Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kolejna książka Swietłany Aleksijewicz opisująca koszmar konfliktu zbrojnego. Tym razem są to relacje byłych żołnierzy, którzy wrócili mniej lub bardziej okaleczeni przez wojnę lub bliskich tych, którym się nie udało przeżyć. Bezpośredni opis niepotrzebnej wojny, niepotrzebnych cierpień, który w obliczu inwazji na Ukrainę nabiera nowego sensu.

Kolejna książka Swietłany Aleksijewicz opisująca koszmar konfliktu zbrojnego. Tym razem są to relacje byłych żołnierzy, którzy wrócili mniej lub bardziej okaleczeni przez wojnę lub bliskich tych, którym się nie udało przeżyć. Bezpośredni opis niepotrzebnej wojny, niepotrzebnych cierpień, który w obliczu inwazji na Ukrainę nabiera nowego sensu.

Pokaż mimo to

Okładka książki Kolonizacja 1. Kosmiczni rozbitkowie Vincenzo Cucca, Filippi Denis-Pierre
Ocena 6,1
Kolonizacja 1.... Vincenzo Cucca, Fil...

Na półkach:

Szkoda czasu, szkoda kasy.

Szkoda czasu, szkoda kasy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytana jednym tchem. O niebo lepsza od "Artemis" i jak dla mnie równie genialna, jak "Marsjanin". Bohater, jak zawsze, musi poradzić sobie z przeciwnościami losu i kosmosu wykorzystując posiadane zasoby, wiedzę i nieoczekiwane wsparcie. Kilka ciekawych zwrotów akcji, kilka (jak dla mnie) trochę zbyt na siłę, ale, zgodnie z zasadą, że jak coś ma się spieprzyć, to się spieprzy. Podziwiam autora za przeogromną wiedzę z zakresu fizyki, astrofizyki, chemii, inżynierii, metalurgii, biologii...

Przeczytana jednym tchem. O niebo lepsza od "Artemis" i jak dla mnie równie genialna, jak "Marsjanin". Bohater, jak zawsze, musi poradzić sobie z przeciwnościami losu i kosmosu wykorzystując posiadane zasoby, wiedzę i nieoczekiwane wsparcie. Kilka ciekawych zwrotów akcji, kilka (jak dla mnie) trochę zbyt na siłę, ale, zgodnie z zasadą, że jak coś ma się spieprzyć, to się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To genialna pozycja. Szczególnie dla miłośników JHB oraz pasjonatów Syberii.

To genialna pozycja. Szczególnie dla miłośników JHB oraz pasjonatów Syberii.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pilipiuk jak zawsze niezawodny. Ostatnie opowiadanie, "My, bohaterowie", aż prosi, żeby je ktoś sfilmował! Wyobrażam już sobie surowe pejzaże Laponii, oddział SS-manów walczących z zimnem i dziesiątkującą ich zarazą. Może pan Gajos mógłby zagrać doktora Skórzewskiego?

Pilipiuk jak zawsze niezawodny. Ostatnie opowiadanie, "My, bohaterowie", aż prosi, żeby je ktoś sfilmował! Wyobrażam już sobie surowe pejzaże Laponii, oddział SS-manów walczących z zimnem i dziesiątkującą ich zarazą. Może pan Gajos mógłby zagrać doktora Skórzewskiego?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książkę sięgnąłem po obejrzeniu serialu, gdyż chciałem mieć porównanie i zobaczyć, bo autorzy scenariusza pominęli, co zmienili, jak bardzo film różni się od powieści. I tu przyszło rozczarowanie: serial jest o wiele lepszy od książki. Owszem, nie ma dużych rozbieżności fabularnych, ale śmiem zauważyć, że scenarzyści o wiele bardziej niż autor przykładają się do pokazania głębi postaci. Wątek ze wspomnieniami Beth o matce w książce praktycznie nie istnieje, a w serialu wnosi dodatkową wartość do historii utalentowanej szachistki. Mimo wszystko czyta się przyjemnie. Ja, czytając, odtwarzałem w pamięci scena po scenie.

