Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Choć pierwszy tom serii mnie nie zachwycił, stwierdziłam, że drugi, w którym będziemy mieć do czynienia z "władcą mroku" oraz słodką, różową laleczką może mi się spodobać, a kontrast miedzy dwójką bohaterów mnie zaintrygował, tak samo jak było to w przypadku "My Dark Romeo".

Niestety tutaj podobało mi się dużo mniej mimo iż nie było takich absurdów i cringe'u. Książka czasami mnie bawiła, czyta się ją bardzo szybko, ma zupełnie nieskomplikowaną fabułę - może nawet zbyt mało skomplikowaną. Bazuje na znanych melodiach - scena pisania CV jest rodem wzięta z Legalnej Blondynki. Klub dla dorosłych w Paryżu bardzo przypominał Salacious Players Club. Scena rozprawiania się z wrogiem na jachcie przypomniała mi Devil's Night.

Było też mnóstwo momentów gdy zgrzytałam zębami, bo bracia Weston we wspólnych scenach za często kojarzyli mi się wulgarnymi Sebiksami spod bloku z drogimi zabawkami, a za mało z bezczelnymi, pewnymi siebie członkami elity, na jakich byli kreowani. Plan zniszczenia wroga? Ułóżmy go po pijanemu w hałaśliwym klubie, zamiast na zimno w jakimś ustronnym miejscu. Impreza przed weselem - brakowało tylko, by poklepali się po plecach i mówili do siebie: "jak ja cię szanuję". Te docinanie sobie nawzajem było słabe. Teksty typu "Oesju", czy "- jestem samochodem, - a ja człowiekiem" nie pomagały.

Książka jest dość obszerna, ale czuć, że końcówka jest napisania byle już to skończyć. Za dużo jest w niej opisów ubrań i zakupów torebek, a za mało zgłębienia mroczności natury Setha (co się stało z jego zeszytem do spisywania snów, co z jego koszmarami, czemu to nie zostało pociągnięte?) czy lęków Beverly i tego jak oboje mogli sobie nawzajem pomóc. Choć ich relacja jest jeszcze w tej całej fabule najciekawsza, to niestety nie poczułam szczególnej głębi.

Wątku najmłodszego brata już nie będę kontynuować, bo to najbardziej wkurzający typ w całej książce.

Choć pierwszy tom serii mnie nie zachwycił, stwierdziłam, że drugi, w którym będziemy mieć do czynienia z "władcą mroku" oraz słodką, różową laleczką może mi się spodobać, a kontrast miedzy dwójką bohaterów mnie zaintrygował, tak samo jak było to w przypadku "My Dark Romeo".

Niestety tutaj podobało mi się dużo mniej mimo iż nie było takich absurdów i cringe'u. Książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kto by pomyślał, że gdy w ubiegłym roku od niechcenia sięgałam po pierwszy tom tej historii, nie mając wobec niej żadnych oczekiwań, cała seria stanie się jedną z moich ulubionych pozycji romantasy.

Trzeci tom oceniam dokładnie jak dwa poprzednie, nie jest to majstersztyk literatury, ale świetna, lekka rozrywka zarówno dla fanów gatunku jak i osób, które chciałby się wkręcić w romantasy.

Przez pierwsze 250 stron zamknięcia Fallon jesteśmy zasypywani akcją, nowymi informacjami i plot twistami i całe szczęście, że w książce jest drzewo genealogiczne, by ułatwiło rozeznanie w tych zawiłych relacjach i lekkim chaosie z tego wynikającym - to mój największy zarzut, bo myślę, że ekspozycja na te wydarzenia mogła pójść sprawniej.

Przyznam, że przedłużające się odseparowanie głównych bohaterów powodowało od dwusetnej strony moją frustrację, ale za to ponowne spotkanie było tym słodsze i warte czekania.

Fallon wciąż jest sobą, wciąż pełno w niej optymizmu mimo czasami bardzo trudnej sytuacji, ale widać, że nabyte doświadczenia czegoś ją nauczyły, a gdy naprawdę wie czego chce to po to sięga. Mimo że często jest określana jako irytująca, mam do niej jakąś wytłumaczalną słabość.

Lorcan to książkowy mąż, nie ważne pod jaką postacią się akurat znajduje. Mogłabym pisać osobny tekst o samej jego zaborczości i zdolnościach z zakresu pościelowej gadki. Nie było jednej akcji, która podważałaby moją dobrą opinie o tym bohaterze.

Choć cieszę się, ze historia Fallon została zamknięta w trzech książkach i nie będzie przedłużana to tak samo cieszę się na zapowiedź perypetii kolejnych bohaterów tego świata, których przedsmak poznaliśmy w nowelce na koniec.

Kto by pomyślał, że gdy w ubiegłym roku od niechcenia sięgałam po pierwszy tom tej historii, nie mając wobec niej żadnych oczekiwań, cała seria stanie się jedną z moich ulubionych pozycji romantasy.

Trzeci tom oceniam dokładnie jak dwa poprzednie, nie jest to majstersztyk literatury, ale świetna, lekka rozrywka zarówno dla fanów gatunku jak i osób, które chciałby się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

8,5/10

Hasłem przewodnim tej książki będzie: czekając w napięciu na emocjonalny rollercoaster. W moim przypadku on nie nadszedł, ale i tak bardzo zaangażowałam się w te historię.

To, co najbardziej podobało mi się w tej książce to właśnie ta gra, jaką prowadzili między sobą Rune i Gideon. Oboje mieli na uwadze własny interes, oboje kalkulowali, oboje knuli, oboje myśleli, że są o krok do przodu przed przeciwnikiem i oboje oszukiwali samych siebie, że robią jest dla dobra sprawy, gdy przyszło do konfrontacji i walki z własnymi uczuciami. I oboje przegrali.

