-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2016-08-10
2016-08-09
Jak tylko zapoznałam się z opisem książki wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Przyznam szczerze, że cała otoczka kryminalna, wprowadzenie i towarzyszące temu dalsze wydarzenia bardzo mnie ujęły. Sam autor Tony Parsons jest brytyjskim pisarzem i dziennikarzem. Karierę zawodową rozpoczął jako dziennikarz muzyczny w NME, pisząc o muzyce punk. Później pisał dla "Daily Telegraph", następnie dla „Daily Mirror”. Jest autorem bestselleru "Mężczyzna i chłopiec".
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/08/krwawa-wyliczanka-tony-parsons.html
Jak tylko zapoznałam się z opisem książki wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Przyznam szczerze, że cała otoczka kryminalna, wprowadzenie i towarzyszące temu dalsze wydarzenia bardzo mnie ujęły. Sam autor Tony Parsons jest brytyjskim pisarzem i dziennikarzem. Karierę zawodową rozpoczął jako dziennikarz muzyczny w NME, pisząc o muzyce punk. Później pisał dla "Daily...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-07
Jako osoba wiecznie negatywnie nastawiona do życia postanowiłam zabawić się w testera wielu motywujących do działania książek, które ostatnio zalewają rynek. Jako pierwsza na moim biurku pojawiła się książka pt. „Morze pomysłów na bezmiar szczęścia” Mr. Wonderful. Jako, że z natury jestem również dość ciekawska postanowiłam wygooglować kim jest owa Mr. Wonderful.
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/08/morze-pomysow-na-bezmiar-szczescia-mr.html
Jako osoba wiecznie negatywnie nastawiona do życia postanowiłam zabawić się w testera wielu motywujących do działania książek, które ostatnio zalewają rynek. Jako pierwsza na moim biurku pojawiła się książka pt. „Morze pomysłów na bezmiar szczęścia” Mr. Wonderful. Jako, że z natury jestem również dość ciekawska postanowiłam wygooglować kim jest owa Mr. Wonderful....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-13
"Nie sądziłam, że ten dzień tak szybko nadejdzie i przyjdzie mi pożegnać się z Illeą oraz rodziną Schreave. Nie ukrywam, że za każdym razem nie mogłam się doczekać kolejnego tomu. Miałam cichą nadzieję, że koniec nie nastąpi tak szybko, ale niestety wszystko, co dobre szybko się kończy."
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/08/korona-kiera-cass.html
"Nie sądziłam, że ten dzień tak szybko nadejdzie i przyjdzie mi pożegnać się z Illeą oraz rodziną Schreave. Nie ukrywam, że za każdym razem nie mogłam się doczekać kolejnego tomu. Miałam cichą nadzieję, że koniec nie nastąpi tak szybko, ale niestety wszystko, co dobre szybko się kończy."
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/08/korona-kiera-cass.html
2016-07-31
"Amy Ewing nie przestaje zaskakiwać swoich czytelników. Czytając „Klejnot” myślałam, że autorka wyczerpała swoje możliwości i będzie jedynie rozwijać już opisane wątki. Jednak bardzo się myliłam. Akcja prowadzona jest sprawnie, dzięki temu czytelnik ma okazję odkrywać nowe sekrety, które prowadzą do coraz większej ilości pytań."
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/07/biaa-roza-amy-ewing.html
"Amy Ewing nie przestaje zaskakiwać swoich czytelników. Czytając „Klejnot” myślałam, że autorka wyczerpała swoje możliwości i będzie jedynie rozwijać już opisane wątki. Jednak bardzo się myliłam. Akcja prowadzona jest sprawnie, dzięki temu czytelnik ma okazję odkrywać nowe sekrety, które prowadzą do coraz większej ilości...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-30
Po przeczytaniu pierwszego tomu o przygodach Sofie i Agaty nie mogłam doczekać się kolejnego. Z pozoru oczywiste zakończenie nie dawało pisarzowi zbyt dużego pola do manewru. Sam autor kiedy nie pisze jest nauczycielem w Nowym Jorku. Ponadto uwielbia grać w tenisa. Od ponad dziesięciu lat nie przegrał ani razu, ale do czasu. A mianowicie do czasu aż zaczął pisać „Akademię dobra i zła”. Zajęcie to pochłonęło go bez reszty.
