rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Bardziej zbiór opowiadań związanych fundacją, ale podobał mi się koncept. Chociaż takie szachy 5d wytłumaczone po prostu matematyką i statystyką? Nie kupuję tego. Dodatkowo, praktycznie zero postaci kobiet w książce. Samo to trąci myszką lat 50.

Bardziej zbiór opowiadań związanych fundacją, ale podobał mi się koncept. Chociaż takie szachy 5d wytłumaczone po prostu matematyką i statystyką? Nie kupuję tego. Dodatkowo, praktycznie zero postaci kobiet w książce. Samo to trąci myszką lat 50.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszy raz się rozczarowałam tym autorem.

Pierwszy raz się rozczarowałam tym autorem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jest tak tragiczne że aż nie mogę uwierzyć

To jest tak tragiczne że aż nie mogę uwierzyć

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oto kolejna z książek Murakamiego którą postanowiłam przeczytać. Między mną a książkami jego autorstwa jest ustawiczna raz to miłość, a raz niechęć. Tym razem jest to niestety obojętność.
W powieści poznajemy losy Sumire, niespełnionej miłości narratora, Miu, niespełnionej miłości Sumire, i samego narratora - nieszczęśliwie zakochanego nauczyciela, który mimo wszystko umie z tym żyć. Sama akcja do punktu kulminacyjnego i to jak poprowadzono wątki było całkiem dobre i intrygujące, o tyle ostateczne wyjaśnienie zarówno tego co się stało w życiu Miu, jak i zaginięcia Sumire wygląda jakby autor chciał żeby było magicznie i intrygująco a jak dla mnie wyszło na brak wyobraźni, dziwactwo i brak przekazu, puenty. Zapowiadało się lepiej. Przeczytałam szybko i pewnie równie szybko zapomnę.

Oto kolejna z książek Murakamiego którą postanowiłam przeczytać. Między mną a książkami jego autorstwa jest ustawiczna raz to miłość, a raz niechęć. Tym razem jest to niestety obojętność.
W powieści poznajemy losy Sumire, niespełnionej miłości narratora, Miu, niespełnionej miłości Sumire, i samego narratora - nieszczęśliwie zakochanego nauczyciela, który mimo wszystko umie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pani wyrocznia okazała się dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Spodziewałam się ciekawej historii, ale warstwa psychologiczna postaci, tak nieoczekiwana, była fantastyczna.
Na początku poznajemy Joan jako dość żałosną kobietę, i za taką też się sama uważa. Później, narratorka cofa nas w przeszłość i opisuje swoje dorastanie, jak trafiła w miejsce, w którym się znalazła - Jak została wychowana, jej relacje z innymi ludźmi które ją ukształtowały, jej ważne decyzje życiowe pozwalające wejrzeć jej w charakter, aż w końcu jej komentarze i spostrzeżenia, poczynione już z perspektywy czasu - to wszystko razem było cudownie zgrane, nieprzesadzone w żadną stronę, i sprawiało że książka wręcz czytała się sama :) Dużo tutaj też kobiecego punktu widzenia z lat bardzo mizoginistycznych, powiedziałabym takiego kobiecego wyzwolenia, ale skrępowanego społecznymi, ówczesnymi normami do których główna bohaterka chcąc nie chcąc próbuję się dopasować. Boi się żyć na swój własny sposób, a jej próby dopasowania się mają nieudolny charakter - ale to już byłyby spoilery. Zdecydowanie polecam, teraz będę chętniej sięgała po powieści tej autorki.

