Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Dawno temu… czytałam książki tego autora i pamiętam, że byłam nimi zachwycona. Ma swój styl. Zdążyłam niestety zapomnieć jak dobrze pisze. To zbiór ciekawych obyczajowych historii, których osią wspólną jest hotel Grand w Sopocie. Nie byle jaki hotel. Zatrzymywali się tu rozmaici znamienici goście. To hotel z duszą i przepiękną historią. A bohaterowie tych opowieści przeżywają tu swoje życiowe rozterki. Napisane zgrabnie i lekko, czyta się bardzo dobrze. To najczęściej niezbyt wesołe historie, a jednak parę razy się uśmiałam. To w końcu powieść utalentowanego pisarza, który w delikatny sposób podsuwa czytelnikowi mądrości doświadczonej życiowo osoby. Inteligentnie i nienachalnie, w sposób bardzo wyważony. Z czystym sumieniem mogłabym polecić tę książkę każdemu kto chciałby poczytać dobrą obyczajową powieść.

Dawno temu… czytałam książki tego autora i pamiętam, że byłam nimi zachwycona. Ma swój styl. Zdążyłam niestety zapomnieć jak dobrze pisze. To zbiór ciekawych obyczajowych historii, których osią wspólną jest hotel Grand w Sopocie. Nie byle jaki hotel. Zatrzymywali się tu rozmaici znamienici goście. To hotel z duszą i przepiękną historią. A bohaterowie tych opowieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Ciężko zdobyć teraz tę książkę. Nowego wydania brak, a nieliczne egzemplarze wystawione w necie osiągają kosmiczne ceny. A jednak dorwałam drania, w czym pomógł mi pewien przyszły bibliotekarz.
Osiem gwiazdek nie bez powodu. Przede wszystkim za zmuszenie mnie do refleksji nad naszą rzeczywistością. Może nad swoją? Ja wiem najlepiej, że każdy ma inną. Co jest prawdziwe, a co nie? Co istnieje, a co nie? A może nie co, tylko dla kogo? Czym jest Matrix? Co jest pod spodem? Pod skórą? Co przeżywam i dlaczego, gdy wchodzę do sklepu mięsnego? Gdy widzę stosy nóżek i skrzydełek? Jakie to budzi we mnie skojarzenia? I dlaczego myślami wracam wtedy do Matrix? Dlaczego nie szokuje mnie zupełnie postawa i tezy Elizabeth Costello? I nie zaszokowała by mnie nawet czterdzieści lat temu? Pewne wizje są jakby żywcem wyciągnięte z mojej dziecięcej głowy. Pewne sprawy dręczą mnie od wielu lat.
Jest tu jeden esej, który mógł wprawić w furię naszą prawicę. "Znowu zaczynamy przypominać plemię". Ta książka była wydana w 2012 r., a tu jest mowa o katastrofie smoleńskiej z 2010. Odważnie. Jak na taki krótki czas po katastrofie, to powiedziałabym, że bardzo odważnie. Ale myślę, że wielu ludzi tak wtedy myślało, choć niewielu miało odwagę to powiedzieć.
Spodobały mi się „Pliki podróżne”. Egzotyczne i ciekawe. Można się sporo dowiedzieć. Co kraj to obyczaj przecież, a to zawsze jest ciekawe. Najbardziej jednak zachwycił mnie esej o szwajcarskim święcie śmieci. Jak daleko jesteśmy za cywilizowaną Europą pod pewnymi względami…. Co „mały stronniczy przewodnik..” krok po kroku udowadnia.
Zachwycił mnie też opis Odry. Tak o rzece może pisać tylko Olga Tokarczuk. I bardzo spodobał mi się esej o języku naszym ojczystym. Uświadomił mi wiele spraw.
No i „Moment niedźwiedzia”. Chyba każdy ma jakiś swój… Tak sądzę. Chociaż może nie wszyscy lubią się do tego przyznawać.
Świetna książka. Jak najbardziej polecam tę pozycję.