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/07/akademia-dobra-i-za-swiat-bez-ksiazat.html
Po przeczytaniu pierwszego tomu o przygodach Sofie i Agaty nie mogłam doczekać się kolejnego. Z pozoru oczywiste zakończenie nie dawało pisarzowi zbyt dużego pola do manewru. Sam autor kiedy nie pisze jest nauczycielem w Nowym Jorku. Ponadto uwielbia grać w tenisa. Od ponad dziesięciu lat nie przegrał ani razu, ale do czasu. A mianowicie do czasu aż zaczął pisać „Akademię...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-28
Po raz kolejny mam okazję zaprezentować Wam opinię na temat książki, którą koniecznie trzeba przeczytać. Z twórczością autorki zapoznaję się od momentu wydania jej debiutu i z ręką na sercu mogę przyznać, że Agnieszka z każdą książką robi ogromne postępy. Gdy dowiedziałam się, że w przygotowaniu jest kolejna powieść, ucieszyłam się niezmiernie. Mimo to przyznam, że gdyby nie wcześniejsza wycieczka na Bałkany, pewnie nie podeszłabym do niej tak emocjonalnie. Już wcześniej miałam słabość do tego regionu, jednak nic nie zastąpi tego, co można zobaczyć, poczuć czy posmakować osobiście. Zapewne będzie to moja ulubiona książka, a raczej cykl, gdyż będą kolejne części.
Jak tylko zapoznałam się z notą o książce, dotyczącą historii z jaką będzie mi dane się zmierzyć, na usta cisnęły mi się słowa, a raczej tytuł bardzo znanego dzieła, czyli „Romeo i Julia”. Dwoje młodych ludzi, których uczucia zostają poddane ogromnej próbie i wielu przeciwnościom. Nieoczekiwana wojna, która stawia ich po dwóch stronach barykady. Czy mimo wszystkich kamieni rzucanych im pod nogi uczucie przetrwa to, co zgotował mu los?
„Najwięcej przeszkód mieszka w naszej głowie, więc rozwiązań szukaj w sercu.”
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/07/nie-czas-na-miosc-agnieszka-walczak.html
Po raz kolejny mam okazję zaprezentować Wam opinię na temat książki, którą koniecznie trzeba przeczytać. Z twórczością autorki zapoznaję się od momentu wydania jej debiutu i z ręką na sercu mogę przyznać, że Agnieszka z każdą książką robi ogromne postępy. Gdy dowiedziałam się, że w przygotowaniu jest kolejna powieść, ucieszyłam się niezmiernie. Mimo to przyznam, że gdyby...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-25
Ciężko było mi uwierzyć, że to moje ostatnie spotkanie z Wiktorem Forstem. Jednak ten dzień nadszedł i musiałam się z nim zmierzyć. Nie powiem, że było łatwo, jednak Remigiusz ponownie stanął na wysokości zadania i nie pozwolił mi ograniczyć się do kilku stron dziennie. Samego autora już nie będę przedstawiać ponieważ w dość szybkim tempie stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i płodnych polskich autorów. Nie pozwala o sobie zapomnieć na długo. Gdy jedna premiera jeszcze na dobrze nie ostygła pojawia się zapowiedź kolejnej. Jego grono fanów powiększa się z niebywałą prędkością.
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/08/trawers-remigiusz-mroz.html
Ciężko było mi uwierzyć, że to moje ostatnie spotkanie z Wiktorem Forstem. Jednak ten dzień nadszedł i musiałam się z nim zmierzyć. Nie powiem, że było łatwo, jednak Remigiusz ponownie stanął na wysokości zadania i nie pozwolił mi ograniczyć się do kilku stron dziennie. Samego autora już nie będę przedstawiać ponieważ w dość szybkim tempie stał się jednym z najbardziej...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-01
K.N. Hanner pochodzi z mazowsza i pisze pod pseudonimem. W wolnych chwilach oddaje się swojej pasji - pisaniu. Jest, jak sama mówi, miłośniczką psów, polskiego morza i Mazur oraz wielką fanką Avenged Sevenfold. Debiutowała na rynku wydawniczym książką „Na szczycie”. Tym razem powraca z czymś nowym bardziej mrocznym i bardziej erotycznym.
Ona młoda, ambitna i atrakcyjna dziewczyna po studiach. On szef ogromnej firmy, człowiek agresywny i brutalny skrywający pewien mroczny sekret. Co ich połączy? Jaką mroczną tajemnicę skrywa Adam? Czy ta znajomość ma szansę przerodzić się w coś więcej? Czyje serce zostanie złamane? Czy wszyscy wyjdą z tego bez szwanku? Kim jest tajemniczy Morfeusz?
