-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2014-12-15
2014-12-03
O książkach Agathy Christie zostało powiedziane praktycznie wszystko,
dlatego nie zamierzam szczegółowo recenzować niniejszej książki.
Jestem przekonany, że większość czytelników zna detektywa Herkulesa
Poirota i jego bystry umysł. Ta postać bez wątpienia może stanąć na
równi z innymi wybitnym detektywem, a mianowicie: Sherlockiem
Holmesem. „Morderstwo w Orient Expressie” to moja pierwsza
przeczytana powieść tej autorki i zapewne nie ostatnia. Ten tytuł
czyta się wyjątkowo szybko. Nim spojrzymy, ujrzymy zaskakujące
zakończenie, na które nie byłem w stanie wpaść. Powieść wyróżnia się
także ciekawym miejscem akcji i intrygującymi postaciami. Kryminał
idealny na długie popołudnie.
O książkach Agathy Christie zostało powiedziane praktycznie wszystko,
dlatego nie zamierzam szczegółowo recenzować niniejszej książki.
Jestem przekonany, że większość czytelników zna detektywa Herkulesa
Poirota i jego bystry umysł. Ta postać bez wątpienia może stanąć na
równi z innymi wybitnym detektywem, a mianowicie: Sherlockiem
Holmesem. „Morderstwo w Orient Expressie”...
2014-11-25
Łukasz Malinowski już w pierwszym tomie przygód Ainara Skalda udowodnił, że potrafi pisać bardzo dobre książki. „Karmiciel kruków” zachwycał ciekawą fabułą, nietuzinkowym humorem, a przede wszystkim głównym bohaterem, którego nie sposób było nie polubić. W „Kowalu słów” wszystkie pozytywne cechy zostały zachowane. Mało tego, autor wzbogacił książkę o kilka elementów, których zabrakło w pierwszej części. Czego chcieć więcej?
Ainar Skald po opuszczeniu swojej ojczyzny wyrusza na podbój Europy Wschodniej, gdzie najwięksi wojownicy zaciągają się do służby u miejscowych władców pogrążonych w wiecznych konfliktach. Wszyscy Ci, którzy czytali poprzednią część, wiedzą że kłopoty odnajdą Skalda wszędzie. Nie inaczej jest tym razem. Tuż po hulance w miejscowej karczmie, naszego pieśniarza odnajduje Ali Czarny Berserk, który zaciąga go przed oblicze miejscowego władcy kagana Tirusa Wielkiego. Postawiony pod ścianą poeta otrzymuje bardzo nietypową propozycję - musi odnaleźć dla Tirusa żonę. Misja jest o tyle trudna, że przyszła wybranka jest córką odwiecznego rywala - Kola. Jakby tego było mało, każdy śmiałek, który chce się ubiegać o rękę złotowłosej, musi przejść trzy próby, z których nikt nie wychodzi cało. W tę niebezpieczną podróż Ainar wyruszy z Alim, miejscowym szlachcicem Aloszą i tajemniczym Haukrhedinem, który wierzy, że w jego głowie mieszka człowiek i jastrząb. W tym składzie nasi bohaterowie przeżyją pełną niebezpieczeństw podróż. Więcej nie zdradzę, bo mogę popsuć komuś zabawę.
„Kowal słów.Tom 1” to książka, która znacznie różni się od swojej poprzedniczki. Autor zrezygnował z opowiadań i stworzył jedną spójną historię. Warto też wspomnieć, że w centrum akcji jest nie tylko Ainar Skald, ale także jego towarzysze. Są rozdziały, w których to oni będą na pierwszym planie i będziemy obserwować akcję z ich perspektywy.Moim zdaniem takie urozmaicenie wyszło powieści na dobre, tym bardziej, że główni bohaterowie są świetnie wykreowani i bardzo oryginalni. Rozdziały z nimi w roli głównej bywają bardziej emocjonujące od tych ze Skaldem, a to już o czymś świadczy. Powieść jest też zdecydowanie bardziej dynamiczna. Emocjonujące pojedynki i nagłe zwroty akcji pojawiają się w niej często, co mi osobiście się podoba, tym bardziej, że są świetnie opisane i przedstawione. Odskocznią od krwawych rozdziałów jest nietuzinkowy humor, który tak zachwycał w pierwszej części. Bywały momenty, w których uśmiechałem się od ucha do ucha. Na plus mogę zaliczyć także odniesienia do staronordyckich religii i kultury X wieku. Dzięki tej książce poznamy mitologię i kilka zwrotów, jakich używało się w tamtych czasach. Tematyka jak najbardziej przypadła mi do gustu. Widać, że autor zadbał o historyczny aspekt powieści i solidnie przyłożył się do pracy. Świadczy o tym słownik na końcu książki, z którego dowiemy się co znaczą poszczególne zwroty. Warto do niego zaglądać co jakiś czas, żeby lepiej zrozumieć dialogi bohaterów.
Druga część przygód Ainara Skalda wypadła jeszcze lepiej niż „Karmiciel kruków”. Warto sięgnąć po ten tytuł ze względu na tematykę, barwnych bohaterów i fabułę, przy której nie sposób się nudzić. Jestem przekonany, że każdy fan fantastyki, który przeczyta „Kowala słów” będzie zachwycony. Intrygujące zakończenie sprawiło,że będę wypatrywał kolejnej części z niecierpliwością. Polecam.
Łukasz Malinowski już w pierwszym tomie przygód Ainara Skalda udowodnił, że potrafi pisać bardzo dobre książki. „Karmiciel kruków” zachwycał ciekawą fabułą, nietuzinkowym humorem, a przede wszystkim głównym bohaterem, którego nie sposób było nie polubić. W „Kowalu słów” wszystkie pozytywne cechy zostały zachowane. Mało tego, autor wzbogacił książkę o kilka elementów,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-15
Czego wymagamy od dobrego kryminału? Niewątpliwie najważniejsza jest fabuła, która potrafi wywołać w czytelniku mnóstwo emocji, takich jak zaskoczenie, napięcie czy strach. Kolejnym ważnym elementem jest motyw, który zespoi całą opowiedzianą historię i głównych bohaterów. Warto też wspomnieć o dobrej narracji. Czy recenzowana przeze mnie powieść posiada wszystkie te cechy? Już na samym wstępie mogę powiedzieć, że tak. Jeśli poszukujecie wszystkich tych cech, to książka Bernarda Miniera jest właśnie dla was.
Głównym bohaterem powieści jest czterdziestoletni policjant z Tuluzy -Martin Servaz, który przebywa w ośrodku dla policjantów po przejściach. Kiedy emerytowany gliniarz popada w coraz większą rutynę i melancholię, otrzymuje tajemniczą przesyłkę, w której znajduje się magnetyczny klucz do hotelowego pokoju z datą i miejscem spotkania. Jak to bywa w takich przypadkach, Martin Servaz widzi w tym oderwanie od nudnej teraźniejszości. Postanawia sprawdzić, co kryje się w hotelowym pokoju i kiedy dowiaduje się, że w owym miejscu popełniła samobójstwo młoda kobieta, postanawia bliżej przyjrzeć się sprawie i wznawia śledztwo na własną rękę. W międzyczasie znana dziennikarka radiowa - Christine Steinmayer - pada ofiarą stalkingu. Ktoś usilnie próbuje zniszczyć jej życie w coraz to bardziej wyszukany sposób.Co łączy obie te sprawy? Tego na tym etapie zdradzić nie mogę, ale śmiało przyznam, że warto to odkryć samemu.
