rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Bardzo lubię reportaże, a jeszcze bardziej reportaże o naszych sąsiadach zza wschodniej granicy. Dlatego wiele obiecywałam sobie po książce Anny Wojtachy „Zabijemy albo pokochamy. Opowieści z Rosji”, która opisuje kilka wizyt reporterki w kraju Putina.
Niestety, mimo że książkę czyta się z zapartym tchem, bardzo szybko, a fabuła wciąga, nie dowiedziałam się z niej nic więcej, ponad to, co już o Rosji i Rosjanach wiedziałam. Powiem więcej, dowiedziałam się za to bardzo dużo o samej autorce, bo wciąż o sobie pisze… I nie są to komentarze w rozumieniu stricte reporterskim, a jedynie ciągłe wtręty o sobie, jakby to ona chciała być na pierwszym planie, jakby chciała przepędzić swoich bohaterów za siebie. Bardzo to uwiera w tej książce, która ma ambicje pokazać „człowieka w sytuacji ekstremalnej”.

Podtytuł książki głoszący „Opowieści z Rosji” jest bardzo cwanym i przemyślanym zabiegiem, gdyż jeśli spojrzymy na książkę jako na tytułowe opowieści, nie będziemy szukać wzorców reportażu podobnych do Kapuścińskiego czy speca w temacie Rosji – Jacka Hugo-Badera, to znajdziemy u Wojtachy ciekawą fabułę i wartką akcję. Bo tak można czytać tę książkę – jako pamiętnik bohaterki, która podróżuje po Rosji, przeżywa trudną miłość i szorstkie przyjaźnie. „Zabijemy albo pokochamy” interpretowana w ten sposób wiele zyskuje na atrakcyjności, staje się ciekawą historią kobiety opowiedzianą lekkim słowem i luźną frazą. Tak, zdecydowanie w taki sposób warto ocenić książkę reporterki.

Bardzo lubię reportaże, a jeszcze bardziej reportaże o naszych sąsiadach zza wschodniej granicy. Dlatego wiele obiecywałam sobie po książce Anny Wojtachy „Zabijemy albo pokochamy. Opowieści z Rosji”, która opisuje kilka wizyt reporterki w kraju Putina.
Niestety, mimo że książkę czyta się z zapartym tchem, bardzo szybko, a fabuła wciąga, nie dowiedziałam się z niej nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy Jodi odkrywa, że jej mąż ma romans, najpierw, przyjmując swoją sprawdzoną taktykę, udaje, że nic się nie dzieje. Lecz kiedy zrozumie, że nie ma już odwrotu, szuka wyjścia w morderstwie męża. Jak pisałam, nie samo zakończenie jest najciekawsze, ale właśnie budowa postaci i wspólne przemierzanie z nią drogi do morderstwa. Jodi jest psychologiem, który sam potrzebuje wsparcia, ponieważ nie radzi sobie z niespodziewanym sytuacjami, musi mieć wszystko zaplanowane, a każde odstępstwo od normy wpędza ją w paranoję i nerwicę. Swoje życie planuje w zgodzie z harmonogramem Todda. A cała książka opowiada o tym, jak to się stało, że dorosła, w miarę zrównoważona i odpowiedzialna kobieta, porywa się na tak ostateczny i okrutny gest. Ponad wszystko nie można powiedzieć, że Todd jest złym człowiekiem. Mimo że zdradził żonę, bardzo ją szanuje, stara się pozałatwiać wszelkie sprawy ugodowo, ale sam okazuje się człowiekiem niezdecydowanym i niepewnym swoich decyzji. Ich małżeństwo było szczęśliwe, jednak po 20 latach czegoś w nim brakowało i Todd, jak to zwykle bywa wśród zamożnych biznesmenów, pocieszenia szukał w ramionach (i nie tylko…) dużo młodszej kobiety.

Książka W cieniu to bardzo przyjemna lektura, która wciąga i cały czas jesteśmy ciekawi, co będzie dalej, mimo że zakończenie jest przewidywane od samego początku. Jodi, Todd, jego kochanka i przyjaciele są autentyczni, a budowa fabuły z podziałem na perspektywę Jodi i Todda bardzo dynamiczna. Pewną żywiołowość powieści nadaje również użyty przez narratora czas teraźniejszy, który, niestety, coraz rzadziej używany jest przez twórców thillerów.