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/07/sny-morfeusza-kn-hanner.html
K.N. Hanner pochodzi z mazowsza i pisze pod pseudonimem. W wolnych chwilach oddaje się swojej pasji - pisaniu. Jest, jak sama mówi, miłośniczką psów, polskiego morza i Mazur oraz wielką fanką Avenged Sevenfold. Debiutowała na rynku wydawniczym książką „Na szczycie”. Tym razem powraca z czymś nowym bardziej mrocznym i bardziej erotycznym.
Ona młoda, ambitna i atrakcyjna...
2016-03-10
„Potem ujrzałem:
Oto drzwi otwarte w niebie,
a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem,
jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział:
"Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać".
Doznałem natychmiast zachwycenia:
A oto w niebie stał tron
i na tronie [ktoś] zasiadał.”
-Apokalipsa św. Jana (Ap 4, 1-2)
Gołkowski, to nazwisko, którego chyba większości z Was nie muszę przedstawiać. Jeśli „Komornik” będzie pierwszą książką autora po którą sięgniecie to gwarantuję, że uzależnicie się i będziecie chcieli więcej.
Michał to z wykształcenia lingwista, z zamiłowania historyk wojskowości, z zawodu kabinowy ang-pol-ros. Przyznam szczerze, że „Komornik” to moja pierwsza książka tego autora jaką miałam okazję przeczytać. Od zawsze byłam ciekawa do czego czytelnicy tak lgną. Teraz już wiem i z ręką na sercu w tym krótkim wstępie mogę napisać, że to nie będzie ostatnia książka tego pisarza jaką przeczytam.
Co byście zrobili gdyby nastała biblijna apokalipsa? Gdy na świecie zapanowałby chaos, z nieba spadałyby gwiazdy a na ziemi pojawiliby się Komornicy na usługach „Góry” aby doprowadzić do ostatecznej eksterminacji. W skrócie ludzie od czarnej roboty.
reszta recenzji:http://polacyniegesi.qs.pl/recenzja-komornik-michal-golkowski/
„Potem ujrzałem:
Oto drzwi otwarte w niebie,
a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem,
jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział:
"Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać".
Doznałem natychmiast zachwycenia:
A oto w niebie stał tron
i na tronie [ktoś] zasiadał.”
-Apokalipsa św. Jana (Ap 4, 1-2)
Gołkowski, to nazwisko, którego chyba większości z Was nie muszę...
2016-02-22
Co się stanie, gdy życie ludzi zostanie zdominowane przez elektroniczne urządzenia osobiste? Gdy ich spersonalizowane telefony będą im podpowiadać, co powinni zjeść, w co się ubrać, gdzie pójść i z kim zaprzyjaźnić? Oto czasy, w których wielki koncern Gnosis, następca firm Apple i Google, wprowadził na rynek najbardziej rewolucyjne narzędzie wszech czasów: aplikację na telefon Lux. Ten innowacyjny program optymalizuje podejmowanie decyzji przez użytkownika, biorąc pod uwagę jego dobro i preferencje osobiste, co ma dać najlepsze możliwe rezultaty.
Przyznam szczerze, że sama nie jestem znawczynią tych wszystkich nowinek technologicznych. Mimo wszystko zdecydowałam się przeczytać tę książkę. Ciężko było mi zrozumieć politykę działania Luxa. Jednak książka została napisana w tak umiejętny sposób, że nie czułam się przytłoczona pojawiającymi się informacjami. Wyobraź sobie czasy, gdy nie zdajesz się na swoją intuicję, a na aplikację telefoniczną, która mówi ci, co i kiedy masz robić. Brzmi ciekawie. Oszczędność czasu, ekonomia. Ale teraz pomyśl sobie, że ludzie zaczynają ślepo ufać takiej aplikacji. To już staje się mniej zabawne. Prawda?
„Ile razy mi się zdaje, że już dochodzę do prawdy, przekonuję się, że mam tyle, co nic.”
Niestety, mniej więcej do połowy książki, czytanie dłużyło mi się niemiłosiernie. Akcja toczyła się strasznie wolno, nie miałam żadnego punktu zaczepienia, który by mnie zaintrygował i pochłonął. Jednak w drugiej połowie książki autorka nagle się obudziła i postanowiła przyśpieszyć akcję, przyciągając uwagę tych czytelników, którzy do tego momentu dotrwali. Tajemnice, zwroty akcji i miłość. Walka z ludźmi, którzy nie cofną się przed niczym, aby zapanować nad światem, zapanować na ludzkimi umysłami. Przyznam szczerze, że miałam ciarki na plecach, gdy czytałam o braku wolnej woli i świadomości tego, co się robi. Ludzkie roboty? Technologia gna jak szalona, więc może kiedyś fabuła opisywana w książce się ziści i ludzie będą zależni od aplikacji, a intuicja stanie się chorobą.