Po książkę sięgnąłem po obejrzeniu serialu, gdyż chciałem mieć porównanie i zobaczyć, bo autorzy scenariusza pominęli, co zmienili, jak bardzo film różni się od powieści. I tu przyszło rozczarowanie: serial jest o wiele lepszy od książki. Owszem, nie ma dużych rozbieżności fabularnych, ale śmiem zauważyć, że scenarzyści o wiele bardziej niż autor przykładają się do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kobieta z blizną Katarzyna Dacyszyn, Irena A. Stanisławska
Ocena 7,9
Kobieta z blizną Katarzyna Dacyszyn,...

Na półkach:

Mam to szczęście, że udało mi się poznać Kasię osobiście. Tak ciepłej, serdecznej, otwartej i uśmiechniętej osoby ze świecą szukać!
Wszystko zaczęło się od obserwowania jej profilu na Instagramie, gdzie pojawiła się zapowiedź książki. Zrobiłem szybki research na jej temat: kim była przed zdarzeniem i jak samo zajście opisała prasa, a potem zagłębiłem się w lekturze. Dopiero potem poznałem Kasię "in persona"
Książka ro reporterski zapis historii Katarzyny Dacyszyn: początki jej kariery w modzie, plany i marzenia; pojawienie się stalkera, walka Kasi o prywatność, wreszcie brutalny atak i długa rekonwalescencję oraz batalia w sądach o sprawiedliwość.
Książka wstrząsa i to mocno. Wyprowadza z równowagi. Budzi lęk, współczucie, smutek, wściekłość. Całe spektrum emocji! W końcu czytamy opis prawdziwej historii opowiedzianej przez jej ofiarę, która cudem uszła z życiem! Ale historia ta, w całej swej tragedii, ma drugie dno. To optymizm, który się z niej wylewa, bo Kasia jest ogromnie optymistyczną osobą. Nie utraciła wiary w siebie. Nadal zajmuje się modą. Do tego walczy o zmianę prawa w Polsce, pomaga innym ofiarom stalkingu. I wiecznie się uśmiecha.

Mam to szczęście, że udało mi się poznać Kasię osobiście. Tak ciepłej, serdecznej, otwartej i uśmiechniętej osoby ze świecą szukać!
Wszystko zaczęło się od obserwowania jej profilu na Instagramie, gdzie pojawiła się zapowiedź książki. Zrobiłem szybki research na jej temat: kim była przed zdarzeniem i jak samo zajście opisała prasa, a potem zagłębiłem się w lekturze. Dopiero...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Watykańska wersja 'House of cards' - THE TIMES"
"Napisany z werwą, pełen napięcia i zaskakujących zwrotów akcji thriller autorstwa prawdziwego mistrza narracji - THE MAIL ON SUNDAY"
(cytaty z okładki)

Thriller? Serio????

Umiera papież. Zbiera się konklawe. Kardynałowie "pod natchnieniem Ducha Świętego" będą wybierać nowego biskupa Rzymu. Oczywiście żadna z Osób Trójcy Świętej nie ingeruje tam, gdzie w grę wchodzi polityka, pieniądze, wpływy, władza, skandale. No, ale thriller. Więc trupy, tajemnice, dreszczyk emocji, przewracanie kartek z wypiekami na twarzy. No więc czytam. Wciąga, owszem. Czyta się szybko, płynnie. Autor fantastycznie opisuje jak wygląda konklawe "od kuchni". Ze szczegółami prawie. No, ale w połowie książki zaczynam się zastanawiać, gdzie ta intryga? Gdzie trupy? Gdzie to coś, co wciąga? A może to ten kardynał znikąd? Albo Afrykańczyk zamieszany w skandal seksualny? Lub Wenecjanin winien symonii? No, gdzie jest ten thriller?! Bo jak dotąd 'nihil novi sub sole'.

Gdzie jest ten thriller??????

