Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

W książce spodobał mi się zabieg narracji w pierwszej osobie. Czytało się ją szybko, jednak nie jest to wybitna pozycja.

Autor przedstawił nam zadufanego w sobie "lekarza" z Auschwitz, trochę faktów z jego życia przed obozem, trochę po i pobieżnie opisał co działo się w samym Auschwitz - jednak nie było to nic więcej czego byśmy się nie dowiedzieli z innych książek czy z samej wizyty w obozie Auschwitz.

W opisie książki (na okładce) mamy "obiecane" liczne eksperymentów medycznych których dokonywał - no niestety tego w książce nie znajdziemy. Książka zaczyna się drastycznym opisem eksperymentu, potem nie ma już praktycznie nic. Jeśli już jakieś "badania" się pojawiają to są opisane po łebkach i krótko. Więcej tam opisów tego jak Mengele się przejmuje, że nie zdąży zrobić wszystkiego co planuje niż informacji jak one przebiegały.

W książce spodobał mi się zabieg narracji w pierwszej osobie. Czytało się ją szybko, jednak nie jest to wybitna pozycja.

Autor przedstawił nam zadufanego w sobie "lekarza" z Auschwitz, trochę faktów z jego życia przed obozem, trochę po i pobieżnie opisał co działo się w samym Auschwitz - jednak nie było to nic więcej czego byśmy się nie dowiedzieli z innych książek czy z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam już kilka książek w tematyce Auschwitz, ale uważam, że tak jest z nich wszystkich najlepsza. Czytało się z ogromną ciekawością i łatwością (o ile można tak powiedzieć o czytaniu książek opisujących tak ogromne ludzkie tragedie).

Piękna historia o sile rodziny zamkniętej w piekle na ziemi.

Przeczytałam już kilka książek w tematyce Auschwitz, ale uważam, że tak jest z nich wszystkich najlepsza. Czytało się z ogromną ciekawością i łatwością (o ile można tak powiedzieć o czytaniu książek opisujących tak ogromne ludzkie tragedie).

Piękna historia o sile rodziny zamkniętej w piekle na ziemi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z postacią Cilki Klein pierwszy raz zapoznałam się w książce "Tatuażysta z Auschwitz" i chciałam dowiedzieć się co stało się z nią dalej? Jak potoczyły się jej losy? Jednak mam mieszane uczucia po przeczytaniu "Podróży Cilki" - przede wszystkim ze względu na fakt, że nie jest ona w 100% prawdziwa.

Książkę czyta się przyjemnie (o ile można tak powiedzieć biorąc pod uwagę temat), pisana w sposób łatwy, bez zbędnych opisów czy innych wątków odwracających uwagę czytelnika od głównej postaci.

Dzięki niej możemy się dowiedzieć jak wyglądała, albo raczej jak prawdopodobnie mogła wyglądać jej podróż do wolności - i ten aspekt psuje mi trochę ocenę. Myślę, że większość osób sięgających po książki w tematyce Auschwitz chce poznawać kolejne postacie/fakty, sprawdzone i prawdziwe, a nie "inspirowane rzeczywistymi postaciami", a nawet "całkowicie fikcyjne".
Kolejny aspekt, który mi się nie spodobał - utajenie prawdziwego imienia męża Cilki - poczułam się trochę oszukana.

Książka dobra, ale mam niedosyt związany z niepewnością - czy ta postać była prawdziwa? czy to wydarzyło się naprawdę? Może można było odpuścić sobie trochę rozdziałów kosztem tylko prawdziwych faktów, chociaż z drugiej strony nie wiem czy to możliwe opisując historię kobiety której się nigdy nie spotkało.

Z postacią Cilki Klein pierwszy raz zapoznałam się w książce "Tatuażysta z Auschwitz" i chciałam dowiedzieć się co stało się z nią dalej? Jak potoczyły się jej losy? Jednak mam mieszane uczucia po przeczytaniu "Podróży Cilki" - przede wszystkim ze względu na fakt, że nie jest ona w 100% prawdziwa.