„Głos szeptał, żebym się nie martwiła, chociaż rozsądek mówił, że powinnam. Namawiał mnie, żeby zwolnić, kiedy akurat się spieszyłam; żebym była miła, gdy pałałam złością; żeby słuchać, gdy rozpaczliwie chciałam, by to mnie słuchano.”
Jest to historia, gdzie lojalność i uczciwość miesza się z chciwością i żądzą władzy. Rozpoczyna się w momencie, gdy główna bohaterka trafia do elitarnej akademii Theden. W opowiedzianej historii możemy zauważyć drugie dno, wyciągnąć z niej morał. Dodajmy do tego umiejętność kreowania postaci. Każda z nich ma inną osobowość. Jest wyjątkowa, a na pewno nie schematyczna. Są one oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Mamy, między innymi, Northa sprzeciwiającego się systemowi oraz Aurorę, początkowo wierną użytkowniczkę Luxa. Dziewczyna zmienia się, gdy poznaje prawdę na temat jego działania i celu, do którego ma posłużyć. Staje na drodze firmy Gnosis i poznaje prawdę nie tylko o aplikacji, ale również o sobie samej.
"-To o to tutaj chodzi? - spytałam. - O pieniądze?
- A nie jest tak, że zawsze chodzi o pieniądze?"
Książka ma niezbyt dobry start oraz nieciekawą okładkę. Jednak efekt końcowy jest taki, że powieść okazuje się być dobrym, ciekawym tekstem z ukrytym znaczeniem. Podsumowując, polecam fanom technologii i nie tylko. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, bez względu na płeć.
Jestem ciekawa jaką kolejną książkę napisze autorka.
Co się stanie, gdy życie ludzi zostanie zdominowane przez elektroniczne urządzenia osobiste? Gdy ich spersonalizowane telefony będą im podpowiadać, co powinni zjeść, w co się ubrać, gdzie pójść i z kim zaprzyjaźnić? Oto czasy, w których wielki koncern Gnosis, następca firm Apple i Google, wprowadził na rynek najbardziej rewolucyjne narzędzie wszech czasów: aplikację na...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-29
Po lekturze „P.S Kocham” cię oraz „Love, Rosie” myślałam, że więcej nie trafię na podobną historię. Myliłam się. Duet Jeż-Płatkowska to coś na co warto było czekać. Słodko-gorzka opowieść o sile przyjaźni, miłości oraz poszukiwaniu szczęścia. Debiutancka książka dwóch kobiet ze świata wydawniczego. Udowadniająca, że oprócz wydawania cudzych książek można napisać własną.
Paulina Płatkowska – absolwentka Katedry Teorii Literatury, Teatru i Filmu na Uniwersytecie Łódzkim; pracuje w branży wydawniczej od czwartego roku studiów. Prywatnie mama Zosi i Tereski, partnerka Waldka.
Agnieszka Jeż-Kaflik – absolwentka filologii polskiej i bałtyckiej na Uniwersytecie Warszawskim, od lat związana z branżą wydawniczą. Prywatnie mama Kaliny, Jeremiego i Jagody, żona Andrzeja.
Jak zareagowalibyście na spotkanie dawnego przyjaciela z lat szkolnych? Czy można odbudować utraconą przez czas przyjaźń?
„Nie oddam szczęścia walkowerem” to historia dwóch przyjaciółek - Magdy i Jagody, które przypadkiem spotykają się po latach.
Magda jest redaktorką zatrudnioną w piśmie katolickim. Udane życie zawodowe nie przekłada się jednak na satysfakcjonujące życie prywatne. Kobieta znajduje się na rozstaju dróg, a jej małżeństwo rozpada z hukiem. Przypadkowo poznaje Wiktora, do którego zaczyna czuć coś, czego nie powinna. W końcu on jest żonaty...
Czy Wiktor odejdzie od żony i postanowi związać się z Magdą? A może postawi na życie lekkoducha?
Jagoda z kolei, na łamach prasy kobiecej doradza czytelniczkom w sprawach sercowych. Jednak wszystko się zmienia w chwili, kiedy odkrywa, że jej serce bije mocniej do innego mężczyzny niż mąż, a małżeństwo to farsa. Gdy ona decyduje się na zakończenie tej farsy, mąż próbuje naprawić wspólne relacje.
Jak zakończą się związki przyjaciółek? Czy odnajdą upragnione szczęście?
Książka została napisana w efektowny sposób. Mam tu na myśli maile, które przyjaciółki wymieniają pomiędzy sobą.