Pani wyrocznia okazała się dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Spodziewałam się ciekawej historii, ale warstwa psychologiczna postaci, tak nieoczekiwana, była fantastyczna.
Na początku poznajemy Joan jako dość żałosną kobietę, i za taką też się sama uważa. Później, narratorka cofa nas w przeszłość i opisuje swoje dorastanie, jak trafiła w miejsce, w którym się znalazła - Jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Hotel Varsovie to wciągająca opowieść o losach dwóch warszawskich rodzin w czasach przed potopem szwedzkim i w końcówce XIX wieku. Bohaterów książki los nie rozpieszcza, co już samo w sobie jest realistyczne, szczególnie w przypadku kobiet które wówczas nie mogły liczyć na takie poszanowanie i wolność jak w XX i XXI wieku.
Żmijewscy i Szpakowscy, Żmijowie i Szpakowie - to taki odpowiednik Montekich i Kapuletów w naszym Polskim wydaniu. Niestety, nikogo tutaj nie łączy uczucie, a jad rozlewa się na kolejne pokolenia tak bezsensownie, że już nie wiadomo o co chodziło na początku. A jak się mówi - gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - i to jest kolejny powiew realistycznej, prawdopodobnej z psychologicznego punktu widzenia przyczyny tego wielowiekowego sporu.
Ale do rzeczy - pomimo wielu zalet nie mogę powiedzieć że ta historia chwyciła mnie za serce. Nie można odmówić autorce faktu że przeprowadziła research i opisywała suknie i materiały z jakich były uszyte z najmniejszymi szczegółami, detale architektoniczne powstających wówczas budowli. Opisy wydawały się słownikowe, podane z moralizatorską informującą manierą. W pewnym sensie nie do końca grały z fabułą, z postaciami z których perspektywy były opisywane wydarzenia. Wypadało to mało naturalnie, bo brakowało mi tu perspektywy bohatera, tak żeby to zobaczyć tej osoby oczami.
Właśnie to razem z banalnością i przewidywalnością fabuły sprawiło że daję tej książce tylko pięć gwiazdek. Nie jest źle, ale dobrze też nie jest.

Hotel Varsovie to wciągająca opowieść o losach dwóch warszawskich rodzin w czasach przed potopem szwedzkim i w końcówce XIX wieku. Bohaterów książki los nie rozpieszcza, co już samo w sobie jest realistyczne, szczególnie w przypadku kobiet które wówczas nie mogły liczyć na takie poszanowanie i wolność jak w XX i XXI wieku.
Żmijewscy i Szpakowscy, Żmijowie i Szpakowie - to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dotknęło mi się to czytadło na ekranie mojego czytnika, a że mój nastrój był dość kiepski, postanowiłam sobie umilić wieczór tą właśnie lekturą. Spodziewałam się zabawnej powieści z dobrym albo chociaż ekscytującym romansem. Co otrzymałam? Główna bohaterka, pomimo bycia prawniczką zdaje się taka bezwolna, taka słaba, w porównaniu do mojego obrazu przedstawicielki tej profesji. Goni za karierą pomimo że czytając nie odnoszę wrażenia że to zajęcie dla niej. To było poniekąd ciekawe - byłam ciekawa czemu właściwie to robi, czemu daje sobą pomiatać i pisze te śmieszne sprawozdania o pralniach, skoro zdaje się interesować zupełnie czym innym - modą. Autorka nie "sprzedała" mi żadnego romansu w tej książce - jeden był wynikał z samotności, drugi znikąd (?). Niby jakaś chemia była przez chwilę, ale samo nawiązanie głębszej relacji nr. 2 było za łatwe, za szybkie, i niemalże w PG 13 ;)
Nie wiem czy będę czytała kolejne części - w sumie mnie nie interesuje co dalej. Czyta się szybko więc miałam zapełnione dwa wieczory. Ale niestety głębszych emocji tutaj nie doświadczyłam.