Książkę czyta się przyjemnie (o ile można tak powiedzieć biorąc pod uwagę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna przeczytana przeze mnie z książek w tematyce Auschwitz i jakże ogromny zawód. Książka nie porwała mnie, fakt - opisywane fragmenty przerażające i chwytające za serce, tak jak większość w tym temacie, ale to były tylko fragmenty, reszta książki była nudna i jej czytanie wlokło się w nieskończoność.
Czytając ją nie czułam klimatu, sposób pisania autorki dla mnie strasznie męczący. Więcej tam bla bla bla niż ciekawych faktów, których "szuka" się czytając książkę opartą na faktach, szczególnie, jeżeli na swoim koncie mam ich już kilka.
Dla mnie to zmarnowany potencjał pięknej historii położnej Stanisławy w strasznych czasach w jakich przyszło jej żyć.

Kolejna przeczytana przeze mnie z książek w tematyce Auschwitz i jakże ogromny zawód. Książka nie porwała mnie, fakt - opisywane fragmenty przerażające i chwytające za serce, tak jak większość w tym temacie, ale to były tylko fragmenty, reszta książki była nudna i jej czytanie wlokło się w nieskończoność.
Czytając ją nie czułam klimatu, sposób pisania autorki dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całe kompendium wiedzy na temat krasnoludów. Książka ciekawa, zabawna, posiadająca smaczki dla rodziców no i oczywiście pięknie zilustrowana.

2-letni syn bardzo ją lubi, jednak myślę, że jej potencjał zostanie przez niego dokładnie odkryty gdy będzie starszy.

Całe kompendium wiedzy na temat krasnoludów. Książka ciekawa, zabawna, posiadająca smaczki dla rodziców no i oczywiście pięknie zilustrowana.

2-letni syn bardzo ją lubi, jednak myślę, że jej potencjał zostanie przez niego dokładnie odkryty gdy będzie starszy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nasza (moja i syna) ulubiona książka z serii rok w... cudowna, bajkowa, niebanalna. Każda występująca w niej postać ma swoją indywidualną historię, która komponuje się w cały bajkowy świat i przeplata z losami innych.
Osobiście uwielbiam ilustrację Macieja Szymanowicza, tutaj mógł dać popis swojej wyobraźni i zrobił to na 10.

Książka ćwiczy u dziecka spostrzegawczość, opowiadanie historii, łączenie faktów, wyobraźnię. Czego chcieć więcej?

Nasza (moja i syna) ulubiona książka z serii rok w... cudowna, bajkowa, niebanalna. Każda występująca w niej postać ma swoją indywidualną historię, która komponuje się w cały bajkowy świat i przeplata z losami innych.
Osobiście uwielbiam ilustrację Macieja Szymanowicza, tutaj mógł dać popis swojej wyobraźni i zrobił to na 10.

Książka ćwiczy u dziecka spostrzegawczość,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pięknie ilustrowana opowieść o tym co dzieje się w lesie przez cały rok. Każde pojawiające się tam zwierzątko ma swoją indywidualną historię, która łączy się w spójny sposób z pozostałymi mieszkańcami lasu. Idealna dla dzieci, ćwicząca spostrzegawczość, opowiadanie historii oraz w łatwy sposób ucząca otaczającej nas fauny i flory.

Pięknie ilustrowana opowieść o tym co dzieje się w lesie przez cały rok. Każde pojawiające się tam zwierzątko ma swoją indywidualną historię, która łączy się w spójny sposób z pozostałymi mieszkańcami lasu. Idealna dla dzieci, ćwicząca spostrzegawczość, opowiadanie historii oraz w łatwy sposób ucząca otaczającej nas fauny i flory.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna książka, która w niewielu słowach niesie ogromny przekaz. Dla dzieci i dla rodziców, dla każdego.

Piękna książka, która w niewielu słowach niesie ogromny przekaz. Dla dzieci i dla rodziców, dla każdego.

Pokaż mimo to

Okładka książki Być jak Bernard Kate Hindley, Simon Philip
Ocena 7,9
Być jak Bernard Kate Hindley, Simon...