Cała historia została opowiedziana z dwóch różnych perspektyw. Z jednej strony mamy gliniarza, który stara się dokopać do wątków, które zostały przeoczone przez jego kolegów, z drugiej zaś widzimy jak popularna dziennikarka radiowa popada z coraz większy obłęd za sprawą swojego prześladowcy. Takie rozwiązanie bardzo mi się spodobało. Fabuła dzięki temu jest urozmaicona i wciąga zdecydowanie bardziej. Rozdziały z Christine Steinmayer wywoływały u mnie o wiele więcej emocji. Autor w perfekcyjny sposób pokazał bezsilność głównej bohaterki i uczucia gromadzące się w niej. Myślę, że jest to największym atutem tej powieści. Przemówiła też do mnie tematyka. Wydarzenia, które są przedstawione w książce, mogą spotkać praktycznie każdego z nas. Może nie w tak brutalny sposób, ale samo prześladowanie jest w tych czasach często spotykane.
Główni bohaterowie są bardzo dobrze przedstawieni. Ich zachowania, sposób bycia czy wspomniane już wcześniej dokładnie opisane emocje pozwalają lepiej wczuć się w ich skórę. W pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że żyjemy wydarzeniami przedstawionymi w książce i przeżywamy je w sposób bardzo emocjonalny.
„Nie gaś światła” to bardzo dobra powieść. Jestem przekonany, że każdy kto sięgnie po książkę Bernarda Miniera będzie usatysfakcjonowany.
Czego wymagamy od dobrego kryminału? Niewątpliwie najważniejsza jest fabuła, która potrafi wywołać w czytelniku mnóstwo emocji, takich jak zaskoczenie, napięcie czy strach. Kolejnym ważnym elementem jest motyw, który zespoi całą opowiedzianą historię i głównych bohaterów. Warto też wspomnieć o dobrej narracji. Czy recenzowana przeze mnie powieść posiada wszystkie te cechy?...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-11-01
Jestem przekonany, że każdy fan Uniwersum Metro 2033 czekał z niecierpliwością na pierwszą polską powieść osadzoną w tym świecie. Kiedy wydawnictwo Insignis serwowało nam co rusz to nowe powieści naszych wschodnich sąsiadów, my z zazdrością spoglądaliśmy na nasz rodzimy rynek wydawniczy i czekaliśmy, aż w końcu jakiś polski autor zdecyduje się na napisanie powieści postapokaliptycznej. W końcu się doczekaliśmy. Paweł Majka jest pierwszym śmiałkiem, który wyszedł naprzeciw naszym błaganiom. Czy podołał temu zadaniu?
Akcja książki dzieje się w wpółnocno-wschodniej części Krakowa, a mianowicie w Nowej Hucie. Głównymi bohaterami są Marcin i Ewa, którzy wraz z grupą aktorów wędrują po Federacji Schronów i pokazują spektakle znane z minionej epoki. Pomysł jest o tyle dobry, że dzięki temu mieszkańcy schronów, którzy przeżyli pożogę, nie zapominają o utraconym świecie. Ci zaś, którzy go nie pamiętają, traktują występy jako ciekawostkę i w pewnym stopniu nadzieję na lepszą przyszłość. Wszystko by trwało w najlepsze, gdyby nie spisek, który zmusza przybrane rodzeństwo do ucieczki. Pomóc postanawia im tajemniczy Wesoły,zwany także Ruskim. Należy on do duchów, więc jego pomoc okaże się niezbędna.Sama ucieczka i znalezienie nowego miejsca zamieszkania nie okażą się jedynym problemem, Federacja Schronów wysyła w ślad za uciekinierami grupę, która ma ich złapać. Na czele tego pościgu stoi Przemysław Siedlar - pseudonim Szrama. Tyle o fabule. Czas na ocenę ogólną.
Kiedy dobrnąłem do ostatniej strony,miałem mieszane uczucia. Główny wątek fabularny jest moim zdaniem bardzo przeciętny, ale nie najgorszy. Śledziłem losy głównych bohaterów z zainteresowaniem, ale po obiecującym początku spodziewałem się czegoś lepszego. Pomysł z aktorami i spektaklami jest bardzo ciekawy, jednak ucieczka i późniejsze wydarzenia trochę zwalniają i momentami stają się nieco monotonne. Czytając poszczególne rozdziały miałem wrażenie, że podróż głównych bohaterów była tylko pretekstem do pokazania zrujnowanej Nowej Huty. Po bardzo obiecującym prologu spodziewałem się większych emocji. Ostatnie rozdziały wprawdzie nadrabiają zaległości, ale chciałoby się ich więcej.Wiele do życzenia pozostawiają także bohaterowie i narracja. Rozdziały z Szramą są ciekawe, dojrzałe i pełne emocji, idealnie wplatają się w klimat i całość powieści. Niestety o wiele gorzej wygląda to z perspektywy rozdziałów z Marcinem i Ewą. Ich historia obfituje w wiele niespójności i kiepskich dialogów. Autor mógł lepiej przemyśleć rozdziały z przybranym rodzeństwem.
Liczne wady powieści ratują ciekawe opisy świata po pożodze. Wygląd Nowej Huty po atomowej zagładzie bardzo mi się spodobał. Paweł Majka w ciekawy sposób opisał miejsca, w których dzieje się akcja. Chwała autorowi za to, że pomimo braku metra książka nie straciła na klimacie.
„Dzielnica obiecana” to książka bardzo przeciętna, ale nie najgorsza. Jeśli przymkniemy oko na wszystkie niedoskonałości, to przeżyjemy całkiem fajną przygodę.
Jestem przekonany, że każdy fan Uniwersum Metro 2033 czekał z niecierpliwością na pierwszą polską powieść osadzoną w tym świecie. Kiedy wydawnictwo Insignis serwowało nam co rusz to nowe powieści naszych wschodnich sąsiadów, my z zazdrością spoglądaliśmy na nasz rodzimy rynek wydawniczy i czekaliśmy, aż w końcu jakiś polski autor zdecyduje się na napisanie powieści...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10-19
Wydawnictwo Fabryka Słów wydało już kilka książek Miroslava Żambocha, ale niestety nie miałem okazji przeczytać choćby jednej powieści tego autora. Więc kiedy tylko nadarzyła się okazja, z ogromną chęcią przyjąłem propozycję zrecenzowania najnowszego dzieła tego czeskiego pisarza. Czy po dobrnięciu do ostatniej strony mam ochotę nadrobić zaległości? Nie uprzedzam faktów.
"W służbie klanu" to książka z gatunku fantasy z elementami science fiction. Głównym bohaterem powieści jest Herbert Ducatti. Z zawodu jest górnikiem, który wydobywa drogocenne kamienie dla klanu czarodziejów w Górach Północnych. Jak wszyscy doskonale wiemy, ten zawód jest bardzo niebezpieczny i naraża potencjalnego pracownika na mnóstwo niebezpieczeństw. Nie inaczej jest tym razem. Nasz bohater przeżyje kilka zapierających dech w piersiach momentów pod ziemią, ale i poza nią. Będzie odgrywał także kluczową rolę w wojnie klanów i namiesza w życiu pewnej niewiasty. Brzmi fantastyczne? I tak właśnie jest. Autor zadbał o mnóstwo mocnych wrażeń i zaserwował nam różnorodność fabularną, dzięki której trudno będzie nam się nudzić. To tyle o fabule. Czas dokopać się do plusów i minusów tej powieści.
Jak już na wstępie wspomniałem, fabuła jest bardzo różnorodna. Raz przeżywamy liczne potyczki pod ziemią, za chwilę rozwiązujemy problemy klanowe w obozie, a za sekundę przenosimy się do miasta położonego kilka kilometrów od kopalni i flirtujemy z piękną młodą damą. Takie rozwiązanie fabularne mi osobiście przypadło do gustu. Do największych plusów śmiało mogę zaliczyć emocjonujące sceny walki i momenty, w których dominował tragizm. Świetnie wplotły się w całość historii. Jedyne do czego mogę się doczepić to przeskoki czasowe i urwanie wątków. Widać, że autor chciał opowiedzieć długoletnią karierę naszego bohatera. Niestety nie zawsze mu to wychodziło. Przykład? Śledzimy wydarzenie, które ma kluczowy wpływ na życie bohatera, by po dobrnięciu do ostatniej sceny przenieść się w nowym rozdziale o kilka miesięcy do przodu. Bywa to frustrujące i bardzo denerwujące. Jednak jeśli czytelnik przymknie na to oko, fabuła powinna go wciągnąć i zaciekawić.