Gdy Jodi odkrywa, że jej mąż ma romans, najpierw, przyjmując swoją sprawdzoną taktykę, udaje, że nic się nie dzieje. Lecz kiedy zrozumie, że nie ma już odwrotu, szuka wyjścia w morderstwie męża. Jak pisałam, nie samo zakończenie jest najciekawsze, ale właśnie budowa postaci i wspólne przemierzanie z nią drogi do morderstwa. Jodi jest psychologiem, który sam potrzebuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W Empiku można znaleźć cztery książki wchodzące w skład edycji specjalnej wydawnictwa znak: „Tutaj”, „Czarna piosenka”, „Chwila” oraz „Koniec i początek”. Wydana jako pierwsza „Czarna piosenka” jest jedyną, która zawiera przedmowę (pióra Joanny Szczęsnej), po jej zakupie możemy również pobrać mp 3 z nagraniem wierszy w wykonaniu Magdaleny Cieleckiej-wystarczy wejść na stronę Empiku i wpisać kod z paragonu.

Książki posiadają delikatnie tłoczoną, miłą w dotyku obwolutę, ale bez niej również prezentują się nieźle. Każdy tom ma inny kolorystyczny „motyw przewodni”: kolor czcionki jest taki, jak obwoluty-niebieski, fioletowy, bordowy i ciemnożółty (jasnopomarańczowy?:)). Ten zabieg sprawia, że każda z książek jest spójną estetycznie całością, dodatkowo razem również wyglądają genialnie. Każdy z tomów edycji specjalnej poezji Wisławy Szymborskiej posiada niewątpliwy atut w postaci maszynopisów i rękopisów autorki, zawierających liczne skreślenia i uzupełnienia. To jedne z tych książek, które niosą z sobą wspaniałą treść, ale też przyjemnie się je ogląda i dotyka. Godne uwagi!

W Empiku można znaleźć cztery książki wchodzące w skład edycji specjalnej wydawnictwa znak: „Tutaj”, „Czarna piosenka”, „Chwila” oraz „Koniec i początek”. Wydana jako pierwsza „Czarna piosenka” jest jedyną, która zawiera przedmowę (pióra Joanny Szczęsnej), po jej zakupie możemy również pobrać mp 3 z nagraniem wierszy w wykonaniu Magdaleny Cieleckiej-wystarczy wejść na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dom z witrażem to powieść, która wygrała konkurs organizowany przez Wydawnictwo Znak Literanova na najlepszą powieść. Nie wiem, jakie były kontrkandydatki, ale ta powieść jest naprawdę dobra i zasługuje na uwagę.

Jest to książka o Lwowie, o trudnej ukraińskiej historii, w którą są uwikłane cztery kobiety: prababka, babka, matka i wnuczka. Jest to także opowieść do miłości (nie tylko tej między kobietą i mężczyzną, ale przede wszystkim pomiędzy bliskimi sobie kobietami), wolności i po prostu o życiu. Każda z kobiet ma inny pomysł na życie, czuje inną przynależność narodową (babka czuje się Polką, matka Ukrainką), lecz każda z nich, mimo składanych deklaracji, jest do siebie niezwykle podobna.

Fabuła zaczyna się w momencie przypadkowej śmierci matki głównej bohaterki, a zarazem narratorki. Matka-Marianna, która karierę śpiewaczki operowej przedłożyła najpierw nad macierzyństwo, a potem i z opery zrezygnowała na rzecz zaangażowania się w walkę o wolność Ukrainy, ginie przez przypadek na wiecu politycznym. Jej córka, matka i babka zostają same w kamienicy z zabytkowym witrażem i próbują żyć normalnie, co nie jest zbyt trudne, biorąc pod uwagę ich wcześniejsze stosunki z Marianną. Kobiety cały czas ze sobą walczą o drobne i wielkie sprawy, są dokuczliwe i nie pozwalają sobie nawzajem rozwinąć skrzydeł. Dlaczego? Mam wrażenie, że według okrutnej zasady `jeśli nie udało się mi, to i Tobie nie może się udać`. Narratorka stara się mimo wszystko walczyć o swoje marzenia i ambicje, w czym pomaga jej były kochanek matki. Początkowo jest przyjacielem, który opowiada jej o matce, o operze i malarstwie, o pięknym witrażu i oprowadza po Lwowie. Z czasem i oni stają się kochankami, łamiąc wszelkie konwenanse.