Dotknęło mi się to czytadło na ekranie mojego czytnika, a że mój nastrój był dość kiepski, postanowiłam sobie umilić wieczór tą właśnie lekturą. Spodziewałam się zabawnej powieści z dobrym albo chociaż ekscytującym romansem. Co otrzymałam? Główna bohaterka, pomimo bycia prawniczką zdaje się taka bezwolna, taka słaba, w porównaniu do mojego obrazu przedstawicielki tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Długo wzbraniałam się przed tą powieścią niewiele o niej wiedząc. Wyobrażałam ją sobie jako książkę o wykolejonym pedofilu, i myśl o czytaniu narracji z jego punktu widzenia obrzydzała mnie i zniesmaczała.
Jednak miałam tą książkę na moim czytniku. I z ciekawości przeczytałam pierwsze kilka stron. Te pierwsze zdania okazały się hipnotyzujące, i postanowiłam dowiedzieć się co było dalej.
Początkowo był dreszczyk emocji - nawet jako czytelniczka czułam to ohydne rozemocjonowanie podczas czytania o niepoprawnych wspomnieniach, i zakazanych, ukrytych spojrzeniach na "nimfetki". Humbert Humbert wbrew pozorom jest czarującym narratorem, prawdziwym erudytą. Szczerze opisuje siebie, swoje popędy i upodobania. Swoją przeszłość i swoje plany. Lubię poniekąd taką szczerość w narracji, która jednocześnie nie idzie w parze z nieomylnością.
Jednak gdy myśli przechodzą w czyny, zepsucie staje się namacalne. Zaczyna się naprawdę gorzka opowieść. Lolita i Hum niszczą się wzajemnie, ona łamie mu serce, a on jej łamie życie. Podczas lektury łatwo zapomnieć że to wszystko jest jedną wielką ohydą, bo narrator nie ma tego poczucia. Niepokojące wrażenie.
Jak sam autor napisał - to nie jest opowieść z morałem. To po prostu opowieść. I z tym muszę się zgodzić.

Długo wzbraniałam się przed tą powieścią niewiele o niej wiedząc. Wyobrażałam ją sobie jako książkę o wykolejonym pedofilu, i myśl o czytaniu narracji z jego punktu widzenia obrzydzała mnie i zniesmaczała.
Jednak miałam tą książkę na moim czytniku. I z ciekawości przeczytałam pierwsze kilka stron. Te pierwsze zdania okazały się hipnotyzujące, i postanowiłam dowiedzieć się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moje oczekiwanie względem tej książki nie były szczególnie wygórowane. Liczyłam na zabawną opowieść kobiety która chciałaby być panią domu ale nie robi niczego aby nią być. Poniekąd to dostałam, ale mam wrażenie że nawet pierwsza część zdania opisującego moje oczekiwania jest fałszem.
Magdalena Kostyszyn serwuje czytelnikom powieść z pogranicza Bridget Jones, Seksu w Wielkim Mieście i Pokolenia Ikea. Wydawać by się mogło że to zjadliwy pomysł ale nie do końca. Autorka robi z siebie główną, tragikomiczną postać całej farsy którą opisuje. Przedstawia siebie pod wielce żałosnym kątem, jako kobieta tragiczna i komiczna i bezlitosna dla siebie w autoironicznych żartach. Żartuje z siebie tak prześmiewczo i ostro, że mam wrażenie że ta pani nienawidzi siebie i swojego życia. Przez pierwsze kilkanaście stron jest zabawnie - potem już jest strasznie. Przez całą książkę wyzierają jakieś smutne kompleksy, ubrane w zabawne słowa. Nie bawi mnie to.
Wszystko to zostało napisane językowym miszmaszem godnym postów w twarzoksiążce.
Nie mogę powiedzieć że polecam. Fanpage o tym samym, niecenzurowanym tytule jest o wiele lepszy, i tym powinien pozostać - paroma gigabajtami danych na serwerze facebooka - nie książką.