Rune jak rasowa agentka nie wzdrygała się, by narażać się na opinię głupiutkiej i pustej bogaczki, świetnie manipulując przy tym swoim środowiskiem. Gideon z kolei jest zapatrzonym w przywódcę i swoją misję łowcą z kompleksem niższości, ale to nie jest typ, który jak współcześni prawacy uważa, że tatuaż na ciele kobiety świadczy o jej agresji, tylko ma bardzo dobre powody, żeby nienawidzić czarownic i muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej złożoności jego postaci. Mimo jego poglądów, dalej da się go lubić mimo kija w dupie.

System magiczny i sytuacja polityczna są tu oczywiście tłem do historii miłosnej, ale muszę przyznać, że autorka bardzo sprawnie i oryginalnie wykreowała wątek używania magii krwi wraz z jego ograniczeniami i ceną, jaką trzeba za to zapłacić. Oraz dodatkowymi atrakcjami jakie dawało sprawdzanie gdzie na ciele pojawiają się blizny ;-) Wątek krawiectwa też był czymś nowym i ciekawym.

Było kilka niespójności, jak to, że Rune na co dzień i jako Szkarłatna Ćma używała tego samego konia, że przed rewolucją czarownice bez przeszkód mogły funkcjonować w społeczeństwie, ale po niej trzeba było je bohatersko ujawniać i na nie donosić.

Mimo niedużej objętości uwierzyłam w uczucia rodzące się między bohaterami i końcówka uderzyła mnie z otwartej ręki.

Bardzo, bardzo fajne romantasy.

8,5/10

Hasłem przewodnim tej książki będzie: czekając w napięciu na emocjonalny rollercoaster. W moim przypadku on nie nadszedł, ale i tak bardzo zaangażowałam się w te historię.

To, co najbardziej podobało mi się w tej książce to właśnie ta gra, jaką prowadzili między sobą Rune i Gideon. Oboje mieli na uwadze własny interes, oboje kalkulowali, oboje knuli, oboje myśleli,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To książka z typu tych, które po przesłuchaniu można zacząć od początku, by przekonać się co do tych wszystkich klocków, które wchodzą na swoje miejsce gdy zna się już finał tej historii.

Kavel może nie był szczególnie charyzmatyczny, niemniej potrafił zaciekawić swoją osobą i jako główny bohater pociągnął fabułę i był spójnie wykreowany. Ale to kobiety przyciągnęły moją największą uwagę: Berra (uwielbiam), bliźniaczki, tajemnicza kobieta z zaświatów, czy nawet wróżbitka.

Podobał mi się proces opętywana i sam pomysł na to, jak to wykorzystać, jak szukać odpowiedniej duszy, która nada się do aktualnej potrzeby. Na plus również humor i intrygi polityczne, wplecione w wątek kryminalny. A na największy plus bezbłędny Filip Kosior.

To książka z typu tych, które po przesłuchaniu można zacząć od początku, by przekonać się co do tych wszystkich klocków, które wchodzą na swoje miejsce gdy zna się już finał tej historii.

Kavel może nie był szczególnie charyzmatyczny, niemniej potrafił zaciekawić swoją osobą i jako główny bohater pociągnął fabułę i był spójnie wykreowany. Ale to kobiety przyciągnęły moją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytanie tej książki to była czysta rozkosz. Nie dość, że bardzo podpasowała mi pod względem stylu, to jeszcze fabularnie dowiozła w pełni i spełnia moje wysokie oczekiwania.

Już intensywny, naładowany emocjonalnie prolog zwiastował mocną historię i choć dość szybko domyśliłam się kto z kim i dlaczego, to absolutnie nie zawiodłam się dalszym poprowadzeniem fabuły. Znaczniki szły w ruch i z każdym kolejnym rozdziałem bardziej zanurzałam się w historie obu bohaterek.

To, jak cudownie autorka opisuje emocje targające postaciami wywoływało u mnie wypieki, nawet w przypadku momentów, w których sprawy nie były przekazywane wprost, a przemilczane. To jest sztuka - nie dopowiedzieć czegoś tak, by wpłynęło to na wyobraźnię. Wątki romantyczne jeszcze dobrze tu nie wybrzmiały, ale dają spory kredyt zaufania na kolejne tomy

Kolejnymi zaletami książki są rozbudowany świat, a właściwe światy, które dzieli 1000 lat - i te różnice czasu widać - oraz system magiczny, który opiera się na magii żywiołów, ale jest podkręcony obecnością w tym świecie aniołów, a wszystko to owiane jest dozą tajemniczości.

Obstawiam, że historia pójdzie w stronę podobną do tej, która dostali cesarz Emhry var Emreis i lord Vader, ale zobaczymy jak będzie. Kolejne tomy to u mnie pozycje obowiązkowe.

Czytanie tej książki to była czysta rozkosz. Nie dość, że bardzo podpasowała mi pod względem stylu, to jeszcze fabularnie dowiozła w pełni i spełnia moje wysokie oczekiwania.

Już intensywny, naładowany emocjonalnie prolog zwiastował mocną historię i choć dość szybko domyśliłam się kto z kim i dlaczego, to absolutnie nie zawiodłam się dalszym poprowadzeniem fabuły....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo mnie zmwynudzila ta część i dobiegając do połowy biłam się z myślami, czy nie zrobić dnf. Przetrwałam i druga część okazała się być ciekawsza, ale to nie zasługa dwójki głównych bohaterów.

