-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-03-17
2024-02-10
Kolejny tom Gigant poleca extra "Święta na wesoło", czyli rozrywka równie dobra jak wszystkie sygnowane przez disneyowską ferajnę.
Tym razem mamy okazje poznać świąteczne, i nie tylko, perypetie mysich i kaczych bohaterów, a w tym świątecznym wydaniu jest ich co niemiara: Od Sknerusa, który wykupi fabrykę mikołaja, ale w końcu i jemu zmięknie serce, po zagubioną pocztę i niefortunne życzenie Goofiego, a to tylko niektóre z dłuższych i krótszych historyjek zawartych w tym tamie. Myślę, że zarówno mniejszy jak i nieco fanów komiksów disneya zachwyci nie tylko humor, ale i uniwersalny morał pod nim ukryty i w subtelny i nienachalny sposób serwowany czytelnikowi.
Bo pomiędzy planami Sknerusa jak być jeszcze bogatszym, oczekiwaniem siostrzeńców na prezenty i szaloną pogonią Donalda za upominkami, jeśli dobrze się przyjrzymy odnajdziemy też uniwersalne wartości- czas spędzony z najbliższymi , pomoc innym i docenianie tego co się ma i co podarował nam los.
Ponadczasowa, mądra rozrywka w klasycznym wydaniu, które budzi sentyment.
Kolejny tom Gigant poleca extra "Święta na wesoło", czyli rozrywka równie dobra jak wszystkie sygnowane przez disneyowską ferajnę.
Tym razem mamy okazje poznać świąteczne, i nie tylko, perypetie mysich i kaczych bohaterów, a w tym świątecznym wydaniu jest ich co niemiara: Od Sknerusa, który wykupi fabrykę mikołaja, ale w końcu i jemu zmięknie serce, po zagubioną pocztę i...
2023-09-26
Muszę powiedzieć, że moją uwagę przyciągnęła najpierw okładka tej książki, kiedy potem spojrzałam na opis fabuły wydał mi się na tyle intrygujący i niecodzienny, że postanowiłam po nią sięgnąć.
Czy podobała mi się ta historia? Tak, ale...
Zacznijmy może od tego co wyróżnia "Zagubionego" spośród morza młodzieżówek i co sprawiło, że jest w tej książce to coś.
Pomysł, choć może to że główny bohater jest duchem nie jest jakieś super oryginalne, to już sposób przedstawienia tego tutaj daje pewien świeżości. Bo główny bohater jest duchem- zagubionym czyli takim który po śmierci nie poszedł dalej i teraz "błąka" się po ziemi. Co w tym takiego oryginalnego - Ryder może być jedynie biernym obserwatorem czyjegoś życia, nie widocznym, cichym.
Jednak gdy Ryder tak obserwuje życie innych zaczyna zakochiwać się w Maggie, jest tylko jeden problem Maggie żyje, więc nigdy nie dowie się że on coś do niej czuje, nigdy nie będą mogli porozmawiać... Tylko, że pewnego dnia Ryder ratuje jej życie.
jeżeli miałabym wymieniać jeszcze jakieś plusy tej książki to będzie to z pewnościom postać głównego bohatera, co tu dużo mówić na swój sposób ma ujmujący charakter. było o zaletach to teraz to co mnie w tej historii drażni. Ilość znaczących zwrotów akcji jest tu naprawdę znikoma w całej fabule znajdziemy dosłownie dwa takie momenty.
powiedziałabym nawet, że jeśli chodzi o akcje i rozbudowanie świata to " Zagubionego" można nazwać ascetycznym w tym względzie. ale tym co mnie najbardziej rozczarowało w tej książce jest do bólu wręcz przewidywalne zakończenie, i tak, pasuje ono do całości, jest odpowiednio "gorzko-słodkie, ale nie zmienia to faktu, że tak przewidywalne, że aż psuje efekt. Może to celowy zabieg autorki, jednak w moim odczuciu ta przewidywalność sprawia, że cała historia na tym traci.
Irytowało mnie również , że epilog był taki trochę na doczepkę, a ostać Jade została zostawiona sama sobie...
jednak pomimo tych wat ta opowieść ma w sobie "to coś " co czyni ją piękną i wartą poznania.
Muszę powiedzieć, że moją uwagę przyciągnęła najpierw okładka tej książki, kiedy potem spojrzałam na opis fabuły wydał mi się na tyle intrygujący i niecodzienny, że postanowiłam po nią sięgnąć.
Czy podobała mi się ta historia? Tak, ale...
Zacznijmy może od tego co wyróżnia "Zagubionego" spośród morza młodzieżówek i co sprawiło,...
2023-09-04
Jest taki rodzaj książek, które składają się z dwóch elementów: świetnego pomysłu i przeciętnego wykonania, które właściwie potrafi skopać nawet najlepszy pomysł. taka właśnie jest ta książka, choć nie do końca. Mamy tu mroczny świat sekty, dziewczynę która z niej ucieka i od razu pakuje się w ogromne kłopoty, tajemniczy pożar, poprawczak, brutalnie utracone dłonie...