Na półkach: ,

Królik Bernard jest jak większość ludzi, robi co inni, nie wychyla się, nie chce być wytykany palcem. Jednak czasem, żeby poczuć się dobrze z samym sobą trzeba coś zmienić.

Bardzo lubiana przez mojego 2-letniego syna, trochę długa, ale ilość tekstu na każdej stronie niewielka. Bardzo ładne ilustracje.

Ciekawa książka dla dzieci (i nie tylko) o wychodzeniu z swojej strefy komfortu, pokazująca że najlepszą rzeczą jaką można robić w życiu to być sobą.

Królik Bernard jest jak większość ludzi, robi co inni, nie wychyla się, nie chce być wytykany palcem. Jednak czasem, żeby poczuć się dobrze z samym sobą trzeba coś zmienić.

Bardzo lubiana przez mojego 2-letniego syna, trochę długa, ale ilość tekstu na każdej stronie niewielka. Bardzo ładne ilustracje.

Ciekawa książka dla dzieci (i nie tylko) o wychodzeniu z swojej strefy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pięknie ilustrowana książka o pewnym zajączku Loganie, który boi się wyjść z swojej norki. Jednakże zmuszony sytuacją zbiera w sobie całą odwagę i wyrusza na poszukiwanie przyjaciółki Luny. Na zewnątrz czego go wiele przygód.

Książka bardzo lubiana przez mojego 2-letniego syna. Był czas, że czytaliśmy ją kilka razy dziennie, tekst znam na pamięć jak pewnie duża część rodziców.

Nieduża ilość tekstu na każdej z stron sprawia, że szybko się ją czyta, a dziecko nie nudzi się na poszczególnych rozkładówkach.

Pięknie ilustrowana książka o pewnym zajączku Loganie, który boi się wyjść z swojej norki. Jednakże zmuszony sytuacją zbiera w sobie całą odwagę i wyrusza na poszukiwanie przyjaciółki Luny. Na zewnątrz czego go wiele przygód.

Książka bardzo lubiana przez mojego 2-letniego syna. Był czas, że czytaliśmy ją kilka razy dziennie, tekst znam na pamięć jak pewnie duża część...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgając po tę książkę spodziewałam się opowieści w stylu "za moich czasów...", no nie... to nie była zwykła historia, zwykłego szarego człowieka.

Książka naszpikowana jest czarnym humorem, zaskakującymi zwrotami akcji, wieloma efektami motyla, do tego dużą dawką absurdu, ale jako całość jest bardzo przyjemna. Czyta się ją łatwo, przyjemnie i z uśmiechem na ustach, bo każdy kolejny element historii jest tak abstrakcyjny, że aż chce się wiedzieć co będzie dalej.

Retrospekcje Allana są momentami nużące, ale nie męczące i można szybko przez nie przebrnąć i mimo, że na początku nie wiadomo po co jest ich aż tyle to potem w jakiś sposób łączą się w całą opowieść.

Oczywiście są w niej momenty takie, że "no tu już autora poniosła twórczość totalnie", ale ma to swój urok i to dzięki temu książka jest jedyna w swoim rodzaju.

Sięgając po tę książkę spodziewałam się opowieści w stylu "za moich czasów...", no nie... to nie była zwykła historia, zwykłego szarego człowieka.

Książka naszpikowana jest czarnym humorem, zaskakującymi zwrotami akcji, wieloma efektami motyla, do tego dużą dawką absurdu, ale jako całość jest bardzo przyjemna. Czyta się ją łatwo, przyjemnie i z uśmiechem na ustach, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książka znanej autorki B.A. Paris... po przeczytaniu ostatniej jej pozycji już byłam zawiedziona, ale po tej chyba poważnie zastanowię się przed sięgnięciem po kolejne.
Tematyka i styl pisania tej powieści znacząco odbiega od tego co już znamy i czego możemy się spodziewać po B.A. Paris i może właśnie to był błąd? Brnięcie w inny styl nie przyniósł raczej nic dobrego.

"Dylematy" - książka wlecze się niemiłosiernie!