Ciężko zdobyć teraz tę książkę. Nowego wydania brak, a nieliczne egzemplarze wystawione w necie osiągają kosmiczne ceny. A jednak dorwałam drania, w czym pomógł mi pewien przyszły bibliotekarz.
Osiem gwiazdek nie bez powodu. Przede wszystkim za zmuszenie mnie do refleksji nad naszą rzeczywistością. Może nad swoją? Ja wiem najlepiej, że każdy ma inną. Co jest prawdziwe, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Ja, Bianka, ja czytelniczka, ja każda, która czytam, myślę i piszę, wyobrażam sobie wielkie koło dziejów świata. Wszystko już było i znowu będzie. Taki to porządek na tym łez padole. Od najstarszych mitów z klinowych tabliczek po nasze dzisiejsze historie zapisane w chmurach pamięci. Ten mit to prahistoria wszystkich innych. Dzieło sprzed czterech tysięcy lat. A tak podobne do opowieści, które każdy z nas dobrze zna. Skojarzenia są jasne i mocne.
Udało mi się kupić wydanie z 2006 r. w czerwonej okładce. Mówię o tym, bo podobno nie każde wydanie zawiera posłowie, a ono wydaje mi się bardzo ważne dla całości pozycji. Znajdują się tam dodatkowe wyjaśnienia dla czytelników. Nawiązują one do mitów nie tylko sumeryjskich, ale także greckich, skandynawskich, asyryjsko-babilońskich. Daje to świadomość ogromu wiedzy, jaką autorka musiała zgłębić, żeby tę książkę w przekonujący sposób napisać. Charakterystyczne dla niej jest też wyławianie wpływowych, utalentowanych, odważnych kobiet na przestrzeni dziejów i przedstawianie ich światu. Popieram tę działalność ze wszech miar i zawsze czekam kolejną przywróconą zbiorowej pamięci wspaniałą kobietę. Taką jak Enhuduanna, córka sumeryjskiego władcy i autorka pierwszych w dziejach ludzkości dzieł literackich. Zastanowił mnie też fragment dotyczący wyglądu Inanny, bogini która zeszła do piekieł, umarła a potem ożyła i wróciła do świata. Fragment, który dotyczy jej misternie splecionego ufryzowania. Autorka „anny in…” nie lubi opowiadać o sobie, ale może tym razem coś nam przemyciła?

Ja, Bianka, ja czytelniczka, ja każda, która czytam, myślę i piszę, wyobrażam sobie wielkie koło dziejów świata. Wszystko już było i znowu będzie. Taki to porządek na tym łez padole. Od najstarszych mitów z klinowych tabliczek po nasze dzisiejsze historie zapisane w chmurach pamięci. Ten mit to prahistoria wszystkich innych. Dzieło sprzed czterech tysięcy lat. A tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O wojnie…. delikatnie. W domach dobrych dusz. U ludzi, którzy cenią piękno, artystów, książki, historyczne pamiątki. Kochają to i próbują ocalić to piękno przed zniszczeniem. Starczy powiedzieć, że jednym z bohaterów jest kustosz Museum National d’Historie Naturelle i jego niewidoma młodziutka córka Marie-Laure. Przyszło im żyć w strasznych czasach, ale radzą sobie jak mogą. Nadal robią to co kochają. Konstruują makiety miast, z zapałem i wypiekami na twarzy czytają pełne porywających przygód książki Jules`a Verne`a. Zbierają ślimaki na słonecznej, francuskiej plaży i próbują ukryć przed najeźdźcą pewien piękny mały skarb….
Po drugiej stronie w niemieckim sierocińcu chowa się Verner, uwielbia bawić się radioodbiornikami, reperować je kiedy się zepsują. Sam się nauczył. W sprawach techniki jest na tyle błyskotliwy, że wysyłają go do bardzo wysoko cenionej, choć zarażonej straszliwą, nazistowską ideologią szkoły. Jest bardzo zdolny. Radzi sobie świetnie z urządzeniami służącymi łączności, więc wysyłają go na front, choć jest na to za młody…. Ciekawa byłam w jaki sposób los zetknie tych dwoje bardzo młodych, niewinnych ludzi. Świetna historia. Zupełnie nietypowo opowiedziana jak na historię wojenną, z większym akcentem na życie, niż na śmierć. I z tajemniczym Morzem Ognia…. A ja nadal wdycham morskie powietrze, słucham ptaków, penetruję nadmorskie groty… Polecam. Myślami wciąż wracam na piękne plaże Saint-Malo.

O wojnie…. delikatnie. W domach dobrych dusz. U ludzi, którzy cenią piękno, artystów, książki, historyczne pamiątki. Kochają to i próbują ocalić to piękno przed zniszczeniem. Starczy powiedzieć, że jednym z bohaterów jest kustosz Museum National d’Historie Naturelle i jego niewidoma młodziutka córka Marie-Laure. Przyszło im żyć w strasznych czasach, ale radzą sobie jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Znowu nadrabiam zaległości. To lektura licealna. I w sumie trudno się dziwić. Jeśli istnieje twórca piszący w ten sposób, to średnio wykształcony człowiek musi to wiedzieć, niezależnie od tego czy gustuje w tego rodzaju prozie czy nie. To prawdziwa gimnastyka dla mózgu i wyobraźni. Poza tym ten rodzaj fantazji niebezpiecznie zderza się z moimi własnymi dziecięcymi imaginacjami. To dla mnie dość szokujące odkrycie. Przykładem opowiadanie „Manekiny”, które przypomniało mi moją trwającą od dzieciństwa zdolność widzenia twarzy tam gdzie ich nie ma, w elementach nieożywionych. Podoba mi się fakt, że to zostało napisane z pozycji dziecka. Uświadomiło mi to, że miałam kiedyś jako maluch podobnie oniryczne doświadczenia. Choć oczywiście nie potrafiłabym tego ubrać w odpowiednie słowa.
Polecam, bo taka forma prozatorska to jest coś jedynego w swoim rodzaju, co stanowi walor sam w sobie. Można się też sporo nauczyć. Parę wyrazów musiałam sobie przetłumaczyć ze słownikiem. A myślałam, że znam język polski (?) Momentami jest niełatwo. Ale za to ciekawie. Te opowiadania mają swój klimat i koloryt. Polecam ze wszech miar.