Ale po kolei. Minnow wraz z rodzicami żyje w sekcie kevinian, pokręconym prymitywnym i brutalnym, świecie. Świecie, gdzie człowiek nie jest już sobą i odebrano mu to co najcenniejsze, wolną wolę. Gdzie każdy jest zmanipulowany... Gdy Minnow zaczyna dostrzegać, że świat na zewnątrz wygląda inaczej niż przedstawia do guru sekty, gdy zaczyna zadawać pytania i buntować się przeciw temu zniewoleniu i kontroli - traci obie dłonie...
A to dopiero początek historii.
To brutalna opowieść, pokazująca jak złe i niebezpieczne są sekty, jak pozbawiają człowieka wszystkiego: wolnej woli, własnego zdania, wolności i możliwości kwestionowania, patrzenia na świat po swojemu. Niszczy człowieka i zamienia go w bezrozumne zombi zabierając mu wszystko bez broni i bez krat,.
Jednak to ważne ostrzeżenie nie zmienia faktu, że niektóre postacie w tym główna bohaterka, zachowują się jakoś tak... "nieadekwatnie". Minnow przez całe życie, żyła w odosobnieniu z dala od świata i normalnych relacji z ludźmi, z dala od wszystkiego, a mimo to rozumie świat i ludzi tak jakby toksyczne relacje zachowania, co tu dużo mówić pranie mózgu nie odcisnęło na niej piętna. to mi w tej historii zgrzyta chyba najbardziej.
książka, przestroga, bo choć to w co uwierzyły postacie w książce może wydawać się śmieszne to problem i niebezpieczeństwo jest jak najbardziej realne.
Szkoda tylko, że niektóre postacie wydają się niedopracowane, papierowe...
Książka z niewykorzystanym potencjałem. Taka na raz już pewnie nie wrócę do tej historii.
Jest taki rodzaj książek, które składają się z dwóch elementów: świetnego pomysłu i przeciętnego wykonania, które właściwie potrafi skopać nawet najlepszy pomysł. taka właśnie jest ta książka, choć nie do końca. Mamy tu mroczny świat sekty, dziewczynę która z niej ucieka i od razu pakuje się w ogromne kłopoty, tajemniczy pożar, poprawczak, brutalnie utracone dłonie...
Ale...
2023-06-25
Nie spodziewałam się, że będzie to tak fajna i co tu dużo mówić, na swój sposób romantyczna historia.
Ella miała wypadek samochodowy i nie pamięta 11 tygodni swojego życia, niby nic wielkiego... A może właśnie wcale nie.
Ella to postać która chyba idealnie pasuje do amerykańskich filmów, takich wiecie, o liceum. Ładna, popularna, otoczona wianuszkiem koleżanek, i to mnie w tej książce niezmiernie irytowała, bo główna bohaterka jest w pewien sposób płytka (i to niczym kałuża), choć może to celowy zabieg, aby w miarę rozwoju fabuły jej osobowość trochę się rozwinęła.
Ella tak się skupia na papierowych sercach, że momentami kompletnie ignoruje i jest protekcjonalna wobec Andyego, a ten naprawdę chce być dobrym przyjacielem. Tak Andy jest postacią, która daje się lubić już od pierwszego spotkania. To ten typ postaci, którego, aż chciałoby się przytulić i pogadać tak szczerze.
Jest jedna bohaterka która okazała się istnym kameleonem i to też taki ciekawy "wstrząs" w fabule, choć nie jest on do końca niespodziewany.
11 papierowych serc to taka słodka opowieść z nutką goryczy, i choć sama historia jest bardzo nastoletnia to szczególnie samo zakończenie ma w sobie coś głębszego (a zarazem prostego), co grzeje czytelnicze serduszko.
A sam pomysł z papierowymi sercami był dla mnie do końca nieoczywisty.
Nie spodziewałam się, że będzie to tak fajna i co tu dużo mówić, na swój sposób romantyczna historia.
Ella miała wypadek samochodowy i nie pamięta 11 tygodni swojego życia, niby nic wielkiego... A może właśnie wcale nie.
Ella to postać która chyba idealnie pasuje do amerykańskich filmów, takich wiecie, o liceum. Ładna, popularna, otoczona wianuszkiem koleżanek, i to mnie w...
2023-06-18
"Listy do utracone" to historia, która na pewno nie jest typową młodzieżówką. W moim odczuciu nie mieści, albo raczej wykracza, poza schematy tego gatunku.
Dwoje bohaterów, dwa punkty widzenia i dwie historie, które w pewnym momencie się spotykają.
Juliet nie może pogodzić się ze stratą matki dlatego pisze do niej isty, które zostawia na cmentarzu. Declana prześladuje coś głupiego co kiedyś zrobił i co chyba już na zawsze przypięła mu łatkę "złego" dzieciaka.
Ich ścieżki połączył nagły impuls i zostawiony na cmentarzu list...
Niezwykle wydarzenie jest początkiem niezwyklej przyjaźni Cmentarnej dziewczyny i Mroka, wiedzą o sobie rawie wszystko, świetnie się rozumieją, ale nie wiedzą kim są naprawdę. A ta wiedza może zniszczyć ich kruchą przyjaźń.
Nie jest to jednak książka o internetowej przyjaźni, a może nie tylko o tym.
To opowieść o stracie smutku,złych wyborach- nie tylko tych których dokonujemy sami i o tym, że często otoczenie zanim wie co i czemu się stało już ocenia...
To historia o tym, że prawda czasami jest najtrudniejsza do "przełknięcia.