Ano nie ma go. Thrillerem jest chyba po prostu konklawe za zamkniętymi drzwiami, które i tak obserwujemy. Niemoc purpuratów w podjęciu decyzji i pojawiające się skandaliki. Autor pod koniec książki, trzy rozdziały przed finałem, sięga po "deus ex-machina", by rozwiązać impas, który sam zapoczątkował w swym opowiadaniu. Coś, co ma przyspieszyć decyzję kardynałów i pozwolić na postawienie ostatniej kropki nad "i". Widać wydawca się niecierpliwił, lub maszynopis zaczął niebezpiecznie puchnąć. Poczułem się jak podczas lektury Harrego Pottera, kiedy to bohater nagle otrzymywał pomoc znikąd w walce ze złem, której samodzielnie by nie wygrał.

No i jeszcze ten totalnie ze sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej wyssany "smaczek" dotyczący nowego papieża. Rzecz totalnie niepotrzebna i pasująca jak pięść do nosa. Czytałem ten fragment trzykrotnie, bo nie mogłem uwierzyć. Ręce opadły.

Thriller? Serio???? Nie. Czytadło.

"Watykańska wersja 'House of cards' - THE TIMES"
"Napisany z werwą, pełen napięcia i zaskakujących zwrotów akcji thriller autorstwa prawdziwego mistrza narracji - THE MAIL ON SUNDAY"
(cytaty z okładki)

Thriller? Serio????

Umiera papież. Zbiera się konklawe. Kardynałowie "pod natchnieniem Ducha Świętego" będą wybierać nowego biskupa Rzymu. Oczywiście żadna z Osób Trójcy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytana w kilka godzin. Porywa, wciąga, rozwesela i zasmuca. Czytając tę książkę prawie czułem nastrój Autorki przeżywającej lepsze i gorsze chwile w drodze na szczyt Góry Gór. Książka podnosi na duchu, dodaje energii do działania, wyzwala endorfiny i wzbudza podziw dla wspaniałej kobiety, która wbrew przeciwnościom losu, po urazie kręgosłupa, w przenikliwym zimnie, skrajnie zmęczona stawia z wysiłkiem każdy krok, by spełnić swoje marzenie.
Dodatkową atrakcją są dziesiątki przepięknych zdjęć, mapka wspinaczki i notatki lekarskie.

Polecam gorąco, jak każdą książkę Martyny Wojciechowskiej!

Przeczytana w kilka godzin. Porywa, wciąga, rozwesela i zasmuca. Czytając tę książkę prawie czułem nastrój Autorki przeżywającej lepsze i gorsze chwile w drodze na szczyt Góry Gór. Książka podnosi na duchu, dodaje energii do działania, wyzwala endorfiny i wzbudza podziw dla wspaniałej kobiety, która wbrew przeciwnościom losu, po urazie kręgosłupa, w przenikliwym zimnie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rewelacyjna, wciągająca historia z okopów I wojny światowej. Nie tak dołująca, jak "Na zachodzie bez zmian", ale tez nie tak wesoła, jak "Przygody dobrego wojaka Szwejka". To typowe wspomnienia frontowe: okrutny realizm codziennej śmierci mieszający się z czarnym humorem, dekownictwem, niedocenianym bohaterstwem, odrobiną patosu i pogodzeniem z losem, chęcią przeżycia i próbami uczynienia tego piekła chociaż odrobinę bardziej komfortowym.

Czyta się przemiło. Polecam gorąco!