Znowu nadrabiam zaległości. To lektura licealna. I w sumie trudno się dziwić. Jeśli istnieje twórca piszący w ten sposób, to średnio wykształcony człowiek musi to wiedzieć, niezależnie od tego czy gustuje w tego rodzaju prozie czy nie. To prawdziwa gimnastyka dla mózgu i wyobraźni. Poza tym ten rodzaj fantazji niebezpiecznie zderza się z moimi własnymi dziecięcymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Nigdy nie byłam amatorką fizyki i wstyd się przyznać… do dzisiaj nie jestem. Mówię tak, bo myślę, że człowiek powinien trochę wiedzieć o mechanizmach rządzących światem (wszechświatem) w sensie całkowicie dosłownym. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy się tym zajmują, ale nigdy nie miałam wystarczającej wyobraźni, ani wystarczająco ścisłego umysłu aby to ogarnąć. A może chodzi o niezwykły, nieszablonowy sposób myślenia? Wzięłam tę książkę do ręki z ciekawości. Momentami bywa trudno i trzeba mocno się skupić, ale przyznam, że jest ciekawie. Rzecz o czarnych dziurach i horyzoncie zdarzeń zmusza do trochę innego, niestandardowego myślenia. Muszę jednak przyznać autorowi, że bardzo stara się przybliżyć zagadnienia przez całkiem trafne porównania do rzeczy, które znamy tu na Ziemi. Nawet jeśli jakimś cudem zdołam dzięki temu pewne rzeczy pojąć, to pewnie nie potrafię tej wiedzy zsyntetyzować. Dla takiego laika w dziedzinie fizyki jak ja, to lektura do wielokrotnego czytania. Czytając tę książkę lepiej już mieć pewien zasób wiedzy i być obeznanym z pewnymi pojęciami. Anihilacja, entropia… Taka mała powtórka wiedzy szkolnej. Jednakowoż polecam i życzę powodzenia w niestandardowym myśleniu.

Nigdy nie byłam amatorką fizyki i wstyd się przyznać… do dzisiaj nie jestem. Mówię tak, bo myślę, że człowiek powinien trochę wiedzieć o mechanizmach rządzących światem (wszechświatem) w sensie całkowicie dosłownym. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy się tym zajmują, ale nigdy nie miałam wystarczającej wyobraźni, ani wystarczająco ścisłego umysłu aby to ogarnąć. A może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Wpadła mi w ręce Szafa Olgi Tokarczuk. Jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało. Takie to małe, a cieszy. Najdłuższe opowiadanie zatytułowane „Numery” zrobiło na mnie największe wrażenie. Poruszające, niepokojące. Czytałam nawet powtórnie, na głos mojej rodzicielce. Powiem krótko: skóra mi trochę ścierpła na głowie. W sumie mogę sobie wytłumaczyć, że takie sprzątanie hotelowych pokoi to niezwykle nudna i wyczerpująca praca. Może nietrudno zrozumieć, że wykonująca ją osoba, dysponująca niesłychanie bogatą wyobraźnią, tworzy przy tej okazji swoje światy, ale dotarła do mnie z wielką mocą świadomość, że taka pokojówka stanowczo za dużo o bywalcach hoteli wie. Rozkłada ich na części pierwsze, niemalże na atomy. Jest niczym Sherlock Holmes analizujący w tym swoim biało-różowym wdzianku ślady czyjegoś pobytu. Mam nadzieję, że nie wszystkie pokojówki mają takie skłonności ;D
A tak na serio: byłam pod wielkim wrażeniem tego opowiadania. Tego, że można wysnuć takie ciekawe historie o ludziach, których się nigdy nie spotkało, dotykając ich rzeczy, wynosząc ich śmieci. Trochę jak detektyw, trochę jak jasnowidz. Ciekawe ile w tym o nich prawdy? I ten strumień niesamowitości, między wierszami…
Tytułowa Szafa przypomniała mi dzieciństwo. Miałam parę lat na krzyż, gdy do mojego domu trafiła wielka szafa trzydrzwiowa. Wiem o czym mowa. Polecam.