Pośród tych wszystkich proszonych herbatek, przyjęć, spacerów itd zabrakło samego Śmierci, główny atut pierwszego tomu był prawie nieobecny. Rozwiązywanie zagadki morderstwa w ogóle mnie nie zaciekawiło.

Moim wszystkich tych zarzutów pewnie sięgnę po III tom, bo ten skończył się bardzo zachęcająco dla tej drugiej pary.

Bardzo mnie zmwynudzila ta część i dobiegając do połowy biłam się z myślami, czy nie zrobić dnf. Przetrwałam i druga część okazała się być ciekawsza, ale to nie zasługa dwójki głównych bohaterów.

Pośród tych wszystkich proszonych herbatek, przyjęć, spacerów itd zabrakło samego Śmierci, główny atut pierwszego tomu był prawie nieobecny. Rozwiązywanie zagadki morderstwa w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Często mówi się w kontekście serii książek o klątwie drugiego tomu, gdzie akcja zwalnia, a fabuła przygotowuje czytelnika na wydarzenia finałowe z trzeciego tomu. Tutaj to zupełnie nie miało miejsca, a ten tom jest jeszcze lepszy niż pierwszy.

Pierwszym pozytywem, który rzuca się w oczy już po kilku rozdziałach to narracja. Wciąż jest trzecio-osobowa, ale tutaj dostajemy prawie wyłącznie perspektywę Val, dzięki czemu nie ma już przeskakiwania na pov innych bohaterów w ramach tego samego rozdziału, co mnie osobiście bardzo drażni w książkach.

Samej fabule bardzo dobrze zrobił przeskok o 5 lat do przodu. Val osiągnęła przez ten czas już pewną pozycję w Nikaze (które jest zdecydowanie ciekawszym, solidniej wykreowanym miejscem niż krainy ludzi) i przygotowała plan, który teraz zamierza wcielić w życie, dzięki czemu od razu zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, które wciągają bez reszty. Na szczęście nie zmieniło się jedno: Val wciąż jest bezwzględna, szara moralnie i po trupach dąży do celu.

Uwielbiam w fantastyce wątek magii żywiołów, jest on dla mnie tym, na czym czarodziejstwo by się opierało, gdyby w istocie istniało, a tutaj cała akcja się wokół niego kręci, więc moja dusza wiedźmy jest usatysfakcjonowana, a wykreowany system magiczny z kołem fortuny, znakami, arkanami był jednym z najciekawszych aspektów całej historii.

Bohaterowie są świetni. Nie ważne, czy to sprzymierzeńcy, czy wrogowie, każdy jest na inny, interesujący, ma ciekawy backgroud i to jest ogromny postęp w stosunku do pierwszego tomu, gdzie czasami przewracałam oczami czytając wewnętrzne monologi Jessa i Ryo - choć biorąc pod uwagę, co się z nimi stało, to wcale nie mieli wzbudzać pozytywnych odczuć . Moją faworytką jest tu szalona Vea.

W tym miejscu muszę się poskarżyć na to, jak chytra jest autorka w dawkowaniu czytelnikom scen z Daero. Jednocześnie ta ociupinka wystarczyła, by władca demonów totalnie podziałał na fantazje i zaskoczył tym, jak jest niepewny i ostrożny jest w stosunku do Val. Błagam o więcej go w III tomie.

Książka naprawdę zaskoczyła mnie tym, w jakim kierunku poszła. Wątki akademii, prób, tworzenia zespołu bardzo mi się podobały. Kilka razy ryknęłam ze śmiechu i były dwa momenty, które musiałam rozchodzić: zawiązanie więzi Vi i rozmówienie się z Cesarzową. A jest jeszcze tyle zagadek do odkrycia.

Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Często mówi się w kontekście serii książek o klątwie drugiego tomu, gdzie akcja zwalnia, a fabuła przygotowuje czytelnika na wydarzenia finałowe z trzeciego tomu. Tutaj to zupełnie nie miało miejsca, a ten tom jest jeszcze lepszy niż pierwszy.

Pierwszym pozytywem, który rzuca się w oczy już po kilku rozdziałach to narracja. Wciąż jest trzecio-osobowa, ale tutaj dostajemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po każdej kolejnej lekturze tego typu książek mówię sobie, że dość już historyjek o fae/elfach i porwanych do ich krain dziewczynach, skoro nic i tak nie dorównuje Dworom S.J.M, ale potem przychodzi tęsknota i o to znowu ląduję w objęciach fae.

Książka bazuje na znanych wcześniej motywach i jest połączeniem rzeczonych wcześniej Dworów i programu, w którym dziewczyny rywalizują o kawalera do wzięcia. Nie jest na szczęście całkowitą zrzynką z tychże.

Początek był bardzo zachęcający: dziewczyna wyciągnięta z więzienia, po to by wziąć udział w turnieju organizowanym w innym królestwie. Przystojny, olśniewający król-nagroda. Ambitny książę ścigający uciekinierkę. Dowódca staży z niejasnymi motywacjami. W miarę trwania akcji fabuła jednak trochę się rozmywa, a same próby nie były niczym odkrywczym, choć zostały sprawnie poprowadzone. Co do "intrygi" to nie stanowiła najmniejszego wyzwania i nawet nie trzeba być zbyt uważnym, by się jej domyśleć.

Co do bohaterów to brawa za to, że Lor mnie nie irytowała, a Nadir przyciągnął uwagę na tyle, że żałowałam, iż było go tak mało. Jednak to Gabriela uważam za najbardziej interesującego i niejednoznacznego.