Czytelnikowi przedstawiona jest historia pewnego małżeństwa Livi i Adama, a właściwie około 24 godzin z ich życia, kiedy to Livi obchodzi swoje 40-ste urodziny. Na te urodziny czekała cała rodzina, a sama bohaterka przygotowywała się do nich 20 lat, dokładnie planując co i jak... No cóż... trochę żałosne.
Jednak jak to w życiu bywa zawsze coś pójdzie nie tak, Adam skrywa przed Liv informacje o ich córce Marine, Livia skrywa przed Adamem inne informacje o ich córce Marine i tak sobie brną w to jeszcze kilka godzin, żeby nie zawalić świata drugiej połówki.

Akcja jak już wspomniałam trwa jakieś 24 godziny. Każda godzina opisana jest z perspektywy Adama i Livi, czyli przeżywamy tą samą godzinę dwa razy co w większości jest niezwykle nudne i męczące. Przez 80% książki ciągle wałkowany jest temat Marine, pozostałe 20% to impreza urodzinowa.

Po przeczytaniu tej pozycji mam wrażanie, że autorka chciała na siłę napisać kolejną książkę, ale nie do końca miała pomysł, a może pomysł miała, ale co najwyżej na krótkie opowiadanie, ale na pewno nie na 350 stron!

Kolejna książka znanej autorki B.A. Paris... po przeczytaniu ostatniej jej pozycji już byłam zawiedziona, ale po tej chyba poważnie zastanowię się przed sięgnięciem po kolejne.
Tematyka i styl pisania tej powieści znacząco odbiega od tego co już znamy i czego możemy się spodziewać po B.A. Paris i może właśnie to był błąd? Brnięcie w inny styl nie przyniósł raczej nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książka znanej autorki B.A. Paris... Niestety w moim odczuciu z każda książką jest trochę gorzej, a moja ocena z każdą spada.

"Pozwól mi wrócić" - książka napisana jak poprzednie językiem prostym. Czyta się ją szybko i przyjemnie, co sprawia, że jest idealna na wieczorny relaks po ciężkim dniu.
Sama fabuła jest interesująca, zagadkowa, ale mniej wciągająca od poprzednich pozycji autorki. Kolejne wątki ujawniane przed czytelnikiem dozują mu informację, wprowadzając nowe "zakręty" w opowiadanej historii, ale powtarzające się fragmenty tej samej opowieści potrafią męczyć i nudzić zarazem.
Zakończenie jak zawsze niespodziewane, choć muszę przyznać, że też w moim odczuciu dość nierealne.

Książka raczej dla fanów autorki, bo nowy czytelnik raczej nie odnajdzie tu wybitnego arcydzieła.

Kolejna książka znanej autorki B.A. Paris... Niestety w moim odczuciu z każda książką jest trochę gorzej, a moja ocena z każdą spada.

"Pozwól mi wrócić" - książka napisana jak poprzednie językiem prostym. Czyta się ją szybko i przyjemnie, co sprawia, że jest idealna na wieczorny relaks po ciężkim dniu.
Sama fabuła jest interesująca, zagadkowa, ale mniej wciągająca od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do sięgnięcia po tę pozycję nakłonił mnie intrygujący tytuł. Samą książkę porównałabym do skrzyżowania Pokuty Olle Lönnaeusa i Celi Jonasa Winnera. Mamy tu podobny klimat, liniowość fabuły i sposób prowadzenia historii. Kilka drastycznych scen, przyspieszenie akcji i podkręcenie napięcia pod koniec w każdej z tych trzech pozycji. Książkę czyta się całkiem przyjemnie, choć początek zapowiadał lepszą pozycję niż mój finalny odbiór po jej przeczytaniu. Z zarzutów – słabo zarysowane postacie, reakcyjna praca śledczych, brak jakiejkolwiek inwencji z ich strony, choć w sumie czego się spodziewać po człowieku na zsyłce z europolu i kobiecie, której celem było przejście do innego wydziału. Dla osób lubiących nieco mroczny, chłodny, skandynawski klimat, książka jak najbardziej do przeczytania. Z kolei jeżeli ktoś oczekuje od tej pozycji mistrzowskiego planu ukrytego za zbrodniami i niezwykłej intrygi to może się rozczarować.

