-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024
2023
2023
2023
2023
2023
2021
2023
Zanim będzie można zagłębić się w lekturę opowiadań natrafi się na audiodeskrypcję okładki dla osób niewidomych oraz listę triggerów, czyli tematów, które dla wrażliwego czytelnika mogą stać się czynnikiem wywołującym silne reakcje emocjonalne. Dalej mamy wstęp napisany przez Tomasza Kozłowskiego. I to mocno zaskakujący. Zaczęłam czytać i myślę sobie: "dziwny ten wstęp, brzmi jak opowiadanie". Przechodzę na następną stronę, a tam już typowe słowa wprowadzające w lekturę antologii. Kolejna strona i ciąg dalszy opowiadania. Potem znów wprowadzenie. Niestety takie przeplatanie opowieści i przedmowy mnie akurat nie przekonało. Nie pozwoliło dobrze skupić się ani na jednym, ani na drugim tekście.
Antologię otwiera opowiadanie "Ostatnie zadanie Franciszki" Joanny Krystyny Radosz. Razem z bohaterką mierzymy się z bólem straty bliskiej osoby. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie przez autorkę elementu niesamowitości, który uatrakcyjnia tekst, ale też podkreśla tęsknotę i pustkę po zmarłym. Dalej mamy "Koniec wakacji" Anny Karnickiej. Autorka porusza bardzo dziś aktualny temat wojny i uchodźstwa. Tym razem patrzymy z perspektywy małego chłopca, któremu nagle cały świat wywrócił się do góry nogami. Adrianna Filimonowicz w swoim opowiadaniu "To nieważne" zabiera nas do świata wykładowców Instytutu Nauk Magicznych. Tym razem też mamy do czynienia ze stratą, ale jak przystało na świat czarodziejów, dosyć nietypową. Widzimy tutaj jak ważne w takich chwilach jest wsparcie innych osób.
"Nim wzejdzie styczniowe słońce" Dariusza Jacka Bednarczyka czyta się niczym sprawozdanie z działań, mających na celu przywrócenie władzy cywilnej na wyzwolonych Ziemiach Łódzkich. Jak przystało na prawdziwą relację, nie brakuje tu cytatów i odnośników. Z kolei dzięki Sabinie Bacior-Chadryś i jej opowieści "Panta rhei" mamy możliwość spojrzenia na świat oczami rzeki. Tekst krótki, ale wspaniale ukazuje życie jako ciągłą zmianę. Raz jest gorzej, raz lepiej. W jednym okresie zmagamy się z przeszkodami, a za chwilę radujemy słońcem i spokojem. W "Myślach awaryjnych" Martyna Pawłowska-Dymek porusza temat samobójstwa. Na sytuację patrzymy z perspektywy osoby, której przyjaciel targa się na własne życie. Jak widzimy w opowiadaniu bycie świadkiem takich wydarzeń sprawia, że człowiek zaczyna przyglądać się własnemu życiu i decyzjom, które podjął.
"Było warto" Istvana Vizvary przenosi nas w przyszłość. Od czasu pojawienia się osobliwości technologicznej życie stało się znacznie prostsze. Jednak Opiekunkę, jak nazywają ją ludzie, my wcale nie obchodzimy. Kiedy znajduje coś ciekawszego poza Ziemią zwyczajnie ją opuszcza, a bohaterka opowiadania musi nagle stawić czoło tej nowej rzeczywistości. Doskonale napisany tekst, wypełniony emocjami i mimo że raczej ponury, to na końcu jednak w głowie pojawia się pozytywna refleksja. Żyć jest naprawdę wspaniale! Anastazja Pluta w "Dniu, którego miało nie być" podobnie jak Pawłowska-Dymek zgłębia temat samobójstwa. Tym razem jednak patrzymy na sytuację oczami niedoszłej samobójczyni. Bardzo dobre opowiadanie, świetnie oddanie uczucie zagubienia, poczucie wyobcowania, bezradności. Antologię zamyka Michał Pięta i jego tekst "Tylko nostalgia". Czytając tę opowieść nie sposób nie pomyśleć o inspiracji autora powieścią "Droga" McCarthy'ego. Także tutaj mężczyzna i chłopiec podróżują przez apokaliptyczny świat. Można powiedzieć, że jest to tekst o zmianie perspektywy, przewartościowaniu. Dzięki temu nowemu spojrzeniu, nawet jeśli otaczający nas świat się nie zmienia, to jednak robi się lżej na duszy i łatwiej poradzić sobie z przeciwnościami losu. Interesującym elementem jest wprowadzenie przez autora pewnej nieubłaganej cykliczności o barwie fioletu i słodkim zapachu.
