-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-01-02
2023-08-12
Bardzo dobry przewodnik - mały i lekki, ale pełen informacji o praktycznie każdym zabytku, a także o historii i kulturze kraju. Dodatkowo dwie mapki Aten (jedna całego miasta i druga samego centrum) są świetnie oznaczone i to właśnie z nich korzystałam przy poruszaniu się po mieście, a nie z gratisowych map hotelowych, jak robię zazwyczaj. Plus dużo szczegółowych informacji praktycznych co do komunikacji miejskiej, całkiem spory polsko-grecki słowniczek zwrotów oraz fajne zdjęcia. Jest też jedna wada (o niej zaraz), ale zalety zdecydowanie przeważają.
Ów wspomniany minus to różowe okulary, przez które autorka ogląda stolicę Grecji. Niestety nie podzielam jej opinii o dużym bezpieczeństwie czy wyjątkowym uroku miasta (przygotujcie się np. na ogromną ilość brzydkich graffiti na każdym kroku, wielu bezdomnych i kieszonkowców). Nie zrozumcie mnie źle, pobyt uważam za udany i czasem trochę tęskno mi do Aten... ale no właśnie tylko trochę, głównie ze względu na zabytki. Jednak kto wie, może wam spodoba się tam bardziej.
Bardzo dobry przewodnik - mały i lekki, ale pełen informacji o praktycznie każdym zabytku, a także o historii i kulturze kraju. Dodatkowo dwie mapki Aten (jedna całego miasta i druga samego centrum) są świetnie oznaczone i to właśnie z nich korzystałam przy poruszaniu się po mieście, a nie z gratisowych map hotelowych, jak robię zazwyczaj. Plus dużo szczegółowych informacji...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-30
Bardzo treściwy i dokładny przewodnik, opisujący nie tylko centrum Wilna, ale i różne dalsze dzielnice, a także okolice miasta. Rozdziały podzielone wg części miasta opisują wiele zabytków, kościółów i pomników, a w 99% opisy te zaopatrzone są w zdjęcie omawianego obiektu. Dodatkowo każdy rozdział poprzedza szczegółowa mapa danej dzielnicy, więc z tym przewodnikiem ciężko cokolwiek ominąć.
Mamy nawet osobny rozdział o dzielnicy cmentarnej i plan cmentarza na Rossie, wraz ze zdjęciami nagrobków najwybitniejszych osób, co bardzo ułatwiło mi jego zwiedzanie. Poza tym jest też ciekawy wstęp z informacjami historycznymi i kulturalnymi; tego typu ciekawostki (np. legendy czy polskie akcenty) przewijają się zresztą również na dalszych stronach w dodatkowych ramkach.
Jedynymi mankamentami mogą być dość spore rozmiary jak na przewodnik turystyczny (co jest minusem tylko jeśli chcemy nosić książkę przy sobie podczas wycieczki) oraz bardzo szczątkowy słowniczek polsko-litewski, i to bez zapisu wymowy. Ale to w sumie drobiazgi, a książka naprawdę dużo dodała do mojego wyjazdu. Polecam.
Bardzo treściwy i dokładny przewodnik, opisujący nie tylko centrum Wilna, ale i różne dalsze dzielnice, a także okolice miasta. Rozdziały podzielone wg części miasta opisują wiele zabytków, kościółów i pomników, a w 99% opisy te zaopatrzone są w zdjęcie omawianego obiektu. Dodatkowo każdy rozdział poprzedza szczegółowa mapa danej dzielnicy, więc z tym przewodnikiem ciężko...
więcej mniej Pokaż mimo to
Najpierw może powiem, że z komiksów z Supermanem najbardziej lubię czytać autonomiczne opowieści traktujące o początkach jego kariery superbohaterskiej. Czytałam sporo takich albumów, a każdy potrafił przedstawić znaną historię świeżo i na swój sposób. Z nich wszystkich "Superman na wszystkie pory roku" jest najlepszy.
Podzielenie tego komiksu na 4 części, w których to częściach narratorem są kolejne osoby związane jakoś z Clarkiem Kentem, było świetnym rozwiązaniem. W ten sposób nie czujemy przesytu postacią głównego bohatera, a przy okazji dane nam jest wejrzeć głębiej w serca jego znajomych. Zdecydowanie najbardziej przypadła mi do gustu ostatnia część albumu - powiem szczerze, że wzruszyłam się do głębi i nawet sobie popłakałam. Chociaż lojalnie uprzedzam, że wynikło to być może z mojej sporej wrażliwości. W każdym bądź razie ludzkich, jakże bliskich nam motywów działania bohaterów znajdziemy tu sporo. Prawdę mówiąc, czasem aż się zapomina, że ta historia dzieje się w uniwersum superbohaterskim. Brawa dla scenarzysty!
