-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-02-03
2016-05-16
2020-03-15
2021-02-12
2014-01
2014-02
2016-07-31
2014-01
2014-01
2019-09-07
2016-04-19
Myślę, że każdy z nas, książkoholików, ma jakąś książkę, która szczególnie zagnieździła się w jego sercu. Powieść, która coś w nim zmieniła, sprawiła, że zaczął inaczej patrzeć na różne sprawy.
Dla mnie taką książką są Kamienie na szaniec.
Wiem - lektura szkolna. Ble, fuj i tak dalej... Jednak to nie jest nudnawa, starodawna powieść, w której ledwo wiadomo o co chodzi, a znaczenia co drugiego słowa trzeba szukać u "wujka" Google. A skusiłabym się nawet o stwierdzenie, że mimo upływu lat, Kamienie na szaniec są nadal równie ważne jak wtedy kiedy Kamiński je pisał, a może nawet ważniejsze.
Bo to nie jest zwykła książka. To przechowalnia najważniejszych dla nas, Polaków, wartości, lekcja patriotyzmu oraz służby do samego końca. Poza tym stanowi ona łącznik między nami, a pokoleniem, które musiało za naszą Ojczyznę walczyć. Pójdę dalej - śmiem twierdzić, że jest ona dla nas czymś takim jak dla naszych pradziadków był Pan Tadeusz, albo Krzyżacy.
I na pewno nie każdy podziela moją opinię, jednak mam ogromną potrzebę opowiedzenia Wam czegoś o tej książce. Ostrzegam lojalnie, że notka może być dość chaotyczna i będzie zawierać sporo moich "rozkmin" luźno bazujących na tejże powieść ;)
Więcej:
http://ksiazkoholizm--postepujacy.blogspot.com/2016/04/019-kamienie-na-szaniec-aleksander.html
Myślę, że każdy z nas, książkoholików, ma jakąś książkę, która szczególnie zagnieździła się w jego sercu. Powieść, która coś w nim zmieniła, sprawiła, że zaczął inaczej patrzeć na różne sprawy.
Dla mnie taką książką są Kamienie na szaniec.
Wiem - lektura szkolna. Ble, fuj i tak dalej... Jednak to nie jest nudnawa, starodawna powieść, w której ledwo wiadomo o co chodzi, a...
2016-01-29
2021-02-19
2019-08-31
2021-04-08
2017-06-30
2015-05-11
2019-07-18
2017-08-01
2016-07-07
„Złodziejka książek” chodziła za mną już od dawna. Na każdym kroku widziałam same zachwyty nad nią i od niedawna zaczęłam odnosić wrażenie, że jestem ostatnim człowiekiem na Ziemi, który tej powieści jeszcze nie przeczytał. A ja jednak wciąż uparcie broniłam się przed jej lekturą. Po prostu czekałam na moment, w którym stwierdzę, że już czas tę książkę przeczytać. Kiedy coś mnie tknie, mój wzrok padnie akurat na tę powieść i stwierdzę, że czas przenieść się w czasy Trzeciej Rzeszy. Bo nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, że ta powieść będzie dobra. Wiedziałam to.
I co tu przeciągać w nieskończoność. Ten moment wreszcie nadszedł, a ja dałam się zafascynować historii Liesel Meminger.
RESZTA RECENZJI: http://ksiazkoholizm--postepujacy.blogspot.com/2016/07/035-zodziejka-ksiazek-markus-zusak.html
„Złodziejka książek” chodziła za mną już od dawna. Na każdym kroku widziałam same zachwyty nad nią i od niedawna zaczęłam odnosić wrażenie, że jestem ostatnim człowiekiem na Ziemi, który tej powieści jeszcze nie przeczytał. A ja jednak wciąż uparcie broniłam się przed jej lekturą. Po prostu czekałam na moment, w którym stwierdzę, że już czas tę książkę przeczytać. Kiedy coś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
http://ksiazkoholizm--postepujacy.blogspot.com/2016/05/024-dziedzictwo-ognia-sarah-j-maas.html
Dziedzictwo ognia to już moje czwarte spotkanie z twórczością Sary J. Maas oraz, przy okazji, wielki powrót do przygód Celaeny Sardothien, w których zakochałam się już od pierwszego tomu. Była to jednak zupełnie inna lektura od poprzednich. Tym razem akcja już nie pędzi w takim szaleńczym tempie, przybywa kilku nowych bohaterów, a autorka odkrywa coraz więcej szczegółów dotyczących przeszłości Celaeny. I ktoś mógłby pomyśleć, że przez to powieść stała się cięższa, bardziej nużąca i przez to gorsza od swoich poprzedniczek. Co to, to nie. Jest równie dobra, a wręcz pokusiłabym się o stwierdzenie, że nawet lepsza.
UWAGA!!! W TYM AKAPICIE MOGĄ ZNALEŹĆ SIĘ SPOILERY DOTYCZĄCE POPRZEDNICH TOMÓW!!!
Celaena Sardothien ma za sobą niezliczone potyczki. Przeżyła wiele - zabójczy trening, niewolę, turniej o miano Królewskiego Obrońcy. Jednak teraz musi zmierzyć się z czymś o wiele trudniejszym - z własną przeszłością i demonami w niej ukrytymi.
Zabójczyni trafia do Wendlyn, gdzie trafa pod skrzydła Maeve. Aby uzyskać od niej informacje o Kluczach Wydra Wyrda dziewczyna musi opanować swoje moce. W tym celu pod okiem księcia Fae Rowana rozpoczyna trening. Jednak coś złego zaczyna się dziać w spokojnym dotąd królestwie, a istoty, od których wszyscy wolelibyśmy trzymać się z daleka, zaczynają robić się coraz niebezpieczniejsze...