Muszę powiedzieć, że czytało mi się dobrze, ale z dwójki głównych bohaterów dużo bardziej polubiłam Declana, bo to on jest bardziej warstwową postacią, bardziej złożoną wewnętrznie, a jego przemyślenia choć nie pozbawione błędów, są ciekawe.
Juliet w pewnych momentach tej historii jest tak skupiona na sobie, że to aż komiczne, dopiero po jakimś czasie korespondenci z "Mrokiem" to się trochę zmienia, ale nadal jej osoby wpasowują się raczej w "owczy pęd" cale szkoły.
Aż momentami to jest żałosne.
to na pewno książka inna niż wszystkie, taka z czymś głębszym w środku, ale nie podaje nam tego na tacy - trzeba się wczytać, ale naprawdę warto.
"Listy do utracone" to historia, która na pewno nie jest typową młodzieżówką. W moim odczuciu nie mieści, albo raczej wykracza, poza schematy tego gatunku.
Dwoje bohaterów, dwa punkty widzenia i dwie historie, które w pewnym momencie się spotykają.
Juliet nie może pogodzić się ze stratą matki dlatego pisze do niej isty, które zostawia na cmentarzu. Declana prześladuje coś...
2023-03-10
Czwórka przyjaciół i jeden nieopatrznie wysłany sms, niby nic takiego, co jednak gdy trzech chłopców ginie w wypadku samochodowym, a winą za to co się stało niektórzy chcą obarczyć jedynego żyjącego członka brygady Sos.
To trudna książka z jednej strony mamy tu tragedię i kuriozum amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, a z drugiej pewną brutalną prawdę nasze działania zawsze pociągają za sobą pewne skutki i zdarzenia nawet jeśli o tym nie myślimy i nie przewidujemy.
Boleśnie przekonał się o tej życiowej prawdzie Carver- główny bohater.
Jeff Zentner w bardzo plastyczny i wyraźny sposób w zawarł jeszcze jedną życiową prawdę człowiek nie jest jednolitą całością jest "mozaiką która składa się na całość, a to jak jest postrzegany zależy od tego, który fragment widzimy.
Mars, Blake Eli i Carver byli nierozłączni, ale gdy trzech członków tego kwartetu zabrakło Carver musi poradzić sobie nie tylko z poczuciem winy i żałobą, ale też z tym co myśli otoczenie.
""Goodbye days "to opowieść, że życie może zmienić się w jednej krótkiej chwili, ale też o uczuciach i o tym,że czasami najtrudniej wybaczyć również samemu sobie...
I powiedzieć "Do zobaczenia".
Miałam do tej książki mieszane uczucia najpierw mnie intrygowała, potem złościła, a nawet trochę rozczarowała, ale ostatecznie okazała się bardzo mądrą i dobrą historią.
Czwórka przyjaciół i jeden nieopatrznie wysłany sms, niby nic takiego, co jednak gdy trzech chłopców ginie w wypadku samochodowym, a winą za to co się stało niektórzy chcą obarczyć jedynego żyjącego członka brygady Sos.
To trudna książka z jednej strony mamy tu tragedię i kuriozum amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, a z drugiej pewną brutalną prawdę nasze działania...
2023-05-02
Nie była to najlepsza młodzieżówka, ale nie była też najgorsza - ot przeciętna. A zapowiadała się naprawdę dobrze . Sam pomysł już nieco wyświechtany - dziewczyna chłopak pierwsze płomienne uczucie, jednak w tej historii było coś świeżego ,słoik na dziesięć tysięcy pocałunków.
To mogła być naprawdę dobra wzruszająca opowieść , o młodzieńcza miłość, która zostaje wystawiona na próbę, na którą może nie być czasu. I choć sam pomysł na początku bardzo mi się podoba to m dalej tym bardziej książka, a właściwie główni bohaterowie mnie irytowali. Zachowanie i emocje Rune i Poppy momentami jest bardzo papierowe i płaskie, po prostu nijakie.
Poppy jest tak słodka, że czasami aż mdląca, a przecież mogłaby się wściekać w jej sytuacji byłoby to w pełni zrozumiałe...
a ona nic jest taka miałka, tak pogodzona z losem, że w zestawieniu z zachowaniem Rune sprawia wrażenie przerysowanego...
A przecież mogłaby być z tego całkiem fajna choć smutna historia, a jedyne co się wybija z tej opowieści to wiecznie powtarzające się "a serce prawie wyrwało mi się z piersi" powtarzane co stronę, traci to swój urok.
Epilog wygląda jak doklejony nie skończony fragment - chciałabym wiedzieć jak wyglądało życie Rune, ale autorka nie rozwinęła niestety tego wątku...
Książka, która młodszemu czytelnikowi może się podobać, dla mnie ma niewykorzystany potencjał...
Nie była to najlepsza młodzieżówka, ale nie była też najgorsza - ot przeciętna. A zapowiadała się naprawdę dobrze . Sam pomysł już nieco wyświechtany - dziewczyna chłopak pierwsze płomienne uczucie, jednak w tej historii było coś świeżego ,słoik na dziesięć tysięcy pocałunków.
To mogła być naprawdę dobra wzruszająca opowieść , o młodzieńcza miłość, która zostaje wystawiona...