Wpadła mi w ręce Szafa Olgi Tokarczuk. Jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało. Takie to małe, a cieszy. Najdłuższe opowiadanie zatytułowane „Numery” zrobiło na mnie największe wrażenie. Poruszające, niepokojące. Czytałam nawet powtórnie, na głos mojej rodzicielce. Powiem krótko: skóra mi trochę ścierpła na głowie. W sumie mogę sobie wytłumaczyć, że takie sprzątanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przygnębiające zderzenie dwóch kultur, dwóch cywilizacji. Autor właściwie nie pozostawia wyboru czytelnikowi. Alan jest godnym pożałowania, przegranym człowiekiem. Przedstawiciel kultury zachodniej od początku więc jest na straconej, gorszej pozycji. Zderza się potężnym, władczym, zagadkowym i niesłownym światem Wschodu. Z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Cała intryga przypomina trochę utwór „Czekając na Godota” Becketta. Wszystko polega na czekaniu i smutnych refleksjach. Niezrozumienie wzajemne pogłębia ponury nastrój. Dla mnie to obraz upadku zachodniej cywilizacji. Jeśli o to autorowi chodziło, to mu się udało. Apogeum melancholijnego nastroju przyszło do mnie wraz z pojawieniem się na arenie azjatyckiego tygrysa, a raczej smoka -Chińczyków. Jeden oddech tego monstrum i pozamiatane. A ostatnia decyzja Alana jest tak samo smutna jak wszystko inne. Może warto poczytać dla egzotycznego klimatu, ale samopoczucia to nie poprawia.

Przygnębiające zderzenie dwóch kultur, dwóch cywilizacji. Autor właściwie nie pozostawia wyboru czytelnikowi. Alan jest godnym pożałowania, przegranym człowiekiem. Przedstawiciel kultury zachodniej od początku więc jest na straconej, gorszej pozycji. Zderza się potężnym, władczym, zagadkowym i niesłownym światem Wschodu. Z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Cała intryga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobre czytadło. Trochę pachnie Agatą Christie. Detektyw amator poszukujący śladów zbrodni w małej społeczności kilku sąsiadów. Trochę straszak. Wystarczy wyobrazić sobie konieczność spędzenia nocy w pustym domu, w którym popełniono krwawą zbrodnię. Samo to jeży trochę włos na głowie. Ale nowa lokatorka, zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, próbuje się dowiedzieć wszystkiego na temat tego zdarzenia i ofiary. Od kiedy poznała straszliwą historię swojego domu nie ustaje też w wysiłkach, by dowiedzieć się wszystkiego na temat okolicznych mieszkańców. W najbliższym otoczeniu żyje kilka małżeństw, a ona zaczyna mieć wątpliwości czy aby na pewno za popełnioną tu zbrodnię skazano właściwą osobę….
Bardzo dobrze się czyta. Kryminałek w sam raz na lato. Polecam.

Bardzo dobre czytadło. Trochę pachnie Agatą Christie. Detektyw amator poszukujący śladów zbrodni w małej społeczności kilku sąsiadów. Trochę straszak. Wystarczy wyobrazić sobie konieczność spędzenia nocy w pustym domu, w którym popełniono krwawą zbrodnię. Samo to jeży trochę włos na głowie. Ale nowa lokatorka, zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, próbuje się dowiedzieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytana wyjątkowo szybko. Dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Lekko i zgrabnie napisana.
Krótkie rozdziały, krótkie sceny. W sam raz jak przystało na dobrą rozrywkę. Bałam się krwawej jatki, ale na szczęście okazało się, że mam do czynienia z lżejszą lekturą niż się spodziewałam, niż wynikało to z opisów. Całkiem zgrabny kryminałek.
Tak naprawdę to nigdy nie przyszło mi to do głowy. Że taki wycieczkowiec, to świetne miejsce, żeby po prostu… zniknąć. I nie mówię o tym, że można się pogubić we wszystkich jego zakamarkach, najdziwniejszych na świecie pomieszczeniach. Choć na bank można. Teraz wiem to już na pewno. Mówię… o czymś innym. O czym? Polecam do przeczytania. Na wakacjach. Najlepiej w podróży morskiej :p

Przeczytana wyjątkowo szybko. Dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Lekko i zgrabnie napisana.
Krótkie rozdziały, krótkie sceny. W sam raz jak przystało na dobrą rozrywkę. Bałam się krwawej jatki, ale na szczęście okazało się, że mam do czynienia z lżejszą lekturą niż się spodziewałam, niż wynikało to z opisów. Całkiem zgrabny kryminałek.
Tak naprawdę to nigdy nie przyszło mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Warto przeczytać. Byłam bardzo pod wrażeniem głównej bohaterki, która mogłaby być zastraszoną i zahukaną myszką i biernie poddawać się złemu traktowaniu. Przecież nigdy nie znała niczego innego. Zawsze jednak próbowała dociec dlaczego tak jest i nigdy się temu nie poddawała. Obojętnie gdzie się znalazła potrafiła się zbuntować i nie poddawała się niczyim wpływom, ani presji otoczenia. Już jako dziesięciolatka miała swój charakter. Od razu mnie tym ujęła. Od początku też miała też swoje żelazne zasady, co uczyniło z niej taką trochę superwomen z dawnych czasów. Zachwyca jej supermoc polegająca na uporze w walce o siebie i własne szczęście, co przekłada się też na szczęście innych. Fantastyczna kobieta. I do tego hojna. Dosłownie i w przenośni. Polecam. Jest komu kibicować. Lubię takich bohaterów.