Moje oczekiwanie względem tej książki nie były szczególnie wygórowane. Liczyłam na zabawną opowieść kobiety która chciałaby być panią domu ale nie robi niczego aby nią być. Poniekąd to dostałam, ale mam wrażenie że nawet pierwsza część zdania opisującego moje oczekiwania jest fałszem.
Magdalena Kostyszyn serwuje czytelnikom powieść z pogranicza Bridget Jones, Seksu w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Uwielbiam zarówno powieści jak i filmy kostiumowe. Julian Fellowes doskonale poradził sobie z rolą twórcy mojego ukochanego serialu - Downton Abbey. Doskonale bawiłam się również oglądając inną ekranizację jego autorstwa - Doctor Thorne. Tym razem jednak, w moje ręce wpadła proza. Byłam wręcz pewna satysfakcji i radości jaką sprawi mi ta lektura. Ale niepewna jednego; jak właściwie pisze mój guru seriali kostiumowych?
Pisze dobrze. Diabelnie dobrze ale i prosto. W książce znajduje się wiele wartkich i bardzo błyskotliwych dialogów, okraszonych czasem zabawnymi, czasem po prostu cynicznie trafnymi uwagami postaci. Czyta się wprost doskonale. Relacja Caroline z Anne nie raz przypominała mi początki znajomości starszej Hrabiny Grantham z Panią Crawley i ich cięte języki ;)
Fabuła jest pełna intryg oraz różnych przeszkód i przypadków które spotykają bohaterów, ale sam finał jest przewidywalny. Nie psuje to jednak w żadnym stopniu przyjemności, którą ta książka daje. W wielu kwestiach jest niesamowicie wręcz podobna do Doctora Thorne'a właśnie, ale w pozytywnym sensie.
Uwielbiam takie książki gdzie autor daje czytelnikom tak dokładny przekrój zarówno społeczeństwa jak i samego domostwa - zarówno służby jak i państwa. To było jedną z lepszych stron tych dwóch seriali, które wcześniej wymieniłam i nie zabrakło tych zalet również tutaj.
Tylko teraz nie mogę się zdecydować, czego bardziej chciałabym od tego pana; równie dobrych seriali jak Downton Abbey, czy może jednak równie dobrych książek jak ta?
Pozostaję niezdecydowana i jak zawsze zachwycona.

Uwielbiam zarówno powieści jak i filmy kostiumowe. Julian Fellowes doskonale poradził sobie z rolą twórcy mojego ukochanego serialu - Downton Abbey. Doskonale bawiłam się również oglądając inną ekranizację jego autorstwa - Doctor Thorne. Tym razem jednak, w moje ręce wpadła proza. Byłam wręcz pewna satysfakcji i radości jaką sprawi mi ta lektura. Ale niepewna jednego; jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ten blisko tysiąc stronicowy zbiór kilku powieści o światach Ekumeny poraża. Poraża objętością, poraża wyobraźnią i wizjonerstwem autorki. Moim zdecydowanym faworytem była opowieść o Falku. Każda z powieści składająca się na "Sześć światów Hain" porusza trudne tematy; homoseksualizmu, równouprawnienia, rasizmu. I pomimo tego że to wszystko zostało napisane wiele lat temu, wciąż jest porażająco aktualne. Wszystko to jest cudownie napisaną parafrazą rzeczywistości, od której ciężko się oderwać. Pani Le Guin cudownie połączyła Sci-fi i fantasy, i wplotła w to wiele mądrości eleganckimi słowy. Moim zdaniem lepsze od "Ziemiomorza" które przeczytałam wcześniej.