Ale, ale - pochwały należą się też rysownikowi. Tutaj zdania są podzielone, ale dla mnie ilustracje (razem z kolorystyką) pasują świetnie do tej opowieści. Są niesamowicie nastrojowe i idealnie nadają się do pokazania bohaterów znanego komiksu jako (na swój sposób) normalnych ludzi.
Wydanie polskie jest z pewnością ładne, ale niestety bardzo brakuje mi tu dodatkowej historyjki o szkolnym balu (z którego przecież zdjęcie znajdziemy na pierwszych stronach), która była wg mnie dość istotna i wspaniale uzupełniała narrację Lany Lang. Dlatego też po skończonej lekturze towarzyszyło mi pewne uczucie wybrakowania albumu. Szkoda, tym bardziej, że przy tej cenie detalicznej (89 zł) można było się spodziewać dodatków. Za to brak jednej gwiazdki.
Z drugiej strony, nie mam na co narzekać - skoro od wielu lat nikt nie chce u nas wydawać Supermana, to jestem zadowolona, że ten akurat album zdążył się ukazać w Polsce.
Polecam!
Najpierw może powiem, że z komiksów z Supermanem najbardziej lubię czytać autonomiczne opowieści traktujące o początkach jego kariery superbohaterskiej. Czytałam sporo takich albumów, a każdy potrafił przedstawić znaną historię świeżo i na swój sposób. Z nich wszystkich "Superman na wszystkie pory roku" jest najlepszy.
Podzielenie tego komiksu na 4 części, w których to...
2022-12-28
W skrócie - to nierówna książka, ale warta przeczytania, jeśli lubicie tego typu literaturę.
Na początku "Ćpun" mnie wciągnął, bo narracja pierwszoosobowa z perspektywy różnych bohaterów jest ciekawym zabiegiem, który pozwala lepiej zarysować ich charaktery oraz przekonania (a i trzeba przyznać, że właśnie te przekonania, nieraz tak od siebie odmienne, przedstawiane są w przekonujący sposób). Niestety, w Bristolu napięcie jakoś siada, postacie krzątają się w nowym miejscu zamieszkania i długo nie robią nic specjalnie interesującego. Prawie połowa książki, a tu nikt nawet jeszcze ćpać nie zaczął. Byłam wynudzona tą częścią.
Potem, gdy w końcu pojawia się heroina, jest dużo lepiej. Im dalej, tym człowiek coraz bardziej nie może się oderwać, prawie do samego końca. No właśnie, prawie - bo jakieś ostatnie parę rozdziałów znowu mnie męczyło, może dlatego że sprawy potoczyły się, koniec końców, jednak trochę za sielankowo (biorąc pod uwagę zwłaszcza to, jak mocno był dotąd uzależniony Smółka). Nawet tak ekstremalna narkomanka jak Lily dostaje, zważywszy na okoliczności, swego rodzaju happy end. Mimo to czytało się szybko, a historia potrafiła wywołać emocje (np. opis śmierci znajomej pary ćpunów - tylko no właśnie, byłby dużo bardziej poruszający, jeśli znalibyśmy te postaci wcześniej, zamiast dodania ich historii tylko jako elementu tła, przez krótki retrospektywny opis).
Główni bohaterowie zasługują na osobny akapit, bo to oni najmocniej ciągną ocenę w dół. Smółce nie sposób nie współczuć, ale jednocześnie jego totalna bezwolność i uległość, zwłaszcza wobec Gemmy, potrafi być irytująca już nawet na początku. Dodatkowo jest kreowany na taką właśnie delikatną ofiarę, której mamy żałować, a jednak ciężko nie zgodzić się z Vonny i Richardem, gdy mówią mu, że jego chęć sprowadzenia Gemmy do Bristolu jest bardzo samolubna. On niby to rozumie i niby coś tam jej potem mówi, że powinna wracać, ale to trwa może sekundę, bo tak naprawdę wcale tego nie chce. A sama Gemma...