Świetny pomysł a jeszcze lepsze wykonanie. .Sądziłam, że po przeczytaniu „Love, Rosie” nigdy więcej nie przeczytam książki napisanej na podobnym poziomie. Z humorem, ale i nutą goryczy.
„Nie oddam szczęścia walkowerem” to również historia o poszukiwaniu siebie i swojej kobiecości. O spełnianiu marzeń i dążeniu do szczęścia. Obie kobiety mimo świadomości, że źle robią, lądują w niebezpiecznych wręcz zakazanych związkach, których nie potrafią zakończyć. Odkrywają siebie na nowo, swoje pragnienia i potrzeby. Dominuje w nich dążenie do poczucia się na nowo kobietą a nie tylko kurą domową.
Czy to grzech? Jeżeli tak, to wina leży nie tylko po jednej stronie.
Gdyby w ognisku domowym ciągle płonął ogień, a nie tylko tlił się słabiutki żar, nie doszłoby do takich sytuacji.
Duet autorek świetnie wykreował bohaterki książki. Magdę - głęboko wierzącą redaktorkę w wydawnictwie katolickim, która mimo owej wiary decyduje się na związek z żonatym mężczyzną oraz Jagodę - wzorową matkę i żonę, znudzoną na wskroś odgrywaniem małżeńskiej farsy, która ucieczki od szarej codzienności szuka w ramionach zajętego Jerzego.
W książce znalazło się sporo ciekawych i życiowych sentencji. Akcja wydawała mi się bardzo realistyczna i prawdziwa. Dzięki formie w jakiej książka została stworzona, miałam okazję przyjrzeć się bliżej psychice bohaterek oraz emocjom jakie nimi targały. Ułatwiła mi to pierwszoosobowa narracja - to było świetne posunięcie.
Ale nie odbyło się również bez wad. Zaszokowało mnie, że Magda jako katoliczka, do tego kobieta zdradzona, decyduje się na związek z żonatym mężczyzną. Realne? Możliwe. Chociaż dla mnie trochę dziwne zwłaszcza że od rozstania z byłym już mężem minął krótki okres czasu. Na dodatek jej przyjaciółka wplątuje się w podobny układ. Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Tylko czy można mówić tu o nieszczęściu? W pewnym stopniu tak, zwłaszcza, że z całej sytuacji na pewno ktoś wyjdzie ze złamanym sercem. Jak zareagują na to dzieci? Czy wyjdą z potyczek emocjonalnych swoich rodziców cało? Z pewnością nie. W końcu to one są najbardziej narażone na cierpienie. Bohaterki może nie są idealne ale są dzięki temu realistyczne. Popełniają błędy, stają się na nowo emocjonalnymi podlotkami.
Podsumowując:
Książkę polecam, mimo kilku wad czyta się ją szybko i z uśmiechem na twarzy ( ale nie zawsze). Jest to zdecydowanie książka na miarę Cecelii Ahern.
Historia o sile przyjaźni, walki o własne szczęście i walki z przeciwnościami losu.
Powieść w sam raz na wiosenne wieczory.
Natomiast teraz czekam na kolejną książkę w której pojawią się mężczyźni. Może partnerzy autorek napiszą coś razem?
Po lekturze „P.S Kocham” cię oraz „Love, Rosie” myślałam, że więcej nie trafię na podobną historię. Myliłam się. Duet Jeż-Płatkowska to coś na co warto było czekać. Słodko-gorzka opowieść o sile przyjaźni, miłości oraz poszukiwaniu szczęścia. Debiutancka książka dwóch kobiet ze świata wydawniczego. Udowadniająca, że oprócz wydawania cudzych książek można napisać własną....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-06
Przez jakiś czas bardzo wzbraniałam się przed książkami kryminalnymi. Nie czułam do nich pewnego rodzaju miłości, czy jakiegokolwiek uczucia. Podobno gusta zmieniają się wraz z wiekiem czytelnika i zaczyna on coraz więcej wymagać od książek. Tak samo było w moim przypadku. Nadal wzbraniam się przed SF, chociaż mam kilka książek tego gatunku w swojej biblioteczce. Natomiast, jeśli chodzi o kryminały, zaczynam je doceniać. Zwłaszcza jako pasjonatka, między innymi, kina akcji :)
Na swoim koncie nie mam zbyt wielu powieści kryminalnych, jednak nie spodziewałam się, że debiut może być tak dobry.
