-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-08-12
2023-07-30
Bardzo treściwy i dokładny przewodnik, opisujący nie tylko centrum Wilna, ale i różne dalsze dzielnice, a także okolice miasta. Rozdziały podzielone wg części miasta opisują wiele zabytków, kościółów i pomników, a w 99% opisy te zaopatrzone są w zdjęcie omawianego obiektu. Dodatkowo każdy rozdział poprzedza szczegółowa mapa danej dzielnicy, więc z tym przewodnikiem ciężko cokolwiek ominąć.
Mamy nawet osobny rozdział o dzielnicy cmentarnej i plan cmentarza na Rossie, wraz ze zdjęciami nagrobków najwybitniejszych osób, co bardzo ułatwiło mi jego zwiedzanie. Poza tym jest też ciekawy wstęp z informacjami historycznymi i kulturalnymi; tego typu ciekawostki (np. legendy czy polskie akcenty) przewijają się zresztą również na dalszych stronach w dodatkowych ramkach.
Jedynymi mankamentami mogą być dość spore rozmiary jak na przewodnik turystyczny (co jest minusem tylko jeśli chcemy nosić książkę przy sobie podczas wycieczki) oraz bardzo szczątkowy słowniczek polsko-litewski, i to bez zapisu wymowy. Ale to w sumie drobiazgi, a książka naprawdę dużo dodała do mojego wyjazdu. Polecam.
Bardzo treściwy i dokładny przewodnik, opisujący nie tylko centrum Wilna, ale i różne dalsze dzielnice, a także okolice miasta. Rozdziały podzielone wg części miasta opisują wiele zabytków, kościółów i pomników, a w 99% opisy te zaopatrzone są w zdjęcie omawianego obiektu. Dodatkowo każdy rozdział poprzedza szczegółowa mapa danej dzielnicy, więc z tym przewodnikiem ciężko...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-30
Sięgnęłam po tę książkę z nadzieją, że pomoże mi ona w dogłębnym zrozumieniu przebiegu i - w szczególności- przyczyn wojny w Kosowie. Niestety była ona płonna. Reportaż zaczyna się niejako "in media res" - w środku konfliktu, bez zagłębiania się w wydarzenia poprzedzające przeżycia autora. Co prawda mamy potem trochę wyjaśnień, ale nie cofają się one dostatecznie daleko w przeszłość.
Drugą sprawą jest to, że choć mamy tu historie i opinie konkretnych Serbów, które pomagają zrozumieć ich punkt widzenia, to nie poświęca się tu w równej mierze miejsca na opowieści o konkretnych Kosowianach. Do tego autor bardzo szczegółowo opisuje strategie NATO i sił angielskich (z wyraźnym pro-brytyjskim wydźwiękiem), w tym ich ćwiczenia, co jest zwyczajnie męczące i nie wnosi na tyle dużo do zrozumienia sytuacji, by poświęcać temu tyle czasu.
No, ale ostatecznie autor opisuje po prostu to, co widział z bliska. Jest to więc może bardziej wina mylnego tytułu książki - nie jest to historia wojny jako całości, tylko po prostu reportaż Tima Marshalla dotyczący tego, co sam przeżył i co zostało mu opowiedziane.
Dla mnie było to rozczarowanie, zwłaszcza że styl pisania autora nie jest wybitny, a wplatany niekiedy humor - wymuszony. Dlatego też nie dobrnęłam do końca publikacji (choć samo posłowie przeczytałam). Dalej muszę szukać dobrej książki o całościowej historii tego konfliktu.
Sięgnęłam po tę książkę z nadzieją, że pomoże mi ona w dogłębnym zrozumieniu przebiegu i - w szczególności- przyczyn wojny w Kosowie. Niestety była ona płonna. Reportaż zaczyna się niejako "in media res" - w środku konfliktu, bez zagłębiania się w wydarzenia poprzedzające przeżycia autora. Co prawda mamy potem trochę wyjaśnień, ale nie cofają się one dostatecznie daleko w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-11
Książka lekko napisana, ale strasznie powierzchowna i pełna powtarzanych w kółko myśli (że o irytujących a wszechobecnych odniesieniach do filmu "Między słowami" nie wspomnę). Nie ma tu też praktycznie nic nowego dla kogoś, kto interesuje się Japonią już trochę dłużej. A wstęp obiecywał nam przecież dogłębną analizę japońskiej duszy... cóż, obiecanki-cacanki.
