-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
-
ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Biblioteczka
2024-04-23
2024-04-21
Trochę żałuję, że za czasów mojej młodości nie było jeszcze Harrego Pottera, jednak żal ten równoważy radość, że moje dziecko ma tę możliwość. Jestem też jeszcze w stanie wyobrazić sobie siebie w jej wieku zachwyconą światem wykreowanym przez Autorkę, a co za tym idzie - rozumiem jej zachwyt. W tym tomie dzieje się tak dużo, że trzeba się mocno skupić, żeby nadążać za wydarzeniami, które dla głównego bohatera stanowią odkrywanie kolejnych kart z jego przeszłości. Harry dowiaduje się, kto jest jego ojcem chrzestnym, kim był jego tata w Hogwarcie, jak sobie radził w szkole i kim byli jego najlepsi przyjaciele. To dużo, jak na młodego adepta szkoły magii.
Tę część przesłuchałam w interpretacji Piotra Fronczewskego, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Trochę żałuję, że za czasów mojej młodości nie było jeszcze Harrego Pottera, jednak żal ten równoważy radość, że moje dziecko ma tę możliwość. Jestem też jeszcze w stanie wyobrazić sobie siebie w jej wieku zachwyconą światem wykreowanym przez Autorkę, a co za tym idzie - rozumiem jej zachwyt. W tym tomie dzieje się tak dużo, że trzeba się mocno skupić, żeby nadążać za...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-20
Stało się. Ostatni dostępny tom cyklu ze Strike i Ellacott w rolach głównych przeczytałam. A rozczytując się w ostatnich rozdziałach "Wartkiej śmierci" pomyślałam, że cholernie fajnie byłoby wziąć od pierworodnego Autorki magiczną różdżkę, rzucić zaklęcie i wymazać z pamięci fabułę kolejnych tomów, żeby móc wrócić do tego cyklu będąc zupełnie nie świadomym tego co w sobie kryje. Nie da się tak, a przynajmniej ja nie wiem jak tego dokonać, toteż pozostaje mi czekać na kolejną część. Nie wiadomo jeszcze kiedy się pojawi, za to nie wątpię, że to będzie znowu historia głęboko zapadająca w pamięć.
Siódmy tom, podobnie jak wcześniejsze wciąga, trzyma w napięciu i jest niesamowicie dopracowany w każdym aspekcie. Ja jestem zachwycona, jestem usatysfakcjonowana i czytelniczo spełniona. Czego i Wam życzę.
Stało się. Ostatni dostępny tom cyklu ze Strike i Ellacott w rolach głównych przeczytałam. A rozczytując się w ostatnich rozdziałach "Wartkiej śmierci" pomyślałam, że cholernie fajnie byłoby wziąć od pierworodnego Autorki magiczną różdżkę, rzucić zaklęcie i wymazać z pamięci fabułę kolejnych tomów, żeby móc wrócić do tego cyklu będąc zupełnie nie świadomym tego co w sobie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-14
"Szafarz" to pierwszy pornokryminał w mojej czytelniczej karierze. Skusiłam się na tę powieść zachęcona niedawno dodaną opinią Znajomego. Faktycznie wspomniał coś o scenach erotycznych, jednak i tak ze strony na stronę byłam coraz bardziej zaskoczona ilością penisów we wzwodzie i brązowych nabrzmiałych brodawek sutkowych sterczących z każdego rozdziału. Kobiety w tej powieści zawsze chodziły bez bielizny, żeby czem prędzej dosiąść...kogoś, kto akurat się nawinie. Główny bohater, Lichy, nie dość, że po przejściach, dźwiga się z dna, alkoholizm to jeden z jego demonów, to prawie cały tydzień, 24/7, chodzi ze wzwodem, no męczy go Autor strasznie. Nie ma litości dla swojego bohatera. Praktycznie każda rozmowa tutaj zaczyna lub kończy się stosunkiem. I o ile pierwszych kilka scen nie zrodziło we mnie podejrzeń o to jaką literaturą częstuje nas pan Brudnik, o tyle koleje, a także ciągle wyczuwalne napięcie nie pozostawia pola do interpretacji. Pornokryminał jest dla mnie gatunkiem nowym, oba te gatunki oddzielnie znam: kryminały uwielbiam, powieścią erotyczną od czasu do czasu nie pogardzę, z porno, jeśli liczy się Gray, miałam do czynienia. Natomiast z pornokryminałem to był mój pierwszy raz (hahaha...)