Steve Cavanagh w wieku 18 lat przeniósł się do Dublina. Chciał tam studiować Marketing i Zarządzanie, ale przez pomyłkę poszedł na Prawo. Jak sam twierdzi, podczas zapisów stanął w niewłaściwej kolejce. Następnie przeniósł się do Cardiff, gdzie ukończył studia podyplomowe. Zaczął pisać scenariusze, jednak wkrótce rzucił pisanie i skupił się na prawie. Jego debiutancka powieść „Obrona” jest pierwszym thrillerem z serii. Autor mieszka w Irlandii Północnej ze swoją żoną Tracy, dwójką małych dzieci i psem ratownikiem, który dotrzymuje mu towarzystwa, podczas gdy on pisze kolejne powieści. (wyd. Filia)
Eddie, kiedyś zawodowy oszust, który później został prawnikiem. Mija rok odkąd przysiągł sobie, że kończy z karierą prawniczą. Jednak, tym razem, nie ma wyjścia i musi poprowadzić jeden z najtrudniejszych procesów. Eddie ma 48 godzin, żeby wybronić Wołczeka w niemożliwym do obrony procesie o morderstwo - musi wygrać i ocalić życie córki.
Od dłuższego czasu, przy pisaniu recenzji, potrzebuję muzyki, która wpasowuje się w klimat przeczytanej książki. Dzięki temu mogę na nowo odtwarzać sceny z powieści :)
Tym razem słuchałam ścieżki z Dragon Age. Muzyka specyficzna, idealnie pasująca do książki. W każdym razie do części scen.
Przejdźmy zatem do meritum. Akcja od samego początku trzyma w napięciu. Ciągle gna, a liczne retrospekcje z przeszłości odkrywają nowe fakty, które rzucają światło na fabułę. Autor nie pozwala czytelnikowi nawet na chwilę złapać oddechu. Widać, że z zawodu jest prawnikiem i da się to wyraźnie wyczuć w książce.
Ponadto, główny bohater ma wyjątkowo bystry umysł, dzięki któremu nie raz udaje mu się wyjść z opresji. Zawdzięcza to, między innymi temu, w jaki sposób został wychowany. Mimo, że Eddie nie ma zbyt barwnej przeszłości, to nauki wpajane przez ojca, bardzo przydają się na sali sądowej. I nie tylko. Bowiem, według głównego bohatera, między oszustem, a prawnikiem nie ma aż tak dużej różnicy :)
Dzięki niemu miałam okazję dowiedzieć się, na co zwracać szczególną uwagę podczas rozmowy z obcymi ludźmi :) Bardzo przydatne i pouczające :) Ostatnio panuje moda na Coaching. Nie ukrywam, że mnie to odstrasza, ale by zagłębić się w psychikę człowieka, na takie wykłady do Eddiego chętnie bym poszła. Jednak wątpię, by chciał on takie coś prowadzić. W końcu jest bardzo specyficzny. Nie jest też idealny. Ma swoje nałogi i przyzwyczajenia, ale dzięki temu wydaje się realistyczny i nie da się go nie lubić :)
Na dodatkowy plus zasługują opisy, które są bardzo szczegółowe. W oczy rzucił mi się motyw ograniczonego czasu na wybronienie Wołczeka. Od razu skojarzyło mi się z filmem „48 godzin”, w którym Jack Cates, jedyny policjant, który ocalał ze strzelaniny z poszukiwanym mordercą, ma tylko 48 godzin, aby złapać przestępcę. Jest to dość popularny motyw. Ale dzięki temu akcja zarówno w filmie, jak i książce, nie zwalniała tempa.
"Obrona" już za mną. Przeczytałam ją jednym tchem. To kawał dobrej lektury. Jeśli Steve Cavanagh był w stanie stworzyć tak genialny debiut, to aż boję się pomyśleć, co będzie się działo w kolejnych jego książkach... Polecam.
Przez jakiś czas bardzo wzbraniałam się przed książkami kryminalnymi. Nie czułam do nich pewnego rodzaju miłości, czy jakiegokolwiek uczucia. Podobno gusta zmieniają się wraz z wiekiem czytelnika i zaczyna on coraz więcej wymagać od książek. Tak samo było w moim przypadku. Nadal wzbraniam się przed SF, chociaż mam kilka książek tego gatunku w swojej biblioteczce. Natomiast,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-11
2016-02-08
„Klejnot”
Dzień dobry.
Zapraszam Was do przeczytania kolejnej recenzji. Dziś opowiem Wam o książce Amy Ewing pt. „Klejnot”. Autorka wychowała się w małym mieście w okolicach Bostonu, gdzie jej mama, będąca bibliotekarką, zaszczepiła w niej głęboką miłość do czytania. W 2000 roku przeniosła się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczęła studia teatralne na Uniwersytecie Nowojorskim. Jednak jej kariera aktorska nie trwała długo. Pracowała, między innymi, jako asystent administracyjny. Była też nianią.