Ten blisko tysiąc stronicowy zbiór kilku powieści o światach Ekumeny poraża. Poraża objętością, poraża wyobraźnią i wizjonerstwem autorki. Moim zdecydowanym faworytem była opowieść o Falku. Każda z powieści składająca się na "Sześć światów Hain" porusza trudne tematy; homoseksualizmu, równouprawnienia, rasizmu. I pomimo tego że to wszystko zostało napisane wiele lat temu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja trzecia, i już pewnie ostatnia na długi czas, przyjemność lektury powieści Donny Tartt nie była rozczarowująca. Mały przyjaciel był jedyną z trzech powieści tej amerykańskiej autorki, do której podchodziłam nieufnie i sceptycznie. Jednak postanowiłam udzielić jej kredytu zaufania, skuszona piękną choć okrutną okładką.
Już od pierwszych stron, gdy poznajemy Harriet, w oczy rzuca się niesamowite podobieństwo do "Zabić drozda" Lee Harper. Główne bohaterki obu tych powieści są podobne niczym dwie krople wody; buntownicze, niezależne chłopczyce, przywiązane do zatrudnionych, ciemnoskórych gospodyń które zastępują im matki i preferujące towarzystwo chłopców. Podobieństwo jest tak duże że aż nieco drażniące, ale jednak Harriet jest ciekawą postacią, a jej gniew wobec tego, co spotkało jej rodzinę jest tak zawzięty, że można zapomnieć że to właśnie dziecko, kilkunastoletnia dziewczynka, bawi się w detektywa i planuje zemstę nie przebierając w środkach.
Wbrew pozorom to nie jest opowieść o zemście, o odkrywaniu zagadki, kto jest nieznanym mordercą. Jest to smutna panorama dorastania bardzo samotnej Harriet. Opuszczonej przez matkę, która obecna tylko fizycznie, przynosi więcej szkody niż pożytku w życiu córki. Opuszczonej przez ojca, a i w końcu przez ukochaną Idę, która jako jedyna poświęcała uwagę małej. Dziewczynka ma też cioteczne babcie, ale każda z nich ma własne życie, własne problemy. Harriet bardzo dotkliwie odczuwa brak matki i bliskiej rodziny której może ufać, choć sama tego nie wie, bo nigdy tego nie zaznała.
Pomimo tego że główna bohaterka ma tylko dwanaście lat, jest bardzo złożoną i zagadkową postacią, a inni jej nie ustępują.
Polecam niezmiernie tę książkę.

Moja trzecia, i już pewnie ostatnia na długi czas, przyjemność lektury powieści Donny Tartt nie była rozczarowująca. Mały przyjaciel był jedyną z trzech powieści tej amerykańskiej autorki, do której podchodziłam nieufnie i sceptycznie. Jednak postanowiłam udzielić jej kredytu zaufania, skuszona piękną choć okrutną okładką.
Już od pierwszych stron, gdy poznajemy Harriet, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od kilku lat słyszałam niemalże same dobre rzeczy o tej książce; i jak to z dobrymi rzeczami bywa, odkładałam jej zdobycie, a później lekturę, praktycznie latami. Gdy wczoraj skończyłam czytać o perypetiach zadziornego anioła, byłam zaskoczona: czy to naprawdę o to chodziło? I tym się wszyscy tak poważnie zachwycali? Po zaskoczeniu nastąpił zawód. Nie mogę odmówić "Siewcy Wiatru" ciekawej postaci męskiej, ale inne zostały opisane tak pobieżnie, szablonowo niczym w streszczeniu. Brakowało mi tego szczególnie w przypadku Hijii (?)
Losy bohaterów dość przewidywalne, główny bohater to typowy niepokonany heros (a właściwie anioł) który spotyka się z perypetiami.
Generalnie, jeśli chodzi o fabułę to niezłe, ale nie ma się czym zachwycać.
Natomiast językowo mi się podobało; pani Kossakowska nie pisze jak typowa pisarka - kobieta. I to jest jak najbardziej na plus. Nie szczędzi czytelnikowi ostrzejszego słownictwa czy brutalnej rzeczywistości. Dialogi są wartkie i bardzo naturalne, słownictwo również. Relacje między postaciami również były interesujące; szczególnie między głębianami a świetlistymi.
Trochę żałuję że tak długo odkładałam tą lekturę. Wierzę że w liceum ta książka spodobałaby mi się o wiele bardziej.