Do sięgnięcia po tę pozycję nakłonił mnie intrygujący tytuł. Samą książkę porównałabym do skrzyżowania Pokuty Olle Lönnaeusa i Celi Jonasa Winnera. Mamy tu podobny klimat, liniowość fabuły i sposób prowadzenia historii. Kilka drastycznych scen, przyspieszenie akcji i podkręcenie napięcia pod koniec w każdej z tych trzech pozycji. Książkę czyta się całkiem przyjemnie, choć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka paragrafowa, w której czytelnik decyduje o tym jaki jest następny krok bohaterki. Książka jest krótka bo ma tylko 27 stron, a w tym 63 paragrafy. Można ją przeczytać raz, ale kto nie chciałby przekonać się co by było gdyby jednak poszedł w drugą stronę?

Fajna, ciekawa i krótka książka paragrafowa. Jeśli ktoś lubi troszkę mroczniejsze (bo nie powiedziałabym, że jest to książka mrożąca krew w żyłach), a do tego lubi wartką akcję to czemu by jej nie przeczytać?

Książka paragrafowa, w której czytelnik decyduje o tym jaki jest następny krok bohaterki. Książka jest krótka bo ma tylko 27 stron, a w tym 63 paragrafy. Można ją przeczytać raz, ale kto nie chciałby przekonać się co by było gdyby jednak poszedł w drugą stronę?

Fajna, ciekawa i krótka książka paragrafowa. Jeśli ktoś lubi troszkę mroczniejsze (bo nie powiedziałabym, że jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poszukiwałam cięższej pozycji, przepełnionej klimatem, konfliktem i złożoną historią, gdzie postacie będą tarzać się w szarościach moralnych decyzji. Powrót do Killybegs swoim opisem wydawał się pasować. Konflikt religijny, wojna, walka o własną wolność. Historię prowadzi Tyrone Meehan, fianna, bojownik, którego poznajemy od jego młodzieńczych lat, aż do późnej starości, gdy wraca na swoje stare, rodzinne śmieci. W książce znajdziemy zarówno zimną, brutalną wojnę, przepełnione fetorem więzienia, jak i konfidencyjne zachowania podwójnych agentów, a także irracjonalne nacjonalistyczne uczucia. Mimo to, czytając książkę odczuwałam niesamowitą pustkę, bezsensowność i bezcelowość działań wojennych jako takich, które w książce zostały opisane. Jak widać człowiek, nie jest jeszcze gotowy na hipisowską miłość i pokój. Trzeba podkreślić, że historia nie jest prowadzona liniowo, co pozwala szybciej połączyć pewne fakty, uprzedzając tym samym jej zakończenie, co dla mnie było jednak minusem, zważywszy na delikatny chaos, który ten zabieg wprowadził, z racji, że powieść jest napisana w dość kronikarsko-pamiętnikowym stylu. Ciekawym akcentem są galeickie wtrącenia, które nie zostały przetłumaczone, a nadają opisom dodatkowego smaczku.

Ostatecznie „Powrót do Killybegs” uznaje tylko za tytuł przeciętny, który chyba z racji słabo opisanych motywów na tle historyczno-politycznym nie pozwala zrozumieć natury i istoty konfliktu. Oprócz okrzyków, wyzwisk i nieuzasadnionej przemocy, pomiędzy rojalistami, a papistami, czy republikanami a unionistami dalej nie wiem, co powodowało taką wrogość pomiędzy tymi grupami.

Może to znak czasów, może jako ludzkość się zmieniamy.
Obyśmy nie musieli wracać do zachowań opisanych w tej książce, a może to tylko mój dysonans spowodowany k-paxianskim myśleniem prota.

Poszukiwałam cięższej pozycji, przepełnionej klimatem, konfliktem i złożoną historią, gdzie postacie będą tarzać się w szarościach moralnych decyzji. Powrót do Killybegs swoim opisem wydawał się pasować. Konflikt religijny, wojna, walka o własną wolność. Historię prowadzi Tyrone Meehan, fianna, bojownik, którego poznajemy od jego młodzieńczych lat, aż do późnej starości,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czego można oczekiwać po już tak wymownym tytule jak „Nawiedzony dom na wzgórzu”? Ja spodziewałam się grozy, ciarek na plecach i potrzeby zapalenia wszystkich świateł przechodząc wieczorem z jednego do drugiego pokoju. No cóż, na oczekiwaniach niestety się skończyło.

