Pasażer
- Kategoria:
- literatura piękna
- Cykl:
- Pasażer (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Passenger
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2023-06-28
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-06-28
- Data 1. wydania:
- 2022-10-25
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308081327
- Tłumacz:
- Robert Sudół
„Myślisz, że nad naszą rodziną ciąży jakaś klątwa?
Podniósł wzrok. Klątwa?
Tak.
Że niby grzechy ojców i tak dalej?”
W 1980 roku trzydziestosiedmioletni Bobby Western ma za sobą karierę kierowcy rajdowego i wciąż nie może pogodzić się z utratą ukochanej siostry oraz śmiercią ojca, uczestnika Projektu Manhattan. Pracując jako nurek głębinowy zostaje wezwany na miejsce katastrofy wartego trzy miliony dolarów niewielkiego samolotu. Odkrywa brak czarnej skrzynki, torby pilota i ciała jednego z pasażerów. Ktoś musiał być tu wcześniej. Co dziwne, media milczą o wypadku, mieszkanie Bobby’ego zostaje przeszukane, a konto bankowe zablokowane. Agenci federalni depczą mu po piętach. W co się wpakował? Czy ta sprawa ma coś wspólnego z zawikłaną historią jego rodziny?
Czym jest nasza rzeczywistość? Sensacyjna fabuła wciąga nas w znacznie bardziej skomplikowaną intelektualną grę. Thriller, powieść egzystencjalna, mroczny dramat o uwikłaniu w miłość oraz dziedzictwie winy, któremu patronują Szekspir i greckie mity.
Po latach milczenia wybitny amerykański prozaik, laureat Nagrody Pulitzera i autor kultowej Drogi powraca z mistrzowską dylogią. Pasażer i Stella Maris są jak dwie strony lustra, a prawda jednej powieści zdaje się zaprzeczać prawdziwości drugiej.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Mechanizm obronny
Cormac McCarthy nieźle nas wszystkich oszukał. Dlaczego? Otóż weźcie do ręki „Pasażera” i przeczytajcie opis. Sugeruje on, że mamy do czynienia z powieścią kryminalną, której akcja toczy się wokół tajemniczego wraku samolotu, zaginionej osoby i czarnej skrzynki. Ktoś mógłby sobie nawet pomyśleć, że główny bohater jest w jakiś sposób zamieszany we wspomnianą katastrofę. W końcu FBI nie każdemu blokuje konto bankowe. Nic bardziej mylnego.
Po osiemdziesięciu stronach „Pasażera” zaczyna do nas docierać, że książka podąża w kompletnie innym kierunku, niż pierwotnie się spodziewaliśmy. Bobby Western, trzydziestosiedmioletni nurek, syn jednego z twórców bomby atomowej, zakochany we własnej siostrze Alicii, zaczyna się ukrywać przed agentami federalnymi. Teoretycznie boi zmierzyć się z duchami przeszłości, ale pojawienie się problemów jest tylko pretekstem, aby znowu znaleźć się w drodze i porozmawiać ze starymi przyjaciółmi.
W toku lektury poznajemy Boby’ego całkiem nieźle. Odkrywamy, że był bardzo dobrym fizykiem, jednak „bycie dobrym” go nie interesowało. Wiedział, że nie będzie wybitny, więc wyjechał do Europy, aby brać udział w wyścigach samochodowych. Chociaż powód wyjazdu najprawdopodobniej jest kompletnie inny. Bobby zakochał się we własnej siostrze i zapewne zdecydował się na ucieczkę przed konsekwencjami tego objawienia. Po pewnym czasie przestało to jednak mieć znaczenie, gdyż Alicia popełniła samobójstwo.
W „Pasażerze” McCarthy czasem oddaje głos siostrze Bobby’ego oraz jej halucynacjom. Od okresu dojrzewania dostrzega ona Talidomidowego Dzieciaka, który ma płetwy zamiast dłoni i jest niewielkiego wzrostu. Ich rozmowy są pokręcone, dziwne, abstrakcyjne, niepokojące i absurdalne. Można powiedzieć, że wyimaginowany karzeł prześladuje Alicię, burząc jej spokój i… prowokując ją do niespodziewanych wyznań.