Rewelacyjna, wciągająca historia z okopów I wojny światowej. Nie tak dołująca, jak "Na zachodzie bez zmian", ale tez nie tak wesoła, jak "Przygody dobrego wojaka Szwejka". To typowe wspomnienia frontowe: okrutny realizm codziennej śmierci mieszający się z czarnym humorem, dekownictwem, niedocenianym bohaterstwem, odrobiną patosu i pogodzeniem z losem, chęcią przeżycia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po książce "Tankiści" spodziewałem się czegoś więcej. Szczególnie, że podtytuł głosi: "Prawdziwa historia czterech pancernych". Liczyłem na to, że oprócz szlaku bojowego brygady, autor opisze też żołnierzy, którzy w niej walczyli. Ich zetknięcie z czołgami, naukę ich obsługi, relacje między żołnierzami, między Polakami i Rosjanami, żołnierską codzienność, wspomnienia ze szlaku bojowego. Nie wspomnę już o marzeniu porównania książki J. Przymanowskiego i sławnego serialu z rzeczywistością. Myślałem, że przeczytam o tym, jak autor historii o czołgu 102 rozminął się z prawdą i historią, albo które wątki z dziejów brygady pancernej wykorzystał. Nic z tego. Oprócz krótkiej notki o Kosie, Jeleniu i Saakaszwilim na końcu, otrzymujemy jedynie sporą biografię generała Z. Berlinga, jakby to on był dowódcą brygady, tło historyczno - polityczne i nieudolne próby fabularyzowania przeżyć niektórych żołnierzy. Dziwnie czyta się fragment o podporuczniku Józefie Czopie wykreślającym ze składu plutonu trafiony czołg, dającym rozkaz wycofania się i ginącym chwilę potem, tak, jakby autor siedział z ginącymi pancerniakami w jednym wozie (por. str. 309). Wkurzają też germanizmy i rysycyzmy "tankisty wyskoczyli z wozu", "czołg jechał wpieriod", "panzery ryknęły ogniem z dział". Odnoszę wrażenie, że autor nie mógł się zdecydować, czy chce pisać książkę historyczną, czy nową, poprawną politycznie i historycznie wersję "Czterech pancernych i psa".

Rozczarowałem się, a szkoda, bo serial kocham i chętnie skonfrontowałbym jego fikcję z historią.

Po książce "Tankiści" spodziewałem się czegoś więcej. Szczególnie, że podtytuł głosi: "Prawdziwa historia czterech pancernych". Liczyłem na to, że oprócz szlaku bojowego brygady, autor opisze też żołnierzy, którzy w niej walczyli. Ich zetknięcie z czołgami, naukę ich obsługi, relacje między żołnierzami, między Polakami i Rosjanami, żołnierską codzienność, wspomnienia ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to kolejny dowód na to, że Wojciech Cejrowski genialnym gawędziarzem jest.
Jak zawsze z polotem i dowcipem, lekko, przyjemnie, łopatologicznie i bez zbytniego rozpisywania się pokazuje nam swój kawałek prerii, swoje własne (we don't call 911) rancho z drewnianym domkiem, wiatrakiem ze studnią, wychodkiem bez tylnej ściany i kojotem. Że o trzech kotach nie wspomnę. Więcej! Zabiera nas na wyprawę do pobliskiego (sześć mil na przełaj) miasta i przedstawia jego mieszkańców: lud ułożony, od pokoleń na prerii wychowywany, zżyty z nią i jej prawami. Tubylcy (tambylcy?) uczą się wymawiać niewymawialne nazwisko Cejrowski i uczą Nowego życia wśród preriowej społeczności. Kupa śmiechu!
Polecam gorąco! Warto! Jak każdą książkę WC.