Fajne jest natomiast to, że Herbert Ducatti zmienia się na naszych oczach. Widać, że przebyte doświadczenia mają na niego wpływ i z rozdziału na rozdział przechodzi swoistą metamorfozę. Nie znamy także całej jego historii przed przystąpieniem do służby. Dopiero z rozdziału na rozdział dowiadujemy się dlaczego podpisał kontrakt klanowy i jakie kierują nim wartości. Kreację głównego bohatera zaliczam na plus. Podobnie zresztą jak jego towarzyszy. Postacie są barwne, mają swój sposób bycia i odrębne historie, które nie zawsze są kolorowe. Podobnie jak nasz bohater, oni także przechodzą diametralne przemiany i zmieniają się z biegiem wydarzeń. Z tymi bohaterami można się utożsamić i ich polubić.
Całkiem udaną fabułę dopełnia dobrze wykreowany świat. Wprawdzie znam książki, w których ten aspekt wypada znacznie lepiej, ale nie ma co narzekać. Miejsca, w których dzieje się akcja są ciekawie wymyślone. Opisy nie są długie i męczące, ale mimo tego można wyobrazić sobie miejsce akcji bez większych problemów. Mi takie rozwiązanie przypadło do gustu. Fabuła w połączeniu z wykreowanym światem wypada całkiem przyzwoicie.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Miroslava Żambocha zaliczam do całkiem udanych. "W służbie klanu" polecam wszystkim miłośnikom fantasy i tym, którzy chcą przeżyć bardzo ciekawą historię, która wciągnie na kilka godzin.
Wydawnictwo Fabryka Słów wydało już kilka książek Miroslava Żambocha, ale niestety nie miałem okazji przeczytać choćby jednej powieści tego autora. Więc kiedy tylko nadarzyła się okazja, z ogromną chęcią przyjąłem propozycję zrecenzowania najnowszego dzieła tego czeskiego pisarza. Czy po dobrnięciu do ostatniej strony mam ochotę nadrobić zaległości? Nie uprzedzam faktów....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-24
Zbliża się koniec X wieku. Kiedy do Polski przybywa św.Wojciech, w
Norwegii szykują się ogromne zmiany. Król Olaf Tryggvason, który
odrzucił wiarę politeistyczną, próbuje siłą nawracać na
chrześcijaństwo, co wywołuje ogromną falę wzburzeń i niechęci. Trudno
się dziwić. Mitologia nordycka była w tamtych czasach mocno
zakorzeniona i pełniła kluczową rolę w licznych potyczkach i
postępowaniach ówczesnych mieszkańców. Dla mnie to ogromny plus, że
właśnie to historyczne wydarzenie jest tłem w książce Snorriego
Kristjanssona. Zawsze chętnie sięgam po powieści oparte na faktach
historycznych. Wprawdzie chrystianizacja pełni kluczową rolę w tej
powieści, nie tak zaczyna się fabuła. Mamy w tej książce kilka wątków.
Na samym początku poznajemy dwójkę kuzynów: Ulfara i Geiriego, którzy
przybywają do Stenviku, bogatego miasta, które jest bazą wypraw
łupieskich i pełni znaczącą rolę w handlu. Jak to bywa w takich
powieściach, wizyta w mieście musiała się skomplikować. Ulfar, znany
ze swojego uroku osobistego i licznych miłosnych podbojów, po raz
pierwszy prawdziwie się zakochuje. Pech chciał, że jego piękna
wybranka Lilia jest żoną okrutnego i bezwzględnego Haralda. Chłopak
pomimo przeciwności losu nie rezygnuje ze swojego uczucia i postanawia
walczyć o swoją miłość. Warto wspomnieć, że nasz bohater zaszedł za
skórę nie tylko Haraldowi, ale także miejscowemu zielarzowi, który jak
się później okazuje skrywa mroczną tajemnicę. Jakby tego było mało, na
Stenvik wyruszyła armia wikingów złożona z prawdziwych legend,
kierowana przez wieszczę Skuld i wodza Skargrima. Nie można także
zapominać o licznej armii króla Olafa, która zbliża się w stronę
miasta wielkimi krokami. Tak w skrócie przedstawia się fabuła
powieści. A jak powieść wypada w praktyce?
"Miecze dobrych ludzi" to książka, która zachwyci każdego miłośnika
mocnych wrażeń. Powieść jest wyjątkowo brutalna i momentami bardzo
wulgarna. Mi osobiście to bardzo odpowiada. Moim zdaniem tak powinna
wyglądać książka o wikingach. Autor nie oszczędził nam szczegółowych
opisów potyczek i skutków używania topora czy innego narzędzia mordu.
Dzięki temu książka nabiera rumieńców i pokazuje obraz wikingów jakich
znamy z legend i opowieści. Fabularnie też nie jest źle. Historia jest
ciekawie opowiedziana i całkiem dobrze przemyślana. Główny wątek
fabularny wciąga, a ostatnie rozdziały są idealnym zwieńczeniem całej
historii. Muszę przyznać, że ostatnie strony czytałem z wielkim
zapałem i byłem bardzo zaskoczony przebiegiem wydarzeń.
Akcja została podzielona na kilka postaci, dzięki czemu nie popadamy w
rutynę i obserwujemy przebieg wydarzeń z kliku perspektyw. Wprawdzie
czasami można się pogubić, bo natłok postaci jest dość duży, ale po
jakimś czasie zaczynamy rozróżniać kluczowych bohaterów i potrafimy
się z nimi utożsamić. Jakbym miał wymienić największy plus tej
powieści, to bez wątpienia powiedziałbym, że są to świetnie wykreowane
postacie.
Powieść Snorriego Kristjanssona jest moim zdaniem dobra. Fabuła
wciąga, bohaterowie intrygują, a całość prezentuje się przyzwoicie.
Czytałem w internecie mnóstwo krytycznych opinii na temat tej książki,
ale z wieloma nie mogę się zgodzić. Mi osobiście powieść przypadła do
gustu i chętnie sięgnę po kontynuację.
Śmiało mogę wystawić 7/10
Zbliża się koniec X wieku. Kiedy do Polski przybywa św.Wojciech, w
Norwegii szykują się ogromne zmiany. Król Olaf Tryggvason, który
odrzucił wiarę politeistyczną, próbuje siłą nawracać na
chrześcijaństwo, co wywołuje ogromną falę wzburzeń i niechęci. Trudno
się dziwić. Mitologia nordycka była w tamtych czasach mocno
zakorzeniona i pełniła kluczową rolę w licznych potyczkach...
2014-09-10
Ostatnimi czasy miałem ochotę na książkę krótką, lekką i przyjemną,
przy której miło spędzę czas i odrobinę się pośmieję. Z tego co
słyszałem, mieszkańcy Starego Majdanu koło Wojsławic mogą mi zapewnić
rozrywki, o których nawet mi się nie śniło. Po dobrnięciu do ostatniej
strony, mogę śmiało stwierdzić, że wszystko co oczekiwałem to
dostałem. Jestem tylko ciekaw, czy wytrzymam bez tego sławnego
bimberku...
"Kroniki Jakuba Wędrowycza" to zbiór dwunastu opowiadań, które zostały
napisane z humorem i ogromnym dystansem do świata. Jak to bywa w
takich zbiorach, nie wszystkie opowiadania trzymają równy poziom. Są
opowiadania, które bardzo przypadły mi do gustu i świetnie się przy
nich bawiłem, są też takie, przez które przebrnąłem bez większych
emocji. Każdą krótką historyjkę cechuje nietuzinkowa fabuła i
oryginalny humor. Miałem już styczność z twórczością Andrzeja
Pilipiuka, więc wiedziałem jakiego stylu pisania mogę się spodziewać.