W Domu z witrażem urzeka jednak nie tyle sama fabuła, co bogaty i poetycki język opowieści. Urzeka Lwów jako miasto z bogatą historią i pięknymi miejscami, niekoniecznie tymi znanymi z przewodników, ale bocznymi uliczkami i zakamarkami znanymi tylko mieszkańcom. Urzekają proste emocje, które narratorka wyraża wielobarwnie i bardzo zaskakująco wplatając w nie historię swego miasta.
Nie da się ukryć, że temat powieści – walczący Lwów – cały czas jest aktualny. Bo Ukraina walczyła w ciężkich latach 80/90-tych, ale i walczy teraz o swoją wolność. Dlatego ostatni z rozdziałów dzieje się na Majdanie. Ta historia cały czas się dzieje, jesteśmy jej świadkami, ale możemy już o niej przeczytać w książkach! Warto sięgnąć po książkę, dlatego też, że wśród polecających lekturę są Sylwia Chutnik, Justyna Sobolewska, Jarosław Czechowicz. Świetna rekomendacja.

Dom z witrażem to powieść, która wygrała konkurs organizowany przez Wydawnictwo Znak Literanova na najlepszą powieść. Nie wiem, jakie były kontrkandydatki, ale ta powieść jest naprawdę dobra i zasługuje na uwagę.

Jest to książka o Lwowie, o trudnej ukraińskiej historii, w którą są uwikłane cztery kobiety: prababka, babka, matka i wnuczka. Jest to także opowieść do miłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli poszukujecie książki, która ma Was poruszyć i skłonić do przemyśleń, raczej nie sięgajcie po Ślepnąć od świateł Żulczyka. To dobra książka, świetnie skonstruowana, z wartką fabułą i dobrze zarysowanymi postaciami, ale dla mnie nie ma tu nic więcej. Pewnie warszawiacy maja odmienne zdanie, bo przecież to książka o Warszawie, o jej ciemnej, mafijno-narkotykowej twarzy oraz nocnym życiu. Jacek, wokół którego zbudowana jest fabuła, to jednocześnie narrator, który widzi Warszawę jako odrębny organizm, samoistną istotę żyjącą przede wszystkim nocą i w nocnych klubach. Warszawa kipi życiem, ale jest to życie prowadzące do upadku człowieka pod każdym względem – etycznym, emocjonalnym, duchowym, a nawet cielesnym. Bohater-narrator przyjechał do Warszawy z Olsztyna, żeby znaleźć pracę w międzynarodowej korporacji i w przekonaniu rodziców, taką pracę ma. W rzeczywistości jest dilerem narkotykowym zaopatrującym największe gwiazdy telewizji oraz najbardziej wpływowych biznesmenów.
Książka zbiera świetne recenzje, wszędzie wokół tylko ochy i achy, a nawet nominacja do Paszportu Polityki 2014. Opisuje się ją jako mocną, zaskakującą, trudną i obrazoburczą. Może i wszystko się zgadza, ale nie wiedzę w niej żadnej nowości ani świeżości, a jedynie odgrzewane kotlety… dla wytrwałych! No i ta okładka – „grafik płakał, jak projektował” ;)

Jeśli poszukujecie książki, która ma Was poruszyć i skłonić do przemyśleń, raczej nie sięgajcie po Ślepnąć od świateł Żulczyka. To dobra książka, świetnie skonstruowana, z wartką fabułą i dobrze zarysowanymi postaciami, ale dla mnie nie ma tu nic więcej. Pewnie warszawiacy maja odmienne zdanie, bo przecież to książka o Warszawie, o jej ciemnej, mafijno-narkotykowej twarzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgnęłam ostatnio po książkę o dość frapującym i zarazem kontrowersyjnym tytule Zgorzkniała pizda Marii Sveland. Nie ukrywam, że tym, co mnie w niej szczególnie zaciekawiło, był właśnie ów tytuł… Ale na szczęście nie żałowałam wyboru, bo jest to lektura ciekawa, napisana wartkim językiem, dzięki czemu połknęłam ją w dwa dni.