Zaczęło się dobrze, bo ileż więcej potrzeba do stworzenia mrocznego klimatu poza wielkim starym (w tym wypadki wiktoriańskim) domem i kilkoma osobami żądnymi paranormalnych przygód? Jednak coś tu ewidentnie nie zagrało. Bohaterami książki są przypadkowo zebrani przez doktora Johna Montaque ludzie, którzy kiedyś w przeszłości mieli do czynienia z paranormalnymi zjawiskami, co jak tłumaczy doktor, są teraz bardziej podatni na to co może ich spotkać w domu. Eleanor Vance jak dla mnie dziewczynka (teoretycznie dorosła kobieta, ale jej późniejsze zachowania są na poziomie przedszkolnym), która ma ciężką przeszłość i teraz postanawia sprzeciwić się swojej siostrze, zabiera jej samochód i jedzie w świat bo jakiś obcy facet zaprosił ją na kilka miesięcy „na wakacje”. Do tego cechuje ją masa kompleksów i myślenie, że wszyscy w duchu się z niej śmieją. Theodora piękna, pewna siebie, tajemnicza i bezpośrednia. Nawet nie wiem co więcej o niej napisać, po prostu była. Na doczepnego przygodę z nimi przeżywa Luke Sanderson, który jest złodziejem i oszustem, ale jednocześnie jest również przyszłym spadkobiercą rezydencji, którego zadaniem jest przypilnowanie dobytku.

Niestety w książce nie ma nic przerażającego. Coś tam skrzypnie, coś tam trzaśnie w drzwi, komuś się wydaje, że coś tam widzi i w jednym pokoju jest zimniej niż w innych. Na tym się kończy. Nie ma niczego co trzymałoby w napięciu, nie ma niczego mrożącego krew w żyłach, po prostu jest nijakie.

Jak dla mnie książka z horrorem ma mało wspólnego, nie wywołuje odczuć, których oczekuję i poszukuję przy takiej lekturze, co dla mnie jest ogromnym minusem. Przeczytałam ją w miarę szybko, ale niestety z uczuciem „byle już skończyć i mieć to z głowy”.

Czego można oczekiwać po już tak wymownym tytule jak „Nawiedzony dom na wzgórzu”? Ja spodziewałam się grozy, ciarek na plecach i potrzeby zapalenia wszystkich świateł przechodząc wieczorem z jednego do drugiego pokoju. No cóż, na oczekiwaniach niestety się skończyło.

Zaczęło się dobrze, bo ileż więcej potrzeba do stworzenia mrocznego klimatu poza wielkim starym (w tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gene Brewer kontynuuje historię Roberta Portera/prota w trzecim cyklu trylogii. Choć można zarzucić autorowi, że schematy z poprzednich części są powielane, a dialogi już nie zaskakują, a wręcz można by im zarzucić pewną wtórność, to jednak świat instytutu psychiatrycznego, osobowość prota i jego spojrzenie na naszą PLANETĘ powoduje, że chętnie zgłębiałam kolejne strony. Myślę, że warto przeczytać książkę, chociażby dla końcowego raportu prota, który w specyficzny sposób opisuje nasz gatunek. Tutaj autorowi należą się brawa, za ironiczne podejście do przywar, cech i elementów, które tworzą nasze człowieczeństwo, dla nas będących powodem do dumy, z kolei dla zewnętrznego obserwatora jedynie irracjonalnym zachowaniem.
Koniec końców trylogia nakłania do refleksji, podobnie jak prot opuszczając Ziemię, zostawił z pewnymi dylematami doktora Brewera, tak i książka zostawia nas z dylematami względem naszego postępowania jako całość, w rozumieniu ludzkości, a nie jedynie zbioru indywidualności czy też jednostek. Podkreślę też zmianę w odbiorze książki jako bardziej socjologicznej, aniżeli miało to miejsce w poprzednich częściach. W „jedynce” mieliśmy przede wszystkim sprytnie skombinowane połączenie książki psychologiczno-obyczajowej z science fiction, a głównym clue były odbywane sesje z protem. W ostatniej części aspekt psychologiczny, mimo że wydobyty (tu musiał by się pojawić spoiler o powodach traumy Roberta Portera), to jednak schodzi na dalszy plan. Moje odczucie odnośnie samych sesji w tej części było takie, że autor zarówno w książce jako bohater jak i osoba pisząca nie miał już cierpliwości, a wydanie książki było wyścigiem z czasem, podobnie jak ostatnia podróż prota.