Od kilku lat słyszałam niemalże same dobre rzeczy o tej książce; i jak to z dobrymi rzeczami bywa, odkładałam jej zdobycie, a później lekturę, praktycznie latami. Gdy wczoraj skończyłam czytać o perypetiach zadziornego anioła, byłam zaskoczona: czy to naprawdę o to chodziło? I tym się wszyscy tak poważnie zachwycali? Po zaskoczeniu nastąpił zawód. Nie mogę odmówić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Za ścianą" to powieść, która z mojej perspektywy, należy do gatunku tych pisanych przez panią Waters, i w żadnym razie nie odstaje od słynnej "Złodziejki" Ale zamiast tajemnicy skrywanej przez lata, mamy tutaj cichy dramat źle dobranego małżeństwa. Mamy rozterki młodej kobiety, której nie pociągają mężczyźni. Mamy w końcu powojenny Londyn, i setki tysięcy rodzin w których brakuje mężczyzn - ojców, braci i synów.
Brak tutaj takiej iście Dickensowskiej duszy jak w poprzedniej powieści tej pani którą czytałam, ale podoba mi się to przejście. Fabuła momentami jest niestety przewidywalna, ale kilka elementów pozostało dla mnie zaskoczeniem, co mnie bardzo cieszy.
Ta powieść to bardzo odprężająca książka, która wręcz błaga by przeczytać ją jak najszybciej. Ciężko przerwać lekturę bo akcja jest wartka i płynna, a koniec pierwszego rozdziału zmusza wręcz do przeczytania następnego. Pomimo tej przewidywalności to była wielce przyjemna lektura.

"Za ścianą" to powieść, która z mojej perspektywy, należy do gatunku tych pisanych przez panią Waters, i w żadnym razie nie odstaje od słynnej "Złodziejki" Ale zamiast tajemnicy skrywanej przez lata, mamy tutaj cichy dramat źle dobranego małżeństwa. Mamy rozterki młodej kobiety, której nie pociągają mężczyźni. Mamy w końcu powojenny Londyn, i setki tysięcy rodzin w których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Królowie przeklęci to chyba pierwszy cykl powieści historycznych których nie czytam jako lektury. Szkołę skończyłam kilka lat temu i pomimo braku odrazy wobec dzieł pana Sienkiewicza, czy innych wielkich polskich twórców, to niesmaczne widmo przymusu wisi nad każdą taką książką. Po ten cykl sięgnęłam z ciekawości - znudzona ukochanym fantasy, nieusatysfakcjonowana coraz to kolejnymi powieściami sci-fi, i zachęcona kilkoma serialami, również historycznymi (Wikingowie).
Zaskoczenie okazało się duże; dobry, wciągający cykl wymagający od czytelnika trochę inteligencji ;) Sama historia niestety jest sporym spoilerem więc nie polecam zaglądać na wikipedię ani nawet na przypisy na końcu książki... Nie mniej jednak losy historycznych postaci są ciekawie opisane, i zastanawiam się ile jest w tym prawdy a ile fikcji literackiej? Tego niestety nikt nie może wiedzieć. Pan Druon zmieszał ze sobą prawdę i fałsz tak wprawnie, że czasem łatwo zapomnieć że to nie jest książka opowiadająca w pełni fikcyjne ani całkowicie prawdziwe losy bohaterów.
Kolejną zaletą jest wartkość akcji - duża ilość dialogów, szczegółowe opisy złożoności charakterów bohaterów i relacji, zależności między nimi. Doskonale opisane pozycje na drabince społecznej. Wszystko jest zrozumiałe, i napisane tak przyjemnie, że nie można się oderwać. Bardzo polecam.