2022-08-31
Drugi tom mangi Anohana - Kwiat który widzieliśmy tamtego dnia" to historia o gorzkim posmaku... Bo czy można uwolnić się od wspomnień, tęsknoty i poczucia winny, zwłaszcza jeśli wszystko to nazbyt długo było zagrzebane gdzieś na dnie duszy... I choć reszta przyjaciół już nie jest tak sceptyczna wobec możliwości pojawienia się ich dawno zmarłej przyjaciółki, i wydaje się, że rozwiązali sprawę z życzeniem, to wydaje się to zbyt proste i naiwne...
Czytając dostajemy zresztą subtelne wskazówki, że chodzi o coś zupełnie innego.
Można odnieść wrażenie, że gdzieś w tej opowieści jest jakaś tajemnica.
Choć sama historia wydaje się być bardzo prosta, relacje bohaterów są niezwykle zagmatwane.
Nieodwzajemnione uczucia, żal i zazdrość, bo okazuje się, że członkowie Super Bustersów Pokoju, po wielu latach nadal nie mogą uporać się z przeszłością. Taki rozrachunek z tym co było nadaje postacią głębi i dorosłości, a samą lekturę czyni nieco bardziej refleksyjną.
Fajnie, że w tym tomie mamy wgląd w historie Jintana, a także uczuć jakie żywią pozostałe postacie.
tak jak i w poprzednim tomie zachwyciła mnie kreska, szczególnie, gdy mamy wspomniane wcześniejsze wydarzenia. Intryguje mnie też wątek z matką Meiko i zakończenie tej historii. Wydaje się, że to historia o pożegnaniu i próbie odbudowy dawnych przyjaźni, ale gdzieś tam majaczy wątek tajemnicy czy sekretu.
Drugi tom mangi Anohana - Kwiat który widzieliśmy tamtego dnia" to historia o gorzkim posmaku... Bo czy można uwolnić się od wspomnień, tęsknoty i poczucia winny, zwłaszcza jeśli wszystko to nazbyt długo było zagrzebane gdzieś na dnie duszy... I choć reszta przyjaciół już nie jest tak sceptyczna wobec możliwości pojawienia się ich dawno zmarłej przyjaciółki, i wydaje się,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-27
Ta lektura była...hmm... W pewnym senie znajoma bo miałam nieodparte wrażenie, że coś podobnego gdzieś już było...
A z drugiej strony ta historia ma w sobie coś zupełnie nowego łowcy, zmutowani i vortexy - to wszystko nadaje tej historii taką aurę zaskoczenia, nowości po prostu niezwykłej przygody.
I naprawdę ta przygoda jest niesamowita i niezwykle wciągająca, a przy tym potrafi nieźle zaskoczyć. To książka z kategorii tych gdzie niczego nie możemy z góry zakładać. Wydaje się, że cała opowieść jest schematyczna- aż tu nagle trach - i dostajemy widowiskowe przełamanie schematu.
Całe uniwersum na pewien powiew świeżości - jest na swój sposób barwne, a już na pewno bardzo złożone.
Zmutowani i łowcy to jakby dwa oddzielne bieguny tej historii i wszystko wydaje się jasne dopóki główna bohaterka nie odkrywa, że pomiędzy czernią, a bielą jest jeszcze cała gama szarości.
Elanie jest postacią dobrze nakreśloną choć momentami niezwykle irytującą - szczególnie gdy zachowuje się jak rozkapryszone dziecko.
Elanie jest impulsywna i momentami trzpiotowata, ale jest postacią, która da się lubić a jeśli jeszcze zestawimy ją z postacią Baliana to otrzymujemy całkiem sympatyczną parę bohaterów.
Moim zdaniem jednak z tego duetu to właśnie Balian jest postacią niezwykle interesującą, nietuzinkową i tajemniczą, o ciekawym spojrzeniu na świat.
Jednak moją ulubioną postacią jest Gilbert, bo ma mocny charakter i dobre serce.
Choć sama historia z początku toczy się powoli,to później znacznie przyśpiesza czyniąc lekturę przyjemną, a momentami nawet zaskakującą,...
A już na pewno wartą poznania.
Ta lektura była...hmm... W pewnym senie znajoma bo miałam nieodparte wrażenie, że coś podobnego gdzieś już było...
A z drugiej strony ta historia ma w sobie coś zupełnie nowego łowcy, zmutowani i vortexy - to wszystko nadaje tej historii taką aurę zaskoczenia, nowości po prostu niezwykłej przygody.
I naprawdę ta przygoda jest niesamowita i niezwykle wciągająca, a przy tym...
Jedna z najpiękniejszych książek mojego dzieciństwa. I choć może wydawać się nudna, to opowieść która potrafi zaczarować czytelnika. Siła tej książki tkwi w jej prostocie. "Historia żółtej ciżemki" to króciutka, ale wbrew pozorom wielowątkowa opowieść. O zgubieniu i odnajdywaniu, o życiu, o tęsknocie, o pasji...i o ołtarzu mariackim. Mały chłopiec który przez przypadek wyrusza w świat. Świat który pokazuje mu zarówno swoje dobre jak i złe oblicze. To opowieść o ludzkiej dobroci, wielkim talencie, odnajdywaniu samego siebie, no i oczywiście o ciżemce...
