Cynkowi chłopcy
![Okładka książki Cynkowi chłopcy](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/258000/258953/393614-170x243.jpg)
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Reportaż
- Tytuł oryginału:
- Цинковые мальчики
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2015-08-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2008-01-14
- Data 1. wydania:
- 2007-01-01
- Liczba stron:
- 312
- Czas czytania
- 5 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380491281
- Tłumacz:
- Jerzy Czech
- Tagi:
- Związek Radziecki ZSRR Afganistan wojna afgańska weterani afgańcy konflikt Armia Czerwona historia XX wieku XX wiek
Oddziały radzieckie przez dziesięć lat „udzielały narodowi afgańskiemu braterskiej pomocy”. Od 1979 do 1989 roku życie straciło co najmniej kilkaset tysięcy Afgańczyków, a kilkadziesiąt tysięcy radzieckich żołnierzy poniosło śmierć lub zostało rannych. Wyjeżdżali, by zostać bohaterami. Do kraju wracali jako bankruci – bez nóg, bez rąk, bez złudzeń, z koszmarami, które miały ich nigdy nie opuścić. Niektórzy wracali w cynkowych trumnach.
Z opowieści weteranów, pielęgniarek, prostytutek, matek i żon „afgańców” wyłania się wstrząsający obraz niepotrzebnej wojny; wśród zapierających dech w piersiach afgańskich krajobrazów rozgrywają się ludzkie dramaty, a odwaga i braterstwo przeplatają się z niegodziwością i okrucieństwem. „W każdej kolejnej książce z uporem robię to samo – pisze Aleksijewicz – zmniejszam historię do wymiarów człowieka”.
Po publikacji książki Swietłana Aleksijewicz została pozwana o znieważenie honoru i godności żołnierzy walczących z Afganistanie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Człowiek ma prawo do niezabijania.*
(Za każdym razem, gdy recenzuję książkę Aleksijewicz mam poczucie źle wykonanego zadania. Moje słowa, jakże ułomne w porównaniu ze słowami autorki i bohaterów reportażu, są tylko nędznym symulakrem, prowizoryczną konstrukcją alfabetu, których miejsce jest na dalekich rubieżach wybitnej prozy białoruskiej autorki. Ponadto: jeśli po tym świecie stąpają niedowiarkowie, którzy skłonni są umniejszać rolę literatury (z różnych względów i powodów) to niech koniecznie poczytają Aleksijewicz. Politycy także. Szczególnie ci ostatni!)
Nie będzie z mojej strony ani krzty przesady, jeśli napiszę, że lektura reportaży Swietłany Aleksijewicz jest dla czytelnika jak emocjonalne i intelektualne (w tym przypadku trudno ustalić kolejność) trzęsienie ziemi – takich słów użyłam recenzując „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”, tymi słowami posłużę się i dziś, omawiając doskonały i nad wyraz bolesny reportaż „Cynkowi chłopcy”. Wznowiona właśnie w Polsce książka (poprzednie wydanie z 2008 roku ukazało się nakładem Wydawnictwa Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego i nosiło tytuł „Ołowiane żołnierzyki”) jest bolesnym i wstrząsającym świadectwem żołnierzy, uczestników tzw. wojny afgańskiej (toczonej przez ZSRR w latach 1979-89) oraz relacji współuczestników – rodzin poległych. Jak pisze autorka: W każdej kolejnej książce z uporem robię to samo – zmniejszam historię do wymiarów człowieka. Zatem i w „Cynkowych chłopcach” trudno szukać opisów działań wojennych i nazwisk dowódców. Książka białoruskiej dziennikarki to polifoniczny reportaż (tradycyjnie zresztą),którego bohaterami są zwyczajni ludzie, których nieszczęściem było znaleźć się w trybach niszczącej machiny wojennej, i których przez lata karmiono kłamstwem, że walczą w obronie ojczyzny i że zyskają bogactwo i sławę przynależną bohaterom.