Co tu dużo pisać, Gemma to podły i niewdzięczny bachor, jakich mało. Przez większość czasu nie da się jej lubić. Ucieka z domu ze skrajnie idiotycznych powodów (czego nawiasem mówiąc nie kupuję jako czytelnik, bardzo to sztuczne), a potem traktuje zarówno rodziców (w rozmowie przez telefon), jak i Smółkę jak ostatnia... psia matka, że tak to ujmę. Ale! Na szczęście nie jest tak bezustannie.
No właśnie, z biegiem czasu z niedowierzaniem stwierdziłam, że role się odwróciły - po tym, gdy oboje wdepnęli już głęboko w heroinowe bagno, to Gemmie mimo wszystko kibicowałam, a Smółki nie znosiłam. Bo ten delikatny chłopak nagle stał się kłamcą, któremu na niczym oprócz nałogu nie zależało, podczas gdy jego dziewczyna jako jedyna z całej grupki bohaterów autentycznie starała się wyjść z tego wszystkiego. Pewnie, to, że ona i jej chłopak w ogóle się stoczyli, to była w największej części jej wina... ale w końcu zyskała samoświadomość i prawdziwą siłę woli, podczas gdy tego zabrakło wszystkim innym.
Czyli - wymienił stryjek siekierkę na kijek, jeśli chodzi o naszą dwójkę głównych bohaterów. Można oczywiście to uznać za przemianę psychologiczną i w sumie dobrze ona wypada u Gemmy, ale przy Smółce ten przeskok w zachowaniu jest tak szybki, że nie ma czego obserwować. A, i jeszcze wkurzało mnie niemiłosiernie, że ani Vonny, ani - zwłaszcza - Richard nie czuli się częściowo odpowiedzialni za los tych dwojga, choć w końcu to oni pozwolili im zamieszkać z osobami, o któych wiedzieli, że to narkomani.
Mimo tych wad, historia zostaje w głowie, a lektura jest bezbolesna. Nie żałuję, że sięgnęłam po tę pozycję.
W skrócie - to nierówna książka, ale warta przeczytania, jeśli lubicie tego typu literaturę.
Na początku "Ćpun" mnie wciągnął, bo narracja pierwszoosobowa z perspektywy różnych bohaterów jest ciekawym zabiegiem, który pozwala lepiej zarysować ich charaktery oraz przekonania (a i trzeba przyznać, że właśnie te przekonania, nieraz tak od siebie odmienne, przedstawiane są w...
Krótka, ale treściwa książka, której celem jest przybliżenie historii Polski w zarysach i zainteresowania tym czytelnika do sięgnięcia następnie po obszerniejsze publikacje. I z tego zadania wywiązuje się dobrze. Oprócz samego tekstu uwagę zwracają na pewno ciekawe ilustracje i zdjęcia.
Krótka, ale treściwa książka, której celem jest przybliżenie historii Polski w zarysach i zainteresowania tym czytelnika do sięgnięcia następnie po obszerniejsze publikacje. I z tego zadania wywiązuje się dobrze. Oprócz samego tekstu uwagę zwracają na pewno ciekawe ilustracje i zdjęcia.
Pokaż mimo to2021-07-11
Książka lekko napisana, ale strasznie powierzchowna i pełna powtarzanych w kółko myśli (że o irytujących a wszechobecnych odniesieniach do filmu "Między słowami" nie wspomnę). Nie ma tu też praktycznie nic nowego dla kogoś, kto interesuje się Japonią już trochę dłużej. A wstęp obiecywał nam przecież dogłębną analizę japońskiej duszy... cóż, obiecanki-cacanki.
Pozycja dobra tylko na sam początek, dla kogoś, kto nigdy nie czytał nic o Japonii.
Książka lekko napisana, ale strasznie powierzchowna i pełna powtarzanych w kółko myśli (że o irytujących a wszechobecnych odniesieniach do filmu "Między słowami" nie wspomnę). Nie ma tu też praktycznie nic nowego dla kogoś, kto interesuje się Japonią już trochę dłużej. A wstęp obiecywał nam przecież dogłębną analizę japońskiej duszy... cóż, obiecanki-cacanki.
Pozycja dobra...
2020-12-29
Bardzo zgrabnie i lekko napisana książka, która zarówno bawi, jak i wzrusza. Postacie są nakreślone w przekonujący sposób, tak samo jak narracja młodego bohatera, choć nie zabraknie też pewnej dozy baśniowości (dostarczanej dzięki opowieściom wujka Salima).