Królowie przeklęci to chyba pierwszy cykl powieści historycznych których nie czytam jako lektury. Szkołę skończyłam kilka lat temu i pomimo braku odrazy wobec dzieł pana Sienkiewicza, czy innych wielkich polskich twórców, to niesmaczne widmo przymusu wisi nad każdą taką książką. Po ten cykl sięgnęłam z ciekawości - znudzona ukochanym fantasy, nieusatysfakcjonowana coraz to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oto książka która całkiem przypadkiem wpadła w moje ręce dzięki konkursowi na tej stronie.
Normalnie szanse na to że książka, której sama nie wyszukałam, i o której nie czytałam opinii i ich nie analizowałam, ma raczej marne ma szanse żeby mi się spodobać. To jest po prostu małe prawdopodobieństwo. Bo to nie jest tak że ja jestem entuzjastyczną czytelniczką - raczej taką która dobiera lektury z mikroskopijną precyzją.
I oto przyszła w kopercie. Pierwszy szok - okładka. Cudowna, przepiękna. Błyszcząca płyta winylowa, jej matowe otoczenie, elegancka i prosta, cudowna! Od środka wyklejona jakimś zdjęciem makro, po prostu wow!
I tak oczarowana zaczęłam czytać, co nieczęsto robię nie wiedząc nic o książce. "Pieśń Harfy" to powieść z której wprost wylewa się muzyczny klimat. Ciężko jest nie trafić na stronę na której nie ma jakiejś aluzji z muzycznego świata. Muzyka jest przy tym okraszona wiarą w Boga i życiem starych legend w małej wsi. Na początku poznajemy Jim'a Gystad - norweskiego producenta muzycznego we wczesno-średnim wieku. Gdy słyszy podczas chrztu w kościele śpiewające spontanicznie rodzeństwo Thorsen, początkowo pragnie kontraktu z nimi. Gdy jednak to nie wychodzi tak jakby tego chciał, poznaje ponad lub prawie osiemdziesięcioletnich Marię, Tullę i Timoteusa zmienia nastawienie do swojej pracy dostrzegając nagle brak duszy nowych muzycznych odkryć, i całą tą działalność nastawioną tylko na zysk i pieniądze. Rodzeństwo Thorsen również się zmienia i wyrywa ze starczej stagnacji; kolejno zagłębiają się w swoją przeszłość, odkrywając na nowo radości życia które mogło się wydawać stracone i zmierzające ku nieuniknionemu końcowi.

Wspaniale oczyszczająca, pochłaniająca. Optymistycznie mówiąca że nigdy nie jest za późno na miłość, na szczęście. Jedyną osobą która może nas zatrzymać to my sami. Rewelacja, polecam!

Oto książka która całkiem przypadkiem wpadła w moje ręce dzięki konkursowi na tej stronie.
Normalnie szanse na to że książka, której sama nie wyszukałam, i o której nie czytałam opinii i ich nie analizowałam, ma raczej marne ma szanse żeby mi się spodobać. To jest po prostu małe prawdopodobieństwo. Bo to nie jest tak że ja jestem entuzjastyczną czytelniczką - raczej taką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jaume Cabre nie zawodzi. Nigdy.

Jaume Cabre nie zawodzi. Nigdy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdy zaczynałam czytać pierwszą część Obcej latem 2013 roku byłam pełna ekscytacji i oczekiwania na czekającą mnie podróż przez te, wówczas siedem, 1000 +/- 200 stronicowych tomów. Po przeczytaniu tej książki moje oczekiwania wzrosły jeszcze wyżej. Zabrałam się za drugi, potem trzeci tom, gdzie coś z magii w moim odczuciu odeszło. Było kilka słabszych tomów, naprawdę, gorszych... I dlatego tak długo czytałam ten cykl. Ale potem stał się cud, pani Gabaldon wróciła do siebie i od tomu szóstego było coraz lepiej, a ósmy tom wieńczy wzrost formy pióra autorki. Mimo że minęły ponad dwa lata odkąd zaczęłam, uważam że warto było skończyć i czytać dalej. Serial "Outlander" który okazał się być absolutną rewelacją dodatkowo mnie do tego nakręcił. Piękny wizualnie, czego zasługą jest Szkocja, scenograf, kostiumograf... ale i także fabularnie - bogaty w akcję i zawierający esencję miłości Claire i Jamiego.
Teraz o książce, tej konkretnie. Akcji było dużo, dużo wątków się domknęło co to rozpoczęło wiele nowych historii. Dużo szczęśliwych zwrotów i mniej smutnych. Ciężko opowiedzieć treść 1200 stron bez spoilera więc powiem jedno: warto dotrwać :)