„Pasażer” to nie jest najłatwiejsza książka. Można jednak dostrzec pewien motyw przewodni, a mianowicie ucieczkę przed zmierzeniem się z samym sobą. Zarówno Bobby, jak i Alicia świadomi są swego uczucia do siebie, co nie pozwala im normalnie funkcjonować. Kazirodztwo jest przecież nie tylko grzechem (jeżeli jesteście wierzący),ale i związkiem nieakceptowalnym społecznie. To już nie starożytność czy średniowiecze, aby takie zachowanie było w jakikolwiek sposób tolerowane czy dopuszczalne. I rodzeństwo o tym wie, co zabija ich od środka. Inna sprawa, że Bobby ucieka całe życie. Ucieka od fizyki, bogactwa, wyścigów, nurkowania, agentów federalnych oraz zakazanej miłości.
Książka pełna jest rozmów o religii czy naukach ścisłych. Znajdziemy tutaj również wiele rozważań filozoficznych, które między wierszami próbują zasugerować nam, o czym „Pasażer” jest i o czym na pewno nie jest. Można powiedzieć, że przedostatnia książka McCarthy’ego jest niczym innym jak odzwierciedleniem życia. Bezfabularnym potokiem słów o smutnym mężczyźnie, który nie potrafi sobie poradzić ze śmiercią ukochanej osoby. Czy nasze życie ma jakąkolwiek fabułę? Czy dostrzegamy motyw przewodni lub puentę? Jak wytnie się fragment, to na pewno da się ulepić coś ciekawego. I McCarthy coś takiego właśnie zrobił.
Nie wiem, czy „Pasażer” to arcydzieło, czy totalna kaszana. Uwielbiam za to książki, które dają do myślenia i pozwalają podyskutować w towarzystwie. Nawet jeżeli połowy nie zrozumiałem. Niech was to nie zniechęca. Przedstawiłem wycinek luźnej interpretacji, ale to wcale nie oznacza, że odczytacie powieść podobnie. Przecież na tym polega siła literatury. Na konstruowaniu i dekonstruowaniu światów i możliwości.
Michał Wnuk
Oceny
Książka na półkach
- 861
- 365
- 94
- 28
- 24
- 8
- 6
- 5
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Nie dajcie się zwieść opisowi, to nie jest książka akcji. Akcja, fabuła to tylko tło, zresztą dość odległe. A o czym to jest? Nie wiem. O życiu. Ucieczce. Bólu. Samotności. Książka trochę jak połączenie Krwawego Południka tegoż autora, zmieszana z Lemem, przez częste wrzutki stricte naukowe. To dość subiektywne, ale czytania sprawia ból psychiczny, jak to częsty u Cormaca. Wprawia niemal w depresyjne stany, choć bez wyraźnego powodu. Dla cierpliwych masochistów, którzy lubią sprawiać sobie psychiczną krzywdę. Dla osób lubiących akcję, intrygę i inne fajerwerki - zdecydowanie nie.
Nie dajcie się zwieść opisowi, to nie jest książka akcji. Akcja, fabuła to tylko tło, zresztą dość odległe. A o czym to jest? Nie wiem. O życiu. Ucieczce. Bólu. Samotności. Książka trochę jak połączenie Krwawego Południka tegoż autora, zmieszana z Lemem, przez częste wrzutki stricte naukowe. To dość subiektywne, ale czytania sprawia ból psychiczny, jak to częsty u Cormaca....
więcej Pokaż mimo toMyślę, że Pasażera C. Mc Carthy`ego należałoby ograniczyć do zniknięcia tytułowego bohatera zatopionego samolotu, (reszta jest bełkotem starca)!
Myślę, że Pasażera C. Mc Carthy`ego należałoby ograniczyć do zniknięcia tytułowego bohatera zatopionego samolotu, (reszta jest bełkotem starca)!