Pytanie tylko: na ile strawne jest to połączenie? Powiedziałabym, że tak na sześć gwiazdek. Rafał Lichy, jest na tyle skomplikowaną i intrygującą postacią, że gdyby autor skupił się na nim i wątku kryminalnym powieść oceniłabym zdecydowanie wyżej, bo w kryminał Autor naprawdę potrafi. Skąd pomysł, żeby zamiast stuprocentowego kryminału, podzielić go z porno w stosunku (hahaha...) niemalże 50/50? Nie wiem, ale dla mnie to połączenie zaszkodziło całości.
"Szafarz" to pierwszy pornokryminał w mojej czytelniczej karierze. Skusiłam się na tę powieść zachęcona niedawno dodaną opinią Znajomego. Faktycznie wspomniał coś o scenach erotycznych, jednak i tak ze strony na stronę byłam coraz bardziej zaskoczona ilością penisów we wzwodzie i brązowych nabrzmiałych brodawek sutkowych sterczących z każdego rozdziału. Kobiety w tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-10
Ależ to było odjechane i odrealnione, i oczywiście niezawodnie zabawne! Na domiar dobrego w genialnej interpretacji Grzegorza Pawlaka, który poza tym, że bawi nas, fantastycznie wydaje się bawić przy tym sam. "Karpie bijem", to jeden z lepszych tomów z cyklu o Jakubie Wędrowyczu, opowiadania, bez wyjątku, są na naprawę wysokim poziomie. I literacko i jeśli chodzi o poziom absurdu i abstrakcji.
Ależ to było odjechane i odrealnione, i oczywiście niezawodnie zabawne! Na domiar dobrego w genialnej interpretacji Grzegorza Pawlaka, który poza tym, że bawi nas, fantastycznie wydaje się bawić przy tym sam. "Karpie bijem", to jeden z lepszych tomów z cyklu o Jakubie Wędrowyczu, opowiadania, bez wyjątku, są na naprawę wysokim poziomie. I literacko i jeśli chodzi o poziom...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-06
Czapki z głów za stworzenie tak wielowarstwowej fabuły. Książka a w niej kreskówka, gra komputerowa, a co za tym idzie sieć internetowa pełna anonimowych patologicznych tchórzy i kłamców, święcie przekonanych o swojej bezkarności.
Prawdziwą przyjemność sprawiało mi śledzenie tej historii i wyłapywanie śladów wskazujących na tego kto za tym wszystkim stoi. Mnie, choć faktycznie liczy sobie ciut ponad tysiąc stron, powieść czytało się bardzo płynnie, nie uważam jej za niepotrzebnie rozwleczoną czy zbyt przegadaną. Trochę mi smutno i źle, bo został mi do przeczytania ostatni, póki co, dostępny tom, jednak nie będę zwlekać i biorę się za niego, wiem, że się nie zawiodę.
Dawno nie trafiłam na równie wciągający, utrzymany na tak nieprawdopodobnie wysokim poziomie cykl.
Czapki z głów za stworzenie tak wielowarstwowej fabuły. Książka a w niej kreskówka, gra komputerowa, a co za tym idzie sieć internetowa pełna anonimowych patologicznych tchórzy i kłamców, święcie przekonanych o swojej bezkarności.
Prawdziwą przyjemność sprawiało mi śledzenie tej historii i wyłapywanie śladów wskazujących na tego kto za tym wszystkim stoi. Mnie, choć...
2024-04-04
Czekałam na kolejną powieść Autorki z pewną dozą ciekawości i zniecierpliwienia, wynikających z lektury cyklu o Lenie Rudnickiej, którym poprzeczkę podniosła sobie pani Wójcik bardzo wysoko. Po lekturze "Trzcinowiska" stwierdzam ze smutkiem i rozczarowaniem, że nie dała rady do niej nawet doskoczyć.
Tom otwierający nowy cykl z prywatnym detektywem Aleksandrem Zamojskim nie ma w sobie tego czegoś co powoduje, że historia wciąga, ma za to coś, co sprawia, że wydaje się naciągana. Zbrodnia, która pociąga za sobą dwie kolejne, których przez dwadzieścia cztery lata nikt nie rozwiązał...Nie łykam tego. Ponadto Autorka upchnęła to wszystko i jeszcze więcej w jednej, jak na tyle wydarzeń i wzajemnych zależności, krótkiej powieści, co powodowało, że czułam jakbym czytała streszczenie lektury. Za szybko i za dużo.