Książka ma trochę spice'u, choć mam wrażenie, że autorka ma jakąś dziwną skłonność do scen, w których bohaterowie nakrywaj innych ludzi na seksie. To pewnie miało podkreślić rozwiązłość panującą na dworach, ale raz wystarczył.

Książka jest krótka, traktuje ją raczej jak wstęp do dalszej historii i liczę, że świat przedstawiony zostanie pogłębiony i może jeszcze mnie czymś zaskoczy. Nie spodziewałam się wiele po tej książce, więc i się nie rozczarowałam i całkiem miło spędziłam czas.

Po każdej kolejnej lekturze tego typu książek mówię sobie, że dość już historyjek o fae/elfach i porwanych do ich krain dziewczynach, skoro nic i tak nie dorównuje Dworom S.J.M, ale potem przychodzi tęsknota i o to znowu ląduję w objęciach fae.

Książka bazuje na znanych wcześniej motywach i jest połączeniem rzeczonych wcześniej Dworów i programu, w którym dziewczyny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż to była za niesamowita podróż! Motyw przemieszczania się w różne lokalizacje dzięki magicznej księdze brzmiał super. Motyw podróżowania w czasie brzmiał jeszcze lepiej. Ale motyw całej kolekcji książek o różnych magicznych właściwościach brzmi najlepiej.

Nie jestem fanką tematyki podróży w czasie, gdyż najczęściej mamy wtedy do czynienia ze zmianami teraźniejszości i mózg mi się przez to przepala. Tutaj autor podszedł do sprawy inaczej - to jak bohaterowie namieszali dzięki prznoszeniu się nie miało wpływu na teraźniejszość, ale gdzieś zakulisowo musiało do niej doprowadzić.

Bardzo podobały mi się nie tylko pomysły na właściwości ksiąg, ale też to, że trzeba było z nich umiejętnie korzystać. Potrzeba było nie lada sprytu i fantazji, by czasami łączyć działanie dwóch lub więcej ksiąg, lub przeciwstawiać się mocy ksiąg wroga.

Jedyne do czego się przyczepię to bohaterowie. O ile postacie drugoplanowe są ciekawe i arcywrogowie wyszli nienawistnie, tak dwójce głównych bohaterów brakowało haryzmy, zwłaszcza Dramond został wykreowany trochę na ciepłe kluchy. Co prawda takie z ogromną wiedzą, jest przewodnikiem Cassie, ale wciąż to ciepłe kluchy.

Niemniej jestem zachwycona tak zręcznym poprowadzeniem fabuły, w której sporo zostało namieszane, ale na koniec wszystko doskonale wskoczyło na swoje miejsce. Było kilka nudnych fragmentów, ale rozmywają się na tle całości.

Cóż to była za niesamowita podróż! Motyw przemieszczania się w różne lokalizacje dzięki magicznej księdze brzmiał super. Motyw podróżowania w czasie brzmiał jeszcze lepiej. Ale motyw całej kolekcji książek o różnych magicznych właściwościach brzmi najlepiej.

Nie jestem fanką tematyki podróży w czasie, gdyż najczęściej mamy wtedy do czynienia ze zmianami teraźniejszości i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

6,5/10

Naprawdę nie wiem jak ocenić tę książkę. Lektura jej wiązała się z różnymi emocjami. Towarzyszył mi może nie strach, ale niepokój i jakiś dziwny dyskomfort, a jednocześnie chciałam czytać kolejne rozdziały, by sprawdzić co dalej.

Mamy tu mnóstwo spice'u, motyw wymuszonej bliskości, jedno łóżko, dużo gniewu i... rekiny.

Znałam wcześniej twórczość autorki i wiedziałam, że muszę spodziewać się kolejnej wariacji na temat przystojnego psychola i totalnie nierozważnej kobiety (tatuaż na przystanki robiony przez dopiero co napotkanego gościa? halo?!). Ale o ile Zade'a i Adeline dało się lubić, tak ta dwójka zupełnie nie przypadło mi do gustu i ciężko było mi romantyzować ich relacje.

Jednak postacią, przez którą od początku najbardziej się wzdrygałam był Sylvester. Klimat starej latarni morskiej, bezludnej wyspy, duchów i tajemnicy wyszedł autorce bardzo dobrze, choć końcówkę ograła zbyt łatwo. Tatuaż i odrosty na włosach powinny zdradzić bohaterkę, albo przynajmniej dać do myślenia policji.

To na pewno nie jest komfortowa książka, nie jest dla wszystkich i rozumiem, że jednych zachwyca i innym totalnie nie przypada go gustu, a ja sama jestem gdzieś po środku - pewnie spodobałoby mi się bardziej, gdybym poza smutem było tu więcej romansu. Na pewno zapamiętam tę książkę.

6,5/10

Naprawdę nie wiem jak ocenić tę książkę. Lektura jej wiązała się z różnymi emocjami. Towarzyszył mi może nie strach, ale niepokój i jakiś dziwny dyskomfort, a jednocześnie chciałam czytać kolejne rozdziały, by sprawdzić co dalej.

Mamy tu mnóstwo spice'u, motyw wymuszonej bliskości, jedno łóżko, dużo gniewu i... rekiny.

Znałam wcześniej twórczość autorki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Urocze, alternatywne spojrzenie na baśń o Śpiącej Królewnie, odpowiadające na pytanie dlaczego należało uśpić i wtrącić do wieży córkę króla.

Przez opowieść prowadzi nas Ropuszka, postać urocza, prostolinijna, ale i przy tym bardzo silna, znosząca z godnością swój los i kolejne próby.