Jednak każda wypowiedź tylko utwierdza czytelnika w przekonaniu, że w kontekście wojny nie można mówić o żadnej wygranej. Przegrywa każdy: okaleczony psychicznie/fizycznie żołnierz; młodzi chłopcy i młode kobiety oraz rodziny, do których wracają z frontu; bliscy, którzy utracili ukochanego syna lub córkę; matki; dzieci; żony i mężowie… Przerażający jest wymiar wojny, kiedy w pył rozleci się sztafaż propagandy i obłudy zbudowany z kłamstw przywódców. Wtedy, gdy ukaże się jej prawdziwe, fizjologiczne wręcz, oblicze: upiorna śmierć w męczarniach, głód i pragnienie, strach (Strach! Nie wstydzę się tego strachu. Strach jest bardziej ludzki niż odwaga),kalectwo… Gdy polegali żołnierze, kobiety i mężczyźni, wracają z wojny w cynkowych trumnach.
Reportaż Białorusinki, to przede wszystkim opowieść o ludziach naznaczonych wojną, ale też o procesie, który został wytoczony Alekijewicz kilka lat po ukazaniu się książki (tekst miał rzekomo szkalować dobre imię żołnierzy biorących udział w wojnie afgańskiej i matek poległych). To także książka o ludzkiej obłudzie i o cierpieniu. Cierpieniu przede wszystkim. Bolesna, zapadająca w pamięć, wybitna! Należy znać!
Człowiek ma prawo do niezabijania. Do tego, by się zabijania nie uczyć. Takiego prawa nie ma w żadnej konstytucji.
*Tytuł recenzji i wszystkie cytaty zawarte w tekście pochodzą z recenzowanej książki.
Monika Długa
Oceny
Książka na półkach
- 2 410
- 2 404
- 470
- 77
- 76
- 41
- 35
- 35
- 29
- 28
OPINIE i DYSKUSJE
Mocne. Trudno powstrzymać łzy.
Mocne. Trudno powstrzymać łzy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPewnie się powtarzam, ale od dawna już literacki Nobel jest dla mnie mniej wiarygodny od Pulitzera. Niemniej jednak ten Nobel, który otrzymała Swietłana Aleksijewicz*, należał się jej w stu procentach i na pewno nie należy do tych przypadków, które obniżają prestiż owej nagrody. Po genialnych dziełach „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” i „Czarnobylska modlitwa” (wcześniejsze polskie wydanie nosiło tytuł „Krzyk Czarnobyla”),które wywarły na mnie wielkie wrażenie, sięgnąłem więc po kolejną książkę autorki – „Cynkowi chłopcy” (wcześniejsze polskie wydanie miało tytuł „Ołowiane żołnierzyki”).
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, „Cynkowi chłopcy” poświęceni są przeżyciom radzieckich żołnierzy, którzy brali udział w wojnie w Afganistanie. Żołnierzy i ich bliskich.
Jak i w poprzednich książkach, Aleksijewicz nie powiela wiedzy, którą można wyszukać w internecie, nie bawi się w kolejną wariację na temat historii wojny, strategii i taktyki. Poszukuje, jak to ona zawsze, tego co było naprawdę udziałem jej bohaterów – prawdziwych, nieocenzurowanych przez władze i media osobistych wspomnień, zapisów chwili, stanów duszy, uczuć z tamtych dni. Bardzo interesujące jest też ukazanie zmieniającego się w czasie stosunku społeczeństwa radzieckiego do wojny i jej uczestników.
Tak jak poprzednio, muszę zrezygnować z przybliżania „Cynkowych chłopców”, z cytatów czy omawiania wątków. Książka ma głębie, które trzeba poznać samemu, budzi emocje, które trzeba samemu poczuć i prowokuje refleksje, do których trzeba dojść we własnym zakresie i na swój własny sposób.