Pokręconą fabułę dopełniają równie pokręceni bohaterowie. Wprawdzie to
banda alkoholików, krętaczy i awanturników, ale nie sposób ich nie
polubić. Jakub Wędrowycz to bez wątpienia jedna z oryginalniejszych
polskich postaci fantasy. Każdy, kto sięgnie chociaż po jedną książkę
z tego cyklu, zapamięta egzorcystę na długo.
Ostatnimi czasy miałem ochotę na książkę krótką, lekką i przyjemną,
przy której miło spędzę czas i odrobinę się pośmieję. Z tego co
słyszałem, mieszkańcy Starego Majdanu koło Wojsławic mogą mi zapewnić
rozrywki, o których nawet mi się nie śniło. Po dobrnięciu do ostatniej
strony, mogę śmiało stwierdzić, że wszystko co oczekiwałem to
dostałem. Jestem tylko ciekaw, czy...
2014-09-01
Jo Nesbø jest aktualnie jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie i wcale mnie to nie dziwi. Cykl kryminałów o Harrym Hole podbił serca milionów czytelników, w tym moje. Zawsze chętnie sięgam po powieści tego autora i za każdym razem po dobrnięciu do ostatniej strony nie mogę się nadziwić nad doskonałością fabuły i genialną kreacją głównych bohaterów. Tak jest i tym razem. Najnowsza powieść Jo Nesbø jest moim zdaniem jedną z najlepszych w tym gatunku literackim.
Głównym bohaterem powieści jest Sonny Lofthus, który odsiaduje wyrok w "Państwie". Jest to jeden z najlepiej strzeżonych zakładów karnych w Oslo. Postać Sonnego jest wyjątkowo tajemnicza i intrygująca. Nie wiadomo bowiem, czy popełnił on czyny, do których sam się przyznał. W więzieniu cieszy się on dobrą sławą. Często wysłuchuje innych więźniów i odpuszcza im grzechy. Wydarzeniem, które przyczyniło się do jego załamania była samobójcza śmierć jego ojca - policjanta oskarżonego o korupcję. Chłopak nigdy nie mógł się z tym pogodzić i to ostatecznie wpłynęło na jego los. Wszystko diametralnie się zmienia po wysłuchaniu historii jednego z więźniów, który stawia ojca Lofthusa w zupełnie innym świetle. Po tej spowiedzi, Sonny postanawia dociec prawdy i dowiedzieć się, kim tak naprawdę był jego ojciec i co kryje się za jego śmiercią.
Książka zaintrygowała mnie już od pierwszych stron nie tylko za sprawą głównego wątku fabularnego, który idealnie pasuje do tego typu powieści, ale także dzięki głównemu bohaterowi, który jest moim zdaniem jednym z największych atutów tej powieści. Jo Nesbø świetnie wykreował Sonnego Lofthusa i sprawił, że z ogromnym zainteresowaniem śledziłem jego dalsze losy aż do ostatniej strony. Rzadko kiedy możemy śledzić losy tak oryginalnego i fascynującego bohatera. Dla mnie w tym aspekcie książka jest mistrzostwem świata.
Pod względem osi fabularnej książka też prezentuje się bardzo dobrze. Fabuła została wzbogacona o liczne zwroty akcji, emocjonujące momenty, które przyprawiają o szybsze bicie serca i genialne dialogi. Każdy rozdział potrafił mnie zaskoczyć i sprawić, że pochłaniałem kolejne strony w zatrważającym tempie. Nie skłamię jeżeli powiem, że nie było momentu, w którym chociaż na sekundę bym się nudził. Nie żałuję, że sięgnąłem po ten tytuł.
JoNesbø kolejny raz udowodnił, że potrafi pisać genialne powieści. "Syn" jest moim zdaniem jedną z najlepszych książek na polskim rynku wydawniczym. Dla fanów gatunku to pozycja obowiązkowa, a dla tych co niekoniecznie sięgają po tego typu książki to idealny moment, żeby zacząć je czytać. Czekam na ekranizację i wystawiam zasłużenie wysoką notę.
Jo Nesbø jest aktualnie jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie i wcale mnie to nie dziwi. Cykl kryminałów o Harrym Hole podbił serca milionów czytelników, w tym moje. Zawsze chętnie sięgam po powieści tego autora i za każdym razem po dobrnięciu do ostatniej strony nie mogę się nadziwić nad doskonałością fabuły i genialną kreacją głównych bohaterów. Tak jest i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-22
Sięgając po książkę Bena Aaronovitcha, byłem bardzo podekscytowany tym, że autor postanowił połączyć dwa najbliższe mi gatunki literackie: kryminał i fantastykę. Właśnie z tego powodu postanowiłem sięgnąć po "Księżyc nad Soho" i dowiedzieć się, czy takie połączenie może wypalić i przyciągnąć mnie, starego wyjadacza na długie godziny. Po dobrnięciu do ostatniej strony muszę przyznać, że książka wypadła dobrze i miło spędziłem przy niej czas. Zapraszam do zapoznania się z resztą recenzji.
"Księżyc nad Soho" to książka z gatunku urbanfantasy, połączona z wątkiem kryminalnym. Głównym bohaterem powieści jest londyński policjant Peter Grant, który jest nie tylko posterunkowym, ale także uczniem sławnego czarodzieja. Posiada on bardzo unikalne zdolności, które pomagają w rozwikłaniu zbrodni, za które odpowiedzialne są istoty obce zwykłym śmiertelnikom. W tej części posterunkowy Grant zostaje poproszony o rozwikłanie zagadki tajemniczych zgonów muzyków jazzowych. Umierają oni w niewyjaśnionych okolicznościach, co wzbudza podejrzenia londyńskiej policji. Dalsze śledztwo i ślady na miejscach przestępstwa utwierdzają głównego bohatera w przekonaniu, że te śmierci to zaplanowane morderstwa, za które odpowiada istota nadludzka. Tak w skrócie przedstawia się fabuła powieści Bena Aaronovitcha. Trzeba przyznać, że pomysł na główny wątek fabularny jest bardzo ciekawy.
Sama fabuła potrafi zaintrygować już od pierwszych stron. Wprawdzie można narzekać na brak efektownych pojedynków, zwrotów akcji i trochę przydługich opisów, ale nie wszystkim to będzie przeszkadzało. Mi osobiście te opisy nie za bardzo przypadły do gustu. Uważam, że autor powinien bardziej się skupić na akcji i samym śledztwie. Czasami po prostu się nudziłem i tylko czekałem, aż coś się wydarzy. Nie zmienia to jednak faktu, że przez te opisy dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy na temat muzyki jazzowej i samego Londynu. Bardziej wczuwamy się w klimat i atmosferę samej powieści. Do głównego wątku został wpleciony wątek miłosny, który ku mojemu zaskoczeniu wypadł bardzo dobrze i idealnie wplótł się w całość powieści.
Główny bohater prezentował się świetnie. Posterunkowy Peter Grand jest gościem z dobrym poczuciem humoru i specyficznym sposobie bycia. Ta postać została świetnie wykreowana i idealnie pasuje do stworzonego świata Bena Aaronovitcha. Reszta postaci została idealnie wkomponowana w całość powieści. Szkoda tylko, że kilku bohaterów zagrało jedynie epizodyczną rolę.
"Księżyc nad Soho" to powieść, która zachwyci każdego miłośnika urbanfantasy. Książka ma świetną fabułę i klimat, którego nie powstydziłby się żaden tytuł z tego gatunku. Jestem przekonany, że kolejne części będą znacznie lepsze i mam nadzieję bardziej dynamiczne.
