest dla mnie wadą, ponieważ to oni właśnie są fundamentem cyklu, więc dziwnie byłoby to w fabule pominąć.
Kiedy pierwszy raz w powieści pojawił się wątek, nazwijmy go: literackim, pomyślałam sobie, że tego raczej nie da się przekształcić w główną oś fabuły, a tymczasem pani Rowling pokazała, że się da, i to bardzo!
Znowu analityczny umysł i drobiazgowość jest kluczem do sukcesu co bardzo mi się podoba. Idę za ciosem, biorę się z miejsca za tom numer trzy.
Drugi tom, w moim odczuciu, trzyma poziom pierwszej części cyklu. Tak, tutaj również jest bardzo rozbudowany wątek obyczajowy i niejednokrotnie dotyczy on więzi jaka rodzi się między głównymi bohaterami, co nie jest dla mnie wadą, ponieważ to oni właśnie są fundamentem cyklu, więc dziwnie byłoby to w fabule pominąć.
Kiedy pierwszy raz w powieści pojawił się wątek, nazwijmy...
2024-03-17
Cykl z Cormoranem Strikiem w roli głównej to dla mnie niemal idealne połączenie powieści detektywistycznej z trzymającą w napięciu powieścią obyczajową. Czasem ciężko stwierdzić, która cześć jest bardziej elektryzujacą, może dlatego, że obie są wciągające, a Mama Harrego Pottera potrafi grać na moich uczuciach, opowiadając losy jego "starszego brata", jak mało kto.
Cormoran Strike i Robin po raz trzeci mają pełne ręce roboty.
Robin wie, że praca detektywa nie jest łatwa i do przyjemnych też rzadko kiedy należy, to i tak najważniejszym jej aspektem jest to, że się w niej spełnia. W tym tomie musi zmierzyć się z kimś, kto chcąc zemścić się na detektywie, postanawia uderzyć w jego partnerkę - to wątek detektywistyczny, natomiast wątek prywatny sprawił, że kończąc ten tom zaczynałam jednocześnie kolejny.
Przepadłam.
I to z kretesem.
Cykl z Cormoranem Strikiem w roli głównej to dla mnie niemal idealne połączenie powieści detektywistycznej z trzymającą w napięciu powieścią obyczajową. Czasem ciężko stwierdzić, która cześć jest bardziej elektryzujacą, może dlatego, że obie są wciągające, a Mama Harrego Pottera potrafi grać na moich uczuciach, opowiadając losy jego "starszego brata", jak mało kto....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-24
Tom numer cztery zdecydowanie wygrywa ze swoimi poprzednikami w walce na akcję, napięcie i intrygę. Pochłonęłam tę część na jednym niemalże wdechu, co z jednej strony było nie lada wyzwaniem, zważywszy na jej sześćset pięćdziesiąt stron, z drugiej po prostu nie dało się inaczej, był tak dobry! Niemal doskonały.
Cormorana lubię, Robin jeszcze bardziej, a najbardziej Autorkę. Za to jak zręcznie tka fabułę. Zaczyna od kilku oczek, żeby na koniec otrzymać wielowątkową powieść, która zapiera dech.
Tom numer cztery zdecydowanie wygrywa ze swoimi poprzednikami w walce na akcję, napięcie i intrygę. Pochłonęłam tę część na jednym niemalże wdechu, co z jednej strony było nie lada wyzwaniem, zważywszy na jej sześćset pięćdziesiąt stron, z drugiej po prostu nie dało się inaczej, był tak dobry! Niemal doskonały.
Cormorana lubię, Robin jeszcze bardziej, a najbardziej...
2024-04-06
Czapki z głów za stworzenie tak wielowarstwowej fabuły. Książka a w niej kreskówka, gra komputerowa, a co za tym idzie sieć internetowa pełna anonimowych patologicznych tchórzy i kłamców, święcie przekonanych o swojej bezkarności.
Prawdziwą przyjemność sprawiało mi śledzenie tej historii i wyłapywanie śladów wskazujących na tego kto za tym wszystkim stoi. Mnie, choć faktycznie liczy sobie ciut ponad tysiąc stron, powieść czytało się bardzo płynnie, nie uważam jej za niepotrzebnie rozwleczoną czy zbyt przegadaną. Trochę mi smutno i źle, bo został mi do przeczytania ostatni, póki co, dostępny tom, jednak nie będę zwlekać i biorę się za niego, wiem, że się nie zawiodę.