Sięgnęłam ostatnio po książkę o dość frapującym i zarazem kontrowersyjnym tytule Zgorzkniała pizda Marii Sveland. Nie ukrywam, że tym, co mnie w niej szczególnie zaciekawiło, był właśnie ów tytuł… Ale na szczęście nie żałowałam wyboru, bo jest to lektura ciekawa, napisana wartkim językiem, dzięki czemu połknęłam ją w dwa dni.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiedeńską grę przeczytałam skuszona kolejny raz okładką oraz ładnym wydaniem książki, ale niestety w tym miejscu zasadnicze zalety powieści się kończą. Wydawca zapowiada powieść kryminalną i romans połączone tajemniczym klimatem przedwojennej Europy. Kryminał i romans w wydaniu Carli Montero są wyjątkowo sztampowe, przewidywalne i płaskie, a postaci w nich uczestniczące bez wyrazu, mdłe – jakby kartonowe… Klimat udało się zachować w minimalnym stopniu, jednak jest on właściwy pensjonarce, bo niezwykle naiwny i powierzchowny.

Wiedeńską grę przeczytałam skuszona kolejny raz okładką oraz ładnym wydaniem książki, ale niestety w tym miejscu zasadnicze zalety powieści się kończą. Wydawca zapowiada powieść kryminalną i romans połączone tajemniczym klimatem przedwojennej Europy. Kryminał i romans w wydaniu Carli Montero są wyjątkowo sztampowe, przewidywalne i płaskie, a postaci w nich uczestniczące bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki Anderws nie należą do najambitniejszych z moich lektur, jednak urzekają, pozwalają oderwać się od rzeczywistości i na chwilę potrafią zawładnąć moją wyobraźnią. To seria książek wyśmienitych na urlop, ale też zrobią nam dobrze w jesienny wieczór ;)

Książki Anderws nie należą do najambitniejszych z moich lektur, jednak urzekają, pozwalają oderwać się od rzeczywistości i na chwilę potrafią zawładnąć moją wyobraźnią. To seria książek wyśmienitych na urlop, ale też zrobią nam dobrze w jesienny wieczór ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki Anderws nie należą do najambitniejszych z moich lektur, jednak urzekają, pozwalają oderwać się od rzeczywistości i na chwilę potrafią zawładnąć moją wyobraźnią. To seria książek wyśmienitych na urlop, ale też zrobią nam dobrze w jesienny wieczór ;)

Książki Anderws nie należą do najambitniejszych z moich lektur, jednak urzekają, pozwalają oderwać się od rzeczywistości i na chwilę potrafią zawładnąć moją wyobraźnią. To seria książek wyśmienitych na urlop, ale też zrobią nam dobrze w jesienny wieczór ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest świetna. Są w niej przepisy na potrawy różnych popularnych i kultowych filmów: na placek wiśniowy z mojego ukochanego po stokroć serialu „Miasteczko Twin Peaks”, piwo kremowe z Harrego Pottera, sernik z „Przyjaciół” czy niebieską zupę z porów z „Dziennika Bridget Jones” i wiele, wiele innych inspiracji kulinarnych.

Książka jest świetna. Są w niej przepisy na potrawy różnych popularnych i kultowych filmów: na placek wiśniowy z mojego ukochanego po stokroć serialu „Miasteczko Twin Peaks”, piwo kremowe z Harrego Pottera, sernik z „Przyjaciół” czy niebieską zupę z porów z „Dziennika Bridget Jones” i wiele, wiele innych inspiracji kulinarnych.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niby wszystko jest tak, jak powinno, ale jednak czegoś brakuje. Trochę to historia naciągana i tendencyjna, dość łatwa do rozwiązania i to już w połowie lektury. Nie jest to thriller najwyższych lotów… hmm to nawet nie thriller, a raczej powieść detektywistyczna, do jakiej w przypadku Grangé’a nie jestem przyzwyczajona. Może facet chciał spróbować czegoś nowego? Szkoda, że nie wyszło nic na miarę wspomnianej „Przysięgi otchłani” czy chociażby niezłego „Imperium wilków”. Może następnym razem.