Warto przeczytać. Byłam bardzo pod wrażeniem głównej bohaterki, która mogłaby być zastraszoną i zahukaną myszką i biernie poddawać się złemu traktowaniu. Przecież nigdy nie znała niczego innego. Zawsze jednak próbowała dociec dlaczego tak jest i nigdy się temu nie poddawała. Obojętnie gdzie się znalazła potrafiła się zbuntować i nie poddawała się niczyim wpływom, ani presji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Wysłuchałam audiobooka. Z niepokojącym podkładem muzycznym. Polecam, bo dzięki temu historia ma ciekawy klimacik i zamienia się w mały horror. Opowieść Podróżnika w Czasie o Elojach i Morlokach wywołuje ciary. Prawidłowo.
Jakoś mnie nie szokuje taka wizja przyszłości. Ale przyznam, że mogła szokować, albo spotkać się z niedowierzaniem półtora wieku temu, gdy się pojawiła w bajecznym okresie La Belle Epoque. w epoce dobrobytu, luksusu. Welles to człowiek bogatej wyobraźni, który podpowiada, że właśnie w epoce wysokiego komfortu życia należy być czujnym, spodziewając się zagrożenia. Nie poddawać się gnuśnej i rozleniwiającej atmosferze pod tytułem „o jak mi dobrze!”, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Nadmierny komfort i dobrobyt pociąga za sobą degenerację na każdej płaszczyźnie. Również w sensie możliwości działania w razie zagrożenia. Sprawia, że człowiek jest na nie nieprzygotowany i staje się łatwą ofiarą dziejów. To dlatego niżej klasyfikowani często odnoszą zwycięstwa. Są bardziej zdeterminowani i przede wszystkim mają o co walczyć.
Książka jest całkiem niezłą analizą społeczną. Nie da się odmówić wizjonerstwa autorowi. Dziś wystarczy wysłuchać kilku ekonomistów, żeby wiedzieć, że głęboki podział między ludźmi, rozdźwięk między klasami społecznymi, który obserwujemy na co dzień, będzie się pogłębiał. A ekonomia jak wiadomo warunkuje wszystko inne. I psuje stosunki między ludźmi. Nic nowego. Podział na panów i niewolników nigdy nie przestał być aktualny. I prawdopodobnie nigdy nie przestanie. Przygnębiająca, ale obowiązkowa lektura.

Wysłuchałam audiobooka. Z niepokojącym podkładem muzycznym. Polecam, bo dzięki temu historia ma ciekawy klimacik i zamienia się w mały horror. Opowieść Podróżnika w Czasie o Elojach i Morlokach wywołuje ciary. Prawidłowo.
Jakoś mnie nie szokuje taka wizja przyszłości. Ale przyznam, że mogła szokować, albo spotkać się z niedowierzaniem półtora wieku temu, gdy się pojawiła w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Słodziutki. Biografia cukru Dariusz Kortko, Judyta Watoła
Ocena 6,8
Słodziutki. Bi... Dariusz Kortko, Jud...

Na półkach: , , , , ,

Cudne to jest. Po prostu płyniemy przez kołowrót dziejów niczym Podróżnik w Czasie w swoim wehikule. Dajemy się wprost porwać w przeszłość. Płyniemy wraz z Krzysztofem Kolumbem odkrywać nowe lądy, nowe smaki i zapachy. Pracujemy wraz z ogromną rzeszą niewolników na plantacjach trzciny ne Kubie, Karaibach i w słonecznej Brazylii. Sprowadzamy do Europy dziwaczny towar przypominający kozie bobki, raczymy się tłustym smolistym trunkiem, który do daje siły na cały dzień. Czy wiecie co to Chocolhaa i skąd się wzięła ta nazwa?
Biadolimy nad losem uzależnionych od słodyczy, otyłych i cierpiących na chorobę czarnych zębów królów i książąt zachodnich mocarstw. Popijamy kawę z z tureckim ambasadorem Sulejmanem Amą, płyniemy na kawiarnianych barkach robiąc wielkie interesy, zbieramy informacje dla ubezpieczycieli. Raczymy się czarnym trunkiem słuchając płomiennych przemówień rewolucjonistów i wspólnie zdobywamy Bastylię!
To jest świetnie napisane, pigułkowo i skrótowo, ale bardzo obrazowo. Ten sposób przekazu świetnie działa na wyobraźnię. Jestem zachwycona. Odbyłam wielką, egzotyczną podróż po świecie.
Kupiłam tę książkę, bo okładka przekonała mnie, że jak tylko to przeczytam to pewnie zacznę walczyć z nałogiem słodyczowym. Ostatnie rozdziały docierają do sedna problemu. Niestety wątpię czy przedstawienie mechanizmów uzależnienia coś daje w moim przypadku, ale jeśli chodzi o książkę, dostałam znacznie więcej niż się spodziewałam. Polecam bardzo.