Szkoda tylko, że my jako naród w przeważającej większości jeszcze nie dorośliśmy do pewnych spraw. Jak mówi jeden z bohaterów „Cynkowych chłopców”: „Chciałem być przyzwoity, ale na wojnie się nie da”. Że wojna, niezależnie od tego, czy sprawiedliwa, czy nie, niszczy wszystko, również moralność i etykę, prawdę i uczciwość, zauważyło nawet Hollywood. Z mitem czystych rąk żołnierskich i honorowej wojny rozprawili się już chyba wszyscy, zarówno w literaturze, jak i w filmie. Wszyscy, tylko nie my. Oczywiście, prorządowe i proarmijne środowiska „patriotyczne” wszędzie kręcą dęte wojenne filmy i wydają książki o podobnym wydźwięku, ale we wszystkich krajach, nawet w militarystycznych Stanach i imperialistycznej Rosji, coraz więcej jest książek i filmów, które pokazują, że wojna jest podła i niemoralna niezależnie od tego, czy jest słuszna czy nie. W USA takie „szargające pamięć bohaterów” dzieła są nawet doceniane i nagradzane. A u nas? Czy w jakimkolwiek polskim filmie lub książce polski żołnierz zabił rodzinę cywilów wrzucając granat do piwnicy, w której się ukrywali? A przecież to zwykły element walki w terenie zabudowanym. Ostatnio i u nas pojawiają się pewne jaskółki prawdy o wojnie, co prawda nieśmiałe, więc to zderzenie naszej kinematografii i literatury ze światową, którego kolejnym elementem jest lektura „Cynkowych chłopców”, wywołuje chyba u nas jeszcze inne, dodatkowe uczucia, których być może nie znają Amerykanie czy inni czytelnicy. To tylko jednak taka dygresja. Wracając do dzieła jako takiego, i tę książkę białoruskiej noblistki, podobnie jak poprzednie, gorąco polecam. To stuprocentowy must read.
* Svetlana Alexievich, Swiatłana Alaksandrauna Aleksijewicz, biał. Святлана Аляксандраўна Алексіевіч, ros. Светлана Александровна Алексиевич, Swietłana Aleksandrowna Aleksijewicz
Pewnie się powtarzam, ale od dawna już literacki Nobel jest dla mnie mniej wiarygodny od Pulitzera. Niemniej jednak ten Nobel, który otrzymała Swietłana Aleksijewicz*, należał się jej w stu procentach i na pewno nie należy do tych przypadków, które obniżają prestiż owej nagrody. Po genialnych dziełach „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” i „Czarnobylska modlitwa”...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJedna z klasycznych książek Autorki - teraz tym bardziej interesujących z uwagi na trwający konflikt w Ukrainie. Tamta wojna była jedną z tych, która pogrzebała ZSRR. 15 tyś oficjalnie poległych (z o wiele większej populacji - do strat afgańskich zaliczają się przecież i polegli Ukraińcy)- obecne straty z wojny zaczętej w 2022 (a raczej już w 2014 r.) przerastają już kilkukrotnie te z Afganistanu. To była jednak inna armia i inna wojna. Schematy tylko takie same i nadal największym zagrożeniem dla rosyjskiego żołnierza jest rosyjska armia. Warto więc przeczytać, warto poczuć, bo Swietłana Aleksiejewa jak zwykle daje nam coś więcej niż reportaż, to trochę literackie jednak dzieło, pełne bólu matek które wiedzą jak bezsensowna wojna to była.
Jedna z klasycznych książek Autorki - teraz tym bardziej interesujących z uwagi na trwający konflikt w Ukrainie. Tamta wojna była jedną z tych, która pogrzebała ZSRR. 15 tyś oficjalnie poległych (z o wiele większej populacji - do strat afgańskich zaliczają się przecież i polegli Ukraińcy)- obecne straty z wojny zaczętej w 2022 (a raczej już w 2014 r.) przerastają już...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWojna w Afganistanie niczego Rosjan nie nauczyła. Nie potrafią wyciągać wniosków, nadal tkwią w obłędzie spełniając swój "internacjonalistyczny obowiązek", a w zamian otrzymują cynkowe trumny...
