-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2012-11-15
2012-12-16
Zanim sięgnęłam po tę książkę, miałam już okazję przeczytać kilka artykułów nt. opartego na niej słynnego słuchowiska radiowego, oglądałam również zainspirowany nią film z 2005 roku. Sądziłam więc, że znam ramy fabularne "Wojny światów" na tyle dobrze, że oryginalna powieść raczej niczym nowym mnie nie porwie. Jak miło było się pomylić!
Już samo to, że książka została napisana pod koniec XIX wieku i w związku z tym jej akcja również dzieje się w tych dość odległych dla nas czasach było dla mnie istotnym powiewem świeżości. W końcu obecnie kreowani kosmici, zwłaszcza ci filmowi, zwykli atakować niemal wyłącznie współczesne nam USA...
Ale nawet pomijając unikalny w tamtej epoce pomysł na fabułę, nie sposób nie docenić świetnej, wciągającej od pierwszych stron narracji. Główny bohater budzi sympatię i człowiek od razu się z nim identyfikuje; w fabule znalazło się natomiast miejsce zarówno dla świetnych "scen akcji", jak i ponurych, budujących klimat przemyśleń.
Do tego mamy jeszcze ten lokalny koloryt, te wszystkie nazwy przedmieść i wiosek, które dodają całości (razem z opisem mentalności miejscowych) naprawdę sporo realizmu. Psychologia postaci stoi w ogóle na wysokim poziomie, zwłaszcza jeśli chodzi o protagonistę. "Wojna światów" jest zresztą napisana w 1. osobie, w formie wspomnień - wobec czego i w połączeniu z tym wszystkim, o czym już wspomniałam w tym akapicie, wrażenie, iż czytamy relację z prawdziwych wydarzeń, było dla mnie momentami niezwykle silne.
Osobiście z dwóch ksiąg, na jakie podzielona jest powieść, bardziej podobała mi się pierwsza. Bierze to się chyba z tego, że akcja jest w niej "głośniejsza" i bardziej gorączkowa. Co nie zmienia faktu, że również drugą część pochłonęłam z wielką ciekawością, mimo że znałam już pewne elementy zakończenia (nie wszystkie jednak; niektóre zaskoczyły mnie nawet, co jest dużym plusem).
Poza tym zgadzam się z Krzysztofem, gdy pisze o tym, że "geniusz tej książki polega na tym, że Wells na 15 lat przed wybuchem I wojny światowej przewidział, że będzie coś takiego jak wojna totalna". Otóż to! Nieraz podczas czytania zastanawiałam się, jakie to nieprawdopododobne, że te opisy, od razu przywodzące na myśl II wojnę światową, powstały jeszcze w XIX wieku...
Słowem, książka jest wciągająca, pełna fantazji, bardzo dobrze napisana, przygnębiająca i po trosze skłaniająca do rozmyśleń. Co tu się rozwodzić - lektura to po prostu świetna przygoda!
Na pewno sięgnę po inne powieści autora.
PS. Ach, ta okładka edycji wydawnictwa Iskry z lat 80', tak reprezentatywna dla okładek fantastyki w owych czasach - absurdalnie nieprzystająca do opisów z książki, a mimo to w jakiś niewytłumaczalny sposób zachęcająca swą dziwacznością do zapoznania się z treścią... Był w tym jakiś urok.
Zanim sięgnęłam po tę książkę, miałam już okazję przeczytać kilka artykułów nt. opartego na niej słynnego słuchowiska radiowego, oglądałam również zainspirowany nią film z 2005 roku. Sądziłam więc, że znam ramy fabularne "Wojny światów" na tyle dobrze, że oryginalna powieść raczej niczym nowym mnie nie porwie. Jak miło było się pomylić!
Już samo to, że książka została...
Muszę powiedzieć, że - mimo wszystkich swoich wad - urzekł mnie główny bohater tej smutnej w gruncie rzeczy opowieści. Autor prowadzi jego narrację w sposób niewymuszony i szczery - jak w rozmowie, w czasie której doszło do zwierzeń... a którą przecież ta narracja naśladuje. Dzięki temu czyta się "Historię..." lekko i przyjemnie, choć zmusza ona też do zastanowienia się, głównie nad postępowaniem tytułowego kawalera. Zamroczony namiętnością naiwniak? Nierozważny głupiec? A może faktycznie jedyna osoba, która była w stanie ocenić prawdziwą wartość swego związku z Manon?