Ta książka to kolejny dowód na to, że Wojciech Cejrowski genialnym gawędziarzem jest.
Jak zawsze z polotem i dowcipem, lekko, przyjemnie, łopatologicznie i bez zbytniego rozpisywania się pokazuje nam swój kawałek prerii, swoje własne (we don't call 911) rancho z drewnianym domkiem, wiatrakiem ze studnią, wychodkiem bez tylnej ściany i kojotem. Że o trzech kotach nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pewnie się teraz narażę, ale "Władca Pierścieni" mnie nie powalił na kolana. Podobnie jak "Hobbit". Plusem na korzyść "Władcy..." jest jego większa mroczność. Nie potępiam wszystkiego w czambuł. Broń Ozyrysie! Geografia Śródziemia, opisy ludów, ich historia, legendy i baśnie. Stworzenie tego wszystkiego budzi we mnie ogromny szacunek dla Autora, który pomyślał o wszystkim, by uwiarygodnić swoje opowiadanie. Sama historia Wojny o Pierścień, wędrówki Wybrańca, zmagania się Drużyny z Przeznaczeniem są naprawdę ciekawe. Ale... Ale byłoby ok, gdyby nie liczne i rozliczne piosenki wykonywane w różnych okolicznościach, które czasem kojarzyły mi się z produkcjami rodem z Bollywood (jakkolwiek Tolkien pisał swe powieści na grubo przez powstaniem hinduskiej szkoły filmowej). Do opowieści nie pasują mi też postać Toma Bombadila, która pojawia się znikąd hop-siup-dyrli-dując, wprowadza zamieszanie i znika, nie wnosząc do powieści nic, prócz przerwy w wyprawie i zagadki: kimże jest ów Tom? To samo zastrzeżenie kieruję ku postaci karczmarza spod "Rozbrykanego kucyka". Nazwy geograficzne w krasnoludzkim, elfickim i wspólnym po jakimś czasie zaczynają się pierniczyć. Podobnie jak imiona bohaterów ich ojców i dziadów.
Szczerze? Wolę ekranizację. Nie dlatego, że to ruchome obrazki, które nie każą myśleć, tylko dlatego, że wersja filmowa jest dużo bardziej mroczna, niż książka. Owszem, nie jest wolna od wad, jednak to forum o książkach, nie o filmach, więc nie będę się rozpisywać.
Ogólnie: do przeczytania raz. Może dlatego, że po oglądnięciu filmu po prostu książka mnie nie wciąga?

Pewnie się teraz narażę, ale "Władca Pierścieni" mnie nie powalił na kolana. Podobnie jak "Hobbit". Plusem na korzyść "Władcy..." jest jego większa mroczność. Nie potępiam wszystkiego w czambuł. Broń Ozyrysie! Geografia Śródziemia, opisy ludów, ich historia, legendy i baśnie. Stworzenie tego wszystkiego budzi we mnie ogromny szacunek dla Autora, który pomyślał o wszystkim,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Genialne!

Genialne!

Pokaż mimo to

Okładka książki Za półką z książkami Jerzy Flisak, Jolanta Hartwig-Sosnowska
Ocena 8,0
Za półką z ksi... Jerzy Flisak, Jolan...

Na półkach: ,

Jedna z ukochanych książek dzieciństwa. Zawsze chciałem, by Mordziaki mieszkały za moimi książkami, ale niestety...

Jedna z ukochanych książek dzieciństwa. Zawsze chciałem, by Mordziaki mieszkały za moimi książkami, ale niestety...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wciąga od pierwszych tron. Co ciekawe, bardziej, niż poprzedni tom "Tanatonauci", którego "Imperium aniołów" jest jakby kontynuacją. Daje do myślenia, szczególnie, że tak naprawdę nie wiadomo, ile w tym fikcji, a ile... być może prawdy?

Wciąga od pierwszych tron. Co ciekawe, bardziej, niż poprzedni tom "Tanatonauci", którego "Imperium aniołów" jest jakby kontynuacją. Daje do myślenia, szczególnie, że tak naprawdę nie wiadomo, ile w tym fikcji, a ile... być może prawdy?

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nie oceniaj książki po okładce", mówi stare porzekadło. Skuszony ślicznym uśmiechem modelki w zimowej scenerii, połechtany ochami i achami oficjalnych recenzentów oraz ulegając świątecznej atmosferze zakupów (i opowieści), kupiłem "Szczęście w cichą noc" na prezent. I postanowiłem je przeczytać. Małe toto. Szkoda, że formatem odstaje od poprzednich tomów, jakby ta część była tylko dodatkiem wyjętym z głównej linii akcji.

Nie czytałem poprzednich tomów, dlatego też trudno było mi się połapać na początku "who is who", dlaczego jakiś Tomek jest bratem Hani, chociaż osoba, do której mówi "mamo", nie jest też matką bohaterki. Dlaczego raz jest mowa o Mikołaju, który odszedł, chociaż właśnie był tuż obok. Cóż, nie jest to opowiadanie dla tych, którzy po cykl sięgnęli dopiero teraz. Kilka razy czułem też, że narrator jakby się gubił. Raz komentuje akcję z perspektywy Hani, raz Dominiki, a raz... pisze o kimś w trzeciej osobie rodzaju męskiego: "zamilkł", "przysłuchiwał się". Trzeba dużo silnej woli, by z dialogu miedzy dwiema kobietami wyłowić, iż chodzi tu o męża Hani. Szkoda, że autorka urwała nagle wątek z wizytą u rodziców chłopaka, który spowodował wypadek samochodowy.

