-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2020-10
2018
2015-06-18
Książeczka ta dosyć malutka, traktuje o podstawowych, głównie nieświadomych gestach, którymi przekazujemy informacje reszcie. Zawiera dużo przystępnych ilustracji, co sprawia, że samego tekstu jest tu niewiele. Przy wielu miejscach, np. rozdział dotyczący podawania dłoni czy gestów zalotnych, można się wynudzić, bo są to informacje, które gdzieś w eterze tkwią i są dość oczywiste dla większości ludzi, ale nadal pewne rzeczy mogą umknąć, a skondensowane w dość przejrzystym i miło napisanym tekście nie przeszkadzają. Bardzo dużo tekstu jedynie przypomniało mi to, co już wiem, ale parę nowych ciekawostek poznałem i ostatecznie nie żałuję paru dni spędzonych z tą książką w podróżach. Przez podręcznikową formę zacząłem chętniej obserwować różne gesty, nawet te które wcześniej już teoretycznie umiałem zinterpretować.
Jeżeli chodzi o interpretację gestów wszystko jest dobrze opisane, co do metod radzenia sobie z niektórymi zachowaniami czy wpływania na nie, to są niestety dość powtarzalne i większość z nich zwraca się w stronę sprzedawców, marketingowców itd. - i głównie dotyczy kwestii - nie dąż do wyciągania decyzji od kontrahenta gdy przyjmuje pozycję zamknięta, ponaglaj przy otwartej. Inne też się znajdują, ale zdecydowanie bliżej tej książce do nauki dobrego opisywania samych gestów niż korzystania z ich znajomości.
Najciekawsze w całej książeczce są chyba próby wskazania pochodzenia naszych gestów i dlaczego właśnie takie okazujemy gdy jesteśmy wrogo lub obronnie nastawieni a pozostałe w innych sytuacjach oraz ciekawostki dotyczące obopólnego wpływu gestów na psychikę i psychiki na gesty. Całościowo książeczka niezła, choć bardziej do wypożyczenia niż kupienia, nie traktowałbym jej jako podręcznik, ale lekką lekturę do poduszki, dla osób, które nie mają bliższej styczności z psychologią.
Książeczka ta dosyć malutka, traktuje o podstawowych, głównie nieświadomych gestach, którymi przekazujemy informacje reszcie. Zawiera dużo przystępnych ilustracji, co sprawia, że samego tekstu jest tu niewiele. Przy wielu miejscach, np. rozdział dotyczący podawania dłoni czy gestów zalotnych, można się wynudzić, bo są to informacje, które gdzieś w eterze tkwią i są dość...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-06
W 1953 roku Fromm wygłosił serię (4) wykładów mających na celu udowodnić, że sposób funkcjonowania naszego społeczeństwa sprzyja chorobom psychicznym. Transkrypcja tych wykładów przyczyniła się do złożenia tej niespełna 200-stronicowej książeczki ze wstępem o normalności, chorobie wpływowi ekonomii na życia człowieka. Fromm z sokratejską dokładnością nadaje wyrazom znaczenia, stąd wiele przestrzeni zajmują dokładne definicje zdrowia, choroby, alienacji i wyobcowania, typowe zresztą dla tonu wykładającego. Na szczególną uwagę zasługują dwa ostatnie wykłady, dotyczące naturalnej leniwości człowieka i paradygmatowi nauk o człowieku.
Dużo w tym dyskursie barwnych metafor i anegdot, charakterystycznego dla Fromma humanistycznego stylu i wiary w lepszą rzeczywistość. Być może jest to bardziej gorzki obraz świata niż w "Mieć czy być", pojawiają się poważne zarzuty w stronę ówczesnego charakteru badań nad człowiekiem, które są przejmująco aktualne. Niestety, jeżeli chodzi o wpływ konsumpcyjnego modelu społeczeństwa na człowieka i istnienia chorób psychicznych jako cywilizacyjnych następstw takiego modelu, książka ta jest już trochę przestarzała. Większość z tych spostrzeżeń to tylko wierzchołek góry lodowej, którą Fromm rozbija w innych swoich książkach, a większość przemyśleń na ten temat jest już powszechna. Trudno jednak winić za to Fromma, skoro pisał to w latach 50., gdy tendencja była być może świeższa i trudniejsza do zauważenia.
