-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
2015-08-31
2015-02-15
2015-01-24
Zawsze uważałem, że dorosłość zaczyna się wtedy, gdy na widok śniegu człowiek klnie zamiast się cieszyć. Dlatego każdy opad mnie cieszy (poza tym z marca lub kwietnia - bez przesady), a brak śniegu w porze zimowej po prostu mnie smuci, a czasem po prostu wkurza. Widząc wiec co się obecnie dzieje za oknem, sięgnąłem po tę książkę. "Walić to. Nie ma zimy za oknem, to chociaż wyobraźnią się do niej przeniosę" - taka była moja główna motywacja do jej przeczytania.
Zaczynam czytać i co? Biało. Ma być mróz - to jest (i nawet nie aż tak wielki, jak całkiem niedawne siarczyste mrozy w Polsce), śniegu ile dusza pragnie, krótkie dni, intensywnie spędzane, mroczne noce. Przyczółki cywilizacji i dzika natura, współegzystujące ze sobą. Raj dla ludzi, którzy pragną odpocząć od pędu życia i chcących posmakować dzikiej natury.
Ale czytając dalej okazuje się, że Svalbard i inne wyspy archipelagu wcale nie są takie białe. Więcej, okazuje się, że można tam spotkać cały koloryt życia. Czy to dzięki niesamowitym zorzom polarnym, czy to kulturowej mieszance jego mieszkańców. Pory roku wyraźnie się od siebie różnią, a i na krótkim rękawku można tam czasem poszaleć.
Mimo znacznego oddalenia i słabej znajomości wielu osób, jest to miejsce pełne życia i wyjątkowe, otwarte dla każdego. Autorka wykonała wspaniałą pracę opisując wyspę. Tego typu publikacje są tym cenniejsze, gdyż opisują rzeczywistość z perspektywy zwykłych mieszkańców, którzy mają nieraz dużo ciekawych historii do opowiedzenia. Więcej niż niejeden akademik czy podróżnik.
Jeżeli książki mają inspirować do śmiałych czynów, to ta do nich należy. Jeśli ktoś jeszcze myśli, że Svalbard to dzicz, ośnieżone góry i pustynie lodowe, to po tej lekturze powinien zacząć szukać połączeń lotniczych z Longyearbyen i naprawdę bardzo nieprzemakalnych butów zimowych.
Zawsze uważałem, że dorosłość zaczyna się wtedy, gdy na widok śniegu człowiek klnie zamiast się cieszyć. Dlatego każdy opad mnie cieszy (poza tym z marca lub kwietnia - bez przesady), a brak śniegu w porze zimowej po prostu mnie smuci, a czasem po prostu wkurza. Widząc wiec co się obecnie dzieje za oknem, sięgnąłem po tę książkę. "Walić to. Nie ma zimy za oknem, to chociaż...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-31
Holandia - tak blisko, a taka inna, jakby z drugiego końca świata. Tym bardziej wydaje się inna, gdyż jej obraz przedstawiony jest z perspektywy polskich gastarbeiterów, a więc obraz codziennej Holandii w najlepszym wydaniu.
Jest to opowieść o kraju liberalnym, ale jak się okazuje nie bez przesady, i odnajdywaniu swojego miejsca po latach peerelowskiej siermięgi. Swoje robi też czas - inaczej postrzegamy Zachód teraz niż pod koniec lat 90. Tym ciekawiej się to czyta teraz, po upływie tylu lat.
Nie wszystko w tej historii mi się podobało, jednak czytało się to bardzo dobrze. Pochwalić trzeba zwłaszcza pamięć do detali sprzed tylu lat, co dodatkowo ubarwia opowieść i pozwala zrozumieć kontekst niektórych wydarzeń.
Przyjemna lektura nie tylko dla sympatyków Autorki i fanów kraju tulipanów.
Holandia - tak blisko, a taka inna, jakby z drugiego końca świata. Tym bardziej wydaje się inna, gdyż jej obraz przedstawiony jest z perspektywy polskich gastarbeiterów, a więc obraz codziennej Holandii w najlepszym wydaniu.
Jest to opowieść o kraju liberalnym, ale jak się okazuje nie bez przesady, i odnajdywaniu swojego miejsca po latach peerelowskiej siermięgi. Swoje...