Dawno nie trafiłam na równie wciągający, utrzymany na tak nieprawdopodobnie wysokim poziomie cykl.
Czapki z głów za stworzenie tak wielowarstwowej fabuły. Książka a w niej kreskówka, gra komputerowa, a co za tym idzie sieć internetowa pełna anonimowych patologicznych tchórzy i kłamców, święcie przekonanych o swojej bezkarności.
Prawdziwą przyjemność sprawiało mi śledzenie tej historii i wyłapywanie śladów wskazujących na tego kto za tym wszystkim stoi. Mnie, choć...
2024-04-20
Stało się. Ostatni dostępny tom cyklu ze Strike i Ellacott w rolach głównych przeczytałam. A rozczytując się w ostatnich rozdziałach "Wartkiej śmierci" pomyślałam, że cholernie fajnie byłoby wziąć od pierworodnego Autorki magiczną różdżkę, rzucić zaklęcie i wymazać z pamięci fabułę kolejnych tomów, żeby móc wrócić do tego cyklu będąc zupełnie nie świadomym tego co w sobie kryje. Nie da się tak, a przynajmniej ja nie wiem jak tego dokonać, toteż pozostaje mi czekać na kolejną część. Nie wiadomo jeszcze kiedy się pojawi, za to nie wątpię, że to będzie znowu historia głęboko zapadająca w pamięć.
Siódmy tom, podobnie jak wcześniejsze wciąga, trzyma w napięciu i jest niesamowicie dopracowany w każdym aspekcie. Ja jestem zachwycona, jestem usatysfakcjonowana i czytelniczo spełniona. Czego i Wam życzę.
Stało się. Ostatni dostępny tom cyklu ze Strike i Ellacott w rolach głównych przeczytałam. A rozczytując się w ostatnich rozdziałach "Wartkiej śmierci" pomyślałam, że cholernie fajnie byłoby wziąć od pierworodnego Autorki magiczną różdżkę, rzucić zaklęcie i wymazać z pamięci fabułę kolejnych tomów, żeby móc wrócić do tego cyklu będąc zupełnie nie świadomym tego co w sobie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-21
Trochę żałuję, że za czasów mojej młodości nie było jeszcze Harrego Pottera, jednak żal ten równoważy radość, że moje dziecko ma tę możliwość. Jestem też jeszcze w stanie wyobrazić sobie siebie w jej wieku zachwyconą światem wykreowanym przez Autorkę, a co za tym idzie - rozumiem jej zachwyt. W tym tomie dzieje się tak dużo, że trzeba się mocno skupić, żeby nadążać za wydarzeniami, które dla głównego bohatera stanowią odkrywanie kolejnych kart z jego przeszłości. Harry dowiaduje się, kto jest jego ojcem chrzestnym, kim był jego tata w Hogwarcie, jak sobie radził w szkole i kim byli jego najlepsi przyjaciele. To dużo, jak na młodego adepta szkoły magii.
Tę część przesłuchałam w interpretacji Piotra Fronczewskego, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Trochę żałuję, że za czasów mojej młodości nie było jeszcze Harrego Pottera, jednak żal ten równoważy radość, że moje dziecko ma tę możliwość. Jestem też jeszcze w stanie wyobrazić sobie siebie w jej wieku zachwyconą światem wykreowanym przez Autorkę, a co za tym idzie - rozumiem jej zachwyt. W tym tomie dzieje się tak dużo, że trzeba się mocno skupić, żeby nadążać za...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-28
"Harry Potter i Czara Ognia" jest tomem, który wzbudził we mnie najwięcej emocji. Jak dotąd.
Mam wrażenie, że to również tom przełomowy dla Harrego, którego dzieciństwo, mimo iż dotychczas mało szczęśliwe, właśnie się skończyło. Wydarzenia w tym tomie brutalnie odzierają go z jego resztek.
Oj, sporo wzburzenia i równie silnych emocji wzbudziła we mnie ta część, słuchałam jej z przejęciem, momentami komentując wydarzenia, jakby to miało jakkolwiek wpłynąć na to co przeczyta za chwilę lektor...