Właściwie to polecam, nie jest to jakieś niesamowite arcydzieło stylu czy problematyki, ale zdecydowanie niezgorsza lektura, która - mam takie wrażenie - na długo pozostanie w mojej pamięci.
PS. Książka zdecydowanie zwyżkuje pod sam koniec. Warto więc nie poddawać się w trakcie lektury. :)
Muszę powiedzieć, że - mimo wszystkich swoich wad - urzekł mnie główny bohater tej smutnej w gruncie rzeczy opowieści. Autor prowadzi jego narrację w sposób niewymuszony i szczery - jak w rozmowie, w czasie której doszło do zwierzeń... a którą przecież ta narracja naśladuje. Dzięki temu czyta się "Historię..." lekko i przyjemnie, choć zmusza ona też do zastanowienia się,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-18
Hmm... Całość jest napisana w bardzo dobrym stylu, ale pomysł na końcówkę nie pasuje wg mnie do klimatu całości. Może to dlatego, że jakoś nie wyczułam, żeby był on antycypowany. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego i czuję się zawiedziona.
A właśnie, to jest z pewnością zaleta tej sztuki - czytelnik nie wie, jak to się wszystko skończy. Ja zmieniałam zdanie na ten temat parę razy w trakcie lektury, a i tak nie zgadłam.
Na plus są też liczne i świetne elementy komiczne, na minus natomiast ciekawie zapowiadająca się postać żeńska, która jednak nie tylko nie wyrwała się ostatecznie poza schematy romansowe, ale w dodatku z biegiem czasu stała się dla mnie strasznie irytująca.
Właściwie nie mogę powiedzieć, że to zły dramat, ale pod koniec lektury za dużo jest tu chwytów typowych dla literatury romantycznej, podczas gdy wcześniej czytelnik odnosi wrażenie, że właśnie ten tytuł chwytów owych używać w takiej ilości nie ma zamiaru. Stąd rozczarowanie - tym większe, że pierwsze dwa akty sztuki naprawdę bardzo mi się podobały (zwłaszcza znajdująca się na końcu aktu drugiego scena konfrontacji postaw głównych bohaterów, z których każdy miał wtedy swoje mocne racje). Dlatego też nie mogę ocenić jej inaczej niż na "dobrą"; ani niżej, ani niestety wyżej.
Hmm... Całość jest napisana w bardzo dobrym stylu, ale pomysł na końcówkę nie pasuje wg mnie do klimatu całości. Może to dlatego, że jakoś nie wyczułam, żeby był on antycypowany. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego i czuję się zawiedziona.
A właśnie, to jest z pewnością zaleta tej sztuki - czytelnik nie wie, jak to się wszystko skończy. Ja zmieniałam zdanie na ten temat...
2012-08-04
Już od dawna chciałam zapoznać się z tą książką... Ostatnio pod wpływem chwili wymieniłam nieudany zakup właśnie na "Syna Hamasu" i muszę powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę!
Ta sprawnie i ciekawie napisana biografia tłumaczy czytelnikowi powody i przebieg konfliktu izraelsko-palestyńskiego w klarowny sposób, także mogę polecić ją każdemu, kto nie może dojść "o co chodzi" na Bliskim Wschodzie. Ja sama byłam właśnie jedną z takich osób. Poza tym tytuł ten pokazuje nam sposób działania obrony państwa Izrael i jego służb specjalnych, jak również funkcjonowanie organizacji takiej jak Hamas. Słowem, książka ta poszerza horyzonty i klaryfikuje wiele spraw.
Oprócz tego wszystkiego jest to również - przede wszystkim! - niezwykła historia człowieka, który wzrastał w cieniu bliskowschodniego konfliktu i który przebył długą oraz bardzo ciekawą drogę. Życie jest pełne niespodzianek, a życie Musaba Hasana Jusufa już szczególnie. Dzięki prostej, lecz na pewno nie prostackiej narracji i szczerym opisom własnych odczuć główny bohater tej biografii staje się bliski czytelnikowi. Mnie przynajmniej stał się on bliski w tym sensie, że mogłam zrozumieć go i jego decyzje.