Pokaż mimo toNajmocniejsza strona tej książki to dialogi. Śą angażujące, ciekawe, nietuzinkowe, czasami aż za bardzo -naszła mnie raz myśl: "kto rozmawia w ten sposób i na takie tematy?". Poza dialogiami akcji praktycznie nie ma. Bohater snuje się tu i tam, wyszukuje coraz to nowsze pustelnie, w których oddaje się prozaicznym czynnościom (opisywanym z wielką wytrwałością),a bezpośredniego wglądu w jego psychikę też nie ma za wiele. Tyle, co da się wywnioskować z zachowania i okazyjnych wspomnień czy snów. Nie było to nudne, ale też nie na tyle ciekawe, żebym dał wyższą ocenę. Pierwsza (lub druga - w zależności od kolejności czytania) część tej duologii bardziej mnie wciągnęła i zaintrygowała. Fragmenty przedstawiające rozmowy Alicii z Talidomidowym Dzieciakiem i resztą tworów swojej psychiki dawały drugą, również ciekawą warstwę, która po "Stella Maris" nadawała kolorytu wiedzy w niej nabytej. Oprócz tego dużo ciekawych rozważań i dużo zapisanych cytatów.
Trochę zawodzi brak rozwinięcia fabuły nakreślonej na początku - tej o wraku i braku pasażera w samolocie. Pewnie jest to zabieg celowy, ale jaki to był cel? Tego nie wiem. Jedyne co przychodzi mi do głowy to fakt, że autor musiał jakoś bohatera wykurzyć z domu, aby oddawał się w objęcia samotności. Ale czemu akurat w ten sposób?
Na koniec miałem wrażenie, że może czegoś nie zrozumiałem albo może autor za bardzo zagłębił się w pokładach melancholii, jakie płyną ze stron.
Chyba można powiedzieć, że to książka o smutku i spokoju w jego obliczu.
Najmocniejsza strona tej książki to dialogi. Śą angażujące, ciekawe, nietuzinkowe, czasami aż za bardzo -naszła mnie raz myśl: "kto rozmawia w ten sposób i na takie tematy?". Poza dialogiami akcji praktycznie nie ma. Bohater snuje się tu i tam, wyszukuje coraz to nowsze pustelnie, w których oddaje się prozaicznym czynnościom (opisywanym z wielką wytrwałością),a...
więcej Pokaż mimo toCzytając tą powieść targały mną spore rozterki i wątpliwości, które sprowadzały się ostatecznie do pytania, czy jest ona przejawem geniuszu autora? Czy potokiem grafomanii sugerujacej wczesne objawy choroby otępiennej? I jak to często w życiu bywa prawda leży zapewne gdzieś po środku, ku czemu sam się skłaniam. Oczywiście wszystko jest kwestią indywidualnej interpretacji poszczególnych odbiorców, ale moim zdaniem dobrze znana forma ekspresji literackiej, którą z powodzeniem mocno eksplorował McCarthy w poprzednich swoich dziełach tym razem nie do końca udźwignęła intelektualny ciężar jakim napełnił on tekst tej powieści. Trzeba zaznaczyć, iż treść jest z najwyższej półki w dziedzinie filozofii i dotyczy głównie sensu oraz celu istnienia, a zostało umieszczone w fabule syntezowanej z mniejszych lub większych wątków o charakterze kryminalnym, politycznym, baśniowym, naukowym, ale przede wszystkim eksplorujących codzienność ludzkiej egzystencji. Wszystko skomponowane w sposób, który nie należy do serwujących jasne i klarowne wnioski, ostateczne rozwiązania czy patetyczne i wzniosłe zakończenia.
Czytając tą powieść targały mną spore rozterki i wątpliwości, które sprowadzały się ostatecznie do pytania, czy jest ona przejawem geniuszu autora? Czy potokiem grafomanii sugerujacej wczesne objawy choroby otępiennej? I jak to często w życiu bywa prawda leży zapewne gdzieś po środku, ku czemu sam się skłaniam. Oczywiście wszystko jest kwestią indywidualnej interpretacji...
więcej Pokaż mimo toZmęczyłem, z trudem i bólem. Dziwna książka, nierówna bardzo.