Wojna w Afganistanie niczego Rosjan nie nauczyła. Nie potrafią wyciągać wniosków, nadal tkwią w obłędzie spełniając swój "internacjonalistyczny obowiązek", a w zamian otrzymują cynkowe trumny...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodobnie jak wcześniejsza i najbardziej znana książka tej autorki "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" jest to zbiór opowieści wojennych, tym razem uczestników sowieckiej inwazji na Afganistan i matek tych, którzy nie wrócili. O ile opowieści zawarte w "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" są wyraźnie podkolorowane jak cały mit "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej", o tyle tutaj dostajemy szczere wyznania. Oczywiście każdy człowiek jest inny i każdy co innego na wojnie przeżył, jednak pewne elementy występują często. Szeregowi, podoficerowie i pracownicy cywilni mówią o potężnym zjawisku "fali" i znęcaniu, okradaniu się wzajemnie żołnierzy, okradaniu cywili i własności wojskowej, ciągłym niedożywieniu; w opowieściach oficerów tego nie ma, bo oni tego nie doświadczyli.
Trochę przydługi zdaje się późniejszy dodatek z procesu o książkę. Ale pokazuje różnicę zdań na temat wojny afgańskiej w czasach już postsowieckich.
Tutaj też przebił się mit "zwycięstwa nad faszyzmem". Pojawiają się wypowiedzi typu "Ja byłem (albo mój ojciec był) uczestnikiem "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej", "Wyzwolicielem", zwycięzcą itd - "afgańcy" uczestniczyli w niesprawiedliwej napaści na sąsiedni kraj, w zbrodni i nie mogą mieć takiego samego statusu kombatanckiego" - nie ma żadnego wspomnienia o napaści na Polskę, Finlandię ani inne kraje, o masowych mordach, gwałtach i rabunkach.
Podobnie jak wcześniejsza i najbardziej znana książka tej autorki "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" jest to zbiór opowieści wojennych, tym razem uczestników sowieckiej inwazji na Afganistan i matek tych, którzy nie wrócili. O ile opowieści zawarte w "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" są wyraźnie podkolorowane jak cały mit "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej", o tyle tutaj...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak "Wojna nie ma w Sobie nic z kobiety" tematyka wojenna Aleksijewicz pasuje. Autorka niesamowicie ukazuje bezsensowność wojny. Autorka pokazuje walczące osoby jak małe trybiki w politycznej machinie. Jednak podobnie jak w "Wojna nie ma w Sobie nic z kobiety" byłem trochę zmęczony pod koniec. Bardzo ciekawy jest fragment o pozwach z jakimi mierzyła się autorka. Ukazuje ona idealnie czym jest i powinna być wolność słowa.
Jak "Wojna nie ma w Sobie nic z kobiety" tematyka wojenna Aleksijewicz pasuje. Autorka niesamowicie ukazuje bezsensowność wojny. Autorka pokazuje walczące osoby jak małe trybiki w politycznej machinie. Jednak podobnie jak w "Wojna nie ma w Sobie nic z kobiety" byłem trochę zmęczony pod koniec. Bardzo ciekawy jest fragment o pozwach z jakimi mierzyła się autorka. Ukazuje ona...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTematyka książki ważka. Jak zwykle u Aleksijewicz - autorka pokazuje, jak wielkie sprawy wielkich ludzi odbijają się na niższych poziomach drabiny społecznej, jak bardzo różnorodna jest reakcja na traumatyzujące wydarzenia z przeszłości.
Zabrakło mi w tej książce jakiejś wewnętrznej konstrukcji - wspomnienia są wymieszane tematycznie ze sobą, przez co odbiór całości nieco się rozmywa.
Tematyka książki ważka. Jak zwykle u Aleksijewicz - autorka pokazuje, jak wielkie sprawy wielkich ludzi odbijają się na niższych poziomach drabiny społecznej, jak bardzo różnorodna jest reakcja na traumatyzujące wydarzenia z przeszłości.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZabrakło mi w tej książce jakiejś wewnętrznej konstrukcji - wspomnienia są wymieszane tematycznie ze sobą, przez co odbiór całości nieco...