Momentami lektura jest naprawdę wzruszająca, chociaż nie na zasadzie doprowadzania do płaczu. Rzeczywistość otaczająca Musaba była i jest po prostu brutalna i trudna do zrozumienia z jednej strony, a z drugiej - niemożliwa do zakwalifikowania wyłącznie w kategoriach czerni i bieli. Postacią, która wywarła na mnie duże wrażenie, jest ojciec autora: człowiek doprawdy niespotykany, swą postawą zmuszający chyba każdego czytelnika do spojrzenia i ocenienia siebie samego...
Mogłabym pisać i pisać o tej książce, ale chyba nie ma to większego sensu, bo myślę, że podałam już wystarczająco wiele jej zalet, by zaintrygować potencjalnych odbiorców. :) Polecam wszystkim, którzy chcą zrozumieć lepiej świat i ludzi wokół na-- wróć! Polecam wszystkim! I już.
Już od dawna chciałam zapoznać się z tą książką... Ostatnio pod wpływem chwili wymieniłam nieudany zakup właśnie na "Syna Hamasu" i muszę powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę!
Ta sprawnie i ciekawie napisana biografia tłumaczy czytelnikowi powody i przebieg konfliktu izraelsko-palestyńskiego w klarowny sposób, także mogę polecić ją każdemu, kto nie może dojść "o co...
2012-12-31
Hmm... W zbiorku tym były utwory, które w miarę przypadły mi do gustu, ale większość jest niestety niezrozumiała przez zagęszczenie osobistych metafor, których znaczenia nie mogłam sobie jasno wytłumaczyć. Być może byłyby one bardziej zrozumiałe, gdybym znała lepiej historię Hiszpanii i/lub kulturę cygańską. Niestety, poza tym utwory Lorki często zwyczajnie mi "nie brzmiały", a dla mnie dobra poezja "brzmieć" po prostu musi...
Najbardziej z całego zbiorku w pamięć zapadł mi znany utwór pt. "Romance Sonámbulo", którego tłumaczenie w wykonaniu p. Rymkiewicza bardzo mi się spodobało. Myślę, że warto sięgnąć po tę książeczkę, by zapoznać się z tą balladą, reprezentacyjną dla stylu Lorki. A co z pozostałymi?
Cóż, jeśli ktoś lubi taką niejasną, wręcz surrealistyczną momentami poezję, to polecam. Reszta może sobie odpuścić.
Hmm... W zbiorku tym były utwory, które w miarę przypadły mi do gustu, ale większość jest niestety niezrozumiała przez zagęszczenie osobistych metafor, których znaczenia nie mogłam sobie jasno wytłumaczyć. Być może byłyby one bardziej zrozumiałe, gdybym znała lepiej historię Hiszpanii i/lub kulturę cygańską. Niestety, poza tym utwory Lorki często zwyczajnie mi "nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAch, ta dźwięczność języka i ta atmosfera... Wzrusza, zachwyca, przestrasza, żeby sparafrazować samego autora. :) Czapki z głów!
Ach, ta dźwięczność języka i ta atmosfera... Wzrusza, zachwyca, przestrasza, żeby sparafrazować samego autora. :) Czapki z głów!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-11
Na początek mała uwaga: powyższy tomik powinien w zasadzie nosić tytuł "Polska poezja religijna", gdyż właśnie tak prezentuje się jego zawartość.
Co nie zmienia oczywiście faktu, że zbiorek ten bardzo przypadł mi do gustu - ładnie wydany, zawierający wiersze i pieśni dużej ilości autorów, także tych mało znanych (a zdolnych!) i prezentujący je w kolejności chronologicznej. Ponadto cechuje go to, co w każdej szanującej się antologii powinno być najistotniejsze, tzn. dobry wybór utworów. Mamy tu szeroki przekrój poematów religijnych, od średniowiecznych pieśni w ich polskich wersjach po fragmenty z Karola Wojtyły. Z dorobku autorów powszechnie cenionych i czytanych, jak Mickiewicz i Słowacki, zamieszczono wiersze mniej znane, co jest wg mnie dobrym posunięciem, nadającym całości świeżość.