Atutem nie jest tutaj nawet postać głównego bohatera, który nie wzbudza we mnie żadnych emocji. To jest chyba najgorsze. Mogłabym go polubić lub mógłby działać mi na nerwy (jak choćby Wolski Chmielarza), a nie dzieje się kompletnie nic. Mogłoby go nie być i powieść nic by na tym nie straciła.
Z pewnością sięgnę po kolejną część licząc, że będzie lepiej. A jako że nie pisałam tej opinii we współpracy z kimkolwiek, oceniam ją według siebie.
Czekałam na kolejną powieść Autorki z pewną dozą ciekawości i zniecierpliwienia, wynikających z lektury cyklu o Lenie Rudnickiej, którym poprzeczkę podniosła sobie pani Wójcik bardzo wysoko. Po lekturze "Trzcinowiska" stwierdzam ze smutkiem i rozczarowaniem, że nie dała rady do niej nawet doskoczyć.
Tom otwierający nowy cykl z prywatnym detektywem Aleksandrem Zamojskim nie...
2024-03-26
Książka powstała na fali popularności, jaką zyskał spektakl teatralny pod tym samym tytułem wyreżyserowany przez tegoż samego człowieka. I właśnie w formie scenicznej zdecydowanie wolałabym ją poznać, zakładam bowiem, że aktorzy ożywiliby te nudne, nijakie, usypiające historie pisane językiem pozbawionym stylu, jak gdyby autor wszystkie uczucia zostawił na deskach teatru. Wziąwszy książkę do ręki zaczęłam się nudzić dość szybko, wielokrotne powtórzenia i - szczególnie w pierwszym opowiadaniu - głupota bohaterki zniechęciły mnie mocno. Kobietę pewnie goniła mądrość, ale ona była szybsza. W ogóle te opowiadania dotyczą spraw/problemów wyolbrzymionych do granic, a które można rozwiązać jednym telefonem, jedną rozmową. Autor chyba lubi sztuczne dramaty, nieporozumienia rozdmuchiwane do rozmiarów tragedii, czego z kolei ja nie znoszę.
Drugie opowiadanie nie uratowało mojego odbioru tej powieści, chociaż trochę na to liczyłam skrolując opinie i zastanawiając się czy nie rzucić czytania na dobre, co też uczyniłam.
Książka powstała na fali popularności, jaką zyskał spektakl teatralny pod tym samym tytułem wyreżyserowany przez tegoż samego człowieka. I właśnie w formie scenicznej zdecydowanie wolałabym ją poznać, zakładam bowiem, że aktorzy ożywiliby te nudne, nijakie, usypiające historie pisane językiem pozbawionym stylu, jak gdyby autor wszystkie uczucia zostawił na deskach teatru....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-24
Tom numer cztery zdecydowanie wygrywa ze swoimi poprzednikami w walce na akcję, napięcie i intrygę. Pochłonęłam tę część na jednym niemalże wdechu, co z jednej strony było nie lada wyzwaniem, zważywszy na jej sześćset pięćdziesiąt stron, z drugiej po prostu nie dało się inaczej, był tak dobry! Niemal doskonały.
Cormorana lubię, Robin jeszcze bardziej, a najbardziej Autorkę. Za to jak zręcznie tka fabułę. Zaczyna od kilku oczek, żeby na koniec otrzymać wielowątkową powieść, która zapiera dech.
Tom numer cztery zdecydowanie wygrywa ze swoimi poprzednikami w walce na akcję, napięcie i intrygę. Pochłonęłam tę część na jednym niemalże wdechu, co z jednej strony było nie lada wyzwaniem, zważywszy na jej sześćset pięćdziesiąt stron, z drugiej po prostu nie dało się inaczej, był tak dobry! Niemal doskonały.
Cormorana lubię, Robin jeszcze bardziej, a najbardziej...
2024-03-17
Cykl z Cormoranem Strikiem w roli głównej to dla mnie niemal idealne połączenie powieści detektywistycznej z trzymającą w napięciu powieścią obyczajową. Czasem ciężko stwierdzić, która cześć jest bardziej elektryzujacą, może dlatego, że obie są wciągające, a Mama Harrego Pottera potrafi grać na moich uczuciach, opowiadając losy jego "starszego brata", jak mało kto.