Moja opinia jest 1819 z kolei, więc naprawdę bardzo dużo już napisano na ten temat, a średnia ocen nie kłamie, jeśli chodzi o poziom.
Polecam gorąco.
"Harry Potter i Czara Ognia" jest tomem, który wzbudził we mnie najwięcej emocji. Jak dotąd.
Mam wrażenie, że to również tom przełomowy dla Harrego, którego dzieciństwo, mimo iż dotychczas mało szczęśliwe, właśnie się skończyło. Wydarzenia w tym tomie brutalnie odzierają go z jego resztek.
Oj, sporo wzburzenia i równie silnych emocji wzbudziła we mnie ta część, słuchałam...
2024-04-10
Ależ to było odjechane i odrealnione, i oczywiście niezawodnie zabawne! Na domiar dobrego w genialnej interpretacji Grzegorza Pawlaka, który poza tym, że bawi nas, fantastycznie wydaje się bawić przy tym sam. "Karpie bijem", to jeden z lepszych tomów z cyklu o Jakubie Wędrowyczu, opowiadania, bez wyjątku, są na naprawę wysokim poziomie. I literacko i jeśli chodzi o poziom absurdu i abstrakcji.
Ależ to było odjechane i odrealnione, i oczywiście niezawodnie zabawne! Na domiar dobrego w genialnej interpretacji Grzegorza Pawlaka, który poza tym, że bawi nas, fantastycznie wydaje się bawić przy tym sam. "Karpie bijem", to jeden z lepszych tomów z cyklu o Jakubie Wędrowyczu, opowiadania, bez wyjątku, są na naprawę wysokim poziomie. I literacko i jeśli chodzi o poziom...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-01
"Czekaj i nie trać nadziei."
Dumas pisze pięknie, mądrze i inteligentnie. Polecam czytać, czytać i jeszcze raz: przeżywać. Rozważać. Przemyśliwać. Jest nad czym, bowiem w tej powieści jest tyle samo słów ile treści.
Pełnowartościowa historia, można pożywiać się nią na wielu płaszczyznach, można, a nawet powinno się.
"Czekaj i nie trać nadziei."
"Czekaj i nie trać nadziei."
Dumas pisze pięknie, mądrze i inteligentnie. Polecam czytać, czytać i jeszcze raz: przeżywać. Rozważać. Przemyśliwać. Jest nad czym, bowiem w tej powieści jest tyle samo słów ile treści.
Pełnowartościowa historia, można pożywiać się nią na wielu płaszczyznach, można, a nawet powinno się.
"Czekaj i nie trać nadziei."
2024-02-26
"Wiosenna ofiara" została wybrana przeze mnie na chybił trafił jako pierwszy w tym roku powrót do Sagi Ludzi Lodu, do której wracam i będę wracać wciąż.
Vinga i Heike to jedni z moich ulubionych bohaterów Sagi, miło więc było wrócić do starych znajomych. Tom ów przesiąknięty jest z jednej strony erotyzmem (cały czas bardzo pozytywnie zaskakuje mnie jak bardzo wyzwoloną, otwartą i inteligentną kobietą była Autorka, która poruszając niektóre tematy parę dziesiątek lat temu, wiedząc, że to na pewno wywoła burzę, trwała w tym, opisując czy różne odcienie miłości cielesnej, czy dotykając tematów religii i kościoła.), z drugiej porusza kwestię zła, które kryje się pod postacią człowieka. Jak bardzo daleko może zajść w społeczeństwie osoba skrajnie zła, której nikt nie chce się przeciwstawić?
Jest nad czym myśleć, mimo iż książeczka to niewielka, to wiele w niej treści.
Uwielbiam. Polecam.
"Wiosenna ofiara" została wybrana przeze mnie na chybił trafił jako pierwszy w tym roku powrót do Sagi Ludzi Lodu, do której wracam i będę wracać wciąż.
Vinga i Heike to jedni z moich ulubionych bohaterów Sagi, miło więc było wrócić do starych znajomych. Tom ów przesiąknięty jest z jednej strony erotyzmem (cały czas bardzo pozytywnie zaskakuje mnie jak bardzo wyzwoloną,...