(Recenzja napisana w ramach pracy zaliczeniowej na studia).
Wojna nas otacza.
W obecnych czasach: również dosłownie, biorąc pod uwagę sytuację naszych wschodnich sąsiadów, cywilów umierających w ludobójczych atakach na Palestynę czy objęte wiecznym niepokojem terytorium północnej Afryki. Przede wszystkim jednak: w sposób niewidoczny, choć przy tym nie mniej niebezpieczny.
O wojnie opowiada się nam od wczesnego dzieciństwa. Pierwszą styczność mamy z nią zazwyczaj podczas lektury „Chłopców z Placu Broni”, nieco później — „Kamieni na szaniec”, aż system edukacyjny całkowicie porzuca subtelność i zakopuje nas pod informacjami o wszelkiego rodzaju konfliktach zbrojnych, które wpłynęły na polskie społeczeństwo.
Wojna, w pewnym sensie, staje się dla nas czymś nudnym. Owszem, mamy pewną (wybieloną i dosyć niewyraźną) świadomość tego, iż wiąże się ona z niezliczonymi ofiarami, z niepotrzebną i łatwą do uniknięcia śmiercią, z niesprawiedliwością i koszmarem. Tylko że to wszystko odbywa się na papierze. Gdzieś daleko, gdzieś dawno, gdzieś, gdzie nas nie ma, gdzie nie możemy już nikomu współczuć, bo to minęło, to nas nie dotyczy.
Później, w dorosłym życiu, los (lub wykładowcy) zachęcają nas (najczęściej wizją dobrej oceny) do zanurzenia się w wojennej rzeczywistości raz jeszcze. Gdy spotkało to mnie, po prostu wyłączyłam kanał z wiadomościami i zamieniłam jedną wojnę na drugą.
Aleksijewicz już od pierwszej strony wyrywa się niesławnym ramom militarnotematycznych lektur. Nie obchodzi się z czytelnikiem delikatnie. Nie pokazuje wojny romantycznej, wojny sensownej, wojny uargumentowanej. Zamiast tego, robiąc to we własnym, niepowtarzalnym i do bólu autentycznym stylu, oddaje głos tym, o których w wojnach się zapomina: matkom chłopców, które nie witają w domu zwycięskich synów, lecz ciała zamknięte w cynkowych trumnach.
Wojna widziana oczami tej wybitnej, białoruskiej reportażystki nie jest w gruncie rzeczy domeną męską. Nie ogranicza się do bohaterskich aktów, do niewymuszonego patriotyzmu i dumy płynącej z możliwości oddania życia „za sprawę”.
Swiatłana Aleksijewicz oddaje głos kobietom. Matkom, które żegnają odchowane na własnej piersi dzieci, matkom, które liczą, że w ten sposób przysporzą dumę rodzinie, matkom, które zbyt późno orientują się, że szanse na to, że synowie wrócą do domu o własnych siłach lub zupełnie niezmienieni, są praktycznie zerowe.
W „Cynkowych chłopcach” nie ma miejsca na wyjaśnienia. Na żadnej stronie reportażu nie odnajdziemy wytłumaczenia dla śmierci, które w afgańskiej wojnie poniosły rzesze młodych ludzi. Ich krótkie życie i brutalna śmierć nie są czyste, nie są możliwe do prostego wyjaśnienia, zdawałoby się też, że nie ma takich słów, które potrafią im oddać sprawiedliwość.
Aleksijewicz się to udało. Zebrane w zaledwie trzysta stron (wliczając w to historię późniejszych pozwów przeciwko autorce) historie matek są autentyczne, na wskroś przesycone bólem i konieczne. Ten reportaż świetnie, jak niewiele wydawanych obecnie książek, odpowiada na potrzeby, o których istnieniu społeczeństwo mogło nie zdawać sobie sprawy, a które wymagały odpowiedzi. Nie da się przecież ukryć, że na przestrzeni ostatnich dekad coraz głośniej rozbrzmiewają głosy antywojennych aktywistów, którzy pokazują prawdziwą twarz pseudopatriotycznych akcji: rozbite rodziny, setki tysięcy trupów, dzieci, których rozwój uniemożliwiają traumatyczne przeżycia.