Dzięki tej pozycji odkryłam wiele naprawdę wdzięcznych i poruszających utworów, także polecam ją gorąco wszystkim amatorom poezji, zwłaszcza rodzimej. Nie ma to jak antologie tematyczne! :)
PS. Od strony edytorskiej miłym akcentem jest Bogurodzica, wydrukowana na samym początku zbiorku czcionką imitującą starodawne pismo. Mała rzecz, a cieszy.
Na początek mała uwaga: powyższy tomik powinien w zasadzie nosić tytuł "Polska poezja religijna", gdyż właśnie tak prezentuje się jego zawartość.
Co nie zmienia oczywiście faktu, że zbiorek ten bardzo przypadł mi do gustu - ładnie wydany, zawierający wiersze i pieśni dużej ilości autorów, także tych mało znanych (a zdolnych!) i prezentujący je w kolejności chronologicznej....
2012-12-30
Tomik ten ma niezaprzeczalne zalety w postaci ładnego wydania, krótkich acz b.treściwych notek biograficznych oraz zestawienia tłumaczeń wierszy z włoskimi oryginałami. Ten ostatni atut jest jednak zdradliwy, ponieważ pozwala zobaczyć wyraźnie, jak bardzo wydawnictwo to niedomaga edytorsko... Praktycznie co drugi sonet w wersji polskiej podzielony, jak się należy, na strofy w oryginale na stronie obok widnieje nieładnie "zbity". A przecież dla każdego chyba oczywistym jest, że forma obu wersji powinna być jednolita. Co więcej, dwa razy występuje okropne niedopatrzenie w postaci "zjedzenia" ostatniego wersu utworu, który to wers ostał się raz tylko w oryginale, a w innym przypadku (dla odmiany?) tylko w tłumaczeniu.
Problemy mam również z tłumaczeniem, chociaż włoskiego nie znam, tylko spokrewniony z nim francuski. Niestety, tyle wystarczyło, by w porównaniu z wersją oryginalną dostrzec, jak w tłumaczeniu znikają nieraz apostrofy, a układ rymów zmieniał się z krzyżowych na okalające. Jak dla mnie jest to już nadużycie licentia poetica tłumacza...
W sumie - miło było mi poznać coś niecoś z włoskiej lyriki miłosnej, jednakże serce się kraje, gdy się widzi, że tak ładna antologia została przygotowana tak słabo pod względem edytorskim. Mogło być lepiej! Ocena jest wobec tego wypadkową jakości samych utworów, ich wydania i nieszczęsnej edycji.
Tomik ten ma niezaprzeczalne zalety w postaci ładnego wydania, krótkich acz b.treściwych notek biograficznych oraz zestawienia tłumaczeń wierszy z włoskimi oryginałami. Ten ostatni atut jest jednak zdradliwy, ponieważ pozwala zobaczyć wyraźnie, jak bardzo wydawnictwo to niedomaga edytorsko... Praktycznie co drugi sonet w wersji polskiej podzielony, jak się należy, na strofy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-26
Wydanie - ładne, treściowo - dobra, ale cóż z tego, skoro mimo jedynie 48 stron zmuszałam się do jej dokończenia... Może to wina problematyki, niezbyt porywającej, a może (nomen omen) języka autora. W każdym razie dla mnie była to lektura raczej męcząca, choć z podstawami językoznawstwa jestem zapoznana.
Wydanie - ładne, treściowo - dobra, ale cóż z tego, skoro mimo jedynie 48 stron zmuszałam się do jej dokończenia... Może to wina problematyki, niezbyt porywającej, a może (nomen omen) języka autora. W każdym razie dla mnie była to lektura raczej męcząca, choć z podstawami językoznawstwa jestem zapoznana.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-14
Bardzo dobre wydanie, zawierające oprócz tekstu samej "Przedmowy do Cromwella" również fragmenty wstępów Victora Hugo do innych swych dzieł, wybrane ze względu na ponowne poruszanie w nich tematów po raz pierwszy omówionych przez pisarza w "Préface de Cromwell" właśnie. Oprócz tego mamy tu notkę biograficzną autora oraz opis sytuacji politycznej i literackiej w czasie wydania "Przedmowy", ponadto w książeczce zamieszczono też oceny tego swoistego manifestu Hugo przez krytyków mu współczesnych i późniejszych, kwestionariusz i tematy zadań mające pomóc w samodzielnej analizie utworu przez czytelnika oraz wycinki z zapisków Bossueta i Monteskiusza nt. postaci Cromwella.
