K.A. Linde

Serię romansów zatytułowaną Cruel zainaugurowała K.A. Linde trylogią opowiadającą o tym, jak w świat młodych i bogatych nowojorczyków, zamieszkujących dzielnicę Upper East Side, wkroczyła dziewczyna z zewnątrz, jak zmagała się z okrucieństwem dziedziczonych przez nich olbrzymich fortun i jak sobie dzięki własnemu sprytowi, talentowi oraz oczywiście miłości ze wszystkim w końcu poradziła. Przeczytałam tę trylogię dwa lata temu i nawet mi się dość podobała, bo i pomysł był ciekawy, i sprawności pisarskiej autorce odmówić nie można. Jednak na śledzenie przygód miłosnych innych Upper East Siderów specjalnej ochoty nie miałam, aż do teraz, gdy skusiły mnie pozytywne recenzje dylogii zajmującej się bodaj ostatnią parą należącą do tego elitarnego towarzystwa. Whitley Bowen i Gavin King pochodzą obydwoje z Południa. Ona wbrew rodzicom wybrała karierę medyczną, jest wziętym nowojorskim chirurgiem plastycznym. On, jak można domniemywać niezbyt chętnie, reprezentuje w Nowym Jorku rodzinny biznes nafciarski. Żyją na luzie, nie stronią od seksu bez zobowiązań - ją zresztą rajcują nie tylko mężczyźni - są błyskotliwi i złośliwi, ale wobec siebie bezwzględnie szczerzy i lojalni, przynajmniej dotychczas. Uważają się za prawdziwych przyjaciół. Podczas noworocznych wakacji na Karaibach są jedynymi singlami, bo Whitley przed przyjazdem tutaj zerwała z zakochanym w niej facetem, skądinąd serdecznym druhem Gavina. Alkohol, a może również długo tłumione wzajemne fizyczne zauroczenie, sprzyjają w obecnej sytuacji gwałtownemu wybuchowi namiętności. „Cruel Kiss” to jednak zaledwie stustronicowy prequel ich historii. Trzeba jednak przyznać, że jak na tak króciutką erotyczna opowiastkę psychologiczny rys postaci oddany jest całkiem zręcznie. Zobaczymy, co będzie dalej.