2011-05-01
Swoiste epitafium poświęcone tytułowej córeńce oraz próba odpowiedzenia na pytanie - dlaczego na Bali zginęło tyle osób? Dla muzułmanów prowadzących dżihad odpowiedź jest jasna, dla nas, Europejczyków, już nie. A co myśleć, gdy ta sama osoba mówi, że islam jest pokojową religią, a zaraz jednak dodaje, że jest dumna z krewnego, który skonstruował bombę, która zabiła 200 osób? Znaki zapytania pozostają nietknięte.
Swoiste epitafium poświęcone tytułowej córeńce oraz próba odpowiedzenia na pytanie - dlaczego na Bali zginęło tyle osób? Dla muzułmanów prowadzących dżihad odpowiedź jest jasna, dla nas, Europejczyków, już nie. A co myśleć, gdy ta sama osoba mówi, że islam jest pokojową religią, a zaraz jednak dodaje, że jest dumna z krewnego, który skonstruował bombę, która zabiła 200...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-12
Nie ściska za serce jak poprzednio wydana w Polsce książka tej Autorki, ale pod względem kunsztu wcale nie jest gorsza.
Nigdy nie streszczam w swych opiniach książek, więc proszę tego nie traktować jako zdradzania fabuły. Zdarzyła się straszliwa zbrodnia - w 1999 r. w szwedzkim Malexander zamordowano dwóch policjantów. Sprawców złapano, osądzono, wyroki wydano. Z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania systemu prawnego państwa wszystko jest w porządku - co mogliśmy zrobić, to zrobiliśmy. Ale Elisabeth Asbrink w swym dziennikarskim śledztwie pokazuje, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawda okazuje się zdecydowanie bardziej skomplikowana i wymaga znacznie większego poświęcenia czasu.
Autorka wykonała niewiarygodnie tytaniczną pracę nad tą książką, nieraz angażując własne trudne doświadczenia. Przy tej ilości materiałów dotyczącej sztuki "Siedem trzy", tych ponad 380 stron książki wydaje się śmiesznie małą liczbą. Niemniej należy podkreślić, że jest świetnie skomponowana - analizując krok po kroku cały projekt, charaktery bohaterów, ówczesne komentarze, dochodzimy do kulminacyjnego punktu. Nie ma żadnych niedomówień, a jeśli wydaje się, że są, to jest to po prostu miejsce na własny osąd. Rzadko można spotkać tak fantastycznie napisaną książkę. Zasługą tego bez wątpienia jest bogate doświadczenie Asbrink w pracy redaktora telewizyjnego czy dziennikarza prasowego. Nieraz miałem wrażenie, jakbym nie czytał książki, tylko oglądał film dokumentalny. Na przemian komentarz narratorki (lektora) z wypowiedziami bohaterów, retrospekcje, próba odtworzenia niektórych wydarzeń - można by wymieniać jeszcze kilka podobieństw.
Książka robi ogromne wrażenie. Skupiam się głównie na jej formie, ale to przede wszystkim treść powinna być tym, co zadecyduje o decyzji jej przeczytania. Nie zauważyłem - jak w poprzednich "czarnych" reportażach o Skandynawii - (aż) takiej patologicznej Szwecji. Może dlatego, że miałem to szczęście rozmawiać z niektórymi Autorami tych książek i nakierowali mnie na inny sposób myślenia? Pozostawię to jako niedomówienie, ale istotnym jest fakt, że ujrzałem po raz kolejny obraz państwa uczącego się na własnych błędach i mające duży kredyt zaufania do swoich obywateli, nawet mimo jego wielu niedoskonałości.
Czuły punkt jest dla mnie symbolem właśnie tych błędów i niedoskonałości. Jest on ku przestrodze - nie prowokuj go, a unikniesz kłopotów.
Nie ściska za serce jak poprzednio wydana w Polsce książka tej Autorki, ale pod względem kunsztu wcale nie jest gorsza.
Nigdy nie streszczam w swych opiniach książek, więc proszę tego nie traktować jako zdradzania fabuły. Zdarzyła się straszliwa zbrodnia - w 1999 r. w szwedzkim Malexander zamordowano dwóch policjantów. Sprawców złapano, osądzono, wyroki wydano. Z punktu...
2014-05-26
Wojna domowa w Syrii nam spowszechniała, nie ma co się oszukiwać. Dlatego ta mała książeczka jest bardzo ważna. Styl Tochmana jest od lat znany i niezmienny - oszczędny w słowa, dający głos przede wszystkim bohaterom jego reportaży. Boni wiele się od niego nie różni i wydaje mi się, że ktoś, kto dobrze zna ich style, byłby tylko w stanie samemu stwierdzić, kto kiedy pisze.