Samo opowiadanie zniechęciło mnie dokładnie w połowie książki, kiedy po raz trzeci zacząłem czytać, kto co przygotuje na wigilijny stół. Kiedy utonąłem w miodzie zachwytów, błogości, wyrozumiałości, powszechnego szczęścia. Autorka lubuje się w kwiecistych opisach niczego, co wcale a wcale nie popycha akcji do przodu. Wręcz miałem wrażenie, że spisała historię jakiejś własnej Wigilii opowiadanej przez telefon przyjaciółce" "a wiesz, dzieciaki wpadły, Zuzi od razu chciało się siku, a nazajutrz upaćkały kuchnię robiąc piernikowe serca. Było trochę zamieszania. Ja przemęczona tym rozgardiaszem, położyłam się wcześniej. Dobrze,że pani Irenka była, mogłam przekazać jej listę potraw. Kochana pani Irenka. I byłoby ok, gdyby Dominika zbytnio się nie szarogęsiła, ale znasz Domkę."

Mam przykre wrażenie, że opowiadanie powstało na poczekaniu, by sprzedać je w bożonarodzeniowym okresie. Nic wciągającego. Ot, czytadło na cichą noc.

"Nie oceniaj książki po okładce", mówi stare porzekadło. Skuszony ślicznym uśmiechem modelki w zimowej scenerii, połechtany ochami i achami oficjalnych recenzentów oraz ulegając świątecznej atmosferze zakupów (i opowieści), kupiłem "Szczęście w cichą noc" na prezent. I postanowiłem je przeczytać. Małe toto. Szkoda, że formatem odstaje od poprzednich tomów, jakby ta część...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Podczas odbywania swojej służby wojskowej Mohammed, młody iracki muzułmanin pochodzący z wielkiej szyickiej rodziny, z przerażeniem odkrywa, że jego sąsiad z koszar jest chrześcijaninem. Pomiędzy dwoma mężczyznami zawiązuje się sprzeczna z logiką relacja. Mohammed wyjdzie z niej przemieniony. Powróciwszy do życia cywila, będzie miał tylko jedną myśl – nawrócić się na chrześcijaństwo. Czyste szaleństwo! Dla jego rodziców i krewnych to nie do pomyślenia. W islamie zmiana religii jest przestępstwem.

W klanie wykorzystuje się wszystkie możliwości, żeby odwrócić go od tej decyzji. Nic z tego. Po zastraszaniu i biciu przychodzi więzienie i tortury… Mohammed przeżywa długą drogę krzyżową, ale nie poddaje się. Przeciw niemu wypowiedziana jest fatwa. Jego bracia strzelają do niego pośrodku ulicy. Ciężko ranny, upada…

Joseph Fadelle mieszka ze swoją rodziną we Francji od roku 2001. Jest teraz obywatelem tego kraju."

Tyle wydawca. A ja, co mam do tego dopisać? Książkę czyta się szybko. Jak dobrą, wciągającą sensację. Bo w sumie rzeczywiście byłby z tego niezły film, gdyby nie dotyczył tak wrażliwego tematu, jakim jest wiara, wokół której wszystko się kręci.
I tu właśnie jest miejsce na "ale".

Muhammad, poznaje chrześcijaństwo i z wielką, godną podziwu gorliwością, poszukuje drogi do Chrystusa, cierpi tortury i odrzucenie - tak ze strony swojej rodziny, jak i chrześcijan. Podziwiam wiarę tego nieugiętego człowieka, który przez wiele lat zbliżał się krętą ścieżką do sakramentu chrztu i komunii. Który wszelkie przeciwności losu przyjmował z pokorą. "Ale" jakoś trudno mi uwierzyć, że trafia tylko na dobrych księży i zakonnice, którzy bezinteresownie niosą pomoc we dnie i w nocy. Nadstawiają karku, walczą o bezpieczeństwo Józefa i jego rodziny. Nawet nie znikają z jego pieniędzmi, które zdeponował w Kościele przed swą ucieczką z Iraku. Ta czerwona lampka mówi mi, że książka jest troszkę taką chrześcijańską propagandą, a prawdziwa historia życia Muhammada została podrasowana, by uwypuklić cudowne wydarzenia i niezłomną wiarę neofity w Chrystusa i Kościół.