Po "Drodze" spodziewałem się czegoś innego... Aż boję się siadać do drugiego tomu.
Zmęczyłem, z trudem i bólem. Dziwna książka, nierówna bardzo.
Pokaż mimo toPo "Drodze" spodziewałem się czegoś innego... Aż boję się siadać do drugiego tomu.
To powieść dobra. Jej największą zaletą jest nie bycie kryminałem. Oprócz tego turmalinowe dziecko prześladujące siostrę mężczyzny "bohatera" posiadającego barwny wachlarz zdolności i ponadprzeciętnego spokoju w obliczu życiowych dramatów. Western to były żołnierz, nurek głębinowy, kazirodca, kierowca wyścigowy a przede wszystkim przerażony chłopiec zagubiony między wyobrażonymi rozmowami z nieżyjącą siostrą a przyjaciółmi. Każdy z prowadzonych dialogów dodaje coś niespotykanego do powieści, nowy wątek absolutnie nie związany ani z fabułą ani pozostałymi rozprawami o fizyce, nurkowaniu albo o śmierci. Zdecydowanie polecam czytać ją w formie długich posiedzeń aby w pełni docenić chaotyczność i niespójność tak dobrze oddającą realia schizofrenicznego świata, nieistniejącego pościgu i powolnej, cichej samotności. Alice (siostra) jest całkowitym przeciwieństwem Westerna. Ona zdaje się zdecydowanie dążyć ku swojemu celowi (samobójczej śmierci),oczarowuje ludzi niespotykanym intelektem, a przede wszystkim otaczające ją wytwory choroby nie pozwalają jej na chwilę odosobnienia.
Czytając tę powieść czułam się tak jakbym o 3 nad ranem, w kuchni na powierzchni serwetki z przyjaciółką kreśliła fundamenty nowego wszechświata. Sposób narracji koncentrujący się na czynnościach prozaicznych jak picie mleka. Czytało mi się to ciężko. Głównie ze względu na wielowątkowość, ale również duży format, który moim zdaniem nie straciłby na zrzuceniu nadmiaru kartek. Powieść sama w sobie nie ma jednak takiej wartości jak rozmowy przeprowadzone na jej temat. W końcu jak sam autor zauważył "kilka wspólnych książek wiążą lepiej niż krew".
Dwójka rodzeństwa najwyraźniej nosi na plecach ciężar potomków twórcy bomby atomowej. Poczucie winy i krzywdy zapędza ich, jedno po drugim w odmęty szaleństwa, udręczenia i własnoręcznego maltretowania z powodu ogromu potencjału. Każde z nich dąży w jakiś sposób do oczyszczenia z win. Zwłaszcza Western, obserwujący powolne odchodzenie jego świata dwa metry pod ziemię (siostra, babcia, przyjaciele). Osuwa się po zboczu szaleństwa. Kto wie, może faktycznie dom w którym finalnie pomieszkuje należał kiedyś do Alice? Jego wielkiej, prawdziwej miłości
To powieść dobra. Jej największą zaletą jest nie bycie kryminałem. Oprócz tego turmalinowe dziecko prześladujące siostrę mężczyzny "bohatera" posiadającego barwny wachlarz zdolności i ponadprzeciętnego spokoju w obliczu życiowych dramatów. Western to były żołnierz, nurek głębinowy, kazirodca, kierowca wyścigowy a przede wszystkim przerażony chłopiec zagubiony między...
więcej Pokaż mimo to„Pasażer” („The Passenger”) Cormaca McCarthy`ego, przełożył Robert Sudół, Wydawnictwo Literackie 2023, wypożyczone z lokalnej biblioteki
Uwaga: pewnie nie zrozumiałam książki. Wrażenie po lekturze jest, choć jest to teą wrażenie jakiejś bezradności w stosunku do tekstu. Czuję (albo po prostu mam nadzieję),że jest tam coś ważnego, ale nie potrafię do tego dotrzeć. Za słabe kompetencje czytelnicze, za mało wiedzy, deficyt uwagi i empatii. W warstwie fabularnej mamy historię Roberta Westerna, zamieszanego w tajemniczą historię zniknięcia pasażera zatopionego samolotu, wędrującego po świecie w poszukiwaniu – czegoś, wspominającego utraconą ukochaną.