Pozycja dobra tylko na sam początek, dla kogoś, kto nigdy nie czytał nic o Japonii.
Książka lekko napisana, ale strasznie powierzchowna i pełna powtarzanych w kółko myśli (że o irytujących a wszechobecnych odniesieniach do filmu "Między słowami" nie wspomnę). Nie ma tu też praktycznie nic nowego dla kogoś, kto interesuje się Japonią już trochę dłużej. A wstęp obiecywał nam przecież dogłębną analizę japońskiej duszy... cóż, obiecanki-cacanki.
Pozycja dobra...
2020-10-25
Krótka, ale bardzo treściwa książka zbierająca wspomnienia polskiego misjonarza z wieloletniej pracy w Zairze/Demokratycznej Republice Konga. Publikacji tej przydałaby się zdecydowanie lepsza korekta & redakcja, jednak autor pisze w tak ciekawy i obrazowy sposób (a w trzecim rozdziale wręcz w sposób literacki), że lektura była przyjemna mimo tej jednej wady. Interesujące są też liczne zdjęcia ilustrujące relację; szczególnie cenna dla śledzenia opowieści była mapa opisywanego regionu.
Polecam zainteresowanym zarówno działalnością misyjną, jak też samą DRK i centralną Afryką w ogóle (ksiądz Pasiuk posługiwał w rejonie graniczącym z Rwandą i Ugandą).
Krótka, ale bardzo treściwa książka zbierająca wspomnienia polskiego misjonarza z wieloletniej pracy w Zairze/Demokratycznej Republice Konga. Publikacji tej przydałaby się zdecydowanie lepsza korekta & redakcja, jednak autor pisze w tak ciekawy i obrazowy sposób (a w trzecim rozdziale wręcz w sposób literacki), że lektura była przyjemna mimo tej jednej wady. Interesujące są...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-11
Lektura tego zbioru reportaży (skupiających się na sytuacji politycznej, kulturze i historii danych krajów) otwiera oczy nie tylko na złożoność problemów poszczególnych państw Afryki, lecz również na duże wady sposobów, w jakie inne kontynenty starają się jej pomóc. Są to teksty bardzo dobrze napisane i przenikliwe, choć często także niesamowicie depresyjne - zwłaszcza gdy czytamy o bezsilności przeciętnych mieszkańców Czarnego Lądu, a tak naprawdę również i naszej, jeśli chodzi o możliwości prawdziwie produktywnej pomocy. Mimo to - a może właśnie dlatego - polecam lekturę, naprawia ona zdecydowanie perspektywę, w jakiej patrzymy na nasze własne życie.
Lektura tego zbioru reportaży (skupiających się na sytuacji politycznej, kulturze i historii danych krajów) otwiera oczy nie tylko na złożoność problemów poszczególnych państw Afryki, lecz również na duże wady sposobów, w jakie inne kontynenty starają się jej pomóc. Są to teksty bardzo dobrze napisane i przenikliwe, choć często także niesamowicie depresyjne - zwłaszcza gdy...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-10
Jedna z lepszych książeczek z tej serii. Autor opowiada głównie o Rzymie, Sienie i Materze. Są to ciekawe oraz - w porównaniu do bardziej chaotycznych części serii i na tyle, na ile pozwala mała ilość stron - dość dokładne wyrywki z historii i współczesności tych miast. Szybka i lekka lektura.
Jedna z lepszych książeczek z tej serii. Autor opowiada głównie o Rzymie, Sienie i Materze. Są to ciekawe oraz - w porównaniu do bardziej chaotycznych części serii i na tyle, na ile pozwala mała ilość stron - dość dokładne wyrywki z historii i współczesności tych miast. Szybka i lekka lektura.
Pokaż mimo to2018-03-30
Powtórzę za innymi, że książka jest nierówna, w pewnych miejscach za dużo w niej powracających stale zwrotów, a momentami pan Wojciech zbytnio wychwala Amerykę. Ale z drugiej strony, widać doskonale, że to jest książka napisana przez autora bardziej "pod siebie" niż pod czytelników jego przygód w dżungli, swego rodzaju pamiętnik, więc z tej perspektywy taka a nie inna narracja nie dziwi.