...Uff, to już wszystko! To się nazywa opracowanie - krótkie, ale porządne!
Bardzo dobre wydanie, zawierające oprócz tekstu samej "Przedmowy do Cromwella" również fragmenty wstępów Victora Hugo do innych swych dzieł, wybrane ze względu na ponowne poruszanie w nich tematów po raz pierwszy omówionych przez pisarza w "Préface de Cromwell" właśnie. Oprócz tego mamy tu notkę biograficzną autora oraz opis sytuacji politycznej i literackiej w czasie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-10
To moje pierwsze zetknięcie się z nowelistyką Żeromskiego i co tu kryć, jestem bardzo zadowolona!
Autor potrafi bardzo szybko zaangażować czytelnika w losy postaci, bardzo ludzkich zresztą. Poza tym ze względu na objętość opowiadań do końca pozostają oni w pewnej mierze tajemniczy, co dodaje klimatu do całości. Tegoż klimatu zresztą i bez tego tu nie brakuje, wszędzie czuć kunszt słowa Żeromskiego. Pierwszy akapit "Ech leśnych" to jak dla mnie mistrzostwo opisu! To opowiadanie najbardziej mnie poruszyło, choć pozostałe także trzymają wysoki poziom, łącznie z klasycznym "Rozdziobią nas kruki, wrony".
Polecam, nawet - czy raczej zwłaszcza - tym, którym nie "podeszły" długie powieści Żeromskiego. Może w krótkiej formie trafi Wam bardziej do gustu; warto się przekonać.
To moje pierwsze zetknięcie się z nowelistyką Żeromskiego i co tu kryć, jestem bardzo zadowolona!
Autor potrafi bardzo szybko zaangażować czytelnika w losy postaci, bardzo ludzkich zresztą. Poza tym ze względu na objętość opowiadań do końca pozostają oni w pewnej mierze tajemniczy, co dodaje klimatu do całości. Tegoż klimatu zresztą i bez tego tu nie brakuje, wszędzie czuć...
2012-12-08
Trudna sprawa z tą książką!
Z jednej strony, ciekawy rozwój akcji zaskoczył mnie bardzo pozytywnie po takim sobie początku, z drugiej - dość mocno rozczarowało niesatysfakcjonujące zakończenie. Recenzja wyszła mi nad wyraz obszerna, tak więc na wstępie zaznaczę, że nie mam z reguły wielkich wymagań co do intrygi w tego typu książkach (skierowanych przecież do dzieci), ale jednocześnie muszą one być na jakimś poziomie i mieć spójny klimat.
Cóż, oczekiwałam lepszej końcówki; takiej, która zamknęłaby ładnie całą przygodę. Ta, którą dostajemy, sprawia przykre wrażenie napisanej 'na chybcika', jakby autorowi zabrakło chęci do dalszej pracy. Sama mogłabym też wymyślić bardziej emocjonujący sposób na pokonanie 'głównego złego'... Nie, żebym miała jakiś szczególny talent literacki - chcę tylko podkreślić, jak słaba jest konfrontacja, jaką nam zaserwowano. Sam w sobie pomysł na nią jest ok, jednak nie w przypadku, gdy za przeciwnika robi ktoś tak złowrogi, jak tutaj.
I tu dochodzimy do kolejnego kłopotu, jaki mam z tą pozycją - postacie. Plusem jest to, że wróg naprawdę sprawia wrażenie groźnego. Człowiek nie bardzo wie, jak nasi dziecięcy protagoniści mają go pokonać i cóż, autor też chyba za bardzo nie wiedział, bo ni stąd, ni zowąd nasz niemilec strasznie głupieje, by dać się pokonać.
Same dzieci są sympatyczne, choć złośliwości, jakie wymieniają między sobą pewne dwie dziewczynki, potrafią być naprawdę ostre i wg mnie nie na miejscu. Zresztą, raz czy dwa bohaterów nachodzi znienacka ochota na filozoficzne refleksje, powodujące u czytelnika konsternację. Owe spostrzeżenia zwyczajnie nie pasują do sytuacji, zwłaszcza w ustach dzieci.