Cormoran Strike i Robin po raz trzeci mają pełne ręce roboty.
Robin wie, że praca detektywa nie jest łatwa i do przyjemnych też rzadko kiedy należy, to i tak najważniejszym jej aspektem jest to, że się w niej spełnia. W tym tomie musi zmierzyć się z kimś, kto chcąc zemścić się na detektywie, postanawia uderzyć w jego partnerkę - to wątek detektywistyczny, natomiast wątek prywatny sprawił, że kończąc ten tom zaczynałam jednocześnie kolejny.
Przepadłam.
I to z kretesem.
Cykl z Cormoranem Strikiem w roli głównej to dla mnie niemal idealne połączenie powieści detektywistycznej z trzymającą w napięciu powieścią obyczajową. Czasem ciężko stwierdzić, która cześć jest bardziej elektryzujacą, może dlatego, że obie są wciągające, a Mama Harrego Pottera potrafi grać na moich uczuciach, opowiadając losy jego "starszego brata", jak mało kto....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-10
Drugi tom, w moim odczuciu, trzyma poziom pierwszej części cyklu. Tak, tutaj również jest bardzo rozbudowany wątek obyczajowy i niejednokrotnie dotyczy on więzi jaka rodzi się między głównymi bohaterami, co nie jest dla mnie wadą, ponieważ to oni właśnie są fundamentem cyklu, więc dziwnie byłoby to w fabule pominąć.
Kiedy pierwszy raz w powieści pojawił się wątek, nazwijmy go: literackim, pomyślałam sobie, że tego raczej nie da się przekształcić w główną oś fabuły, a tymczasem pani Rowling pokazała, że się da, i to bardzo!
Znowu analityczny umysł i drobiazgowość jest kluczem do sukcesu co bardzo mi się podoba. Idę za ciosem, biorę się z miejsca za tom numer trzy.
Drugi tom, w moim odczuciu, trzyma poziom pierwszej części cyklu. Tak, tutaj również jest bardzo rozbudowany wątek obyczajowy i niejednokrotnie dotyczy on więzi jaka rodzi się między głównymi bohaterami, co nie jest dla mnie wadą, ponieważ to oni właśnie są fundamentem cyklu, więc dziwnie byłoby to w fabule pominąć.
Kiedy pierwszy raz w powieści pojawił się wątek, nazwijmy...
2024-03-08
"Wołanie kukułki" przeleżało na półce tyle czasu, że kiedy kilka dni temu wzięłam je do ręki bałam się, że dostało odleżyn. Na szczęście najwidoczniej półki u mnie wygodne, a i towarzystwo nie najgorsze, więc nic złego się nie stało. Tymczasem to co kryje się pod postacią pierwszej części cyklu z Cormoranem Strikiem, a także nim samym, zrobiło na mnie duże wrażenie, ponieważ udało się Pani Rowling stworzyć niebywale intrygującego bohatera. I jego pracownicę z Tymczasowych Rozwiązań. Świetny duet. Bardzo podoba mi się drobiazgowość z jaką Strike podchodzi do spraw nad którymi pracuje, jego analityczny umysł. Powieść czyta się fantastycznie, czuć, że pisał ją ktoś obyty z piórem. Przyznam szczerze, że jestem tak bardzo pozytywnie zaskoczona, że zaskoczyło mnie to, że aż tak, i nie zwlekając biorę się za tom numer dwa.
"Wołanie kukułki" przeleżało na półce tyle czasu, że kiedy kilka dni temu wzięłam je do ręki bałam się, że dostało odleżyn. Na szczęście najwidoczniej półki u mnie wygodne, a i towarzystwo nie najgorsze, więc nic złego się nie stało. Tymczasem to co kryje się pod postacią pierwszej części cyklu z Cormoranem Strikiem, a także nim samym, zrobiło na mnie duże wrażenie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-03
Bardzo cieszę się, że Dominik Przeworski pojawił się w tej powieści jedynie marginalnie, jest to najmniej przeze mnie lubiana postać wśród Stelarowych bohaterów, jednocześnie chylę czoła za danie szansy Iwonie Banach ujrzenia światełka w tunelu przygnębienia i straty.