I mimo tego, że sprawozdania z samego domku autora bywają czasem zwyczajnie nudne, to portret małej społeczności na arizońskim odludziu jest już bardzo interesujący. Miło było przyglądać się temu ludzkiemu "stadu", jak je określa pan Wojciech, i przyglądać się, jak funkcjonuje życie społeczne na niegościnnej prerii.
Polecam fanom twórczości autora oraz osobom zainteresowanym tą właśnie częścią USA.
Powtórzę za innymi, że książka jest nierówna, w pewnych miejscach za dużo w niej powracających stale zwrotów, a momentami pan Wojciech zbytnio wychwala Amerykę. Ale z drugiej strony, widać doskonale, że to jest książka napisana przez autora bardziej "pod siebie" niż pod czytelników jego przygód w dżungli, swego rodzaju pamiętnik, więc z tej perspektywy taka a nie inna...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-10
W odróżnieniu od sporej części recenzentów, mnie konstrukcja książki i styl autorów nie przeszkadzały zbytnio w czytaniu. Przerwy, jakie robiłam sobie w lekturze, nie były więc spowodowane jakością tekstu, ale koniecznością odpoczynku od tej niezwykle depresyjnej historii. Nic, tylko siąść i płakać, niestety. I być wdzięcznym za fakt, że nie jest się zmuszonym żyć w opisywanym mieście.
W odróżnieniu od sporej części recenzentów, mnie konstrukcja książki i styl autorów nie przeszkadzały zbytnio w czytaniu. Przerwy, jakie robiłam sobie w lekturze, nie były więc spowodowane jakością tekstu, ale koniecznością odpoczynku od tej niezwykle depresyjnej historii. Nic, tylko siąść i płakać, niestety. I być wdzięcznym za fakt, że nie jest się zmuszonym żyć w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-05
Książka ta jest z jednej strony intrygująca, gdyż prezentuje wycinek amerykańskiej rzeczywistości z końca lat pięćdziesiątych, czyli świata, którego już nie ma. Z drugiej strony, jest też bardzo przygnębiająca czy wręcz smutna - jako że owym wycinkiem jest konflikt na tle rasowym, czyli mówiąc wprost problem segregacji i rasizmu wobec czarnoskórych mieszkańców kraju.
Dla współczesnego czytelnika okrucieństwo codziennej dyskryminacji tamtych czasów jest szokujące; tym bardziej, że poznajemy je z osobistej perspektywy konkretnego człowieka i jego przyjaciół, a nie z suchego podręcznika historii. A jest to człowiek, który jeszcze do niedawna był obywatelem pierwszej kategorii, lecz zmiana li tylko koloru skóry sprowadziła go nagle na zupełnie nowy, podrzędny poziom. Opisy pogarszającego się stanu ducha autora są przejmujące, a nawet przerażające, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Griffin był jedynie "tymczasowym" Murzynem, podczas gdy prawdziwi czarni Amerykanie musieli wówczas znosić podobne emocje przez całe swoje życie.
Dodatkowym plusem jest to, że pisarz, choć potępia wyraźnie białych rasistów i współczuje czarnoskórym, nadal stara się zrozumieć obie strony. Próbuje dociec, skąd u białych biorą się tak szkodliwe przekonania, jak również zasygnalizować wewnętrzne problemy w społeczności czarnych. Jeśli chodzi o styl książki, to jest ona napisana dość prostym, ale ciekawym językiem. A ze względu na szczegółowość zapisków i obfitość fragmentów mówiących o emocjach autora, Griffin staje się nam na swój sposób bliski i każdy afront, jakiego doznaje on sam oraz towarzysze jego niedoli, oburza także i nas.
Cennym dodatkiem są w tym wydaniu zdjęcia z podróży pisarza. Także posłowie opisujące koleje życia Griffina rzuca mnóstwo nowego światła na cały reportaż i prezentuje inne ciekawe pozycje z dorobku autora (np. książkę o ślepocie, którą napisał w okresie, gdy był niewidomy).
Książka ta jest z jednej strony intrygująca, gdyż prezentuje wycinek amerykańskiej rzeczywistości z końca lat pięćdziesiątych, czyli świata, którego już nie ma. Z drugiej strony, jest też bardzo przygnębiająca czy wręcz smutna - jako że owym wycinkiem jest konflikt na tle rasowym, czyli mówiąc wprost problem segregacji i rasizmu wobec czarnoskórych mieszkańców kraju.
