-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2020-09-18
2022-07-14
2022-07-14
2022-06
2022-05-09
2022-03-05
2020-12-18
2021-11-22
Prestiżowa szkoła z internatem w Anglii, tajemnicza śmierć jednej z uczennic i Stowarzyszenie, które ponoć czuwa nad Illumen Hall... Audrey ucieka przed własnymi demonami, a mroczna atmosfera w nowej szkole w żaden sposób tego nie ułatwia. Wszyscy w Illumen Hall zdają się przeżywać tragiczny wypadek Loli, a zwłaszcza Ivy, dla której Lola była kimś w rodzaju mentorki. Dziewczyny bardzo się od siebie różnią, jednak pewne wydarzenia zmuszają je do przeprowadzenia własnego śledztwa co do tego, czy śmierć Loli naprawdę była samobójstwem
Co fajne i kluczowe dla historii - narracja jest prowadzona z perspektywy dwóch osób z dwóch różnych krańców spektrum - Ivy która zna szkołę od podszewki i Audrey, która jest w niej zupełnie nowa. To fajny zabieg, bo dzięki temu dowiadujemy się o szkole coraz więcej, ale bez poczucia że jest to łopatologiczne. Jeśli chodzi o główne bohaterki, to obie autorki zrobiły świetną robotę, bo to naprawdę dobrze i konsekwentnie napisane postacie. I nawet jeśli Audrey na początku była raczej denerwującą postacią, to zarówno ona jak i Audrey rozwijają się wraz z postępem fabuły i widać że naprawdę nad sobą pracują.
Sam język też jest tu bardzo lekki, nie męczy czytelnika, więc całość można bardzo szybko pochłonąć (tak jak ja to zrobiłam). Dodatkowo akcja też toczy się bardzo szybko, więc nie ma czasu się nudzić. Ta historia po prostu wciąga czytelnika, a zakończenie pozostawia go z krzykiem "Tak się nie robi!" na końcu języka.
Prestiżowa szkoła z internatem w Anglii, tajemnicza śmierć jednej z uczennic i Stowarzyszenie, które ponoć czuwa nad Illumen Hall... Audrey ucieka przed własnymi demonami, a mroczna atmosfera w nowej szkole w żaden sposób tego nie ułatwia. Wszyscy w Illumen Hall zdają się przeżywać tragiczny wypadek Loli, a zwłaszcza Ivy, dla której Lola była kimś w rodzaju mentorki....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-11-15
2021-06-20
Ta opowieść zostawia czytelnika z takim gorzkim uśmiechem. W cudowny sposób opowiada o strasznych rzeczach, jednak pokazując ich prawdziwą postać i rozkochuje nas w Barcelonie, zwłaszcza tej ukrytej w cieniu.
Ta opowieść zostawia czytelnika z takim gorzkim uśmiechem. W cudowny sposób opowiada o strasznych rzeczach, jednak pokazując ich prawdziwą postać i rozkochuje nas w Barcelonie, zwłaszcza tej ukrytej w cieniu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-03-30
2021-03-14
Addie LaRue to zdecydowanie najgłośniejsza premiera tej wiosny, z resztą bardzo długo wyczekiwana. I moim zdaniem słusznie!
Tytułowa Addie w dniu swojego ślubu podejmuje bardzo złą decyzję, która skutkuje tym, że od teraz ludzie zapominają o niej gdy tylko zniknie im z oczu. Kochankowie po wspólnie spędzonej nocy nie mają pojęcia kto śpi obok nich, sklepikarze nie pamiętają nawet że cokolwiek im ukradła, nie można jej uwiecznić w żaden sposób.
Uwielbiam twórczość Schwab, ma bardzo płynny styl pisania, dzieki czemu tę książkę się praktycznie pochłania. Gdybym mogła, przeczytałabym ją w jeden dzień, bo ta historia cudownie wciąga czytelnika. Mamy tu dwie linie czasowe. W jednej obserwujemy podróż Addie przez kolejne lata, a w drugiej mamy już opis jej przygód w czasach współczesnych. Obie występują mniej więcej równolegle, jednak im dalej tym bardziej interesująca była dla mnie ta druga i czasem aż frustrowało mnie to, że linia z przeszłości tak się ciągnie.