Większość opowiadań ze zbioru "Dzień po najczarniejszej nocy" krąży wokół straty, zmiany i wydaje się to całkiem naturalne. Kiedy umiera bliska nam osoba, tracimy kontakt z przyjacielem czy przyjaciółką (z powodu jakiejś głupoty i nawet już nie pamiętamy, o co poszło), znika gdzieś poczucie bezpieczeństwa, sensu, wiary czy stabilności, tracimy coś, co do tej pory było nierozerwalną częścią naszej codzienności, bardzo często może pojawić się ból i strach. Życie nie jest już takie same. Wszystko się zmienia i od nas zależy czy ta nowa droga stanie się mrokiem, czy jednak, jak bohaterowie niniejszej antologii, dostrzeżemy w niej światełko nowych możliwości.
Na blogu jest jeszcze parę zdjęć ze spotkania z autorami.
https://wporywienatchnienia.blogspot.com/2023/09/dzien-po-najczarniejszej-nocy-antologia.html
Zanim będzie można zagłębić się w lekturę opowiadań natrafi się na audiodeskrypcję okładki dla osób niewidomych oraz listę triggerów, czyli tematów, które dla wrażliwego czytelnika mogą stać się czynnikiem wywołującym silne reakcje emocjonalne. Dalej mamy wstęp napisany przez Tomasza Kozłowskiego. I to mocno zaskakujący. Zaczęłam czytać i myślę sobie: "dziwny ten...
więcej mniej Pokaż mimo to2023
2023
2023
Zanim wystawi się receptę, najpierw trzeba postawić diagnozę. I temu właśnie poświęcone są dwa pierwsze rozdziały książki. Posiłkując się badaniami naukowymi autor pokazuje, jak bardzo nasza działalność wpłynęła na zmianę klimatu. Nie wszędzie skutki tej zmiany widać w takim samym stopniu, ale nie sposób zaprzeczyć, że są i pogłębiają się. Zima stała się jakaś taka mało zimowa. Latem coraz więcej jest dni upalnych oraz tropikalnych nocy. Jak nie dokuczają susze, to padają potężne, niszczące ulewy. Miasta są betonowane, panuje chaos przestrzenny, nie docenia się zieleni, transport publiczny mocno kuleje, a i z koleją nie jest najlepiej. Jest źle, ale jak przekonuje dziennikarz, nie czas na narzekanie. Trzeba działać. Jeśli poprawimy nasze otoczenie, życie w mieście stanie się o wiele przyjemniejsze i zdrowsze.
Szymon Bujalski przemierzył Polskę, by pokazać, że zmiana jest możliwa. Podaje przykłady ludzi, których zapał i determinacja sprawiły, że doszło do pozytywnej transformacji miejskiej przestrzeni. Lasy Miyawakiego w Poznaniu i w Krakowie, sadzenie wysokich drzew w Łodzi, zielony dach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, ogrody deszczowe w Gdańsku, ogrody społeczne. Zwiększenie powierzchni zielonych w miastach sprawia, że nie tylko upały stają się mniej dokuczliwe. Jak pokazuje wiele badań również nam lepiej się żyje, czujemy się spokojniejsi i zdrowsi, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Oczywiście sama zieleń nie wystarczy. Trzeba efektywniej wykorzystywać energię, zmniejszyć smog, przeorganizować transport i komunikację publiczną. Temu poświęcony jest kolejny rozdział książki. Autor podaje przykład Jaworzna, którego władze skorzystały z doświadczenia inżynierów transportu, by przebudować infrastrukturę miasta na bardziej bezpieczną dla kierowców i dla pieszych. Warto podkreślić, że dziennikarz ma dużą łatwość przekazywania treści. Podaje różne dane, statystyki, ale wszystko podane jest w bardzo przystępny i lekki sposób. Tę pozycję naprawdę dobrze się czyta.