Mimo wszystko polecam!

"Podczas odbywania swojej służby wojskowej Mohammed, młody iracki muzułmanin pochodzący z wielkiej szyickiej rodziny, z przerażeniem odkrywa, że jego sąsiad z koszar jest chrześcijaninem. Pomiędzy dwoma mężczyznami zawiązuje się sprzeczna z logiką relacja. Mohammed wyjdzie z niej przemieniony. Powróciwszy do życia cywila, będzie miał tylko jedną myśl – nawrócić się na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To druga, po "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", książka białoruskiej dziennikarki. I tak samo dotyczy wspomnień z okresu ostatniej Wojny Światowej. Tym razem wspomnień porażających jeszcze bardziej, bo dziecięcych.

Nie czytajcie tej pozycji!
Będzie bolało. Będzie przerażało. Będziecie ocierać łzy. Nie uwierzycie w to, co będziecie czytać.

Nie czytajcie, bo znajdziecie tam smutek, łzy, rozpacz, tragedię, żal, głód, ból, pragnienie, bezradność.

Nie czytajcie, bo to lektura dla każdego drania, który marzy o rozpętaniu wojny. Niech widzi, że jego "prowadzenie polityki innym sposobem" nie niesie niczego dobrego. Dla żadnej ze stron. A szczególnie dla dzieci.

To druga, po "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", książka białoruskiej dziennikarki. I tak samo dotyczy wspomnień z okresu ostatniej Wojny Światowej. Tym razem wspomnień porażających jeszcze bardziej, bo dziecięcych.

Nie czytajcie tej pozycji!
Będzie bolało. Będzie przerażało. Będziecie ocierać łzy. Nie uwierzycie w to, co będziecie czytać.

Nie czytajcie, bo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Geralt z Rivii powrócił! Właściwie to on nigdzie nie odszedł, bo akcja powieści Sapkowskiego dzieje się mimo tego, co opisał wcześniej w Sadze o Białym Wilku.
Geralt ma wątpliwe szczęście pakować się w kłopoty: a to kradną mu wiedźmińskie miecze, a to w obronie dobra zabije człowieka, to znów romansuje z piękną czarodziejką (i nie jest nią Yennefer), albo daje się wciągnąć w aferę czarodziejów z Rissenbergu. A wszytko to pięknie, z polotem, nie szczędząc ciekawych opisów, atrakcyjnych wątków pobocznych, czarnego humoru i wulgaryzmów oraz barwnych postaci, opisuje Sapkowski. Zatęsknił za Geraltem? Nie wiem. Mogę napisać, że czytało się tę książkę równie świetnie, jak poprzednie. Można dopatrzeć się nawet nawiązań do naszych czasów, może też wolałbym niektóre wulgaryzmy zastąpić zwrotami w stylu: "a'baeth me aep arse" w Starszej Mowie. No, może zabrakło mi ciętego humoru znanego z opowiadań poprzedzających Sagę, ale... to wciąż stary dobry Geralt z Rivii.

Miłośnicy się nie zawiodą.

Geralt z Rivii powrócił! Właściwie to on nigdzie nie odszedł, bo akcja powieści Sapkowskiego dzieje się mimo tego, co opisał wcześniej w Sadze o Białym Wilku.
Geralt ma wątpliwe szczęście pakować się w kłopoty: a to kradną mu wiedźmińskie miecze, a to w obronie dobra zabije człowieka, to znów romansuje z piękną czarodziejką (i nie jest nią Yennefer), albo daje się wciągnąć...

więcej Pokaż mimo to