2024-02-13
Bardzo podoba mi się "drobiazg sceniczny" jako określenie tej jednoaktowej komedii, która uchodzi za zwieńczenie Trylogii. Tak, "Zagłoba swatem" słusznie pełni rolę kropki nad i Sienkiewiczowskich przygód naszych rycerzy nie bez skazy. Powiedzmy sobie szczerze, że gdyb nie Jan Onufry Zagłoba, jego imaginacje i koncepty, zupełnie inaczej potoczyłyby się losy Skrzetuskiego, Kmicica i Wołodyjowskiego, że o Rochu Kowalskim i całej Rzeczypospolitej nie wspomnę. A tak, ten niepoprawny łgarz, oczajdusza, swawolnik, pieruńsko inteligentny i mający niebywałe szczęście człek przez całą Trylogię trzymał rękę na antałku miodu... znaczy na pulsie!
W opiniowanej książeczce znajdziemy kwintesencję postaci Zagłoby, który jednym fortelem rozwiązuje kilka problemów pewnej rodziny. Muszę przyznać, że uśmiałam się bardzo, szczególnie za sprawą przydomku jaki nadał sobie sam główny bohater.
Polecam, jeśli ktoś, tak jak ja uwielbia Trylogię i ciągle mu mało!
Bardzo podoba mi się "drobiazg sceniczny" jako określenie tej jednoaktowej komedii, która uchodzi za zwieńczenie Trylogii. Tak, "Zagłoba swatem" słusznie pełni rolę kropki nad i Sienkiewiczowskich przygód naszych rycerzy nie bez skazy. Powiedzmy sobie szczerze, że gdyb nie Jan Onufry Zagłoba, jego imaginacje i koncepty, zupełnie inaczej potoczyłyby się losy Skrzetuskiego,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-11
Skala jest zdecydowanie niewystarczająca jeśli chodzi o ocenę drugiej części Trylogii. Daję dziesięć gwiazdek, ponieważ więcej nie mogę, "Potop" jest dla mnie jedną z najlepszych powieści jakie kiedykolwiek przeczytałam, i to przeczytałam nie po raz pierwszy. Każdy kolejny raz z lekturą to niepospolita przygoda i to taka, która wciąga czytelnika na długi czas.
"Potop" to napisana z niesamowitym rozmachem wyprawa przez wojnę ze Szwecją, i wojna, którą toczy wewnątrz siebie Andrzej Kmicic. Oczywiście Kmicic ów twarz ma Daniela Olbrychskiego, który zagrał jakby Kmicicem był urodzony. Nie wiem czy trzeba, chciałabym wierzyć, że nie, jednak polecam najgoracej i pierwowzór Sienkiewiczowski i ekranizację Hoffmanowską.
Kocham miłością niegasnącą.
Skala jest zdecydowanie niewystarczająca jeśli chodzi o ocenę drugiej części Trylogii. Daję dziesięć gwiazdek, ponieważ więcej nie mogę, "Potop" jest dla mnie jedną z najlepszych powieści jakie kiedykolwiek przeczytałam, i to przeczytałam nie po raz pierwszy. Każdy kolejny raz z lekturą to niepospolita przygoda i to taka, która wciąga czytelnika na długi czas.
"Potop" to...
2024-02-01
"W stepie szerokim, którego okiem
nawet sokolim nie zmierzysz,
wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa
pieśni o Małym Rycerzu."
Zdajecie sobie sprawę, że ten utwór, stworzony skądinąd na potrzeby serialu telewizyjnego będącego bardzo wierną ekranizacją ostatniej części Trylogii, to nasza najmłodsza pieśń patriotyczna?
Jerzy Michał Wołodyjowski zdecydowanie zasługiwał na swoją własną powieść. Rycerz bez skazy, prawdziwy żołnierz, wierny przyjaciel, człowiek godny zaufania, uczestnik wielu bitew i wojen, człowiek, który doświadczył tylu rekuz, że z ulgą ruszał na kolejne wojenne wyzwania. Nie miał biedny Mały Rycerz szczęścia do kobiet do momentu w którym pojawia się Hajduczek... Ogromną zaletą tej powieści jest Basia Jeziorkowska herbu Rawicz, przyszła pani Wołodyjowska. Podobnie bardzo interesującą postać jest antagonista Wołodyjowskiego Azja Tuhajbejowicz, no i nie sposób nie wspomnieć tutaj o Panu Zagłobie, z którym konie można byłoby kraść, a którego fortel otwierający powieść ubawił mnie do łez.