Gdy zaczynałam czytać pierwszą część Obcej latem 2013 roku byłam pełna ekscytacji i oczekiwania na czekającą mnie podróż przez te, wówczas siedem, 1000 +/- 200 stronicowych tomów. Po przeczytaniu tej książki moje oczekiwania wzrosły jeszcze wyżej. Zabrałam się za drugi, potem trzeci tom, gdzie coś z magii w moim odczuciu odeszło. Było kilka słabszych tomów, naprawdę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zdecydowane spodobał mi się zabieg przedstawienia jednego wydarzenia z perspektywy kilku postaci. Właśnie w takiej kolejności. Stopniowo poznajemy różne wersje wydarzenia, i niczym sędziowie, mamy prawo ocenić zachowanie podmiotów, ich pragnienia i obawy.
Pierwsza połowa książki skupia się wokół wydarzeń jednego upalnego lata w 1935 roku. Poznajemy rodzinę - wiecznie pracującego ojca, zazwyczaj poza domem, matkę, cierpiącą na dotkliwe migreny które uniemożliwiają jej normalne funkcjonowanie poza sypialnią, oraz ich dwie córki - dorosłą już Cecilię, która skończyła co prawda studia, lecz ma takie same perspektywy jak przed ich rozpoczęciem, i trzynastoletnią Briony - małą perfekcjonistkę z ambicjami pisarskimi. Oto rodzina Tallisów.
Briony dorasta, i w dziecinny sposób ubolewa nad swoją niekompletną transformacją w dojrzalszą osobę. Brakuje jej tajemniczości, brakuje jej sekretów - cudzych czy własnych, to nie ma znaczenia. Dotychczas cieszyła się tworzeniem sekretów dla postaci swoich opowiadań tudzież sztuk, ale gdy zobaczyła to, co powinno być sekretem, nie zrozumiała tego, bo wciąż była dzieckiem, niewinnym ale i zawziętym. Błędnie interpretując wydarzenia, mając ciche przyzwolenie otoczenia, dziecko doprowadza do niezasłużonej życiowej tragedii młodego mężczyzny, jego ukochanej i jego matki.
Gdy ponownie spotykamy Briony, będącą pielęgniarką w czasie wojny, ona już zrozumiała co się stało i co zrobiła. Chce to odpokutować.
Pytanie tylko brzmi: Czy los jej na to pozwoli?

Zdecydowane spodobał mi się zabieg przedstawienia jednego wydarzenia z perspektywy kilku postaci. Właśnie w takiej kolejności. Stopniowo poznajemy różne wersje wydarzenia, i niczym sędziowie, mamy prawo ocenić zachowanie podmiotów, ich pragnienia i obawy.
Pierwsza połowa książki skupia się wokół wydarzeń jednego upalnego lata w 1935 roku. Poznajemy rodzinę - wiecznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Wielkie nadzieje" Dickensa okazały się być, ku mojemu smutkowi, wielkim rozczarowaniem. Ta pozycja, będąca jedną z polecanych na liście 100 książek BBC, zajechała tak daleko chyba głównie dzięki sławie (swojej czy autora) w minionych dniach.
Nie zaprzeczę że autor nieźle nakreślił charaktery postaci, ale brakło mi w tym głębi. Postacie mimo że realistyczne, są jednak dość szablonowe i czarno-białe. Powieść okazała się mieć nieco nieprzyjemny, moralizatorski ton, nie spodobało mi się to. Być może fabuła miała opierać się na takich nudnych archetypach? Szkoda, bo ogólne losy bohaterów, opowiedziane w inny sposób bardziej by mnie wciągnęły.
Nie wiem czy wrócę jeszcze do dzieł tego pana. To mnie poważnie zniechęciło.

"Wielkie nadzieje" Dickensa okazały się być, ku mojemu smutkowi, wielkim rozczarowaniem. Ta pozycja, będąca jedną z polecanych na liście 100 książek BBC, zajechała tak daleko chyba głównie dzięki sławie (swojej czy autora) w minionych dniach.
Nie zaprzeczę że autor nieźle nakreślił charaktery postaci, ale brakło mi w tym głębi. Postacie mimo że realistyczne, są jednak dość...

więcej Pokaż mimo to