Ogólnie rzecz biorąc z perspektywy współczesnej kultury, której eklektyzm i ogólną schyłkowość zauważamy na każdym kroku, i w kontekście znajomości innych książek autora - nic szczególnego. Dyskurs ma w sobie mnóstwo dygresji, szczególnie związanych z socjalizmem, które niepotrzebnie dla całego problemu są rozwijane, szczególnie jeżeli chodzi o dwa pierwsze wykłady, czyli te dotyczące normalności, choroby i społeczeństwa. Dwa kolejne są całkiem ciekawe, wykład o leniwej naturze człowieka to w opozycji do całej reszty, przesycona cytatami z fachowej literatury medycznej rozprawa.
W 1953 roku Fromm wygłosił serię (4) wykładów mających na celu udowodnić, że sposób funkcjonowania naszego społeczeństwa sprzyja chorobom psychicznym. Transkrypcja tych wykładów przyczyniła się do złożenia tej niespełna 200-stronicowej książeczki ze wstępem o normalności, chorobie wpływowi ekonomii na życia człowieka. Fromm z sokratejską dokładnością nadaje wyrazom...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie należę do osób, które w sławnym już humorze autorki zakochały się od razu, nie jestem też wyjadaczem powierzchownych pozycji popularnonaukowych. Po książce Janiny spodziewałem się zwięźle opisanej wiedzy o statystyce, ale z nastawieniem na wysiłek intelektualny, więc wstawki humorystyczne i długie anegdoty z jej życia z początku mnie nużyły. Do „Janiny” podszedłem z odrobiną rezerwy, ale też wiarą, że dowiem się czegoś. Czego konkretnie? Jeszcze nie wiedziałem, bo statystyka wydawała mi się czymś odległym, co do tej pory wiązałem wyłącznie z wizualizacją danych i wiedząc, że jestem daleki od meritum – przybliżyć się do niej.
Szybko zmieniłem nastawienie. Janina nie tłumaczy statystyki samej w sobie, ale coś równie ważnego i ogólniejszego, co jest podstawą nie tylko statystyki, ale wszelkich nauk humanistycznych i ścisłych – tłumaczy błędy logiczne i poznawcze, techniki manipulacji, które mijamy każdego dnia oraz przede wszystkim – metodę naukową. Metodę naukową, której zrozumienie pozwala nie tylko na uniknięcie błędów w rozumowaniu statystycznym, ale ogólnie.
Czytając „Statystycznie rzecz biorąc” znajdziemy oprócz tematów okołostatystycznych również anegdoty np. psychologiczne (eksperyment stanfordzki) czy historyczne (o noblistach), które oprócz bycia świetnymi przykładami różnych kontrowersji, błędów lub nietypowych pomysłów w świecie nauki, ale też dla wielu czytelników będą ciekawym rozszerzeniem wiedzy ogólnej i ewentualnym punktem zaczepienia do rozwinięcia swojej wiedzy w innych dziedzinach nauki.
„Statystycznie rzecz biorąc” poleciłbym każdemu na początku swojej drogi naukowej. Dla wielu studentów czy absolwentów, zwłaszcza nauk społecznych, może nieść wiele powtórzeń z wiedzy własnej, ale nawet wtedy jest to całkiem zgrabnie napisany romans o nauce. Nie jest dla każdego i wiele osób z bardziej naukowym zacięciem i większymi oczekiwaniami co do wiedzy stricte statystycznej się odbije od żartów, niekończących się anegdot i punów. Za to zrozumie ją każdy, niezależnie od tego czym się interesuje, na jakim etapie edukacji jest i jaką ma cierpliwość do książek – i nie ma nikogo na świecie, komu ta wiedza nie jest potrzebna.
Nie należę do osób, które w sławnym już humorze autorki zakochały się od razu, nie jestem też wyjadaczem powierzchownych pozycji popularnonaukowych. Po książce Janiny spodziewałem się zwięźle opisanej wiedzy o statystyce, ale z nastawieniem na wysiłek intelektualny, więc wstawki humorystyczne i długie anegdoty z jej życia z początku mnie nużyły. Do „Janiny” podszedłem z...
więcej Pokaż mimo to