Dla...
2016-08
XVI-wieczna relacja z podróży po różnych krajach (głównie wyspy greckie, Egipt i Turcja), które autor odwiedził w drodze do Konstantynopola jako członek francuskiej misji dyplomatycznej. Pierre Belon był zamiłowanym naturalistą i w związku z tym zwraca on w swojej książce szczególną uwagę na świat fauny i flory, lecz również na innego rodzaju "osobliwości". Te ostatnie to ciekawostki dotyczące miejscowej kultury - religii, mody, architektury, kuchni, medycyny, jak również edukacji i estetyki.
W porównaniu do innych relacji z epoki, "Observations" czyta się naprawdę bardzo dobrze, a to ze względu właśnie na wspomniane nastawienie dzieła na interesujące fakty, a także dzięki przejrzystemu językowi autora. Dodatkowym plusem są pojawiające się niekiedy anegdotki z samej podróży lub osobiste opinie autora (co wcale nie było wówczas częstym elementem tego typu prac). Co więcej, Pierre Belon nie zamierzał, jak inni renesansowi podróżnicy-badacze, powtarzać opisów dalekich miejsc po autorach starożytnych, lecz konfrontował ich pisma z zastaną rzeczywistością. Jego relacja zawiera też sporo rycin, które pomagają przybliżyć czytelnikowi egzotyczną rzeczywistość. Dzięki tym wszystkim zaletom, jak również z uwagi na wydanie książki po francusku zamiast po łacinie, "Observations" cieszyły się niegdyś dużym powodzeniem.
Myślę, że jeśli ktoś interesuje się Imperium Osmańskim w XVI wieku lub ogólnie dalekimi podróżami w tamtych czasach i chciałby przeczytać jakąś relację z epoki, to "Observations" Belona świetnie się do tego nadają. Atutem jest tu na pewno fakt, że książka jest dostępna nie tylko w zmodernizowanym wydaniu francuskim (niestety nie wszystkie ważne relacje się tego doczekały), lecz także angielskim (pod tytułem "Travels in the Levant: The Observations of Pierre Belon of Le Mans on Many Singularities and Memorable Things Found in Greece, Turkey, Judaea"). Dodam jeszcze, że zarówno francuska, jak i angielska wersja zawiera wstęp autorstwa Alexandry Merle.
XVI-wieczna relacja z podróży po różnych krajach (głównie wyspy greckie, Egipt i Turcja), które autor odwiedził w drodze do Konstantynopola jako członek francuskiej misji dyplomatycznej. Pierre Belon był zamiłowanym naturalistą i w związku z tym zwraca on w swojej książce szczególną uwagę na świat fauny i flory, lecz również na innego rodzaju "osobliwości". Te ostatnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-22
W książce tej przeplatają się ze sobą rozważania religijne autora oraz fragmenty przedstawiające nam wygląd oraz historię odwiedzanych przezeń miejsc kultu. Należy jednak wziąć pod uwagę, że jest to bardziej osobisty dziennik niż typowa relacja z podróży.
Moje wrażenia? Pozycja krótka, ale zdecydowanie poruszająca. Jeśli ktoś szuka inspiracji duchowej, to jest to tytuł dla niego. Atutem "Kwitnącej pustynii" jest poza tym duża ilość zdjęć z podróży.
W książce tej przeplatają się ze sobą rozważania religijne autora oraz fragmenty przedstawiające nam wygląd oraz historię odwiedzanych przezeń miejsc kultu. Należy jednak wziąć pod uwagę, że jest to bardziej osobisty dziennik niż typowa relacja z podróży.
Moje wrażenia? Pozycja krótka, ale zdecydowanie poruszająca. Jeśli ktoś szuka inspiracji duchowej, to jest to tytuł dla...
2015-09-03
Moje pierwsze, trochę przypadkowe spotkanie z twórczością pani B. Pawlikowskiej. Niestety, to spotkanie zdecydowanie rozczarowuje.
