-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-06-02
2023-03-12
Na wstępie dodam, że opinię piszę jako jawny przeciwnik wszelkiego oszołomstwa spod znaku Brauna, konfederacji (celowo z małej), Zbigniewa Zero i Jarosława. Nigdy nie przywiązywałem znaczenia do czyjegoś koloru skóry, bo i cóż to miałoby zmieniać, skoro największe mendy świata jak Hitler, Stalin, Lenin, belgijski król Leopold czy obecnie Putin to jednak pełnej krwi Europejczycy.
Co do książki to pomysł świetny, szkoda tylko, że zrealizowany przez autora, który jawnie obnosi się ze swym rasizmem... udając przy tym osobę wiecznie dyskryminowaną. Dlaczego? Poniżej lista cytatów i nawiązań, miejscami obrzydliwych w swej treści i niczym nie różniących się od tego co wypowiada polska ultraprawica.
1. Autor nawiązując do osób spotkanych w jednym z miejsc kultury w Brukseli (a w większości to pary czarno-białe/biało-czarne - jakkolwiek):
- o białych mężczyznach, którzy przyszli ze swoimi czarnymi partnerkami na dane wydarzenie kulturalne: "Ciekawe, czy ich czarnoskóre dziewczyny też stanowiły część kolekcji",
- o białych kobietach i ich czarnoskórych partnerach: "wyglądały jak wykładowczynie antropologii spełniające swoje największe marzenie - seks z przedmiotem własnych badań".
Czyli nieważne są uczucia, istotne jest to, że to pary czarno-białe/biało-czarne tworzące związki polegające na pewno na uwłaczaniu tej czarnoskórej połówce. Obrzydliwe...
Dalej lista kolejnych cytatów, już bez mojego "przerośnietęgo" komentarza:
- "Europa ma swoje sposoby, by jej czarnoskórzy mieszkańcy nie mieli na nic czasu" (bo autor nie widuje na spacerach czarnoskórych rodzin z dziećmi, tylko białe),
- "Banda białych dziennikarzy z klasy średniej",
- "Poczucie braterstwa wśród czarnej diaspory" - teraz wyobraźmy sobie taki tekst np. Polaka, który spotyka Niemców w Namibii,
Do tego zdaniem autora: hipsterzy epoki Hemingwaya cynicznie budowali swój wizerunek spłukanych artystów, zaś biedny autor przez dekadę "harował jak wół" , by zarobić na podróż po Europie - chyba jeszcze nie był w Polsce....
Do tego wątek, w którym autor zagaduje czarnoskórych mieszkańców Paryża (dodam, że autor jest synem białej Angielki i Afroamerykanina z Nowego Jorku, a w dalszych rozdziałach wspomina też o korzeniach indiańskich): opowiada im, iż ma korzenie (według DNA) w Togo, Sierra Leone, Gambii, WKS i Senegalu a tata jest Afroamerykaninem - zapominając o białej mamie z Anglii. To w sumie trochę tak jakbym ja miał się przedstawiać jako Polak i Kaszub, ale moje nazwisko jest powszechniejsze w Szwecji, Danii, Niemczech, Francji itd. - brzmiałoby śmiesznie.
Albo wątek o tym, że rzekomo przyjezdni z Afryki w Europie konstruowali zew. tożsamości o ikony popkultury wyprodukowane przez Zachód jak Bob Marley, 2Pac i tu cytat: "Chodziło o przetrwanie (...) W pełni zdawali sobie sprawę, że niektóre formy czarnego dziedzictwa są bardziej akceptowane niż inne".
Serio, liczyłem na świetną książkę napisaną przez gościa z otwartym umysłem, a jestem w trakcie lektury jakiejś angielskiej wersji naszego rodzimego posła konfederacji....tylko ubranej w odmienne kolory.
Na wstępie dodam, że opinię piszę jako jawny przeciwnik wszelkiego oszołomstwa spod znaku Brauna, konfederacji (celowo z małej), Zbigniewa Zero i Jarosława. Nigdy nie przywiązywałem znaczenia do czyjegoś koloru skóry, bo i cóż to miałoby zmieniać, skoro największe mendy świata jak Hitler, Stalin, Lenin, belgijski król Leopold czy obecnie Putin to jednak pełnej krwi...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-22
Arcydzieła mają to do siebie, że wzbudzają kontrowersje. Z tym tytułem jest nie inaczej, gdyż jest on największym zbiorem metafor jaki w życiu przeczytałem. Zasób słowny zarówno autora jak i tłumacza na język polski musi być niemierzalny. To trudna i wymagająca pozycja, ale odpłacająca czytelnikowi tym co najpiękniejsze - bogatą i piękną polszczyzną.
Arcydzieła mają to do siebie, że wzbudzają kontrowersje. Z tym tytułem jest nie inaczej, gdyż jest on największym zbiorem metafor jaki w życiu przeczytałem. Zasób słowny zarówno autora jak i tłumacza na język polski musi być niemierzalny. To trudna i wymagająca pozycja, ale odpłacająca czytelnikowi tym co najpiękniejsze - bogatą i piękną polszczyzną.
Pokaż mimo to2022-07-04
Najlepiej dopracowana, okraszona najlepszą polszczyzną... książka jaką w życiu przeczytałem. Świetny temat, trudny, niewdzięczny zwłaszcza z perspektywy ofiary Holokaustu - bo za taką autor niewątpliwie może się uznać.
Przyznam, że największe wrażenie, pomimo pewnej posiadanej przeze mnie wiedzy, zrobiły na mnie rozdziały poświęcone mordom, ludobójstwu w Rwandzie i w Bośni i Hercegowinie, tj. w miejscach do których K. Gebert jeździł, podróżował w ramach swojej pracy jako korespondent.