Myślę, że młody czytelnik odnajdzie tu to czego może oczekiwać od lektury... Przygody, całą gamę emocji, a i odrobina dreszczyku też się znajdzie. Ale tak naprawdę to nie jest książka jedynie dla dzieci - dorosły czytelnik znajdzie w niej sentymentalny powrót w czasy swojego dzieciństwa, a jeśli ktoś nie znał wcześniej Wawrzusia, odnajdzie historię, którą warto znać niezależnie od tego co mówi nam nasza metryka.
Jedna z najpiękniejszych książek mojego dzieciństwa. I choć może wydawać się nudna, to opowieść która potrafi zaczarować czytelnika. Siła tej książki tkwi w jej prostocie. "Historia żółtej ciżemki" to króciutka, ale wbrew pozorom wielowątkowa opowieść. O zgubieniu i odnajdywaniu, o życiu, o tęsknocie, o pasji...i o ołtarzu mariackim. Mały chłopiec który przez przypadek...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-05-20
Ach! Kto nie zna Tytusa, Romka i A'Tomka... Ten niech żałuje bo ten cykl jest już ni mniej ni więcej tylko kultowy. Ta seria ma z lekka wyczuwalny perelowski klimat, ale czytelnikowi trzeba pamiętać w jakich czasach powstawał ten komiks i na jakie ustępstwa w treści musiał poczynić autor, aby jego bohaterowie mogli "ujrzeć światło dzienne".
W drugim tomie przygód sympatycznej trójki bohaterów- Tytus zdaje na prawo jazdy, ale nie takie zwykłe, a...rozaliowe...
Rozalia to mechaniczny koń stworzony przez A'Tomka.
Tytus zaczyna więc naukę przepisów ruchu drogowego, w charakterystyczny i przezabawny sposób. W tej księdze znajdziemy wiele rzeczy które są obce dzisiejszemu czytelnikowi zaś w czasach kiedy komiks powstawał były powszechne.
I wiele zabawnych sytuacji z szympansem, którego uczłowieczano przez harcerstwo- jest więc wizyta w salonie piękności, przypadkowe zamknięcie Tytusa w zoo czy niefortunna wycieczka zakończona w...jeziorze.
Humor w książeczkach stworzonych przez Papcia Chmiela jest mądry, przyjemny i po prostu fajny i ma w sobie taką edukacyjną nutę.
Ten komiks i bohaterowie są ponadczasowi i stanowią klasę samą w sobie -są kultowi!
Ach! Kto nie zna Tytusa, Romka i A'Tomka... Ten niech żałuje bo ten cykl jest już ni mniej ni więcej tylko kultowy. Ta seria ma z lekka wyczuwalny perelowski klimat, ale czytelnikowi trzeba pamiętać w jakich czasach powstawał ten komiks i na jakie ustępstwa w treści musiał poczynić autor, aby jego bohaterowie mogli "ujrzeć światło dzienne".
W drugim tomie przygód...
2020-02-18
Muszę powiedzieć, że ta książka mnie rozczarowała, a szkoda bo zapowiadała się interesująco. Zaczynając czytać " W cudzym ciele" myślałam, że to opowieść w której bohaterka umiera po czym budzi się w ciele innej osoby dostając kolejną szansę na życie. Bohaterka faktycznie się budzi w innym ciele... ale no właśnie i tu zaczyna się absurd i to absurd totalny. Bowiem Lucy umierająca na raka zostaje "przeszczepiona" do innego ciała. A właściwie zostaje przeszczepiony jej mózg dobrze czytacie mózg i gałki oczne. To już sprawia że fabuła tej ksiązki to czyste kuriozum. Nie wiem czy autorka tej powieści ma jakiekolwiek nawet bardzo mgliste pojęcie o medycynie, ale jest raczej oczywiste że mózgu przeszczepić się nie da ( Na szczęście!) O ile w książce będącej science fiction dałoby się z tego zrobić logiczną i spójną całość o tyle w tej historii, która nie jest science fiction ( poza tym jednym nieszczęsnym, i co tu dużo mówić dość makabrycznym i przerażającym, ale na całe szczęście nierealny przeszczepieniem mózgu, a więc i osobowości do innego ciała, elementem niedającym się logicznie wytłumaczyć). To nie jedyny mankament tej książki główna bohaterka, jest tak nijaka neurotyczna i niezdecydowana, że aż bolą od tego zęby, nie myśli o konsekwencjach, wyznając chyba zasadę " jakoś to będzie". Jest tak przebiegła jak leniwiec albo ślimak.
Jednak pomimo tego książkę czyta się bardzo przyjemnie, a jej zakończenie jest wciągające szkoda jednak, że w kilku kluczowych kwestiach autorka zostawiła tyle niedomówień.
Pomysł na thiller był naprawdę dobry i gdyby został on inaczej rozwinięty to mogłaby być naprawdę trzymająca w napięciu historia, niestety absurd kluczowego zdarzenia popsuł efekt.
Muszę powiedzieć, że ta książka mnie rozczarowała, a szkoda bo zapowiadała się interesująco. Zaczynając czytać " W cudzym ciele" myślałam, że to opowieść w której bohaterka umiera po czym budzi się w ciele innej osoby dostając kolejną szansę na życie. Bohaterka faktycznie się budzi w innym ciele... ale no właśnie i tu zaczyna się absurd i to absurd totalny. Bowiem Lucy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-30
Trzeci tom cyklu o kruczych chłopcach. Gansey, Ronan Adam i Blue są już bardzo blisko znalezienia króla kruków, ale im bardzie zbliżają się do celu tym większe niebezpieczeństwo im grozi...