Sięgając po książkę Bena Aaronovitcha, byłem bardzo podekscytowany tym, że autor postanowił połączyć dwa najbliższe mi gatunki literackie: kryminał i fantastykę. Właśnie z tego powodu postanowiłem sięgnąć po "Księżyc nad Soho" i dowiedzieć się, czy takie połączenie może wypalić i przyciągnąć mnie, starego wyjadacza na długie godziny. Po dobrnięciu do ostatniej strony muszę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-03
Kiedy sięgałem po najnowszą powieść Stephena Kinga, wiedziałem że nie otrzymam klasycznego kryminału. Mam w swoim dorobku kilka przeczytanych powieści tego autora i od samego początku wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Miałem rację. Jest to książka w typowym „Kingowskim” stylu, ale bez wątku paranormalnego. Każdy fan Stephena Kinga, który sięgnął po najnowsze powieści pisarza wie, że znacznie się one różnią od swoich poprzedniczek. Spotkałem się nawet ze sformułowaniem "Brak Kinga w Kingu". W tym momencie fanów pragnę uspokoić. Książka przypomni najlepsze lata pisarza. A wszystko to za sprawą tytułowego Pana Mercedesa, który jest obłąkany i niezrównoważony. Swoim zachowaniem i osobowością przypomina Annie Wilkes, znaną z powieści "Misery".
Głównym bohaterem książki jest emerytowany gliniarz Bill Hodges, którego dręczy nierozwiązana sprawa sprzed laty. Nieuchwytny sprawca masakry z City Center nadal pozostaje na wolności i z tym faktem emerytowany detektyw nie potrafi się pogodzić. Pewnego razu Hodges otrzymuje wiadomość od mordercy i wznawia śledztwo na własną rękę. Łącznikiem między sprawcą a głównym bohaterem jest "Niebieski Parasol Debbie", portal społecznościowy, dzięki któremu można anonimowo porozmawiać z ludźmi. Wznowienie śledztwa daje chęci do życia emerytowanemu detektywowi i odgania myśli samobójcze na bok. Teraz w jego życiu priorytetem jest złapanie "Pana Mercedesa". Tak w skrócie można opisać fabułę powieści. Nie jest ona może jakaś wybitna, ale na pewno pasuje do tego gatunku literackiego.
Akcję śledzimy z perspektywy dwóch osób. Rozdziały z niezrównoważonym mordercą przypomną czytelnikom najlepsze lata Stephena Kinga, w których jego wyobraźnia wydawała się wręcz szalona. Dzięki tej postaci fabuła powieści staje się ciekawsza i śledzimy ją jeszcze uważniej. Jak już we wstępie wspomniałem, nie jest to klasyczny kryminał. Nie będziemy główkować kto jest mordercą, bo poznajemy go już na samym początku. Akcja, jak to bywa w takich powieściach, nie jest wzbogacona o liczne zrywy i zaskakujące momenty. Dopiero w połowie książka nabiera tempa i zaczyna się walka z czasem. Gdybym nastawił się na typowy kryminał, to niewątpliwie lekko bym się zawiódł. A tak dobrnąłem do ostatniej strony z czystą przyjemnością. Warto dodać, że King zrezygnował z długich i wyczerpujących opisów, dzięki czemu książka nie przynudza i czyta się ją wyjątkowo szybko.
"Pan Mercedes" to powieść, która może nie zachwyca, ale przyjemnie się ją czyta. Do plusów niewątpliwie można zaliczyć kreacje tytułowej postaci i fabułę, która jest świetnie wymyślona i fajnie prowadzona. Wprawdzie rezygnacja z kilku charakterystycznych cech typowych dla powieści pisarza może fanów nie zadowolić i postawić w trudnej sytuacji przy ocenie tej książki, ale pomimo tego naprawdę warto.
Kiedy sięgałem po najnowszą powieść Stephena Kinga, wiedziałem że nie otrzymam klasycznego kryminału. Mam w swoim dorobku kilka przeczytanych powieści tego autora i od samego początku wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Miałem rację. Jest to książka w typowym „Kingowskim” stylu, ale bez wątku paranormalnego. Każdy fan Stephena Kinga, który sięgnął po najnowsze powieści...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-17
Kiedy czytałem wszystkie pozytywne opinie na temat książki Brandona Sandersona, miałem ochotę przekroczyć granicę Rosharu jak najszybciej. Wprawdzie bardzo pokaźna ilość stron trochę mnie odstraszała, ale w końcu zdecydowałem się wyjąć swoje ostrze odprysku i stanąć twarzą w twarz z problemami, które spędzały sen z powiek władcom ziem tej intrygującej krainy. Czy żałuję miesiąca spędzonego w Rosharze? Moja odpowiedź brzmi: nie. Przeżyłem bowiem jedną z najbardziej fascynujących przygód w moim życiu.
"Droga królów" wciąga już od pierwszych stron. Każdy czytelnik, który przebrnie przez pierwsze rozdziały zauważy, że autor włożył mnóstwo pracy w stworzenie krainy, w której dzieje się akcja. Roshar posiada mnóstwo fascynujących miejsc, intrygującą religię i konflikty, które są filarem głównego wątku fabularnego. Warto dodać, że książka została wzbogacona o pięknie mapy i ilustracje, które okażą się bardzo ważnym przewodnikiem po tym świecie. Wprawdzie mnogość wątków może na samym początku trochę przestraszyć, ale nie ma co panikować. Im dalej brniemy przez pierwsze rozdziały, tym bardziej skupiamy się na fabule i zaczynamy kreować w swojej wyobraźni głównych bohaterów. Pod tym względem powieść jest bardzo rozbudowana. Ja, jako wielki fan gatunku, bardzo to doceniłem i byłem wprost zachwycony warsztatem pisarskim autora.
W "Drodze królów" został wykreowany nie tylko fascynujący świat, ale także znakomici główni bohaterowie. Moją ulubioną postacią jest Kaladin - zdradzony i napiętnowany były żołnierz, który został zesłany na zagładę do drużyny mostowej po kilku przykrych wydarzeniach.Trudno jest mi opisać biografię tejże postaci, ponieważ losy bohatera są odkrywane stopniowo. Rozdziały z teraźniejszości są przeplatane z wątkami, które miały miejsce w przeszłości. Moim zdaniem taki zabieg to traf w dziesiątkę. Dzięki temu postać wydaje się jeszcze bardziej tajemnicza i intrygująca. To właśnie rozdziały z Kaladinem najlepiej mi się czytało. Bohater ten zmienia się na oczach czytelnika i przeżywa diametralną przemianę. Śledziłem jego wątki z zapartym tchem aż do ostatnich stron. Drugą postacią jest Shallin - dziewczyna z upadłego rodu, która zdobywa względy jednej z najbardziej doświadczonych i wpływowych kobiet świata tylko po to, aby zdobyć potężny fabrial - amulet, który uratuje jej ród od kompromitacji i totalnego upadku. Trzecim głównym bohaterem jest arcyksiążę Dalinar, kiedyś potężny wojownik, a teraz człowiek atakowany przez dziwne wizje i wątpliwości dotyczące postępowań moralnych i honorowych. Ostatnią postacią jest tajemniczy kłamca z Shinowaru, Szeth, za którym trup gęsto się ściele. Naturalnie "Droga królów" posiada jeszcze więcej bohaterów, ale to te postacie będą odgrywały kluczową rolę w głównym wątku.
Fabularnie książka też stoi na wysokim poziomie. Śledziłem konflikty i fascynujące bitwy z zapartym tchem. Autor zadbał też o to, żeby czytelnik się nie nudził i w swojej książce zastosował mnogość wątków, które wcale się nie gmatwają i są bardzo spójne. Rozdziały są pełne akcji, fascynujących bitew i mądrych przemyśleń, ale nie brak w książce znacznie spokojniejszych, przy których nasz umysł może odpocząć od wszystkich emocji, które autor nam zaserwował.
"Droga królów" to jedna z lepszych książek fantasy na polskim rynku wydawniczym. Warto sięgnąć po ten tytuł ze względu na świetnie wykreowany świat, fascynujących bohaterów i fabułę, która zapadnie w pamięć czytelnika na długo i nie pozwoli się oderwać od lektury, póki nie dobrniemy do ostatniej strony. Wszystkich czytelników, których odstrasza ilość stron pragnę uspokoić. Powieść nawet na sekundę was nie zanudzi. Po skończeniu książki Brandona Sandersona będziecie czekali z niecierpliwością na tom drugi. Ja czekam i szczerze polecam.