Tak jak wspomniała już kashiuka, ta krótka książeczka napisana jest w stylu przywodzącym na myśl blogowe zapiski... A w tym wypadku nie jest to komplement. Na początku pióro autorki niedomaga, potem jest lepiej, a pod koniec - niestety bardzo kiepsko. Czytając króciutki (jak wszystkie) rozdzialik pt. "Tajemnica" niemal zgrzytałam zębami, ponieważ przemyślenia w nim zawarte są arcycoelhowskie, a forma, w jakiej zostały podane - nawet słabsza od tej stosowanej przez wspomnianego przed chwilą P.C. To zakończenie popsuło mocno moje wrażenia z książeczki.
Nie będę się rozwodzić nad tym, że po lekturze nadal nie wiem, jaki ustrój państwowy ma Zanzibar lub jakie religie i narodowości można tam najczęściej spotkać. Coś na ten ostatni temat jest, ale to ledwie wzmianki. Myślę zresztą, że ta seria nie zakłada obecności takich informacji, a jedynie pewnej dawki "egzotyki".
Poza tym podzielam zdanie czytelników, którzy uważają rysunki w tym dziełku za zbędne. Są równie bezużyteczne i nieciekawe jak podpisy pod zdjęciami, które w większości są fragmentami rozdziałów.
Ale, ale - są i plusy. Same zdjęcia są interesujące i ładne, niektóre nawet wyjątkowo ładne. Bardzo podobały mi się też wszystkie wstawki historyczne, a zwłaszcza miejsca, w których pani Beata cytowała wspomnienia różnych ciekawych postaci. Nie ukrywam przy tym, że to głównie dlatego, iż wstawki te podsunęły mi interesujące tytuły do przeczytania.
Jednakże jeśli w jakiejś książce najlepsze są historie wzięte z innych książek, to nie świadczy to zbyt dobrze o danej pozycji. Przeczytać można, jako pewnego rodzaju wstęp do znajomości z Zanzibarem. Szkoda tylko, że jest to znajomość tak przelotna.
Moje pierwsze, trochę przypadkowe spotkanie z twórczością pani B. Pawlikowskiej. Niestety, to spotkanie zdecydowanie rozczarowuje.
Tak jak wspomniała już kashiuka, ta krótka książeczka napisana jest w stylu przywodzącym na myśl blogowe zapiski... A w tym wypadku nie jest to komplement. Na początku pióro autorki niedomaga, potem jest lepiej, a pod koniec - niestety bardzo...
Właściwie jest to zbiór krótkich felietonów nt współczesnej Japonii + trochę wywiadów. O ile te ostatnie, zwłaszcza z twórcami komiksów, są bardzo ciekawe, to już z felietonami jest gorzej. Niektóre są naprawdę interesująco napisane, inne wypadają pod tym względem słabiej, ale większość jest zdecydowanie ZA KRÓTKA! W takich miniaturkach ledwo porusza się temat, a nie ma nic gorszego niż powierzchowny artykuł o kulturze. Sporo ciekawostek jest, jednak jeśli ktoś jest naprawdę zainteresowany tematem, to myślę, że długość i tematyka (raczej oklepana) tych felietonów go rozczaruje.
Można przeczytać, ale nie jest to zbyt wciągająca lektura, niestety.
Właściwie jest to zbiór krótkich felietonów nt współczesnej Japonii + trochę wywiadów. O ile te ostatnie, zwłaszcza z twórcami komiksów, są bardzo ciekawe, to już z felietonami jest gorzej. Niektóre są naprawdę interesująco napisane, inne wypadają pod tym względem słabiej, ale większość jest zdecydowanie ZA KRÓTKA! W takich miniaturkach ledwo porusza się temat, a nie ma nic...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-04-20
"Afryka" to druga książeczka z serii pana Kraśko, z jaką miałam przyjemność się zapoznać i muszę przyznać, że podobała mi się nawet bardziej od "Bliskiego Wschodu".
Tym razem autor nie przeskakuje już tak bardzo między przedstawianymi krajami i skupia się na trzech: Kenii, Rwandzie oraz Kongu. Pierwsza połowa książki, bardziej przygodowa, przybliża nam piękną i dziką Afrykę naszych wyobrażeń, podczas gdy druga jest już poważniejsza - opisuje wojnę w Rwandzie i jej konsekwencje. Trzeba przyznać, że kontrast między tą bajkowością a tragediami mocno uderza, a przecież obie te rzeczywistości są częścią Afryki...