Jak kilka osób przede mną, ja także uważam, że "Ptasznik" jest to bardziej powieść sensacyjna niż kryminał, i to naprawdę dobra powieść sensacyjna. Mimo że niczego nie urywa ten kawał fabuły, ciężko też piać z zachwytu, to jednak jest na tyle solidnie, że nie ma się do czego przyczepić. Sześć i pół gwiazdki byłoby, według mnie, idealną oceną, jednak z braku takiej możliwości zaokrągliłam do pełnej siódemki.
Bardzo cieszę się, że Dominik Przeworski pojawił się w tej powieści jedynie marginalnie, jest to najmniej przeze mnie lubiana postać wśród Stelarowych bohaterów, jednocześnie chylę czoła za danie szansy Iwonie Banach ujrzenia światełka w tunelu przygnębienia i straty.
Jak kilka osób przede mną, ja także uważam, że "Ptasznik" jest to bardziej powieść sensacyjna niż...
2024-03-01
"Czekaj i nie trać nadziei."
Dumas pisze pięknie, mądrze i inteligentnie. Polecam czytać, czytać i jeszcze raz: przeżywać. Rozważać. Przemyśliwać. Jest nad czym, bowiem w tej powieści jest tyle samo słów ile treści.
Pełnowartościowa historia, można pożywiać się nią na wielu płaszczyznach, można, a nawet powinno się.
"Czekaj i nie trać nadziei."
"Czekaj i nie trać nadziei."
Dumas pisze pięknie, mądrze i inteligentnie. Polecam czytać, czytać i jeszcze raz: przeżywać. Rozważać. Przemyśliwać. Jest nad czym, bowiem w tej powieści jest tyle samo słów ile treści.
Pełnowartościowa historia, można pożywiać się nią na wielu płaszczyznach, można, a nawet powinno się.
"Czekaj i nie trać nadziei."
2024-02-26
"Wiosenna ofiara" została wybrana przeze mnie na chybił trafił jako pierwszy w tym roku powrót do Sagi Ludzi Lodu, do której wracam i będę wracać wciąż.
Vinga i Heike to jedni z moich ulubionych bohaterów Sagi, miło więc było wrócić do starych znajomych. Tom ów przesiąknięty jest z jednej strony erotyzmem (cały czas bardzo pozytywnie zaskakuje mnie jak bardzo wyzwoloną, otwartą i inteligentną kobietą była Autorka, która poruszając niektóre tematy parę dziesiątek lat temu, wiedząc, że to na pewno wywoła burzę, trwała w tym, opisując czy różne odcienie miłości cielesnej, czy dotykając tematów religii i kościoła.), z drugiej porusza kwestię zła, które kryje się pod postacią człowieka. Jak bardzo daleko może zajść w społeczeństwie osoba skrajnie zła, której nikt nie chce się przeciwstawić?
Jest nad czym myśleć, mimo iż książeczka to niewielka, to wiele w niej treści.
Uwielbiam. Polecam.
"Wiosenna ofiara" została wybrana przeze mnie na chybił trafił jako pierwszy w tym roku powrót do Sagi Ludzi Lodu, do której wracam i będę wracać wciąż.
Vinga i Heike to jedni z moich ulubionych bohaterów Sagi, miło więc było wrócić do starych znajomych. Tom ów przesiąknięty jest z jednej strony erotyzmem (cały czas bardzo pozytywnie zaskakuje mnie jak bardzo wyzwoloną,...
2024-02-25
Mike Omer naprawdę potrafi w kryminał.
Pierwszy tom cyklu o policyjnej negocjatorce spodobał mi się bardziej niż się spodziewałam. W większej części akcja toczy się wartko, jest mniej lub bardziej do przewidzenia, jest ciekawie, tym bardziej, że Autor porusza między innymi mocno aktualne tematy związane z udostępnianiem swojej prywatności w internecie. Kulisy pracy negocjatorów są dodatkowym plusem powieści, całość do pewnego momentu, w mojej opinii, zasługiwała na sześć gwiazdek, natomiast to co wydarzyło się na, nazwijmy to, "ostatniej prostej" podniosło z automatu ocenę o jedną gwiazdkę. Trzeba sięgnąć po ciąg dalszy!
Brawo, Panie Omer, żony czasem naprawdę warto posłuchać. 😉
PS.
Przestrzegam przed wersją audio, lektor spaskudził powieść tak, że bardziej się nie da.
Mike Omer naprawdę potrafi w kryminał.