Ronan pod swoją ostrą arogancką fasadą, jeszcze bardziej okazuje się lojalnym przyjacielem, i człowiekiem o dobrym sercu. Ta część cyklu pozwala tez odrobinę lepiej zrozumieć jego zachowanie.
Adam związany z Cabeswater wydoroślał trochę, ale dalej potrafi być irytujący kiedy nurza się w swojej niskiej samoocenie i kompleksach.
Sama fabuła z początku bardzo leniwa, potem nagle zaczyna galopować zaskakując zwrotami akcji.
Autorka zbudowała świetne uniwersum , które bardzo ładnie łączy magię i "zwyczajność". Każda kolejna książka to kolejne elementy układanki, a wiec do zakończenia całej historii został już tylko krok...
Kreacje bohaterów to jeden z atutów tego cyklu, żadna postać nie jest idealna , wszystkie mają zalety, które się uzupełniają. Tym razem i Blue ma swoją osobistą misję, bo pragnie znaleźć Maurę. Ale najważniejszą kwestią pozostaje to, że życie Ganseya powoli zbliża się do tragicznego końca, chyba że uda im się znaleźć Glendowera...
Na końcu tego tomu pojawia się ktoś jeszcze ktoś kto może bohaterom popsuć szyki...
Zakończenie jest nieco zaskakujące i pozostawia czytelnika z uczuciem ciekawości.
Trzeci tom cyklu o kruczych chłopcach. Gansey, Ronan Adam i Blue są już bardzo blisko znalezienia króla kruków, ale im bardzie zbliżają się do celu tym większe niebezpieczeństwo im grozi...
Ronan pod swoją ostrą arogancką fasadą, jeszcze bardziej okazuje się lojalnym przyjacielem, i człowiekiem o dobrym sercu. Ta część cyklu pozwala tez odrobinę lepiej zrozumieć jego...
2021-12-16
"Złodzieje snów" to książka równie dobra jak poprzedni tom kruczego cyklu.
Pojawiają się tu wszyscy dotychczasowi bohaterowie, ale akcja skupia się na Ronanie (i w pewnym stopniu na Adamie), jego tajemnicach i tym jak ukrywa je przed wszystkimi.
Jego tajemnice mogą wszystko zniszczyć, a te których nie zna mogą wiele ocalić.
W pierwszej części Ronan to postać oschła brutalna, czasami nawet niebezpieczna, teraz jednak można dostrzec przebłyski jego jaśniejszej strony.
Drugi tom pokazuje też nieco relacji pomiędzy braćmi Lynh.
Ronan znajduje się w niebezpieczeństwie,bo całe jego życie "było snem"...
Gansey jest tu nieco wyalienowany,a Adam prawie przez całą książkę tarza się żalu i lituje nad sobą co jest tak irytujące,że ma się ochotę dać mu po uszach.
dostajemy tu trochę zwrotów akcji nieco odpowiedzi na to gdzie może być kruczy król, ale pojawiają się też kolejne niewiadome.
tym co urzeka mnie w tej serii to harmonijne połączenie magii ze zwyczajnym światem, i to że główną cechą tej książki jest przyjaźń .
Polecam!
"Złodzieje snów" to książka równie dobra jak poprzedni tom kruczego cyklu.
Pojawiają się tu wszyscy dotychczasowi bohaterowie, ale akcja skupia się na Ronanie (i w pewnym stopniu na Adamie), jego tajemnicach i tym jak ukrywa je przed wszystkimi.
Jego tajemnice mogą wszystko zniszczyć, a te których nie zna mogą wiele ocalić.
W pierwszej części Ronan to postać oschła...
2021-10-10
Sama po ten właśnie tytuł chyba bym nie sięgnęła.
Po pierwsze dlatego, że nie zdawałam sobie sprawy z istnienia tej książki, a po drugie dlatego że ej opis jakoś do mnie nie przemawiał.
Jak to się stało,że przeczytałam "Magię cierni"? miało z tym związek pewne czytelnicze wyzwanie...
okazało się, że ta historia jest w pewien sposób wyjątkowa, bo to historia o książkach i to takich które myślą, czują żyją.
ale tak naprawdę to opowieść o szukaniu swojego miejsca i o przyjaźni, która może przybierać zaskakujące formy.
Dla Elisabeth biblioteka jest całym jej światem, gdy więc dramatyczne wydarzenia zmuszają ją do opuszczenia wszystkiego co zna i zaufania czarownikowi- choć przecież zawsze uczono ją bać się i wystrzegać magii-całe jej życie wywrócone do góry nogami.
A to dopiero początek zaskakujących i przerażających odkryć...
Mroczny spisek, który może zniszczyć świat...
Nathaniel i Silas to dwie barwne i dobrze zbudowane, , pełne tajemnic, o mocnym charakterze które łączy zaskakująca przyjaźń.
tym co niezwykle mi się podobało to zachowanie Silasa w najważniejszym momencie, choć przecież powinien być z gruntu zły.
