-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2014-01-22
2014-01-06
2013-11-01
2013-12-25
2013-12-16
2013-09-01
2013-09-01
Wyobraź sobie, że policjant znajdujący się na najbliższym posterunku, który z reguły i obowiązku ma bronić Ciebie, przeciętnego obywatela, tak na prawdę jest niewiele lepszym człowiekiem niż ludzie przed którymi ma Cię bronić. A może nawet jest gorszy od nich? Do kogo wtedy zgłosisz się o pomocą? Zostajesz z problemami sam, nie masz na kogo liczyć. Na "drobne" zbrodnie przymyka się oko, aby dotrzeć do "wielkich spraw". Potrafisz sobie wyobrazić taką sytuację? Nie musisz - tak wygląda życie w dzielnicach zwanych Badlands, które zostały opisane w opartej na faktach powieści nowojorskiego gliniarza Roberta Cea.
Autor autobiograficznej powieści Glina przedstawia świat jakiego nie dostrzegają ludzie, którzy mieli szczęście urodzić się w tej dobrej części świata.
Robert Cea to młody chłopak, który zostaje absolwentem akademii policyjnej i zafascynowany pracą policjanta pragnie przeć do przodu zdobywając wyższe stopnie w hierarchii policyjnej. Jest człowiekiem, dla którego służba to coś więcej niż osiem godzin pracy. Podchodzi do tego w sposób bardziej emocjonalny. Pragnie z dumą nosić mundur oraz sprawić, aby miasto stało się bezpieczniejsze. Jest doskonałym uczniem i od początku znajduje sobie wzorce, które stara się naśladować. Szybko jednak orientuje się, że praca którą wykonuje nie jest taka, jaką się wydawała. Podczas swojej służby wdraża się w dzielnice nędzy i zaczyna zadawać się z ćpunami, którzy za działkę bardzo chętnie sprzedadzą własną matkę. W pewnym momencie Rob sam zaczyna naginać prawo, aby osiągnąć swoje cele. Z dnia na dzień staje się coraz bardziej taki, jak bestie, które zamyka za kratkami...
Prosta gra. Wygrywasz, żyjesz. Przegrywasz, giniesz. Kropka. - Robert Cea, Glina
Glina to książka z rodzaju tych, które wciągają już od pierwszej strony. Nie sposób się oderwać od wydarzeń, które opisuje autor. Czasami trudno uwierzyć, że opisane sytuacje na prawdę miały miejsce, gdzieś tam, w dzielnicach Nowego Yorku. Autor pokazał jak łatwo jest zboczyć z właściwej ścieżki. Gdy jemu wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, stara się trzymać swoją rodzinę z dala od zła tego świata, wydaje mu się, że tak należy postępować dla lepszego jutra - orientuje się, że życie w dwóch światach jednocześnie nie jest możliwe. Uświadamia czytelnikowi, że uzależnić można się nie tylko od narkotyków czy alkoholu, ale tak jak w jego przypadku, także od przebywania w dzielnicach, w których nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby się znaleźć dobrowolnie. Cea opisał Nowy York, ale skąd możemy wiedzieć co dzieje się po zmroku w polskiej stolicy... czy choćby w naszym małym miasteczku?
Było warto. Polecam. Moja ocena 9/10.
Wyobraź sobie, że policjant znajdujący się na najbliższym posterunku, który z reguły i obowiązku ma bronić Ciebie, przeciętnego obywatela, tak na prawdę jest niewiele lepszym człowiekiem niż ludzie przed którymi ma Cię bronić. A może nawet jest gorszy od nich? Do kogo wtedy zgłosisz się o pomocą? Zostajesz z problemami sam, nie masz na kogo liczyć. Na "drobne" zbrodnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-01
Połączenie okrutnych gangów motocyklowych z bajką dla dzieci - Piotruś Pan? Dlaczego nie! Jakub Ćwiek świetnie opisał klimat, jaki powstał po połączeniu tych, wydawałoby, się zupełnie odmiennych światów. Co z tego wyszło? Postaram się przedstawić wam mój punkt widzenia.
W książce Ćwieka akcja rozpoczyna się już od pierwszej strony. Czytelnik na samym początku zostaje rzucony w wir akcji. I taki właśnie jest zamysł tej książki. Historia ma być typowo rozrywkowa i przyjemna w czytaniu. Osoba czytająca ma bezboleśnie przejść przez historię i zdziwić się, gdy w powieści braknie stron.
Opowieść zaczyna się od incydentu w pewnej knajpie na odludziu. Pozostaje już mało czasu do zamknięcia, gdy nagle pojawiają się nieproszeni goście i sytuacja się komplikuje. W tym samym czasie mamy również okazję poznać Milczka, jednego z Chłopców. Chłopcy to gang motocyklowy, którego bossem jest Dzwoneczek, która woli być nazywana mamą. Chłopcy to już w większości dorośli faceci. Dorośli, ale nie wszyscy zdążyli dojrzeć i zabawa wciąż jest dla niektórych najważniejsza. Po ucieczce od Piotrusia osiedlili się w Drugiej Nibylandii - w starym lunaparku na obrzeżach miasta. Z tego miejsca świadczą swoje "magiczne" usługi. Życiu Chłopców towarzyszy nieodłączny ryk silników i dobra zabawa.