Kiedy czytałem wszystkie pozytywne opinie na temat książki Brandona Sandersona, miałem ochotę przekroczyć granicę Rosharu jak najszybciej. Wprawdzie bardzo pokaźna ilość stron trochę mnie odstraszała, ale w końcu zdecydowałem się wyjąć swoje ostrze odprysku i stanąć twarzą w twarz z problemami, które spędzały sen z powiek władcom ziem tej intrygującej krainy. Czy żałuję...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-01
Książka "Metro 2033" zapoczątkowała cykl, w który zaangażował się cały świat. W Rosji zostały wydane książki autorów z różnych zakątków świata w tym z Ukrainy, Białorusi, Włoch czy Wielkiej Brytanii. Uniwersum Metro 2033 liczy (do dnia dzisiejszego) czterdzieści pięć tytułów. W Polsce wydawnictwo Insignis wydało sześć książek pod tym patronatem. Fani uniwersum domagali się Polskiej odpowiedzi na liczne książki autorów z Rosji. Na przełomie sierpnia/września ją otrzymamy. Paweł Majka będzie odpowiedzialny za Metro 2033 osadzone w naszym rodzimym kraju. Pozostaje tylko trzymać kciuki i życzyć powodzenia.
Jako wielki fan postapokaliptycznych powieści regularnie sięgam po książki tego typu. W mojej biblioteczce znajdzie się kilku autorów, którzy pokazali drastyczną i dobitną wizję świata po wojnie nuklearnej. Jednym z tych autorów został Suren Cormudian. W swojej książce zabiera nas do miasta-twierdzy Königsberga. Przedsionka Berlina.
Akcja powieści toczy się w miejscu, które od czasów II Wojny Światowej jest owiane tajemnicą. Wszyscy bowiem wiedzą, że Kaliningrad był kiedyś twierdzą Hitlerowców, dzięki której mogli się bronić przed najazdem wojsk radzieckich. Do dzisiaj wiele tajemnic o tym miejscu pozostaje zagadką, a Suren Cormudian udowadnia, że pod ziemią jest jeszcze mnóstwo do odkrycia. Właśnie na tych legendach i domysłach opiera się fabuła powieści. Naturalnie autor przygotował jeszcze kilka innych smaczków, ale tych nie zamierzam zdradzać.
Głównym bohaterem powieści jest Sasza Zagorski. Człowiek, którego poznajemy jeszcze przed katastrofą. Jako nastolatek uwielbiał odkrywać nieznane tereny i badać tajemnice opuszczonych tuneli. Cudem uniknął katastrofy i nawet po latach eksploruje nieznane tereny w poszukiwaniu nieodkrytych miejsc. Należy on do społeczności Piątego Fortu. Nie są to jedyni ocalali w tym rejonie. Na niedalekim wojskowym poligonie w znacznie lepszych warunkach uchronili się przed zagładą żołnierze piechoty morskiej wraz z rodzinami. Losy tych dwóch społeczności połączy najazd nieprzyjaciela z dalekich rejonów świata. Będą musieli się zmierzyć z wrogiem i jednocześnie poznać tytułowe dziedzictwo przodków.
"Dziedzictwo przodków" to książka, która różni się od swoich poprzedniczek z tego uniwersum. Tunele metra zostały zastąpione tajemniczymi i mrocznymi korytarzami, które pozostawili naziści jeszcze za czasów II Wojny Światowej. Fanów mogę uspokoić. Książka jest klimatyczna nawet bez metra. A za to należy się ogromny plus autorowi. Temat II Wojny Światowej będzie nam towarzyszył przez całą książkę. Autor przygotował dla czytelników kilka ciekawostek związanych z tą tematyką, które zainteresują fanów historii i nie tylko. Przeplatanie tych dwóch wątków bardzo mi się spodobało. Główni bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Każda postać ma swój wyrazisty charakter, który odróżnia ją od pozostałych. Niektórych bohaterów zdążyłem polubić, a innych wręcz znienawidzić. Warto dodać, że w książce znajdziemy kilka rozdziałów z dni przed katastrofą. Nie są one jakieś wybitne, ale stanowią miłą odmianę. Akcja nabiera dynamizmu dopiero pod koniec książki, gdzie wszystkie wątki splatają się w bardzo efektowny i zaskakujący sposób. Przez pierwsze rozdziały poznajemy mieszkańców dwóch społeczności i wydarzeń, które doprowadzą do wielkiego finału pod koniec książki. Fabuła i sposób prowadzenia akcji mnie nie nudziły. Wręcz przeciwnie. Śledziłem kolejne strony z zapartym tchem. Jedynym minusem tej powieści jest brak większego klimatu grozy i osamotnienia. Moim zdaniem ta książka jest "zbyt łagodna" jak na temat postapokaliptyczny. Chodzenie bez masek? Przemieszczanie się po zniszczonym terenie bez większych kłopotów? Coś tu nie gra. Pod tym względem autor trochę nawalił. Nie zmienia to jednak faktu, że "Dziedzictwo przodków" jest bardzo dobrą książka, która przygwoździ czytelnika na kilka ładnych godzin. Teraz pozostaje nam czekać na Metro 2033 osadzone w Polsce.
Polecam
Książka "Metro 2033" zapoczątkowała cykl, w który zaangażował się cały świat. W Rosji zostały wydane książki autorów z różnych zakątków świata w tym z Ukrainy, Białorusi, Włoch czy Wielkiej Brytanii. Uniwersum Metro 2033 liczy (do dnia dzisiejszego) czterdzieści pięć tytułów. W Polsce wydawnictwo Insignis wydało sześć książek pod tym patronatem. Fani uniwersum domagali się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-14
Wielokrotnie sięgając po skandynawskie kryminały mogłem zauważyć na okładkach następujące słowa: "Następca Stiega Larssona!". Było tak w przypadku jednego z moich ulubionych autorów a mianowicie Jo Nesbø. Naturalnie słyszałem o światowym bestsellerze i jego bardzo dobrej ekranizacji z Danielem Craigiem w roli głównej, ale za samą powieść trudno mi się było zabrać. Powód był jeden: książka była wręcz niedostępna w mojej bibliotece. Wszystko zmieniło się za sprawą kioskowych wydań kieszonkowych. Wydawnictwo "Czarna Owca" postanowiło bowiem wypuścić najlepsze skandynawskie kryminały w ekskluzywnych wydaniach dostępnych w kioskach. Moja reakcja była natychmiastowa. Skompletowałem całą trylogię Milenium i poznałem historię Mikaela Blomkvista i jego bardzo oryginalnej partnerki Lisbeth Salander.
Fabuła powieści wygląda następująco: Mikael Blomkvist jest dziennikarzem i wydawcą magazynu "Millennium". Pewnego dnia dostaje nietypowe zlecenie od magnata przemysłowego Henrika Vangera. Dziennikarz przyjmuje ofertę po aferze, która pozbawiła go wiarygodności i doprowadziła do zawodowej ruiny. Uważa on bowiem, że ta propozycja pozwoli mu uciec przed medialną burzą i nagonką na jego osobę. Zlecenie polega na rozwiązaniu zagadki z roku 1966 w którym bez śladu znika jedna z członkiń rodu Vangerów, Harriet. W między czasie Blomkvist boryka się z problemami swojego czasopisma i toczy walkę z przedsiębiorcą Wennestromem. To są dwa główne wątki, które będą nam towarzyszyć do samego końca. Książka łączy w sobie jeszcze kilka pomniejszych historii, ale tych nie zamierzam zdradzać. Tak pokrótce przedstawia się fabuła książki Stiega Larssona. Teraz czas na ogólne wrażenie.