To nie są książki, które mają się podobać, chociaż od strony językowej można się tylko zachwycać. Na tym zachwyty się kończą, ponieważ to, co się dzieje w obozach dla uchodźców i w samej Syrii jest wyłącznie powodem do wstydu.
Książka ta to lekcja pokory dla tych, którzy uważają, że mają ciężko w życiu. I być może impuls, aby coś w nim zmienić. A jeszcze lepiej, gdyby jakoś pomóc tym, co na co dzień mieszkają w kontenerach i namiotach. Bez względu na to, czy jest to obóz uchodźców w Syrii czy osiedle socjalne gdzieś w Polsce.
Wojna domowa w Syrii nam spowszechniała, nie ma co się oszukiwać. Dlatego ta mała książeczka jest bardzo ważna. Styl Tochmana jest od lat znany i niezmienny - oszczędny w słowa, dający głos przede wszystkim bohaterom jego reportaży. Boni wiele się od niego nie różni i wydaje mi się, że ktoś, kto dobrze zna ich style, byłby tylko w stanie samemu stwierdzić, kto kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-02
Szabłowski ma piękny styl, który sprawia, że nawet książka telefoniczna byłaby pasjonującą lekturą.
Z humorem, ale i z dystansem do jednego z ostatnich symboli regionalnych , który nie wytrzymał zderzenia ze standardami unijnymi. Ale też metaforycznie jako symbol przemian tej gorszej rzekomo części Europy, która może i nie miała tylu pieniędzy i nie była tak rozwinięta technologicznie, ale była jakoś taka bardziej swojska i bardziej ludzka.
Szabłowski ma piękny styl, który sprawia, że nawet książka telefoniczna byłaby pasjonującą lekturą.
Z humorem, ale i z dystansem do jednego z ostatnich symboli regionalnych , który nie wytrzymał zderzenia ze standardami unijnymi. Ale też metaforycznie jako symbol przemian tej gorszej rzekomo części Europy, która może i nie miała tylu pieniędzy i nie była tak rozwinięta...
2012-10-07
Wiele czasu zajęło mi przeczytanie tej książki, lecz jest warta każdej poświęconej chwili. Doskonała synteza ogromnego zagadnienia, jakim jest eugenika i higiena rasy, przedstawiona w sposób konkretny i nad wyraz ciekawy, bez zbędnego naukowego bełkotu i przystępnie dla każdego czytelnika.
Temat poruszony w książce jest niezwykle intrygujący i dla osoby, która styka się z eugeniką po raz pierwszy, jest to doskonała pozycja startowa. Dziennikarsko-naukowa analiza tego zjawiska jest fascynująca i ani przez moment nie nudzi czy drażni swoim stylem, a jeżeli dodać jeszcze świetnie skonstruowaną kompozycję książki (historia, rozwój, różne koncepcje itp.) wychodzi nam majstersztyk, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
A w tle tego wszystkiego majaczy gdzieś "Nowy wspianiały świat" Huxleya. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby zwolennicy eugeniki mieli nieograniczone pole działania.
Wiele czasu zajęło mi przeczytanie tej książki, lecz jest warta każdej poświęconej chwili. Doskonała synteza ogromnego zagadnienia, jakim jest eugenika i higiena rasy, przedstawiona w sposób konkretny i nad wyraz ciekawy, bez zbędnego naukowego bełkotu i przystępnie dla każdego czytelnika.
Temat poruszony w książce jest niezwykle intrygujący i dla osoby, która styka się z...
2014-05-22
2014-05-04
2014-03-18
Nigdy mnie nie ciągnęło do tego typu książek. Niewystarczająco znam rzeczywistą historię, a co dopiero snuć fantazję nad jej alternatywą. Dlatego to nie treść, a osoba Autora zachęciła mnie do sięgnięcia po nią.
Niedawno przeczytałem jego najnowszą książkę - "Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian". Rewelacyjna, świetnie napisana, ni to reportaż, ni to satyra. Chciałem poznać kolejne książki Ziemowita Szczerka i padło na tę. Poza tym tam, gdzie mieszkam, organizowano spotkanie z nim, więc chciałem mieć z nim o czym pogadać.