Cudne to jest. Po prostu płyniemy przez kołowrót dziejów niczym Podróżnik w Czasie w swoim wehikule. Dajemy się wprost porwać w przeszłość. Płyniemy wraz z Krzysztofem Kolumbem odkrywać nowe lądy, nowe smaki i zapachy. Pracujemy wraz z ogromną rzeszą niewolników na plantacjach trzciny ne Kubie, Karaibach i w słonecznej Brazylii. Sprowadzamy do Europy dziwaczny towar...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Obrzydliwa. Naprawdę obrzydliwa. Przyznaję, że wspaniale napisana. Kunsztownym, pięknym językiem. Nie zmienia to faktu, że książka przedstawiająca krzywdę dwunastoletniego dziecka w taki sposób jest zwyczajnie obrzydliwa. Ja nawet się nie zastanawiam nad tym jaką rolę w tym dramacie odegrał ten zwyrodnialec Humbert Humbert. Zasadniczo to jego opowieść, ale nie powiem żeby przemyślenia i wynurzenia filozoficzne cynicznego pedofila mnie jakoś specjalnie interesowały. Naprawdę ohyda.
W tej powieści mamy do czynienia z dziewczyną, która doskonale wie czego mężczyzna oczekuje od kobiety i potrafi tym oczekiwaniom sprostać. Wie jak się ubrać, jak się poruszać, pewnie potrafi zaspokoić wszelkie żądze, najwymyślniejsze pragnienia, przynajmniej sprawia takie wrażenie. Jest pewna siebie, świadoma swojej seksualności i swojej władzy nad mężczyzną. A potem dowiadujesz się, że ma dwanaście lat. Tak czy owak przypadek psychiatryczny jakim jest niewątpliwie pan HH jest problemem wtórnym. Gdy spotyka on Lo na swojej drodze, ona już jest biegła w sprawach damsko męskich. Zastanawiasz się kiedy wprowadzono ją w świat dorosłych, pozbawiono dzieciństwa (czy miała wtedy dziesięć lat, może osiem…?). I dlaczego ten dramat wcale nie wygląda jak dramat? Autor postanowił pokazać go prześlizgując się po krzywdzie dziecka mimochodem, jakby w ogóle jej nie było. Jakby wyuzdanie tak młodego dziewczęcia było czymś zupełnie normalnym i kompletnie nie miał znaczenia fakt, że matka nie ma zielonego pojęcia kim jest jej córka, że w ogóle jej nie zna, choć mieszkają pod jednym dachem.
Brakuje mi tu nazwania krzywdy krzywdą. To jest tak napisane, że można by uznać, że takie zachowanie u takiej dziewczynki jest najzupełniej prawidłowe. I że mamy do czynienia po prostu ze szczęśliwym dzieckiem, albo szczęśliwą kobietą. Stwór hybrydowy. Tyle, że do mnie wraca w tym punkcie pamięć o książce „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya. Świat, w którym żaden przyzwoity człowiek nie chciałby żyć.
Lolita - ten dramat niedramat znajduje się na na wszystkich listach książek wszech czasów jakby ten sposób jego przedstawienia był wart podziwu. Owszem – językowo prima sort, siła rażenia nie pozwoli tej historii nikomu zapomnieć. Ale ocenianie tej książki w ten sposób jest w moim poczuciu amoralne. Dlatego pozostawiam bez oceny. I naprawdę nie wiem czy mogłabym ją komuś polecić. Może rodzicom małych dziewczynek. Ku przestrodze.

Obrzydliwa. Naprawdę obrzydliwa. Przyznaję, że wspaniale napisana. Kunsztownym, pięknym językiem. Nie zmienia to faktu, że książka przedstawiająca krzywdę dwunastoletniego dziecka w taki sposób jest zwyczajnie obrzydliwa. Ja nawet się nie zastanawiam nad tym jaką rolę w tym dramacie odegrał ten zwyrodnialec Humbert Humbert. Zasadniczo to jego opowieść, ale nie powiem żeby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Komisorz mo wielko utropa. Kożdy tukej wiye, że Hanusik się blank załomoł i chyba łod sztyrech lot łazi łożarty.
Drugi tom trzyma poziom. Wspaniale się czyta. Na głos oczywiście ;D Hanusik zostanie wplątany w wielką politykę, a Ślązacy zostaną poddani wielkiej próbie z powodu „Ustawy Normalizacyjnej”. Nowy wojewoda, nowe prawo.
Te antypolskie Hanysy dostają wciry, a tyn wrazidlaty Hanusik mo sprawa z czornymi ancugami.
Jak śląski komisarz sobie poradzi „we tajnyj sużbie ślonskij nacyje”?
„Jakby to pedzieć: choby niy wiadomo jak dugo loło, yntlich zawdy przidzie danga”
A na koniec ten maszketny mały ziylonkawy chopek, co go Bercik z Lojzikiem napotkali.
Nie obyło by się bez jakiegoś Ufoka. Uśmiałam się i polecam bardzo.