"Recepta na lepszy klimat" ma przynieść nieco optymizmu i myślę, że to się udało. Okazuje się bowiem, że można realizować projekty z głową. Projekty, które poprawią jakość życia w mieście i usprawnią jego funkcjonowanie. Potwierdzają to opisane tu konkretne przykłady z polskich miast. Wydaje mi się, że głównym przesłaniem książki jest jednak co innego, a mianowicie zachęcenie do zainteresowania się tym, jak wygląda nasza najbliższa przestrzeń. Jak pisze autor: "Czyste powietrze w polskich miejscowościach nie ma nic wspólnego z Chinami. Powstanie skweru w twojej okolicy nie zależy od tego, co zrobi Joe Biden". To od nas zależy, jak będą wyglądać nasze miasta i jak będzie się nam w nich mieszkać.
https://wporywienatchnienia.blogspot.com/2023/02/recepta-na-lepszy-klimat-zdrowsze.html
Zanim wystawi się receptę, najpierw trzeba postawić diagnozę. I temu właśnie poświęcone są dwa pierwsze rozdziały książki. Posiłkując się badaniami naukowymi autor pokazuje, jak bardzo nasza działalność wpłynęła na zmianę klimatu. Nie wszędzie skutki tej zmiany widać w takim samym stopniu, ale nie sposób zaprzeczyć, że są i pogłębiają się. Zima stała się jakaś taka mało...
więcej mniej Pokaż mimo to2022
2022
2022
2022
2022
2022
2022
2022
2022
Kolejny zbiór opowiadań, których akcja rozgrywa się w Tarnowskich Górach. Tym razem mamy odsłonę niesamowitą, ukazującą bardziej mroczną stronę miasta. Jak zwykle książka została wzbogacona o zdjęcia. Wojciech Gunia postarał się, by klimatem idealnie wpasowały się w temat przewodni zbioru. Spoglądamy na czarno-białe fotografie, które sprawiają wrażenie, jakby było w nich więcej tej czarności niż bieli. Widzimy budynki nadgryzione zębem czasu, miejsca porzucone, do których po zmroku lepiej się nie wybierać, okna, za którymi może kryć się tajemnica. To wszystko, także ukazana faktura (przyznam, że np. cegły na zdjęciach wyjątkowo mocno przyciągają mój wzrok) podkreśla nastrój panujący w opowieściach.
Antologię otwiera "Nie zostawisz mnie" Anny Musiałowicz. Autorka porusza temat przeszłości, która nie daje człowiekowi spokoju. Chce nim zawładnąć, pochłonąć, zniszczyć życie. Teraźniejszość przeplata się z przeszłością, bohaterka krąży między jawą a snem, próbując uciec przed nawoływaniami przeszłych zdarzeń. Opowieść "Rybon" Anny Marii Wybraniec nie brzmi już tak mrocznie i dramatycznie. Jest chwila na oddech. Mamy rodzinę, od której główna bohaterka chce się odciąć. By rozpocząć nowe życie nie waha się bezwstydnie szastać kłamstwami na prawo i lewo. Akcja warta, a tekst naprawdę dobrze się czyta.
Dalej mamy duet Agnieszki Biskup i Dagmary Adwentowskiej. W ich opowiadaniu "Po nas nic" Tarnowskie Góry chylą się ku upadkowi. Od ponad dwóch miesięcy nieustannie pada deszcz, wszędzie jest mokro, ponuro, a do tego zaczynają znikać ludzie. Były policjant próbuje rozwikłać zagadkę zaginięć. Czuć wszechogarniającą wilgoć, czające się gdzieś za rogiem tajemnicze zagrożenie, a do tego główny bohater wzbudza sympatie, cóż chcieć więcej. Świetnie napisana opowieść, jedna z moich ulubionych w tym zbiorze.