Książkę absolutnie polecam każdemu, myślę że wszyscy znajdą w niej coś, dzieki czemu będą się świetnie bawić 💙
Addie LaRue to zdecydowanie najgłośniejsza premiera tej wiosny, z resztą bardzo długo wyczekiwana. I moim zdaniem słusznie!
Tytułowa Addie w dniu swojego ślubu podejmuje bardzo złą decyzję, która skutkuje tym, że od teraz ludzie zapominają o niej gdy tylko zniknie im z oczu. Kochankowie po wspólnie spędzonej nocy nie mają pojęcia kto śpi obok nich, sklepikarze nie pamiętają...
2021-03-04
Moich dwóch ukochanych autorów fantastycznych w jednej książce - jak mogłam się jej oprzeć?
"Dobry omen" opowiada o dwóch istotach - demonie Crowley'u i aniele Azirafalu - którzy postanawiają zatrzymać Apokalipsę, bo w Niebie nie ma dobrej muzyki, a w Piekle panuje... no cóż, piekielna nuda.
Czytając tę książkę, często się śmiałam, naprawdę pasuje mi poczucie humoru, z jakim miałam tu do czynienia. Naprawdę polubiłam postacie Antychrysta, młodej czarownicy, czy pogromcy wiedźm. Już nie mówiąc o Azirafale i Crowley'u - ten duet po prostu musiałam pokochać. Zwłaszcza demona. Cóż mogę powiedzieć, przekonał mnie jego gust muzyczny.
Co warto zaznaczyć, bardzo lubię pióro obu autorów. Uważam, że tworzą świetny duet. I myślę, że ta książka będzie bardzo dobrym wyborem dla fanów high fantasy i podejścia z dystansem do kwestii opisanych w Apokalipsie. Jak pisali autorzy, z Jana był dobry człowiek, jednak ze słabością do grzybów.
Moich dwóch ukochanych autorów fantastycznych w jednej książce - jak mogłam się jej oprzeć?
"Dobry omen" opowiada o dwóch istotach - demonie Crowley'u i aniele Azirafalu - którzy postanawiają zatrzymać Apokalipsę, bo w Niebie nie ma dobrej muzyki, a w Piekle panuje... no cóż, piekielna nuda.
Czytając tę książkę, często się śmiałam, naprawdę pasuje mi poczucie humoru, z...
2021-02-20
Daphne du Maurier opisuje losy młodej dziewczyny, która w Monte Carlo poznaje dużo starszego od siebie mężczyznę. Po niedługiej znajomości Maxim proponuje jej małżeństwo i zabiera młodą panią de Winter w podróż poślubną, na końcu której czeka na nią wprowadzenie się do wspaniałej posiadłości Maxima - Menderley. Jednak chociaż ich dom jest idealny, to bohaterka widzi, że prawdziwą panią de Winter dalej jest tu poprzednia żona Maxima, Rebeka.
Początek książki szybko zaciekawia czytelnika. Mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, jednak mimo to nie wiemy zbyt wiele o głównej bohaterce. Nigdy nie zostaje wspomniane jej imię, nie wiemy też za bardzo jak wygląda. Na temat Rebeki natomiast powoli dowiadujemy się wszystkiego. Przy niej główna bohaterka wydaje sie postacią bezbarwną i nudną, co widocznie miała na celu autorka. Jednak kiedy już narratorka i Maxim przyjeżdżają do Menderley, kiedy mamy nadzieję na odkrywanie tajemnic z nią związanych... zaczyna się nuda. Kolejne rozdziały ukazują nam sytuację w majątku, jak cała służba i wszyscy znajomi pana de Winter ciągle pamiętają Rebekę. Jednak dla mnie, miłośniczki raczej wartkiej akcji, cały środek książki był potwornie rozwleczony. Ciekawie znowu było pod koniec, kiedy przyszło do rozwiązywania tajemnic związanych ze śmiercią Rebeki. Wtedy faktycznie czytałam jednym tchem.