Komisorz mo wielko utropa. Kożdy tukej wiye, że Hanusik się blank załomoł i chyba łod sztyrech lot łazi łożarty.
Drugi tom trzyma poziom. Wspaniale się czyta. Na głos oczywiście ;D Hanusik zostanie wplątany w wielką politykę, a Ślązacy zostaną poddani wielkiej próbie z powodu „Ustawy Normalizacyjnej”. Nowy wojewoda, nowe prawo.
Te antypolskie Hanysy dostają wciry, a tyn...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Bohater naszych czasów to taki człowiek, który jeśli zechce, może mieć wszystko. Co się dzieje z kimś takim? Nudzi się. Nuda. Wszechobecna nuda. Taki jest Pieczorin. Ma czego tylko chce, więc…jak tu nie ziewać z nudów? Gubi życiowy cel i…. właściwie nie wie co czynić dalej. Żeby się rozerwać wymyśla coś na siłę i knuje intrygi. Cokolwiek przydarza mu się dobrego, nie docenia tego i nudzi go to strasznie. Także i to, że na ogół ma szczęście i okoliczności mu sprzyjają. To kawał drania i cynika. Jedyne co go raduje to konfrontacja z innymi. I wygrywanie. Po co mu przyjaciel? Przecież to nudne jak cholera. Lepiej odbić mu kobietę. A potem się z nim pojedynkować. Wreszcie coś się będzie działo ciekawego!
Dobrze znamy Pieczorina. Najpierw ktoś o nim opowiada, potem chwila osobistego poznania, a potem on sam opowiada nam o sobie. Analizuje sam siebie w swoich pamiętnikach. A czego nie dopowie, to dopowiedzą przypisy. Kawa na ławę. Czy mi się to podoba? Czy polecam? Jeśli ktoś ciekaw jak rozumuje taki cynik jak on, to polecam. Czemu nie? Bohater w końcu dość nietuzinkowy, chociaż nie chciałabym kogoś takiego spotkać osobiście. Ta opowieść jest nazywana pierwszą rosyjską powieścią psychologiczną. Człowiek w sumie ciekaw jest jak to się dla niego skończy.
To co mi się spodobało to opisy przyrody. Nieczęste, ale egzotyczne i piękne. Aż chciałoby się tam pojechać i zobaczyć na żywo. I to, że można się z tej książki w sumie dużo dowiedzieć. M.in. z przypisów. O ludach Kaukazu, o ich historii i zwyczajach. O uzdrowiskach i bywalcach. O literaturze. Tak. Polecam. W sumie.

Bohater naszych czasów to taki człowiek, który jeśli zechce, może mieć wszystko. Co się dzieje z kimś takim? Nudzi się. Nuda. Wszechobecna nuda. Taki jest Pieczorin. Ma czego tylko chce, więc…jak tu nie ziewać z nudów? Gubi życiowy cel i…. właściwie nie wie co czynić dalej. Żeby się rozerwać wymyśla coś na siłę i knuje intrygi. Cokolwiek przydarza mu się dobrego, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Masłowskiej nie da się wstawić mniej niż ***** ***. Trudno nadążyć za tymi słowami. Na szybko posklejanymi. Brudne są, skrajcowane i puklate. Ale oddają. Tę ohydę, degrengoladę i zepsucie. Ten ból istnienia. Leje się ta mowa. Smutnymi hektolitrami. Zawsze robi na mnie wrażenie sposób w jaki autorka te słowa ze sobą zestawia. Jak się nimi bawi. I dodaje. Te niewyszukane. I że ma tych zestawów tyle w głowie. Moja makówka pewnie by pękła pod takim naporem. Bo to kaliber zdecydowanie ciężki jest. Niełatwe to, niepiękne. Ale to nie o nas to jest przecież ;) To o innych jest ludziach. O innych. Warto polecić, ale pokrzepiająca lektura to to nie jest.