Pierwszy tom cyklu o policyjnej negocjatorce spodobał mi się bardziej niż się spodziewałam. W większej części akcja toczy się wartko, jest mniej lub bardziej do przewidzenia, jest ciekawie, tym bardziej, że Autor porusza między innymi mocno aktualne tematy związane z udostępnianiem swojej prywatności w internecie. Kulisy pracy...
2024-02-18
Aktualnie to lektura dla klas szóstych i jak stwierdziła moja córka: "bardzo dużo w niej różnorodnych przygód", toteż, abyśmy mogły o tychże podyskutować postanowiłam i ja ją przeczytać.
W powieści faktycznie dużo się dzieje, przygody trójki głównych bohaterów wciągają, sprawiają, że czytelnik zastanawia się nad możliwymi rozwiązaniami kolejnych zagadek. Napisana współczesnym językiem nie stanowi dla młodszej młodzieży pod tym względem problemu, więc czytelnicy mogą skupić się na fabule i postaciach Felixa Neta i Niki. Myślę, że szkolna młodzież odnajdzie tutaj cześć siebie, swoich przeżyć, których świadkiem były i są szkolne korytarze.
Książka stanowi pierwszy tom z cyklu, a pierwsze tomy mają to do siebie, że są z reguły najsłabsze, zobaczymy jak będzie tym razem, bo z pewnością sięgniemy po kontynuację.
Aktualnie to lektura dla klas szóstych i jak stwierdziła moja córka: "bardzo dużo w niej różnorodnych przygód", toteż, abyśmy mogły o tychże podyskutować postanowiłam i ja ją przeczytać.
W powieści faktycznie dużo się dzieje, przygody trójki głównych bohaterów wciągają, sprawiają, że czytelnik zastanawia się nad możliwymi rozwiązaniami kolejnych zagadek. Napisana...
2024-02-13
Bardzo podoba mi się "drobiazg sceniczny" jako określenie tej jednoaktowej komedii, która uchodzi za zwieńczenie Trylogii. Tak, "Zagłoba swatem" słusznie pełni rolę kropki nad i Sienkiewiczowskich przygód naszych rycerzy nie bez skazy. Powiedzmy sobie szczerze, że gdyb nie Jan Onufry Zagłoba, jego imaginacje i koncepty, zupełnie inaczej potoczyłyby się losy Skrzetuskiego, Kmicica i Wołodyjowskiego, że o Rochu Kowalskim i całej Rzeczypospolitej nie wspomnę. A tak, ten niepoprawny łgarz, oczajdusza, swawolnik, pieruńsko inteligentny i mający niebywałe szczęście człek przez całą Trylogię trzymał rękę na antałku miodu... znaczy na pulsie!
W opiniowanej książeczce znajdziemy kwintesencję postaci Zagłoby, który jednym fortelem rozwiązuje kilka problemów pewnej rodziny. Muszę przyznać, że uśmiałam się bardzo, szczególnie za sprawą przydomku jaki nadał sobie sam główny bohater.
Polecam, jeśli ktoś, tak jak ja uwielbia Trylogię i ciągle mu mało!
Bardzo podoba mi się "drobiazg sceniczny" jako określenie tej jednoaktowej komedii, która uchodzi za zwieńczenie Trylogii. Tak, "Zagłoba swatem" słusznie pełni rolę kropki nad i Sienkiewiczowskich przygód naszych rycerzy nie bez skazy. Powiedzmy sobie szczerze, że gdyb nie Jan Onufry Zagłoba, jego imaginacje i koncepty, zupełnie inaczej potoczyłyby się losy Skrzetuskiego,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-11
Skala jest zdecydowanie niewystarczająca jeśli chodzi o ocenę drugiej części Trylogii. Daję dziesięć gwiazdek, ponieważ więcej nie mogę, "Potop" jest dla mnie jedną z najlepszych powieści jakie kiedykolwiek przeczytałam, i to przeczytałam nie po raz pierwszy. Każdy kolejny raz z lekturą to niepospolita przygoda i to taka, która wciąga czytelnika na długi czas.
"Potop" to napisana z niesamowitym rozmachem wyprawa przez wojnę ze Szwecją, i wojna, którą toczy wewnątrz siebie Andrzej Kmicic. Oczywiście Kmicic ów twarz ma Daniela Olbrychskiego, który zagrał jakby Kmicicem był urodzony. Nie wiem czy trzeba, chciałabym wierzyć, że nie, jednak polecam najgoracej i pierwowzór Sienkiewiczowski i ekranizację Hoffmanowską.