Elisabeth jest odważna, ale czasami niestety bystra i przenikliwa niczym woda w...kałuży.
Tym co niewątpliwie podobało mi się w tej książce jest wątek romantyczny, który jest nienachalny.
i choć w moim odczuciu nie jej to książka z gatunku wow to mimo początkowych obaw okazała się całkiem przyjemna, a więc warta przeczytania.
Tym zaś co w tej lekturze było według mnie najlepsze to to jak wykreowana została postać Nathaniela i cała jego mroczna historia , bo nadaje tej historii nieco mrocznego kolorytu.
Sama po ten właśnie tytuł chyba bym nie sięgnęła.
Po pierwsze dlatego, że nie zdawałam sobie sprawy z istnienia tej książki, a po drugie dlatego że ej opis jakoś do mnie nie przemawiał.
Jak to się stało,że przeczytałam "Magię cierni"? miało z tym związek pewne czytelnicze wyzwanie...
okazało się, że ta historia jest w pewien sposób wyjątkowa, bo to historia o książkach i...
2021-07-31
"Dziesięć tysięcy drzwi" to opowieść o tym przygodzie i poszukiwaniu dogi do domu. Magiczna historia która sama w sobie jest podróżą przez kolejne baśniowe krainy, i w której nic nie jest takie jakie wydaje się na pierwszy rzut oka.
Przygoda jest tu dawkowana czytelnikowi, najpierw powoli potem coraz szerszym strumieniem. Autorce udało się stworzyć niezwykłą i wielobarwną fabule, która sprawia wrażenie misternie zszytych fragmentów które razem tworzą zaskakujący obrazek.
W tej układance każdy element ma znaczenie, dlatego,nawet z pozoru nieistotne zachowania bohaterów mogą mieć znaczenie...
Główna bohaterka odkrywa magie, prawdę o sobie i swoją niezwykłą moc. I rzuca się w wir śmiertelnie niebezpiecznej przygody. Przygody która przyniesie wiele zawirowań.
Bohaterowie z początku wydający się nudnawi i bez wyrazu, później okazują się nieco ciekawsi, jedynie zachowanie January, jest niekiedy tak naiwne i, że aż trudno w to uwierzyć. Długo opiera się "przed odkryciem" tego co ma przed samym nosem...
Początek książki wydaje się nudnawy i co tu dużo mówić zbędny, ale w marę rozwoju historii zyskuje coraz więcej sensu, by w końcu połączyć wszystko w spójną całość.
Książka nie jest może, arcydziełem, a postacie takie jak January wydają się bez wyrazu, ale ma też kilka fajnych elementów jak chociazby drzwi i podróże pomiędzy światami czy historia Ade i Juliana - co sprawia, że w ostatecznym rozrachunku stanowi przyjemną lekturę dla fanów fantastyki.
"Dziesięć tysięcy drzwi" to opowieść o tym przygodzie i poszukiwaniu dogi do domu. Magiczna historia która sama w sobie jest podróżą przez kolejne baśniowe krainy, i w której nic nie jest takie jakie wydaje się na pierwszy rzut oka.
Przygoda jest tu dawkowana czytelnikowi, najpierw powoli potem coraz szerszym strumieniem. Autorce udało się stworzyć niezwykłą i wielobarwną...
2019-12-30
Powieść dla młodzieży. Kojarzy się z romansem, książką o niespełnionej miłości i trochę trywialnymi problemami. A co jeśli tym razem nie jest to powieść, a thiller psychologiczny? Z początku wszystko wydaje się oczywiste, choć trochę skomplikowane. Audrey jest chora i to praktycznie bez przerwy, ma depresje, choć ona wcale się tak nie czuje, fakt jest trochę dziwna i na początku ma się wrażenie, że to ej choroba będzie główną osi tej historii. I w pewnym sensie tak jest. Ale potem pomału odnajdujemy pozostałe elementy tej mrocznej układanki. Dziwne zachowania Lorainne, jej wręcz chorobliwa fascynacja choroba własnego dziecka, dają czytelnikowi do myślenia. I choć ta zagadka wydaje się w pewnym momencie dość oczywista to sposób jej przedstawienia potrafi momentami zmrozić krew. Autorka w niezwykle ciekawy i plastyczny sposób przedstawia problem nieoczywistej choroby. I okazuje się, że to nie główna bohaterka jest chora... Ona jest jedynie "ofiarą", ale kogo?
To całkiem dobra opowieść,w której tak jak w życiu bohaterowie często ulegają pozorom i nie dostrzegają istoty problemu. To opowieść o walce o siebie, próbie wyrwania się z matni o próbie zrozumienia i nawet wątek miłosny ma tu raczej swój wymiar psychologiczny. Jedyne co mogłabym zarzucić tej książce to irytujący sposób narracji, który momentami potrafi zepsuć przyjemność z lektury.
Pomimo, że jest to książka skierowana głównie do młodzieży to i starszy czytelnik będzie ją czytał z zainteresowaniem, a ostatnie rozdziały będą go trzymać w niezwykłym napięciu.
Zakończenie nie jest typowym happy endem, daje nadzieję, choć jest tm również odrobina goryczy.