Mimo wszystko bardzo miło wspominam tę książkę, bo już od dawna miałam ochotę ją przeczytać.
Daphne du Maurier opisuje losy młodej dziewczyny, która w Monte Carlo poznaje dużo starszego od siebie mężczyznę. Po niedługiej znajomości Maxim proponuje jej małżeństwo i zabiera młodą panią de Winter w podróż poślubną, na końcu której czeka na nią wprowadzenie się do wspaniałej posiadłości Maxima - Menderley. Jednak chociaż ich dom jest idealny, to bohaterka widzi, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-04
2020-11-11
2020-10-18
2020-08-10
2020-06-21
To zdecydowanie jedna z tych książek, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Było o niej bardzo głośno, nie sposób było nie przegapić zapowiedzi o jej wyjściu w Polsce i byłam jedną z tych, którzy nie mogli się tego doczekać. Ale ja jestem łasa na wszystko, co ma w fabule wiedźmy, więc to było do przewidzenia.
Już na pierwszych stronach zostałam wrzucona w sam środek akcji. Pani Mahurin kieruje się zasadą "show not tell" i świat, który stworzyła, poznajemy stopniowo, wraz z postępem fabuły. Przez to czytelnik może się pogubić na samym początku, ale nie warto się zniechęcać, bo naprawdę warto. Choćby dla samych bohaterów. A właściwie bohaterki.
Uwielbiam Lou. Kocham ją całym sercem, jej pewność siebie, poczucie humoru i bezczelność. Uwielbiałam czytać, jak zawstydza świętoszkowatych chasserów, zwłaszcza swojego męża. A jej przyjaźń z Anselem to złoto. A jej małżeństwo z Reidem to najlepiej opisana relacja "Haters to lovers" z jaką się spotkałam. Tu od samego początku lecą iskry i tylko czekałam, aż jedna z nich podpali stos.
To zdecydowanie jedna z tych książek, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Było o niej bardzo głośno, nie sposób było nie przegapić zapowiedzi o jej wyjściu w Polsce i byłam jedną z tych, którzy nie mogli się tego doczekać. Ale ja jestem łasa na wszystko, co ma w fabule wiedźmy, więc to było do przewidzenia.
Już na pierwszych stronach zostałam wrzucona w sam...
2020-06-19
Są książki, przy których się wzruszałam. Są takie, przy których się śmiałam. A „Bezgwiezdne Morze” to książka, która pochłonęła mnie tak bardzo, że czytając ją czułam tak dużo, że żadne z uczuć nie dominowało, jednak kiedy ją odkładałam czułam pustkę i tęskniłam za tamtym pięknym światem.
Mam wrażenie że Morgenstern miała bardzo wysoką poprzeczkę po "Cyrku Nocy" i trochę się bałam czy na pewno utrzyma poziom.
Ale tutaj moge powiedzieć, że jak najbardziej jej się to udało.
Ktoś określił tę książkę jako list miłosny do bibliofilów. I myślę że to wspaniałe oddaje czym jest. To skomplikowana powieść szkatułkowa, w której najważniejsze są opowieści i myślę że to mnie urzekło. Wątki przeplatają się, łączą i rozbiegają, tworząc na pozór trudny ale piękny wzór, w którym czytelnik aż chce się zagubić. Morgenstern ma też styl, który sprawia, że cała historia ma baśniowy, nieco oniryczny wymiar. Kreuje cudowne miejsce o jakim mógłby marzyć każdy zakochany w książkach i opowieściach. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał - sięgnijcie po to, bo naprawdę warto.
Do zobaczenia w Przystani pod Bezgwiezdnym Morzem 🌙
Są książki, przy których się wzruszałam. Są takie, przy których się śmiałam. A „Bezgwiezdne Morze” to książka, która pochłonęła mnie tak bardzo, że czytając ją czułam tak dużo, że żadne z uczuć nie dominowało, jednak kiedy ją odkładałam czułam pustkę i tęskniłam za tamtym pięknym światem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam wrażenie że Morgenstern miała bardzo wysoką poprzeczkę po "Cyrku Nocy" i trochę...