Kocham miłością niegasnącą.
Skala jest zdecydowanie niewystarczająca jeśli chodzi o ocenę drugiej części Trylogii. Daję dziesięć gwiazdek, ponieważ więcej nie mogę, "Potop" jest dla mnie jedną z najlepszych powieści jakie kiedykolwiek przeczytałam, i to przeczytałam nie po raz pierwszy. Każdy kolejny raz z lekturą to niepospolita przygoda i to taka, która wciąga czytelnika na długi czas.
"Potop" to...
2024-02-01
"W stepie szerokim, którego okiem
nawet sokolim nie zmierzysz,
wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa
pieśni o Małym Rycerzu."
Zdajecie sobie sprawę, że ten utwór, stworzony skądinąd na potrzeby serialu telewizyjnego będącego bardzo wierną ekranizacją ostatniej części Trylogii, to nasza najmłodsza pieśń patriotyczna?
Jerzy Michał Wołodyjowski zdecydowanie zasługiwał na swoją własną powieść. Rycerz bez skazy, prawdziwy żołnierz, wierny przyjaciel, człowiek godny zaufania, uczestnik wielu bitew i wojen, człowiek, który doświadczył tylu rekuz, że z ulgą ruszał na kolejne wojenne wyzwania. Nie miał biedny Mały Rycerz szczęścia do kobiet do momentu w którym pojawia się Hajduczek... Ogromną zaletą tej powieści jest Basia Jeziorkowska herbu Rawicz, przyszła pani Wołodyjowska. Podobnie bardzo interesującą postać jest antagonista Wołodyjowskiego Azja Tuhajbejowicz, no i nie sposób nie wspomnieć tutaj o Panu Zagłobie, z którym konie można byłoby kraść, a którego fortel otwierający powieść ubawił mnie do łez.
Wracam teraz do przygód obu Mości Panów w "Potopie", który to celowo zostawiłam sobie na koniec powtórnego spotkania z Sienkiewiczowską Trylogią.
"W stepie szerokim, którego okiem
nawet sokolim nie zmierzysz,
wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa
pieśni o Małym Rycerzu."
Zdajecie sobie sprawę, że ten utwór, stworzony skądinąd na potrzeby serialu telewizyjnego będącego bardzo wierną ekranizacją ostatniej części Trylogii, to nasza najmłodsza pieśń patriotyczna?
Jerzy Michał Wołodyjowski zdecydowanie zasługiwał na...
Trzecia część cyklu o sprawach bydgoskiego Archiwum X zapowiadała się bardzo dobrze, a wyszło jak zwykle. Poprzednie dwa tomy oceniłam na osiem gwiazdek, więc z takiego pułapu startowali teraz bohaterowie Roberta Małeckiego. Jedną gwiazdkę odjęłam dość szybko, bowiem już na początku zaczęła mnie irytować główna bohaterka, Maria Herman, swoim podejściem do osób zaangażowanych w sprawę, z którymi kompletnie nie miała jeszcze styczności. Jej arogancka, butna postawa nie daje się wytłumaczyć w inny sposób niż głupotą, której konsekwencje trzeba będzie, prędzej czy później, ponieść.
Drugą gwiazdkę szlag trafi w chwili kiedy dotarłam do sceny, której z pewnością nie powstydziłby się ani pan Brudnik ani autorka "365 dni", a która sprawiła, że po prostu przestałam brać na serio resztę tej powieści, bowiem dno patożenady zostało osiągnięte. To akurat tyczy nie Herman, a Borewicza, jej partnera.
Ogólnie mamy tutaj:
- wcale nieskomplikowaną sprawę;
- mnóstwo nieodebranych połączeń;
- policyjnych partnerów, których relacje polegają na wzajemnym udawaniu, że sobie ufają;
- trochę wyżej wspomnianej patożenady. Zbierając to wszystko w całość dostajemy najsłabszy tom cyklu.
Niestety.
Trzecia część cyklu o sprawach bydgoskiego Archiwum X zapowiadała się bardzo dobrze, a wyszło jak zwykle. Poprzednie dwa tomy oceniłam na osiem gwiazdek, więc z takiego pułapu startowali teraz bohaterowie Roberta Małeckiego. Jedną gwiazdkę odjęłam dość szybko, bowiem już na początku zaczęła mnie irytować główna bohaterka, Maria Herman, swoim podejściem do osób...
więcej Pokaż mimo to