Powieść dla młodzieży. Kojarzy się z romansem, książką o niespełnionej miłości i trochę trywialnymi problemami. A co jeśli tym razem nie jest to powieść, a thiller psychologiczny? Z początku wszystko wydaje się oczywiste, choć trochę skomplikowane. Audrey jest chora i to praktycznie bez przerwy, ma depresje, choć ona wcale się tak nie czuje, fakt jest trochę dziwna i na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-08
Ta książka emocjonalnie "wbiła mnie w fotel", i to zdawałoby się bez jakiejś większej przyczyny. Zaczynając czytać " Króla węży" tak naprawdę nie oczekiwałam, historii, która zagra na moich emocjach, i to z taką siłą...
Trójka przyjaciół, dość eklektyczne trio. Banał prawda?
Otóż nie w tym przypadku, trójka przyjaciół... Trzy historie, z czego dwie dalekie od siekanki.
Diliard i Travis zmagają się z rzeczywistością, która chce ich stłamsić, obaj żyją pod ogromną presją otoczenia i oczekiwań które łagodnie da się określić chyba jedynie słowem wygórowane, starając się unieść, niesprawiedliwe osądy - za nie swoje winy.
Lydia, jej życie różni się diametralnie od życia jej najlepszych przyjaciół, choć ona długo nie zdaje sobie z tego sprawy. Lydia ma to czego nie mają pozostali bohaterowie - kochający dom i rodzinę która ją wspiera.
To mądra historia o przyjaźni i odwadze, choć nie w klasycznym znaczeniu tego słowa, walce o siebie, próbie zerwania z tłamszącym toksycznym otoczeniem. Opowieść o ucieczce w marzenia, i o tym jak życie bywa niesprawiedliwe.
To co mnie urzekło w tej książce, to niezwykle emocjonalne jej oddziaływanie, postacie, które są takie "prawdziwe"w tym z czego pragną się wyrwać.
Ale postacią która wydała mi się najbardziej tragiczna, ale i najbardziej odważna był Dill , który musiał wyrwać się z pod toksycznego wpływu swojej rodziny i jej "wypaczonego religijnego fanatyzmu", który mi kojarzył się z sektą.
Nie spodziewałam się, że będzie to tak dobra i mądra książka, pełna emocji, a jednocześnie bardzo realistyczna.
To opowieść, o tym jak bardzo kształtuje nas otoczenie i że kochająca rodzina i bezpieczny dom, - to szczęście w życiu.
( Szkoda, że Lydia uświadamia sobie późno jak inna i jest jej perspektywa. Bardzo polubiłam postacie jej rodziców, za ich mądrość życiową i ciepło.)
Ta książka emocjonalnie "wbiła mnie w fotel", i to zdawałoby się bez jakiejś większej przyczyny. Zaczynając czytać " Króla węży" tak naprawdę nie oczekiwałam, historii, która zagra na moich emocjach, i to z taką siłą...
Trójka przyjaciół, dość eklektyczne trio. Banał prawda?
Otóż nie w tym przypadku, trójka przyjaciół... Trzy historie, z czego dwie dalekie od...
Koniec przygody...
Zaczynając czytać kruczy cykl nie przypuszczałam, że ta seria będzie taką perełką.
Każdy tom to była bardzo przyjemna literacka podróż, ale każda podróż ma kiedyś swój koniec, dlatego też kiedy zaczełam czytać "Przebudzenie króla" towarzyszył mi dreszczyk bo wiedziałam, że zakończenie tej przygody jest już coraz bliżej, a mi szkoda żegnać się z bohaterami których już przecież zdążyłam polubić.
Czwarty tom. Ostatni.
Poszukiwania dobiegają końca...
Muszę powiedzieć, że tu akcja to majstersztyk, przyśpiesza, pędzi niczym kolejka górska by raptem zwolnić zaskakując czytelnika. A jeśli wydaje się, że już wiadomo co będzie dalej - nagle pojawia się zwrot fabuły. Książka jest nieco bardziej mroczna niż trzy poprzednie, z jeszcze większym klimatem z bohaterami którzy przez cały cykl zmienili się, rozwinęli i dorośli. "Przebudzenie króla" to opowieść, która zaskakuje zakończeniem w którym magia i legendy są ulotnie rzeczywiste,a jednocześnie rozczarowujące...
Tym co jest najmocniejszym chyba elementem tej historii - co stanowi o jej niezwykłości, to połączenie fabuły i bohaterów, a raczej ich wielowarstwowości. Muszę jednak przyznać że istnieją tu też takie wątki które wydają mi się wepchnięte na siłę (chyba jedynie dlatego, że są obecnie "modne" i chyba muszą pojawiać się wszędzie) Nie zmienia to jednak faktu, że Ronan nadaje też historii kolorytu swoim śnieniem tym co udało mu wyśnić i dobrym sercem które próbuje na siłę ukryć za maską "złego chłopca"
To taki cykl do którego chętnie kiedyś wrócę
Koniec przygody...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZaczynając czytać kruczy cykl nie przypuszczałam, że ta seria będzie taką perełką.
Każdy tom to była bardzo przyjemna literacka podróż, ale każda podróż ma kiedyś swój koniec, dlatego też kiedy zaczełam czytać "Przebudzenie króla" towarzyszył mi dreszczyk bo wiedziałam, że zakończenie tej przygody jest już coraz bliżej, a mi szkoda żegnać się z...