"Argyropoeia" Sylwestra Gdeli ma w sobie coś baśniowego. Marek w interesach przyjeżdża do Tarnowskich Gór. Siedząc nad szklanką mrożonego latte rozmyśla nad swoim życiem i bynajmniej nie są to radosne myśli. Jest zmęczony, przytłacza go codzienność, rozczarowuje kierunek, w jakim potoczył się jego żywot. W pewnym momencie dosiada się do niego nieznajomy, który ma dla niego pewną propozycje na odmianę losu. W sumie można powiedzieć, że kolejne opowiadanie "Wszystko, czego nie zabrała" Izabeli Grabdy również porusza temat dróg, jakimi toczy się życie. Główna bohaterka wraca do swojego dawnego mieszkania. Wspomina dzieciństwo, skrajną biedę, w której żyła, matkę, która córką się nie interesowała. To był naprawdę ciężki żywot, a jednak udało się jej z tego świata wyrwać. Jak to zrobiła? O tym musicie koniecznie sami przeczytać.
Muszę przyznać, że "Hosanna" Szymona Majcherowicza podniosła mi ciśnienie. Bohaterem opowieści jest Artur, stary kawaler, mężczyzna nijaki, trzymający się zawsze na uboczu, żyjący wciąż razem z matką. Artur rzuca tekstami w stylu: "Piękno to najperfidniejsza z form przemocy", "Piękno jest jednak gorsze od brzydoty". Im dalej czytałam, tym głośniej wszystko we mnie krzyczało: "Arturze, głupoty gadasz!" (tak delikatniej mówiąc), bo w tym opowiadaniu aż kipi od brzydoty, okrucieństwa, bezsensownej przemocy. Autor też nieźle mi namieszał, bo w końcu się pogubiłam, czy to jawa czy sen. Czy to działo się naprawdę, czy może Artur podświadomie zsyłał sobie takie masochistyczne sny, by wyzwolić się z tej miałkości i braku energii? Już nie wiem. W każdym razie tekst jest mocny, wzbudza emocje i jest bardzo dobrze napisany.
Łukasz Krukowski w "Dzień dobry" poszedł w klimaty ekologiczne. Mamy chłopca, który pewnego dnia postanawia nieco otworzyć się na współpasażerów autobusu, z którymi codziennie jeździ do szkoły i w końcu się z nimi przywitać. Myślę, że opowieść ta dobrze pokazuje to, co dzieje się teraz. Nie przejmujemy się środowiskiem, czerpiemy z niego garściami, ale za tę grabież nie my zapłacimy największą cenę, tylko kolejne pokolenia.
Kolejny Łukasz, tym razem Kucharczyk w "Chłopcu zwanym Żukiem" opowiada historię przyjaźni, ale takiej nietypowej, bo nawiązanej już po śmierci jednego z chłopców. To też tekst o życiu, niewłaściwych wyborach, kolejach losu. Ładnie napisany, wzbudził we mnie jakiś sentyment. Zapada w pamięci. Bohaterem następnego opowiadania "Maszynka" Marcina Majchrzaka jest niespełniony scenarzysta. Pewnego dnia dostaje niespodziewaną przesyłkę, która całkowicie zmienia jego życie. I nie tylko jego. Choć nie brakuje tu elementu grozy, to samą opowieść czyta się lekko i przyjemnie. Na pewno wam się spodoba.
W "Grzybni" Mariusza Wojteczka główny bohater opowiada o swoim życiu, o dzieciństwie spędzonym z dziadkiem i babcią, w którym istotną rolę odgrywa fosforyzujący grzyb. Ze stron opowieści wylewa się zapach lasu, pleśni i grzybów. Po przeczytaniu tej historii wzrosła moja ciekawość powieścią autora pt. "Ćmy i ludzie", która nabyłam na ostatnim Kapitularzu.