„Klejnot (ang. Jewel) oznacza bogactwo. Klejnot oznacza piękno. Klejnot oznacza arystokrację. Ale dla dziewcząt, takich jak Violet, oznacza niewolę. Violet, która urodziła się i wychowywała na Bagnie, została wyszkolona na surogatkę dla arystokracji, ponieważ w Klejnocie jedyną rzeczą ważniejszą od bogactwa jest potomstwo.
Książka jest bardzo emocjonalna. Pod całą fasadą fantastyki kryje się bardzo realistyczna historia, która mogłaby wydarzyć się naprawdę. Wyobraźcie sobie dziewczynkę, około 12-letnią, która zostaje zabrana rodzicom. Owa dziewczynka przez 4 lata szkolona jest na surogatkę dla bogaczy... Brutalne, ale wcale nie takie trudne do wyobrażenia. Na samą myśl mam ciarki. Traktowana jak rzecz/zabawka trafia na licytację, gdzie zostaje kupiona przez Księżną Jeziora.
Kupiona na aukcji surogatek przez Księżną Jeziora i przywitana uderzeniem w twarz, Violet (znana teraz jedynie jako nr 197) szybko poznaje brutalną prawdę, kryjącą się za błyszczącą fasadą Klejnotu: okrucieństwo, dwulicowość i skrywana przemoc, które stały się stylem życia arystokracji. Violet musi zaakceptować brutalną rzeczywistość… i starać się pozostać przy życiu.”(opis: wydawnictwo)
Autorka poruszyła w książce wiele ważnych kwestii, takich jak rodzina, bieda, bogactwo, miłość, przyjaźń, nienawiść i zaufanie. Z niebywałą precyzją opisuje emocje, jakie towarzyszą głównej bohaterce. Jej tęsknotę za rodziną, lęk oraz nienawiść. Brak zrozumienia swojej sytuacji. Dlaczego akurat ona musi tak cierpieć? Zaskoczenie i niezrozumienie tego, co czuje, gdy poznaje pewnego chłopaka. Nie wie, czym może być miłość oraz pożądanie. Chce tego spróbować, ale jednocześnie nie może.
„Klejnot” można uznać za książkę z morałem. Hasło, jakie by do niej pasowało to: „Pieniądze szczęścia nie dają”. Dają możliwości i lepszy byt, ale czy szczęście? Zależy to oczywiście od tego, jak dana osoba szczęście interpretuje. Jednak w książce jest jedynie źródłem luksusu, niczego więcej. W powieści świetnie zaprezentowano też podział społeczeństwa, od najbiedniejszych do najbogatszych :)
Jeśli chodzi o okładkę, wystarczy napisać „Niesamowita”.
Zdecydowanie polecam tę lekturę zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom. W końcu wiele bajek lub baśni, które czytaliśmy, inaczej interpretujemy z wiekiem. Taki jest „Klejnot”. Jest to książka, którą można przeczytać kilka razy i za każdym razem zrozumieć na inny sposób. Ponadto jest bardzo filmowa. Zdecydowanie powinna zostać przeniesiona na duży ekran :) Dodajmy do tego świetne opisy i prosty język oraz wyżej wymienione ukryte dno powieści.
„Klejnot”
Dzień dobry.
Zapraszam Was do przeczytania kolejnej recenzji. Dziś opowiem Wam o książce Amy Ewing pt. „Klejnot”. Autorka wychowała się w małym mieście w okolicach Bostonu, gdzie jej mama, będąca bibliotekarką, zaszczepiła w niej głęboką miłość do czytania. W 2000 roku przeniosła się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczęła studia teatralne na Uniwersytecie...
2016-02-01
Rodzice Eden Munro rozwiedli się kilka lat temu. Po trzech latach ciszy ojciec zaprasza ją do siebie. Dziewczyna w końcu ulega namowom i wyrusza z Portland do Santa Monica w Kalifornii, by spędzić całe wakacje z nim i jego nową rodziną. Nie wie jeszcze, że ten wyjazd wywróci jej życie do góry nogami. Najstarszy z przyrodnich braci, Tyler Bruce, to zbuntowany nastolatek o wybuchowej naturze i wybujałym ego, jej kompletne przeciwieństwo. On i jego paczka biorą Eden pod swoje skrzydła, pozwalając jej doświadczyć zupełnie nowych przeżyć – imprez, plażowania i… łamania zasad. Tyler pozostaje dla niej zagadką, a im bardziej stara się go rozgryźć, tym mniej o nim wie. Czuje, że rodzi się między nimi coś więcej. A przecież nie powinna interesować się swoim przyrodnim bratem w ten sposób. To zakazane!