Z pewnością warto przeczytać dla poznania realiów Syrii z lat dzieciństwa autora. Szkoda mi tylko trochę urwanego zakończenia, nawet jak na konwencję pamiętnika.
Bardzo zgrabnie i lekko napisana książka, która zarówno bawi, jak i wzrusza. Postacie są nakreślone w przekonujący sposób, tak samo jak narracja młodego bohatera, choć nie zabraknie też pewnej dozy baśniowości (dostarczanej dzięki opowieściom wujka Salima).
Z pewnością warto przeczytać dla poznania realiów Syrii z lat dzieciństwa autora. Szkoda mi tylko trochę urwanego...
2020-12-14
Niby czytało mi się przyjemnie, ale akcja toczy się jednak nieco za powoli, a autor za często powtarza te same opisy. Bardzo dobra redakcja i tłumaczenie (nie podobały mi się tylko pojedyncze wyrażenia w niektórych dialogach), biorąc pod uwagę, jak strasznie nieformalnie napisane są light novelki w oryginale. Gorzej, że humor jest bardzo, no, w stylu anime, np. obrażona postać kobieca, dotąd pisana normalnie, nagle uderzająca postać męską. Mnie takie nagłe kreskówkowe zagrania wytrącały z "wczówki".
W skrócie: fajne i ładnie wydane (ten zapach papieru - mój ulubiony!) czytadło, ale też nic specjalnego. Raczej nie sięgnę po dalsze części.
Niby czytało mi się przyjemnie, ale akcja toczy się jednak nieco za powoli, a autor za często powtarza te same opisy. Bardzo dobra redakcja i tłumaczenie (nie podobały mi się tylko pojedyncze wyrażenia w niektórych dialogach), biorąc pod uwagę, jak strasznie nieformalnie napisane są light novelki w oryginale. Gorzej, że humor jest bardzo, no, w stylu anime, np. obrażona...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-25
Krótka, ale bardzo treściwa książka zbierająca wspomnienia polskiego misjonarza z wieloletniej pracy w Zairze/Demokratycznej Republice Konga. Publikacji tej przydałaby się zdecydowanie lepsza korekta & redakcja, jednak autor pisze w tak ciekawy i obrazowy sposób (a w trzecim rozdziale wręcz w sposób literacki), że lektura była przyjemna mimo tej jednej wady. Interesujące są też liczne zdjęcia ilustrujące relację; szczególnie cenna dla śledzenia opowieści była mapa opisywanego regionu.
Polecam zainteresowanym zarówno działalnością misyjną, jak też samą DRK i centralną Afryką w ogóle (ksiądz Pasiuk posługiwał w rejonie graniczącym z Rwandą i Ugandą).
Krótka, ale bardzo treściwa książka zbierająca wspomnienia polskiego misjonarza z wieloletniej pracy w Zairze/Demokratycznej Republice Konga. Publikacji tej przydałaby się zdecydowanie lepsza korekta & redakcja, jednak autor pisze w tak ciekawy i obrazowy sposób (a w trzecim rozdziale wręcz w sposób literacki), że lektura była przyjemna mimo tej jednej wady. Interesujące są...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-11
Lektura tego zbioru reportaży (skupiających się na sytuacji politycznej, kulturze i historii danych krajów) otwiera oczy nie tylko na złożoność problemów poszczególnych państw Afryki, lecz również na duże wady sposobów, w jakie inne kontynenty starają się jej pomóc. Są to teksty bardzo dobrze napisane i przenikliwe, choć często także niesamowicie depresyjne - zwłaszcza gdy czytamy o bezsilności przeciętnych mieszkańców Czarnego Lądu, a tak naprawdę również i naszej, jeśli chodzi o możliwości prawdziwie produktywnej pomocy. Mimo to - a może właśnie dlatego - polecam lekturę, naprawia ona zdecydowanie perspektywę, w jakiej patrzymy na nasze własne życie.
Lektura tego zbioru reportaży (skupiających się na sytuacji politycznej, kulturze i historii danych krajów) otwiera oczy nie tylko na złożoność problemów poszczególnych państw Afryki, lecz również na duże wady sposobów, w jakie inne kontynenty starają się jej pomóc. Są to teksty bardzo dobrze napisane i przenikliwe, choć często także niesamowicie depresyjne - zwłaszcza gdy...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-26
Książka pełna głębokich i jakże trafnych refleksji nad historią, życiem ludzkim i powiązaniem tych naszych doczesnych rzeczywistości z Bożym wymiarem Stworzenia. Mamy tu też całkiem spory nacisk na dzieje Polski w odniesieniu do dziejów świata, zatem dla nas, Polaków, są to teksty szczególnie ciekawe. Polecam!