Słowem podsumowania:
Pomimo pewnych wad, trójka utrzymuje się w klimacie poprzednich części, niezależnie od tego, że w większym zakresie skupia się na stronie społecznej/cywilizacyjnej. Czytało się ją przyjemnie i szybko, więc jeżeli polubiliście poprzednie części to warto poświęcić raptem parę wieczorów, aby znów potkać się z protem.

Gene Brewer kontynuuje historię Roberta Portera/prota w trzecim cyklu trylogii. Choć można zarzucić autorowi, że schematy z poprzednich części są powielane, a dialogi już nie zaskakują, a wręcz można by im zarzucić pewną wtórność, to jednak świat instytutu psychiatrycznego, osobowość prota i jego spojrzenie na naszą PLANETĘ powoduje, że chętnie zgłębiałam kolejne strony....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Freddie Mercury i ja Jim Hutton, Tim Wapshott
Ocena 7,5
Freddie Mercur... Jim Hutton, Tim Wap...

Na półkach: , , ,

Freddie Mercury to wielka gwiazda rocka, kontrowersyjny na scenie, ale jaki był na co dzień? To pytanie myślę zadaje sobie wiele osób dla których Freddie jak i zespół Queen są mistrzami, ale odpowiedzi na próżno szukać w wywiadach Mercury’ego, który unikał wywiadów, a jeśli jakiegoś udzielał to był powściągliwy w udzielaniu szczerych odpowiedzi na intymne pytania, bo przecież liczyła się tylko muzyka, a nie to z kim się spotykał lub co lubił robić w wolnym czasie.

Po książkę sięgnęłam po zobaczenie filmu „Bohemian Rhapsody”, gdyż czułam niedosyt. Po przeczytaniu książki Jima Huttona pragnienie zostało zaspokojone i dodatkowo sprawiło, że jestem jeszcze większą fanką twórczości Mercury’ego.

Biografia Frieddiego napisana przez jego męża (bo tak w otoczeniu przyjaciół nazywał Jima Frieddie) odsłania przed czytelnikiem prywatne oblicze legendy rocka. Biografia obejmuje siedem lat ich wspólnego życia począwszy od pierwszego spotkania, aż do momentu wyprowadzki Jima z Garden Lodge. W książce czytelnik dowie się jak Jim poznał Freddiego, jak rozwijała się ich znajomość, która z czasem przerodziła się w miłość, wybierze się z nimi w podróż życia do Japonii oraz na wiele ostrych i luksusowych imprez na których były obecne narkotyki, a szampan lał się hektolitrami. Dzięki książce możliwe będzie również poznanie tej drugiej, prywatnej strony gwiazdora, jak wyglądały jego święta, co go cieszyło i jak w jego domu pojawiło się tyle kotów.

Dodatkowym aspektem, który czyni tą książkę niepowtarzalną jest opisanie przez Jima ostatnich dni, godzin i minut życia Freddiego. Fragment ten niewątpliwie jest czymś co poróżnia czytelników. Jedni uważają, że Jim przekroczył granicę dobrego smaku opisując wszystko, drudzy zaś tego właśnie szukali w tej książce – odpowiedzi jak wyglądała śmierć ich idola, informacji której nie można znaleźć w żadnej innej książce. Ja osobiście należę do tych drugich.