Ale jak powstrzymać uczucia, których nie da się opanować?
Trochę mi zajęło zanim zabrałam się za lekturę tej książki. I żałuję, że tak długo zwlekałam. Historia jaką stworzyła Estelle jest niesamowita, oryginalna, poruszająca, momentami zabawna i w 100% życiowa. Postacie, które pojawiają się w książce są tak realistyczne, że momentami zapominałam o tym, że czytam książkę, a nie czyjś pamiętnik. Jest dziewczyna i jest chłopak. Nigdy wcześniej się nie widzieli. Nagle okazuje się, że są przybranym rodzeństwem. Początkowa nienawiść przemienia się w uczucie. Uczucie, które nie ma prawa między nimi zaistnieć. W wyobraźni niejednokrotnie odtwarzałam wybrane sceny z książki. Mam nadzieję, że za ekranizację zabierze się reżyser od „Zostań, jeśli kochasz”.
Właściwie nie wiem, czego się spodziewałam przed przyjazdem do Los Angeles, ale jedno jest pewne: do głowy mi nie przyszło, że mój przyrodni brat okaże się szaleńcem.
Autorka świetnie opisała problematykę jaka towarzyszy w życiu niektórych nastolatków. Narkotyki, wieczne imprezy, problemy z wagą, zdrady, miłość, przyjaźń, przemoc w rodzinie. Idealnie też poradziła sobie z ukazywaniem emocji. Były one bardzo realistyczne, czego brakuje w wielu książkach.
Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować.
Tyler jest typem spod ciemnej gwiazdy. Tajemniczym, wulgarnym, wrednym, ale to tylko taka gra. Do takich mężczyzn lgną kobiety. Chcą go zwyzywać, a później przytulić. Chcą go zrozumieć. Eden jest typem spokojnej dziewczyny, która przez pewien czas miała problemy z wagą. Mimo utraty zbędnych kilogramów, nadal czuje się niepewnie. Nigdy nie była typem imprezowiczki. Jednak zmiana miejsca zamieszkania, choć na krótko, zmienia ją bardzo. Zmienia jej charakter i podejście do życia. Dojrzewa.
Byłam w ogromnym szoku, gdy czytałam ostatnie zdania. W oczach pojawiły mi się łzy, a w głowie miałam tylko jedno zdanie: „To nie może się tak skończyć”. I mam nadzieję, że tak będzie. W końcu niedługo pojawi się kontynuacja. Do tego ta okładka... Jest cudowna, bardzo podobna do oryginału. Nie jest przekombinowana, taka delikatna. Idealna do tej książki i historii.
Udaje, jest jak aktor, który wciela się w rolę. Muszę wiedzieć, co dzieje się za kulisami, kiedy przedstawienie dobiega końca i kurtyna opada. Kim wówczas się staje?
Podsumowując. „Czy wspominałam, że Cię kocham?” jest książką obowiązkową zarówno dla fanów Young Adult, ale i dla osób, które uwielbiają realistyczne i przesiąknięte emocjami książki. Historia idealnie nadająca się na wielkie ekrany!
Rodzice Eden Munro rozwiedli się kilka lat temu. Po trzech latach ciszy ojciec zaprasza ją do siebie. Dziewczyna w końcu ulega namowom i wyrusza z Portland do Santa Monica w Kalifornii, by spędzić całe wakacje z nim i jego nową rodziną. Nie wie jeszcze, że ten wyjazd wywróci jej życie do góry nogami. Najstarszy z przyrodnich braci, Tyler Bruce, to zbuntowany nastolatek o...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiera Cass wraca z kolejną książką, z kolejnymi Eliminacjami, które zasadniczo nigdy więcej nie miały się powtórzyć. Autorka skradła moje serce i miałam nadzieję, że będzie mi dane spotkać się z mieszkańcami Illei ponownie.
http://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/08/nastepczyni-kiera-cass.html
Kiera Cass wraca z kolejną książką, z kolejnymi Eliminacjami, które zasadniczo nigdy więcej nie miały się powtórzyć. Autorka skradła moje serce i miałam nadzieję, że będzie mi dane spotkać się z mieszkańcami Illei ponownie.
Pokaż mimo tohttp://zapiski-ksiazkoholiczki.blogspot.de/2016/08/nastepczyni-kiera-cass.html