Czytając "Jaśniej" Pawła Matei nie mogłam pozbyć się skojarzeń z kosmitami. Dokładniej z opowieściami o tym, jak to przybysze z kosmosu w nocy badają ludzi. Choć tak naprawdę to tekst o ludziach, o ich radzeniu sobie z rzeczywistością, stratą i o tym, jak czasem trudno pomóc najbliższej nam osobie. W następnym opowiadaniu "A dom cieknie" Magdaleny Świerczek-Gryboś główny bohater może wreszcie zakończyć swe poszukiwania. Bronek Wełenka znajduje w końcu dom, który "żyje i jest martwy, jest wszystkim i niczym". Jest przesiąknięty czynami, emocjami, bólem, strachem ludzi, którzy się w nim znaleźli. Tekst mroczny, z nutą szaleństwa i świetnie napisany. W kolejnym opowiadaniu "Porzucony bus na polu nawłoci" Pauliny Rezanowicz elementem grozy nie jest już dom, ale niewielki, niepozorny obrazek przedstawiający odrapany, stary bus. Intrygujący pomysł i ciekawe poprowadzenie fabuły.
W opowiadaniu "Bytomska 12a" Istvana Vizvary głównym bohaterem jest stary, od dawna niezamieszkany dom. Co jakiś czas Agent Nieruchomości oprowadza potencjalnych kupców, ale z upływem lat nadzieja na sprzedaż domu całkiem niknie. Czytając to opowiadanie wyobrażałam sobie wiekowy dom, kiedyś pełen życia, który wiele już widział i wiele słyszał, który żył życiem swoich mieszkańców i który nauczył się doskonale wyczuwać ich emocje, lęki, tęsknoty. Wiecie, taki dom z duszą. A co się dzieje z takim budynkiem, kiedy nagle robi się w nim pusto? Teraz już wiem. Śni! I uwierzcie mi, dom śni naprawdę zwariowane sny! Świetny tekst, rewelacyjnie napisany. Tylko podziwiać wyobraźnię autora. To jeden z tych moich ulubionych w tym zbiorze. A tak w ogóle to autor popełnił ostatnio powieść "Lagrange. Listy z Ziemi". Myślę, że warto się nią zainteresować.
Antologię zamyka tekst "O snach, zbawieniu i krwi" Wojciecha Guni (tak, dobrze pamiętacie, jest on też autorem zdjęć, a także jednym z redaktorów prowadzących). Czytamy o dosyć nietypowej kamienicy. Niezwykłej, ponieważ życie tętniło tam w nocy. Dzieciaki bawiły się na korytarzach, dorośli świętowali. Nikt nie chciał spać, bo sen nie przynosił ukojenia ani odpoczynku. Co też czaiło się w tej kamienicy? Co zakłócało spokojny sen mieszkańców? O tym obowiązkowo musicie przeczytać sami. Z pewnością fani grozy nie będą zawiedzeni.
Rety, strasznie się rozpisałam. Dotrwał ktoś do końca? Jeśli tak, to miło mi bardzo. Na koniec powiem jeszcze, że to zdecydowanie udany zbiór. Niezwykle różnorodny pod względem natężenia grozy, mroku, lęku i niesamowitości. Co najważniejsze, te wszystkie historie są naprawdę wspaniale napisane. Nie zastanawiajcie się, po prostu czytajcie. "Tarnowskie Góry niesamowite" koniecznie warto poznać.
https://wporywienatchnienia.blogspot.com/2023/09/tarnowskie-gory-niesamowite-antologia.html
Kolejny zbiór opowiadań, których akcja rozgrywa się w Tarnowskich Górach. Tym razem mamy odsłonę niesamowitą, ukazującą bardziej mroczną stronę miasta. Jak zwykle książka została wzbogacona o zdjęcia. Wojciech Gunia postarał się, by klimatem idealnie wpasowały się w temat przewodni zbioru. Spoglądamy na czarno-białe fotografie, które sprawiają wrażenie, jakby było w nich...
więcej Pokaż mimo to