Tymczasem Chaol i Dorian zostają sami w Adarlanie. Kapitan gwardii zaczyna pomału przygotowywać się do wyjazdu do Anielle, a książę stara się zapanować nad swoimi umiejętnościami. Dawni przyjaciele coraz bardziej oddalają się od siebie. Jednocześnie do Rifthold przybywa Aedion - niepokorny generał, który ma na koncie olbrzymie zasługi dla Adarlanu, a przy okazji zdrajca Terrasenu, który ma na rękach krew swoich rodaków... Jak połączą się losy tej trójki?...
"- A co to było? - wyszeptała.
- Jaką odpowiedź chcesz usłyszeć? Taką, po której zaśniesz, czy taką, po której już nigdy nie zmrużysz oka?"
Nawet nie wyobrażacie sobie jak ciężko jest mi sklecić na temat tej pozycji parę w miarę ogarniętych zdań. Słów mi brakuje, aby opisać to, co przeżywałam w trakcie lektury i zaraz po jej zakończeniu! Sarah J. Maas zostawiła mnie w totalnej rozsypce i z kacem książkowym stulecia. Jedyna logiczna myśl jaką jestem w stanie z siebie wykrzesać to to, że zwyczajnie chcę więcej i więcej, i więcej.
Przede wszystkim ta powieść niesamowicie wciąga. Czyta się ją jednym tchem, nie chce się jej odkładać nawet na sekundkę, a kiedy się już ją skończy, to ma się mętlik w głowie.
Historię poznajemy z perspektyw kilku postaci, a wszystkie one są ze sobą bardziej lub mniej powiązani, a ich działania wywierają wpływ na inny.
Znów poznajemy świat oczyma Królewskiej Obrończyni, dowódcy gwardii Chaola oraz następcy tronu Doriana. Tym razem jednak obserwujemy ich przemiany oraz ich walkę ze swoimi słabościami. Muszą oni przełamać własny strach, nienawiść oraz opory, nie tylko dla ich dobra, ale też całej Erilei.
Jednak najciekawszą moim zdaniem perspektywą pojawiającą się w Dziedzictwie ognia jest ta pisana z punktu widzenia wiedźm, a konkretniej Manon Czarnodziobej. Ona oraz jej siostry dostają szansę na to by ponownie wzbić się w powietrze, ale nie będzie to tak łatwe dla niej samej jak na początku mogłoby jej się wydawać.
Sarah J. Maas ma przewspaniały styl pisania. Zarówno opisy przyrody, uczuć, jak i wydarzeń ożywają w wyobraźni czytelnika. Światy przez nią wykreowane są tak realistyczne, iż łatwo jest zapomnieć, że istnieje jakaś inna rzeczywistość poza książką.
Akcja jest poprowadzona w sposób ciekawy, nie zabrakło też twistów fabularnych, jednakże wydaje mi się, że tempo jest wolniejsze niż w poprzednich tomach. Skupiamy się bardziej na niuansach oraz odkrywaniu tajemnic jakie skrywa przeszłość głównej bohaterki. Dzięki temu, że mamy historię opowiedzianą z kilku perspektyw akcja rozwija się bardzo równomiernie. Rozdziały są krótkie, a te przepełnione wydarzeniami przeplatają się z tymi w których tempo zwalnia.
Bohaterowie nie są czarno-biali (no może poza samym głównym antagonistą oraz demonami...). Mają swoje własne plany, historie oraz motywacje. Wszyscy są zbudowani z krwi i kości, zdarzają i się błędy, nie są doskonali.
Tym razem spotykamy wiele nowych postaci, a każda z nich jest zupełnie inna. Chyba największe zachwyty zbiera Rowan, który na początku powieści był dla mnie zwyczajnie nie do strawienia, ale potem pokochałam go całym serduchem. Jednakże na uwagę zasługuje też Aedion. Jest naprawdę intrygującym bohaterem, który z jednej strony zrobił wiele złego, a z drugiej nie miał wyjścia, działał dla dobra większego. Ciężko jest go darzyć sympatią, ale jednocześnie nie można go też znienawidzić.
"- Jeśli wybierasz się do piekła - odezwał się - przynajmniej trafimy tam razem."
W Dziedzictwie ognia jest wszystko to co uwielbiam w powieściach fantasy - magia, dziwne, niebezpieczne stworzenia i ciekawe zwroty akcji. A do tego dochodzę jeszcze porządnie wykreowane postacie oraz mocne zakończenie. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zagłębić się w świat wykreowany przez panią Sarah J. Maas to serdecznie polecam Wam nadrobić zaległości. To naprawdę kawał dobrej literatury fantastycznej, dzięki której oderwiecie się choć trochę od rzeczywistości. Zawładnie ona Waszym sercem oraz wyobraźnią, wstrząśnie, da odrobinkę nadziei i na pewno nie przejdziecie przez nią obojętni na rozgrywające się na jej kartach wydarzenia.
http://ksiazkoholizm--postepujacy.blogspot.com/2016/05/024-dziedzictwo-ognia-sarah-j-maas.html
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDziedzictwo ognia to już moje czwarte spotkanie z twórczością Sary J. Maas oraz, przy okazji, wielki powrót do przygód Celaeny Sardothien, w których zakochałam się już od pierwszego tomu. Była to jednak zupełnie inna lektura od poprzednich. Tym razem akcja już nie pędzi w takim...