Książka pełna głębokich i jakże trafnych refleksji nad historią, życiem ludzkim i powiązaniem tych naszych doczesnych rzeczywistości z Bożym wymiarem Stworzenia. Mamy tu też całkiem spory nacisk na dzieje Polski w odniesieniu do dziejów świata, zatem dla nas, Polaków, są to teksty szczególnie ciekawe. Polecam!
Pokaż mimo to2020-03-28
Ach, Brian W. Aldiss... Pisarz z dużym talentem do budowania intrygujących światów i jeszcze większym antytalentem do kreacji postaci. Takie były moje wrażenia z "Cieplarni", którą przez wybitnie wręcz nieciekawych protagonistów rzuciłam w kąt w połowie. Mimo to dałam mu drugą szansę w nieco niechronologicznym porządku, bo "Non stop" to przecież powieściowy debiut Aldissa. O dziwo, jest według mnie dużo lepszy od wspomnianej "Cieplarni".
Główny bohater "Non stop" również tu jest papierowy i STRASZLIWIE nudny, ale na szczęście niektóre ważne postacie poboczne prezentują wyraźne charaktery. Ba, wśród nich są i takie, które oprócz posiadania jakiegoś głębszego rysu są do tego nawet dość (ale tylko dość) interesujące. Niestety ci bohaterowie, po których spodziewałam się najciekawszych wątków, zostali szyko zmarnowani ("najlepszy" pod tym względem jest Wantage, po którego jak dla mnie przedwczesnej śmierci dostajemy od innej postaci szybki monolog na temat jego psychologii i przeszłości - tak śmiesznego wręcz odwrócenia zasady "show, don't tell" to ja już dawno nie czytałam).
Gregg natomiast mógłby spokojnie być głównym bohaterem, bo jego biografia jest dużo ciekawsza od tej protagonisty, a co ważniejsze śledzenie fabuły z jego perspektywy byłoby naturalniejsze (duże spoilery w tym nawiasie! Porównajcie sami: Gregg odkrywający na początku, że jest potomkiem kapitana statku, co daje mu logiczny powód do ucieczki z domu w głąb tegoż statku i zebrania wokół siebie armii różnorakich postaci, versus to, co dostaliśmy - czyli Roy, który ucieka w głąb statku, bo brak mu chyba sensu życia, ale w sumie to sam nie wie czemu to zrobił, a potem nagle przez rozmowę z odnalezionym w dziczy bratem Greggiem odkrywa, że oboje są potomkami kapitana statku. Moje wrażenie to było głównie OCH, CO ZA PRZYPADEK! Nasz główny bohater to potomek kapitana? Na szczęście zdecydował się ot, tak sobie, biegać po statku, żeby móc to odkryć, CO ZA PRZYPADEK)
Zamiast tych postaci zostajemy z bezpłciowym maczo (tak, jakimś cudem jest to możliwe) Royem, a później też z jego ukochaną Vyann. Vyann jest zresztą jedną z największych wad tej powieści, bo ta jedyna ważna w książce postać kobieca zaczyna naprawdę obiecująco, by super szybko zjechać do roli kobitki, której pożąda Roy. Następnie totalnie bez powodu ona też się w nim zakochuje i zmienia charakter o niemal 180 stopni. A do tego narracja CZĘSTO raczy nas opisami w stylu "było tam gorąco. Roy spojrzał na przyklejoną do biustu Vyann koszulę. Jej piersi były dla niego najsłodszymi owocami" (pff, jakie to oryginalne) lub "do pokoju weszła Vyann, wyglądała świeżo i ładnie" (cytat dosłowny, co za drewniane wtrącenie). Już pół biedy, jakby to był tylko taki głupkowaty styl obowiązujący opisy wszystkich bohaterów. Ale nie - nigdy nie dostajemy tekstów a la "facet X zgiął swe muskularne ramiona" czy "włosy gościa Y błyszczały niesamowicie". Dotyczy to tylko naszej jedynej żeńskiej bohaterki i zwyczajnie żenada ogarnia, jak się to czyta.