Książka pełna jest smaczków, których nie znajdzie się nigdzie indziej. Sprawia, że czytelnik może poznać historię pewnej miłości, która nie kończy się zdaniem „i żyli długo i szczęśliwie”. Poznajemy tam obraz gwiazdy rocka przedstawionej oczami mężczyzny, który go kochał, który nie postrzegał go tylko przez pryzmat muzyki, ale widział w nim wrażliwego mężczyznę, który kochał koty, ryby koi i obdarowywanie prezentami swoich bliskich. Jednocześnie Jim niczego nie koloryzuje, nie przedstawia Freddiego tylko w tym różowym świetle, opisuje jego narkotykowe przygody, nie ukrywa bujnego życia seksualnego, przedstawia Freddiego takim jakim był, co czyni tę książkę wyjątkową.

Freddie Mercury to wielka gwiazda rocka, kontrowersyjny na scenie, ale jaki był na co dzień? To pytanie myślę zadaje sobie wiele osób dla których Freddie jak i zespół Queen są mistrzami, ale odpowiedzi na próżno szukać w wywiadach Mercury’ego, który unikał wywiadów, a jeśli jakiegoś udzielał to był powściągliwy w udzielaniu szczerych odpowiedzi na intymne pytania, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tatuażysta z Auschwitz - bestsellerowa powieść oparta na faktach, na relacji Lale Sokołowa z jego pobyty w Auschwitz. Zachęcające recenzję prasy, ludzi i zajmowane pierwsze miejsca tej książki na wielu listach czytelniczych sprawiły, że bez wahania po się sięgnęłam.

Dzisiaj kiedy piszę tą recenzję w sieci można zauważyć wiele skrajnych opinii na jej temat. Recenzenci zarzucają książce kłamstwo, nijakość, lakoniczność, i to że Lale przeżył to wszystko jakby był na wakacjach, a tak naprawdę na to nie zasłużył bo współpracował z „wrogami”. Jestem ciekawa jak zachowaliby się Ci ludzie w tamtych czasach, czy heroicznie walczyliby za Polskę, a może sami robili wszystko (w tym współpracę, na różnych frontach) aby przeżyć, aby uwolnić się z tego piekła. Są oczywiście też te dobre opinie na temat tej książki i to właśnie ku nim dzisiaj bardziej się pochylę.

Przeczytałam parę książek o Auschwitz, jedne cięższe inne lżejsze, jedna okrutne inne dające wiele wiary w drugiego człowieka. Tatuażysta z Auschwitz jest książką o miłości, miłości, która swój początek miała w niezwykle brutalnych okolicznościach, w obozie koncentracyjnym. Dla mnie ta książka jest opisem początku związku dwóch młodych ludzi, którzy są w stanie zrobić i wytrzymać bardzo wiele, aby przeżyć i żyć długo i szczęśliwie na wolności.

To prawda, że książka jest napisana łatwym językiem, ale może właśnie o to chodziło autorce? Czy ludzie teraz nie dążą do upłycenia wszystkiego? Do napisania 1000 słów w jednym zdaniu bo szybko, bo łatwo? Może właśnie autorce chodziło o zwrócenie uwagi młodych ludzi, ludzi którzy nie mają czasu, ani ochoty na czytanie epopei. Temat Holokaustu jest już na tyle ciężki, że może nie warto go pisać nie wiadomo jak ciężkim stylem, bo mało kto sięga po książkę wiedząc, że po przeczytaniu jednego rozdziału masz dosyć na kolejne kilka dni?

Uważam, że książka jest warta przeczytania przez osoby nowe w temacie, ale również przez osoby, które przeczytały wiele podobnych tytułów chociażby po to, aby samodzielnie wyrobić sobie opinię na jej temat.

Tatuażysta z Auschwitz - bestsellerowa powieść oparta na faktach, na relacji Lale Sokołowa z jego pobyty w Auschwitz. Zachęcające recenzję prasy, ludzi i zajmowane pierwsze miejsca tej książki na wielu listach czytelniczych sprawiły, że bez wahania po się sięgnęłam.

Dzisiaj kiedy piszę tą recenzję w sieci można zauważyć wiele skrajnych opinii na jej temat. Recenzenci...

więcej Pokaż mimo to