Niby wszystko jest tak, jak powinno, ale jednak czegoś brakuje. Trochę to historia naciągana i tendencyjna, dość łatwa do rozwiązania i to już w połowie lektury. Nie jest to thriller najwyższych lotów… hmm to nawet nie thriller, a raczej powieść detektywistyczna, do jakiej w przypadku Grangé’a nie jestem przyzwyczajona. Może facet chciał spróbować czegoś nowego? Szkoda, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Już w przedmowie spodobało mi się zdanie, które dobrze oddaje sedno tej książki: „Władcy wszystkich epok i kultur […] nie byli i nadal nie są zdolni pojąć, że idee są silniejsze od ustaw” (s.7). Między innymi o literaturze jako nośniku idei i konsekwencjach z tego płynących opowiada „Krótka historia książek zakazanych”. W pierwszej chwili pomyślałam, że ma ona dość nieadekwatny tytuł. W końcu dzieje tępienia literatury wcale nie są takie krótkie, bo sięgają już starożytności. Po kilkudziesięciu stronach stwierdziłam jednak, że tytuł jest jak najbardziej stosowny. Werner Fuld zabiera nas w podróż meandrami historii, prezentując dużą dawkę rzetelnej, choć skondensowanej na 330 stronach wiedzy. „Krótka historia…” naszpikowana jest datami, postaciami, faktami historycznymi, cytatami i źródłami bibliograficznymi, ale czytanie jej absolutnie nie przypomina zakuwania dziejów ludzkości w pigułce. Wręcz przeciwnie, Fuld pisze przystępnie i barwnie, w jakiś podstępny i nie odkryty przeze mnie sposób sprawiając, że książka jest wciągająca. Być może przyczynia się do tego rezygnacja z chronologicznego odnotowywania faktów-autor z lekkością przeskakuje z epoki na epokę, kontynentu na kontynent, krąży między mnóstwem postaci: pisarzami, politykami, duchownymi, co na mnie zrobiło wrażenie dosłownie sypania niezliczoną ilością osobliwych historii jak z rękawa. Przypomina przy tym zarówno przypadki dramatyczne, jak i zaskakujące, czy wręcz kuriozalne, tworząc swoisty katalog powodów, dla których zakazywano czytania i niszczono książki- od występków przeciwko moralności, wierze Kościoła, obowiązującej ideologii państwowej, przez dobre obyczaje czy ogólnie przyjęte normy społeczne. Na tym tle szczególnie ciekawe wydały mi się opisy wszelkich przejawów autocenzury – sytuacjom, w których to autor z własnej woli niszczy swoje dzieła również poświęcono miejsce w tej książce.

Werner Fuld opowiada historię książek prześladowanych i niszczonych, jednak moim zdaniem ma ona budujący wydźwięk. W końcu tak wiele udało się ocalić od zapomnienia, a wiele z tych, które miały być skazane na całkowite potępienie, należy dziś do kanonu światowej literatury. Literatura to potężna siła, ot co!

Już w przedmowie spodobało mi się zdanie, które dobrze oddaje sedno tej książki: „Władcy wszystkich epok i kultur […] nie byli i nadal nie są zdolni pojąć, że idee są silniejsze od ustaw” (s.7). Między innymi o literaturze jako nośniku idei i konsekwencjach z tego płynących opowiada „Krótka historia książek zakazanych”. W pierwszej chwili pomyślałam, że ma ona dość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ekskluzywny Grand Hotel w Sopocie to miejsce, w którym splatają się drogi kilkorga obcych sobie ludzi. Każde z nich niesie własny bagaż doświadczeń i ma za sobą dość pokręconą historię. Są to ludzie niby zwyczajni, a jednak ze wszech miar oryginalni: skromny i kulturalny bezdomny, który potajemnie dba o kwiaty w przyhotelowym ogrodzie i do młodej kobiety mówi „panienko”; dziennikarka odczuwająca więź z kloszardami; ewangelicki pastor, którego dziadek służył w SS; rosyjska pokojówka zakochana w twórczości Brodskiego i Achmatowej; znudzona żona przedsiębiorcy, inwestująca jego pieniądze w swojego młodszego kochanka. Każda postać stworzona wg tego samego schematu: pan/pani koniecznie dwojga imion plus banalne nazwisko, dziadkowie byli… rodzice zajmowali się… wychowywał/a się w …, studiował/a… (bo oczywiście znakomite wykształcenie ma większość postaci), jedyna/y kobieta/mężczyzna którą/ego kiedykolwiek kochał/a, itd. Cały czas miałam wrażenie, że ci bohaterowie są jeśli nie kompletnie nieautentyczni, to przynajmniej mało przekonujący. Nie podobał mi się sposób prowadzenia narracji, podawanie czytelnikowi wszystkiego jak na tacy-o nie, wszystko musi być dokładnie wyjaśnione, żeby nikt nie miał żadnych wątpliwości. Najlepiej kilka razy powtórzyć co, jak i dlaczego. Takie przydługie tyrady, jak ta tłumacząca, dlaczego Andy został utrzymankiem bogatej kobiety, strasznie mnie irytowały. Nawet w zakończeniu nie możemy liczyć na chociażby cień niedopowiedzenia. Dalsze losy bohaterów, dokładnie 12 miesięcy od pobytu w Grandzie, zostały zrelacjonowane w najdrobniejszych szczegółach. Uff, wreszcie koniec. Jestem „na nie”.