To, za co należy pochwalić tę książkę to pomysł, wiedza i wykonanie. Zrealizowanie tej książki nie miało by miejsca bez tych trzech idealnie zsynchronizowanych elementów. Żaden z nich nic nie znaczy bez pozostałych. W szczególności wielkie ukłony za wiedzę - Autor nie puszcza wodzy fantazji (no, może troszeczkę), ale stara się dopasować ówcześnie istniejące zależności do stworzenia naprawdę logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Nie byłoby tego bez doskonałego przygotowania, na które złożyły się wspomniane części.
Przyznam, że wszystko to miało sens. I czytało się naprawdę przyjemnie, kolejna dobra książka Z. Szczerka. Jednak nie chciałbym żyć w takiej Polsce. Wolę to, co jest teraz. Może bez szału, ale stabilnie. A stabilność i zaufanie są zawsze lepsze niż imperium na glinianych nogach.
Nigdy mnie nie ciągnęło do tego typu książek. Niewystarczająco znam rzeczywistą historię, a co dopiero snuć fantazję nad jej alternatywą. Dlatego to nie treść, a osoba Autora zachęciła mnie do sięgnięcia po nią.
Niedawno przeczytałem jego najnowszą książkę - "Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian". Rewelacyjna, świetnie napisana, ni to reportaż, ni to...
2013-06-16
Piłka nożna, jako temat niezwykle obszerny, jest bardzo trudny do objęcia w jednej książce. Stąd też rozsądny pomysł Autora, który skupia się w sumie na jednym wątku i związanych mniej lub bardziej z nim dygresjami. Dzięki temu osoby, które mają zacięcie futbolowe godne Autora, a także ci z mniejszym bądź niego pozbawieni, bez problemu odnajdą się w tej rzeczywistości. A jaka ona jest, wskazuje sam tytuł - okrutna.
Jest to jednak okrutność przewrotna. Często pozbawiona skrupułów, niemożliwie złośliwa, zaskakująca i do bólu prawdziwa. Ale jak to w życiu bywa, każdy medal ma dwie strony, więc czasami to nasze jest na wierzchu. I są to chwile chwały, dumy, łez radości itp.
Książka ta nie jest jednak o samym futbolu, co o naszych pasjach. Zarówno o ich ciemnych, jak i jasnych stronach. Są wśród nas tacy, dla których jest to sposób na życie. Są też tacy, którzy tego nigdy nie pojmą. Książka jest dla każdego rodzaju ludzi. I jak już wspomniałem, niekoniecznie śledzącego rozgrywki piłkarskie nawet od święta (choćby sławetne "pikniki" na meczach polskiej reprezentacji, odżegnane od czci i wiary przez zagorzałych kibiców).
Dotąd nie miałem okazji czytać podobnej książki o tematyce piłkarskiej, co najwyżej ograniczałem się do krótszych form przekazu (nieliczne artykuły na blogach, czasopisma piłkarskie). Przyznam, że forma przypadła mi do gustu i nie wykluczam przeczytania kolejnych tego typu pozycji.
Piłka nożna, jako temat niezwykle obszerny, jest bardzo trudny do objęcia w jednej książce. Stąd też rozsądny pomysł Autora, który skupia się w sumie na jednym wątku i związanych mniej lub bardziej z nim dygresjami. Dzięki temu osoby, które mają zacięcie futbolowe godne Autora, a także ci z mniejszym bądź niego pozbawieni, bez problemu odnajdą się w tej rzeczywistości. A...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-11-21
Usiłuję rozgryźć, co Paweł Smoleński ma w sobie, że jego teksty tak wciągają i fascynują. Myślałem, że chodzi o jego warsztat - praktycznie wyłącznie posiłkuje się własną wiedzą, trudno odczuć, czy odwołuje i tym samym czerpie wiedzę z innych źródeł. Chociaż po tej lekturze nie mam pewności... Może chodzi o jego sposób narracji? Tak, to miałoby sens, ale by być pewnym, muszę sięgnąć po jego kolejne pozycje.
"Balagan" musiał sprawić Smoleńskiemu wielką frajdę w trakcie pisania. Jego wiedza na temat Izraela jest imponująca. Jest dla nas przewodnikiem z prawdziwego zdarzenia, a wspomniany sposób narracji upiększa tę podróż.
