Kości wróżebne Peter Hessler 7,0

Na początku książki zauważymy dwie ilustracje: mapkę Chin z zaznaczonymi miejscami, gdzie toczą się wydarzenia opisywane przez autora, oraz graficzne ujęcie historii Chin starożytnych w formie spiralnie ułożonej wstęgi, z gęsto zaznaczonymi szczegółowymi okresami tego rozwoju. Oglądamy niejako panoramę całej historii w jej nawarstwieniach, niczym słoje drzewa. Hessler przeskakuje między fragmentem położonym blisko środka wstęgi, a więc z początków pisanej historii, a jej końcem, do czasów współczesnych. Pośrednikami w tej w wędrówce są archeolodzy prowadzący odsłonięcia ukrytego pod warstwą ziemi starożytnego Anyangu w prowincji Henan. Poszukiwania te z kolei rozpoczęto dzięki rozszyfrowaniu najstarszych inskrypcji na kościach, skorupach żółwi i muszlach. Pochodzą one sprzed ok. 3300 lat i potwierdzają istnienie wymienianej przez starożytnych chińskich historyków dynastii Shang, a ich wielkie znaczenie polega też na tym, że znaki używane wówczas funkcjonują po dziś dzień
Jednak chyba w równym stopniu, co same te odkrycia, interesują Hesslera postacie pierwszych kolekcjonerów, badaczy, archeologów. Losy wielu z nich były tragiczne: "Kości wróżebne ściągały klątwę, albo może jedynie wchłaniały w siebie nieszczęścia, jakie dotknęły Chiny". Hessler w ciekawy sposób pokazuje, jak stosunek do tych odkryć koresponduje ze stosunkiem do historii kraju: sceptycy, uważający kości wróżebne za fałszerstwo, odrzucali zarazem antyczne dziedzictwo jako balast hamujący rozwój, podczas gdy dla innych były one bezcennym potwierdzeniem wielkości i starożytności ich cywilizacji. Sprawę komplikują jeszcze nowe znaleziska z różnych miejsc, które dowodzą różnorodności kultur istniejących w tym samym czasie i podważają wiarę w ciągłość jednej wielkie monolitycznej cywilizacji. Archeologia ściera się z polityką.
Książka jest wielobarwnym splotem indywidualnych i zbiorowych historii, autor między innymi przytacza korespondencję i spotkania z dawnymi swoimi studentami, których losy rzucają w różne miejsca. Opisuje spektakularny rozwój Shenzhen, miasta - laboratorium gospodarczych reform chińskich; początki przygotowań do igrzysk olimpijskich w Pekinie; reakcje Chińczyków na zbombardowanie Belgradu i śmierć trzech chińskich pracowników ambasady w 1999 roku; opisuje – jako naoczny świadek - jedną z brutalnych policyjnych akcji wymierzonych w zwolenników Falun Gong. Opisuje przeobrażenia, jakim podlega Pekin, gdzie buldożery niszczą zabytkową zabudowę bez względu na protesty i opór mieszkańców. Te zmiany perspektyw, postaci stale powracające i ich indywidualne historie, ale też przelotne spotkania czy pogłębione wielogodzinne rozmowy nadają książce wartki rytm, nie pozwalający na znużenie.
Wielu czytelnikom spodoba się zapewne powracający wątek pochodzącego z Xinjiangu Ujgura Polata, z którym autor zaprzyjaźnia się w Pekinie, i którego perypetie śledzi w Chinach, a potem w Stanach Zjednoczonych. Pisze o nim, że zainspirował go do przemyśleń "nad rozległością obszaru i różnorodnością Chin. Jeśli porównać Ujgurów i rdzennych Chińczyków (czyli lud Han),właściwie są to dwa różne światy, zarówno pod względem geograficznym i kulturowym, jak języka i historii". W Pekinie Polat prowadzi różnego rodzaju interesy, nie zawsze legalne, między innymi handluje walutą. Jako Ujgur, nie czuje się jednak dobrze i pewnie w chińskim środowisku i planuje emigrację. Hessler pomaga mu w trudnych przygotowaniach do tego wyjazdu, a potem w czasie pobytu w Xinjiangu spotyka się potajemnie z przyjacielem Polata i odbiera dla niego pieniądze, co oczywiście wiązało się z dużym ryzykiem, gdyż mieszkańcy tej prowincji znajdują się pod szczególnie surową kontrolą komunistycznych władz.
Do Xinjiangu Hessler przyjeżdża na plan filmowy "Wojowników nieba i ziemi", chińskiego westernu z czasów dynastii Tang (VIII w.) w gwiazdorskiej obsadzie, w tym z Jiang Wenem, znanym choćby z "Czerwonego sorga" czy z nagrodzonego Złotą Palmą filmu "Diabły za progiem", którego był reżyserem. To głównie o tym filmie, zakazanym w Chinach, rozmawia z artystą autor "Kości wróżebnych". Jiang Wen, pisze Hessler, "miał głęboki głos - każde słowo brzmiało tak, jakby powstawało w głębi ciała i rosło ocienione dymem papierosowym". Rozmowy o filmie z konieczności zahaczały o temat Chin jako takich, a stosunek Chińczyków do własnej historii, o poglądy Jianga na temat własnej twórczości czy na sztuki filmowej.
Wymienione przeze mnie powyżej to tylko niektóre z tematów poruszanych w "Kościach wróżebnych". Książkę wypożyczyłem z biblioteki, ale po jej przeczytaniu zdecydowałem się na kupno, aby móc do niej wracać, mimo pewnych zaniedbań ze strony wydawcy. W niektórych miejscach tłumaczenie jest niejasne, prosiłoby się o porównanie z oryginałem. Są wpadki językowe, a nawet merytoryczne, jak wtedy, gdy tłumaczka z jedynej cesarzowej w dziejach Chin robi mężczyznę.
Peter Hessler zauroczył mnie już swą pierwszą, nietłumaczoną na polski, książką „River town” będącą zapisem dwuletniego pobytu pisarza w małym mieście Fulin nad rzeką Jangcy, gdzie pracował z ramienia Peace Corps jako wykładowca literatury anglojęzycznej w koledżu nauczycielskim. Książka ta doczekała się entuzjastycznych recenzji i nagród, moim zdaniem jak najbardziej zasłużenie. „Kości wróżebne” są już świadectwem innego etapu: perspektywa jeszcze się rozszerza i pogłębia, autor już do pewnego stopnia zadomowił się w tamtejszym języku i mentalności (zmaganiom z językiem, aklimatyzowaniem się w bardzo odmiennej kulturze, mentalności, poświęcone są spore fragmenty „River town”),ma już przyjaciół, np. niektórych ze swych byłych studentów. Poświęca im kilka rozdziałów "Oracle Bones". W tym sensie "Kości wróżebne" są kontynuacją pierwszej książki, ale też wnoszą one wiele nowego. Dla osób zainteresowanych tematyką chińską jest to pozycja wręcz bezcenna, jednak nawet bez tego można czerpać przyjemność z samego sposobu ujmowania doświadczeń przez autora - pod względem czysto estetycznym, w tym elegancji wywodu jest to również literatura wysokiej próby.