Masłowskiej nie da się wstawić mniej niż ***** ***. Trudno nadążyć za tymi słowami. Na szybko posklejanymi. Brudne są, skrajcowane i puklate. Ale oddają. Tę ohydę, degrengoladę i zepsucie. Ten ból istnienia. Leje się ta mowa. Smutnymi hektolitrami. Zawsze robi na mnie wrażenie sposób w jaki autorka te słowa ze sobą zestawia. Jak się nimi bawi. I dodaje. Te niewyszukane. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Do przeczytania tej historii skłoniły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze byłam ciekawa jak dalece książka przypomina film, który ostatnio znowu obejrzałam w telewizji. A po drugie zawsze byłam ciekawa ile w tej powieści jest ze słuchowiska, które kiedyś wyemitowane w w Stanach Zjednoczonych wypłoszyło przestraszonych ludzi z domów. I ciekawa rzecz: książka nie przypomina ani jednego, ani drugiego. Co nie znaczy, że mnie rozczarowała.
W filmie głównym bohaterem jest ojciec, który usiłuje uchronić od zagłady dwójkę swoich dzieci. Czas teraźniejszy. W książce natomiast nie ma dziecięcych bohaterów, ma ona charakter reportażu i opowiada o tym co było i jak się skończyło. Mogłoby się zdawać, że to może być nudne w tej formie. I faktycznie pewnego dreszczyka jest pozbawione. Ale spodobało mi się, że relacjonującym jest naukowiec, który opisuje szczegółowo nieznane w naukowy, a i filozoficzny sposób. Chwilowo miałam skojarzenie z utworami S. Lema. Myślę, że można zaryzykować twierdzenie, że obaj panowie mieli równie bogatą wyobraźnię. A biorąc pod uwagę fakt, że powieść G. Wellesa ma ponad sto lat, to tego rodzaju wyobrażenie o obcej cywilizacji może zafascynować. I zupełnie nie dziwi mnie, że kogoś wystraszyła adaptacja audio w formie serwisu informacyjnego podającego newsy z ostatniej chwili. Sama chciałabym jej posłuchać. Polecam.

Do przeczytania tej historii skłoniły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze byłam ciekawa jak dalece książka przypomina film, który ostatnio znowu obejrzałam w telewizji. A po drugie zawsze byłam ciekawa ile w tej powieści jest ze słuchowiska, które kiedyś wyemitowane w w Stanach Zjednoczonych wypłoszyło przestraszonych ludzi z domów. I ciekawa rzecz: książka nie przypomina ani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Jo jest Hanyska, ślonsko dzioucha z Katowic. Bestoż gańba nie znoć takiyj godki. I richtich przaja Hanusikowi, ślonskiemu policajowi.
Fantastycznie się to czyta. Zwłaszcza na głos. Długo nie znałam naszej gwary. W naszym domu zawsze się pilnowało czystej polszczyzny, bez regionalnych naleciałości. Zawsze czułam, że coś mi umyka. Na szczęście jest komisorz Hanusik. Ta książka ma sporo walorów. To jakby zbiór opowiadań, z których każde stanowi osobną sprawę kryminalną prowadzoną przez Achima Hanusuika & co. Ale jak się okazuje wszystkie one mają wspólny mianownik. Przede wszystkim to cudowny bestiariusz śląski. Pełno tu mitycznych, regionalnych „stworoków” i tajemniczych zdarzeń. Hanusik jawi się w tym wszystkim niczym Mulder w Archiwum X. Kapitalne opowiadanka naprawdę godne polecenia, nie tylko dla Ślązaków. Bałam się, że połowy nie zrozumiem. Ale jak dla mnie, nie obytej ze śląską gwarą, tylko pojedyncze słowa wymagają wyjaśnienia. Wielu rzeczy można się domyśleć. Jeśli ktoś ciekaw górnośląskiej mitologii to bardzo polecam i zapewniam, że wszystkie Bazyliszki i Złote Kaczki mogą się przy tym schować!

Jo jest Hanyska, ślonsko dzioucha z Katowic. Bestoż gańba nie znoć takiyj godki. I richtich przaja Hanusikowi, ślonskiemu policajowi.
Fantastycznie się to czyta. Zwłaszcza na głos. Długo nie znałam naszej gwary. W naszym domu zawsze się pilnowało czystej polszczyzny, bez regionalnych naleciałości. Zawsze czułam, że coś mi umyka. Na szczęście jest komisorz Hanusik. Ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

Jeszcze jedna historia o tym jak ubogie i smutne może być życie pełne przepychu. Jak samotny może być człowiek otoczony tłumem ludzi. Jak nieszczęśliwy może być ktoś, kto regularnie bawi się z tym tłumem organizując królewsko luksusowe, bajeczne przyjęcia. I jak poziom jego frustracji skłania go do zasklepiania się we wspomnieniach z przeszłości, ubarwiania ich i idealizowania. Do skupiania się na ludziach, którzy to wykorzystają, ale nie docenią i nie dadzą nic w zamian.
Jak ciężko komuś takiemu zrozumieć człowieka uboższego, nie należącego do jego sfery. I jak mu źle odchodzić z tego świata w poczuciu, że wokół ma samych pochlebców i sądzi, że nie ma przyjaciół. Albo faktycznie ich nie ma. Przygnębiło mnie to okropnie. Tak samo jak przygnębia mnie ekranizacja. Spodobał mi się natomiast zastosowany w tej powieści język. Dla mnie nowość. Coś świeżego i poetyckiego. Na pewno wartego polecenia.

Jeszcze jedna historia o tym jak ubogie i smutne może być życie pełne przepychu. Jak samotny może być człowiek otoczony tłumem ludzi. Jak nieszczęśliwy może być ktoś, kto regularnie bawi się z tym tłumem organizując królewsko luksusowe, bajeczne przyjęcia. I jak poziom jego frustracji skłania go do zasklepiania się we wspomnieniach z przeszłości, ubarwiania ich i...

więcej Pokaż mimo to