Skrytykowałam dość mocno protagonistów, ale właściwie dają się oni lubić. Mam natomiast prawie same pochwały dla postaci mitycznego Pana, sojusznika dzieciaków. Po prawdzie różni się znacznie od tego z greckich podań, ale nic to. Tutejszy Pan jest, jak na książkę dla dzieci, wyjątkowo niejednoznaczny. Wzbudza litość i jest godny pogardy, odważny i zarazem tchórzliwy; uprzejmy i honorowy, lecz również naiwny, a nawet... depresyjny. To wszystko bardzo intryguje i gdyby nie ta postać, całość byłaby dużo mniej zajmująca.
Bo ostatecznie, ten tomik jest zajmujący. Jest tu sporo ciekawych pomysłów, np. bardzo podobała mi się nie tylko wariacja na temat Pana/Fauna, ale też inne magiczne stworzenia. Dzięki temu całość jest na tyle oryginalna, że mam ochotę sięgnąć po wcześniejsze części.
Słowem, w sumie jest to b.fajna książeczka, co najlepiej poświadcza fakt, że wylałam tu na jej temat całe morze słów, choć nie została wydana w Polsce, więc pewnie i tak nikt tego nie przeczyta. Ale cóż, jak dla mnie, miłośniczki literatury 'wczesnomłodzieżowej' - warto było! :)
Trudna sprawa z tą książką!
Z jednej strony, ciekawy rozwój akcji zaskoczył mnie bardzo pozytywnie po takim sobie początku, z drugiej - dość mocno rozczarowało niesatysfakcjonujące zakończenie. Recenzja wyszła mi nad wyraz obszerna, tak więc na wstępie zaznaczę, że nie mam z reguły wielkich wymagań co do intrygi w tego typu książkach (skierowanych przecież do dzieci), ale...
2012-09-23
Pierwsza część "Bożej Opatrzności" dotyczy roli modlitwy przy osobie umierającej i tego, jak nasza wiara (lub jej brak) wpływa na przebieg naszej śmierci. Lektura jest poruszająca i skłania do rozmyślań... Na pewno każdy chciałby odchodzić w tak spokojny sposób jak matka autorki, a trzeba na to "pracować" całe życie przez pogłębianie swych osobistych więzi z Bogiem. Autorce jak zwykle udaje się zachęcić czytelnika do doskonalenia się w tej kwestii.
Fragment dotyczący sakramentu spowiedzi to to samo świadectwo, które zostało umieszczone w "Tajemnicy spowiedzi i Mszy Św.", co oczywiście nie wpływa na jego jakość. Bardzo pomocna lektura przed spowiedzią, pomaga odczuć, że w istocie grzechy wyznajemy przed samym Chrystusem i zachęca do dobrego przygotowania się do tego momentu.
Polecam wszystkim pragnącym znaleźć inspirację i pomoc na drodze pogłębienia swoich przeżyć duchowych w Kościele. Książeczki są krótkie, napisane przystępnym językiem i bardzo treściwe!
Pierwsza część "Bożej Opatrzności" dotyczy roli modlitwy przy osobie umierającej i tego, jak nasza wiara (lub jej brak) wpływa na przebieg naszej śmierci. Lektura jest poruszająca i skłania do rozmyślań... Na pewno każdy chciałby odchodzić w tak spokojny sposób jak matka autorki, a trzeba na to "pracować" całe życie przez pogłębianie swych osobistych więzi z Bogiem. Autorce...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-08-15
Staram się byś ostrożna, jeśli chodzi o mniej znane świadectwa objawień, jednak książeczki Cataliny Rivas został opatrzone zgodą lokalnego arcybiskupa na ich rozpowszechnianie. Zresztą w tym akurat przypadku byłabym skłonna polecać ich lekturę nawet bez takowej zgody, ponieważ doznałam na własnej skórze, że przynosi ona jedynie dobre skutki. To właśnie "Tajemnica Mszy Św.", przeczytana we fragmentach, zapoczątkowała u mnie swoiste "nawrócenie", tzn. początek głębokiego (a nie, jak dotąd - powierzchownego) przeżywania mojej wiary.