Cudownie się czytało tę książkę, jak już pisałem, pochłonęła mnie bez reszty. Wiele tłumaczy o relacjach w Ziemi Świętej, lecz przede wszystkim podkreśla często zapominany aspekt - można tam normalnie żyć. O ile ma się tyle cierpliwości.
Usiłuję rozgryźć, co Paweł Smoleński ma w sobie, że jego teksty tak wciągają i fascynują. Myślałem, że chodzi o jego warsztat - praktycznie wyłącznie posiłkuje się własną wiedzą, trudno odczuć, czy odwołuje i tym samym czerpie wiedzę z innych źródeł. Chociaż po tej lekturze nie mam pewności... Może chodzi o jego sposób narracji? Tak, to miałoby sens, ale by być pewnym,...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-05-28
Osobie, która nie śledzi na co dzień sporu pomiędzy Izraelem a Palestyną, książka zostawi raczej więcej pytań niż odpowiedzi, niemniej uważam, że sporo wnosi do świadomości. Reportaże Pawła Smoleńskiego zrobiły na mnie wyjątkowe wrażenie w szczególności z uwagi na wcześniej przeze mnie przeczytaną książkę R. Shehadeha "Palestyńskie wędrówki" - po prostu dwa różne światy, trudno jednoznacznie ocenić, kto ma rację.
Czytając tę książkę dostrzegłem jednak dosyć kluczowy, w moim odczuciu, problem, który toczy Izraelitów - problem tożsamości. I właśnie chyba tożsamość jest tutaj głównym bohaterem, a Autor ubierając opowieści swoich bohaterów w piękny język, przybliża nam realia Ziemi Świętej. Czytając je z perspektywy czasu nieraz można się przekonać, że faktycznie jest to ziemia wybrana przez Boga, tyle tylko, że mało chyba kto pojmuje, czemu akurat tę i czemu dopuszcza On do takich sytuacji. W moim odczuciu, w książce można znaleźć kilka wskazówek.
Osobie, która nie śledzi na co dzień sporu pomiędzy Izraelem a Palestyną, książka zostawi raczej więcej pytań niż odpowiedzi, niemniej uważam, że sporo wnosi do świadomości. Reportaże Pawła Smoleńskiego zrobiły na mnie wyjątkowe wrażenie w szczególności z uwagi na wcześniej przeze mnie przeczytaną książkę R. Shehadeha "Palestyńskie wędrówki" - po prostu dwa różne światy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2006-01-01
2010-12-01
2011-02-13
Pierwsza książka tego autora, którą przeczytałem, i raczej ostatnia. Prawdę mówiąc, nie wiem za bardzo o co w niej chodziło. Bardzo ciężko się ją czytało, autor wprowadzał nieraz kilka wątków, przez co często się gubiłem. Gdyby się uprzeć to jako taka akcja zaczyna się na ok. 300. stronie, podczas gdy całość liczy 323 strony... Fabuła polegająca na tym, że główny bohater mówi, co robi, co widzi i czego nie robi, i czego nie widzi, nie jest żadną dla mnie atrakcją.
Nie chcę zniechęcać innych ani bezpodstawnie negatywnie oceniać autora, ale po prostu nie zostałem przekonany. Osoby, które znają lepiej twórczość A. Stasiuka pewnie się ze mną nie zgodzą i mogą oskarżyć o powierzchowność, lecz ja nie będę z nimi dyskutował, ponieważ nie posiadam żadnych argumentów poza tymi wyniesionymi z "Taksimu".
Jedynym plusem jak na mnie jest opis prowincjonalnych miasteczek i wsi - wyłania się z nich jedna wielka dekadencka wizja świata, który nic nie może zaoferować oraz nie ma najmniejszego zamiaru się zmienić. Są to po prostu te miejsca, które zawsze pozostają dla nas anonimowe, gdy przejeżdżamy przez tę część Europy w drodze na ciepłe wybrzeże Adriatyku lub gdzieś do Wiednia czy Budapesztu; miejsca, o których nic nie wiemy i szybko o nich zapominamy. Przyznam, że żal mi tych wszystkich ludzi, których Stasiuk opisywał - zero perspektyw, zero szans na lepszą przyszłość, pogłębiająca się degrengolada. I ten strach, że pewne pozostałości z poprzedniego życia dopadną ich i zniszczą tą lichą teraźniejszość i niepewną, bezbarwną przyszłość.
