Ministerstwo moralnej paniki Amanda Lee Koe 7,3

ocenił(a) na 929 tyg. temu Książkę tą czytało mi się fantastycznie, ale od razu wiedziałam że ciężko będzie mi ją zrecenzować. Nie czuję się kompetentna by pisać o niej z pewnością siebie, bo nie wiem praktycznie nic o odmiennej kulturze, o której pisze autorka oprócz jakichś tam popkulturowych stereotypów. To, co nie było tłumaczone przez dopiski tłumacza musiałam sobie sama googlować, żeby starać się rozumieć o czym czytam. Brzmi to jak jakaś ciężka praca, ale uwierzcie mi - wcale nią nie była. Treść mnie na maksa wciągnęła i zaintrygowała, życie w Singapurze i jego rejonach jest szalenie odmienne od tego co my znamy na co dzień, ale koniec końców łączy nas z tamtymi mieszkańcami tak wiele. W końcu wszyscy jesteśmy istotami ludzkimi, mamy podobne przeżycia i emocje z nimi związane, ten sam lęk przed nieuchronnością przemijania, podobne smutki i inne sposoby radzenia sobie z nimi które jednak dążą do tego samego - abyśmy koniec końców byli zadowoleni z życia, otoczeni przez kochających nas bliskich, żyli w spokoju który oznacza dla każdego coś innego. To prawdopodobnie coś, co powinnam napisać na końcu tej recenzji ale przewrotnie od tego zaczęłam, żeby wyjaśnić na czym będzie się opierać moja ocena tej książki. Nie na komentarzu do obyczajowości ale raczej na uniwersalności ludzkich przeżyć, mam nadzieję że ma to sens.
Jest to zbiór opowiadań, co wydaje się motywem przewodnim mojego czytelniczego roku ;) Po raz kolejny uświadomiłam sobie jak bogata jest to forma i jak sprytnie autor czy autorka musi pokierować historią żeby umiejętnie ją zamknąć, zostawiając czytelnika z określony zestawem emocji i chęcią na więcej. W tej książce się to udało bezbłędnie - każde opowiadanie mnie oczarowywało, zadawało ciosy, pokazywało gamę ludzkich emocji w danych sytuacjach, budziło też poczucie straty czy melancholii. To wszystko brzmi jakoś tak strasznie ponuro i smutno, ale o dziwo to nie były moje pierwsze emocje po przeczytaniu ostatniej strony. Raczej się zadumałam i żałowałam, że ten tomik nie jest znacznie większy. Dotarło też do mnie jak mało wiem o ludziach w odległych zakątkach świata i o świecie ogółem, ile jeszcze przede mną do odkrycia i ile rzeczy nigdy się nie dowiem bo nie zdążę. Ludzie gonią za szukaniem i rozwiązywaniem tajemnic, robią z tego filmy na youtube, zawody czy niekiedy całe kluby czy stowarzyszenia, podczas gdy takie prawdziwe, przyziemne rzeczy jak nasze reakcje czy zachowania są dla nas nadal niezrozumiałe. To była jedna z wielu refleksji, którą miałam po przeczytaniu tej książki.
Polecam tą lekturę z całego serca, to jedna z tych która laików kulturowych uderza obuchem w twarz bo autorka nie stroni od ukazywania każdej strony życia w Singapurze. Przy tym jest napisana w piękny sposób, suniemy gładko przez każdą z historii i wciągamy się od pierwszych zdań. Nie przywiązujemy się do bohaterów ale zostają oni z nami na jakiś czas bo są uniwersalni, mimo dzielącego nas kontynentu. Uważam że to literatura piękna w czystej postaci i na pewno pochylę się więcej nad wydaniami samej autorki czy Tajfunów bo mam wrażenie że dadzą mi wgląd w inny, nieznany mi świat. POLECAM!