Wracam teraz do przygód obu Mości Panów w "Potopie", który to celowo zostawiłam sobie na koniec powtórnego spotkania z Sienkiewiczowską Trylogią.
"W stepie szerokim, którego okiem
nawet sokolim nie zmierzysz,
wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa
pieśni o Małym Rycerzu."
Zdajecie sobie sprawę, że ten utwór, stworzony skądinąd na potrzeby serialu telewizyjnego będącego bardzo wierną ekranizacją ostatniej części Trylogii, to nasza najmłodsza pieśń patriotyczna?
Jerzy Michał Wołodyjowski zdecydowanie zasługiwał na...
2024-01-21
Trzeba byłoby być żelbetonowym klocem, żeby podczas lektury "Ogniem i mieczem" nie rozbudziła się w człowieku chęć dowiedzenia się czegoś więcej na temat głównych postaci, choćby sprawdzić czy Bohun był faktycznie Kozackim Atamanem, czy istniał ktoś taki jak Skrzetuski (Jan, a może Mikołaj?), a przede wszystkim jak faktycznie ma się przedstawiona postać Jeremiego Wiśniowieckiego do tego co podają biografowie Kniazia. Spośród kilku dostępnych wybrałam chyba najbardziej obiektywną, zupełnie nie interesują mnie takie, w których autor chce przekonać mnie do swojego z góry wyrobionego punktu widzenia. Zdecydowanie wolę wyrobić sobie własny.
Jan Widacki, kilkadziesiąt lat temu, właśnie dzięki lekturze "Ogniem i mieczem" postanowił zagłębić wiedzę na temat Kniazia Jeremy. Wykonał ogrom pracy, stworzył bardzo obiektywny obraz jednego z najbardziej fascynujących dowódców wojsk Rzeczypospolitej w XVII w. Zrobił to bardzo czytelnie przedstawiając całe ówczesne tło historyczne polityczne i społeczne, bez którego nie ma sensu próbować zrozumieć podejmowane przez Wiśniowieckiego decyzje czy jego postępowanie.
Biografię tę czytałam równocześnie ze wspomnianą wyżej powieścią Sienkiewicza, co potęgowało fascynację Kniaziem, a także uzmysłowiło mi, ile Sienkiewicz włożył pracy w przygotowania do oparcia fabuły o postać Kniazia. Panowie musieli czerpać poniekąd z tych samych źródeł. Z tym, że Widacki pokazał różne oblicza swojego bohatera jak przystało na biografię.
Trzeba byłoby być żelbetonowym klocem, żeby podczas lektury "Ogniem i mieczem" nie rozbudziła się w człowieku chęć dowiedzenia się czegoś więcej na temat głównych postaci, choćby sprawdzić czy Bohun był faktycznie Kozackim Atamanem, czy istniał ktoś taki jak Skrzetuski (Jan, a może Mikołaj?), a przede wszystkim jak faktycznie ma się przedstawiona postać Jeremiego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-20
Zakochałam się po raz wtóry w cudownościach Sienkiewiczowskich. Tylko że dziś kto inny zdobył moje serce: nie jak przed laty Skrzetuski, który dziś wydaje mi się najmniej barwną postacią a Bohun i Zagłoba, lecz przede wszystkim postać, na której Autor oparł fabułę swojej powieść - Jeremi Wiśniowiecki. Tak, ten ostatni zafascynował mnie na tyle, że równolegle zaczęłam zapoznawać się z jego biografią.
Nie zdawałam sobie sprawy, że powrót po latach do pokrzepiającej serca powieści wywrze na mnie aż tak wielkie wrażenie, wzbudzi tyle emocji, zafascynuje i faktycznie pokrzepi. Warto było wrócić, naprawdę warto, chociażby dla tak fantastycznie wykreowanych bohaterów, że za każdego z osobna i wszystkich razem należy się mocne dziesięć gwiazdek.