Jakub Ćwiek niestandardowo podszedł do historii o Piotrusiu i jego świcie. Dla mnie było to coś nowego. Czytało się przyjemnie, ale bez fajerwerków. Dobra książka na jeden, dwa wieczory, kiedy chcemy się zrelaksować i nie mamy ochoty na zbyt ambitną literaturę.
Jak pewnie każdy z czytelników zauważył powieść jest napisana prostym, kolokwialnym językiem. Nasycona wulgaryzmami. Myślę, że niektóre kwestie bohaterów można było bardziej urozmaicić.
Czas spędzony z książką urozmaicają rysunki wykonane przez Roberta Adlera. Te są naprawdę dobrze
wykonane i interesujące.
Moim zdaniem nie jest to książka must read, ale jeśli komuś już wpadnie w ręce, to warto się z nią zapoznać, chociażby ze względu na niestandardową fabułę i pomysł.
Ocena: 5/10
http://zksiazkanafotelu.blogspot.com/2013/08/jakub-cwiek-chopcy-recenzja.html
Połączenie okrutnych gangów motocyklowych z bajką dla dzieci - Piotruś Pan? Dlaczego nie! Jakub Ćwiek świetnie opisał klimat, jaki powstał po połączeniu tych, wydawałoby, się zupełnie odmiennych światów. Co z tego wyszło? Postaram się przedstawić wam mój punkt widzenia.
W książce Ćwieka akcja rozpoczyna się już od pierwszej strony. Czytelnik na samym początku zostaje...
Piłka nożna nigdy nie była moją pasją. Owszem, jako dzieciak, zawsze lubiłem pokopać piłkę z kolegami na podwórku czy iść czasami na boisko. Wraz z wiekiem ta fascynacja przeszła. Może to z braku czasu, może jest jakiś inny powód? W każdym razie dziś w piłkę gram już bardzo rzadko, a jeszcze rzadziej oglądam ją w telewizji. Właściwie tylko te najważniejsze mecze i to nie zawsze.
Po książkę Leonarda Faccio sięgnąłem z ciekawości. Ostatnio mam chęć na różnego typu biografie i książki na faktach, więc dlaczego by nie książka o jednym z najlepszych piłkarzy świata? Pomyślałem, że może dowiem się czegoś ciekawego o Argentyńczyku, który w tak młodym wieku osiągnął tak wiele.
Choć książka ma charakter biografii, to nie przedstawia nam całego życia piłkarza, or urodzenia aż do dnia dzisiejszego. Dziennikarz zamieścił w niej 3 najważniejsze lata życia chłopca, który zawsze się spóźniał. Tak naprawdę nie spóźniał się, on po prostu był powolny.
Messi jako dziecko, chorował na karłowatość. Jego rodzina oddawała połowę zarobków na zastrzyki z hormonów. Nie wiadomo jak potoczyłoby się życie chłopca, gdyby nie Barcelona, która przyjmując pod swoje skrzydła młodego Lionela, opłaciła jego leczenie.
Messi zawsze był nieśmiały. Nigdy nie wybijał się na pierwszy plan. Jako dziecko potrzebował kogoś, kto mógłby za niego komunikować się ze światem. I właściwie taki pozostał. Stara się zachować swoją prywatność. Nie zawsze zdaje sobie sprawę, że trudno zachować prywatność będąc sławnym na całym świecie.
Messiemu w jego karierze pomaga rodzina. Bez nich La pulga miałby o wiele trudniej zaaklimatyzować się Numer 10 wciąż pamięta o niektórych swoich przyjaciołach z lat dziecięcych i utrzymuje z nimi kontakt za pomocą swojego BlackBerry, z którym nigdy się nie rozstaje.
w Europie i osiągnąć to, co osiągnął.
Książka Messi. Chłopiec, który zawsze się spóźniał (a dziś jest pierwszy), to ciekawa historia mężczyzny, który w głębi wciąż jest dzieckiem, które kocha grać w piłkę i nic innego się nie liczy. Cała przygoda została ciekawie opisana, jednak moim zdaniem Leonardo Faccio zrobił to w sposób chaotyczny. Czasami niespodziewanie przeskakuje od jednego wydarzenia do innego i potrzebowałem chwili, aby zorientować się o czym teraz czytam.
Piłka nożna nigdy nie była moją pasją. Owszem, jako dzieciak, zawsze lubiłem pokopać piłkę z kolegami na podwórku czy iść czasami na boisko. Wraz z wiekiem ta fascynacja przeszła. Może to z braku czasu, może jest jakiś inny powód? W każdym razie dziś w piłkę gram już bardzo rzadko, a jeszcze rzadziej oglądam ją w telewizji. Właściwie tylko te najważniejsze mecze i to nie...
więcej Pokaż mimo to