Nowelka jest pełna magii , ale i uniwersalnych treści dotyczących dobra i zła, które nie zawsze da się jednoznacznie zakwalifikować w barwach bieli i czerni - ukazuje tez odcienie szarości i coś, co można by zakwalifikować jako "mniejsze zło".

Bardzo przyjemna nowelka, szkoda, że tak krótka.

Urocze, alternatywne spojrzenie na baśń o Śpiącej Królewnie, odpowiadające na pytanie dlaczego należało uśpić i wtrącić do wieży córkę króla.

Przez opowieść prowadzi nas Ropuszka, postać urocza, prostolinijna, ale i przy tym bardzo silna, znosząca z godnością swój los i kolejne próby.

Nowelka jest pełna magii , ale i uniwersalnych treści dotyczących dobra i zła, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

7,5/10

Nocni Łowcy spotykają Facetów w czerni, by na koniec spotkać Łowcę Androidów. Tak po krótce mogłabym opisać to, co dzieje się w tej książce.

Tematyka demonów, egzorcyzmów i dark academia to coś, co bardzo lubię, ale w przeciwieństwie do np. Dziewiątego Domu, tutaj klimat jest bardziej lekki, rozrywkowy, na pewno nie mroczny. Jeśli ktoś spodziewał się deszczyku grozy to zły adres.

Wejście w świat jest bardzo łatwe, gdyż poznajemy go z perspektywy głównej bohaterki Leaf, która do tej pory żyła w nieświadomości istnienia zakonu Black Bird i wraz z opętaniem przez demona zostaje wrzucona w wir wydarzeń, a czytelnik wraz z nią. Z kolei perspektywy Falco oraz Lore'a pozwalają nam zajrzeć za kulisy i spojrzeć na wydarzenia z perspektywy doświadczonego egzorcysty, który przydaje historii powagi i demona, który z kolei jest odpowiedzialny za humor.

Podobał mi się w wykreowane przez autorkę uniwersum. Zakon ma konkretną hierarchę, frakcje, historię i jak w każdej takiej organizacji dopada go zepsucie i konflikt interesów. Podobnie jest ze światem demonów - jest całkiem bogaty i zhierarchizowany. Romans nie jest na głównym planie, majaczy gdzieś z boku i myślę, że wypadłby lepiej, gdyby został przeniesiony dopiero do kolejnego tomu.

Czytanie idzie bardzo szybko, książka ma bardzo dużo dialogów, a opisów tyle ile potrzeba do wyjaśnienia świata. Rozterki bohaterów nie są przeciągnięte, dzięki czemu siedzenie w ich głowach nie jest nużące. Fabułą rządzi przygoda.

7,5/10

Nocni Łowcy spotykają Facetów w czerni, by na koniec spotkać Łowcę Androidów. Tak po krótce mogłabym opisać to, co dzieje się w tej książce.

Tematyka demonów, egzorcyzmów i dark academia to coś, co bardzo lubię, ale w przeciwieństwie do np. Dziewiątego Domu, tutaj klimat jest bardziej lekki, rozrywkowy, na pewno nie mroczny. Jeśli ktoś spodziewał się deszczyku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

7,5/10

Sięgnęłam po tę książkę zwabiona nazwiskiem współautorki My Dark Romeo, bo jestem tą jedną z nielicznych osób, której absurdy Romea i Dallas się podobały. W przypadku podłych kłamstw aż takich absurdów nie było, ale ten romans podobał mi się równie mocno.

Zachęta na opisie książki związana z pomyleniem braci to tylko początek i wręcz epizod w tej historii. Całość bardziej kręci się wokół faceta, który napędzany chęcią zemsty zbudował majątek i władzę i chce zemścić się na rodzinie dziewczyny, z która ma na pieńku, uderzając w nią.

Uwielbiam w motywie zemsty ten wątek, kiedy on podejrzewa ją w wszystko co najgorsze, a ona okazuje się być wszystkim, co najlepsze. Kiedy przez jej dumę i złe zrozumienie pewnych wydarzeń nie poznał prawdy na czas i zdążył ją skrzywdzić, nagadać, upokorzyć ją itd, a potem uświadamia sobie jak bardzo się mylił i włącza mu się tryb pokuty i zadośćuczynienia. A pokuta jest tu ważnym elementem.

Uwielbiam też postać adwokatki i jej psa-szczura <3 Humor Nasha przemawiał do mnie bezbłędnie. Specjalne słowa, koszulki i liściki też były świetne.

Żeby nie było tak miło, książka jest trochę za długa, przez co kocówka wyszła na przeciągniętą. Bunt głównej bohaterki w postaci odmawiania jedzenia może triggerować.

Zawsze lubię, kiedy narracja podzielona na pov bohaterki i bohatera ma odzwierciedlenie w lektorach i tu też tak było - dziewczęcy i męski głos lektorów pasowały doskonale.

7,5/10

Sięgnęłam po tę książkę zwabiona nazwiskiem współautorki My Dark Romeo, bo jestem tą jedną z nielicznych osób, której absurdy Romea i Dallas się podobały. W przypadku podłych kłamstw aż takich absurdów nie było, ale ten romans podobał mi się równie mocno.

Zachęta na opisie książki związana z pomyleniem braci to tylko początek i wręcz epizod w tej historii. Całość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kontynuacja Psów Pana wypadła w mojej opinii równie dobrze, co pierwszy tom, choć jest w nim mniej akcji, a więcej planowania i strategii.