Mnóstwo rozmaitych technicznych i naukowych szczegółów z zakresu fizyki, motoryzacji, sztuki nurkowania. Najpierw to onieśmiela, potem może nużyć, ostatecznie robi wrażenie rozpaczliwej próby utrzymania kontaktu ze światem, czy to materialnym, czy to kwantowym (przepraszam fizyków za to uproszczenie). Jest też modny ostatnio motyw Oppenheimera i odpowiedzialności naukowców zaświat, na szczęście nie w takiej efekciarskiej wersji jak w filmie Nolana (ten seksowny Oppenheimer, ta kastracja książki z wszystkich motywów, które nie są filmowe, ta estetyzacja zła – jak inny, bardziej prawdziwy jest Oppenheimer w „Pasażerze”). I Koheleta mamy, mądrość, która przed niczym nie chroni, nie chroni też przed szaleństwem, zresztą to chyba żadne szaleństwo? Ta myśl przeraża.
Fizyka jako temat, jako język opisu świata, wybrana pewnie dlatego, że jest równie hermetyczna i tajemnicza jak język, bo ja wiem?, Apokalipsy świętego Jana. „Nie można zobrazować tego, co nieznane”. Czy to, czego szukają fizycy i matematycy, jest równie nieuchwytne i pożądane jak ten dziesiąty pasażer? Podobnie zresztą jak tajniki ludzkiej psychiki, ludzkich uczuć. Nie ma nadziei. Możliwa jest tylko rezygnacja, jakaś forma ascezy uprawiana przez Westerna. Choć on i tak od czasu do czasu próbuje działać, coś zmienić (ładna scena ratowania ptaków).
Ale mam wrażenie, że wszystko zostało utracone, na każdym poziomie, nie tylko historii osobistej. I co zrobić, jeśli tak mądrzy ludzie jak Western i jego siostra nie dają rady? Jeśli nauka nie daje szansy, nadziei, jest wykorzystywana do niszczenia (te obrazy nagich i wyjących ludzi – bardziej przejmujące niż piekne wizualizacje ze wspomnianego filmu Nolana)? Och, świat nas nie potrzebuje za bardzo, przynajmniej nie tak bardzo jak my jego.
Ładny język, aforystyczny, choć czasem (mam takie wrażenie) zbyt blisko poziomu takiego „Alchemika” na przykład.
Ale parę ładnych cytatów też tu mam:
„W to zimne i niewysłowione Boże Narodzenie” (jejku, można z tego zrobić całą książkę)
„Pasażer” („The Passenger”) Cormaca McCarthy`ego, przełożył Robert Sudół, Wydawnictwo Literackie 2023, wypożyczone z lokalnej biblioteki
więcej Pokaż mimo toUwaga: pewnie nie zrozumiałam książki. Wrażenie po lekturze jest, choć jest to teą wrażenie jakiejś bezradności w stosunku do tekstu. Czuję (albo po prostu mam nadzieję),że jest tam coś ważnego, ale nie potrafię do tego dotrzeć. Za...
Po zachwycającym "Stella Maris", które pochłonąłem w kilka godzin, "większy brat" rozczarowuje. Miało to być życiowe resume Cormaca i chyba za dużo rzeczy wpadło do tego garnka. "Wieczny gulasz" okazuje się całościowo dość mdły i niedogotowany. Szkoda.
Po zachwycającym "Stella Maris", które pochłonąłem w kilka godzin, "większy brat" rozczarowuje. Miało to być życiowe resume Cormaca i chyba za dużo rzeczy wpadło do tego garnka. "Wieczny gulasz" okazuje się całościowo dość mdły i niedogotowany. Szkoda.