"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" to powieść, która niewątpliwie zachwyci każdego fana gatunku. Książka jest bardzo intrygująca, mroczna i pełna zaskakujących momentów. Poznając krok po kroku historię rodziny Vangerów miałem wrażenie, że uczestniczę w mrożącym krew w żyłach horrorze. Autor idealnie pokazał mroczną naturę ludzkiej duszy i udowodnił, że człowiek zdolny jest do wszystkiego. W kryminałach najważniejsza jest fabuła, która potrafi wciągnąć, zaskoczyć i przyprawić czytelnika o szybsze bicie serca. W tej powieści doświadczyłem wszystkich tych emocji. Na ogromną pochwałę zasługuje również wykreowanie głównych bohaterów. W szczególności Lisbeth Salander, która znajdzie się w czołówce moich ulubionych postaci. Ponarzekać mogę jedynie na zbyt długie opisy, które można by zdecydowanie skrócić. Do reszty nie sposób się przyczepić. Ta powieść jest jedną z lepszych w swoim gatunku.
Wielokrotnie sięgając po skandynawskie kryminały mogłem zauważyć na okładkach następujące słowa: "Następca Stiega Larssona!". Było tak w przypadku jednego z moich ulubionych autorów a mianowicie Jo Nesbø. Naturalnie słyszałem o światowym bestsellerze i jego bardzo dobrej ekranizacji z Danielem Craigiem w roli głównej, ale za samą powieść trudno mi się było zabrać. Powód był...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-15
Każda z dotychczasowych książek Harlana Cobena, którą przeczytałem wywarła na mnie ogromne wrażenie. Polubiłem tego autora za sposób w jaki buduje napięcie i historie, których nie można zapomnieć. Sięgając po "Szczęść lat później" życzyłem sobie ciekawej fabuły i nagłych zwrotów akcji, do których przyzwyczaiły mnie poprzednie powieści tego autora. Co otrzymałem? Bardzo przeciętną książkę, która nie porywa, ale pozwala miło spędzić czas.
"Sześć lat później" korzysta ze sprawdzonego schematu: tajemnica po latach wychodzi na światło dzienne i prosi o rozwiązanie. Sama schematyczność nie jest zła pod warunkiem, że autor potrafi ją urozmaicić na przykład dobrą fabułą. W poprzednich tytułach to się udawało. A teraz? Niekoniecznie. W tej książce historia jest przeciętna i mało urozmaicona. Brakuje wielkich porywów i zaskakujących momentów, do których jak już wcześniej wspomniałem zostałem przyzwyczajony. Postacie zostały wykreowane dobrze. Są barwne i wyraziste. Nie mogę się do nich przyczepić. Zakończenie historii wypadło blado. Było mało emocjonujące i trochę...przewidywalne. Tak wygląda opinia z perspektywy fana twórczości Cobena.
Fani twórczości Harlana Cobena mogą poczuć się lekko zawiedzeni tym tytułem. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czyta się przyjemnie i można miło spędzić czas poznając losy Jake'a Fishera.
Każda z dotychczasowych książek Harlana Cobena, którą przeczytałem wywarła na mnie ogromne wrażenie. Polubiłem tego autora za sposób w jaki buduje napięcie i historie, których nie można zapomnieć. Sięgając po "Szczęść lat później" życzyłem sobie ciekawej fabuły i nagłych zwrotów akcji, do których przyzwyczaiły mnie poprzednie powieści tego autora. Co otrzymałem? Bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-07
Andrzej Pilipiuk kolejny raz udowadnia, że ma ogromną wyobraźnię i wielki talent. Autor jeszcze raz stanął na wysokości zadania i wykreował jedną z najciekawszych postaci w polskiej literaturze. Jakuba Wędrowycza.
"Weźmisz czarno kure..." to zbiór krótkich opowiadań o wiejskim bimbrowniku, egzorcyście i kłusowniku. Każdy kto przeczyta ten zbiór opowiadań zrozumie, że na próżno szukać w polskiej fantastyce równie szalonej i pokręconej postaci. Wielką oryginalność tego bohatera podkreślają przygodny, które wywołają u każdego czytelnika uśmiech na ustach i pozwolą miło spędzić czas. Jak to było w przypadku "Wampira z M-3" tak i tym razem opowiadania zostały napisane z ogromnym poczuciem humoru i wielkim dystansem do świata. Lektura idealna na zabicie czasu i chwilę relaksu. Kolejny raz czuje się zachwycony po dobrnięciu do ostatniej strony.
Grzechem jest nie znać Jakuba Wędrowycza. Polecam
Andrzej Pilipiuk kolejny raz udowadnia, że ma ogromną wyobraźnię i wielki talent. Autor jeszcze raz stanął na wysokości zadania i wykreował jedną z najciekawszych postaci w polskiej literaturze. Jakuba Wędrowycza.
"Weźmisz czarno kure..." to zbiór krótkich opowiadań o wiejskim bimbrowniku, egzorcyście i kłusowniku. Każdy kto przeczyta ten zbiór opowiadań zrozumie, że na...
2014-03-27
Po przeczytaniu średniego "Rzeźnika drzew" postanowiłem, że kolejny raz dam szansę książce Pana Pilipiuka. Tym razem się nie zawiodłem i dobrnąłem do ostatniej strony z wielkim uśmiechem na ustach.
"Wampir z M-3" to zbiór bardzo fajnych opowiadań, przy których miło spędziłem czas. Warto dodać, że opowiadania są ustawione chronologicznie a główne role odgrywają zawsze te same postacie, więc nie odczuwa się tego zbioru opowiadań. Dla mnie to ogromna zaleta. Czytając "Rzeźnika drzew" nie byłem zbyt usatysfakcjonowany kilkoma opowiadaniami, które były zwyczajnie nudne. Tym razem na brak emocji nie mogłem narzekać.
Książka została napisana z humorem i wielkim dystansem do świata. Andrzej Pilipiuk wykreował barwne i wyraziste postacie, które rozbawią każdego czytelnika genialnymi dialogami i pokręconymi przygodami. Akcja opowiadań dzieje się w czasach PRL-u, ale znajdziemy w niej odnośniki do czasów współczesnych i innych dzieł autora, co bardzo mi się spodobało. Fabularnie ten zbiór też wypada dobrze. Przygody głównych bohaterów są zakręcone i pełne humoru co sprawia, że książka nadaje się idealnie na zabicie czasu i poprawę humoru.
Polecam "Wampira z M-3" z czystym sumieniem!
Po przeczytaniu średniego "Rzeźnika drzew" postanowiłem, że kolejny raz dam szansę książce Pana Pilipiuka. Tym razem się nie zawiodłem i dobrnąłem do ostatniej strony z wielkim uśmiechem na ustach.
"Wampir z M-3" to zbiór bardzo fajnych opowiadań, przy których miło spędziłem czas. Warto dodać, że opowiadania są ustawione chronologicznie a główne role odgrywają zawsze te...
2014-03-21
Jo Nesbø kolejny raz udowodnił, że potrafi pisać fantastyczne książki, które wciągają na długie godziny. "Upiory" to genialny kryminał i thriller pełen emocji. Właśnie tak powinna wyglądać książka z tego gatunku. Moim zdaniem ten tom przygód Harrego Hole nie odstaje od poprzednich części. Fabuła nadal trzyma wysoki poziom i jest pełna zaskakujących momentów. Nie sposób przewidzieć co będzie dalej, bo autor potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Warto dodać, że wspomniane zwroty akcji są w pełni przemyślane i świetnie wplatają się w główny wątek. W tym aspekcie Nesbø może konkurować z najlepszymi. Genialną fabułę dopełniają świetnie wykreowane postacie i mistrzowsko napisane dialogi, którymi się zachwycam. Kolejny raz nie sposób się do czegoś przyczepić. Powieść jest genialna! Warto sięgnąć po poprzednie tomy.