Podobał mi się przede wszystkim rozwój postaci Katarzyny, jej inteligencja, zaradność i cięty język, choć można odnieść wrażenie, że niektóre rzeczy przychodziły jej za łatwo. Dwórka von Barbie i szpiegini też wypadły świetnie.

Gdy akcja przenosiła się do Schenka również było ciekawie. Trafienie za magiczną barierę i poznanie fanatyków, z którymi nie miał ochoty się bratać dało lepszy pogląd na charakter najemnika, który jednak skrywa głęboko raczej dobre serce. Dominikanin z kolei dostał najmniej miejsca, i mam wrażenie, że jego potencjał nie jest jeszcze w pełni wykorzystany.

Ten tom to takie planowanie, zbieranie, sił, nowych umiejętności i zasobów przed czymś poważniejszym, to także ukazanie różnych spojrzeń na magię, w zależności z jakim bohaterem akurat jesteśmy, więc będę bardzo rozczarowana jeśli w którym momencie cała trójka nie spotka się ponownie.

Czekam na kolejny tom.

Kontynuacja Psów Pana wypadła w mojej opinii równie dobrze, co pierwszy tom, choć jest w nim mniej akcji, a więcej planowania i strategii.

Podobał mi się przede wszystkim rozwój postaci Katarzyny, jej inteligencja, zaradność i cięty język, choć można odnieść wrażenie, że niektóre rzeczy przychodziły jej za łatwo. Dwórka von Barbie i szpiegini też wypadły świetnie.

Gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo chciałam, żeby spodobała mi się ta książka, bo to i romantasy i polska autorka i przepięknie wydana, więc kibicowałam mocno. Niestety mam chyba więcej zastrzeżeń, niż pozytywów do przekazania.

Główni bohaterowie oraz modus operandi wątku romantycznego od razu skojarzyły mi się z Dworami S.J. Mass. Mamy tu Rasso-Tamlina, Valeę-Feyrę, Reada-Rhysanda a nawet Luciena, którym tu był kuzyn Rassa. Była tu nawet smocza wersja Velaris no i motyw odbicia przeznaczonej dziewczyny jednemu chłopu przez drugiego. Niestety do binga brakowało odpowiedników Cassiana i Azriela.

Zawiązywanie się relacji między trójkątem bohaterów odbywał się w galopującym tempie. Przez pierwsze sto stron postaci zamieniają ze sobą raptem parę zdań, ale już pałają do siebie uczuciami jak po miesiącach znajomości. Brakuje błyskotliwych dialogów, czegoś co uprawdopodobni te relacje poza ich zwierzęcym instynktem i tym mitycznym czymś co ich do siebie ciągnie.

Gdyby tu chodziło tylko o Rassa to jeszcze bym przymknęła oko, bo od początku wiadomo, że nie on jest targetem, ale Złoty Smok też nie dowozi. Read pojawia się (nie ma nawet jakiegoś wielkiego wejścia) i od tego momentu nie ma do roboty nic innego poza simpowaniem do Valei oraz okazyjnie podawaniem wskazówek do rozwiązania tajemnicy z nią związanej, a cały ich romans idzie strasznie gładko. Nie było tu żadnych wyzwań.

Z rzeczy pozytywnych: podobało mi się, że jak na tak krótką książkę główna bohaterka dostała niezły rozwój zwiazany z jej zmiennokształtnością i nie jest wszystko potrafiącą Mary Sue, choć potem opiera się głównie na sile swojego przeznaczonego, a nie własnej. Koncepcja rodów zmiennokształtnych, Neneatria i rozmnażania się w Stormvoll też była ciekawa. Sceny erotyczne na plus, cringu nie odnotowałam.

Niestety jakichkolwiek emocji u siebie też nie odnotowałam..

Książka ma narrację trzecio osobową, co normalnie nie stanowi dla mnie problemu, ale w momencie, kiedy w jednym rozdziale, ba, nawet na jednej stronie kilka razy zmienia się perspektywa, z której odbywa się narracja, to dla mnie jest to już irytujące i nieuporządkowane., żeby nie powiedzieć chaotyczne.

Na 380 stronach mamy wprowadzonych wielu pobocznych bohaterów, takich jak członkowie rodów wilków, niedźwiedzi, rodzice Valei, Cristal, co normalnie stanowi o bogactwie wykreowanego świata, ale tu odbyło się kosztem interakcji głównych bohaterów.

Cóż, chciałam, żeby książka była smokiem, a okazał się jaszczurką.

Bardzo chciałam, żeby spodobała mi się ta książka, bo to i romantasy i polska autorka i przepięknie wydana, więc kibicowałam mocno. Niestety mam chyba więcej zastrzeżeń, niż pozytywów do przekazania.

Główni bohaterowie oraz modus operandi wątku romantycznego od razu skojarzyły mi się z Dworami S.J. Mass. Mamy tu Rasso-Tamlina, Valeę-Feyrę, Reada-Rhysanda a nawet Luciena,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obiecałam sobie, że w tym roku czytelniczo będę wychodzić z bańki romantasy i choć ta książka to przecież wciąż fantasy, to jednak to fantastyka historyczna, której akacja dzieje się na terenie siedemnastowiecznych Niemiec, a to nie jest tematyka, po jaką na co dzień sięgam.

Wątki fantastyczne, związane z eteromancją, precyzjami i magią jako nauką alchemii przeplatają się tu z prawdziwymi wydarzeniami i obrazem społeczeństwa tamtych czasów, wraz z jego zabobonami, przyzwyczajeniami i kulturą. I to wyszło świetnie. Byłam niemal skłonna uwierzyć, że każda jedna scena mogłaby mieć miejsce, a magia rzeczywiście była elementem zainteresowania każdej z grup, która przybyła po Katarzynę, ostrząc sobie zęby na jej wyjątkowe umiejętności.