Ekskluzywny Grand Hotel w Sopocie to miejsce, w którym splatają się drogi kilkorga obcych sobie ludzi. Każde z nich niesie własny bagaż doświadczeń i ma za sobą dość pokręconą historię. Są to ludzie niby zwyczajni, a jednak ze wszech miar oryginalni: skromny i kulturalny bezdomny, który potajemnie dba o kwiaty w przyhotelowym ogrodzie i do młodej kobiety mówi „panienko”;...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubimy marynistyczne klimaty, więc dziś w roli głównej morze, a właściwie… cztery morza. I do tego arktyczne.

Monika Witkowska to dziennikarka i podróżniczka. Ilością odbytych przez nią wypraw (150 krajów na wszystkich kontynentach!), ale też aktywnościami, którym się oddaje (nurkowanie, windsurfing, rafting, kanioning, hydrospeed, wymieniać dalej?:)), można byłoby obdzielić kilka osób. Interesująca postać, a książka „Kurs Czukotka” (o której poniżej) zgarnęła Nagrodę Magellana w kategorii „książka podróżnicza” na Warszawskich Targach Książki. Ponadto pozycja wydana przez National Geographic, a jak NG, to superwydanie (zdjęcia!). I jak tu się nie zainteresować?

Od razu uprzedzę wszystkich, którym słówko „marynistyczne” w pierwszym akapicie przywiodło na myśl książki K. O. Borchardta czy powieści spod znaku Miniatur Morskich, że „Kurs Czukotka” nie ma z nimi wiele wspólnego. Właściwie tylko jedno, temat przewodni: morze. Jak twierdzi sama autorka, jej książka to „nic innego jak prowadzony w czasie rejsu blog uzupełniony o arktyczne ciekawostki”. Autorka, relacjonując wyprawę, niemal mimochodem „sprzedaje” nam również mnóstwo ciekawych informacji o technicznych szczegółach rejsu, oglądanej faunie i florze czy spotkaniach z fascynującą kulturą ludów Arktyki. Znalazło się też miejsce dla nieco „poważniejszych” tematów, jak adopcja małych Czukczenek przez słynnego podróżnika Amundsena, zakładanie gułagów na Czukotce czy samobójstwa wielorybów. Przyznaję, że choć opis na okładce mówi o „wielu przygodach” na czterech arktycznych morzach, to jednak mi podczas lektury brakowało momentami dynamiki i większych emocji. Mimo wszystko polecam-nawet jeśli okolice Syberii to ostatnie, o czym chcielibyście czytać podczas zbliżających upalnych, wakacyjnych dni.

Lubimy marynistyczne klimaty, więc dziś w roli głównej morze, a właściwie… cztery morza. I do tego arktyczne.