Zakochałam się po raz wtóry w cudownościach Sienkiewiczowskich. Tylko że dziś kto inny zdobył moje serce: nie jak przed laty Skrzetuski, który dziś wydaje mi się najmniej barwną postacią a Bohun i Zagłoba, lecz przede wszystkim postać, na której Autor oparł fabułę swojej powieść - Jeremi Wiśniowiecki. Tak, ten ostatni zafascynował mnie na tyle, że równolegle zaczęłam...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-15
Miałam i mam jeszcze nadal czytelniczy zastój. Po śmierci przyjaciela bardzo ciężko się pozbierać, trochę mi zajęło poukładanie sobie w głowie, że co jak co, ale Marcin zdecydowanie nie pozwoliłby, żeby to trwało za długo. Sam podsuwałby mi tytuły dzięki którym ruszyłabym z miejsca. Ruszę, obiecuję, a wiem, że gdziekolwiek jest teraz, ma dostęp do najlepiej zaopatrzonej biblioteki i masę czasu na lekturę❤️
Opiniowana książka jest idealnym kompendium wiedzy dla każdego fana powieści kryminalnych, dla osób interesujących się historią, żądnych wiedzy, ciekawych powstawania tak ważnych dla nas dziedzin. Dziedzin, które - nie ma co ukrywać - powstały tam gdzie najpierw zrodziło się zło. Bo przecież daktyloskopia, toksykologia czy balistyka nie powstałyby gdyby nie potrzeba sprawiedliwości, którą wymierzyć trzeba każdemu, kto dopuścił się zbrodni. Ludzie czynią zło od początku istnienia świata, a o sposobach powstawania poszczególnych dziedzin walki z nim jest ta książka. W mojej ocenie autor stworzył rewelacyjny podręcznik, który czyta się jak najlepszą powieść. Przytacza przykłady zbrodni i pokazuje ile i jak małych kroczków musieli postawić pierwsi kryminolodzy, abyśmy dziś mieli tak rozwinięte jej dziedziny. Nieprzerwany marsz po to, żeby zło nie mogło spać spokojnie.
Miałam i mam jeszcze nadal czytelniczy zastój. Po śmierci przyjaciela bardzo ciężko się pozbierać, trochę mi zajęło poukładanie sobie w głowie, że co jak co, ale Marcin zdecydowanie nie pozwoliłby, żeby to trwało za długo. Sam podsuwałby mi tytuły dzięki którym ruszyłabym z miejsca. Ruszę, obiecuję, a wiem, że gdziekolwiek jest teraz, ma dostęp do najlepiej zaopatrzonej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rzadko zdarza mi się zacząć czytać cykl od środka, jednak w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać, kusiła mnie ta powieść i mimo że czytając ją sama sobie zaspoilerowałam pierwszy tom, to wrócę do niego niedługo, a na trzecią (nie)cierpliwie czekam.
Powieść jest świetna, to bardzo dobra mieszanka kryminału, powieści grozy, która tutaj, o dziwo, naprawdę jest, i czegoś na kształt komedii, chociaż rządzi tutaj głównie humor słowny. Bądź co bądź, to naprawdę kawałek dobrej powieści, wciągającej, ciekawej i zaskakującej. Przyznam, że miałam obawy przy pierwszym spotkaniu z główną bohaterką, samozwańczą panią detektyw. Bałam się, że jej nie polubię, co położyłoby się cieniem na odbiorze powieści, na szczęście Mieczysława Zarzycka da się lubić, a nawet, jeśli się dobrze przyjrzeć, jest w niej kawałek każdej z nas. A w zasadzie w każdej z nas jest kawałek Mieczysławy.
Jako mieszkanka wsi, co prawda leżącej po drugiej stronie Polski, ale jednak, muszę przyznać, że opisy uroków wiejskich krajobrazów, a także tajemniczych miejsc, które uchodzą za miejskie legendy, uważam za kolejny plus tej powieści. Reasumując: jestem pod wrażeniem i czekam na kolejną, zapowiadającą się bardzo ciekawie, część.
Rzadko zdarza mi się zacząć czytać cykl od środka, jednak w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać, kusiła mnie ta powieść i mimo że czytając ją sama sobie zaspoilerowałam pierwszy tom, to wrócę do niego niedługo, a na trzecią (nie)cierpliwie czekam.
więcej Pokaż mimo toPowieść jest świetna, to bardzo dobra mieszanka kryminału, powieści grozy, która tutaj, o dziwo, naprawdę jest, i czegoś na...