Ok, przejdźmy w końcu do tego, co w "Non stop" najlepsze - kreacji świata. Odkrywanie budowy statku i jego kolejnych tajemnic jest intrygujące nawet mimo tego, że opisy pomieszczeń są zaskakująco nieobrazowe. Może i ostatecznie nie ma tu nic wybitnego, jednak uniwersum jest zgrabne i żywe. Podobała mi się zwłaszcza religia na kanwie tekstów Freuda o świadomości - ciekawy pomysł, który (w przeciwieństwie do postaci) został też odpowiednio rozwinięty. Akcja czasem się wlecze, w związku z czym sporo czasu zajęło mi doczytanie tej historii do końca, ale ostatecznie CHCIAŁAM ją doczytać. Właśnie ze względu na intrygujący świat stworzony. Choć muszę dodać, że spójność tegoż świata zepsuło mi mocno bezsensowne wprowadzenie myślących szczurów (?!) i ich telepatycznych zwierzęcych niewolników (?!?!). Tak... Dobrze przeczytaliście. Zabiło to moje zawieszenie niewiary, bo oprócz nich nic równie wariackiego w tej książcę nie ma.
Koniec końców nie byłam oczarowana, ale nie żałuję też jakoś mocno lektury. No, może trochę, bo ci Roy i Vyann to ech, szkoda gadać. W zasadzie to nie polecam. Może tylko wielkim fanom tego typu zamkniętych światów.
Ach, Brian W. Aldiss... Pisarz z dużym talentem do budowania intrygujących światów i jeszcze większym antytalentem do kreacji postaci. Takie były moje wrażenia z "Cieplarni", którą przez wybitnie wręcz nieciekawych protagonistów rzuciłam w kąt w połowie. Mimo to dałam mu drugą szansę w nieco niechronologicznym porządku, bo "Non stop" to przecież powieściowy debiut Aldissa....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-04
Opinia dotyczy obu części "Opowieści fantastycznych", jako że w serwisie tom 1 i tom 2 figurują jako odmienne wydania tej samej książki ("Opowieści..." w wersji jednotomowej to wydanie główne). Pozycja ta, oprócz opowiadań, zawiera także dwie słynne krótsze powieści autora - "Niewidzialnego człowieka" oraz "Wehikuł czasu". Pomijam je w mojej opinii, ponieważ wypowiedziałam się już na ich temat przy ich samodzielnych wydaniach.
Wells jest równie świetny w formie krótkiej, co w długiej. Opowiadania są utrzymane w naprawdę wielu różnych nastrojach - od humorystycznych, poprzez melancholijne a na niepokojących, czy wręcz przerażających, kończąc. Czego my tu nie mamy? Ludzie latający na różne sposoby, magiczne przedmioty, odcięte od świata krainy, niezwykłe zwierzęta, paranormalne zjawiska natury wszelakiej, kontakt z kosmitami czy wreszcie nawet apokalipsa! Wells zdaje się wyczerpywać arsenał motywów fantastyki naukowej już na samym początku jej istnienia jako odrębnego gatunku literackiego.
Opowiadania bronią się nie tylko samymi pomysłami, ale też - jak przywykliśmy u tego autora - bohaterami owych historii. Są to postacie od razu budzące naszą sympatię, którym nie sposób nie współczuć czy też ich nie dopingować. Ich charaktery są nakreślone prosto, lecz z dużą naturalnością. Ponadto opowiadania zawsze biorą sobie za główny cel nie tylko opis fantastycznych zdarzeń, lecz także analizę ich wpływu na kondycję przeżywających je ludzi. Mają one zatem też ciekawy aspekt psychologiczny.
Także sam styl pisania jest wciągający, i to już od pierwszych zdań. Wells doskonale wiedział bowiem, że w przypadku krótkiej formy nie ma zmiłuj: czytelnik musi zostać zainteresowany już na samiutkim początku.
Polecam!
Opinia dotyczy obu części "Opowieści fantastycznych", jako że w serwisie tom 1 i tom 2 figurują jako odmienne wydania tej samej książki ("Opowieści..." w wersji jednotomowej to wydanie główne). Pozycja ta, oprócz opowiadań, zawiera także dwie słynne krótsze powieści autora - "Niewidzialnego człowieka" oraz "Wehikuł czasu". Pomijam je w mojej opinii, ponieważ wypowiedziałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-12
2019-01-16
Prawdziwa "nowa klasyka". Pani Rowling odwaliła kawał dobrej roboty, stwarzając świat i postacie, co do których czuję, że były ze mną od zawsze, jak Ania z Zielonego Wzgórza czy Zorro - chociaż to nieprawda, ten szał rodził się przecież przy mnie, a z powieścią zapoznałam się "dopiero" bodajże w trzeciej/czwartej klasie podstawówki.