Monika Witkowska to dziennikarka i podróżniczka. Ilością odbytych przez nią wypraw (150 krajów na wszystkich kontynentach!), ale też aktywnościami, którym się oddaje (nurkowanie, windsurfing, rafting, kanioning, hydrospeed, wymieniać dalej?:)), można byłoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W „Sierocych pociągach” na uwagę zasługuje z pewnością fakt podjęcia trudnego i wymagającego tematu (akcja przesiedleń amerykańskich sierot w pierwszej połowie XX wieku). Jest to-jak dotąd-książka najbardziej współczesna spośród wszystkich pozostałych ze "Szmaragdowej Serii". W pierwszej kolejności poznajemy bowiem Molly, kilkunastoletnią dziewczynę z problemami, żyjąca niemal „tu i teraz”- akcja książki rozpoczyna się w 2011 roku. Następnie cofa się, dzięki wspomnieniom starszej pani poznanej przez bohaterkę, do lat 30. XX wieku, by w dalszych partiach książki nieustannie przeplatać się ze teraźniejszością. Muszę przyznać, że ten zabieg zupełnie nie przypadł mi do gustu. Zupełnie nie wyczułam tego świetnego klimatu z pozostałych książek, na który bardzo liczyłam, zwróciłam za to uwagę pewne niedostatki w warstwie językowej. „Sieroce pociągi” to jak do tej pory najsłabsza spośród książek Szmaragdowej Serii, które trzymają naprawdę wyrównany poziom, mimo że każda z nich jest innego autorstwa.

W „Sierocych pociągach” na uwagę zasługuje z pewnością fakt podjęcia trudnego i wymagającego tematu (akcja przesiedleń amerykańskich sierot w pierwszej połowie XX wieku). Jest to-jak dotąd-książka najbardziej współczesna spośród wszystkich pozostałych ze "Szmaragdowej Serii". W pierwszej kolejności poznajemy bowiem Molly, kilkunastoletnią dziewczynę z problemami, żyjąca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do „Kobiet Łazarza” podeszłam dość podejrzliwie. O różnych obliczach miłości napisano już wiele i to naprawdę niezłych książek, więc przebić się z czymś oryginalnym w tym temacie jest sporą sztuką. Ale uważam, że ta sztuka udała się właśnie Marinie Stepnovej.

Postacią, wokół której zbudowana jest cała opowieść, jest genialny fizyk Łazarz Lindt. Jego wyrazista, dominująca osobowość przewija się przez karty całej książki, jednak to nie on, a znaczące w jego życiu kobiety, są prawdziwymi bohaterkami książki. Miłość w tej powieści jest w dużej mierze nieszczęśliwa, niespełniona, uwikłana, połączona z odrzuceniem, nienawiścią i mnóstwem negatywnych emocji, jednak urzekający, poetycki język, którym posługuje się autorka sprawia, że opowiedziana historia daleka jest od schematyzmu i banału.

Do „Kobiet Łazarza” podeszłam dość podejrzliwie. O różnych obliczach miłości napisano już wiele i to naprawdę niezłych książek, więc przebić się z czymś oryginalnym w tym temacie jest sporą sztuką. Ale uważam, że ta sztuka udała się właśnie Marinie Stepnovej.

Postacią, wokół której zbudowana jest cała opowieść, jest genialny fizyk Łazarz Lindt. Jego wyrazista, dominująca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główną bohaterką powieści Kate Atkinson jest… no właśnie nie wiadomo, kto. Wiemy, że jest to dziewczynka urodzona w 1910 roku podczas zamieci śnieżnej w jednym z angielskich hrabstw. Chociaż zaraz, zaraz… Tak właściwie to ona przecież umarła… I to nie raz.

Może temat wielokrotnego przeżywania swojego życia pojawiał się już w literaturze, ale Kate Atkinson wykorzystała go w sposób doskonały. Na początku czytelnika intryguje fakt kilkakrotnego opowiadania właściwie tej samej historii, jednak dość szybko orientuje się w konwencji i zaczyna czekać, może nawet lekko znudzony, która wersja będzie „tą prawdziwą”. Aż tu nagle zupełnie mimochodem okazuje się, że to właśnie przeżywanie z bohaterami kolejnych alternatywnych historii jest w tym wszystkim najciekawsze. Dodam, że utrzymanie przez autorkę tego samego równego toku narracji na 560 stronach i mimo powtarzalności pewnych motywów nie znudzenie nią czytelnika, zasługuje na uznanie i jest dużym atutem tej książki.

Główną bohaterką powieści Kate Atkinson jest… no właśnie nie wiadomo, kto. Wiemy, że jest to dziewczynka urodzona w 1910 roku podczas zamieci śnieżnej w jednym z angielskich hrabstw. Chociaż zaraz, zaraz… Tak właściwie to ona przecież umarła… I to nie raz.