Pierwsza książka tego autora, którą przeczytałem, i raczej ostatnia. Prawdę mówiąc, nie wiem za bardzo o co w niej chodziło. Bardzo ciężko się ją czytało, autor wprowadzał nieraz kilka wątków, przez co często się gubiłem. Gdyby się uprzeć to jako taka akcja zaczyna się na ok. 300. stronie, podczas gdy całość liczy 323 strony... Fabuła polegająca na tym, że główny bohater...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-04-08
O tak, potrzebowałem takiej prozy po tych wszystkich reportażach, wspomnieniach, felietonach etc. ... Świetna odskocznia od literatury faktu.
Czytało się lekko i przyjemnie, a zarazem książka wciągała i nie pozwalała się odstawić. Podobała mi się zwłaszcza wielopoziomowość danego wątku - Autor niektóre wydarzenia przedstawiał z perspektywy różnych bohaterów w różnych momentach toczonej akcji. Były momenty, gdy gubiłem wątek, ale szybko to można było nadrobić. A sama wyprawa w głąb siebie zmusza do refleksji.
Rosyjska literatura ma w sobie coś wyjątkowego - styl pisania, postaci bohaterów, fabuła... Ta książka śmiało może być ambasadorem tej literatury w świecie.
O tak, potrzebowałem takiej prozy po tych wszystkich reportażach, wspomnieniach, felietonach etc. ... Świetna odskocznia od literatury faktu.
Czytało się lekko i przyjemnie, a zarazem książka wciągała i nie pozwalała się odstawić. Podobała mi się zwłaszcza wielopoziomowość danego wątku - Autor niektóre wydarzenia przedstawiał z perspektywy różnych bohaterów w różnych...
2011-07-22
Świat przedstawiony przez Szczepana Twardocha w tej książce jest - i wydaje mi się, że jest to najlepsze słowo - niezwykle pierwotny. Tytułowy Drach sprowadza wszystko do najdawniejszych instynktów - bo tym zresztą on jest - i choćbyśmy nie wiadomo jak starali się nobilitować ludzkość, wszystko sprowadza się do jego racji.
Książka nie jest łatwa, z początku ta wielowątkowość bardzo myli. Z czasem łapie się tę narrację, ale pojawiające się watki nie zawsze są przyjemne. Prawdę mówiąc, nie ma w książce żadnego motywu, dzięki któremu robi się ciepło na sercu. Wszystko tu jest mroczne i ku mrokowi dąży. I nic nie ma znaczenia, bo skoro wszystko i wszyscy dążą ku temu samemu i pochodzą od tego samego, to nie ma znaczenia, czym lub kim aktualnie jest. I jest to przykre, bo jest to prawdziwe.
Czytając tę książkę, często wracało do mnie pytanie - w jakim celu Autor ją napisał? Sam twierdzi, że chce pisać książki ważne. Co ważnego jest w "Drachu"? Co ta książka o nas mówi, dokąd nas prowadzi? Jaki jest cel jest przeczytania? Wydaje mi się, że znalezienie odpowiedzi na te pytania mogą być niemniej ważne niż pytania, o czym ta książka jest. Bo na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się proste, ale skoro wszystko jest pozbawione sensu, to kto wie, jakie jest drugie dno.
Niesamowite, ile czasu Twardoch musiał poświęcić czasu na opracowanie tej powieści. Z jednej strony sam przyznał, że historie tam przedstawione słyszał nie raz jako małe dziecko, poza tym pochodzą często z miejsc, w których się wychował. Niemniej jest tu naprawdę wiele rzeczy, do których trzeba się solidnie i rzetelnie przygotować (sama historiografia jest imponująco szczegółowa). Sprawia to, że ma się wrażenie czytania dzieła naprawdę niezwykłego.
Warto sięgnąć po "Dracha" z kilku powodów, choćby dla języka i dla niesamowitej konstrukcji fabuły. Poza tym jego czytanie to dobre intelektualne ćwiczenie. No i jest to po prostu dobra literatura.
Świat przedstawiony przez Szczepana Twardocha w tej książce jest - i wydaje mi się, że jest to najlepsze słowo - niezwykle pierwotny. Tytułowy Drach sprowadza wszystko do najdawniejszych instynktów - bo tym zresztą on jest - i choćbyśmy nie wiadomo jak starali się nobilitować ludzkość, wszystko sprowadza się do jego racji.
więcej Pokaż mimo toKsiążka nie jest łatwa, z początku ta...