To uniwersum (mówię teraz jednak tylko o pierwszym tomie, ewentualnie jeszcze drugim) jest po prostu żywcem wyjęte z serca dziecka. Szczegółowo opisany świat czarodziejów ze wszystkimi jego zwyczajami to dla mnie mistrzostwo; ciężko mi wyobrazić sobie, w jaki sposób miałby być przedstawiony, by bardziej zachwycić młodego czytelnika. Taki sam jak nasz, tylko że pełen magii - takiej pociesznej magii "dnia codziennego", jaką tylko dziecko może sobie wymarzyć. Jest trochę tajemniczości, bo co to za książka dla dzieci bez strachu? Są przyjaźnie, wrogowie i główny bohater, któremu nie sposób nie współczuć i nie dopingować go od pierwszego rozdziału. I, powiedzmy sobie szczerze, na którego miejscu każdy chciałby się znaleźć, choć przecież dzieciak nie ma idealnego życia. Ale przecież nikt z nas nie ma - i o to chodzi.
Prawdziwa "nowa klasyka". Pani Rowling odwaliła kawał dobrej roboty, stwarzając świat i postacie, co do których czuję, że były ze mną od zawsze, jak Ania z Zielonego Wzgórza czy Zorro - chociaż to nieprawda, ten szał rodził się przecież przy mnie, a z powieścią zapoznałam się "dopiero" bodajże w trzeciej/czwartej klasie podstawówki.
To uniwersum (mówię teraz jednak tylko o...
2018-03-30
Powtórzę za innymi, że książka jest nierówna, w pewnych miejscach za dużo w niej powracających stale zwrotów, a momentami pan Wojciech zbytnio wychwala Amerykę. Ale z drugiej strony, widać doskonale, że to jest książka napisana przez autora bardziej "pod siebie" niż pod czytelników jego przygód w dżungli, swego rodzaju pamiętnik, więc z tej perspektywy taka a nie inna narracja nie dziwi.
I mimo tego, że sprawozdania z samego domku autora bywają czasem zwyczajnie nudne, to portret małej społeczności na arizońskim odludziu jest już bardzo interesujący. Miło było przyglądać się temu ludzkiemu "stadu", jak je określa pan Wojciech, i przyglądać się, jak funkcjonuje życie społeczne na niegościnnej prerii.
Polecam fanom twórczości autora oraz osobom zainteresowanym tą właśnie częścią USA.
Powtórzę za innymi, że książka jest nierówna, w pewnych miejscach za dużo w niej powracających stale zwrotów, a momentami pan Wojciech zbytnio wychwala Amerykę. Ale z drugiej strony, widać doskonale, że to jest książka napisana przez autora bardziej "pod siebie" niż pod czytelników jego przygód w dżungli, swego rodzaju pamiętnik, więc z tej perspektywy taka a nie inna...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-07
Książeczka składa się z kilku części: pamiętnika, opisu filozofii świętej w dalszych latach jej życia, anegdotek i proroctw. Pierwsza z nich, czyli wspomnienia św. Józefiny Bakhity, jest bardzo poruszająca z powodu opisu okrucieństw, jakich doświadczyła ona w swym niewolniczym życiu. Jednak z drugiej strony, zakonnica podkreśla, ile otrzymała od Boga nawet w tym okresie, i patrzy nań wstecz jako na wydarzenia, które ostatecznie doprowadziły ją do poznania wiary katolickiej.
Druga część, napisana już z perspektywy osób trzecich, pełna jest cytatów ze świętej na temat wiary i sposobu przeżywania życia. I muszę przyznać, że jej niezachwiane przekonanie co do opieki Bożej, postawa pełna wdzięczności i proste, lecz stanowcze zasady są naprawdę inspirujące. Z tego powodu cieszę się, że natknęłam się na opisywaną publikację i mogłam poznać niezwykłą postać św. Józefiny Bakhity.
Zabrakło mi jedynie większej dokładności w biografii tej zakonnicy, w okresie nieobjętym już jej wspomnieniami. Brak tu chociażby jakiejkolwiek informacji na temat miejsca pochówku świętej czy procesu kanonizacyjnego (bardzo chętnie dowiedziałabym się np. jakie cuda dokonane za jej wstawiennictwem zostały w nim wzięte pod uwagę).