Może temat wielokrotnego przeżywania swojego życia pojawiał się już w literaturze, ale Kate Atkinson wykorzystała go w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki są połączeniem „Igrzysk śmierci”, Harrego Pottera (nie magię mam na myśli) oraz pewnego horroru z 2012 roku, o którym nie będę nic więcej pisać, bo zdradziłabym zbyt szybko całą koncepcję. Historia Beatrice Prior zaczyna się w momencie, gdy musi wybrać między jedną z frakcji, na które podzielony jest postapokaliptyczny świat: Altruizmem, Nieustraszonością, Erudycją, Serdecznością oraz Prawością. Od tego wyboru zależy jej dalsze życie (lub śmierć) oraz rola, jaką będzie pełnić w społeczeństwie. Kolejne wydarzenia to konsekwencja jej wyborów oraz decyzji, które podjęli jej przyjaciele oraz rodzina.

Książki są połączeniem „Igrzysk śmierci”, Harrego Pottera (nie magię mam na myśli) oraz pewnego horroru z 2012 roku, o którym nie będę nic więcej pisać, bo zdradziłabym zbyt szybko całą koncepcję. Historia Beatrice Prior zaczyna się w momencie, gdy musi wybrać między jedną z frakcji, na które podzielony jest postapokaliptyczny świat: Altruizmem, Nieustraszonością, Erudycją,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Syn Jo Nesbø
Ocena 7,6
Syn Jo Nesbø

Na półkach: ,

W powieści „Syn” spotykamy się z dość sztampowym i klasycznym kryminałem opartym na motywie vendetty i karania winnych. Winni to przekupni policjanci, prokuratorzy oraz przestępcy i mafia. Sonny wymierza im krwawą karę w imieniu społeczeństwa, za co jest ono mu wdzięczne. Mimo że akcja jest przewidywalna, to bezwzględnie wciąga, wątki są ciekawie rozwijane, a fabuła rozkręca się w genialnie wyważonym tempie. Ta klasyka i przewidywalność urzeka, a przecież lubimy tylko te piosenki, które już raz słyszeliśmy ;) Stąd pewnie sukces książki w rodzimym kraju autora, jak i w niemal całej Europie.

W powieści „Syn” spotykamy się z dość sztampowym i klasycznym kryminałem opartym na motywie vendetty i karania winnych. Winni to przekupni policjanci, prokuratorzy oraz przestępcy i mafia. Sonny wymierza im krwawą karę w imieniu społeczeństwa, za co jest ono mu wdzięczne. Mimo że akcja jest przewidywalna, to bezwzględnie wciąga, wątki są ciekawie rozwijane, a fabuła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka pochłania bez reszty, chociaż akcja nie toczy się wartko. I bardzo dobrze. To historia dziewczynki, małej miłośniczki książek, która kierowana ogromną pasją zmienia się z analfabetki w wytrawną czytelniczkę, a nawet, żeby zdobyć kolejne książki, posuwa się do kradzieży (w liczbie mnogiej!). Opowieść, relacjonowana z perspektywy wszechogarniającej Śmierci, rozgrywa się na tle II wojny światowej, ale to nie ona jest tu najważniejsza. Pierwszoplanowi bohaterowie to mała złodziejka Liesel oraz szlachetność, przyjaźń, miłość i szczera empatia wobec drugiego człowieka. Bez nadęcia, z pewną dozą naiwności w sposobie wiedzenia świata, ale nie bez spostrzegawczości, przenikliwości i słuszności, autor pokazuje te uniwersalne prawdy i zawsze celne, serdeczne wartości.
Ta książka to pochwała prostoty i radości z każdej chwili, ale autorowi udaje się z zaskakującym powodzeniem uniknąć PauloCoelheizimu i banału. Dla mnie koniec lektury to wielki żal i prawdziwe łzy nad pięknem opowieści, nad własną refleksją i tym, że niestety to już finał historii. Na pewno jeszcze nie raz wrócę do „Złodziejki” i będę polecać ją każdemu, bez względu na wiek.

Książka pochłania bez reszty, chociaż akcja nie toczy się wartko. I bardzo dobrze. To historia dziewczynki, małej miłośniczki książek, która kierowana ogromną pasją zmienia się z analfabetki w wytrawną czytelniczkę, a nawet, żeby zdobyć kolejne książki, posuwa się do kradzieży (w liczbie mnogiej!). Opowieść, relacjonowana z perspektywy wszechogarniającej Śmierci, rozgrywa...

więcej Pokaż mimo to