„Cynkowi chłopcy” nie są literaturą, po którą sięgnęłabym z własnej woli. Brutalność wojny, którą obserwuję na co dzień poprzez doniesienia medialne, wiąże się z wystarczająco wyniszczającymi emocjami. Nie żałuję jednak, że ten reportaż trafił w moje ręce. Odnalazłam pewien komfort w świadomości istnienia w świecie literackim głosu, z którym mogę się całkowicie zgodzić. Głosu feministycznego, głosu silnego, głosu kobiety, która pokazuje świat takim, jaki jest, nie takim, jaki jest malowany.
Nie mogę jednak zapomnieć o przestrodze dla czytelników, którzy czują się przytłoczeni otaczającą nas rzeczywistością. Czasem dobrze jest pomyśleć przede wszystkim o własnym komforcie. Bo chociaż żyjemy w świecie, w którym nie wypada czegoś nie wiedzieć, nie interesować się czy nie być zorientowanym, to jest to również świat, który ze wszystkich stron atakuje nas nowinkami.
Do książki Swiatłany Aleksijewicz nie należy podchodzić tak, jak do powtarzalnych artykułów w elektronicznych dziennikach. To nie jest reportaż, który można pochłonąć, przetworzyć i zapomnieć. Wiem, że ta historia będzie we mnie żyła. Że ilekroć spojrzę na wiadomości dotyczące naszych wschodnich sąsiadów lub tragedii rozgrywającej się w Palestynie, pomyślę o matkach, które żegnają synów.
I o chłopcach wracających do domów w cynkowych trumnach.
★★★★★★★★☆☆
(Recenzja napisana w ramach pracy zaliczeniowej na studia).
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWojna nas otacza.
W obecnych czasach: również dosłownie, biorąc pod uwagę sytuację naszych wschodnich sąsiadów, cywilów umierających w ludobójczych atakach na Palestynę czy objęte wiecznym niepokojem terytorium północnej Afryki. Przede wszystkim jednak: w sposób niewidoczny, choć przy tym nie mniej...
Rozwodzić się nie będę - jak dla mnie wstrząsająca książka. Ukazuje piekło wojny w Afganistanie z perspektywy radzieckich żołnierzy i innych osób, które znalazły się na terenach objętych działaniami wojennymi. Autorka także pokazuje perspektywę rodzin i bliskich żołnierzy, na których wojna, choć bezpośrednio nie brali udziału, też odcisnęła swoje piętno. Ze stron tej książki wyziera cierpienie matek opłakujących synów, którzy poszli na wojnę, ale nie wrócili żywi. Pięknie ukazane atawizmy, które się załączają w sytuacji przetrwania. W książce trafnie opisany jest chwiejący się kolos na glinianych nogach, który nadal pręży swoje muskuły by pokazać światu swoją militarną siłę. Wielu historyków jest zdania, że gwoździem do trumny (cynkowej) dla Związku Radzieckiego była owa wojna. Smutne, chłodne kalkulacje - wojna to biznes znany od tysiącleci. O tym, że śmierć człowieka to tylko słupki i statystyka, a liczy się pieniądz Aleksiejewicz idealnie to uchwyciła w swoim reportażu.
Rozwodzić się nie będę - jak dla mnie wstrząsająca książka. Ukazuje piekło wojny w Afganistanie z perspektywy radzieckich żołnierzy i innych osób, które znalazły się na terenach objętych działaniami wojennymi. Autorka także pokazuje perspektywę rodzin i bliskich żołnierzy, na których wojna, choć bezpośrednio nie brali udziału, też odcisnęła swoje piętno. Ze stron tej...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toIntrygująca jest nie tylko sama treść książki, ale i to, co przydarzyło się autorce po jej wydaniu!
Intrygująca jest nie tylko sama treść książki, ale i to, co przydarzyło się autorce po jej wydaniu!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to