Co tu dużo pisać... to jest to czego potrzebowałem. Piękna polszczyzna wypełniona wiedzą po brzegi.
PS. Szanuję też osobiście autora za to, że potrafi uderzyć pięścią w stół i mieć własne zdanie, jak w przypadku batalionu Azow, z powodu którego bez ogródek zakończył pracę w Wyborczej.
Najlepiej dopracowana, okraszona najlepszą polszczyzną... książka jaką w życiu przeczytałem. Świetny temat, trudny, niewdzięczny zwłaszcza z perspektywy ofiary Holokaustu - bo za taką autor niewątpliwie może się uznać.
Przyznam, że największe wrażenie, pomimo pewnej posiadanej przeze mnie wiedzy, zrobiły na mnie rozdziały poświęcone mordom, ludobójstwu w Rwandzie i w Bośni...
2021-06-23
Noooo....mimo trudnych początków, to ostateczne wrażenie jakie pozostało jest... znakomite. Może drażnią nieco te często pojawiające się porównania do Polski, wzmianki o Wrocławiu itd., ale to jedyna niedogodność na jaką trafiłem podczas tej lektury (No ok, były jeszcze ze trzy literówki).
Świetny i wdzięczny temat, który w 10000% trafił w moje oczekiwania, sprawia, że ta książka zyskała swoją pozycję na jednej z najważniejszych dla mnie półek - obok dzieł W. Jagielskiego, D. Rosiaka i R. Kapuścińskiego.
Dobra robota, którą gorąco polecam!
Noooo....mimo trudnych początków, to ostateczne wrażenie jakie pozostało jest... znakomite. Może drażnią nieco te często pojawiające się porównania do Polski, wzmianki o Wrocławiu itd., ale to jedyna niedogodność na jaką trafiłem podczas tej lektury (No ok, były jeszcze ze trzy literówki).
Świetny i wdzięczny temat, który w 10000% trafił w moje oczekiwania, sprawia, że ta...
2019-11-05
Wspaniała książka! Uważam ten tytuł na równi z "Wypalaniem traw" Wojciecha Jagielskiego, za dwa najlepsze reportaże traktujące o RPA. Ciekawy temat, dla wielu z nas pewnie nieznany. Do tego kawał dobrej roboty Cezarego Łazarewicza. Nie oparł się tylko na donosach prasowych, komunikatach PAPu czy archiwalnych wywiadach, ale sam, osobiście podjął się pracy nad treścią tej książki, co w dzisiejszych czasach, nie jest takie oczywiste.
Czapki z głów przed Panem, Pani Cezary! Gratulacje!
Wspaniała książka! Uważam ten tytuł na równi z "Wypalaniem traw" Wojciecha Jagielskiego, za dwa najlepsze reportaże traktujące o RPA. Ciekawy temat, dla wielu z nas pewnie nieznany. Do tego kawał dobrej roboty Cezarego Łazarewicza. Nie oparł się tylko na donosach prasowych, komunikatach PAPu czy archiwalnych wywiadach, ale sam, osobiście podjął się pracy nad treścią tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-05
Bardzo dobra pozycja, której autorka nie przegadała. Sporo faktów historycznych, nawiązań do polityki, sportu itd. Ta książka to nowy dla mnie obraz arabskiej Algierii i jej historii (nowy, bo właściwie jedyny).
Na dużą pochwałę zasługuje również kalendarium wydarzeń na końcu książki, które doskonale porządkuje wiedzę.
Bardzo, bardzo polecam!
Bardzo dobra pozycja, której autorka nie przegadała. Sporo faktów historycznych, nawiązań do polityki, sportu itd. Ta książka to nowy dla mnie obraz arabskiej Algierii i jej historii (nowy, bo właściwie jedyny).
Na dużą pochwałę zasługuje również kalendarium wydarzeń na końcu książki, które doskonale porządkuje wiedzę.
Bardzo, bardzo polecam!
2018-07-12
Wspaniałe jak zwykle "słowo" Pawła Smoleńskiego, lecz gdzieś w tych wszystkich bardzo ciekawych, czasami odrażających historiach, zabrakło w pełni nawiązania do tytułu.
Niemniej jednak to chyba jedyna nieścisłość. Po książkę warto sięgnąć, choć pamiętajmy, że nie zawsze będzie to przyjemna lektura, tak samo jak przyjemną z pewnością nie jest rzeczywistość Somalii.
Wspaniałe jak zwykle "słowo" Pawła Smoleńskiego, lecz gdzieś w tych wszystkich bardzo ciekawych, czasami odrażających historiach, zabrakło w pełni nawiązania do tytułu.
Niemniej jednak to chyba jedyna nieścisłość. Po książkę warto sięgnąć, choć pamiętajmy, że nie zawsze będzie to przyjemna lektura, tak samo jak przyjemną z pewnością nie jest rzeczywistość Somalii.
Bardzo dobra pozycja, ale głównie dla osób zainteresowanych postkolonialną historią Afryki, dziejami Burów itd.
Wbrew opiniom wielu innych czytelników, czytałem ją z ciekawością i traktowałem jako uzupełnienie wiedzy o RPA. Ta książka może być świetnym uzupełnieniem "Wypalania traw" Wojciecha Jagielskiego.
Polecam.
Bardzo dobra pozycja, ale głównie dla osób zainteresowanych postkolonialną historią Afryki, dziejami Burów itd.
Pokaż mimo toWbrew opiniom wielu innych czytelników, czytałem ją z ciekawością i traktowałem jako uzupełnienie wiedzy o RPA. Ta książka może być świetnym uzupełnieniem "Wypalania traw" Wojciecha Jagielskiego.
Polecam.