Tomik odkładałam wobec tego z pewnym przygnębieniem, ale przecież pozwolił mi on też poczuć magię przygody, urzekł opisami cudów natury i rozweselił wywodami niejakiego Sundaya. Słowem, autorowi udało się zawrzeć naprawdę sporo w tej z założenia niezbyt obszernej publikacji. Do tego całość napisana jest sprawnie i zawiera wiele b.dobrych zdjęć - nie pozostaje mi nic innego, jak polecić lekturę.
"Afryka" to druga książeczka z serii pana Kraśko, z jaką miałam przyjemność się zapoznać i muszę przyznać, że podobała mi się nawet bardziej od "Bliskiego Wschodu".
Tym razem autor nie przeskakuje już tak bardzo między przedstawianymi krajami i skupia się na trzech: Kenii, Rwandzie oraz Kongu. Pierwsza połowa książki, bardziej przygodowa, przybliża nam piękną i dziką...
2013-02-12
"Lalki w ogniu" są napisane świetnym, żywym językiem pełnym pięknych, obrazowych porównań i to chyba największa zaleta tej książki, co wcale nie oznacza, że jedyna. Przeciwnie - mamy tu sporo ciekawych zdjęć, bardzo przypadł mi do gustu również podział całości na rozdziały tematyczne składające się z wielu krótkich fragmentów. Także dzięki temu książkę czyta się szybko i przyjemnie. Choć oczywiście najważniejsza jest tu sama treść rodziałów...
Autorce udało się opisać Indie w sposób daleki od cukierkowych albumów turystycznych, a dzięki temu bliski słodko-gorzkiej prawdzie. Tutaj muszę zaznaczyć, że nie zgadzam się zupełnie z opiniami, wg których autorka przedstawiła Indie od najgorszej strony i przez to jakoby "zniechęca ludzi do poznania ich" (!). Owszem, jak wspomniałam, nie jest tu cukierkowo (zresztą w żadnym szanującym się reportażu nie powinno być), ale czytamy też o wielu pozytywnych sprawach. Rozdziały poświęcone kuchni, ubiorowi, handlowaniu czy religii (zwłaszcza te o religii) są pełne podziwu dla Hindusów i odmalowują wiele dobrych cech tego wielkiego kraju oraz jego mieszkańców - czy skrajni krytycy "Lalek..." nie doszli do tych części książki? Z kolei osoby piszące o rzekomym "poczuciu wyższości" autorki najwyraźniej przeoczyły jakimś cudem wprost wylewający się z kartek szacunek i zachwyt pisarki ogromną determinacją i pomysłowością tego narodu. Owszem, narodu pełnego nie dających się zignorować problemów, z których największy to plaga biedy, ale mimo to pięknego. A entuzjazm autorki w jego opisywaniu tylko zachęca do dalszego poznawania Indii, a nie odwrotnie.
Do czego zmierzam z tym przydługim wywodem? Otóż do tego, że dostrzeganie Indii (czy jakiegokolwiek innego państwa) razem z ich brudem i biedą nie prowadzi wg mnie do "obrzydzenia sobie" tego kraju, tylko raczej - do uświadomienia go sobie w jego całości. Tak samo mentalność większości Hindusów nie jest mentalnością kosmopolitycznej a nielicznej klasy wyższej i nie ma co oszukiwać siebie, że jest inaczej. Jeśli komuś to osłabi jego pasję, to cóż... musiała to być pasja nie do prawidzwego kraju, tylko do jakiegoś jego małego skraweczka, i tyle.
Zarzutów co poniektórych względem autorki nie rozumiem tym bardziej, że Paulina Wilk nawet smutne sprawy umie wspaniale opisać, w sposób dotykający do żywego, ale dzięki temu właśnie tak wciągający. W końcu czytamy o sobie podobnych ludziach, emocje powinny więc się tu znaleźć. I w tej książce jest ich mnóstwo!
Mnie właśnie taki portret Indii zaciekawił dużo bardziej niż kolorowe obrazki z programów podróżniczych, choć takich obrazków nie brak i tutaj. Jest ich mnóstwo i są warte zachwytu, ale nigdy nie pozwalają zapomnieć, że są tylko częścią rzeczywistości.
I tu kolejna rzecz, która mi się b. podobała w "Lalkach..." - zjawiska opisane przez autorkę w początkowych rozdziałach powracają echem w kolejnych, pokazując, że nie da się oddzielić jednych od drugich, nawet jeśli skupiamy się w danej chwili na innym aspekce życia. Daje to świetne wrażenie spójności i oddaje skomplikowanie dnia codziennego.