Polecam, ta krótka lektura potrafi bardzo zmotywować do bycia lepszym chrześcijaninem i do dostrzegania każdego dobra w swoim życiu.
Książeczka składa się z kilku części: pamiętnika, opisu filozofii świętej w dalszych latach jej życia, anegdotek i proroctw. Pierwsza z nich, czyli wspomnienia św. Józefiny Bakhity, jest bardzo poruszająca z powodu opisu okrucieństw, jakich doświadczyła ona w swym niewolniczym życiu. Jednak z drugiej strony, zakonnica podkreśla, ile otrzymała od Boga nawet w tym okresie, i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-22
W książce tej przeplatają się ze sobą rozważania religijne autora oraz fragmenty przedstawiające nam wygląd oraz historię odwiedzanych przezeń miejsc kultu. Należy jednak wziąć pod uwagę, że jest to bardziej osobisty dziennik niż typowa relacja z podróży.
Moje wrażenia? Pozycja krótka, ale zdecydowanie poruszająca. Jeśli ktoś szuka inspiracji duchowej, to jest to tytuł dla niego. Atutem "Kwitnącej pustynii" jest poza tym duża ilość zdjęć z podróży.
W książce tej przeplatają się ze sobą rozważania religijne autora oraz fragmenty przedstawiające nam wygląd oraz historię odwiedzanych przezeń miejsc kultu. Należy jednak wziąć pod uwagę, że jest to bardziej osobisty dziennik niż typowa relacja z podróży.
Moje wrażenia? Pozycja krótka, ale zdecydowanie poruszająca. Jeśli ktoś szuka inspiracji duchowej, to jest to tytuł dla...
Książka jest nierówna i skierowana do laików. Najpierw minusy, potem plusy, bo w sumie wad jest więcej.
Wady: Niektóre rozdziały są bardziej treściwe, inne mniej, jednak niemal wszystkie cierpią na obfite lanie wody. Autorzy nagminnie powtarzają po parę razy dokładnie tę samą informację czy przemyślenie, tyle że inaczej sformułowaną/e. Co z czasem staje się naprawdę irytujące.
Plus narracja generalnie prowadzona jest niestety trochę w stylu niewygórowanych programów historycznych. Łącznie z dramatyzowaniem interpretacji dzieł (każda część obrazu jest genialna, wszystkie detale - niezliczone, a możliwości interpretacyjne - nieskończone, itd.). No i nie wiem, może mam inną wrażliwość niż autorzy, ale tutaj lekko niepokojące detale są ciągle opisywane jako "sprawiające, że włos się jeży", 'ohydne", itd. A już szczytem tego typu przesady było dla mnie opisanie ataku tyciego wilka na równie tyciego człowieczka z odległego tła obrazu "Pokłon Trzech Króli" Boscha jako "krwawej miazgi".
Plusy: Można się dowiedzieć ciekawych rzeczy. Dużo więcej dowiedzą się oczywiście laicy, do których sama się zaliczam. Oczytani miłośnicy sztucy mogą być zaskoczeni chyba tylko rozdziałem o Dongui Bogam; ewentualnie może jeszcze kryształową czaszką.
Albo też, być może, zdecydowanie najlepszym rozdziałem w całej książce - tym o nietypowym projekcie witraża autorstwa Stanisława Wyspiańskiego. Szczególnej wartości dodaje mu opis pewnego niezwykłego odkrycia w katedrze na Wawelu, które to się z tym witrażem wiąże. Dla tych, którzy podobnie jak ja wcześniej o tym nie słyszeli, będzie to fascynujące.
Z innych plusów: mimo takiego sobie stylu, czyta się raczej sprawnie. Z innych minusów: często słaba jakość ilustracji (pikseloza!).
Werdykt? Książkę dostałam jako prezent i w sumie cieszę się z niego, bo bądź co bądź dowiedziałam się sporo nowych rzeczy, nawet o moich ulubionych artystach (Alfons Mucha). Ale gdybym kupiła ją za własne pieniądze, to byłabym rozczarowana.
Książka jest nierówna i skierowana do laików. Najpierw minusy, potem plusy, bo w sumie wad jest więcej.
więcej Pokaż mimo toWady: Niektóre rozdziały są bardziej treściwe, inne mniej, jednak niemal wszystkie cierpią na obfite lanie wody. Autorzy nagminnie powtarzają po parę razy dokładnie tę samą informację czy przemyślenie, tyle że inaczej sformułowaną/e. Co z czasem staje się naprawdę...