Autor świetnie kreuje postaci, od grafianki przez najemnika, dominikanina, kmiecia czy gajowego. Ich zachowania, sposób mówienia, czy motywy działania były cudownie spójne, a charaktery interesujące. Zwłaszcza Katarzyna, która początkowo jawiła się być pionkiem, wybiła się na silną pierwszoplanowa postać - inteligentną, dowcipną i jak na okoliczności, zdroworozsądkową.

Lekkie pióro autora powodowało, że gdy już obeznałam się z trudnymi nazwiskami byłam bardzo zaangażowana w fabułę, nie raz zaśmiewając się w głos.

Na odbiór przeze mnie całości ogromny wpływ miał też lektor i tu ogromne brawa dla Filipa Kosiora, bo jego interpretacja była wartością dodaną do tej barwnej historii.

Natychmiast sięgam po audiobook z drugim tomem.

Obiecałam sobie, że w tym roku czytelniczo będę wychodzić z bańki romantasy i choć ta książka to przecież wciąż fantasy, to jednak to fantastyka historyczna, której akacja dzieje się na terenie siedemnastowiecznych Niemiec, a to nie jest tematyka, po jaką na co dzień sięgam.

Wątki fantastyczne, związane z eteromancją, precyzjami i magią jako nauką alchemii przeplatają się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bliźniacze korony Catherine Doyle, Katherine Webber
Ocena 7,9
Bliźniacze korony Catherine Doyle, Ka...

Na półkach: ,

7,5/10

Motyw bliźniaczek jest nierzadkim tematem powieści fantasy, gdzie często mamy do czynienia z rywalizacją, zamianą miejsc, a także nadprzyrodzoną więzią i rozdzieleniem. Nie inaczej było tutaj, a wszystko to zostało okraszone wątkiem dziedziczenia tronu oraz magią.

To, czego w tej książce nie znajdziemy to podziału na „dobrą” i „złą” bliźniaczkę. Charaktery Rose i Wren są bardzo różne, na co wpływ miało też ich zupełnie odmienne wychowanie – jednaj na dworze w przepychu i bez rodziny, a drugiej w wiedźmiej enklawie, ale blisko krewnych. Obie dziewczęta wzbudzają, mimo tych różnic, jednakową sympatię, co było dla mnie zaskakujące, bo byłam pewna, że będę mieć faworytkę.

Świat przedstawiony nie jest jakoś bardzo rozbudowany (to w końcu lekka młodzieżówka), ale był przemyślany, ma przeszłość, bóstwa, zasady i przepowiednie. To, co najbardziej mi się spodobało to sposób ukazania magii i jej podział. Byłam zachwycona tym, że rzucane przez Wren klątwy naprawdę wybrzmiały i czytelnik miał okazje poznać ich treść, zamiast dostać, jak to często bywa, jakiś demoniczny, niezrozumiały język, czy w ogóle przemilczenie. Magia w książce ma też swoje ograniczenia i ułomności i dopiero czeka na odbudowę, tak jak czarownice czekają na powrót na należne im miejsce.

Wątki romantyczne obu sióstr były urocze i wciągające nawet dla dorosłego czytelnika. Nie miałam odruchu przewracania oczami na kolejny opis któregoś z obiektu westchnień sióstr i wyczekiwałam każdej z takich scen. Shen wysuwa się tu na prowadzenie, ale myślę, ze Tor może skrywać jakąś tajemnicę.

Bardzo przyjemne, komfortowe romantasy. Pozytywne zaskoczenie.

7,5/10

Motyw bliźniaczek jest nierzadkim tematem powieści fantasy, gdzie często mamy do czynienia z rywalizacją, zamianą miejsc, a także nadprzyrodzoną więzią i rozdzieleniem. Nie inaczej było tutaj, a wszystko to zostało okraszone wątkiem dziedziczenia tronu oraz magią.

To, czego w tej książce nie znajdziemy to podziału na „dobrą” i „złą” bliźniaczkę. Charaktery Rose i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak książka stała się trochę ofiarą własnego sukcesu. Poprzez obfitość cytatów na booktoku moje oczekiwania były bardzo wysokie i niestety fabuła temu nie podołała.

Z pozytywnych rzeczy na wzmiankę zasługuje wątek Zarazy i tego jak wpłynęła na życie w królestwie - a wpłynęła potężnie biorąc pod uwagę, że jego mieszkańcy przyzywaja ją nawet w zastępstwie bóstw. Ciekawe były też umiejętności, nazwy i sam podział na Elitarnych i Zwyczajnych oraz niesnaski jakie tworzył.

Książkę czyta się bardzo szybko. Niestety bardzo nie chciało mi się jej czytać. Sam turniej był gorszą wersja Igrzysk Śmierci i do końca nie było wiadomo, czy mieli się tam zabijać, czy tylko odrywać bransoletki.

Co do bohaterow i ich romansu. To nie jest ani enemis to lovers ani slow burn. Pae i Kai flirtują od pierwszych chwil do samego końca. Ta relacja to linia prosta bez hossy, czy bessy.

Kai to dla mnie flirciarz, który nie potrafi rozmawiać normalnie bez czarowania, i jest tego taka mnogość, że te teksty nie mogą odpowiednio wybrzmieć. To zachowanie beztroskiego księcia i bawidamka kompletnie nie pasuje do profesji, jaką się trudni w imieniu Króla. Jego postawa bawidamka sprawiała, że nie uwierzylam w jego rozterki zwiazane z funkcja Egzekutora. Kitt drażnił mnie dużo mniej i tylko jeśli autorka zwróci się w jego stronę mogę rozważyć kolejny tom.