Kolejny raz dzięki Jo Nesbø mogłem wejść w najmroczniejsze dzielnice Oslo i poznać historie, których nie sposób zapomnieć. Polecam
Jo Nesbø kolejny raz udowodnił, że potrafi pisać fantastyczne książki, które wciągają na długie godziny. "Upiory" to genialny kryminał i thriller pełen emocji. Właśnie tak powinna wyglądać książka z tego gatunku. Moim zdaniem ten tom przygód Harrego Hole nie odstaje od poprzednich części. Fabuła nadal trzyma wysoki poziom i jest pełna zaskakujących momentów. Nie sposób...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-10
Jako wielki fan gatunku musiałem sięgnąć po powieść Petera Hellera. Uwielbiam książki tego typu, więc obok "Gwiazdozbioru psa" nie mogłem przejść obojętnie. Jakie wywarła na mnie wrażenie ta powieść? No cóż. Momentami było ciężko. Nawet bardzo.
"Gwiazdozbiór psa" to książka naszpikowana mnóstwem opisów. Uczuć, przyrody i trudnego życia po apokalipsie. Dialogi występują tutaj naprawdę bardzo rzadko. Mi osobiście nie przypadło to do gustu. Opisy momentami były bardzo nużące i niemiłosiernie się ciągnęły. Tylko czekałem na moment w którym akcja nabierze tempa. Kolejnym minusem tej książki jest styl pisania autora. Celowe powtórzenia, błędy interpunkcyjne i brak składni mogą frustrować. Na początku myślałem, że przez to odłożę powieść na półkę. Na całe szczęście po kilku rozdziałach się przyzwyczaiłem i dobrnąłem do ostatniej strony. Samo przedstawienie apokalipsy moim zdaniem jest zbyt łagodne. Wprawdzie czuć osamotnienie, melancholie i przygnębienie, ale nie tego się spodziewałem. Fani Uniwersum Metro 2033 mogą poczuć się lekko zawiedzeni.
Powieść Petera Hellera nie jest zła. Problem polega na tym, że nie wszystkim przypadnie do gustu. To co dla mnie jest minusem dla innych może być ogromnym plusem. Do oceny tej książki każdy musi podejść indywidualnie. Takie jest moje zdanie.
Jako wielki fan gatunku musiałem sięgnąć po powieść Petera Hellera. Uwielbiam książki tego typu, więc obok "Gwiazdozbioru psa" nie mogłem przejść obojętnie. Jakie wywarła na mnie wrażenie ta powieść? No cóż. Momentami było ciężko. Nawet bardzo.
"Gwiazdozbiór psa" to książka naszpikowana mnóstwem opisów. Uczuć, przyrody i trudnego życia po apokalipsie. Dialogi występują...
2014-03-04
"Czerwone gardło" to fantastyczna powieść z genialną fabułą. Warto dodać na samym wstępie, że książka znacznie się różni od innych tytułów tego autora.
Dlaczego? Głównie przez ciekawe połączenia fabularne.
Główny wątek został połączony z wojenną historią norweskich żołnierzy walczących na froncie II Wojny Światowej. Fani skandynawskich kryminałów mogą kojarzyć podobny zabieg z książek Camilli Läckberg. Mi osobiście takie coś bardzo odpowiada. Rozdziały z wojennego frontu są bardzo dobre. Nie odstają od tych z teraźniejszości i pozwalają lepiej zrozumieć fabułę a także poczuć klimat powieści. Połączenie poszczególnych okresów czasowych zasługuje na ogromną pochwałę. Nesbø zrobił to w sposób bardzo profesjonalny i fachowy. Sceny z komisarzem Harrym Hole nadal stoją na wysokim poziomie. Wzbogacone są o genialne dialogi i barwne postacie. Prowadzenie fabuły i rozwiązanie całej zagadki usatysfakcjonuje każdego. Warto sięgnąć po ten tytuł.
Na okładce możemy przeczytać następujące słowa: Norweski kryminał wszech czasów. No cóż, nie przeczytałem wiele norweskich książek, ale bez wątpienia "Czerwone gardło" można zaliczyć do elity powieści kryminalnych.
"Czerwone gardło" to fantastyczna powieść z genialną fabułą. Warto dodać na samym wstępie, że książka znacznie się różni od innych tytułów tego autora.
Dlaczego? Głównie przez ciekawe połączenia fabularne.
Główny wątek został połączony z wojenną historią norweskich żołnierzy walczących na froncie II Wojny Światowej. Fani skandynawskich kryminałów mogą kojarzyć podobny...
Nie podoba mi się, że w dzisiejszych czasach postacie kultowe, takie jak wampiry, zostały bardzo brutalnie zbezczeszczone. Obraz krwiożerczych bestii rządnych krwi został zastąpiony przez lalusiowatych chłopców cierpiących nie z braku pożywienia (w tym przypadku świeżej krwi), ale przez nieszczęśliwą miłość do ziemskiej niewiasty, która zamiast poszukać normalnego chłopa, woli zabiegać o względy nieco starszego (o jakieś tysiąc lat) wampira, z którym trudno będzie żyć normalnie. Na całe szczęście istnieją jeszcze autorzy, którzy pokazują prawdziwe oblicze wampirów jakie znamy jeszcze z początków kultury słowiańskiej. Magdalena Kozak jest jedną z nich.
Głównym bohaterem powieści jest Jerzy Arlecki, który niezadowolony ze swojego codziennego życia postanawia dołączyć do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wstępując w szeregi ABW myślał, że będzie wykonywał zadania specjalne polegające na pościgach i spektakularnych zatrzymaniach, tymczasem otrzymuje zdecydowanie bardziej nudne zajęcie polegające na wyszukiwaniu w Internecie informacji o wampirach. Arlecki uważa, że jest poddawany próbie, bo w istnienie wampirów zupełnie nie wierzy. Pewnego razu, żeby udowodnić mu słuszność zadań jakie mu przydzielono, jego głównodowodzący postanawia zabrać go na akcję, która zmieni jego dotychczasowe życie. Podczas tej misji zostaje zabity przez Lorda Ultora, który przekazuje mu część swojej krwi, żeby ten mógł się obudzić dla nocy i zostać pełnoprawnym Nocarzem o imieniu Vesper - wampirem na usługach państwa, który walczy z Renegatami.
„Nocarz” to jedna z ciekawszych pozycji w polskiej fantastyce. Fabuła powieści nie jest może zbyt głęboka i ambitna, ale wciąga od pierwszych stron. Autorka miała bardzo fajny pomysł łączący Agencje Bezpieczeństwa Wewnętrznego z wampirami. Tytułowi „Nocarze” są świetnie przedstawieni. Główni bohaterowie potrafią być okrutni, przebiegli, a kiedy trzeba rzucą zabawnym żartem. Im dalej brnąłem przez kolejne strony, zacząłem doceniać fachowe podejście autorki do tematu. Widać, że przyłożono wielką wagę do opisów działań i strony militarnej. Dzięki temu jednostka Lorda Ultora wplata się w rzeczywistość i pozwala lepiej sobie wyobrazić Vespera i spółkę w realnym świecie. Warto też wspomnieć, że historia przedstawiona w książce jest urozmaicona przez liczne spektakularne misje i szczegółowe opisy, które przypadły mi do gustu i idealnie wpasowują się w całą koncepcję powieści. Ponarzekać mogę jedynie na średnie zakończenie. No, ale cóż. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po kolejną część sięgnę, kiedy tylko nadarzy się okazja.
Magdalena Kozak udowodniła tą powieścią, że kobiety też potrafią napisać typowo męską książkę, która wciągnie niejednego faceta. Ja osobiście czuję się złapany w sidła. Ten tytuł przeczytałem z czystą przyjemnością i jak już wspomniałem wcześniej, z ogromną przyjemnością sięgnę po „Renegata”.
Polecam
Nie podoba mi się, że w dzisiejszych czasach postacie kultowe, takie jak wampiry, zostały bardzo brutalnie zbezczeszczone. Obraz krwiożerczych bestii rządnych krwi został zastąpiony przez lalusiowatych chłopców cierpiących nie z braku pożywienia (w tym przypadku świeżej krwi), ale przez nieszczęśliwą miłość do ziemskiej niewiasty, która zamiast poszukać normalnego chłopa,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to