Lektura tych objawień bardzo mnie poruszyła i otworzyła oczy na cud, jakim jest Eucharystia, w czasie której nigdy już nie zdarzyło mi się odtąd rozmyślać o niebieskich migdałach. Co więcej - książeczka ta napełniła mnie potrzebą dalszego poznawania Boga, co później, wraz z poczynionymi postępami, przyniosło ogromne owoce w moim życiu duchowym. Byłam szczęśliwa jak nigdy - dzięki przylgnięciu do Boga - a to wszystko zaczęło się od tej broszurki. Brzmi to pewnie patetycznie, ale nic nie poradzę, że tak właśnie było i tak się czułam. :)
Być może w Waszym przypadku będzie to tylko kolejna lektura na temat chrześcijaństwa, a 'przełom' nastąpi/nastąpił gdzie indziej i kiedy indziej - ale mimo to polecam wszystkim "Tajemnicę spowiedzi i Mszy Św.". Szczególnie osobom, które mają trudności ze skupieniem się i czerpaniem korzyści duchowych z Eucharystii. Pomaga!
Staram się byś ostrożna, jeśli chodzi o mniej znane świadectwa objawień, jednak książeczki Cataliny Rivas został opatrzone zgodą lokalnego arcybiskupa na ich rozpowszechnianie. Zresztą w tym akurat przypadku byłabym skłonna polecać ich lekturę nawet bez takowej zgody, ponieważ doznałam na własnej skórze, że przynosi ona jedynie dobre skutki. To właśnie "Tajemnica Mszy Św.",...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Moje pierwsze, trochę przypadkowe spotkanie z twórczością pani B. Pawlikowskiej. Niestety, to spotkanie zdecydowanie rozczarowuje.
Tak jak wspomniała już kashiuka, ta krótka książeczka napisana jest w stylu przywodzącym na myśl blogowe zapiski... A w tym wypadku nie jest to komplement. Na początku pióro autorki niedomaga, potem jest lepiej, a pod koniec - niestety bardzo kiepsko. Czytając króciutki (jak wszystkie) rozdzialik pt. "Tajemnica" niemal zgrzytałam zębami, ponieważ przemyślenia w nim zawarte są arcycoelhowskie, a forma, w jakiej zostały podane - nawet słabsza od tej stosowanej przez wspomnianego przed chwilą P.C. To zakończenie popsuło mocno moje wrażenia z książeczki.
Nie będę się rozwodzić nad tym, że po lekturze nadal nie wiem, jaki ustrój państwowy ma Zanzibar lub jakie religie i narodowości można tam najczęściej spotkać. Coś na ten ostatni temat jest, ale to ledwie wzmianki. Myślę zresztą, że ta seria nie zakłada obecności takich informacji, a jedynie pewnej dawki "egzotyki".
Poza tym podzielam zdanie czytelników, którzy uważają rysunki w tym dziełku za zbędne. Są równie bezużyteczne i nieciekawe jak podpisy pod zdjęciami, które w większości są fragmentami rozdziałów.
Ale, ale - są i plusy. Same zdjęcia są interesujące i ładne, niektóre nawet wyjątkowo ładne. Bardzo podobały mi się też wszystkie wstawki historyczne, a zwłaszcza miejsca, w których pani Beata cytowała wspomnienia różnych ciekawych postaci. Nie ukrywam przy tym, że to głównie dlatego, iż wstawki te podsunęły mi interesujące tytuły do przeczytania.
Jednakże jeśli w jakiejś książce najlepsze są historie wzięte z innych książek, to nie świadczy to zbyt dobrze o danej pozycji. Przeczytać można, jako pewnego rodzaju wstęp do znajomości z Zanzibarem. Szkoda tylko, że jest to znajomość tak przelotna.
Moje pierwsze, trochę przypadkowe spotkanie z twórczością pani B. Pawlikowskiej. Niestety, to spotkanie zdecydowanie rozczarowuje.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTak jak wspomniała już kashiuka, ta krótka książeczka napisana jest w stylu przywodzącym na myśl blogowe zapiski... A w tym wypadku nie jest to komplement. Na początku pióro autorki niedomaga, potem jest lepiej, a pod koniec - niestety bardzo...