Wobec tego wszystkiego (a i tak pominęłam wiele aspektów tego reportażu; polecam zapoznać się z bardzo trafną oficjalną recenzją) nie mogę się doczekać następnej książki autorki i polecam "Lalki w ogniu" wszystkim miłośnikom literatury podróżniczej!
"Lalki w ogniu" są napisane świetnym, żywym językiem pełnym pięknych, obrazowych porównań i to chyba największa zaleta tej książki, co wcale nie oznacza, że jedyna. Przeciwnie - mamy tu sporo ciekawych zdjęć, bardzo przypadł mi do gustu również podział całości na rozdziały tematyczne składające się z wielu krótkich fragmentów. Także dzięki temu książkę czyta się szybko i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Tak jak już wspomnieli inni czytelnicy, książka Jaumego Sanllorente zmusza do poważnej refleksji nad swoim postępowaniem i nad człowieczeństwem w ogóle. Nie robi tego w wyszukanych słowach, lecz przez świadectwo życia - i chyba dlatego działa na nas jeszcze mocniej. Autor pisze wprawnie i chociaż jego styl nie jest specjalnie porywający, to można mu to wybaczyć, gdyż treść "Uśmiechów Bombaju" sama w sobie wystarczająco porywa. Czy też może raczej: przygniata. Lecz także zostawia nadzieję, bo skoro istnieją tacy ludzie jak Jaume, to świat nie jest jeszcze stracony i - co jeszcze ważniejsze nawet - skoro autor był w stanie tak mocno zmienić swe życie, by pomagać innym, to każdy z nas jest do tego zdolny. Trzeba tylko mieć motywację, a sposób się znajdzie.
Polecam mocno tę książkę, bo świetnie uświadamia o sytuacji biedoty w Indiach i napełnia człowieka wspomnianą motywacją do pomagania innym, a także jakąś niewytłumaczalną energią do działania. Przede wszystkim zaś otwiera oczy na drugiego człowieka obok nas, co jest chyba najwspanialszą rzeczą, jaką może dać nam książka.
Tak jak już wspomnieli inni czytelnicy, książka Jaumego Sanllorente zmusza do poważnej refleksji nad swoim postępowaniem i nad człowieczeństwem w ogóle. Nie robi tego w wyszukanych słowach, lecz przez świadectwo życia - i chyba dlatego działa na nas jeszcze mocniej. Autor pisze wprawnie i chociaż jego styl nie jest specjalnie porywający, to można mu to wybaczyć, gdyż treść...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo dobry przewodnik - mały i lekki, ale pełen informacji o praktycznie każdym zabytku, a także o historii i kulturze kraju. Dodatkowo dwie mapki Aten (jedna całego miasta i druga samego centrum) są świetnie oznaczone i to właśnie z nich korzystałam przy poruszaniu się po mieście, a nie z gratisowych map hotelowych, jak robię zazwyczaj. Plus dużo szczegółowych informacji praktycznych co do komunikacji miejskiej, całkiem spory polsko-grecki słowniczek zwrotów oraz fajne zdjęcia. Jest też jedna wada (o niej zaraz), ale zalety zdecydowanie przeważają.
Ów wspomniany minus to różowe okulary, przez które autorka ogląda stolicę Grecji. Niestety nie podzielam jej opinii o dużym bezpieczeństwie czy wyjątkowym uroku miasta (przygotujcie się np. na ogromną ilość brzydkich graffiti na każdym kroku, wielu bezdomnych i kieszonkowców). Nie zrozumcie mnie źle, pobyt uważam za udany i czasem trochę tęskno mi do Aten... ale no właśnie tylko trochę, głównie ze względu na zabytki. Jednak kto wie, może wam spodoba się tam bardziej.
Bardzo dobry przewodnik - mały i lekki, ale pełen informacji o praktycznie każdym zabytku, a także o historii i kulturze kraju. Dodatkowo dwie mapki Aten (jedna całego miasta i druga samego centrum) są świetnie oznaczone i to właśnie z nich korzystałam przy poruszaniu się po mieście, a nie z gratisowych map hotelowych, jak robię zazwyczaj. Plus dużo szczegółowych informacji...
więcej Pokaż mimo to