-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2018-11-25
2018-09-10
Jedna z lepszych książeczek z tej serii. Autor opowiada głównie o Rzymie, Sienie i Materze. Są to ciekawe oraz - w porównaniu do bardziej chaotycznych części serii i na tyle, na ile pozwala mała ilość stron - dość dokładne wyrywki z historii i współczesności tych miast. Szybka i lekka lektura.
Jedna z lepszych książeczek z tej serii. Autor opowiada głównie o Rzymie, Sienie i Materze. Są to ciekawe oraz - w porównaniu do bardziej chaotycznych części serii i na tyle, na ile pozwala mała ilość stron - dość dokładne wyrywki z historii i współczesności tych miast. Szybka i lekka lektura.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-27
Tytuł chwalony powszechnie jako najstraszniejsza powieść o nawiedzonym domu, jaka została napisana. Mnie niestety "Nawiedzony" srogo rozczarował. Jak wiele innych osób wspomniało, nie dzieje się tu nic godnego uwagi aż do połowy książki. W dodatku wszystkie dialogi są napisane w niesamowicie sztuczny, czy wręcz dziwaczny sposób. Towarzyskie pogaduszki są tu tak infantylne i zarazem kuriozalne, że ciężko jest traktować główne postacie inaczej niż z irytacją.
Żeby oddać sprawiedliwość - finał co prawda nabiera kolorów, ale ostatecznie też nie jest jakiś niesamowity. Musiałby być dużo lepszy, żeby nadrobić wspomniane powyżej wady. W skrócie pomysł był i rozumiem, "co autor miał na myśli" (psychologiczna groza), ale jak dla mnie nie został on należycie przedstawiony.
Tytuł chwalony powszechnie jako najstraszniejsza powieść o nawiedzonym domu, jaka została napisana. Mnie niestety "Nawiedzony" srogo rozczarował. Jak wiele innych osób wspomniało, nie dzieje się tu nic godnego uwagi aż do połowy książki. W dodatku wszystkie dialogi są napisane w niesamowicie sztuczny, czy wręcz dziwaczny sposób. Towarzyskie pogaduszki są tu tak infantylne i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-30
Powtórzę za innymi, że książka jest nierówna, w pewnych miejscach za dużo w niej powracających stale zwrotów, a momentami pan Wojciech zbytnio wychwala Amerykę. Ale z drugiej strony, widać doskonale, że to jest książka napisana przez autora bardziej "pod siebie" niż pod czytelników jego przygód w dżungli, swego rodzaju pamiętnik, więc z tej perspektywy taka a nie inna narracja nie dziwi.
I mimo tego, że sprawozdania z samego domku autora bywają czasem zwyczajnie nudne, to portret małej społeczności na arizońskim odludziu jest już bardzo interesujący. Miło było przyglądać się temu ludzkiemu "stadu", jak je określa pan Wojciech, i przyglądać się, jak funkcjonuje życie społeczne na niegościnnej prerii.
Polecam fanom twórczości autora oraz osobom zainteresowanym tą właśnie częścią USA.
Powtórzę za innymi, że książka jest nierówna, w pewnych miejscach za dużo w niej powracających stale zwrotów, a momentami pan Wojciech zbytnio wychwala Amerykę. Ale z drugiej strony, widać doskonale, że to jest książka napisana przez autora bardziej "pod siebie" niż pod czytelników jego przygód w dżungli, swego rodzaju pamiętnik, więc z tej perspektywy taka a nie inna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie podzielam zachwytów nad Wurtem. Tak, pomysł na świat jest intrygujący - ale jest to plusem tylko na początku, gdy czytelnik próbuje jeszcze go rozszyfrować i czeka na dalsze wskazówki... które ostatecznie nie nadchodzą. Nie mówię o zwykłych niedopowiedzeniach, tylko o sprawach najistotniejszych. Czym właściwie jest Wurt - narkotycznymi wizjami zaprogramowanymi komputerowo (skoro piórka mają piksele i są masowo produkowane), formą zbiorowej podświadomości (jak sugeruje motyw snu) czy światem równoległym (skoro elementy z Wurta mogą się dostać na Ziemię i vice versa)?
Mogłabym na to przymknąć oko, gdyby nie to, że bohaterowie książki zdają się wiedzieć dużo więcej na ten temat niż czytelnik - przyjmują Wurta jako normalny element codzienności, jak coś dla nich zrozumiałego. Nie ma to jak wycięty worldbuilding pozwalający autorowi w każdym momencie nagiąć zasady, które ponoć jakieś są, ale nie wiadomo jakie. Jak ja mam w ogóle przejmować się nietypowymi ponoć zdarzeniami, kiedy ramy tych typowych nigdy nie zostały sprecyzowane? Deus ex machina na deus ex machinie i tyle.
Do tego fabuła jest strasznie miałka, a bohaterowie niemal bez wyjątku niemiłosiernie płascy i bez porządnej motywacji. Już najgorszy jest chyba główny bohater, Skryba. Czemu wszyscy wokół tyle ryzykują dla tego bezbarwnego gościa? Dlaczego tak wiele dla nich znaczy? Nie wiadomo. Nie zostało tu nakreślone żadne porządne tło dla jego przyjaciół, więc odpowiedź zostaje tylko jedna: bohaterowie robią x a nie y tylko po to, żeby pchać fabułę do przodu, a nie dlatego, że ma to większy sens.
Takie wady można jeszcze znieść w opowiadaniach, ale w powieści to już gruby grzech. Co zresztą potwierdzają 3 opowiadania ze świata Wurta zamieszczone w wydaniu Maga z serii Uczta Wyobraźni, które czytało mi się lepiej niż główny utwór.
Plusem jest prosty a często ujmująco głupkowaty język powieści, bo dzięki niemu szybko się to czyta i można się - zamierzenie przez autora lub nie - pośmiać.
Z innych plusów to jak wspomniałam sam pomysł wyjściowy na Wurt, oraz niektóre postacie. Najlepszą był zdecydowanie Kot Gracz, szkoda że to nie o nim była ta książka. Jego rola idealnie nadaje się na przewodnika po tym dziwnym świecie, no i był sympatyczniejszy/ciekawszy niż wszyscy główni bohaterowie razem wzięci.
Do tego Stwór. Kibicowałam biedakowi bardziej niż całej tej reszcie rozbuchanych narkomanów i huliganów. Szkoda, że był tylko przelotnie wspominany niczym jakiś nieciekawy piesek, choć przecież narrator wyjawia nam, że to istota myśląca i że Stwór w pewnym momencie woła go nawet po imieniu. Ale czy w związku z tym ktoś kiedykolwiek próbuje dociec jego imienia? Nie, nazywają go Stwór i tyle, traktując go niemal jak niezbędny rekwizyt a nie zagubioną w nowym świecie istotę.
Może to detal, ale ten przykład pokazuje doskonale, jakich nie budzących sympatii mamy tu bohaterów, i jak wiele interesujących i od razu nasuwających się kwestii pozostaje zignorowanych.
Ot, taka wprawka w worldbuildingu bez głębszego znaczenia. Można poczytać, jeśli przypadnie wam do gustu styl autora i tyle.
Nie podzielam zachwytów nad Wurtem. Tak, pomysł na świat jest intrygujący - ale jest to plusem tylko na początku, gdy czytelnik próbuje jeszcze go rozszyfrować i czeka na dalsze wskazówki... które ostatecznie nie nadchodzą. Nie mówię o zwykłych niedopowiedzeniach, tylko o sprawach najistotniejszych. Czym właściwie jest Wurt - narkotycznymi wizjami zaprogramowanymi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to