Pae jest jednocześnie niedożywiona i bardzo sprawna fizycznie. Żyje w slumsach, choć gdzies tam stoi pusty jej rodzinny dom. Te jej niby spryne chwyty na czytanie ludzi były marne i naciagane, brak jej było błyskotliwości, a oszukiwania powinna uczyć się od Nahri z Miasta Mosiądzu.

Przemęczyłam tę książkę, a myślalm, że wysoko w tegorocznym rankingu. Szkoda.

Tak książka stała się trochę ofiarą własnego sukcesu. Poprzez obfitość cytatów na booktoku moje oczekiwania były bardzo wysokie i niestety fabuła temu nie podołała.

Z pozytywnych rzeczy na wzmiankę zasługuje wątek Zarazy i tego jak wpłynęła na życie w królestwie - a wpłynęła potężnie biorąc pod uwagę, że jego mieszkańcy przyzywaja ją nawet w zastępstwie bóstw. Ciekawe były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo cieszyłam się, gdy w mój abonament wpadł ten audiobook, bo wiele pozytywnych opinii słyszałam o tej książce. Niestety moje odsłuchiwanie zbiegło się z czasem czytania w papierze Iron Flame, któremu podporządkowały się wszystkie moje myśli i na jego tle Czyste serce wyszło nico blado. Prawdopodobnie sięgnęłam po tę opowieść w złym momencie.

Pozytywnym aspektem książki jest na pewno główna bohaterka - dziewczyna, która otrzymuje drugą szansę - kto nie chciałby dostać możliwości pokierowania swoim życiem inaczej, znając konsekwencje wcześniejszych złych decyzji? Ona to w pełni wykorzystała. Bardzo podobało mi się jak pod wpływem zdrady zmienia swoje postepowanie, staje się nieufna, zaczyna stanowić sama o sobie, uczy się jak być sprytna. Jednak na jej nieprzejednaniu cierpi nowe uczucie, które majaczy gdzieś na drugim planie.

Książka ma bardzo baśniowy klimat, ładny język bardzo pasujący do całości, a elementy fantastyczne jak i wątek romantyczny są przykryte dworskimi intrygami, ale stanowią miły dodatek. Nie było tu zaskakujących plot twistów, nie było emocjonalnego rollercoastera - to raczej spokojna opowieść do zrelaksowania się.

Bardzo cieszyłam się, gdy w mój abonament wpadł ten audiobook, bo wiele pozytywnych opinii słyszałam o tej książce. Niestety moje odsłuchiwanie zbiegło się z czasem czytania w papierze Iron Flame, któremu podporządkowały się wszystkie moje myśli i na jego tle Czyste serce wyszło nico blado. Prawdopodobnie sięgnęłam po tę opowieść w złym momencie.

Pozytywnym aspektem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świeżo po skończeniu czytania, wciąż jeszcze z wypiekami na twarzy, bez dania sobie czasu na ochłonięcie i prawie pijana tą historią muszę przyznać, że ekscytowała mnie każda strona tej książki, a historia spełniła moje oczekiwania.

Pierwsza połowa była ciekawa, choć nieco schematyczna: nauka w akademii, przepustki w weekend, utrzymywanie tajemnicy, nauka, przepustki... ale historia zyskiwała gdy autorka od tych schematów odchodziła. Dostajemy nowych wrogów, nowych sprzymierzeńców, podbudowanie wątków, które potem okażą się ważne.

Druga część to już jazda z pełną prędkością: tajemnice, zagadki, zadania, których waga jest dużo istotniejsza już tylko zyskanie odznaki żelaznej drużyny, ponieważ wróg dosłownie czyha u bram.

Bezsprzecznie największym atutami wciąż są smoki. Tairn przyćmiewa wszystkich, kradnie każda scenę i niejeden książkowy główny bohater chciałby zgarnąć jego teksty i pewność siebie. Andarna z kolei daje się poznać jako zbuntowana nastolatka i ma jeszcze więcej uroku.

Jak łatwo dało się przewidzieć związek Xandena i Violet nie jest usiany różami i zostaje poddany próbom za każdym razem, gdy nowa tajemnica zostaję ujawniona. Muszę przyznać, że sam Riorson podobał mi się w tej części bardziej, a to co wyszło na jaw na koniec daje jeszcze więcej zachęty co do kolejnego tomu.

Doceniam książkę za to, że nie można czuć się bezpiecznie co do bohaterów, zarówno ludzi jak i smoków, za to, że nawet drobne wątki z pierwszego tomu nie są porzucane i zaskakująco wracają. Za to, że nawet gdy Violet na coś wpadnie, to nie dostajemy tego na tacy, tylko trzeba poczekać na to, aż to wybrzmi w jej działaniach. I za humor.

Totalnie przymykam oko na jakieś nieścisłości, na nieco zagmatwany opis bitwy o Basgiath. Te siedemset stron to była czysta przyjemność, która zasługuje na tak piękne wydanie jakie dostaliśmy.

Świeżo po skończeniu czytania, wciąż jeszcze z wypiekami na twarzy, bez dania sobie czasu na ochłonięcie i prawie pijana tą historią muszę przyznać, że ekscytowała mnie każda strona tej książki, a historia spełniła moje oczekiwania.

Pierwsza połowa była ciekawa, choć nieco schematyczna: nauka w akademii, przepustki w weekend, utrzymywanie tajemnicy, nauka, przepustki......

więcej Pokaż mimo to