Pokaż mimo toKiedy sięgałam po „Pasażera” Cormaca McCarthy'ego byłam przekonana, że będzie to powieść akcji albo thriller z wartką akcją. Wrak samolotu, brak czarnej skrzynki oraz ciała jednego z pasażerów. Federalni, którzy interesują się nurkiem, który go badał. Silna relacja owego z nieżyjącą siostrą – superinteligentną matematyczką z problemami psychicznymi. Przyznacie, że ta sprawa „śmierdzi”, ale też wydaje się przeciekawa. Dość szybko zorientowałam się, że powieść „Pasażer” to kompletnie inna jakość. Znana mi z Instagrama @efemerycznosc_chwil trafnie określiła ją jako „thriller kontemplacyjny/egzystencjalny”1. Co przez to rozumieć?
„Pasażer” to proza melancholijna, przepełniona tęsknotą, skłaniająca do refleksji. Jest to wielka ucieczka. Od służb, od przeszłości, od życia. Głównego bohatera spowija otoczka beznadziejności, którą wielu próbuje rozbić, ale on, swoją inteligencją, wykuwa skuteczną tarczę. Książka jest również filozoficzną rozprawą. Cormac McCarthy rozprawia się z ludźmi, ale też Ameryką, przy pomocy wartkich dialogów i ciętych ripost.
Wspomniałam wcześniej o wartkich dialogach, a ta powieść głównie z dialogów się składa. Specyficznych, a właściwe specyficznie zapisanych. Tak, że głosy poszczególnych postaci zlewają nam się w jeden. Efekt jest wręcz teatralny. Jakby w kolejnych rozdziałach zmieniała się scenografia, a poszczególni aktorzy wchodzili wygłaszać swoje kwestie. My, czytelnicy, natomiast dostajemy coś na kształt „transkrypcji”.
Ależ to jest dziwna powieść. Sama nie wiem, co mam o niej myśleć. Jej rytm jest wartki, chociaż poszczególne rozdziały są raczej statyczne i, aby śledzić jej sens, nie można uronić żadnego słowa. Jest to niewątpliwie wielka i głęboka literatura, ale ma w sobie coś popkulturowego. Wachlarz tematów, jakimi raczy nas Cormac McCartthy jest tak szeroki, że ramion nie starcza, ale robi to nadzwyczaj sprawnie. Trudno sobie wyobrazić pracę, jaką musiał wykonać, aby je opracować. A zrobił to rewelacyjnie. Warstwa językowa, terminologia porażają precyzją. Jest to też powieść bardzo amerykańska. Tego nie sposób ocenić. Potencjalny czytelnik musi sobie sam odpowiedzieć, czy taką literaturę lubi.
[1] https://www.instagram.com/p/CuG1ayyts_W/?utm_source=ig_web_copy_link&igshid=MzRlODBiNWFlZA== [dostęp: 22.07.2023]
Kiedy sięgałam po „Pasażera” Cormaca McCarthy'ego byłam przekonana, że będzie to powieść akcji albo thriller z wartką akcją. Wrak samolotu, brak czarnej skrzynki oraz ciała jednego z pasażerów. Federalni, którzy interesują się nurkiem, który go badał. Silna relacja owego z nieżyjącą siostrą – superinteligentną matematyczką z problemami psychicznymi. Przyznacie, że ta sprawa...
więcej Pokaż mimo toCormac, powiedz ty mi, co to było? Zaczynasz jeden świetny wątek, potem dodajesz drugi, trzeci, czwarty... rozbudzasz apetyt, robisz to naprawdę świetnie... i nic? Daję 6 za styl, gęsty i bardzo obrazowy, ale mocno zawiodłem się na rozwinięciu fabuły i zakończeniu. "Stella Maris" podobno nie wyjaśnia wiele więcej...
Cormac, powiedz ty mi, co to było? Zaczynasz jeden świetny wątek, potem dodajesz drugi, trzeci, czwarty... rozbudzasz apetyt, robisz to naprawdę świetnie... i nic? Daję 6 za styl, gęsty i bardzo obrazowy, ale mocno zawiodłem się na rozwinięciu fabuły i zakończeniu. "Stella Maris" podobno nie wyjaśnia wiele więcej...
Pokaż mimo to